Skocz do zawartości

Cicer cum caule

  • wpisy
    3
  • komentarzy
    19
  • wyświetleń
    2009

Wstrzykiwujo se tą marichuaninę...


Fajranty

627 wyświetleń

Za oknem piękna wyżowa pogoda przypomina o zbliżającej się powolutku, drobnymi kroczkami pani wiośnie i choć śnieg jeszcze zalega to już niedługo zaczną się pierwsze wieści, a za jakieś dwa miesiące hepeningi, programy, rozmowy i ogólny harmider na Wiejskiej. A wszystko to z powodu niepozornej, bardzo pożytecznej rośliny o której nasi dziadkowie nigdy nie myśleli jak my (chyba, że mieszkali w Kalifornii ;) ).

Cannabis sativa to wysoka na średnio półtora do dwóch i pół metra, mocno rozgałęziona, roślina o gruczołowych włoskach na częściach zielonych, wydzielających silnie wonną żywicę o właściwościach ochronnych.

Liście dłoniastosieczne o trzech do siedmiu lancetowatych odcinkach o piłowanym brzegu.

Roślina zawiera związki o szerokim spektrum zastosowań w farmacji, m.in. jako psychotropy i leki uśmierzające ból.

Wykorzystywana również w spożywniactwie, włókiennictwie, a swego czasu nawet w przemyśle samochodowym.

Tyle Wikipedii. Ile prawdy?

Do tego co teraz napiszę o czasach zaprzeszłych podchodzę z pewną rezerwą, albowiem nawet w planach mnie nie było wtedy (nie mówiąc o tym, że nigdy mnie nie planowali) i moja wiedza opiera się na tym co przeczytałem.

W Polsce dopiero jakieś trzydzieści lat z okładem temu rząd zwrócił uwagę na konopie. Wówczas sprawa dopiero się rozkręcała. Rozkręcała się i rozkręcała. Po drodze wciskali nam (bo to już moje szczylowstwo) paniczny lęk przed obcymi którzy z do dziś niewiadomych mi powodów mieli dawać narkotyki za darmo w gumach, tatuażach czy nawet bezczelnie w zwykłej swej formie. Bullshit. Potem kilkanaście lat nawijania makaronu na uszy, że wystarczy jeden blant i zostałem narkomanem, straciłem pieniądze, dom, rodzinę, przyjaciół i nawet pies z kulawą nogą na mnie nie spojrzy.

Nagle coś pękło. Żadnych znaków na niebie i ziemii. Po prostu zaczęła się walka o wolne konopie. Jakoś tak to zbiegło się z moimi ?eksperymentami? więc chętnie udzielałem się na wszelki możliwy sposób, czyli wychwalałem wszystkie zalety, zbierałem podpisy, na marsze chodziłem. Robiłem co mogłem, aż w końcu wylądowałem na grupie odwykowej. Na co mi to, mówiłem. Byłem butny, buńczuczny i zachowywałem się jakbym wiedział o dragach wszystko. Jak się okazało - nie wszystko. Faktyczne, szczegółowo znałem ziołowe dobra, ale na wady zamykałem oczy. Moje dzisiejsze podejście do używek nadal jest liberalne, ale jakby nieco ostrzejsze.

W zasadzie po pierwszej grupie mogłem skończyć terapię, ale chodzę nadal. Jestem zapsany już na piątą. Mam zapewnioną przynajmniej godzinę tygodniowo z psychologiem, który, czy chce czy nie, i tak ze mną pogada. Dzięki temu wyszły na jaw moje schorzenia natury psychicznej, których leczenie uskuteczniam. Nie chcę straszyć, że to wszystko przez jaranie. Są też inne tego powody, ale niewątpliwie te wszystkie gramiki zrobiły swoje.

Gdy teraz to analizuję, mam ochotę palnąć w łeb nie tylko rząd, który za wszelką cenę chce uniknąć legalizacji, ale też organizatorów akcji legalizacyjnej.

Dlaczego wkurza mnie postawa większości parlamentarnej? Bo nie chcą przyjąć do wiadomości, że dzięki nim kwitnie w najlepsze przestępczość zorganizowana. Nie myślę w tym momencie o kolesiu utrzymującym trzy doniczki i sprzedającym znajomemu. Chodzi mi o tych, którzy napędzają sobie klientelę, starają się ich zatrzymać u siebie na ile tylko można i nie baczą na to czy konsumenta stać czy robi coś nielegalnego, żeby hajs zdobyć.

Gdyby chociaż zdepenalizować niewielkie ilości, to już by coś załatwiło. Owszem, byłby boom, ale każdy boom się kończy. Na moje takie posunięcie znacznie zmniejszyłoby dilerkę i, w przypadku legalizacji, suma przychodów z nowej akcyzy i rozchodów na walkę z narkomanią wyszłaby na zero, a nie na minus jak teraz.

No, ale trzeba również opisać co mi się nie widzi po drugiej stronie barykady. A nie patrzy mi się to jacy ludzie idą na ten dziwny front. A oprócz ludzi pełnoletnich, którzy aż tak mnie znowu nie obchodzą, idą szczyle dosłownie. Jeszcze dobrze zarost się nie sypie a już łażą w ciuchach z hempszopów z hasłem ?Sadzić. Palić. Zalegalizować? na ustach. Wiem, bo sam taki byłem, jak już wyżej opisałem. I boję się właśnie o takie skutki. A nie wierzę, że kręgi odpowiedzialne za piar jakoś wielce starają się unikać tak młodych (i angażujących się, trzeba przyznać) odbiorców.

To tyle ode mnie. Możliwe, że gdzieniegdzie się troszkę zamotaplątałem, zdarzyły się jakieś powtórzenia. Cóż, nie czuję się najlepiej, chyba znowu jakiś bakcyl mnie rozkłada. Mam jednak nadzieję, że przekaz jest jasny. Każdy ma prawo truć się czym chce, ważne jednak jest to, żeby znać umiar i nie wkręcać w to starszych dzieci, a już tym bardziej młodszych.

Żegnam ozięble, wszak zima jeszcze trwa. Mam nadzieję, że sraka w komentarzach nie będzie za duża. Za kilka dni znów wrócę z garścią kontrowersyjnych pomysłów i przekonań. Siema!

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Rząd to rząd, machną jednym palcem, i nic z tym nie zrobisz. Mimo złego samopoczucia - wpis dobry ;). Nie wiem czy to prawda, ale podobno palenie marihuany mniej uzależnia człowieka od zwykłych papierosów.

Link do komentarza

W zasadzie wszystko zależy od podatności na thc i nikotynę z tlenkiem węgla, jeżeli chodzi o fizyczne. Na psychicznym uzależnieniu nie znam się na tyle żeby robić za eksperta. Na pewno duże znaczenie ma efekt placebo czyli, w tym przypadku, z jakim nastawieniem bierzesz dany środek

  • Upvote 1
Link do komentarza

Marihuana jest mocno demonizowana. Owszem, szkodzi - ale w "rankingach szkodliwości" znajduje się niżej, niż choćby alkohol i nikotyna. Żeby było jasne - sama jestem przeciwna narkotykom, ale na litość, jeśli pozwalamy na dużo szkodliwsze używki i nakładamy na nie akcyzy (kasa dla państwa), to dlaczego zakazujemy palenia trawki?

Wystarczy trochę rozsądku i umiar. Lepiej by było zalegalizować konopie (na użytek własny, w ograniczonej ilości), niż tworzyć czarny rynek. W końcu wyhodowana w domu pojedyncza roślinka jest mniej szkodliwa niż susz niewiadomego pochodzenia, często naszpikowany dodatkową chemią.

No i edukacja, która u nas leży na wszystkich frontach, a ostatnia sprawa (z nastolatkiem, który popełnił samobójstwo) bynajmniej sytuacji nie poprawi. Wszyscy zwyczajnie krzykną, że "zabił się, bo palił konopie", bez zastanowienia - a przecież chłopak miał stany lękowe, równocześnie palił i brał leki (możliwość szkodliwych reakcji między jednym a drugim - dlatego np. nie można brać pewnych leków równocześnie), być może żył w silnym stresie, pod ciągłym obciążeniem (sama mam w tygodniu, prócz szkoły, "tylko" angielski i hiszpański, a już czuję, że mam dość, więc wolę sobie nie wyobrażać, przez co przechodzą "czempioni" z Warszawki)... Ech, aż szkoda gadać.

  • Upvote 3
Link do komentarza

Faktycznie, ze szczylowatych "jaraczy" często jest więcej szkody niż pożytku. Nawet myślałem przez to nad zmianą nicku*, ale gdy zobaczyłem w pewnym piśmie growym redaktora o ksywce "HIV", to mi przeszło...

Pozostaje mieć nadzieję, że coraz więcej ludzi zacznie zauważać nieopłacalność wojny z dragami(nie tylko maryśką).

*Fun Fact: Początkowo pisany był inaczej, i nawiązywał do postaci z już dawno nieistniejącego webkomiksu, ale to tak BTW.

Link do komentarza

Nie mówiąc już o tym, że dostęp do czystych, niefaszerowanych chemikaliami konopi jest strasznie trudny - dilerzy zamiast naturalnego towaru sprzedają jakieś "maczanki", "mieszanki" i innego rodzaju skuny, które również wpływają na nasze zdrowie.

A to wszystko, psiamać, przez międzynarodową "wojnę z narkotykami", która pochłania grube miliardy dolarów, tysiące ludzkich żyć (wystarczy poczytać co się wyprawia w Meksyku) a końca jej nie widać. Zamiast to ucywilizować i nałożyć pełną kontrolę państwa to udaje się, że problem nie istnieje. Tymczasem my trujemy się skunami, w Rosji wala w kanał Krokodyla (który powstał dlatego, że w wyniku działań amerykanów cena Afgańskiej heroiny wzrosła i uzależnieni potrzebowali tańszego substytutu) a gdzieś w Meksyku ginie jakiś dzieciak wplątany w wojnę karteli...

EDIT

@DOWN

MI działa :P

Link do komentarza

@Ylthin

Newsy o tym chłopaku przypominają mi inne, o sprawcy niedawnej strzelaniny w USA, który zabijał "bo grał w gry"...

Jeszcze jedno przychodzi mi przy tej okazji na myśl; Chłopak zrobił to sobie pomimo restrykcyjnego prawa antynarkotykowego w naszym kraju. Czy więc łagodniejsze prawo cokolwiek by w jego sytuacji zmieniło?

PS. Czy wam też edycja komentarzy nie działa? confused_prosty.gif

Link do komentarza

Nic nie zalegalizować, oraz zdelegalizować WSZYSTKIE używki - papierosy i alkohol także. Jestem czysty od wszystkiego i bardzo by mnie uszczęśliwiło, gdybym nie musiał patrzeć na ludzi 'pod wpływem' czegokolwiek i/lub niemiłosiernie zasmradzających otoczenie samymi sobą z powodu swojej słabości do nikotyny.

Link do komentarza

Nic nie zalegalizować, oraz zdelegalizować WSZYSTKIE używki

Zaczęliby robić papierosy i alkohol sami wskutek czego wyszłyby z tego większe problemy(ciemność widzę...) confused_prosty.gif

Prawda jest taka - nie ma dobrego sposobu na walkę z używkami.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@Lord

Herbatę też chcesz delegalizować? sad_prosty.gif

A tak serio to co da komukolwiek delegalizacja czegokolwiek? Nie raz już próbowano prohibicji i całej reszty bzdur, a jak się kończyło, to już wiadomo. Co z tego, że marihuana jest nielegalna skoro 90% nastolatków ma z nią kontakt. Chyba jedyną dobrą metodą byłoby strzelanie do ludzi mających kontakt z używkami.

No i ja bym tam w sumie za paroma lżejszymi piwkami ze znajomymi zatęsknił. ;)

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jestem ciekaw jednej małej sprawy: Jeśli zdelegalizować alkohol, to czym by się wznosiło toast np. podczas wesela młodej pary? szampanem piccolo? Trochę głupio by to wyglądało wink_prosty.gif.

Link do komentarza

A myślisz, że jak to wyglądało w juesendej za prohibicji? Tzn. jak to wyglądało u ludzi, których nie było stać na alkohol wtedy. Soczkiem musieli toastować, bo nie sądzę żeby ktoś z powodu braku etanolu ślub odwoływał.

Link do komentarza

@Lord Nargogh Brawa za moherowskie postrzeganie świata!

Największą bolączką naszego państwa są politycy, którzy boją się przyznać do błędu i wszystko wiedzą lepiej. Według nich durne społeczeństwo nie wie, że skończy na dnie od grama z lufki! Jedyny sensowny sposób to zmienić całą górę, co niestety utrudniają rodacy uznający dwie parte:( Sam do marihuany podchodzę, jak do papierosów, od czasu do czasu można, bo ograniczając się znacznie trudniej jest się uzależnić, z tym, że warto zwracać uwagę na "źródło".

22012013194154-alkohol-vs-marihuana.jpeg

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...