Prometeusz - (mini)recenzja
Prometeusz pojawił się na ekranach polskich kin 30 maja 2012 roku i nie został zbyt dobrze przyjęty na naszym rodzimym rynku. Tym bardziej zdziwiła mnie nominacja tego filmu do Oscara w kategorii efektów specjalnych. Bardzo długo zwlekałem z oglądnięciem Prometeusza jednak początek wakacji i nadmiar wolnego czasu sprawiły że w niedzielny wieczór wreszcie wylądował on w moim odtwarzaczu.
Prometeusz w mitologii greckiej był tytanem który stworzył ludzi i nauczył ich wszystkiego co niezbędne, żeby przetrwać wśród bezwzględnej dziczy. Film nie opowiada jednak tej znanej wszystkim z lekcji języka polskiego historii, ale historię poszukiwań naszego stwórcy, Boga, istoty którą grecy określili tytanem.
Akcja rozpoczyna się w roku ? kiedy to grupa naukowców odkrywa kolejne starożytne malowidła ilustrujące tę samą sytuację: gigantycznego człowieka wskazującego pewien układ planet. Tej samej grupie naukowców udaje się przekonać właściciela wielkiej korporacji aby sfinansował wyprawę której celem będzie właśnie to miejsce. Tak rozpoczyna się podróż statku kosmicznego Prometeusz.
Niestety trzon fabuły jest jej najsłabszym punktem. W trakcie oglądania filmu nie sposób nie odnieść wrażenia że gdzieś się już to widziało, może nie dokładnie w takiej formie, ale jednak. Nawet zwroty akcji nie są zbyt zaskakujące.Nie oznacza to bynajmniej że film jest nudny! Filozoficzna otoczka tej oklepanej fabuły nadaje jej smaczku. Aż dziw bierze że film akcji potrafi w tak subtelny sposób zmusić widza do zastanowienia na temat Boga, sensu wiary oraz pochodzenia człowieka.
Na pochwałę zasługuje także dźwięk i muzyka. Przez cały film twórcom skutecznie udawało się utrzymać odpowiedni klimat. Muzyka zaliczyła kilka słabszych momentów jednak te dobre zdecydowanie przeważały. Ba, zdażyło się nawet kilka genialnych, utrzymujących widza w napięciu, pozwalających mu zidentyfikować się z bohaterami.
Zaraz zaraz! A co z efektami specjalnymi?! Nie mogę powiedzieć o nich żadnego złego słowa, ale także nie zrobiły one na mnie jakiegoś piorunującego wrażenia. Efekty to kawał dobrej, solidnej roboty, ale pod żadnym względem nie arcydzieło zasługujące na Oscara.
?Prometeusz? ma kilka słabych punktów ale ma też kilka mocnych stron. Ode mnie mocne 7.5/10.
Motek.
15 komentarzy
Rekomendowane komentarze