Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445590

Wielki Gatsby (2013)


otton

1361 wyświetleń

?Jedynie do Gatsby?ego, który dał tytuł tej historii miałem inne podejście ? Gatsby?ego, który reprezentował sobą wszystko, do czego żywię niekłamaną pogardę. Sam Gatsby ostatecznie okazał się w porządku: jedyne, co Gatsby?ego zadręczało, szumowiny płynące w kilwaterze jego marzeń, sprawiło, że przejściowo straciłem zainteresowanie ludzkimi niedowarzonymi smutkami i zdyszanymi egzaltacjami. Gatsby wierzył w zielone światło, w orgiastyczną przyszłość, która rok po roku umyka przed nami. I kiedy siedziałem tam pomyślałem o zachwycie Gatsby?ego, kiedy po raz pierwszy dostrzegł zielone światło na końcu przystani Daisy.? Tak piękne, tak odległe, symbol marzenia, które miał w zasięgu ręki i nie sądził, że może mu się wymknąć.

Książka autorstwa?

Po opuszczeniu Sali kinowej wiedziałem dokładnie, co chcę w tej recenzji napisać. Trudniejszym zadaniem było jednak sensowne rozpoczęcie w natłoku wszystkiego, co widziałem. Może zachwalać tytułową rolę lub zganić scenarzystów za spapranie paru elementów? Na to wszystko jednak jeszcze będzie czas, dlatego ostatecznie wstęp w większości składa się ze zdań zaczerpniętych wprost z powieści Francisa Scotta Fitzgeralda zatytułowanej Wielki Gatsby. Jak się jednak potem okaże autorem tekstu był ? Nick Carraway, czyli narrator zarówno książki jak i filmu. Baz Luhrman rozpoczął swoją opowieść już jakiś czas po zakończeniu oryginału. Trawiony przez nowojorskie choroby, przepełniony traumą Nick szuka pomocy u specjalisty, by odpędzić od siebie przeszłość, brudy swojego dawnego domu - Nowego Jorku.

370401.1.jpg

Lekarz zaleca mu pisać, bo to najprostszy sposób, żeby wyrzucić coś z siebie, nawet jeżeli wszystko spłonie w kominku. Sam film jest już opowieścią o Gatsbym, o przywarach społeczeństwa. Twórcy nie zrezygnowali z pierwszoosobowej narracji charakterystycznej dla oryginału, a jednocześnie nadali jej sens. Czy jednak na pewno nakręcili film wierny książce? Czy wyszło z tego wszystkiego coś wartego polecenia? Fakt, że produkcję po prostu trzeba zobaczyć jest oczywisty, jednak w czym innym leży problem. Kiedy próbujemy zmierzyć jak ten Gatsby jest wielki w rzeczywistości okaże się, że centymetra wcale nam do tego nie zabraknie?

Kiepskie niewybitnego początki

Niestety już pierwsze minuty każą zwątpić w miły seans. Akcja galopuje niczym mieszkańcy metropolii w codziennych tańcach. Wokół świecą neony i ogólnie wszystko błyszczy. Cały obraz wręcz przytłacza swoim przepychem, co oddaje już świetny plakat filmu. Niestety od początku dochodzi do przekręcenia wskazówki, a część sytuacji jest zwyczajnie groteskowa. Uważam, że we wstępie wyeksponowano nie to, co trzeba było widzowi pokazać. Reżyser od razu rzuca nas w wir akcji atakując nas Nowym Jorkiem lat dwudziestych dodatkowo nadwątlonym przez problemy ze ścieżką dźwiękową, o których za chwilę. Początek powieści Fitzgeralda skupiał się przede wszystkim na zbudowaniu tajemniczej atmosfery wokół tytułowego bohatera, a motyw zepsutego społeczeństwa był ledwie zarysowany. Naturalnie zadanie przedstawienia postaci wykonano znakomicie, ale wolałbym, żeby na tym poprzestano.

