Skocz do zawartości

Skład Gier Sergiego

  • wpisy
    161
  • komentarzy
    914
  • wyświetleń
    178254

Życie Pi


Sergi

715 wyświetleń

Na ekranizację jednej z moich ulubionych książek przyszło mi długo czekać. Cały ten czas był wypełniony obawami i nadziejami co do kształtu filmu. Które ostatecznie się rozwiały, a które przyjęły realną formę?

life-of-pi-3a.jpg

Życie Pi to historia Piscin Molitor Patela, indyjskiego chłopca, który spędził dzieciństwo w prowadzonym przez ojca zoo, a następnie, po katastrofie statku, którym płynął z rodziną do Kanady, spędził 227 dni dryfując przez ocean na szalupie z tygrysem bengalskim. W błędzie jest jednak ten, kto sądzi, że tylko czas spędzony na łodzi z wielkim kotem jest wart opisania. Film - podobnie jak książka - obejmuje całą historię, od narodzin Pi aż po raport dla japońskiego armatora i jego dorosłe życie w Kanadzie. Ang Lee nie zmienia formy, którą przedstawiono w książce - spina całą opowieść rozmowami pisarza z dorosłym Pi (grają go w sumie trzej aktorzy); Widz jest raczej świadkiem tej opowieści niż jej uczestnikiem.

Film zaczyna się od pięknej sekwencji zwierząt w ogrodzie zoologicznym, która wprowadza nas w świat, w którym mały Pi dorastał - krainę gdzie zwierzęta były dla niego przyjaciółmi, a hinduscy bogowie superbohaterami. Wątek wiary został dobrze zaakcentowany, obserwujemy fascynację hinduizmem, chrześcijaństwem i islamem, dowiadujemy się też, że Pi wykłada kabałę. W filmie brakło jedynie islamskiego piekarza. Reżyser nie rezygnuje z wątków, które mogłyby nie przypaść do gustu masowej widowni, nie próbuje ugrać własnej historii, ani przenieść ciężaru na inną część historii. Wątek Anandi nie rozrasta się tak, jak można by się tego spodziewać, a pozostaje ledwie akcentem, Pi nigdy później o niej nie mówi. Taka wierność bardzo mi się podoba, poza kilkoma detalami* Ang pokazuje, że w pełni rozumie znaczenie książki i przekazuje je nam, wzbogacając o swoją plastyczną wizję.

life-of-pi-movie-image-3.jpg

Wspomniałem wcześniej, że początkowa sekwencja jest piękna, ale jest tylko preludium do tego, co zobaczymy po katastrofie statku. Wszystkie niezwykłe i cudowne sceny, które Martel opisał w książce, Lee intensyfikuje i przedstawia z rozmachem. Doskonale operuje kolorem i światłem, tworząc z pozornie monotonnego krajobrazu fantastyczną i zróżnicowaną scenerię. Fosforyzujący plankton świeci niczym neon, a spokojna powierzchnia oceanu staje się idealnym lustrem. Nawet po odrzuceniu całego znaczenia filmu i jego fabuły warto go obejrzeć chociażby dla tych scen.

Kolejną rzeczą, na której warto zawiesić oko, są zwierzęta. Ze względów technicznych nie można było wszędzie użyć prawdziwych zwierząt, ale ich komputerowe odpowiedniki są wykonane tak dobrze, że trudno odróżnić je od ich prawdziwych odpowiedników. Doskonałe są również ich animacje - każdy ruch i gest Richarda i hieny są bardzo naturalne, świetnie reagują na otoczenie; Nie ma wrażenia, że żyją w jakimś innym świecie.

Life_of_Pi.jpg

Nie ma tutaj klasycznej konstrukcji - początku, rozwinięcia i zakończenia oddzielonego punktami zwrotnymi. Pi nie schodzi na ląd do taktu orkiestry symfonicznej, nie następują po tym napisy; Jego ocalenie nie jest tutaj kluczowe, chodzi o coś innego. Prosty, a zarazem bardzo inteligentny indyjski chłopiec mówi nam o rozumie, wierze, o przyjmowaniu rzeczy takimi, jakie są, zmienianiu ich, i puszczaniu (angielskie "letting go" dużo lepiej tu pasuje) gdy trzeba.

A film? Film spełnia pokładane w nim oczekiwania - nie odziera opowieści z mistycyzmu, nie robi z niej blockbustera z targetem 12-16 (choć de facto się nim staje). Jest po prostu dokładnym odwzorowaniem książki na język kina. Chociaż słowo 'po prostu' tutaj nie pasuje, nic nie jest w tej historii 'po prostu'. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej poznać, nadróbcie braki jak najszybciej.

* - Pominięto m.in. ślepotę Pi i Richarda oraz człowieka, którego zabił tygrys, wspomnianego już nauczyciela islamu czy takie drobiazgi jak dryfująca lodówka albo zabite surykatki. Zmieniono też nieco proporcje - ocean zajmuje ok. 2/3 filmu, w książce dryfowanie wydawało się znacznie dłuższe niż reszta opowieści.

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

@DarthMetalus

Tak, ten film zdecydowanie nie zasłużył na Oscara za efekty, głównie ze względu na bardzo nierówny poziom tychże

Ale Avengersi też mnie nie powalili raczej pod tym względem...

Jak dla mnie statuetkę powinien zdobyć Prometeusz (burza krzemionkowa!)

Link do komentarza

ale Hulk nie ma startu do ośmiorniczki.

Hulk pokonuje wszystko. Wygląda rewelacyjnie, koniec!

Zanim zaczniecie cokolwiek pisać obejrzyjcie jeszcze raz scenę, w której

Hulk zaraz po transformacja, ciosem wbija w ziemię węża wylatującego z budynku.

. To arcydzieło.

Link do komentarza

Awejndżers to kicz i zrzynka, obejrzyjcie lepiej Mścicieli.

http://25.media.tumblr.com/tumblr_mcd34q4FDz1r57lefo1_500.jpg

W sekretnej bazie organizacji rządowej T.A.R.C.Z.A. (Tajna Agencja Robiąca Czasami Zamieszanie Absolutne) trwają badania nad tajemniczym obiektem zwanym Hipersześcianem. Do bazy przenika słowiański bóg - a tak naprawdę przybysz z innego świata - Weles (Mateusz Damięcki) i bezczelnie kradnie przedmiot, przy okazji podporządkowując sobie umysł naukowca Eryka Selwy (Krzysztof Kowalewski) i agenta Kajetana ?Sokole Oko? Bartosiewicza (Robert Więckiewicz).

Zdesperowany dyrektor T.A.R.C.Z.Y., Mikołaj Wiór (Bogusław Linda) postanawia powołać do życia ruch Mścicieli. W tym celu wysyła Natalię ?Czarną Wołgę? Romanownę (Magdalena Walach) do Sosnowca na poszukiwania doktora Borysa Banacha (Wojciech Malajkat), który wskutek nieudanej próby uruchomienia pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej zyskał zdolność przemiany w niebezpiecznego stwora zwanego Waligórą i jest zmuszony się ukrywać.

Wiór posyła też po milionera Tośka Starskiego (Tomasz Kot), znanego też pod pseudonimem ?Żelazny Mąż?, który to zawdzięcza zbudowanemu przez siebie bojowemu kombinezonowi. W grupie uderzeniowej nie może też zabraknąć Stefana Różewicza (Paweł Małaszyński), zwanego też Kapitanem Polską, legendarnego bohatera z czasów drugiej wojny światowej, który dotrwał do naszych czasów zahibernowany w głębinach Morskiego Oka.

Jakby jednak sprawy nie były już dość skomplikowane, wkrótce na Ziemię przybywa też bóg Perun (Radosław Pazura), mieniący się bratem Welesa. Jego pierwsze spotkanie z Mścicielami nie należy jednak do spokojnych?

Czy zostanie osiągnięte porozumienie pomiędzy Perunem i Mścicielami? Co stanie się z agentem Bartosiewiczem? Czy Welesa i jego armię Chytrusów uda się pokonać? Jak to się stało, że Starski został właścicielem Pałacu Kultury i Nauki? Odpowiedzi na te i inna pytania znajdziecie w nadchodzącym filmie TVP pt. Mściciele.

W pozostałych rolach zobaczymy też Piotra Fronczewskiego jako agenta Filipa Kolskiego, oraz Nataszę Urbańską jako agentkę Marię Górniak.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...