Matura
Mamy czas matur, więc wszędzie o nich głośno. Swoją maturę już napisałam, wcześniej przeszłam cały proces przygotowawczy w szkole i teraz z pewnym dystansem mogę się do tego wszystkiego odnieść.
Z ciekawością czytam artykuły, wywiady dotyczące edukacji, tego jak powinny wyglądać egzaminy, jaki powinien być program nauczania itp. I niemal zawsze dziwię się bzdurom, które się w tych publikacjach pojawiają. Po części wynika to z tego, że autorami tychże tekstów są osoby średnio związane z edukacją ? najczęściej piszące jeszcze starą maturę, niebędące nauczycielami, które kompletnie nie czują klimatu szkoły. I tak na przykład przy okazji zmian programowych ucinających wymiar nauczania historii pojawiały się głosy, że to zagłada narodu ? gdzie teraz dzieci będą się patriotyzmu uczyć i miłość do Polski pielęgnować? Cóż, nie wiem czy moi nauczyciele byli z jakiegoś innego sortu, ale żaden z nich (było ich w sumie 5) nie uczył ani patriotyzmu, ani miłości do narodu, ani żadnych takich (w ogóle to wątpię, aby czegoś takiego można byłoby się nauczyć w szkole na lekcjach?). Nauka historii polega na zupełnie czymś innym ? imo pozwala na trzeźwą ocenę przeszłości, a nie na kultywowanie narodowej megalomanii. Zatem dobre nauczanie tego przedmiotu przynosi skutek zgoła odwrotny. Osobiście ubolewam nad niknącą rolę historii w procesie edukacji, bo według mnie to jedyny przedmiot, który pozwala myśleć, wnioskować, argumentować. Podobnież powinno dziać się na języku polskim, niestety nie jest tak z powodu matury, ale o tym za chwilę szerzej. Aby dobrze napisać maturę rozszerzoną z historii trzeba nie tylko wykuć całą masę faktów, dat itp., ale również potrafić samodzielnie myśleć, wyciągać wnioski, łączyć fakty, zjawiska i poddać je krytycznej ocenie. To wszystko musi zawierać wypracowanie, które stanowi lwią część wszystkich punktów możliwych do uzyskania na egzaminie. Napisanie dobrze tej części matury, jest naprawdę wymagającym zadaniem (m.in. z powodu mało przyjaznego systemu oceniania), ale jest też ewenementem, bo na ogół żadna z matur nie wymaga wymienionych wyżej sprawności. Dlatego szkoda, że ten przedmiot jest tak traktowany.
Druga sprawa to język polski. Wysłuchałam rozmowy między panią reprezentującą rząd, a nauczycielem z łódzkiego liceum. Obowiązkowy egzamin z języka polskiego wygląda źle, jest głupio skonstruowany i w ogóle nie potrafię powiedzieć, jaką wartość ma dla kogoś, kto na podstawie jego wyników ma ocenić, czy maturzysta ogarnia przedmiot, czy nie. Imo nie ma żadnej. Co prawda reprezentantka rządu nie upierała się, że matura z polskiego jest świetna, ale za to przedstawiła jakiś zupełnie utopijny obraz nauczania. Stwierdziła, że owszem matura jest jaka jest, ale to nie powinno być przeszkodą do ?prawdziwego? nauczania przedmiotu. W sumie mogę się z nią zgodzić, tylko pojawia się pytanie: po co? Po co uczyć się czegoś, czego na maturze nie będzie? Według tej pani, celem edukacji nie jest przecież uczenie pod egzamin dojrzałości, a wychowanie obywateli światłych, wykształconych itp. Znowu racja, tylko od dawna to tak nie działa. Na taką edukację nie ma czasu. Trzeba przygotować się do matury i to jest realny, namacalny cel. Pewnie są tacy, którzy kształcą się ku erudycji. Niestety erudycja nie pomoże na egzaminie, bo ten jest schematyczny i wymaga umiejętności dostosowania się do tego schematu, tylko tyle. Nikogo nie interesują rzeczy, które na maturze się nie pojawią, uczenie się ich to strata czasu. I tak do ogarnięcia jest niemało. W szkołach już nikt się nie oszukuje (w tym nauczyciele), nie chodzi o gruntowne wykształcenie, a o przygotowanie do egzaminu. To często dwie różne rzeczy.
Z przyjemnych rzeczy dodam, że studiowanie arkuszy maturalnych z polskiego nie było takie złe. Czy to na próbnych maturach, czy na oficjalnych, tekst publicystyczny pojawiający się w pierwszej części zazwyczaj był ciekawy. Naprawdę lubiłam czytać te teksty. Przyjemność kończyła się wtedy, gdy dochodziło się do pytań dotyczących publikacji.
Zdaje się, że za rok forma egzaminu zmieni się. Może i dobrze, są spore szanse, że na lepsze ? bo polski gorzej już wyglądać nie może. Mam też nadzieję, że obowiązkowa matura z matematyki zostanie na dłużej, bo jeśli ktoś nie potrafi jej zdać (co jest niesamowitym wyczynem po kilkunastu latach nauki), to jest to wystarczający powód do tego, żeby była obligatoryjna.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze