Skocz do zawartości

Blog DiegoTana

  • wpisy
    37
  • komentarzy
    105
  • wyświetleń
    34775

Dead Space 2 - recenzja


DiegoTan

780 wyświetleń

6auxb.jpg

Gdy ukończyłem część pierwszą, byłem mocno zdziwiony, iż powstała kontynuacja. Jak to, myślałem, przecież zakończenie było idealne i nie ma możliwości, by Visceral Games pociągnęło to dalej z tym samym bohaterem. Dawno się tak nie myliłem.

6auON.jpg

Historia zaczyna się kilka lat po wydarzeniach z jedynki. Po tym, jak inżynier Isaac Clarke z powodzeniem niszczy plugawy Znak (tajemniczy kosmiczny artefakt zamieniający ludzkie zwłoki w przerażające potwory), jego kapsułę ratunkową przechwyca armia. Przez dłuższy czas prowadzi na nim bolesne eksperymenty, próbując odblokować sekrety tkwiące w jego głowie. Paradoksalnie, to właśnie monstra, z którymi przyszło mu walczyć wcześniej, i z którymi przyjdzie mu toczyć batalię przez resztę gry wybawiają go z opresji - zabijają strażników, dając mu szansę na ucieczkę. I tu zaczyna się nasza kolejna próba przetrwania w martwej przestrzeni...

6av6i.jpg

Klimat jest niesamowicie gęsty, i niemal można ciąć go nożem. Na drodze głównego bohatera by zniszczyć kolejny, nowo odkryty i jeszcze bardziej potężny Znak nie stoją same Nekromorfy. Eksperymenty na głowie Isaaca pozostawiły wyraźny uraz psychiczny, do tego dochodzi szaleństwo po styczności ze Znakiem. Wszędzie widzi swoją zmarłą dziewczynę, która z miłości... próbuje go zamordować, by wreszcie byli razem. Co może świadczy o moim braku empatii, czerpałem dużą radość z oglądania wizji Clarke'a. A było tak, ponieważ grafika jest piękna i widać niezwykłą poprawę względem poprzedniczki. Wybuchy, projekty maszkar i bohaterów drugoplanowych, niezwykle realistycznie animowane twarze postaci, wybuchy, fantastyczne lokacje i niezwykle zaprojektowane bronie, którymi możemy robić... no, wybuchy! Właśnie, jak to jest z tymi eksplozjami? Wiele osób zarzuca Dead Space'owi 2, że jest ich za dużo, a cały horror zanika. Nic bardziej mylnego! Po prostu teraz sekwencje pełne akcji przeplatane są z tymi strasznymi, a za pomocą fantastycznej ścieżki audio przechodzenie z roli łowcy w ofiarę staje się momentalne.

6auMt.jpg

Skoro o tym mowa, dźwięk jest niesamowity. Skomponowana po raz ponownie przez Jasona Gravesa muzyka idealnie pasuje do akcji na ekranie. Potrafi szybko zbudować napięcie, a gdy za kątem czyha niebezpieczeństwo, dowiadujemy się tego najczęściej dzięki zmysłowi słuchu. Każda maszkara ma własny motyw muzyczny, do tego charczy, jęczy, czy kwiczy w charakterystyczny dla siebie sposób. Strasznie podobały mi się też niewyraźne szepty wymawiające imię głównego bohatera w momentach przerwy od akcji. Nie pozwalało się to zrelaksować nawet na moment. Sam protagonista zaczął wreszcie gadać, co sprawiło że przestał być tak bezosobowy jak w jedynce. Ciekawostką jest, że dopiero po odsłuchaniu samej płyty ze ścieżką dźwiękową zauważyłem spore podobieństwo ze ścieżką z Gwiezdnych Wojen. I przeczucia mnie nie zmyliły - sam Graves komponował już dla uniwersum Star Wars, do tego całość została zagrana w wykonaniu Skywalker Symphony Orchestra!

6auS1.jpg

A jak kopiować, to tylko od najlepszych. Miałem nieustające wrażenie, że Visceral Games robiąc kontynuację wzięło przykład z Jamesa Camerona i drugiej części Aliens. Podobnie do wspomnianego filmu, jak w części pierwszej poruszaliśmy się tylko po klaustrofobicznie ciasnym statku USG Ishimura, tak w drugiej mamy od samego początku całą kolonię osadzoną na obcej planecie, gdzie mieszkańcy mordowani są przez kreatury obcego pochodzenia. Przychodzi nam zwiedzić m.in. szpital (chyba jedno z najbardziej oklepanych miejsc w gatunku), lotnisko, gigantyczny kościół wyznawców Znaku czy... żłobek. Muszę powiedzieć, że choć była to pierwsza gra, gdzie walczyłem z wybuchającymi niemowlętami, nie jestem pewien czy chciałem sobie to odhaczać na liście do zrobienia przed śmiercią.

6auXq.jpg

Co do samego zakańczania egzystencji potworów, w nasze łapki oddane zostaje dziesięć pukawek. Ulepszać można ich siłę rażenia, pojemność, szybkość przeładowania i strzelania znajdywanymi tu i ówdzie węzłami mocy. Ja korzystałem praktycznie tylko z podstawowej piły plazmowej, chociaż przyznam, że równie satysfakcjonująco zabijało się wyrzutnią oszczepów, działkiem grawitacyjnym czy "ścinaczem". Reszta arsenału bawiła mnie nieco mniej - należy do niej m.in. karabin pulsacyjny czy miotacz płomieni - każdy znajdzie coś dla siebie. Dosyć sporym minusem dla mnie był kompletnie martwy multiplayer na X360. Może na PC sprawa wygląda inaczej, ale jestem zawiedziony - zapowiadał się naprawdę obiecująco. Jak widać wystarczająco ludzi nie wciągnął.

6av1g.jpg

Po jednokrotnym przejściu gry zajmującym około 15 godzin, odblokowuje się opcja New Game+ (zabawki, ulepszenia i gadżety z którymi ukończyliśmy przygodę zostają), a także prawdziwie masakrujący gracza poziom Hardcore. Pozwala na tylko 3 zapisy w ciągu całej gry, co przez jedną śmierć może doprowadzić do utraty wielu godzin rozgrywki. Jedyne co trochę zmniejszyło mój entuzjazm to końcówka gry - pozostawia spory niedosyt, albowiem niewiele tajemnic zostaje wyjaśnionych. Mimo wszystko, czerpałem dużą radość z gry i dawno żadna mnie tak nie wciągnęła. Polecam ją wszelkim miłośnikom horroru w kosmosie, sam wyciągając powoli łapy w kierunku pudełka z częścią trzecią. Warto!

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Horroru tu tyle co kot napłakał, ale zgadzam się z tym, że gra wciąga jak bagno.

Jedno, że horrorem produkcja jest zawsze, jeśli występują w nim zjawiska paranormalne i potwory. No i jak pisałem, sporo osób mówi, że gra w ogóle nie straszy - ja się nie zgadzam, albowiem nie raz gra sprawiła że się ze zdenerwowania spociłem :)

Link do komentarza

Ludzie, przynależność do gatunku horror NIE MOŻE BYĆ zależna od kwestii czysto subiektywnych w stylu odczuwania strachu. Dead Space 2 to horror, podobnie z resztą jak trójka, strach JEST ODCZUCIEM SUBIEKTYWNYM. Jest coś takiego jak autosugestia - patrzymy na gatunek danej produkcji, widzimy horror. Potem jak oglądamy film i widzimy np. bohaterów idących drogą to spodziewamy się, że zaraz wyskoczy na nich ziomek z nożem/wąpierz itp. itd. Teraz wyobraźmy sobie, że oglądamy ten sam film, tyle że ktoś "pomylił się" i wpisał na filmwebie gatunek "komedia". Znowu bohaterowie idą sobie drogą i oczekujemy jakiegoś gagu, a tu buch - nagle wąpierz wyskakuje i się boimy. To takie uczucie, że jak wiemy, że oglądamy horror to psychicznie nastawiamy się do niego inaczej, niż do komedii i dlatego też komedia paradoksalnie ma większe szanse, by przestraszyć widza.

Polecam swój wpis traktujący o problemie z horrorami smile_prosty.gif:

http://forum.cdactio...showentry=42797

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...