nowa Lara pozytywnie mnie zaskoczyła - Tomb Raider
Kilka miesięcy musiało minąć, żebym w końcu zabrał się za najnowszą odsłonę gry z ładną panią archeolog w roli głównej, którą dostałem w ramach PlayStation Plus. Było naprawdę warto i mogłem zrobić to już dużo wcześniej, ponieważ gra do najdłuższych nie należy (a szkoda).
Odkrywanie gry samemu jest zawsze najfajniejszym elementem tej rozrywki, więc będę unikał jakichkolwiek spoilerów. Poza oczywistymi oczywistościami - grobowce, strzelanie itd.
Oj tak, Tomb Raider z 2013 roku sprawił mi wiele radości, serwując restart serii. Nowa Lara jest przede wszystkim o wiele naturalniejsza i prawdziwsza, a także... brutalniejsza. Ostatni przymiotnik pasuje może bardziej do samej gry, lecz i bohaterce nie można odmówić drastycznych metod pozbywania się przeciwników. Bardzo spodobała mi się zmiana pani Croft z nieustraszonej i biegającej z dwoma pukawkami mistrzyni lekkoatletyki w niedoświadczoną dziewczynę mającą przeżyć swoją pierwszą naprawdę niebezpieczną przygodę.
Klimat gry jest niesamowity, w każdym razie - początkowe godziny wywarły na mnie bardzo duże wrażenie. Płomienie pochodni oświetlające ściany ciasnych podziemnych korytarzy, ah! Tu coś cieknie, tam jakiś nietoperz, oh ah! Ta walka o przetrwanie, radzenie sobie w trudnych warunkach, zdobycie pierwszej broni... świetne uczucie. Szkoda, że ten efekt rozmywa się gdy gra zaczyna w pewnym momencie nasyłać na nas większe grupy niedobrych ludzi do wystrzelania. I zabawa ze skradaniem, ściąganiem przeciwników strzałą z łuku czy powalenie ich od tyłu zostaje zastąpiona wybuchami, bieganiem ze strzelbą lub karabinem. Elementy skradankowe są rozmieszczone poprzez całą grę, ale często zwyczajnie nie da się załatwić wszystkiego po cichu i mam wrażenie, że tej rozwałki (choć dającej masę frajdy) jest trochę za dużo. To oczywiście jedynie moje własne preferencje. Widziałem opinie, które świadczyły, że to właśnie początek nudził, a potem gra staje się dynamiczniejsza i nie ma na co narzekać. Fakt radzenia sobie z dziesiątkami uzbrojonych facetów jest tym bardziej niedorzeczny, że nowa Lara przeszła sporą przemianę, jak już wcześniej wspomniałem. Jednak realizm w grach to specyficzna kwestia - lubimy go, ale w różnym stopniu (w moim przypadku granica zostaje przekroczona, gdy muszę zwalniać samochodem, bo na drodze jest ograniczenie prędkości), więc i tutaj nie musicie się ze mną zgodzić.
Bardzo fajnym i utrzymującym tajemniczy klimat elementem są grobowce. To opcjonalne lokacje, do których jednak grzechem jest nie zajrzeć kiedy je zauważymy. Gdy po przejściu ciemnym tunelem trzymając pochodnię we wnętrzu zawsze czeka nas jakaś nagroda, poprzedzona prostą zagadką. Każdy różni się od poprzedniego i pomimo, że jest ich kilka, dostarczają masę zabawy. Kiedy dostajemy się do środka jednego z tych miejsc po prostu TRZEBA zwolnić kroku i nacieszyć się otoczeniem.
O grafice za dużo powiedzieć nie mogę, bo grałem na PS3 (wiadomo, nie zobaczymy tu takich wodotrysków co na PC czy PS4), choć trzeba przyznać, że na poprzedniej generacji wygląda całkiem ładnie.
Co do mechaniki to kiedyś mówiło się, że Uncharted to Tomb Raider z facetem w roli głównej... Teraz jest odwrotnie, grając w TR nie sposób uniknąć podobieństw z rozgrywką z Uncharted. Myślę, że to zmiana na dobre, ale czego nie ma Nathan Drake? Otwartego świata! Juhu! Może nie ekscytujmy się zbytnio, bo sprowadza się to jedynie do zbieractwa i polowań. Dzienniki (warto sobie posłuchać kiedy na jakiś wpadniemy), geoskrzynki, zestrzeliwanie lamp, podpalanie różnych rzeczy, otwieranie skrzyń. W odkrywaniu wszystkich tych znajdziek znacząco ułatwia nam zadanie szybka podróż, do której potrzebne obozy są przemyślanie rozmieszczone. Wiele ze znalezionych przedmiotów czy upolowane zwierzęta dają nam... UWAGA: punkty doświadczenia oraz surowce. Whoa! Tzn. że mamy do czynienia z rozwojem postaci i upgradem broni. Naprawdę fajna sprawa w grach, o ile jest dobrze zrobione, a w tym przypadku nie ma nic do zarzucenia.
Sama fabuła? Mogłaby być lepsza... I tyle. Nie była zła, ale strasznie schematowa. Co prawda mile mnie zaskoczyło kilka rzeczy, ale to głównie dlatego, że kompletnie nic na temat historii gry nie wiedziałem. Miałem nadzieję, na ciekawsze rozwinięcie pewnego motywu, ale cóż. Nie będę narzekał, bo całość prezentuje się nieźle.
Szczerze polecam tytuł. To jedna z najfajniejszych gier w jakie ostatnio grałem. Tym razem nie jadłem czekolady, więc ocenię grę w mojej supermegaskali od 1 do 10. Hm... Z powodu zabrania mi w pewnym momencie niesamowitego klimatu do 9 ciut brakuje, więc niech będzie 8. Biorąc udział w nowej przygodze Lary Croft można spędził bardzo mile kilkanaście godzin, a ja z niecierpliwością czekam już na kontynuację.
8 i trochę/10
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze