Robocop Man Vs Machine
![b50c36a72bf24435440ee4c077465fe9.jpg](http://m1.behance.net/rendition/modules/79196473/disp/b50c36a72bf24435440ee4c077465fe9.jpg)
Pokłony dla twórców za bardzo dobre przeniesienie opowieści o Robocopie w XXI wiek z tak dużą dozą pasji i pomysłowości. Tak jak niedawno Spider-Man potrzebował zmiany wizerunku i konwencji, tak wymagał tego nowy robot glina. Nie poradziłby sobie dzisiaj używając starych trików. Scenarzysta i reżyser bardzo udanie stworzyli rzeczywistość nieokreślonej przyszłości, gładko implementując w niego korporację Omnicorp i świat z dronami zaprowadzającymi porządek na świecie.
Reżyser dobrze żeruje na paranoi związanej z kontrolowaniem życia publicznego po 11 września. Nie prowadzi oślepiającej nagonki i wojny na poglądy. Umiejętnie rozprawia się z tymi wątkami zatrudniając do pracy mało znanego aktora. Joel Kinnaman bardzo dobrze wypada w każdej sytuacji: jako pracowity gliniarz, okaleczona i oszpecona ofiara oraz wreszcie jako tytułowy bohater. Nie kojarzyłem wcześniej tego aktora w akcji. Sięgnąłem, więc po jego filmografię i znalazłem projekty, które widziałem ?The Girl with the Dragon Tattoo?, ?The Darkest Hour? i ?Safe House?. Problem w tym, że nie zapamiętałem go w żadnym z nich. Na szczęście naprawiłem ten błąd w porę. Kinnaman zdaje egzamin!
Przez cały okres trwania filmu jednym z głównych wątków jest wyszczególniona w tytule tej recenzji walka człowieka z maszyną. Wątek ten pół żartem, pół serio najlepiej porusza grany przez Samuela L. Jacksona Novak. Jego telewizyjne występy to przebiegle ukryta w fabule narracja. Prezentowana przez gadającego w telewizji showmana promocja robotyki oparta na korzyściach wynikających z użycia człekokształtnych maszyn do zaprowadzenia porządku na ulicach załatwia dwie pieczenie jednym ogniem. To jego zbudowane na emocji i logice wypowiedzi nadają całości ton. Człowiek kontra maszyna. Jak robot może odebrać komuś życie, skoro sam nie wie, co znaczy żyć? Argumenty obu stron barykady (za i przeciw robotom w USA) są niepodważalnie dobre. Te moralne zmagania kontrapunktuje Alex Murphy swoim starciem z dwoma przeciwnikami ? kalectwem i nowymi możliwościami.
Skupienie się na problemie człowieczeństwa, granic etyki medycznej wciąż przesuwanej w coraz mniej znane rejony momentami przysłania fakt, że Robocop to film akcji. Grany przez Gary?ego Oldmana Dr Norton działa z właściwych pobudek: daje Alexowi drugą szansę jednocześnie zatrzymując wszędobylską przestępczość i ratując kolejne potencjalne ofiary. Dla mnie film wspaniale spaja klamrą Pat Novak, którego poglądy popierające roboty ścierają się z ponownie odnalezionym przez Nortona sumieniem. Im bliżej końca, tym bardziej jego głos staje w opozycji do medialnej osobistości Pata. Wychodzi z cienia gasząc blask fleszy otaczających jego moralnego przeciwnika.
Nowy Robocop jak widać to nie tylko strzelanina. Poruszane problemy moralne, istnienie ludzkiej duszy wszystko dobrze ze sobą współgra. Film ogląda się bardzo przyjemnie. 2 godziny szybko mijają. Wszystko, to jest zasługą połączenia akcji z dramatem. Owszem, akcja nie zawsze jest pierwszej klasy, tzn. nie ma tu taniego kiczu i efekciarstwa jak w ostatnich częściach ?Transformers?, gdzie walki trwały w nieskończoność a jedno mrugnięcie okiem mogło zostawić widza w zdziwieniu ? jak to się stało? Strzelaniny i walki nie trwają długo, są dobrze zbalansowane jak w pierwszym Matriksie. Wprawdzie nie ma efektownego slow motion czy bulletime, ale akcja za każdym razem spełnia swoją rolę dodatkowo budując suspens w oczekiwaniu na finał. Tak, finałowa walka robi wrażenie!
Najciekawsze w nowym filmie jest wykorzystanie, całkiem niespodziewanie zabiegów komediowych - lew wytwórni MGM nie wydaje z siebie spodziewanego ryku. To i gagi w stylu ? ?Wreszcie masz odpowiedni kolor skóry" skutecznie urozmaicają seans i niejednokrotnie kradną widowisko. Prym wiodą Samuel L. Jackson i Jay Baruchel ? ten od marketingu. Komediowe ekscesy nie trwają długo i akcja znów rzuca widza w odmęty walki umysłu i duszy Murphy?ego z wszczepionym systemem informatycznym. Tak, starcie człowiek z maszyną odbiera się na co najmniej dwóch warstwach ? zewnętrznej (sprowadzenie robotów do USA) i wewnętrznej (walka Murphy?ego o kontrolę nad własnym ciałem).
Zmiany są liczne. Najistotniejsza z nich według mnie tkwi w głównym bohaterze. Zresztą wszystkie ciekawsze zmiany tkwią właśnie w jego osobie Po pierwsze protagonista w 1987 musiał odkrywać kim jest, teraz jego pamięć jest nienaruszona. Po drugie, co najbardziej mi się podoba to uczłowieczenie gliniarza, który zdecydowanie częściej pokazuje swoją twarz. Hełm opada tylko w trybie walki, świetne wyjaśnienie. Poza tym po to został stworzony, miał być twarzą nowej kampanii Omnicorpu, która bardzo pragnie znieść ustawę wzbraniającą użycia robotów na ziemi USA. Twórcy nie zapomnieli o starych wyjadaczach i o oryginalnej produkcji z Peterem Wellerem w roli głównej. Ku mej uciesze parokrotnie użyli dobrze znanego motywu muzycznego, skomponowanego przez Basila Poledourisa. Pojawia się zresztą w najstosowniejszych do tego momentach.
Komercjalizacja rządzi światem X muzy, cenzorzy amerykańscy działający w najlepszym interesie amerykańskich nastolatków i w dużej mierze odpowiedzialni są za dzisiejsze popkornowe kino. Ten projekt zdołał uwadze cenzorskiej zbiec. Są w nim momenty nie przeznaczone dla ludzi o słabym sercu. Reżyser odważnie pokazuje swojej widowni jak niewiele faktycznie pozostało z policjanta po wypadku. Szczerze powiedziawszy ten moment głęboko utkwił w mojej pamięci. Tutaj właśnie rozbrzmiewa temat tabu sięgający wszystkich rodzajów niepełnosprawności.
Poważne tematy i dramaty swoją drogą, nie można zapominać Robocop = akcja. Rozchwiana kamera i spora dawka CGI odstają od Hollywoodzkiej normy w wystarczającym stopniu, by zapewnić solidną rozrywkę. Duża zaletą jest projektancka strona filmu. Nowe technologie pozostające wciąż w sferze marzeń ożywają na ekranie. Roboty takie jak ED-209 wizualnie prezentują sie wspaniale i wiarygodnie.
Zarzuty o profanacji nie mają podstaw. Nowy mechaniczny gliniarz to efekt synergii dobrej akcji, niezłego tempa, rozważań moralnych oraz sporej dawki humoru. Wszystko to podparte ukłonowi w stronę pierwszego filmu. Rok 2014, w którym ujrzymy kolejne komercyjne giganty jak ?Winter Soldier? i ?Spider-Man? rozpoczął się niespodziewanie przyjemnie. Produkcja stara się, jak może sięgając różnych form i gatunków kina. Jej starania zdają się zmierzać w kierunku jak najmniejszej komercji, zresztą w starciu z Marvelowskimi herosami rzeczywiście tak jest. A przepychanka gatunkowa wychodzi obrazowi reżysera Padilha tylko i wyłącznie na dobre
15 komentarzy
Rekomendowane komentarze