Skocz do zawartości

Dziura w ścianie

  • wpisy
    74
  • komentarzy
    377
  • wyświetleń
    45448

Przez okno proszę


Kordgorn

918 wyświetleń

okno-na-swiat1.png?w=604&h=202

Większość z nas go toleruje. Za normę uchodzi jego konsumpcja na dużą skalę. 90% społeczeństwa nie będzie w stanie bez niego funkcjonować w specjalnych sytuacjach. O czym mowa? O potędze. O niszczycielskiej i destrukcyjnej sile jaką jest płyn alkoholowy.

Po tej hiperboli na wstępie, powiem jeszcze tylko, że sam alkoholu do gardła sobie nie wlewam. Zamiast piwa wolę wodę niegazowaną.

Miarka się przelała

Zacznijmy od samego faktu picia. Ludzie spożywają napoje alkoholowe aby się trochę rozluźnić, dla smaku lub w najgorszym wypadku żeby się po prostu urżnąć. W momencie gdzie jestem w stanie zrozumieć, drogi czytelniku, pierwsze dwa przypadki, to trzeci odrzuca mnie i powoduje, że zatracam wiarę w nasze piękne i barwne społeczeństwo. Nie wspominając oczywiście o tym, że Polacy jako ?rozluźnienie? podane w pierwszym przypadku, traktują półtora promila przynajmniej.

Nie rozumiem jaką przyjemność może powodować utracenie przytomności spowodowane przedawkowaniem etanolu we krwi. W ogóle? przecież to ani nie smakuje ani nie pachnie dobrze. Lepiej już wypić Frugo. W czym tkwi magia wymiotowania kolorami tęczy, najlepiej jeszcze przez jakieś okno, lub umierania dnia poimprezowego?

piatek.png?w=362&h=362

Antyspołeczny bajzel

Do czego jednak dążę, i co ma stanowić rdzeń tego wpisu, to to, że niestety osoby nie pijące mają gorzej, jeśli chodzi o utrzymywanie kontaktów ze społeczeństwem. Mi jest na tyle dobrze, że jestem raczej wycofanym Kordem i wystarczy mi jedna, porządna relacja towarzyska (choć nie zawsze, często mnie to potrafi prześladować i gnębić). No i jakoś się tak składa, że jednak da radę poznać osoby niepijące/niećpające/nieużywające i się nimi otoczyć (o ile można się otoczyć jedną czy dwoma osobami?). Niestety wiem również, że gdyby jednak dołożyć do tego ten czynnik alkoholowy to znajomości zaczynają się dość szybko mnożyć. No, chyba, że ktoś pije przed lustrem.

Pytanie tylko, czy znajomości budowane na alkoholu i wspólnym piciu są coś warte? I nie mam tutaj na myśli ?wyskoczyć na piwo? tylko pójść się i urżnąć, stracić kontrolę nad sobą. To nie jest poznawanie drugiej osoby tylko tego jak organizm człowieka reaguje na wódkę.

Kiedyś, dawno temu, usłyszałem zdanie skierowane w moją stronę brzmiące mniej-więcej tak: ?Nie ufam ludziom którzy nie piją alkoholu. Jak można nie pić?!?. I choć to absurdalne a wręcz żałosne, to niestety niesie pewnego rodzaju rację. Ludzie pijący będą otaczać się ludźmi pijącymi, bo to niesie ze sobą zawsze jakieś dodatkowe, ?imprezowe? profity. Dodatkowo to jakaś wspólna cecha, która też pozwala nam się grupować i znaleźć własne miejsce w dzisiejszym świecie.

Sentencja (bez)problematyczna

Nie piję i nie zamierzam pić. Wiem również, że nie jest to postrzegane przez społeczeństwo poważnie. A proszę mi wierzyć, potrafię być bardzo poważną osobą szczególnie gdy ktoś zarzuca mi kłamstwo, sarkazm lub żart.

Chcecie chlać i marnować czas na wymioty? A pijcie, proszę bardzo. Tylko prośba dla Was, pijących, nie poniżajcie kogoś tylko dlatego, że nie spożywa on alkoholu. Bo jakby nie było, więcej ostrych i negatywnych argumentów znajdzie się przeciwko tym, którzy w błogi stan upojenia popaść lubią.

I na koniec, dobra rada, jako alternatywa dla piwska:

herbataprzyjacielem.png?w=362&h=362

########################

Wpis dostępny również u Korda.

I jeszcze taki fajny facebook :3

14 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Zieeeeeew, alkohol jest dla prymitywów, ja jestem fajny i nie pije, alkoholicy to zwierzęta, blablabla. Który to już raz?

Chcecie chlać i marnować czas na wymioty? A pijcie, proszę bardzo.

Ten cytat mówi sam za siebie. Osobiście nie mam nic przeciwko idei abstynencji, którą uważam za godną szacunku i pochwały, ale denerwują mnie "abstynenci" którzy zadzierają nosa i traktują z pogardą pijących. Nie pijesz to nie pijesz, twoja brocha, ale przynajmniej nie sugeruj, że każdy twój pijący znajomy to prymityw.

A argument o wymiotach mnie rozbroił. Zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak kultura picia?

Sam wpis na jedną gwiazdkę - tak zacietrzewionego, egocentrycznego i moralizatorskiego tekstu to ze świecą szukać!

Link do komentarza

Ja zgadzam się z Kordem, sam miałem w rodzinie alkoholika, więc jestem zdecydowanym wrogiem alkoholu, wręcz ekstremalnym. No i w sumie boczna gałąź mojej rodziny to też alkoholicy, z tego najgorszego sortu, co też nie usposabia mnie radośnie do alkoholu. A co do kultury picia, to u nas ona nie istnieje, albo jest szczątkowa. W Holandii, jeśli tam kiedyś pojedziesz, można uświadczyć kulturę picia, oni tam nie wylewają za kołnierz, ale choćby nie wiem jak bardzo byli naprani, nie ma tego zbydlęcenia jak w Polsce, tych pijackich śpiewów, kozactwa, nieliczenia się z innymi bo on jest wypity. Wiem bo od pięciu lat tam jeżdżę pracować to widziałem nie raz jak się zachowują.

Link do komentarza

@up

Rozumiem wszystko, ale:

A co do kultury picia, to u nas ona nie istnieje, albo jest szczątkowa. W Holandii, jeśli tam kiedyś pojedziesz, można uświadczyć kulturę picia, oni tam nie wylewają za kołnierz, ale choćby nie wiem jak bardzo byli naprani, nie ma tego zbydlęcenia jak w Polsce, tych pijackich śpiewów, kozactwa, nieliczenia się z innymi bo on jest wypity.

Nie ma to jak wyrobić sobie opinie po zapoznaniu się z grupą pijaczków i jakimiś gimbami, które by paracetamol ćpały gdyby dawał solidną banię. Jakoś w swojej grupie znajomych nie słyszę doniesień o walkach po alkoholu, nikt też nie szuka zwady. Po prostu są głupki, które po każdej używce dostają głupawki i po prostu powinny unikać stanu nietrzeźwości. Zresztą, śmiem twierdzić że w kwestii kultury picia Polska stoi wyżej od np. Wielkiej Brytanii.

Co do śpiewów - jak ktoś ma ochotę pośpiewać i się powygłupiać to dlaczego mu bronić?

Link do komentarza

@Klekostan, widzę, że niestety jestem zmuszony powiedzieć Ci, że całkowicie źle odbierasz (lub analizujesz) mój wpis. Skupiasz się na tym, że wymieniłem dwa negatywne aspekty picia alkoholu oraz napisałem, że w mojej opinii jest to bez sensowne.

Po pierwsze, nigdzie nie napisałem, że alkohol jest dla prymitywów. Jeżeli PRZEANALIZUJESZ (lub chociaż przeczytasz) drugi akapit, zauważysz, że podwyższam tutaj biedotę jaka płynie z konsumpcji wódki do nieprzytomności.

Ponad to, co mnie szczególnie zabolało, to przyrównanie alkoholików do zwierząt. Nie, zwierzęta są o wiele bardziej stabilne psychicznie. W ogóle to czy ja gdzieś mówiłem coś o alkoholikach albo tym, że ja jestem fajny?

Jednakże, idąc dalej, i przy okazji zauważając kolejne braki w Twoich możliwościach analizowania czytanego tekstu, nigdzie nie napisałem, że każdy pijący znajomy to prymityw ani nawet czegoś takiego nie zasugerowałem. Zadałem kilka pytań na które, przyznaj, nie jesteś w stanie mi odpowiedzieć. Z kolei cytat który "wybrałeś" ma powiedzieć wprost "Dla mnie jest to bez sensu, i nie rozumiem dlaczego człowiek ma sam, dobrowolnie wywoływać u siebie mechanizm ochronny organizmu. Nie wciągajcie mnie w to!".

W ogóle, weź. Twoje komentarze pokazują tylko i wyłącznie to, że napisałem prawdę w podsumowaniu.

Link do komentarza

W ogóle, weź. Twoje komentarze pokazują tylko i wyłącznie to, że napisałem prawdę w podsumowaniu.

Lol xD I jak ja mam to skomentować - nie ważne co napiszę to i tak zostanie to sprowadzone do "bo wredny chlor broni swojego piwka!"; Piękny chwyt erystyczny!

Nie ze mną te numery, Brunner - cały tekst aż ocieka pogardą, ciągłym sugerowaniem prymitywizmu wszystkim wokół. Może nie dosłownie, ale co tutaj robią aż dwie aluzje do wymiotowania, sugestia o ogólnym pijaństwie 90% społeczeństwa (dane, dane, ja chce dane!) i ciemiężeniu przez pijącą większość? Jeżeli tym tekstem się nie wywyższasz to ja jestem Budda.

Ponad to, co mnie szczególnie zabolało, to przyrównanie alkoholików do zwierząt. Nie, zwierzęta są o wiele bardziej stabilne psychicznie.

Są bardziej stabilne? Skąd wiesz? Rozmawiałeś? xD

I błagam, nie wmawiaj mi indolencji umysłowej. You ain't seen nothing yet

Klekot-san

Link do komentarza
Nie ma to jak wyrobić sobie opinie po zapoznaniu się z grupą pijaczków i jakimiś gimbami, które by paracetamol ćpały gdyby dawał solidną banię.

Grupa gimbusów to nie jest problem. Zaczynasz postrzegać pewne sprawy nieco inaczej, kiedy alkohol naprawdę kopnie Cię w zad, np. spowoduje rozkład rodziny lub doprowadzi znajomego do upadku, bądź śmierci. Wtedy nawet te "niewinne" zabawy stają się zbrodnią. I nie ma w tym nic dziwnego.

Link do komentarza

Klekot-stanie. Właśnie zostałeś Buddą. Gratulujemy i prosimy o przelew należnego podatku.

Po zwrocie "może nie dosłownie", straciłem wiarę w sens mojej odpowiedzi. Sam wskazałeś na własną nadinterpretację mojego tekstu. I to głęboką, w której widocznie wręcz chcesz abym obrażał osoby pijące.

W Twoich komentarzach jest o wiele więcej jadu w moją stronę (aluzje, przecież tak bardzo nienawidzę pijących; jestem potworem) niż mojego do osób pijących na umór.

A co do zwierzaków - tak, codziennie z nimi dyskutuję o klekoczących drzewostanach.

#Poza tym AAA ma rację; postrzeganie jest zmienne wraz z ilością napływających doświadczeń.

Link do komentarza

Osobiście zgadzam się z Tobą. Nie należy chwalić wymienionych przez ciebie postaw. Tyle tylko, że Klekot też ma w dużej mierze rację, wpis jest ewidentnie napisany negatywnie, miejscami wręcz pogardliwie.

Nie rozumiem jaką przyjemność może powodować utracenie przytomności spowodowane przedawkowaniem etanolu we krwi
Nie ufam ludziom którzy nie piją alkoholu. Jak można nie pić?!?. I choć to absurdalne a wręcz żałosne

Ja ich nie rozumiem, jak tak można? Ale oni mnie nie rozumieją? Żałosne. Tutaj jest jeden z przykładów Twojego, niestety, wywyższania.

I na koniec, dobra rada, jako alternatywa dla piwska:

Ja Wam radzę, słuchajcie się mnie, bo to ja dzierżę wiedzę.

Bo jakby nie było, więcej ostrych i negatywnych argumentów znajdzie się przeciwko tym, którzy w błogi stan upojenia popaść lubią.

Pijący na umór są po prostu gorsi, bo my mamy więcej argumentów. Obvious.

Naprawdę można to było napisać, hm, łagodniej. A przynajmniej bez pogardy.

Link do komentarza
Ja ich nie rozumiem, jak tak można? Ale oni mnie nie rozumieją? Żałosne. Tutaj jest jeden z przykładów Twojego, niestety, wywyższania.

Może pokazałem to zbyt subtelnie. Czy nie ma różnicy pomiędzy "Nie rozumiem jak można zabijać ludzi" a "Nie rozumiem jak można nie zabijać ludzi"?

Ja Wam radzę, słuchajcie się mnie, bo to ja dzierżę wiedzę.

Wut... Stwierdziłem, że to dobra rada, bo jakby nie było picie herbaty ma więcej plusów... Rany, to jest nadinterpretacja. Nie każę nikomu się mnie słuchać a tym bardziej wskazywać na to, że dzierżę jakąkolwiek władzę.

Pijący na umór są po prostu gorsi, bo my mamy więcej argumentów. Obvious.

Wyrwałeś z kontekstu. Cytowany przez Ciebie tekst odnosił się do uwagi, że ktoś jest gorszy ponieważ nie pije. Nie napisałem, że są gorsi bo abstynenci mają więcej argumentów; tylko, że więcej plusów jest za nie-piciem niż za piciem i bardziej krytycznym można być wobec tego drugiego.

Link do komentarza

Poza tym AAA ma rację; postrzeganie jest zmienne wraz z ilością napływających doświadczeń.

Dokładnie. Po tym co sam już w życiu zdążyłem zobaczyć nie odczuwam pogardy do chlejącego na umór gimbusa, którego widzę pod blokiem. Ja zwyczajnie mam ochotę natłuc mu po mordzie tą cholerną flaszką.

Link do komentarza

Klekotsan, , powiedział:

Nie ma to jak wyrobić sobie opinie po zapoznaniu się z grupą pijaczków i jakimiś gimbami, które by paracetamol ćpały gdyby dawał solidną banię.

Grupa gimbusów to nie jest problem. Zaczynasz postrzegać pewne sprawy nieco inaczej, kiedy alkohol naprawdę kopnie Cię w zad, np. spowoduje rozkład rodziny lub doprowadzi znajomego do upadku, bądź śmierci. Wtedy nawet te "niewinne" zabawy stają się zbrodnią. I nie ma w tym nic dziwnego.

Ja naprawdę rozumiem, że ktoś może mieć urazę do alkoholu bo rozbił mu rodzinę. Fakt, trochę źle to ująłem. Chodzi mi jedynie o to, by nie generalizować. Tylko o to.

@Kordgorn

Jeżeli nie chcesz, by twój wpis był nadinterpretowany to po prostu używaj innego języka, najlepiej nienacechowanego jednoznacznie pejoratywnie. Problem solved!

Poza tym AAA ma rację; postrzeganie jest zmienne wraz z ilością napływających doświadczeń

Coś sugerujesz?

Link do komentarza
Zieeeeeew, alkohol jest dla prymitywów, ja jestem fajny i nie pije, alkoholicy to zwierzęta, blablabla. Który to już raz?

Proponowałbym przeczytać ten wpis ponownie, bo chyba mamy odmienne wersje.

Co do śpiewów - jak ktoś ma ochotę pośpiewać i się powygłupiać to dlaczego mu bronić?

Bo ja mogę nie mieć ochoty tego słuchać. Chcesz sobie pośpiewać, to rób to tam, gdzie nie będziesz przeszkadzał innym. Podobnie rzecz ma się z wygłupami. Nikomu nie życzę, żeby byli zmuszeni do przebywania w jednym pomieszczeniu z typem, który myśli, że wie najlepiej, co jest fajne/śmieszne/nieszkodliwe.

Jeżeli nie chcesz, by twój wpis był nadinterpretowany to po prostu używaj innego języka, najlepiej nienacechowanego jednoznacznie pejoratywnie. Problem solved!

Najprostszą drogą do nienadinterpretowania jest po prostu czytanie tego, co jest napisane, a nie tego, co się chce przeczytać.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...