Skocz do zawartości

Screen Saver

  • wpisy
    91
  • komentarzy
    512
  • wyświetleń
    93732

Captain America: The Winter Soldier


Grimmash

2001 wyświetleń

Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz

CATWS-Concept-Art-001.jpg

Te recenzję okraszę krótką listą, która wielu powinna powiedzieć wszystko, co trzeba wiedzieć o tym filmie przed jego obejrzeniem:

1. The Avengers

2. Iron Man

3. Captain America The Winter Soldier

Mój prywatny ranking filmów Marvela należących do studia od momentu rozpoczęcia wspólnego uniwersum dla znanych herosów uwzględnia nowego kapitana na trzecim miejscu, przed nowym Thorem. Długo myślałem, że nic nie przebije Iron Mana. Ten film jak na prostą rozrywkę i adaptację komiksu wydawał się perfekcyjny pod wieloma względami. Przede wszystkim nadał ton i tempo następnym projektom. Powiedzenie, że zimowy żołnierz może być takim wyznacznikiem dla następnych produkcji nie jest według mnie nadużyciem.

Captain-America-The-Winter-Soldier-Sebastian-Stan.jpg

Film przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Poruszył ciekawe wątki, których się nie spodziewałem. W tej recenzji nie znajdziecie nic co mogłoby zdradzić zbyt wiele jedynie to, co można było wywnioskować z zwiastunów. Poza specjalnie do tego przeznaczonym pojedynczym akapitem.

Steve Rogers po wydarzeniach w Nowym Jorku pozostał w szeregach organizacji S.H.I.E.L.D. wierząc, że służy swojej ojczyźnie. Wciąż stara się dopasować do rzeczywistości XXI wieku (notuje sobie rzeczy, które ludzie mu polecają, które go ominęły przez te lata*). Przychodzi czas na kolejną misję, która prędko stanie się kamykiem wywołującym ogromną lawinę wydarzeń. Kapitan zaczyna mieć wątpliwości, co do słuszności metod organizacji, dla której pracuje. Granica między dobrem a złem nigdy nie wydawała mu się być tak cienka.

Efekty specjalne, sceny strzelanin i choreografia scen walki wręcz to miód dla podniebienia i arcydzieło dla oczu. Nie można nie zauważyć starań reżysera, by prowadzić zrównoważoną i dynamiczną narrację pozbawioną nielogicznych błędów. Sceny akcji nie są zbyt długie i przerywane są scenami dialogowymi. Obecność Roberta Redforda podnosi poziom aktorski całego projektu. Grany przez niego Pierce to doświadczony, inteligentny i bystry człowiek. Ciekawe są interakcje między jego postacią a Fury?m. Samuel L. Jackson w roli dyrektora nie powala i szczerze mówiąc nigdy mnie nie zachwycał, ale oddaje granej przez siebie postaci należyty szacunek. Nie tylko kapitan ma problem moralny z zaistniałą sytuacją, również dyrektor nie jest już tak pewien swego, jak był niegdyś. Jest bezkompromisowy i nieufny, gdy potrzebuje pomocy nie waha się o nią poprosić. Drugi plan z Scarlett Johansson, Sebastianem Stanem i Anthony?m Mackie?m na czele spisał się więcej niż poprawnie. Chris Evans, który zawiódł mnie wiele razy stał się wcieleniem jednej z największych ikon komiksu.

CAPTAIN-AMERICA-75.jpg

Scenarzyści zadbali o tło wydarzeń. Mam tu na myśli dowcipy, ?cameo? i ciekawe wzmianki. W filmie wybijają się ?cameo? paru aktorów znanych z poprzednich części i swoiste wywołanie do tablicy Stephena Strange?a (w końcu to żaden spoiler, skoro internet huczy teraz od plotek, kto może zagrać Dr Strange?a). Nie zapominajmy też o tradycyjnym występie Stana Lee. Nie jest to może najlepsza jego scena (za takową uważam tę z TAS), ale mieści się w Top 5. Innym plusem wywodzącym się z poziomu scenariusza jest narracja prowadząca fabułę wiernie za rączkę, bez żadnych skrótów. O co chodzi? Zimowy żołnierz ustrzegł się sporej ilości luk fabularnych, które wiecznie występuje w filmach Marvela. Co prawda nie ustrzegł się ich całkowicie, jednakże redukując ich liczbę zmniejszył też ich ważkość na niemal nieistotne i dzięki temu mało zauważalne.

Największym atutem w arsenale Kapitana Ameryki jest zbalansowanie wszystkich elementów składających się na współczesne kino i zmieszanie ich w taki sposób, aby film nie nużył i nie wydawał się pustą, wyprutą z znaczenia rozrywką. Po wyjściu z kina miałem wrażenie, że spędziłem czas w wartościowy sposób, duża w tym zasługa Redforda. Facet nie skradł tego filmu dobrze znanym z serii aktorom (na co po cichu liczyłem) abstrahując od tego grać wciąż potrafi na tyle dobrze aby wyryć się w pamięci. Drugim niemal równie ważnym atutem jest postać zimowego żołnierza. Jawi się jako siła nie do zatrzymania i potężny wróg, jego prezencja wnosi na ekran charyzmę. Sceny z jego udziałem podnoszą poziom ważkości danej sceny, bo każda nasycona będzie spektakularną akcją. Godny wróg dla głównego bohatera.

captain-america-2-villain.jpg

Grono znanych agentów SHIELD za pośrednictwem tej produkcji powiększa się znacząco, najlepsze w tym wszystkie jest poszerzenie i lepsze poznanie relacji panujących między agentami z poprzednich części. Nieco lepiej zrozumiemy kim jest Nick Fury i dlaczego Romanoff i Rogers tak dobrze się dogadują. Zabrakło mi występu Coulsona. Czyżby jego zmartwychwstanie miało być tak drastyczne w skutkach i trudne do przeżycia dla superbohatera, który przespał parę dekad zamrożony w środku nazistowskiego samolotu? Miłym akcentem jest w filmie występ Falcona jak widać na zwiastunie chłopak umie sobie radzić w trudnych sytuacjach, poza tym wnosi do obrazu ciekawą więź łączącą go z Steve?m.

Na zakończenie wypada odnieść się do początkowej listy. Dlaczego tak wysoko cenię sobie tę część Kapitana Ameryki? Trzecie miejsce jest w pełni zasłużone, gdyż produkcja okazała się być od początku do końca rozrywką najwyższych lotów. To miejsce na liście przyszło gładko. Film zaskakuje swoją widowiskową żonglerką między postaciami, wątkami i kinowymi elementami takimi jak humor, akcja itp. Kluczem do sukcesu jest nie przeciąganie scen akcji jak w ostatnich częściach Transformers i doskonałe wyważenie ich innymi częściami tej zgrabnie funkcjonującej maszyny. Polecam fanom komiksów, gdyż czeka ich zabawa naładowana fenomenalną akcją i sporej ilości odniesieniami, które razem tworzą udaną adaptację świata znanego z komiksów. Polecam widzom lubującym się w kinie sensacyjnym i całej reszcie, która nie zna zbyt dobrze marvelowskiego uniwersum, ponieważ nowego kapitana można obejrzeć bez znajomości poprzednich produkcji. Bez wcześniejszego obejrzenia innych produkcji traci się jedynie w sferze dowcipów i nawiązań. Ostatni raz krótko: lepszy od drugiego Thora, gorszy od pierwszego Iron Mana.

Scarlett-Johansson--Captain-America-The-Winter-Soldier-3270586.jpg

SPOILER ALERT SPOILER ALERT SPOILER ALERT SPOILER ALERT SPOILER ALERT

Ostatni akapit poświęcę osobom, którym spoile nie przeszkadzają i tym, co to już film widzieli. Nie spodziewałem się wątku przeniknięcia członków Hydry do S.H.I.E.L.D.., Powrotu Barnesa wszyscy się spodziewaliśmy (po zwiastunach), wyjaśnienie, kto przeprowadzał na nim eksperymenty też nie jest szokujące (na całe szczęście, bo jest dzięki temu logiczne). Tak oto mamy mały powrót Dr Zoli. Nie niespodziewane jest też przeżycie własnej śmierci przez Fury?ego i fakt, że Robert Redford gra tego złego. Mimo tego jest to produkcja, która zaskakuje wysokim poziom realizacji na każdym polu (dialogi, akcja, narracja, humor, efekty). Nie sądziłem, że po średniej pierwszej części i jednym, jedynym wybijającym się występem Weavinga druga okaże się tak dobra. Tak jak ostatni Thor tak i najnowszy kapitan nie mógł obejść się bez odniesień do pozostałych członków Avengers. Swoje trzy grosze otrzymali Tony Stark i Bruce Banner. Największe z pewnego punktu widzenia zaciekawienie niosą 2 sceny po zakończeniu filmu. Pierwsza przedstawia widzom Scarlet Witch i Quicksilvera. Obie postaci to mutanci z X-Men co robią w świecie bez mutantów przechodzi moje wyobrażenia i spojrzenie na świat komiksów. Tych postaci nie akceptuje w tym świecie. Przynależą do świata Magneto i kropka? No tak, użyłem znaku zapytania, bo Marvel wie, co robi i potrafi stłumić niechęć fana.

* Z listy zapamiętałem i tu cytuję: Thai Food, Nirvana (Band).

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Nie zapominajmy też o tradycyjnym występie Stana Lee. Nie jest to może najlepsza jego scena (za takową uważam tę z TAS)
Rozwiń skrót, bo nie mogę sobie przypomnieć. :P

Filmu nie oglądałem, lecz zamierzam. Uwielbiam filmy Marvela, choć nie wszystkie obejrzałem. :)

  • Upvote 1
Link do komentarza

Ja muszę się przyznać, że nie rozumiem szału jaki wywołał The Avengers. Owszem, to bardzo dobry film...ale czy najlepszy z serii Marvela już bym podyskutował. Osobiście znacznie bardziej cenię Incredible Hulka z Edwardem Nortonem i Liv Tyler (kompletnie nie ogarniam, czemu w 'Mścicielach' Eda zastąpili Markiem Ruffalo...).

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...