Skocz do zawartości

Screen Saver

  • wpisy
    91
  • komentarzy
    512
  • wyświetleń
    93741

12 Years a Slave - Zniewolony


Grimmash

486 wyświetleń

banner-12-years-a-slave.jpg

Od samego początku do samego końca nie opuściła mnie jedna myśl, to jest oskarowy film tak bardzo, jak tylko film może być - w najlepszym tego określenia znaczeniu. Epicka opowieść zniewolonego na 12 lat wolnego człowieka, który tak się składa - jest czarny. W czasach niewolnictwa bycie czarnym źle rokowało każdemu ? wolnemu i zniewolonemu. Truizm, ale ten film przepełniony jest bogactwem treści, aktorstwa, scenariusza i reżyserii podkreślających głębię ludzkich postaw stojących za tym truizmem. Niewolnictwo zrujnowało wiele pokoleń i kładzie się cieniem również na dzisiejsze amerykańskie społeczeństwo. Co doskonale pokazał inny ambitny obraz The Butler. Rzecz jasna dziś murzyni stali się przestępcami i wyłudzaczami pieniędzy od państwa. Przemoc czarnych wobec białych jest tam częsta. Problem, który stworzono zabierając na statkach niewolników z Afryki stał się większy niż można było to przewidzieć. Jednego jestem pewien okropieństw jakich wówczas doznawali od białej siły nikt nie powinien doświadczyć. Rok temu pokazywał to Tarantino w Django Unchained, całkiem niedawno The Butler z Forestem Whitakerem w roli głównej, teraz McQueen w 12 Years a Slave. Moim skromnym zdaniem w znacznie lepszym stylu.

Steve McQueen musiał wyzbyć się znanych z dotychczasowych produkcji fascynacji ciałem i torturami. Opowieść Zniewolonego dobrze nadaje się do znanych z Głodu i Wstydu inscenizacji, ale tutaj nikt nie odnajdzie tego specyficznego stylu i podejścia do tematu ekscesów cielesnych. Tytuł filmu zawiera w sobie spoiler, co pozbawić może widza nadziei na szybki powrót do uśmiechniętych twarzy i pięknych zachodów słońca. 12 lat niewoli Solomona Northupa (Chiwetel Ejiofor) to odyseja na miarę Papillona (1973), w której więźnia zastępuje niewolnik. Nie ma on przyjaciela na dobre i złe, niewolnicy przychodzą i odchodzą. Co najważniejsze gotowi są zdradzić, byleby odrobinę poprawić swój marny los. Solomon jako przedstawiciel inteligentów szybko orientuje się w nowej rzeczywistości. Tym samym nie staje się przedmiotem kolejnych katuszy, lecz ich bezsilnym obserwatorem.

12-Years-a-Slave-2013-4.jpg

Surowy klimat obrazu budują proste i schludne zdjęcia. Ponura tonacja i kolorystka, chociaż nie pozbawia całości sentymentalno-epokowego szlifu to nadaje jej jak najbardziej realistyczne rysy. Widz bardzo dokładnie odczuwa to, co widzi. Kolejni panowie/właściciele Northupa to coraz gorsze i zdeprawowane dusze. Łagodny i dobrotliwy Cumberbatch ostatecznie może tylko sprzedać głównego bohatera tym samym umywając ręce od całego problemu, lord Fassbender to już prawdziwy psychopata. Okrutny i zdegenerowany nie dba o dobro swoich inwestycji. Gra Micheala godna jest podziwu. Precyzja oddania emocji i brak jakiejkolwiek sympatii wobec granej przez niego postaci jasno sugerują murowaną statuetkę. Miłym akcentem jest obecność Brada Pitta. Tym bardziej, że odnajdujemy go w dobrej formie.

Chiwetel Ejiofor należał do grona najbardziej niedocenianych aktorów. Otrzymawszy swoje 5 minut wykorzystał je skrzętnie. Widzimy w jego postaci początkową rozpacz i przerażenie bardzo silnie zagrane na początku jego niedoli. Dzieje się to wówczas, gdy na ekranie nie ma innej, silnie zaakcentowanej postaci. Jego gra szybko się zmienia i przybiera różne formy wstrzemięźliwości. Jako część systemu niewolnictwa odkrywa swoje miejsce i wie jak przetrwać. To znaczy nie wychylać się, robić co mu karzą i tyle. Może jedynie obserwować wszystko dookoła z obecną w jego oczach grozą. Wyzbywa się swojego imienia i odrzuca swoje inteligentne ja.

McQueen rejestruje zdarzenia z konieczności z typowo dramatycznym sznytem. Jedynie chwilami pozwala sobie na odstępstwa od normy i jakże lubiane przez niego inscenizacje. Największe wrażenie z punktu widzenia współpracy operatora z reżyserem zrobiła na mnie scena z powieszonym na gałęzi bohaterem na pierwszym planie i bawiącymi się w tle niewolnikami. Dawno tak nie odczułem siły statycznego ujęcia.

12-Years-A-Slave__140101173929.jpg

Produkcja głęboko zakorzenia się w ludzkiej świadomości, w poglądach na świat oraz w rozmaitej maści ideach. Przede wszystkim powinna budzić sprzeciw. Sprzeciw wobec niewolnictwa i jego współczesnej odmiany - handlu żywym towarem. McQueen nie zamierza poprzestawać tylko na takiej tematyce, jawnie odwołuje się do rasizmu. Również Polakom rasizm powinien kojarzyć się z słowem veto. Chociaż tytuł jest w pełnej krasie hollywoodzki to broni się dzięki licznym walorom. Mimo ogranych schematów i recept doskonale znanych z produkcji zza oceanu Zniewolony to dzieło wybitne. Czerpie z amerykańskiej konwencji tylko to, co najlepsze. Nie udaje obrazu, którym nie jest. Pokazuje zalety i wady kina made in USA. Co do tego nie mam wątpliwości. Film ma słabe strony, które powiązać można tylko z wielką machiną wielkiego brata. Poza tym takowe ciężko stwierdzić. Zresztą mi nie przeszkadzają nawet one, ponieważ 12 Years a Slave wybija się ponad problemy współczesnego kina amerykańskiego. Dzięki sprawnej reżyserii, rewelacyjnemu aktorstwu i treści opowiadającej o trudnym temacie skomplikowanej natury ludzkiej projekt staje przed wielką szansę na zgarnięcie kilku statuetek podczas oskarowej gali.

Brak perspektyw głównego bohatera może odbić się na oglądającym. Terapia antydepresyjna wskazana, zaleca się komedie romantyczne. Zdecydowanie polecam - gdybym mógł umieścić ten film w rankingu najlepszych obrazów 2013, wówczas zgarnąłby pierwsze miejsce.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...