370407.1.jpg

Przy tym kiepskim wstępie jednak i tytułowy bohater się pojawia i mimo wszystko został zaprezentowany ciekawiej, niż w wersji z 1974 roku. Jay Gatsby, człowiek legenda. Z nikąd pojawił się w gronie amerykańskich bogaczy. Człowieka tego kreują jedynie wszechobecne plotki oraz wystawne przyjęcia drwiące sobie otwarcie z prohibicji. Sam gospodarz jednak nie pije szampana. W ogóle nie lubi imprez, nawet tych własnych. Zwykle obserwuje gości z oddali stroniąc od zabawy. Część przybyszy, z których zdecydowana większość nie ma zaproszenia, nie wie nawet jak gospodarz wygląda. Twórcy świetnie bawią się wizerunkiem głównego bohatera. Początkowo jest tylko stojącą w oddali sylwetką.

Di Caprio > Redford

Tak naprawdę złe wrażenie zaciera się, gdy nagle Gatsby ujawnia się. Problemem filmu z Redfordem był fakt, że twórcy od razu pokazali nam jak wygląda. Mimo, że widziałem Di Caprio już wiele razy to i tak jego wejście na scenę było dla mnie odsłonięciem tajemnicy. Nagle w tłumie gości do głównego bohatera ktoś zagada, a po chwili przedstawi się jako Gatsby unosząc w górę kieliszek. Zarazem banalne, jak i powalające. W ogóle Leonardo Di Caprio jest najjaśniejszym elementem produkcji. Aktor wywiązał się ze swojej roli znakomicie bijąc na głowę samego Roberta Redforda. Jego gra aktorska jest naturalna, jakby Fitzgerald obserwował go tworząc swoją najsłynniejszą powieść. Zaś scena, w której Tom Buchanan pozna prawdę jest znakomita.

395861.1.jpg

Gatsby co dzień wypatrywał światełka po drugiej stronie zatoki, zielonego światełka, symbolu nadziei, że jeszcze uda mu się przywrócić dawne czasy. Siedzi w wielkim domu, posiada fortunę, ale tak naprawdę wszystko to robi tylko po to, by odzyskać Daisy. Za żołnierskich czasów, gdy był bohaterem, pokochał pewną kobietę, ale przeszkodą ku wspólnemu życiu było jego gorsze pochodzenie. W tamtych czasach był człowiekiem bez grosza przy duszy, a ukochana nie chciała na niego poczekać skuszona perłami. Płakała, oj płakała długo, ale co zrobić. Tom Buchanan od ideału męża okazał się stać daleko co rusz szukając okazji do dodatkowych rozrywek. Jedną z nich była Myrtle, żona Willsona - właściciela warsztatu samochodowego. Willson i Myrtle to również ciekawe postacie, ale tylko jedną z nich udało się pokazać widzowi bardzo dobrze.

Willson pewnego dnia domyśla się zdrady żony i za wszelką cenę chce ratować małżeństwo planując przeprowadzkę. To typowy kochanek do grobowej deski. Mimo, że ukochana go nienawidzi on do śmierci pozostanie jej wierny. Od bohatera tego po prostu bije emocjami i to udało się Luhrmanowi świetnie przedstawić (chociaż książka była tak dobra, że nikt by z tym raczej problemu nie miał). Niestety Myrtle nie robi takiego wrażenia. To kobieta, która kocha pieniądze, męża zaś nienawidzi za lata zmarnowane na mieszkaniu nad warsztatem wśród wysypiska popiołów. Mam żal do twórców o dokonanie kilku uproszczeń. W jednym z dialogów w książce mieliśmy opisane dlaczego Myrtle czuje do męża wstręt, tutaj zaś ograniczono się do wspomnienia o takim uczuciu. Dodatkowo dokonano ?ugrzecznień?, gdyż Tom nie złamie już kochance nosa, a jedynie wymierzy jej policzek. Cudzysłów nieprzypadkowy, bo chwilę wcześniej usłyszymy niedwuznaczne odgłosy?

395871_1.1.jpg

Wśród Fitzgeralda

Fitzgerald zaakcentował, co tak naprawdę było w Buchananie pociągającego. Miał pieniądze i mógł uszczęśliwiać ?śliczne idiotki? (nie nazywajcie mnie szowinistyczną, męską świnią, to odwołanie do książki). Teraz wymykają mu się z rąk obie kobiety, a Tom chciałby mieć i żonę i kochankę jednocześnie. W powieści widać było, że czar jego fortuny był tak silny, że Myrtle po złamaniu nosa nie żywiła do Toma urazy ani przez chwilę dalej padając mu w objęcia. Niestety zmarnowano kilka takich fajnych detali, a nieraz byłyby potrzebne. Tak naprawdę nie mam zarzutów jedynie do sposobu w jaki wykreowano Gatsby?ego. Wszystkie niedociągnięcia to szczegóły, które jednak po przeczytaniu powieści potrafią zaboleć i na pierwszy rzut oka widać, że można to było zrobić lepiej.

Pod koniec jednak udało się twórcom Fitzgeralda poprawić. Doszło bowiem do drobnej zmiany zakończenia, a raczej jego skrócenia. Wycięto kiepski fragment książki dotyczący spotkania Nicka z ojcem Gatsby?ego. Nie jest to ingerencja duża, a bardzo potrzebna, bo scena ta w oryginale była jak dla mnie trochę naciągana. Wątek urywa się dosłownie dwie, trzy strony przed końcem powieści, w zamian zaś dostajemy parę cytatów z książki w tym słynne słowa ?Wiosłujemy więc dalej, na przekór nurtowi, bez ustanku spychani w przeszłość?. Cieszę się, że twórcy postąpili w ten sposób, bo krótki fragmencik i tak nic nie wnosił do opowieści.

395873.1.jpg

Zjawisko uwspółcześnienia

Oprawa dźwiękowa to chyba najsłabszy element filmu. Do jednego kosza wrzucono jazz, techno i hip hop. Niby próbowano nadać opowieści współczesnego wymiaru, ale liczyłem jedynie na subtelne wstawki próbujące przebić się wśród klimatycznej muzyki z epoki. Tutaj jednak wszystko wykonano z subtelnością tarana i zabieg ten po prostu nuży. Mam wrażenie, że tego rodzaju wstawki wykonano z dużo większą subtelnością w Django, który bardziej się do takich klimatów nadawał. Prawdopodobnie próbowano przyciągnąć do kina więcej widzów, ale nie wiem po co aż tak się na masie skupiać skoro fani uwspółcześnionych filmów i tak Gatsby?ego nie obejrzą. Za to wszystko solidny minus.

Przy okazji warto wspomnieć o użyciu technologii 3D. Nie chciałem na taką wersję iść, ale akurat pomyliłem się sprawdzając repertuar i trzeba było przecierpieć siedzenie w plastikowych okularach. Ze względu na charakter filmu technologia nie miała wiele miejsca, żeby rozwinąć skrzydła. Z drugiej strony kilka scen wygląda naprawdę fantastycznie. O dziwo więc tym razem akurat 3D okazało się zaletą, ale nie jestem przekonany czy dla kilku fragmentów warto dopłacać do biletu. Wszystkie ujęcia wyglądałyby dobrze i bez tej technologii. Swoją drogą kamerzyści spisali się na medal i o ile filmem roku Gatsby nie jest, o tyle zdziwię się jeżeli nie zostanie nominowany do Oscara za zdjęcia.

395870.1.jpg

Zaproszenie?

To w zasadzie tyle. Wielki Gatsby okazał się filmem solidnym, ale jednak odstającym od czołówki. Twórcy zagubili gdzieś wśród natłoku planów poczucie przyzwoitości i fragmentami stworzyli obraz zbyt groteskowy. Zabrakło mi też uporządkowania ścieżki dźwiękowej oraz kilku szczególików z książki, które pomogłyby zbudować klimat. Z drugiej strony aktorzy spisali się na medal, a Di Caprio zdawał się do swojego bohatera wręcz stworzony. Do tego twórcy zauważyli chyba, co jest głównym motywem powieści serwując nam film przede wszystkim o samotności, nie tylko i wyłącznie chwytliwy romans. Właśnie dlatego ostatecznie polecam wszystkim wyprawę do kina lub zakup filmu na DVD. Di Caprio okazał się rzeczywiście Wielkim Gatsbym, zaś film zatytułowano trochę na wyrost i słowo duży lepiej oddaje jego zawartość.

PS. W ostatnim ujęciu widzimy Nicka, który zamyka w walizce rękopis książkowego Gatsby?ego. Przed projekcją polecam i jego w księgarniach poszukać. Naprawdę warto!!!

Tutaj moja opinia na ten temat.

PS2. Na środę przypada 20 filmowe Wspomnienie. Będzie coś większego z tej okazji wink_prosty.gif

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...