Jak bardzo gry Indie będą nas jeszcze wgniatać w fotel? Jak wiele pomysłów będzie wciąż tworzonych? Które z tych tytułów można ustawić na własnej półeczce i szykować się do stworzenia im małego ołtarzyka? Te i parę innych pytań pojawia się w mojej głowie kiedy dostaję do rączki kolejny cudowny tytuł, którego nie zapomnę przez bardzo długi czas...
Oparta na silniku Unreal Engine, historia na pozór piękna (okraszona klimatyczną muzyką oraz prześlicznym światem), smutna, chwytająca za serce i wreszcie wzbudzająca we mnie tyle emocji, że chciałam własnoręcznie tak jak bohater poturbować mojego towarzysza.
Czym jest Papo & Yo? Nie bardzo chciałabym tutaj wprowadzać zbyt wiele spoilerów, ale nie da opisać się tej gry bez ogólnego zarysu samej historii. Oto mamy chłopca zamkniętego w szafie, tulącego swojego ukochanego robotopodobnego towarzysza - Lulę - ukrywającego się przed wielkim, groźnym potworem wywołującym w Quicko (naszym bohaterze) tak skrajne emocje.
Gra próbuje opowiedzieć nam historię dziecka, które zmaga się z życiowym problemem - jego ojciec jest alkoholikiem, który znęca się nad nim.
Tematyka trudna, ale przedstawiona po mistrzowsku.
Gameplay? Jak na Indie przystało, ten tytuł jest mieszanką kilku różnych rodzajów rozgrywek: przygodówka o nietuzinkowym scenariuszu, gra logiczna o zagadkach nie prostych i nie trudnych, oraz trzecioosobowa platformówka wymagająca od czasu do czasu refleksu szachisty. Wykreowany świat w Papo & Yo ciężko przypisać do jakiegoś konkretnego państwa. Na pierwszy rzut mojego oka chciałam wykrzyknąć "toż to biedne slumsy w Indiach!", ale może to temu, że jestem skrzywiona na punkcie tego kraju. Później zaczęłam się zastanawiać, ponieważ gra jest produkcji Hiszpańskiej. Otoczenie, które widzimy wokół siebie, wygląda jak miasto pełne maleńkich domków - klocków, poukładanych na sobie jak kolorowa konstrukcja z Lego. Oczyma dziecka możemy obserwować jak za pomocą kawałka białej (notabene magicznej) kredy możemy ten świat zmieniać w coś cudownego. Moje serce kupił moment w grze, kiedy kredowym sznurkiem "odrywałam" w połowie kręte schody z pewnego domostwa, widząc jak kolejny stopień wycina się kawałkiem z okna czyjegoś schronienia. Miła dla ucha muzyka podkreśla jeszcze bardziej egzotyczność kraju, który Quicko przemierza na swoich małych nóżkach.
Chłopcu towarzyszy potwór, który jest jednocześnie przyjacielem... Chociaż takim, którego bez żalu na końcu gry oddajemy w zapomnienie. Wielki, gruby, różowy jednorożec, chociaż bez kopyt, towarzyszy nam przez grę, karmimy go owocami różnej maści... czasem niestety pożera on kolorowe rzekotki, które wywołują w nim okrutną zmianę. Z zapartym tchem obserwowałam jak płonąca wściekłością bestia próbuje rozszarpać mojego Quicko, lub co gorsza pozbawia życia mojego najlepszego przyjaciela! Rozgoryczona końcowymi sekwencjami, czująca żal do okrutnego monstra (które parę rozdziałów wcześniej uratowało mnie przed zgnieceniem przez poruszające się białe bloki!), próbuję wypełnić ostatnią "wolę" napotkanej nieznajomej... Poświęcając życie towarzysza chcę raz na zawsze pozbyć się wstrętnego, różowego prosiaka, dla którego chwilę wcześniej jeszcze czułam współczucie...
Zakończenie gry wgniata w fotel, z płuc wypuszczam głęboki oddech, nie mogą otrząsnąć się z tego co przed chwilą zobaczyłam na ekranie mojego komputera...
Chciałabym bardzo gorąco podziękować za tą historię studiu Minority Studios, i życzyć im, aby nigdy nie musieli robić tytułów gorszych niż Papo & Yo.
Mimo cudowności samej rozgrywki i przebarwnego świata, miałam okazję znaleźć maleńkie błędy w oskryptowaniu gry oraz niektóre rozwiązania wprowadzone w gameplay'u były wręcz drażniące. Rozzłoszczony potwór, biegnący za Quicko potrafił bezczelnie wręcz zająć mój ekran w całości, skutecznie zmuszając mnie do lawirowania kamerą, a maleńkie szczeliny między budynkami czasem próbowały mnie przekonać, że należy dany poziom wczytać ponownie.
Jednak te drobne niedogodności Papo & Yo zatuszowało mistrzowsko swoim scenariuszem i sposobem jego interpretacji.
Moja ocena to 9/10, a tytuł zdecydowanie kierowany do osób wrażliwych i szukających czegoś więcej w grach niż prostoty i płaskiej rozgrywki.
Poniżej jeszcze końcowy utwór z gry.
13 komentarzy
Rekomendowane komentarze