Skocz do zawartości

Screen Saver

  • wpisy
    91
  • komentarzy
    512
  • wyświetleń
    93804

Robocop - Man vs Machine


Grimmash

978 wyświetleń

Robocop Man Vs Machine

b50c36a72bf24435440ee4c077465fe9.jpg''

Pokłony dla twórców za bardzo dobre przeniesienie opowieści o Robocopie w XXI wiek z tak dużą dozą pasji i pomysłowości. Tak jak niedawno Spider-Man potrzebował zmiany wizerunku i konwencji, tak wymagał tego nowy robot glina. Nie poradziłby sobie dzisiaj używając starych trików. Scenarzysta i reżyser bardzo udanie stworzyli rzeczywistość nieokreślonej przyszłości, gładko implementując w niego korporację Omnicorp i świat z dronami zaprowadzającymi porządek na świecie.

Reżyser dobrze żeruje na paranoi związanej z kontrolowaniem życia publicznego po 11 września. Nie prowadzi oślepiającej nagonki i wojny na poglądy. Umiejętnie rozprawia się z tymi wątkami zatrudniając do pracy mało znanego aktora. Joel Kinnaman bardzo dobrze wypada w każdej sytuacji: jako pracowity gliniarz, okaleczona i oszpecona ofiara oraz wreszcie jako tytułowy bohater. Nie kojarzyłem wcześniej tego aktora w akcji. Sięgnąłem, więc po jego filmografię i znalazłem projekty, które widziałem ?The Girl with the Dragon Tattoo?, ?The Darkest Hour? i ?Safe House?. Problem w tym, że nie zapamiętałem go w żadnym z nich. Na szczęście naprawiłem ten błąd w porę. Kinnaman zdaje egzamin!

Przez cały okres trwania filmu jednym z głównych wątków jest wyszczególniona w tytule tej recenzji walka człowieka z maszyną. Wątek ten pół żartem, pół serio najlepiej porusza grany przez Samuela L. Jacksona Novak. Jego telewizyjne występy to przebiegle ukryta w fabule narracja. Prezentowana przez gadającego w telewizji showmana promocja robotyki oparta na korzyściach wynikających z użycia człekokształtnych maszyn do zaprowadzenia porządku na ulicach załatwia dwie pieczenie jednym ogniem. To jego zbudowane na emocji i logice wypowiedzi nadają całości ton. Człowiek kontra maszyna. Jak robot może odebrać komuś życie, skoro sam nie wie, co znaczy żyć? Argumenty obu stron barykady (za i przeciw robotom w USA) są niepodważalnie dobre. Te moralne zmagania kontrapunktuje Alex Murphy swoim starciem z dwoma przeciwnikami ? kalectwem i nowymi możliwościami.

gallery-4.jpg

Skupienie się na problemie człowieczeństwa, granic etyki medycznej wciąż przesuwanej w coraz mniej znane rejony momentami przysłania fakt, że Robocop to film akcji. Grany przez Gary?ego Oldmana Dr Norton działa z właściwych pobudek: daje Alexowi drugą szansę jednocześnie zatrzymując wszędobylską przestępczość i ratując kolejne potencjalne ofiary. Dla mnie film wspaniale spaja klamrą Pat Novak, którego poglądy popierające roboty ścierają się z ponownie odnalezionym przez Nortona sumieniem. Im bliżej końca, tym bardziej jego głos staje w opozycji do medialnej osobistości Pata. Wychodzi z cienia gasząc blask fleszy otaczających jego moralnego przeciwnika.

Nowy Robocop jak widać to nie tylko strzelanina. Poruszane problemy moralne, istnienie ludzkiej duszy wszystko dobrze ze sobą współgra. Film ogląda się bardzo przyjemnie. 2 godziny szybko mijają. Wszystko, to jest zasługą połączenia akcji z dramatem. Owszem, akcja nie zawsze jest pierwszej klasy, tzn. nie ma tu taniego kiczu i efekciarstwa jak w ostatnich częściach ?Transformers?, gdzie walki trwały w nieskończoność a jedno mrugnięcie okiem mogło zostawić widza w zdziwieniu ? jak to się stało? Strzelaniny i walki nie trwają długo, są dobrze zbalansowane jak w pierwszym Matriksie. Wprawdzie nie ma efektownego slow motion czy bulletime, ale akcja za każdym razem spełnia swoją rolę dodatkowo budując suspens w oczekiwaniu na finał. Tak, finałowa walka robi wrażenie!

Najciekawsze w nowym filmie jest wykorzystanie, całkiem niespodziewanie zabiegów komediowych - lew wytwórni MGM nie wydaje z siebie spodziewanego ryku. To i gagi w stylu ? ?Wreszcie masz odpowiedni kolor skóry" skutecznie urozmaicają seans i niejednokrotnie kradną widowisko. Prym wiodą Samuel L. Jackson i Jay Baruchel ? ten od marketingu. Komediowe ekscesy nie trwają długo i akcja znów rzuca widza w odmęty walki umysłu i duszy Murphy?ego z wszczepionym systemem informatycznym. Tak, starcie człowiek z maszyną odbiera się na co najmniej dwóch warstwach ? zewnętrznej (sprowadzenie robotów do USA) i wewnętrznej (walka Murphy?ego o kontrolę nad własnym ciałem).

ROBOCOP-CC-13-2.png

Zmiany są liczne. Najistotniejsza z nich według mnie tkwi w głównym bohaterze. Zresztą wszystkie ciekawsze zmiany tkwią właśnie w jego osobie Po pierwsze protagonista w 1987 musiał odkrywać kim jest, teraz jego pamięć jest nienaruszona. Po drugie, co najbardziej mi się podoba to uczłowieczenie gliniarza, który zdecydowanie częściej pokazuje swoją twarz. Hełm opada tylko w trybie walki, świetne wyjaśnienie. Poza tym po to został stworzony, miał być twarzą nowej kampanii Omnicorpu, która bardzo pragnie znieść ustawę wzbraniającą użycia robotów na ziemi USA. Twórcy nie zapomnieli o starych wyjadaczach i o oryginalnej produkcji z Peterem Wellerem w roli głównej. Ku mej uciesze parokrotnie użyli dobrze znanego motywu muzycznego, skomponowanego przez Basila Poledourisa. Pojawia się zresztą w najstosowniejszych do tego momentach.

Komercjalizacja rządzi światem X muzy, cenzorzy amerykańscy działający w najlepszym interesie amerykańskich nastolatków i w dużej mierze odpowiedzialni są za dzisiejsze popkornowe kino. Ten projekt zdołał uwadze cenzorskiej zbiec. Są w nim momenty nie przeznaczone dla ludzi o słabym sercu. Reżyser odważnie pokazuje swojej widowni jak niewiele faktycznie pozostało z policjanta po wypadku. Szczerze powiedziawszy ten moment głęboko utkwił w mojej pamięci. Tutaj właśnie rozbrzmiewa temat tabu sięgający wszystkich rodzajów niepełnosprawności.

Poważne tematy i dramaty swoją drogą, nie można zapominać Robocop = akcja. Rozchwiana kamera i spora dawka CGI odstają od Hollywoodzkiej normy w wystarczającym stopniu, by zapewnić solidną rozrywkę. Duża zaletą jest projektancka strona filmu. Nowe technologie pozostające wciąż w sferze marzeń ożywają na ekranie. Roboty takie jak ED-209 wizualnie prezentują sie wspaniale i wiarygodnie.

robocop-7.jpg

Zarzuty o profanacji nie mają podstaw. Nowy mechaniczny gliniarz to efekt synergii dobrej akcji, niezłego tempa, rozważań moralnych oraz sporej dawki humoru. Wszystko to podparte ukłonowi w stronę pierwszego filmu. Rok 2014, w którym ujrzymy kolejne komercyjne giganty jak ?Winter Soldier? i ?Spider-Man? rozpoczął się niespodziewanie przyjemnie. Produkcja stara się, jak może sięgając różnych form i gatunków kina. Jej starania zdają się zmierzać w kierunku jak najmniejszej komercji, zresztą w starciu z Marvelowskimi herosami rzeczywiście tak jest. A przepychanka gatunkowa wychodzi obrazowi reżysera Padilha tylko i wyłącznie na dobre

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Szczerze ? Nawet twoja recenzja nie jest w stanie mnie przekonać do obejrzenia tego w kinie. Poczekam, aż będzie w przecenie w VW albo jako VOD w Cyfrowym Polsacie. Osobiście jestem sceptyczny, traiery na YT są w najlepszym razie średnie, zaś jedyne jasne światełko to Oldman i Jackson w obsadzie. Do tego wygląd tego "Supergliny" do mnie nie przemawia... Zdecydowanie wolałem poprzedni, nie wiem dlaczego, ale sprawiał wrażenie masywniejszego... Do tego to całe bajdurzenie z jego żoną, ich uczucia, etc... Kompletny bezsens, ja rozumiem, że obecnei w każdym szanującym się filmie musi być jakaś scena dramatyczna z babą, ale bez jaj, w Robocopie ? Facet, który ma wykonywać trzy dyrektywy i ma działać 24/h ma czas ma czas iść do domu i pokazywać się żonie i dziecku ? W pierwowzorze przynajmniej nam tego oszczędzono.

No i najważniejsze, gdzie jest Bodicker ???

  • Upvote 2
Link do komentarza

Mam identyczne nastawienie do filmu jak rumbur. Co prawda filmu nie widziałem ale wydaje mi się mocną nadinterpretacją szukać w tym filmie jakiś głębszych treści od reżysera. Zwłaszcza, że to Columbia Pictures, które nieciekawie sobie ostatnimi czasy poczyna w tym aspekcie...

Link do komentarza

Również jeszcze nie oglądałem, ale popieram "zarzut" odnośnie wyglądu bohatera. Ja rozumiem że autorzy chcieli trochę go odrestaurować, że kwadratowa kupa blachy jaką był poprzedni Robocop odstaje od współczesnego "feelingu" i panującej w s-f stylistyki...ale jednak mnie to nie porywa. Drugi mój zarzut dotyczy lekkiego ugrzecznienia opowieści o metalowym glinie. Oglądając trailery odnoszę wrażenie, że nowy film jest znacznie mniej brutalny. W poprzednich filmach nie brakowało na prawdę brutalnych, gęstych od krwi scen, które moim zdaniem mocno wyostrzały klimat.

Link do komentarza

Czasami bywa tak, że zwiastuny zupełnie nie odzwierciedlają filmu. Tak jest w tym przypadku. Mnie się podobało.

Fakt, na trailerach Transformers to dobry film :D

  • Upvote 3
Link do komentarza

Transformersy Transformersami, gorzej, że na trailerach 47 roninów wyglądało o niebo lepiej niż w kinie, nie wspominając o najgorszym kinowym "hicie" zeszłego roku, czyli o "Wolverinie"....

Link do komentarza

UP

Nie rozumiem tego podejścia. Oryginału nic nie zmieni, żadna nowa produkcja na niego nie wpłynie. Ja też uważam, że są pewne świętości w kinie, których nie powinno się ruszać, ale jest ich bardzo niewiele. Moich wspomnień nie jest w stanie zakłócić jakaś tania przeróbka, co w tym wypadku dalekie jest od prawdy.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@Grimmash - nie chodzi tu o zakłócanie wspomnień, tylko o pewien niesmak związany z tym filmem. Oyginał nawet dzisiaj świetnie by się bronił ( gdyby go zaczęt ponownie wyświetlać w kinach ), zaś mój niepokój budzi fakt, że przyszłe pokolenia nie będą pamiętać oryginału, tylko toto, co opisałeś. Zresztą zapytaj dowlnego 12-13 latka, czy pamięta Sędziego Dredda, to odpowie, że widział w kinie. Oczywiście nie będzie to film ze Stallonem, a jego remake... I to jest smutne.

Co mi się nie podoba w tym nowym, to wypisałem w poprzednim komentarzu. Zdania nie zmieniłem, powiem ci szczerze, że jeśli nawet w tym filmie będzie chociaż 10 minut poświęcone problemom rodzinnym/miłosnym bohatera, to jest to, przynajmniej dla mnie, o 10 minut za dużo. Dość, że nowy Rosomak był tego tak pełen, że człowiek mógł tym rzygać długo po seansie...

Link do komentarza
Oczywiście nie będzie to film ze Stallonem, a jego remake... I to jest w porządku.

ftfy

Lepszym przykładem byłaby Pamięć Absolutna z 2012.

Oczywiście, to że pierwowzory zacierają się w zbiorowej pamięci jest dość smutne, ale nie znaczy to, że z nowym nie może przyjść coś lepszego(Pamiętacie Scarface'a? Nie, nie chodzi o dzieło de Palmy, ale o oryginał z 1932r.)

Link do komentarza

Zresztą zapytaj dowlnego 12-13 latka, czy pamięta Sędziego Dredda, to odpowie, że widział w kinie. Oczywiście nie będzie to film ze Stallonem, a jego remake... I to jest smutne.

Smutne to jest to, że ktoś uważa, że Dredd jest rimejkiem tej popłuczyny z 1995. Dredd z 2012 na szczęście nie ma z nim nic wspólnego.

Na temat nowego robocopa się nie wypowiem, nie oglądałem i raczej prędko tego nie zmienię, na mojej liście filmów do obejrzenia jest zdecydowanie zbyt dużo pozycji, które mają większy priorytet.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...