Skocz do zawartości

The Zoldening

  • wpisy
    139
  • komentarzy
    640
  • wyświetleń
    79758

DmC Devil May Cry - Ta gra, która nie powinna istnieć


zoldator

1345 wyświetleń

Założyłem tego bloga, nie wiedzieć po co, nie wiedzieć czemu. Uznajmy to za eksperyment społeczny. A więc przejdźmy do pierwszego wpisu.

Fanem serii DMC jestem od czasów DMC3. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Dante na kanale Hyper w ramach programu Fresh Air zakochałem się w tej grze, właśnie z powodu głównego bohatera. Facet miał wszystko, czego potrzeba postaci. Humor, styl, wygląd. Jakiś czas potem miałem okazję przejść DMC3 Special Edition na PC, a jeszcze później DMC4 na PS3 (przegrałem w to jakieś 70 godzin przechodząc grę na wszystkich poziomach trudności oprócz Hell or Hell) oraz zagrać (ale neistety nie przejść z powodu awarii konsoli) w DMC na PS2. Z takim doświadczeniem myślę, że mogę się nazwać fanem serii. Moją ulubioną częścią (i jednym z ulubionych slasherów w ogóle) wciąż pozostaje DMC3, dlatego dość często będę te dwie gry porównywał. A zatem przejdźmy do tej abominacji z pespektywy fana serii i średniej gry z pespektywy fana slasherów, jaką jest DmC: Devil May Cry (Devil may Cry: Devil May Cry).

"Historia hejtu"

Mówiąc wprost, kiedy zobaczyłem pierwszy trailer DmC znienawidziłem wygląd głównego bohatera. Możecie teraz wszyscy założyć, że będę pisał "DmC jest gupie bo wsłosy Dontego" i wyjść, każdy kto ma zamiar mi gadać o tych nieszczęsnych włosach może w tej chwili pójść robić cokolwiek ma ochotę i zaoszczędzić i mnie i sobie problemów. Kto ma ochotę dowiedzieć na prawdę czemu DmC jest kiepską grą może czytać dalej. Samo DmC odrzuciło mnie od siebie przy okazji dema. W zasadzie wszelkie moje obawy co do tej gry się spełniły. Wymienię wszystkie po kolei później, moje wrażenia z pełnej gry nie różnią się w zasadzie w ogóle od tych z dema. W okolicach premiery gry dość atywnie wypowiadałem się w komentarzach pod newsami otrzymując różne odpowiedzi, często było to "Nie grałeś w pełną grę to nie wiesz co mówisz, jesteś głupi, włosy Dontego." Po przeczytaniu zapowiedzi autostwa Berlina, w której jawnie obrażał fanów serii DMC i recenzji CormaCa, którą skreśliłem z listy "Teksty warte uwage" po przeczytaniu fragmentu "Nie ma żadnej różnicy między starym i nowym Dante" pod jednym z newsów otrzymałem komentarz od samego Smugglera. W gruncie rzeczy brzmiał on "jak jesteś taki mądry to sam napisz recenzję", ujęte w ładniejsze słowa. Nie zrobiłem tego z jednej prostej przyczyny, po co mam kupować grę za ponad 100 czy 200 złotych (nie wiedziałem czy kupić ją na PC czy PS3) skoro wiem, że i tak jej nie lubię? Z ratunkiem przyszło Wiosnobranie w sklepie Muve.pl, gdzie pojawiło się DmC za 60 złotych. Nawet za tę cenę nie miałem zamiaru tej gry kupować ale po rozmowie ze znajomym postanowiłem jednak to zrobić. I oto jestem tu, po przejściu gry na poziomie trudności Nefilim (trudny) i dwóch poziomów na Son of Sparda (bardzo trudny), pisząc tę swoją recenzję. Żeby było wszystko jasne, nie mam zamiaru z nikim konkurować o napisanie lepszej recenzji, daleki jestem od tego. Chciałem się jednak podzielić swoimi wrażeniami z tej gry i to też robię. W sumie to moja pierwsza prawdziwa recenzja w życiu, więc trudno mi z kimkolwiek konkurować.

"F*CK YOUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!"

Nawet nie wiem od czego zacząć. Może po kolei wypunktuję swoje problemy z tą grą.

1) Brak lock on'a - w grze nie ma jakiegokolwiek sposobu namierzenia konkretnego przeciwnika. Chcesz wyłonić tego najgroźniejszego z tłumu? How about no? Chciałbyś złapać tego przeciwnika latającego zamiast tego stojącego na ziemi tuż pod nim? Nope. A może chciałbyś złapać przeciwnika a nie skalną półkę nad nim? Próbuj dalej. Denerwowało mnie to wielokrotnie i nie jestem w stanie zrozumieć czemu wprowadzenie prostego namierzenia jest takie trudne. W ramach rekompensaty otrzymaliśmy za to dwa przyciski (lewy i prawy bumper) robiące dokładnie ten sam, nie różniący się niczym unik. Worth it!

2) "Kolorowi" przeciwnicy - jeden z najbardziej poronionych pomysłów jakie w życiu widziałem, idealny combo breaker. Wciskając lewy lub prawy trigger włączamy odpowiednio niebiańską lub piekielną broń. W grze występują przeciwnicy, którzy są wrażliwi tylko na jedną z tych broni (niebiescy i czerwoni, dopasować kolorystycznie). Problem polega na tym, że bez lock on'a nie da się ich wyselekcjonować. Jeszcze większy problem jest taki, że wrogowie nie tylko nie otrzymują obrażeń od innych broni, blokują ciosy i wytrącają postać z równowagi. Skutkuje to tym, że przez przypadek trafimy złego wroga i całe combo idzie do piachu. Kolejny problem to to, że bronie niebiańskie i anielskie róźnią się od siebie działaniem. Anielskie to szybkie bronie zadające mało obrażeń ale atakujące kilku przeciwników jednocześnie. Piekelne bronie są wolne, trafiają pojedynczych wrogów i zadają dużo obrażeń. Nie raz walczyłem z jednym przeciwnikiem długo tylko dlatego, że musiałem go atakować wyłącznie niebiańską bronią, której powinienem używać w zupełnie innym celu.

3) Devil Trigger - ktokolwiek wymyślił, żeby to coś wyrzucało przeciwników w powietrze powinien zostać umówiony na randkę z Lilith, i to bynajmniej nie tą z Darksiders. Pamiętacie jak w DMC3 po włączeniu DT postać zmieniała się w demona roznoszącgo przeciwników na strzępy? W DmC Donte zmienia kolor włosów na biały i płaszcz na czerwony. Cała wielka przemiana. Tak proszę państwa wygląda najgorszy Devil Trigger w historii serii.

4) Soundtrack - utwory do gry są autorstwa dwóch zupełnie róźnych zespołów. Osobiście czasami nazywam się metalem (ale nie jestem tró, bo słucham Sabatonu) i nie jestem fanem seksualnego molestowania kserokopiarki, co w pewnych kręgach nazywane jest muzyką. A soundtrack jest jedną z tych rzeczy, które plasują serię DMC na liście moich ulubionych gier (DMC3 OST - Beowulf Theme, polecam). Co zatem jest z nim nie tak w DmC? To, że pół soundtracku to autentycznie fajne kawałki. Są to te pojawiające się podczas zwykłych walk. Natomiast boss theme'y... wub wub wub. To kwetsia mocno subiektywna, wiem. Ale jedyny moment kiedy tego typu muzyka mi pasowała to poziom w klubie Lilith. Poza tym była ona nawet nie na miejscu. Ani nie krzyczała do mnie "Sh*t just got real son!" jak soundtrack Revengeance, ani to przyjemne do słuchania nie było.

5) Bossowie - z nimi jest kilka problemów. Pierwszy, w całej grze jest ich 6. Dla porównania z pamięci jestem w stanie wymienić 10 bossów z DMC3. I żadna walka nie jest ani trudna ani zapadająca w pamięć. Żaden z tych bossów nie jest Cerberusem czy Senatorem Armstrongiem. Żeby było zabawniej walki są wręcz załośnie proste. W czasie całej gry od bossa zginąłem dwa razy. Najłatwiej przedstawić to na przykładzie (powinienem tu napisać spoiler, ale ktokolwiek kto zna w najmniejszym stopniu serię DMC i tak przewidywał tę walkę) porównania walki z Vergilem w DMC3 i DmC. Nie dość, że DmC wykorzystuje większość ataków z DMC3 (lekko przerobionych) to jeszcze są one wolniejsze i łatwiejsze do uniknięcia. Do tego sam Vergil jest mniej agresywny, a kiedy włączał Devil Trigger w DMC3 robiłem pod siebie. Tutaj zastanawiałem się czy on już go włączył czy go przespałem. I to przechodzi na kolejną wadę tej gry.

6) Poziom trudności - gra jest śmiesznie prosta. Na trudnym bez mała nie da się zginąć, przeciwnicy są albo wolni, albo przewidywalni, albo obydwa. Jedyny wróg jaki stanowił dla mnie jakieś zagrożenie to Tyran. Poza nim nic nie stanowiło większego problemu.

7) Tajne misje - te same tajne misje znane z poprzednich części. I niestety dotyka ich ten sam problem, który wymieniałem wyżej. Są proste. W DMC3 czy 4 musiałem się napracować w bez mała każdej z nich. Tutaj najdłużej zeszło mi 5 podejść. Wykonałem ich kilka, nie wszystkie. Nawet misja ze złotych drzwi (teoretycznie najtrudniejszy rodzaj) nie stanowiła problemu.

8 ) Zbędne sekcje - przykładem jest moment, w którym musimy osłaniać Kat przed antyterrorystami. Nie robimy wtedy nic przez połowę poziomu oprócz łażenia za nią i przyciągania ścian. Po co to? Nie mam pojęcia. Podobnym momentem jest osłanianie samochodu Vergila (nawet nie chcę zaczynać na temat idiotyzmu konceptu Vergila ginącego w wypadku samochodowym i tego wielkiego V na masce i komputerze pokładowym, VERGILMOBIL!). Ani to fajne, ani emocjonujące, Te fragmenty można było spokojnie wyciąć.

9) System oceniania - gra buduje rangi jak szalona. O ile w DMC jakimkolwiek musiałem się postarać, żeby zdobyć SSS, tak tutaj wystarczy odpowiednio mocno pieprznąć przeciwnika Arbitrem i już słyszymy "SAVAGE!". System oceniania kładzie zbyt dużą uwagę na zadane obrażenia i zbyt mała na różnorodność. Co drugą walkę kończyłem z rangą S lub wyżej.

10) Długość gry - w każdej recenzji Metal Gear Rising: Revengeance czytam jaka ta gra jest krótka. To dziwne, że nikt nie wspomina o tym, że DmC nie jest dłuższe. Po przejściu gry z pominięciem cutscenek miałem na Steamie 6 godzin. Dołóżmy do tego tą godzinę czy dwie na cutscenki, da nam to 7-8 godzin. Po przejściu Revengeance miałem na profilu naliczone nieco ponad 7 godzin. Osobiście uznaję, że każdy kupujący tego typu grę i przechodzący ją tylko raz jest mniej więcej na poziomie ludzi kupujących Batllefield'a 3 dla singla i Skyrim dla fabuły. Mimo to warto wspomnieć o czymś takim. I niebyłoby to wadą, gdyby to było tak napakowane po brzeg akcją kilka godzin jak te spędzone z Revengeance. Niestety gra nawet nie jest blisko tego co przeżyłem z Revengeance czy DMC3.

11) Nowy główny bohater - włosy są najmniejszym z jego problemów. Ten gnojek jest w najlepszym razie obrazą dla Dantego. Całkowicie nie zabawny, bez wyczucia stylu, za dużo mówi i tylko drażni swoimi pseudozabawnymi tekstami (i mówię tu nie tylko o sławetnej scenie z Sukkubem). W każdym calu krok wstecz w stosunku do tego co widziałem w DMC. I zgadnijcie co? Pod koniec ma białe włosy! I nic mu to nie daje... Swoją drogą twórcom polecam zagrać w serię Darksiders i poptrzeć jak powinien wyglądać Nefilim. Wyjdzie im to na zdrowie.

12) Humor - a raczej próby bycia zabwnym. Gra owszem ma kilka fajnych scen ("Diabeł ma talent!") ale generalnie to jeden wielki festyn niskobudżetowych żartów o tle erotycznym (pistolet wisi na staniku, ha, ha, ha), obraźliwym dla fanów DMC (peruka) lub z tępymi przekleństwami (scena przed klubem). Nie zrozumcie mnie źle, lubię przekleństwa. Tylko ta gra to ani nie Wiedźmin, ani Bulletstorm. I wcale nie chce mi się tu śmiać.

13) Nastawienie twórców - czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Ja wiem, że żadna firma nie jest specjalnie przyjaźnie nastawiona do gracza, ale jawne pokazywanie środkowego palca swojemu targetowi (ekonomista ze mnie żaden, ale chyba bardziej należałoby zachęcać do kupna swojej gry niż odrzucać fanów poprzednich części) w wypowiedziach, w samej grze (scena z peruką) czy DLC (skin Dante z DMC3 - 4 euro) nie nakręci dobrej sprzedaży. I nie nakręciło. A teraz wszyscy zdziwieni czemu gra ma tak genialne oceny i wyniki sprzedaży czekające na dobicie? BO FANI I WŁOSY! Jeśli ktoś kiedykolwiek postawi to niechciane dziecko obok Okami czy Brutal Legend w dziale gier niedocenionych stracę wszelką nadzieję w ludzkość...

"SAVAGE!"

Skoro rozpisałem się już o wszelkich wadach tej gry warto by było wspomnieć o zaletach. Nie to, że jest ich dużo czy coś....

1) Połowa soundtracku - wspomniana już połowa utworów, która pasuje do tego co się dzieje i w jakikolwiek sposób jest do słuchania.

2) Wielokrotne przechodzenie - nie powinienem tego nawet uznawać jako zalety, to w serii DMC standard. Nawet za wadę można uznać brak trybu znanego z wersji PC DMC4 o nazwie Legendary Dark Knight. Co ciekawe na Son of Sparda nawet zaczynam mieć jakieś problemy z wrogami. Szkoda, że to dopiero czwarty poziom trudności w grze. Oprócz niego są znane fanom Dante Must Die, Heaven or Hell i Hell or Hell. Standard. Poza tym na poziomach są miejsca z sekretami, do których nie można dotrzeć bez mocy, którą zdobywa się na dalszym etapie gry. Zachęca to do ponownego przejścia poziomu.

3) Komentarz przy rangach S i wyżej - a mianowicie "SAVAGE!", "SADISTIC!" i "SENSATIONAL!". To rozwiązanie autentycznie pokochałem, bardzo miło słucha się tego demonicznego głosu komentującego nasz seks. Znaczy się walkę (Two Best Friends anyone?). Niestety to wyłącznie bajer estetyczny, system oceniania wciąż pozostaje najnormalniej w świecie zepsuty.

4) Bronie - Aquila to prawdziwe dzieło sztuki i chętnie zobaczyłbym coś podobnego w innych grach. Oprócz niej pozostałe bronie to standard (Eryx na przykłąd to kolejna wersja znanego z porpzednich części Infernusa/Beolwulfa/Gilgamesha) ale w żadnym stopniu nie są źle zrobione. Walka jest przyjemna i gdyby może nie brak lock on'a, kolorowi przeciwnicy i ogólna prostota to byłby z tego bardzo fajny slasher. Gdyby.

5) Design otoczenia - zmieniające się na naszych oczach poziomy, pojawiające się na ścianach napisy i czytający je głos. To wszystko robi wrażenie. Wyłącznie bajer wizualny i pretekst do wprowadzenia sekcji platformowych ale wypada docenić. Przynajmniej to się Ninja Theory udało.

