Skocz do zawartości

Blog DiegoTana

  • wpisy
    37
  • komentarzy
    105
  • wyświetleń
    34785

Mass Effect: Paragon Lost - recenzja


DiegoTan

692 wyświetleń

6RfFA.jpg

Jako wielki miłośnik serii Mass Effect, nie mogłem odpuścić sobie filmu mającego akcję w tym uniwersum. Dlaczego oceniam go blisko dwa lata po premierze? Pół żartem pół serio, tyleż lat zajęła mi żałoba po słynnym zakończeniu historii w świecie Sheparda. Do tego słyszałem o owej animacji praktycznie same negatywne opinie. Czy można w nie wierzyć?

394508.1.jpg

Historia rozgrywa się między pierwszą a drugą częścią gry. Głównym bohaterem jest James Vega, możliwy do zrekrutowania towarzysz w Mass Effect 3. Z miejsca powiem, że wybór protagonisty filmowego był jednym z gorszych wyborów studia BioWare. Spośród wszystkich, często niezwykle barwnych postaci z uniwersum ME, Vega jest jednym z nudniejszych. Stereotypowy, napakowany testosteronem facet, który najpierw strzela, potem rzuca granat, potem zdepcze resztki wroga, dopiero potem ewentualnie zada pytanie, najlepiej do siebie, kopiując najbardziej wyświechtane one-linery. Nawet w grze ten byczek zajmuje się tylko efektywnym zwiększaniem masy i powiększaniem bicepsa.

6Rf97.jpg

Klimatu znanego z gier jest niewiele. Sporo broni i systemów defensywnych ukazanych w "Paragon Lost" nie występowało w pierwowzorze. Z ogromu inteligentnych ras świata Mass Effecta (po za ludźmi) widzimy tylko trzy: zupełnie nie podobnych do siebie Krogan, nijakich Vorcha oraz debiutujących w dwójce Kolekcjonerów. Przez lwią część fabuły owe obce rasy potykają się ze złożoną z samych ludzi ekipą głównego bohatera. Drużyna Vegi przestrzega wszelkich cliché gatunku filmów akcji - dość szybko staje się jasne, kto i w jakiej kolejności zginie. Do jego załogi ciężko też nabrać jakiegokolwiek sentymentu.

6RfhA.jpg

Nie wiem, czy był to zamierzony efekt, czy zwykłe lenistwo twórców, ale prawie wszyscy z wyjątkiem Jamesa wyglądają tak samo. Sama grafika nie przeszkadza, ale zbyt piękna też nie jest. Oferuje parę (momentami bardzo) ładnych teł, ale reszcie brakuje charakteru. Natomiast duży plus stanowi oprawa audio. Muzyka jest bardzo filmowa i przyjemnie się jej słucha, pasuje do wydarzeń na ekranie. Do tego wiele odgłosów pochodzi wprost z gier i przyznam, że słysząc znajome dźwięki, nabrałem ochoty na powrót do uniwersum.

6RfbD.jpg

Cóż, może BioWare po zrobieniu gry zdało sobie sprawę z bezbarwności Jamesa i próbowało dodać nieco koloru tej postaci poprzez film? Niestety, średnio to wyszło, a jego przygody chętnie obejrzą tylko najwięksi fani Mass Effecta. Szkoda, bo opowieść o jakimkolwiek innym kompanie Sheparda byłaby znacznie ciekawsza.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Syndrom Ekranizacji Gry. To samo stało się choćby z Devil May Cry: The Animated Series (wszystkie postacie sztywne i niemal bez charakteru, brakowało "diabełkowego" klimatu, fabuła ledwo się kleiła i nawet pozornie ciekawe odcinki wypadały słabo), to samo tyczy się 90% ekranizacji gier (Street Fighter, House of the Dead, Resident Evil - wyjątki to znośny PoP, ponoć dobry Silent Hill i zjadliwy pierwszy Mortal Kombat).

  • Upvote 2
Link do komentarza

Chwila... Coś tak paskudnie wyglądającego wyszło pod banderą studia odpowiedzialnego za GitS!? Już prędzej uwierzyłbym, że to jakieś nieślubne i upośledzone dziecko DEEN i Manglobe.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Syndrom Ekranizacji Gry. To samo stało się choćby z Devil May Cry: The Animated Series (wszystkie postacie sztywne i niemal bez charakteru, brakowało "diabełkowego" klimatu, fabuła ledwo się kleiła i nawet pozornie ciekawe odcinki wypadały słabo), to samo tyczy się 90% ekranizacji gier (Street Fighter, House of the Dead, Resident Evil - wyjątki to znośny PoP, ponoć dobry Silent Hill i zjadliwy pierwszy Mortal Kombat).

To temat na osobną dyskusję :)... ale z dobrych ekranizacji gier przychodzi mi na myśl właśnie Silent Hill i Alien vs Predator, a mocno subiektywnie: Postal (chyba jedyny dobry film Uwe Bolla) oraz Hitman, jeśli potraktujemy historię jako jego młodzieńcze lata.

Link do komentarza

Chwila... Coś tak paskudnie wyglądającego wyszło pod banderą studia odpowiedzialnego za GitS!? Już prędzej uwierzyłbym, że to jakieś nieślubne i upośledzone dziecko DEEN i Manglobe.

Hajs się musi zgadzać, a anime wychodziło w okresie gdy twórcy anime w Japonii odczuwali kryzys finansowy.

Link do komentarza

(...)ale z dobrych ekranizacji gier przychodzi mi na myśl właśnie Silent Hill i Alien vs Predator(...)

Czekaj czekaj, ekranizacja AvP na podstawie gry? :O To, że zderzenie tych dwóch gatunków nastąpiło najpierw w grze wcale nie znaczy, że film został nakręcony na podstawie gry... Przecież...

Ech... Moje oczy płaczą krwią ;(

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...