Słowo na niedzielę - Przez cierpienie do gwiazd (gram w Dark Souls)
Ten obrazek prawdopodobnie będzie mnie śledził przez kilka najbliższych tygodni ? gram w ?Dark Souls?. Uruchamiam komputer z intencją samokształcenia, poprzez rysunek, pisanie, oglądanie, czytanie, a zamiast tego wszystkiego nie mogę się powstrzymać, by wrócić do krainy przeklętych ? gram w ?Dark Souls?. Jestem nieco zdziwiony własną zawziętością, ale muszę przyznać, że ostatnimi czasy najwięcej przyjemności odnajduję w grach, które w jakiś sposób wzbudzają we mnie niemą wściekłość i żądzę uderzenia laptopa pięścią ? gram w ?Dark Souls?, lecz nie tylko.
Najbardziej irytujący skurczybyk, jakiego dotychczas spotkałem
Na początku zaznaczyć muszę, że do ukończenia gry jeszcze sporo mi pozostało ? obecnie zwiedzam monumentalne sale opustoszałego Anor Londo, tak więc prawdziwa recenzja zbliża się, lecz dosyć powoli. Jednocześnie pomimo całej tej fantastycznej otoczki, jaką ?DS? posiada, nie tylko o tej grze chciałem wspomnieć ? istnieją i inne gry, w które obecnie pogrywam, a na dodatek mój licznik wskazuje, iż spędzam w ich światach dużo więcej czasu, niż w ?Symulatorze Umierania?. Dlatego też w tym krótkim odcinku pragnąłbym się zastanowić, dlaczego tak nagle irytacja i wściekłość zaczęła sprawiać mi przyjemność.
Ten był słaby
Zacznijmy może od tego nieszczęsnego ?Dark Souls? ? ta gra, wbrew wszelkim górnolotnym opiniom, nie jest wybitnie trudna. Jest irytująca. Wystarczy bowiem pograć trochę ponad trzy godziny, by zrozumieć, iż jedynym powodem naszej śmierci jest wyłącznie niecierpliwość i fakt, iż za rozkład poniektórych lokacji odpowiadał szatan we własnej osobie. Wpierw warto zająć się pierwszym czynnikiem, czyli zniecierpliwieniem ? gonieni czasem i żądzą poznania nowych lokacji, zdobycia większej ilości dusz, czy po prostu odkrycia nowego ogniska często zdarza nam się popełniać głupie błędy: a to zaczną masakrować przycisk myszki, by wytrącić z równowagi przeciwnika z tarczą, a to zacznę biec po wąskiej półce skalnej, zbytnio zagalopuję się w otwartą lokację, zechcę zadać więcej ciosów bossowi. I tak przeciwnik przebije mnie włócznią, gdy tylko spadnie mi stamina, postać przypadkowo zeskoczy w przepaść (bo palec na spacji drgnął), otoczą mnie wrogowie, a boss zada miażdżący cios. Wszystko przez niecierpliwość ? lecz zdarza się to zbyt często. Być może lubię być ćwiczony w pokorze?
Ten mnie nawet nie zmęczył
Inną sprawą są projekty poziomów, nie wszystkich, lecz znamienitej części. Wyrywałem sobie włosy z głowy, gdy Szatan kazał mi walczyć z gigantycznymi ogrami na wąskiej, drewnianej kładce, bez możliwości jakiegokolwiek manewru, bądź wbiec po wąskim przejściu będąc pod ostrzałem potężnych kuszników, których strzały odpychają postać do tyłu, co oznacza natychmiastową śmierć i płacz. Wielokrotnie miałem dosyć całego tego burdelu i szaleńczych prób przebiegania przez korytarze, najeżone pułapkami i zboczeńcami (patrzę na ciebie, forteco Sena!), ale wreszcie, gdy uda się odzyskać dusze i przejść przez ten nieszczęsny poziom, to pozostaje czysta, piękna satysfakcja oraz ukryte łzy radości, gdy postać spokojnie siada przy ognisku. Ale wciąż ? poziomy nie są w żadnym razie sprawiedliwe.
Trudność - przedszkole
I tu zaczynam się zastanawiać ? czy ?Dark Souls? faktycznie przyciągnął mnie swą trudnością? Im dłużej gram, tym bardziej w to wątpię, bowiem w przeszłości zdarzało mi się grać w dużo trudniejsze gry, przede wszystkim platformowe. O wiele bardziej męczyłem się z ostatecznym bossem w ?Rayman 3: Hoodlum Havoc? niźli z jakimkolwiek przeciwnikiem w ?Dark Souls?. Twarde mobki? Przecież w ?Gothicku? byle ścierwo(jad) może Cię zabić bez problemu, a nie była to jakaś kapitalna nowość. Częściej ginąłem w ?Duke Nukem 3D?, lecz karą było po prostu wczytanie sejwa, a w ?DS? dostajemy po mordzie utratą zebranych dusz i człowieczeństw. Prawdopodobnie więc to nie głupia pycha pcha mnie naprzód, głębiej w tajemniczą krainę, dawniej należącą do smoków, a raczej faktycznie interesujący rozwój postaci ? nie cieszyłem się tak bardzo z nowego poziomu od czasów starszych cRPGów. Tak więc ?Dark Souls? wcale nie jest grą trudną, czego rzec nie mogę o?
? poczciwej grze indie, zwanej jako ?Spelunky?. Podstawa stworzona przez jednego człowieka, na motywach dawnego ?Montezuma Revange?, szybko doczekała się nowego wydania, z bardziej przyswajalną grafiką i muzyką. Nie zmieniono tylko jednego - koszmarnego poziomu trudności. Dla niezaznajomionych ? w ?Spelunky? kierujemy niewielkim poszukiwaczem skarbów, a naszym zadaniem jest zejście jak najniżej w tajemniczą głębię, by pokonać straszliwego bossa. Aby nam to umożliwić twórcy porozkładali na kolejnych poziomach wiele skarbów, za które można sobie wykupić ułatwiające rozgrywkę przedmioty lub zwiększyć ilość żyć. Gracz na początku ma żyć cztery, a zwiększyć je może poprzez odnajdowanie na mapach księżniczek i dźwiganie ich do wyjścia.
Znajdź dziesięć elementów, które mogą Cię zabić
Niestety zbieranie kosztowności i zagubionych panienek/panów/psów nie należy do najłatwiejszych, bo na ich straży czyha na nas wszelki rodzaj podziemnego plugastwa, poczynając od pająków i nietoperzy, poprzez dzikusów, żmije, mumie, mordercze bloki. Do tego niemal każdy poziom najeżony jest wszelakimi pułapkami. Do walki z przeciwnościami losu dostajemy wyłącznie dwa rodzaje przedmiotów ? bomby i liny, lecz najlepszym przyjacielem pozostaje kamień (do czasu zdobycia shotguna). Ten skalny przyjemniaczek pozwoli nam zabić nadlatujące nietoperze, uruchomić pułapkę, strzelającą strzałami bądź rozbić podejrzane wazy, w których może się nas czaić niebezpieczeństwo. Gdy dochodzi do ostateczności możemy użyć bicza, lecz nie ma on zbyt efektownego zasięgu. Wspomnieć też trzeba, że po krótkim czasie na mapie pojawia się wielki duch, który zabija nas jednym ciosem, więc trzeba się nieco sprężyć. Tak wygląda gra, nie brzmi jakoś szczególnie trudno, czyż nie? Więc jakim prawem mój licznik śmierci wynosi już 634 przy 35 godzinach grania?!
Hope for the best, expect the worst
Z podobnych powodów, co w ?DS? ? niecierpliwość i projekty poziomów. Niecierpliwość i pazerność zmusza nas do odwiedzania kolejnych zakątków mapy, by zebrać trochę kosztowności, co skutkuje utratą cennych punktów życia, gdy z góry spadnie na ciebie pająk, albo nie zauważysz pułapki. Tego jednak dałoby się jednak uniknąć, czego rzec nie mogę o wrednym skrypcie poziomów. Och, w drugiej misji znalazłeś jetpack, masz kupę kasy i 5 pkt życia? Co powiesz na poziom w ciemności, w której nie widzisz pułapek i przeciwników? Albo poziom z pająkami, takimi gigantycznymi? To się dzieje zawsze, za każdym razem. W innym przypadku mając ogromną sumę zebraną, lecz będąc kompletnie bez przedmiotów trafiasz na sklep, a co jest przed sklepem? Pułapka, która nie dość, że zabierze ci 2pkt życia, to jeszcze wprawi cię w lot, podczas którego trafisz łepetyną w sklepikarza, a ten natychmiast rozwali ci czaszkę strzałem z dwururki. Bo go zaatakowałeś? Najgorszy pod tym względem jest poziom dżungli ? jeżeli idzie Ci za dobrze, to możesz się spodziewać dwóch cholernych totemów z kolcami, stojących tuż obok wyjścia na kolejny poziom. To już jest świństwo, a nie ma na to żadnej rady.
Prawdopodobny koniec gry
W ?Spelunky? ginie się często, gęsto i boleśnie. Jeden upadek na kolce może cię zabić na miejscu, w poziomie arktycznym nie ma podłogi na dole poziomu, a poza tym łażą tam niezniszczalne mamuty. Czasami trafiasz na potężnych bossów, albo po prostu masakruje Cię jeden, malutki przeciwnik. Miałem taką nieprzyjemność, gdy będąc tuż przy wyjściu rzuciłem w lewo lepką bombę, by otworzyć sobie przejście do skarbów, lecz bomba zamiast przylepić się do ściany uczepiła się odwłoku małego pająka, który pojawił się znikąd. I ten mały, paskudny bydlak skoczył w moją stronę, by obdarować mnie eksplozją, zabijającą mnie na miejscu. Ta. Gra. Jest. Trudna. Ale też mnie cieszy, sam nie wiem z jakiego powodu.
UPS
Na zakończenie rzec mogę, iż trudność ?Dark Souls? jest mitem, a prawdziwie trudne są tylko platformówki, co nie znaczy, że nie czerpię satysfakcji z zabijania nieumarłych stworów w fantastycznych światach. Dziwię się zaś, że ta chorobliwa miłość do irytacji opętała nie tylko mnie, lecz wielu, wielu innych graczy, z którymi łączę się w wyrazach bólu i cierpienia, gdy kolejne 20 tys. dusz zniknęło po jednym fikołku w złą stronę.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze