Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445596

O tym, dlaczego kina nie chcą pokazywać se....


otton

1891 wyświetleń

cenzurabig.jpg

Nie jest tajemnicą poliszynela, że kina nie wszystko chcą na dużym ekranie pokazywać i każdy film przed wejściem do multipleksów przechodzi przez swego rodzaju cenzurę, zwykle pod kątem scen związanych z nagością. Przemoc oczywiście pokazuje się bez mrugnięcia okiem. Dlaczego? Wytłumaczenie jest wbrew pozorom proste ? pieniądze.

Zacząć należy od wyjaśnienia, po co właściwie działają wszelkie organizacje broniące moralności w kinie. Na pewno możemy odrzucić szlachetne pobudki i chęć promowania prawdziwej kultury, nieskażonej niczym złym. W ciągu lat przemysł zajmujący się produkcją filmów zamienił się gigantyczny biznes, najbardziej chyba dochodową gałąź rozrywki, a czającym się gdzieś tam na horyzoncie grom dużo jeszcze do tego poziomu brakuje. Zarabiające krocie kolejne odsłony Call of Duty czy GTA V to tylko wyjątki od reguły, w wytwórniach filmowych gra toczy się o większe sumy. Z ich punktu widzenia, pomyślna certyfikacja to tak naprawdę zwyczajne przybicie pieczątki ?produkcja ma duże szanse, by dobrze się sprzedać?.

Wilk_Wall_Street_2.jpg

Statystyczny widz nie chce pornografii

Zajmujące się cenzurowaniem filmów organizacje kojarzą się reżyserom z mordercami sztuki, problem w tym, że z każdym dniem jest to coraz wyraźniej ?sztuka idąca na kompromis z oczekiwaniem odbiorców?, czyli jakby nie było poważne naruszenie tego, kto tu właściwie jest artystą, a kto widzem. Kiedy von Trier nakręcił swoją Nimfomankę, do kin trafiła ostatecznie wersja zubożona o kilka scen. By zachować zgodność z ze sobą, reżyser kazał się sfotografować na plakatach reklamowych z ustami zaklejonymi taśmą. W przypadku takiego ?Wilka z Wall Street? cenzura również okazała się bezlitosna, aczkolwiek finalna wersja poprawnością polityczną i tak nie grzeszyła. Dawniej problemy z cenzorami miewał też choćby Stanley Kubrick. To oczywiście niejedyne przypadki walki z nagością.

Przemoc, w odróżnieniu od gołych pośladków na ekranie, jest jednak powszechnie akceptowalna. Okazuje się, że takie wybiórcze podejście do kwestii ugrzeczniania filmów jest jednak bardziej przemyślane, niż mogłoby się nam na pierwszy rzut oka wydawać. W tym wszystkim nikomu tak naprawdę nie chodzi o to, co dokładnie widz ogląda na ekranie, bardziej o to co lubi oglądać. Jeżeli lubi sceny z wycinaniem ludziom wnętrzności, właśnie ich nie należy z filmu usuwać. Można oczywiście mieć inne preferencje osobiste, ale nie zapominajmy, iż inwestycja musi się przede wszystkim zwrócić. By natomiast przyniosła pożądane dochody, musi trafić na odpowiedni grunt ? do widza masowego.

Cenzura.png

Wiemy, czego tak naprawdę chcecie

Organizacje zajmujące się cenzurą wcale nie działają po omacku. Już dawno przeprowadzono badania, by dojść do tego, kto jest tak naprawdę głównym odbiorcą produkowanych przez rozmaite wytwórnie treści. Oczywiście odbiorca ten wywodzi się z USA, mieszkańcy tego kraju najbardziej przyczyniają się do zarobków wytwórni. Trudno się zresztą temu dziwić, kino to tam niemal religia. W Polsce tylko naprawdę głośne filmy typu ?Skyfall? czy ?Hobbit? potrafią zapełnić niemal całą salę, ale rezerwacja biletów na premierę wcale nie jest konieczna. Pamiętam natomiast sytuację, gdy do amerykańskich kin trafił ?Mroczny Rycerz?. Na dwa tygodnie przed premierą wykupiono wszystkie bilety na pierwsze pokazy, a ludzie byli w stanie przepłacić przy okazji aukcji internetowych (niektórzy wydali nawet 100 dolarów), by tylko obejrzeć oczekiwaną produkcję trochę wcześniej.

To z resztą tylko przykład, bo wiele filmów potrafi wywołać za oceanem aż taki entuzjazm. Upodobania innych widzów są więc w przypadku produkcji mainstreamowych zupełnie nieistotne, bowiem już wspomniana grupa potrafi wygenerować pożądany przez wytwórnię dochód. Cała reszta widzów ewentualnie dopełnia tylko sukces, nie jest jednak niezbędna by go osiągnąć. Badania rynku poszły o krok dalej, znamy dokładny archetyp przeciętnego amerykańskiego kinomana. Zwykle jest to nastolatek, ewentualnie student który chodzi do kina po to, żeby obejrzeć kolejną część Batmana, Supermana, Kapitana Ameryki, X-Menów i całej reszty tego znakomitego wizualnie szajsu. Przemoc w kinach toleruje się właśnie dlatego, że to jej statystyczny widz oczekuje.

batman_superman.jpg

Rodzice? Nie mają nic naprzeciw?

Cenzorów jest dość sporo, ale najważniejszy głos należy i tak do organizacji składających się z reprezentatywnej grupy rodziców. Najważniejsze jest to, by były to szare, nieznane persony nie związane ze światem filmu nic wspólnego. To ich głos ma decydujące znaczenie i jak się okazuje, nie mają nic przeciwko temu, by ich pociechy oglądały przemoc, mają jednak obiekcje co do pokazywania na ekranie gołego ciała. Dlaczego jednak akceptują brutalność bez mrugnięcia okiem? To również da się bardzo łatwo wyjaśnić poprzez prawdziwe przyczyny narodzin komiksów o superbohaterach, które często stanowią podporę dla wielu filmów.

Amerykańskie szkoły uczą tylko kilkuset lat historii USA, co oznacza automatycznie, że poza kilkoma wielkimi postaciami właściwie niewiele wiedzy o autorytetach ze świata się przekazuje. Komiksowi bohaterowie pełnią niejako rolę zastępczą, łatają te braki w wiedzy. Młodzi chłopcy nie chcą, podobnie jak Napoleon, przez parę ładnych lat zaznać bycia cesarzem. Ich marzenia sprowadzają się do bujania na pajęczynach jak Spiderman, czy uratowania ojczyzny w stylu zaprezentowanym przez uczestników programu Avengers. Nie jest przypadkiem, że większość superbohaterów wywodzi się właśnie z USA, kraju potrzebującego jakiegoś zastępstwa dla niezbyt długiej historii własnego kraju.

Komiksy są przy tym już wynalazkiem dość starym, dobrze znanym owym rodzicom decydującym o certyfikacji filmów. Odniosły one tak olbrzymi sukces, że również je wypadałoby właściwie nazwać amerykańską religią, dobrym wzorcem postępowania. Mimo ukazywanej w nich przemocy, gdzieś tam w tle dalej funkcjonuje wizerunek prawych gości w pelerynach, gotowych dla sprawiedliwości skoczyć w ogień i pociągnąć za sobą setki złych łotrów. Można sobie nazywać to wszystko prymitywną pseudosztuką, trudno jednak pominąć to, w jaki sposób oddziałują na świadomość tej najważniejszej grupy kinomanów.

4360613-czlowiek-ze-stali-643-385.jpg

Nie tylko komiksy

Mamy więc do czynienia z pewnym efektem oddziaływania kultury amerykańskiej. Dzieciaki w USA od małego karmione są właśnie takim wizerunkiem przemocy, trudno więc się dziwić, że właśnie tego w kinach oczekują. Wiadomo przecież, że nie udawane sceny zbliżeń i tak pokazuje się gdzie indziej za darmo smile_prosty.gif. Oczywiście pojawia się tu pewien problem, bo przecież nie każdy brutalny film opowiada o komiksowych superbohaterach. Tak naprawdę jednak oddziaływanie tego kultu szlachetnych gości w pelerynach, rozciąga się nie tylko na te konkretne ekranizacje. Dzieje się tak dlatego, że z wzorca herosów korzystają praktycznie wszyscy zabijacy. Choćby taki James Bond ? morduje na każdym kroku, ale przy tym zbawia świat?

Zauważyliście, że nigdy nie było zadymy o to, że w Call of Duty mordujemy stado ludzi? Afera rozpoczęła się dopiero kiedy w misji ?No Russian? byliśmy zmuszeni zrobić to bez bohaterskiej peleryny na karku. Zwykle bowiem główny bohater wysyła w piekielną czeluść całe zastępy złych ludzi, ale przecież tak naprawdę robi to wszystko by zbawić świat lub zrealizować inny, szczytny cel. Nawet jeżeli ten nasz bohater nie istniał jeszcze w komiksach, wywodzi się tak naprawdę z tego samego schematu, zakorzenionego w komiksowym kanonie bohaterów. Dlatego właśnie film nie musi opierać się o komiksy wprost, wtedy jest traktowany jako kolejna ekranizacja, ale bez licencji ? nikt nie ma nic naprzeciw temu, by dobry zabijał złych.

james-bond-007-skyfall-fondo-6.jpg

Wiele pieniędzy, wiele pieniędzy

Na zakończenie krótka historyjka związana z filmem ?Skyfall?. Kiedy się ukazał, w prasie watykańskiej ukazała się recenzja nowych przygód Bonda. Oczywiście w światowej centrali Kościoła Katolickiego wszystko jest świętsze od samego Jezusa, więc i ów tekst musiał zaopiniować czy aby na pewno wierni powinni na film podreptać. Recenzent chwalił Bonda za ?wstrzemięźliwość w korzystaniu z uciech życia?, czyli wiadomo co ? znaczy to mniej więcej tyle, że podczas seansu nie ma już tak wielu scen związanych ze zbliżeniami. Temat przemocy został natomiast przemilczany. Jak myślicie, zrobiło to filmowi złą reklamę? Raczej nie, bo przecież ten Bond taki bohaterski, obciąża swoje sumienie, by uratować nasze życia. Ale uważaj agencie ? jeżeli tylko spróbujesz splamić się innym grzechem, wyniosą cię. I to na taczkach?

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Tekst bardzo dobry, temat dość ciekawy, uwaga o popularności komiksowych bohaterów w Stanach trafna i interesująca (generalnie temat historii Stanów i ich podejścia do niej jest fascynujący. Jak to określił Eddie Izzard: "30 years old, let's smash it to the floor and put a car park here!").

Jednakże mała uwaga: pisząc o amerykańskim wzorcu bohatera mówisz o Jamesie Bondzie. Jednakże Bond (pomimo pewnej 'amerykanizacji' jego postaci) nadal pozostaje bohaterem popkultury brytyjskiej.

Link do komentarza

Oprócz Bonda w którym elementy relacji agenta z kobietami są już swoistym klasykiem to idąc na film akcji oczekuję własnie przemocy. Wątki miłosne tylko spowalniają akcję i niesamowicie denerwują, właśnie dlatego najsprawniej zrealizowane filmy akcji są pozbawione zbędnego miłostkowania lub cały element jest ograniczony do minimum. Głównym powodem dla którego rodzice preferują filmy z przemocą dla swoich dzieci jest to, że aspekty seksualne były demonizowane przez wieki - przez religie, prawa itp. tymczasem świat ciągle stał na przemocy i wojnach. Choć dziś się powoli zmienia, pewne relikty z przeszłości pozostają w naszej świadomości.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...