Skocz do zawartości

Jama na Za...rzeczu

  • wpisy
    43
  • komentarzy
    193
  • wyświetleń
    39201

Słowo o blogach i Nacji


P_aul

302 wyświetleń

Pierwsze primo - Witam zbłąkanych wędrowców.

Drugie primo - Sytuacja jest prosta, nudzę się, spać mi się nie chce, popisałbym coś. Tak narodziła się decyzja by zrobić coś, o czym myślałem, że nigdy nie zrobię. Założyłem bloga. Można wiwatować... Wystarczy. Ogólnie zawsze zastanawiałem się kto właściwie blogi czyta, ale ostatnio najpierw mnie phidp kompletnie położył na łopatki, potem poczytałem parę ciekawych rzeczy na blogach FA i przekonałem się, że być może idea nie jest tak zupełnie pozbawiona sensu jak się wydaje.

Trzecie primo - Jako że to pierwszy wpis to teraz powinienem posmęcić o czym będę pisał. Badania wykazały, że właściwa odpowiedź brzmi "Jeszcze nie wiem", więc ja wysilę się na oryginalność i postaram rzucić konkretami. Na pewno będzie o fantastyce. Może być coś o Sesji RPG na forum tak od czasu do czasu. Na pewno będzie o wycieczkach, głównie w Tatry, acz jako że mnie nosi po Polsce i świecie to czasem i o innych. Pewnie jakieś prywatne przemyślenia sportowe się pojawią. Na pewno będą różne polecanki fajnych komiksów sieciowych, seriali, filmów i wszystkiego co mi się akurat spodoba. Będzie trochę o nauce najczęściej prześmiewczo. Czasem skrobnę coś o informatyce jak mnie wena najdzie (na reklamowanie dzieł własnych przede wszystkim :D) Może się pojawić wszystko inne poczynając od przepisów kulinarnych, poprzez nagły atak żółtych kulek, a na Gofrze, Mavciu i innych kataklizmach kończąc. Tak, czasem będzie abstrakcyjnie. Dobra, mając tą małą prezentację za sobą przejdźmy do:

terrypratchettnation.jpg

Czwarte Primo - Terry Pratchett "Nacja"

Nie będę ukrywał. Pratchett jest moim ulubionym autorem, evah. Nowa książka zaskoczyła wszystkich tym, że nie jest ze Świata Dysku. Ba, ciężko nawet nazwać ją fantasy, choć tu wiele zależy od interpretacji. Nie jest też komedią, choć zabawnych momentów nie brakuje. Czym więc jest? Zacznijmy może od początku, czyli najlepiej od fabuły. Oto mamy świat, podobny do naszego, a jednocześnie nieco inny. Rok 1870. Jedna z niezliczonych wysepek na oceanie. Chłopiec, który niemal dopełnił rytuału aby stać się mężczyzną. Niedaleko przepływa statek, na pokładzie którego płynie córka brytyjskiego lorda, aby dołączyć do swego ojca, gubernatora Portu Mercia. Sam gubernator nie wie, że gwałtowna epidemia wybiła wszystkich członków rodziny królewskiej i został ostatnim spadkobiercą Korony. Tymczasem wybuch wulkanu powoduje tsunami, które niszczy wszystko na swej drodze. Kataklizm przeżywają tylko Mau i Ermintruda Fanshaw. Dwójka z zupełnie odmiennych kultur musi znaleźć wspólny język i wspólnie przetrwać na wyspie zwanej Nacja. Od tego momentu akcja płynie wartko, zdarzenia następują po sobie w idealnym rytmie, a kolejne tajemnice Nacji wyjaśniają się we właściwych momentach, aż do końcówki, która powinna kompletnie zaskoczyć każdego.

Największą zaletą "Nacji" jest to, że zmusza do myślenia. Pod płaszczykiem książki przygodowej w klasycznym stylu kryje się drugie i trzecie dno. Pewne pytania, jak to o sens życia, o bogów, którzy dopuścili do kataklizmu i o wartość tradycji są postawione w sposób oczywisty. Równie wyraźne jest starcie między kulturami, szczególnie między magią i techniką. Z tego ostatniego zresztą Pratchett od zawsze był znany. Książka pokazuje, że "każda technologia, której nie rozumiemy, jest nieodróżnialna od magii" (to takie rozszerzenie bardziej znanego "każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii" ;) ). Pod tymi oczywistymi rzeczami siedzi jeszcze jedna warstwa, o której jednak może nie będę pisał, bo musiałbym pospojlerować. Bohaterowie są interesujący i dobrze napisani, nawet jeśli wielu wpada w klasyczne schematy (pierwszy przykład z brzegu to nieco nawiedzony kapłan, jakiego wszyscy widzieliśmy już tysiące razy ;) ).

Na niemal koniec wrzucę mały spojler - ale ostrzegam, nie odsłaniajcie go, jeśli nie czytaliście bo stracicie bardzo dużo (choć najważniejszego zwrotu akcji nie ujawnię :P )

Przez całą niemal książkę wahałem się, czym są umieszczone w niej elementy fantastyczne. Wspomniałem zresztą o nich na początku recenzji. Zależnie od gustu można je interpretować jako majaczenie i lekkie szaleństwo obojga głównych bohaterów, lub przyjąć jako fakt. A na sam koniec dowiadujemy się, że cała historia jest OPOWIADANA i to ponad sto lat później. Nic więc dziwnego, że opowiadający ją ubarwia. I wtedy nagle książka nabiera zupełnie nowego realizmu. Czort z tym, że dzieje się w równoległym wszechświecie. Nagle te nieco przerysowane postaci i fabuła nabierają nowego sensu. Nagle staje się oczywiste, że zostały lekko przerysowane z premedytacją przez opowiadającego.

Czas dojść do jakiegoś zakończenia, będzie ono krótkie - książkę polecam każdemu. Naprawdę warto, choć chyba lepsza byłaby na długie zimowe wieczory, kiedy to można by pomarzyć o tropikach. W aktualnych upałach czar tropikalnej wyspy nieco ucieka ;)

Piąte primo - ten post domagał się edycji jak polityk dostępu do koryta...

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Widzę że też dałeś się złapać w "bloggowanie". Spoko też byłem na nie :P. Niech ten koment trochę Cię rozrusza i pokaże że są ludzie którzy czytają to co piszesz. Pozdro ^^

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...