Stylish Rank - D

Ogólne wrażenia z gry trudno nazwać pozytywnymi. Gdyby nie tytuł i kilka nazw nie powiązałbym tej gry z DMC w najmniejszym stopniu. Wiem, że to reboot (całkowicie zbędny swoją drogą) ale mimo wszystko wypadałoby zostawić cokolwiek z poprzednich części i nie drażnić fanów na każdym kroku (patrz - Tomb Raider). I chociaż wiem, że mimo wszystkiego co wypisałem nadal ktoś powie "no bo włosy". Nie mogę z tym zrobić nic oprócz zacytowania pewnego znanego osobnika w masce: "You have my premission to die." Żeby być fair dam grze dwie oceny, jedną jako spadkobiercy serii DMC, jedną jako osobną grę.

Jako DMC gra otrzymuje ocenę 1/6 (korzystam z systemu "szkolnego", tak mi wygodniej). Wszystko co kochałem w DMC zostało zabite. Główny bohater to teraz zwykły gnojek, mroczny gotycki klimat zmieniony na jakąś pokręconą wędrówkę po innych wymiarach, poziom trudności zmniejszony do bez mała zera, pojazdy NT i Capcomu po fanach serii. To wszystko nie pozwala mi dać grze wyższej oceny. Musiałem ją kupić żeby samemu się przekonać i tylko to oraz fakt, że kupiłem ją na wyprzedaży pozwala mi mieć czyste sumienie. Jeśli jesteś fanem serii to mam dla ciebie radę - zrób sobie przysługę i kup sobie zamiast tego Revengeance, Ninja Gaiden lub Bayonettę. Nawet Devil May Cry HD Collection. Na każdym z tych zakupów wyjdziesz lepiej.

Jako osobna gra DmC otrzymuje ocenę 3/6. Nie ma tu nic rewolucyjnego, co usprawiedliwiałoby hype jaki prasa usiłuje wybudować wokół tej gry. Niektóre solidne elementy są niszczone przez głupie decyzje typu kolorowi przeciwnicy czy brak lock on'a. Walka ma potencjał ale wciąż wymaga pracy. Mimo pewnych zalet są dużo lepsze slashery na rynku, chociażby X-Men Origins: Wolverine, Darksiders czy God of War. I te gry polecam dużo bardziej niż DmC.

Takie oto są moje wrażenia z tejże gry. Nie pozostało mi nic tylko mieć nadzieję, że po kiepskiej sprzedaży Capcom zrobi DMC5. Znając życie uznają jednak, że seria się wypaliła i trzeba ją zabić....

Na sam koniec jeśli ktoś ma ochotę to tu jest moje przygoda z DmC na Son of Sparda -

17 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Sam się bardzo krótko zastanawiałem na kupnem w promocji, ale uznałem, że nie ma co napychać kabzy komuś kto ingoruje własnych kilentów i fanów.

Cóż, po obniżeniu przewidywanej sprzedaży o 40% i nazwaniu jej "solidną" kto wiem co Capcomowi strzeli do łba.

Link do komentarza

Sam się bardzo krótko zastanawiałem na kupnem w promocji, ale uznałem, że nie ma co napychać kabzy komuś kto ingoruje własnych kilentów i fanów.

Cóż, po obniżeniu przewidywanej sprzedaży o 40% i nazwaniu jej "solidną" kto wiem co Capcomowi strzeli do łba.

Wstępny plan zakładał kupno tej gry za około 30 złotych (PKK Cenegi). Tak jak pisałem to 60 wciąż wydawało mi się sporą liczbą ale jako że jestem takim typem człowieka, który lubi doświadczać rzeczy samemu to zarysykowałem. Tak samo było z Duke Nukem Forever i Gothic 3: Zmierzch Bogów. Teraz przynajmniej nikt mi nie może pisać, że nie grałem a oceniam. A za te 60 złotych i tak dużo na mnie nie zarobią.

Link do komentarza

Teraz przynajmniej nikt mi nie może pisać, że nie grałem a oceniam.

