Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445606

Diablo III: Reaper of Souls - Recenzja


otton

2341 wyświetleń

2483483-newreleases_3_2322.jpg

Upadły anioł śmierci Maltael przybył do Westmarch i rozgościł się wygodnie w Pandemonium. Nie bójcie się jednak, bo gdy nefalem znów sięgnął po miecz, nawet najmroczniejsze moce straciły pewność co do swej potęgi.

Na sumieniu programistów z Blizzarda ciążył straszliwy grzech sprzedania duszy Diablo III jegomościowi imieniem Jay Willson. Wyszła z tego gra może i bardzo odprężająca i jak najbardziej do pogrania, daleka jednak od wizji ideału, która kreowała się przez lata w głowach fanów. Po premierze Reaper of Souls można jednak odetchnąć, bowiem ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy. Pan Willson został od Diablo odsunięty i nie należy bać się niosącego śmierć Maltaela. W odróżnieniu od mieszkańców Westmarch, Diablo III otrzymało od niego nowe, lepsze życie.

hd_diablo3reaper.jpg

Cóż za pasjonująca opowieść?

Akcja dodatku rozpoczyna się po wydarzeniach z podstawki, gdy Najwyższe Zło gryzie już glebę. To jednak nie koniec drogi Nefalema, do pokonania pozostał jeszcze Maltael, który wypowiada wojnę ludzkości, a tak naprawdę to nie tylko on, nie uprzedzajmy jednak faktów. Uważa on, że anioły czynią dobro, zaś demony są ich przeciwnością, a śmiertelnicy? czymś pośrodku. O dusze ludzkie, siły piekła i nieba toczą ze sobą walkę i tak sobie właśnie Matlael pomyślał, że? ach nieważne. Fabuła dodatku to taka kolejna popierdółka w stylu oryginału i jedyne, co z niej wynika to nieśmiała zapowiedź drugiego rozszerzenia po bardzo standardowym, oklepanym zwrocie akcji w finale. Z resztą pies drapał fabułę, po co to komu w Diablo?

Historia to tylko pretekst do zwiedzenia Westmarch, miejsca szczęśliwie na tyle klimatycznego, że broni się nawet przy przeciętnym scenariuszu. To Diablo o wiele mroczniejsze, nawiązujące nieco do gotyku. Nie żeby mi tam cukierkowość podstawki kiedykolwiek przeszkadzała, ale cieszę się, że nowe lokacje da się odróżnić od starych już na pierwszy rzut oka. Kolejne lochy są teraz jakby trochę większe i bardziej złożone. Mam również wrażenie, że i w starych krainach przybyło nieco nowych ?kostek?, z których budowane są losowe plansze. Przejście piątego aktu to maksymalnie 5-6 godzin zabawy, ale w grze takiej jak Diablo trudno traktować krótki czas potrzebny na jednorazowe ukończenie jako straszną wadę.

00_diablo_iii_reaper_of_souls_screenshot_015.jpg

Gdzie się podziało Inferno?

Właśnie, tym razem za sprawą dwóch zmian - trybu przygodowego, o którym potem i opcji wyboru poziomu trudności - wystarczy ukończyć grę każdym herosem tylko raz. Co więcej można włączyć najwyższy poziom udręczenia już dla postaci pierwszolevelowej, choć jest to dość ekstremalne doznanie. Z perspektywy szarego gracza dużo bardziej interesujące jest jednak to, że nie trzeba już nudzić się podczas przechodzenia wręcz prostackiego Normala i Wysokiego. Dwa pierwsze poziomy trudności to idealna sprawa dla nowych graczy, którzy chcieliby w miarę bezboleśnie poznać strukturę kampanii, cała reszta jednak nie jest już zmuszona do tego, by przez wiele godzin zmagać się z banałem. Sam rozpocząłem zabawę krzyżowcem na trzecim stopniu trudności, co wbrew pozorom nie oznacza jeszcze wielkiego wyzwania, ale się opłaca.

Opłaca się przede wszystkim dlatego, że wraz z podkręceniem stopnia trudności, otrzymujemy dość znaczne premie do znajdowanego złota czy zdobywanych punktów doświadczenia. Mnożniki zaczynają się od 50%, by przy Udręce VI dobić aż do 1600%, jednak ten ostatni jest grywalny już tylko dla postaci odpowiednio wylevelowanych i ubranych. Dzięki wprowadzeniu wyboru stopnia trudności, levelowanie stało się szybsze i wcześniej możemy poświęcić się prawdziwej esencji Diablo, czyli zabawie w kompletowanie ekwipunku. Dość powiedzieć, że na Ekspercie można bez nadprogramowego expienia osiągnąć nawet 25 level po przejściu? jednego tylko aktu podstawki. To dokładnie tyle samo, co osiągnąłem poprzednio trochę odsuniętym na boczny tor Barbarzyńcą podczas zmęczenia dawnego ?Normala? w całości.

Przy tym wszystkim prawdziwe wyzwanie zaczyna się tak naprawdę dopiero na Mistrzu. Przez eksperta idzie się jak przez masło, przez wyższe stopnie trudności już niekoniecznie. Przeskok jest tu dość spory, ale wystarczy parę chwil zabawy, by zdobyć odpowiedni ekwipunek, z którym nikt nas nie powstrzyma. Sam piąty akt zawiera może dwie trudniejsze już na Ekspercie sekwencje. Pierwsza to naturalnie walka z Maltaelem, ale mam trochę wrażenie, że to taki trochę nadmuchany balonik ? dajmy mu masę HP, niech się gracze męczą. Nie jest to walka aż tak ciekawa jak spotkanie z Belialem. Druga problematyczna sekwencja to walka na taranie, gdzie postaci dystansowe mają zdecydowanie przechlapane z powodu niewielkiego pola manewru.

d3.jpg

Z czym na potwory

Akt piąty przyniesie także całą masę nowych potworów do ubicia. Przy tym jednak dalej najwięcej kłopotów sprawiają spamujący czym się tylko da czempioni, powodujący szybsze bicie serca tak mniej więcej od Eksperta. Niektóre ich grupy potrafią skłonić człowieka do bluzgania, sam jednak starałem się starcia z nimi traktować jak dobrze płatne wyzwanie ? nie wiadomo czy gdzieś tam zaraz nie wypadnie z nich jakiś fajny przedmiot. Dom Aukcyjny został strącony w piekielną czeluść i teraz można jedynie odzyskać stamtąd zapomniane przedmioty ? inna sprawa, że jak się teraz patrzy na te stare graty? Zdobycie fajnych itemów wymaga teraz jedynie chęci do gry, a nie zasobnego portfela.

Można co prawda ponarzekać trochę na to, że część przedmiotów przypisuje się do konta i nie można ich oddać znajomym, ja jednak nie mam z tym najmniejszego problemu, bo swoich towarzyszy gier do magii Diablo nie udało mi się jeszcze przekonać. Wreszcie jest też słynna mistyczka, odkopana gdzieś tam z czasów bety podstawki (nie pamiętam dokładnie). Za odpowiednią opłatą i wymaganymi materiałami możemy zamienić niechcianą cechę znalezionego przedmiotu na inną losową lub też zmienić jego wygląd. Szczerze nie wiem po co ta druga opcja, ale czytałem kiedyś w jakiejś zapowiedzi o różowych kuszach, więc może jakiś purysta się z tego ucieszy?

Reaper-of-Souls.jpg

Archetypiczny paladyn? Nie może być?

Do ekipy piekielnych pogromców dołączył także szósty bohater, czyli krzyżowiec. Przy recenzji podstawki nie było specjalnie miejsca na analizowanie każdej z osobna, tym razem jednak nowy bohater jest jeden, więc można się o parę słów na jego temat pokusić. Przy wgryzieniu się w szczegóły krzyżowiec nie traci, a nawet sporo zyskuje, sprawia bowiem wrażenie bardzo przemyślanego. Mimo, że wolę postaci dystansowe, nie miałem zbyt wielkich problemów z przystosowaniem się do nowej klasy. To bowiem bohater bardzo wszechstronny i intuicyjny, przy którym kilka kliknięć wystarczy, by uczynić z niego zupełnie inną postać.

Potrafi dla przykładu walnąć kogoś w czapę widmowym młotem czy też chlasnąć dwuręcznym ostrzem i poprawić tarczą. Ta ostatnia opcja to zasługa jednej ze zdolności pasywnych. Skoro jest krzyżowiec, musi być i koń ? jedna umiejętność pozwala na przywołanie rumaka i urządzenie szarży na niewier? to znaczy potwory. Wreszcie bardzo przypadła mi też do gustu możliwość poświęcenia ziemii. Może brzmi to trochę dziwnie, jednak jest zdecydowanie przydatne ? wszyscy towarzysze stojący w pobłogosławionym obszarze odzyskują punkty życia. Mało tych talentów? Nasz heros może się jeszcze chociażby wzbić na chwilę w powietrze i z całej siły zderzyć z glebą czy wyssać z pobliskich przeciwników po kilka punktów gniewu. Ta wyliczanka oczywiście tematu jeszcze nie wyczerpuje, wiedzcie więc po prostu, że to heros wart poświęcenia mu trochę czasu.

maxresdefault.jpg

Witaj przygodo

Tryb Adventure to, jak już zdążyłem wspomnieć, drugi z powodów, dla których nie trzeba po kilka razy babrać się z kampanią. Przede wszystkim dodatek wyrzuca z gry fabułę i narzuconą kolejność odwiedzania lokacji. Możemy sobie po prostu wskoczyć do świata Sanktuarium i wybrać na mapie interesujący nas loch ? zwykle trafimy tam na jakieś losowe zadania poboczne, tymi jednak nie trzeba się przejmować. W każdej chwili możemy zdecydować, że zabieramy zabawki i idziemy bawić się gdzie indziej. Ważną cechą tego trybu są szczeliny, które w domyśle mają być głównym celem wypraw grup graczy. Fajnie wypadła też odświeżony ekran wyboru lokacji, to już nie surowa lista teleportów, ale mapa wypełniona interaktywnymi ikonkami. Niby nie ma to wielkiego wpływu na zabawę, podkreśla jednak spójność świata Diablo.

Wreszcie można więc bawić się po swojemu i omijać te mniej lubiane plansze (nie wiem jak Was, ale żadna siła mnie już nie zagoni do fragmentów związanych z Zoltanem Kullem). Jeżeli gramy w grupie, Adventure potrafi przyciągnąć na długie godziny wypełnione szukaniem nowych przedmiotów, ale równie dobrze sprawdza się jako wieczorny odstresowywacz ? fajnie czasami wyczyścić jakiś loch i przy okazji dobić do nowego limitu doświadczenia, siedemdziesiątki. Wraz z podniesieniem limitu leveli pojawi się parę nowych zabawek dla wszystkich klas, jednak nie ma to na rozgrywkę drastycznego wpływu.

Diablo_3_Reaper_of_Souls_014-buffed.jpg

Stado małych zmian

Poza tym z nadejścia Żniwiarza cieszyć się będą Ci, którzy nie zamierzają wydawać na razie dość sporej sumy na dodatek. Diablo III jest bowiem pełne niuansów, z których część oddano wszystkim grającym. Nie ma już na przykład kilku różnych typów mikstur, jest jedna, która zawsze odnawia 60% paska zdrowia. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, bowiem żaden napój się nie ?przeterminuje? ? w podstawce wkurzające było, gdy mieliśmy w ekwipunku masę mikstur różnej wielkości, ale odnawiały tylko kilka tysięcy punktów zdrowia z kilkuset tysięcy. Nie wspomnę już nawet o dodatkowym miejscu w plecaku na łup. Teraz mikstura mała, wraz z rozwojem gracza, staje się heroiczną.

Tak naprawdę bez dodatku jesteśmy pozbawieni jedynie piątego aktu, trybu przygodowego, nowego herosa i zaklinaczki. Zmiany takie jak Loot 2.0 czy wspomniane poziomy trudności będą dostępne dla wszystkich, którzy pobiorą na dysk twardy ważącego 7 GB patcha. Po zakupie dodatku wystarczy całość aktywować kluczem. Takie podejście Blizzarda sprawia, że nie trzeba od razu lecieć do sklepu i wydawać na grę dość sporej sumy. Jeżeli ktoś posiada już podstawkę to te 100 złotych nie brzmi jeszcze tak strasznie źle, reszcie chyba bardziej opłaca się poczekać na edycję zbiorczą.

Wretched-Queen.jpg

Grafika i dialogi w Diablo? Czy to ważne?

