Moje spojrzenie na popularny serial, bez kontrowersji, bez sensacji, ale też bez afirmacji.
The Walking Dead powróciło po paru tygodniach przerwy, w tym miejscu mówię o serialowej adaptacji, która bardzo dzieli odbiorców. Ja, jako że jestem zupełnie poza targetem i nigdy nie fascynował mnie komiksowy pierwowzór (nienawidzę czarno-białych komiksów z zaledwie paroma wyjątkami), niewiele od serialu wymagałem i dostałem dużo ponad swoje oczekiwania. Serial wciągnął mnie na tyle, że jestem na bieżąco z kolejnymi odcinkami i nie odstawiam ich na później. Zdobył wielką widownię, więc nikomu przedstawiać go raczej nie muszę. Ot, kilku ocalałych usiłuje trwać przy swoim statusie i przetrwać wśród dobrodusznych szwędaczy. Naprawdę muszę o tym pisać? Przejdę więc do sedna, udało mi się zawiązać więź z postaciami, bo są nieźle przedstawione i fajne jest to, że jednym mogę kibicować, a innym życzyć śmierci i faktycznie bywa, że członkowie ekipy giną niespodziewanie. Pomijam kwestię załogowego Murzyna, bo zdaje się, że rzeczony zginął już trzykrotnie, by natychmiast na jego miejsce pojawił się kolejny. Prawidła gatunku, co tu dyskutować.
Ulubione postacie?
Daryl Dixon
bo w odróżnieniu od większości innych postaci, ma faktyczny wkład w grupę i jest pożyteczny. Poza tym ma kuszę, odtwórca grał w Świętych z Bostonu i ogólnie wszyscy lubią tego koksa, więc ja też lubię.
Merle Dixon
ponieważ pojawienie okaleczonego starszego brata Daryla zawsze prowadzi do ciekawych sytuacji i Merle ma fantastyczny, psychopatyczny głos, na dźwięk którego prawdopodobnie zwiałbym na drzewo.
Znienawidzone postacie, którym życzę śmierci?
Carl Grimes
to synalek szeryfa, z resztą dowódcy serialowego stada. Zajumał ojcu kozacki kapelusz i kolty, a teraz uważa się za wielkiego kozaka i stawia się hordom zombie i każdej innej mniej lub bardziej żywej istocie. A prawda jest taka, że rozniosłaby go zzombifikowana sikorka, gdyby tylko mały poruszał się bez obstawy.
Carol Peletier
bo to chodzące nieszczęście; pominąwszy fakt stylizacji na totalną mizerotę, faktycznie zginęło przez nią pełno ludzi. Poza tym ze względu na poszukiwania jej zaginionej córeczki, bohaterowie musieli przerwać swoją eskapadę i zrobić sobie przystanek na średnio porywającej farmie
Jedna najulubieńsza scena lub motyw
Koniec któregoś z odcinków. Bohater jedzie sobie autem i ogólnie nie za wiele się dzieje. Wtedy nagle rozbrzmiewa piosenka "Civilian" autorstwa Wye Oak, którą bardzo lubię. Posłuchajcie sobie, bo pewnie tym fajniejszym z was się spodoba.
[media=]http://www.youtube.com/watch?v=Mssm8Ml5sOo
Laseczka serialu
Serial chełpi się scenami turpistycznych agonii i stąd też jest całkiem brutalny, ale nijak nie rekompensuje tego żadnymi cyckami, ani pośladkami. Formą osłody jest Maggie Green. Nie jest może specjalnie fotogeniczna, ale w ruchu jest naprawdę niezła.
_____________
To miał być zaledwie wpis o paru serialach, które polecam, ale oszczędne powiedzenie o jednym z nich zajęło mi na tyle dużo, że postanowiłem podzielić to na całą Serialową Serię wpisów. Wybaczcie. A teraz małe sprawy organizacyjne: ktoś w moderacji nieładnie postąpił, grzebiąc mi w obrazkach ze wpisu Oda do Dishonored, a nic takiego w nich nie było, wyłącznie moja prywatna kolekcja screenów. No trudno, nie wiem na kogo się złościć, bo nie wiem, kto to dokładnie zrobił. W każdym razie piszę to ze świadomością, że nie jestem na swoim, a tutejsza odsłona mojego bloga właściwie nie jest nawet moim blogiem. Jeżeli chcecie zobaczyć jego faktyczną odsłonę, łapcie za ten link
http://knockersablog.tumblr.com/
Na tym blogu brakuje jeszcze szlifów w postaci możliwości komentowania (oj tam, drobnostka), ale przynajmniej wizualnie daje radę. Merytorycznie też, taką mam przynajmniej nadzieję.
22 komentarzy
Rekomendowane komentarze