Skoro białe włosy już są zawsze możesz usłyszeć, że jesteś weaboo, lubisz orginalną serię tylko z powodu wspomnień i nie potrafisz iść za duchem czasu itd. Różnistych pierdół sie naczytałem na zagraniczynch forach.

Link do komentarza

Ja grałem w DMC 1-4, dwie wersje na komórki (2D i 3D, ładnych kilka lat temu) i mam całe anime na DVD, więc mogę się nazwać umiarkowanym fanem DMC. I w DmC mam nabite ponad 30 godzin (wszystkie poziomy trudności + BP) i grałbym dalej, gdyby nie inne gry które chce zaliczyć. I wystawiłbym grze solidne +7/10, może nawet 8/10 ze względu na soundtrack (który tak mi się spodobał że musiałem sobie płytę kupić, ale tylko to od Combichrist). Po prostu mi się podoba, i o ile na konsolach można wybrzydzać, o tyle skreślanie porządnego slashera na PC "bo w DMC3/4 było inaczej" jest śmieszne.

Link do komentarza

o ile na konsolach można wybrzydzać, o tyle skreślanie porządnego slashera na PC "bo w DMC3/4 było inaczej" jest śmieszne.

To fajnie, że ci się podoba i w ogóle ale wiesz co jest śmieszniejsze od "bo w DMC3/4 było inaczej"? "DmC jest dobrym slasherem bo jest na PC". Wbrew pozorom na PC jest nie mało dobrych slasherów. Darksiders i Darksiders II (moja gra 2012 roku), X-Men Origins: Wolverine, Devil May Cry 3 i 4, Viking: Battle for Asgard (osobiście dopiero sprawdzam ale zbiera ciekawe opinie). Niedługo na PC wyjdzie Revengeance (to z kolei póki co moja gra roku 2013) i Deadpool. W porównaniu z w zasadzie każdą z tych gier DmC leży i błaga o szybką śmierć. Przynajmniej one lock on'a opanowały (nie wiem tylko czy w Deadpool i Viking jest lock on).

A wiesz co nie jest śmieszne w "bo w DMC3/4 było inaczej"? To, że kiedy kupuję grę z wielkim napisem Devil May Cry na pudełku wolałbym otrzymać Devil May Cry a nie Heavenly Sword 1.5.

Link do komentarza

Tobie się nie podoba wygląd głównego bohatera, a mi się nie podoba ten twój kucyk w awatarze.

Wygląd akurat jest tym co mi namniej przeszkadza w Donte. Na serio chcesz wejść w temat MLP?

Link do komentarza

Darksiders II (moja gra 2012 roku)

Może gdyby nie była tak przeciągana na siłę i zbudowana na zasadzie "masz misje znaleźć trzy rzeczy; o, znalazłeś, to teraz trzy następne rzeczy. O, masz, to teraz zabij trzy duchy" to byłoby lepiej. Ale niestety jest, na czym dużo traci. Poza tym trochę IMO zgubiono balans pomiędzy zagadkami (za dużo), a ciekawymi walkami (za mało). Jest ok, ale szału nie ma, jedynce do pięt nie dorasta.

X-Men Origins: Wolverine

Byłoby fajnie gdyby nie monotonia. Las, dżungla, las, dżungla, i tak przez całą grę. No i laboratorium na końcu. Do tego mało ciosów, całą grę idzie się wg. jednego schematu. Ogólnie gra jest fajna, ale podobnie jak wyżej, szału nie ma.

Viking: Battle for Asgard (osobiście dopiero sprawdzam ale zbiera ciekawe opinie).

DmC też zbiera ciekawe opinie poza środowiskiem ortodoksyjnych fanów, a mimo to po nim jedziesz. Więc najpierw zagraj, zwłaszcza że mówisz o grze która jest nieudolną próbą kopiowania pomysłów z Samurai Warriors/Dynasty Warriors i jest co najwyżej średnia.

W porównaniu z w zasadzie każdą z tych gier DmC leży i błaga o szybką śmierć. Przynajmniej one lock on'a opanowały

Lock-on jest dla ciebie wyznacznikiem dobrej gry? WIęc God of War, Dante's Inferno czy nawet Monster Hunter (a co, skoro niesie nas fantazja) to kiepskie gry i średni Viking czy niewiele lepszy Darksiders 2 jest lepszy? Cool story bro.

To, że kiedy kupuję grę z wielkim napisem Devil May Cry na pudełku wolałbym otrzymać Devil May Cry

Dlatego też nie czepiam się oceny którą wystawiłeś jako kontynuacji DMC, dobrze ją uzasadniłeś. Czepiam się oceny ogólnej, bo skoro chcesz wystawić ocenę w miarę obiektywną, to powinieneś się odciąć od poprzednich części. Tymczasem twój wywód przypomina narzekanie na zasadzie "Jako DMC 1/6 bo to nie DMC, a ogólnie 3/6 bo to nie DMC".

Link do komentarza

Darksiders II - niesamowicie satysfakcjonująca walka, świetna komiksowa grafika, genialny soundtrack i voice acting (Samael :3 ), genialnie wyglądające combosy i postać, którą da się lubić, długi gameplay i masa rzeczy do znalezienia. Przejście gry za pierwszym razem zajęło mi około 15 godzin, zdobycie wszystkich achieventów, a co za tym idzie znajdziek, side questów itp. około 70 godzin. Nie bawiłem się tak dobrze ze slasherem od czasu God of War 3 i dopiero Revengeance dało mi tyle radości.

X-Men Origins: Wolverine - brutalna, satysfakcjonująca walka jedną z moich ulubionych postaci komiksowych ever (uczucie wzrasta kiedy odblokowujemy jeden z komiksowych kostiumów) plus świetnie wyglądająca regeneracja ciałą bohatera. Nie jest to nic super nadzwyczajnego ale nawet jako posiadacz konsoli uznaję to jako jeden z lepszych slasherów. No i jak to powiedziałeś, trzeba doceniać slashery na PC.

Viking: Battle for Asgard - ale należy doceniać slashery na PC.

Dante's Inferno - totalnie słaba gra. Nic oprócz designu leveli i przeciwników nie zapada w pamięć. Kopia pomysłów z wydanego w tym samym czasie God of War III, główny bohater bez najmniejszej osobowości, nieistniejąca fabuła, niesatysfakcjonująca walka i kiepskie finishery.

DmC tym się różni od GoW, że tego lock-on'a potrzebuje. Kamera w GoW zawsze ustawiona jest w taki sposób, że widzisz wszystkich przeciwników, a ostrza Kratosa są tak skonstruowane, że umożliwiają walkę z wieloma przeciwnikami na raz. Właśnie 15 minut temu w DmC miałem sytuację, w której chciałem zaatakować dalszego przeciwnika ale kamera zwróciła mnie w stronę bliższego rpzeciwnika. W demie złapałem półkę nad przeciwnikiem zamiast przeciwnika. Donte nie ma ostrzy Kratosa i jemu niestety lock-on by się przydał. The coolest of all stories.

DmC dostało 3/6, bo jest całkowicie średnią grą. Tak jak już mówiłem ma kilka fajnych pomysłów zepsutych przez inne, dla odmiany kiepskie lub całkowicie poronione pomysły.

Link do komentarza

No i jak to powiedziałeś, trzeba doceniać slashery na PC.

Ale DMC nie doceniasz ;)

No i na tyle, szanuje to że gra ci się nie podoba. Ja sobie ją pewnie jeszcze kiedyś przejdę, razem z DLC (które też mam, ale średnio fajne jest). Tyle w temacie, teraz czekamy na MGS: R ;)

Link do komentarza

Kto czeka ten czeka. Skończone pięc razy na wszystkich poziomach trudności, kupione wszystkie DLC i skończone obydwa fabularne na hard. Zostały tylko na very hard i revengeance.

Link do komentarza
Założyłem tego bloga, nie wiedzieć po co, nie wiedzieć czemu. Uznajmy to za eksperyment społeczny.

Eksperyment się powiódł, obiekt zaprzestał funkcji życiowych.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...