Trochę kwestii technicznych, co prawda nie są jakoś szczególnie istotne, ale warto poświęcić im kilka zdań. Graficznie nie jest to Crysis 3, a wszelkie efekty w zasadzie nie robią wrażenia. Takie podejście ma jednak tę istotną zaletę, że tytuł śmiga bez problemu na leciwych już konfiguracjach, bez trudu dochodząc do stu klatek nawet przy największych zadymach, a żywej tkanki na ekranie nieraz pojawia się bardzo dużo. Troszeczkę gorzej wygląda kwestia lagów, te bowiem osobom ze słabszym Internetem mogą się przytrafić. Reaper of Souls pozostawił z nieudanych pomysłów wprowadzonych w oryginale w zasadzie tylko konieczność stałego połączenia z Internetem. Niby można z tym żyć, bo i tak w coopie gra się lepiej, jednak dyskwalifikuje to Diablo III w roli towarzysza długiej podróży.

Bardzo fajnie wypada też polski przekład nazw, ale rodzimych głosów dalej słucha się po prostu źle. Większość postaci powtarza w kółko te same kwestie, a reszta ryczy po demonicznemu, inna sprawa, że specjalnie ambitnych ról tutaj nie ma. Soundtrack to natomiast kolejne dzieło sztuki Blizzarda, ale oryginał miał jednak trochę więcej rozmachu. Mimo tego bardzo chętnie wracam cały czas do wybranych utworów.

diablo-iii-reaper-of-souls-pc-1396024191-048.jpg

Pjona z Malthaelem

Jak zatem ocenić Reaper of Souls? Wprowadzone przy okazji patcha zmiany sprawiają, że trójka staje się grą, która zasługuje nawet na dychę. Również rzeczy otrzymywane dopiero po uiszczeniu zapłaty za rozszerzenie są zrobione bardzo sensownie, jednak parę elementów trochę zawodzi i ostatecznie samo Reaper of Souls jest raczej grą na dziewiątkę. Ostatecznie finalna ocena to wartość pomiędzy tymi dwoma. Trochę boli co prawda cena ? jak ktoś musi sobie sam kupić ? jeżeli jednak zamierzacie spędzić przy tytule długie godziny, z pewnością nie będą to pieniądze stracone.

PLUSY:

+ Masa usprawnień względem pierwowzoru

+ Świetna nowa klasa postaci

+ Dużo mroczniejszy piąty akt

+ Podbicie limitu PD

+ Tryb adventure zapewnia masę frajdy

+ Znakomita optymalizacja

+ Loot 2.0

+ Poziomy Mistrzowskie

MINUSY:

- Troszkę drogo

- Wymaga stałego połączenia z Internetem

- Grafika już trochę się zestarzała

- Fabularnie dalej słabo

Grywalność 10/10

Grafika 7/10

Audio 8/10

Ocena końcowa 9.5/10

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

- Grafika już trochę się zestarzała

W (_!_) się poprzewracało młodzieży od tego dobrobytu... :P

Serio, rozumiałbym narzekania w okolicach 2005, kiedy sporo gier jeszcze bywało brzydkich, ale teraz 90% gier prezentuje wysoki poziom graficzny i chyba tylko fotorealizm mógłby tutaj naprawdę wiele zmienić.

Link do komentarza
W (_!_) się poprzewracało młodzieży od tego dobrobytu... tongue_prosty.gif

Odpowiem cytatem na cytat:

Grafika i dialogi w Diablo? Czy to ważne?

Oczywiście grafika nie jest specjalnie istotna, ale trzeba uprzedzić wszystkich posiadaczy kompów wartych dziś po 4000 złotych, że nie będą mieli kolejnego benchmarka smile_prosty.gif. Poza tym ty mi tu nie opowiadaj o dobrobycie wink_prosty.gif - nawet nie wiesz co czuję zawsze otwierając wymagania sprzętowe z nadzieją, że się chociaż na minimalne załapię (bez dodatkowych inwestycji w Shadow of Mordor czy Watch_Dogsy już sobie nie zagram - moc mojego kompa to mniej więcej 2/3 tego co trzeba w tych grach na minimum). smile_prosty.gif

Link do komentarza

Myślę, że jak ktoś chce ładnej grafiki to nie odpala hack'n'slasha, tylko jakiegoś military FPSa albo RPGa. Poważnie, mi się, nowe gry Blizza wizualnie bardzo podobają. To wciąż świeży silnik (StarCraft II), a styl grafiki też udany. Dodatkowo te gry mają dość niskie wymagania sprzętowe, a na sprzęcie ze średniej półki Diablo 3 utrzymuje pewnie z 80-100 fpsów na sekundę, jak nie więcej, co przy takiej grze ma ogromne znaczenie.

No i to wciąż najładniejszy h'n's IMO. Przynajmniej pod względem jakości grafiki, choć dla mnie również i stylu.

Link do komentarza

Dziękuję, że nie przeczytałeś tekstu tylko same plusy i minusy ;)

Graficznie nie jest to Crysis 3, a wszelkie efekty w zasadzie nie robią wrażenia. Takie podejście ma jednak tę istotną zaletę, że tytuł śmiga bez problemu na leciwych już konfiguracjach, bez trudu dochodząc do stu klatek nawet przy największych zadymach, a żywej tkanki na ekranie nieraz pojawia się bardzo dużo.
Link do komentarza

Premiera była jeszcze w marcu, więc już spokojnie ponad dwa tygodnie od niej minęły. Inna sprawa, że piąty akt nie jest faktycznie jakiś długi - czasy na forach wahają się gdzieś pomiędzy 6-9 godzin. Na rympał można nawet w 2-3 godziny podobno się uwinąć*. Czytałem nawet, że jest achivement za skończenie całości poniżej godziny (widziałem tylko na forum, ale nie zaglądałem do odpowiedniej zakładki w menu).

Natomiast od premiery zdążyłem pograć solidne 25 godzin - głównie w weekendy - bawiąc się trybem Adventure, levelując krzyżowca. Pobawiłem się też chwilę odpalając Udrękę VI na postaci pierwszolevelowej - te pierwsze pojedyncze mobki z Tristram biorą gracza na dwa hity, a zabicie jednego to dobre 30-40 sekund napierdzielania. Od dzisiaj robię krótką przerwę, bo chcę jeszcze The Darkness II z wiosnobrania dokończyć, a czasu nie przybywa :)

_______________

* Tak, dokładne zwiedzanie lokacji przy włączonym Normalu albo Wysokim to też imo lecenie na pałę do przodu.

Link do komentarza

Na szczęście nie byłem taki naiwny, żeby wierzyć w dniu zakupu D3, że bez dodatku, który na pewno się pojawi, będę dalej mógł sobie z pełną satysfakcją grać w D3. Zatem nawet nie jestem zły, że znowu wydam coś koło 30 funtów. Widzę nawet po Twojej recenzji, że może nawet będę z tego dodatku zadowolony (głownie dzięki pojawieniu się Paladi... to znaczy, Crusadera).

Ale dalej boli mnie to, że ta gra nazywa się Diablo 3. A nie World of Diablo. Bo to nie jest Diablo. Nie z tym całym auto-levelowaniem, spłyceniem całej mechaniki w porównaniu z poprzednią częścią.

Link do komentarza
Ale dalej boli mnie to, że ta gra nazywa się Diablo 3. A nie World of Diablo. Bo to nie jest Diablo. Nie z tym całym auto-levelowaniem, spłyceniem całej mechaniki w porównaniu z poprzednią częścią.

A tam, autolevelowanie to moim zdaniem genialny pomysł i nie uważam, żeby spłycało mechanikę w jakimkolwiek stopniu. Dlaczego? Diablo polega przede wszystkim na biciu potworków i sprawdzaniu co też ciekawego z nich wypadnie, nie jest to skomplikowany, taktyczny rolplej. Tak samo było z resztą po części w przypadku pierwszych dwóch odsłon, a skomplikowany system rozwoju "ulepszał" grę o tyle, że można było stworzyć niegrywalną postać. Nie wiem, jeżeli komuś zorientowanie się po kilku godzinach, że lepiej rozpocząć zabawę od nowa sprawia przyjemność to spoko - mi nie sprawia :).

Link do komentarza

No nie, nigdy nie było problemu z odzyskaniem wydanych punktów na cechy i skille u Akary w drugiej części. A mnogość sposobów rozwoju postaci sprawiała, że nawet w obrębie jednej klasy postacie mocno się różniły na batku. Nie twierdzę, że w D3 jest pod tym względem tragicznie - sam z przyjemnością konstruuję różne buildy dla Wizarda - ale jest trochę mniej możliwości. Bez obaw, pewnie przemawia przeze mnie sentyment do lat spędzonych przy drugiej części, hehe. Jak się pamięta poprzednie części, to trudno się przyzwyczaić do auto-levelowania i i cooldownów (głównie dlatego, że to mi za bardzo przypomina WoWa...).

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...