Sztuczni ludzie
Obecnie słowo "Android" kojarzy się nam zupełnie inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Teraz to przede wszystkim system operacyjny, ale dawno, dawno temu to było "mechaniczne urządzenie wykonujące automatycznie pewne zadania, którego kształt przypomina ludzkie ciało". No, może nie do końca, ale taka definicja z grubsza odpowiada temu, o czym chcę pisać. W prawdziwym życiu takich androidów nie uświadczymy (jeszcze), dlatego zebrałem listę najciekawszych tego typu postaci, które mieliśmy okazję obejrzeć w filmach. Zawsze uważałem takie role za bardzo ciekawe i trudne (choć często szufladkujące), a do tego jestem fanem SF i lat '80. Ze względu na to, że androidy mają brzydki zwyczaj pojawiania się stadami, wybrałem tylko po jednym na jeden film.
T-800/Arnold Schwarzenegger - Terminator
Trudno dziś o osobę, która o "Terminatorze" by nie słyszała. Zarówno postać robota z przyszłości, aktora go grającego, jak i całe uniwersum jest już kultowe*. Ale nie od początku tak było.
Gdy w 1984 początkujący James Cameron postanowił nakręcić film SF, mało kto wierzył w jego sukces. Sam Arnie, wówczas zbliżający się do szczytu sławy, miał powiedzieć, że kręci "takie gówienko, żeby zająć dwa tygodnie". Efekt przerósł wszelkie oczekiwania, kulturysta z Austrii został na stałe związany z morderczą maszyną, kina zalały filmy o złych robotach z przyszłości, a kwestia "I'll be back" stała się najsłynniejszym one-linerem w historii kina.
Ciekawostki na temat serii można by mnożyć bez końca, więc ograniczę się do stwierdzenia, że następny robot z listy spotkał się na planie z T-800...
Bishop/Lance Henriksen - Obcy: Decydujące Starcie
... a dwa lata później zagrał u tego samego reżysera, w zupełnie innym uniwersum. Bishop nie był pierwszym (Ash/Ian Holm) ani ostatnim (Annalee Call/Winona Ryder) robotem w serii, ale to właśnie jego kreacja jest najlepsza i najbardziej zapada w pamięć. Charakterystyczne, surowe rysy twarzy, nienaturalny spokój, gotowość do poświęceń i nadludzka koordynacja (pamiętna scena z nożem) sprawiły, że Henriksen stał się protoplastą altruistycznego sztucznego człowieka. Bishop zdobywa nawet zaufanie Ripley, która została niemal zabita w pierwszej części przez "sztuczniaka" i od początku pała niechęcią do robotów. O tym, że takie zaufanie do maszyny może być zgubne, przekonuje uparcie Ridley Scott.
David 8/Michael Fassbender - Prometeusz
Ostatnim tego przykładem jest David towarzyszący załodze "Prometeusza". Jeśli ktoś nie widział jeszcze filmu, to próbkę możliwości Davida można zobaczyć w tym kapitalnym viralu. Fenomenalnie zagrany przez Fassbendera robot zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest człowiekiem, ale jego fascynacja ludźmi i charakter sprawiają, że traktujemy go raczej jak przedstawiciela innej rasy niż bezwolną maszynę. W swoich działaniach nie jest też wiedziony zaprogramowanymi rozkazami, a raczej podobną do naszej, ludzkiej, ciekawością. Że androidy mogą być w swoim zachowaniu bardzo ludzkie (czasem bardziej nawet od nas) Scott mówił już dawno, bo w 1984.
Roy Batty/Rutger Hauer - Blade Runner
Wtedy to na ekrany kin wszedł "Blade Runner" będący adaptacją książki Philipa K. Dicka. W tym wypadku mowa jest co prawda o replikantach (sztucznie wyhodowanych, ulepszonych ludziach), ale autor stawia między nimi znak równości. Tutaj "andki" są tak podobne do ludzi, że tylko specjalne testy psychologiczne są w stanie je wykryć. Same androidy często nie wiedzą o swojej sztuczności, mają bowiem wszczepione sztuczne wspomnienia. Dość miałki książkowy Batty zostaje w filmowej wersji znacznie rozwinięty i fantastycznie zagrany przez Hauera. Pomimo swojego intelektu, wrażliwości i doskonałości fizycznej cierpi, bo wie, że jest tylko skazaną na zniszczenie maszyną (podwójnie - polują na niego Łowcy, a na dodatek replikanci bardzo krótko żyją). Finał z jego udziałem jest prawie odwrócenie roli bezmyślna maszyna-wrażliwy człowiek, a monolog "Tears in rain" to jeden z najwspanialszych filmowych cytatów, w mojej opinii lepszy nawet od "Zawsze zostanie nam Paryż" z Casablanki.
Data/Brent Spinner - Star Trek: Następne Pokolenie
Pora opuścić zaklęty krąg Scott-Cameron i przy okazji z maszynami które czyhają na nasze życie. Brent Spinner niejako zastąpił w nowej wersji serialu Leonarda Nimoya - obcego, pozwalającego na zdystansowane spojrzenie na ludzi. Data posiada więc rozległą wiedzę i ogromną siłę (w jednym z odcinków podnosi gródź, której nie dał rady otworzyć Klingon Warf), ale stale dziwi się zachowaniom i wypowiedziom napotkanych ludzi i kosmitów. Jego postać nie przekazuje żadnej uniwersalnej wiedzy, jest raczej źródłem nieco ironicznej prawdy o nas samych i elementem humorystycznym w serialu (np. scena gdy uczył się ziewać).
Żigolak Joe/Jude Law - A.I.
Głównym bohaterem A.I. jest co prawda Dawid, ale to Joe jest w tym duecie ciekawszą postacią. Stworzony tylko w jednym celu, wykonuje swoje zadanie z pasją, ale gdy zostaje zmuszony do ucieczki znajduje sobie nowy cel - pomóc małemu chłopcu. Jego specyficzne rozumienie świata i zachowanie obliczone na imitację człowieka, a będące w zasadzie jego parodią sprawia, że Jude Law kradnie show Osmentowi.
Cameron Phillips/Summer Glau - Kroniki Sary Connor
Jedyna kobieta w zestawieniu (choć Pris i Rachel też wartałoby wspomnieć) i jedyna rola skazana na porównania (a do tego wychodząca z nich raczej obronną ręką). Terminatorka Summer Glau jest - zgodnie z zasadami uniwersum - całkowicie wyprana z emocji (poza fragmentem przed znalezieniem Johna, wtedy jakoś umiała się wtopić) i to w zasadzie cała jej rola. Połączenie ładnej dziewczyny z mimiką kija od szczotki i zachowaniem seryjnego mordercy daje niesamowity efekt, który jest w zasadzie siłą napędową całego serialu.
Czy jest coś, co łączy wszystkie te role? Na pewno. Czy więc takie będą androidy w rzeczywistości? Prawie na pewno nie.
Uncanny Valley
Wszystkie przedstawione roboty są bardzo podobne do ludzi, a mimo to wydają się obce, nieludzkie, i budzą jakieś wewnętrzne "błe". Wynika to z tzw."doliny niesamowitości" - generalnie stworzenia im bardziej podobne do ludzi, tym bardziej się nam podobają, aż do momentu, kiedy są "prawie" ludźmi. Nasz mózg chroni nas w ten sposób przed chorymi osobnikami.
Mała poprawka: kukiełki Bunraku są raczej po lewej stronie
Często dana istota nie musi nawet wyglądać na chorą, a mimo to budzi nasz niepokój. Taki pomysł jest zresztą tak stary jak samo SF. Victor Frankenstein złożył swojego potwora z najlepszych części - śnieżnobiałe zęby, lśniące włosy, szerokie barki i rysy twarzy odpowiadające kanonom urody okazały się być w połączeniu przerażające.
O ile w CGI możemy bez trudu tę granicę przekroczyć, o tyle zbudowanie maszyny o wyglądzie i mimice niebudzącej niepokoju jeszcze przez jakiś czas będzie dla nas niemożliwe. W najlepszym wypadku otrzymamy czaszkę z mimiką opartą na kilku silnikach, pokrytą warstwą gumy.
Szpinak wcale nie jest taki zdrowy
Trzy zasady robotyki
Coś, czym nie troszczył się prawie żaden reżyser biorący na warsztat roboty**, a co na pewno będzie brane pod uwagę przy budowie takich maszyn w rzeczywistości, to prawa robotyki Asimova. Trzy zasady nadrzędne wszystkim innym instrukcjom robota to:
- Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani przez zaniechanie działania dopuścić, aby człowiek doznał krzywdy.
- Robot musi być posłuszny rozkazom człowieka, chyba że stoją one w sprzeczności z Pierwszym Prawem.
- Robot musi chronić sam siebie, jeśli tylko nie stoi to w sprzeczności z Pierwszym lub Drugim Prawem.
Istnieje jeszcze czwarta zasada, dodana później:
0. Robot nie może skrzywdzić ludzkości, lub poprzez zaniechanie działania doprowadzić do uszczerbku dla ludzkości.
Niestety, jak wielokrotnie przekonaliśmy się dzięki filmom, roboty mogą dojść do wniosku, że niektóre jednostki zagrażają ludzkości i zaniechaniem byłoby pozwolić im dalej to robić. A skoro zerowa zasada stoi ponad pierwszą, to możemy nawet zabić człowieka, który szkodzi ludzkości, prawda?
Zagłębiam się w filozofię, więc kończę w tym momencie i czekam na Wasze opinie na temat androidów.
* - Tak naprawdę nie jest, ale słowo "kultowe" już dawno stało się zamiennikiem "znane" i "popularne".
** - Jeśli dobrze pamiętam tylko maszyny z "Ja, robot" respektowały te reguły.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze