Najlepsze
8 użytkowników zagłosowało
-
1. Które wydania najlepsze?
-
angielskie0
-
polskie2
-
hiszpańskie3
-
czeskie0
-
rosyjskie0
-
niemieckie3
-
-
2. Filmowe czy tradycyjne?
-
Filmowe5
-
Tradycyjne3
-
- Zaloguj się lub zarejestruj, aby zagłosować w ankiecie.
Pierwsze dziełko J.R.R. Tolkiena w świecie Śródziemia wydana w 1937 przetłumaczone na niezliczoną ilość języków, było jak wiele innych dzieł po nim wydawane na nowo i w wielu oprawach graficznych. Hobbit jest ciekawy o tyle, że śledząc poszczególne wydania i ilustracje na okładkach można zobaczyć co to jest naprawdę okładkowy-fantastyczny oldschool.
Jedno z pierwszych wydań. Jest strasznie proste, obiektywnie złe, ale nie nazwałbym go brzydkim, ze względu na klimat i sentyment jaki bije od tej ilustracji.
(1)
Pewnym problemem w przedstawieniu okładek Hobbita jest fakt, iż wiele wydawnictw z różnych krajów ma te same ilustracje. Choćby to:
(2)
Art naprawdę ładny, klimatyczny i w dodatku adekwatny do treści! Ilustracja jest tak dobra, że zapożyczono ja do jednego z wydań polskich, ale i w kilku innych krajach(m.in. Hiszpania).
(3)(4)
W tych przypadkach pierwszy jest... dziwny, a drugi mimo smoka prezentuje się nieciekawie- wszystko przez żółtą ramkę.
(5)
To jest natomiast, wydanie z 1966 roku, ale nawet wiek go nie ratuje. Ilustracja okładkowa jest po prostu śmieszna, jakby wykonał ją jakiś uczeń na którejś nudnej lekcji.
W wielu wydaniach na okładce występuje nie Bilbo, a Gandalf.
(6)lub tu(7)
Te okładki trudno ocenić, ale jakbym musiał ustawić je do pojedynku, to wygrała by ta pierwsza. Jest bardziej wesoła, a szaroburość drugiej wcale do mnie nie trafia.
Smok po raz kolejny, choć gorzej niż za pierwszym razem, prezentuje się znośnie. Moją ocenę pozytywną utrudnia fakt, że Smaug w moich wyobrażeniach wygląda zdecydowanie bardziej monstrualnie.
Następny projekt wydaje się bardziej adekwatny na ilustracje w środku niż okładkę. Jego złymi stronami jest przedstawienie ważnych postaci, przez co rysownik zbytnio narzuca czytelnikowi swoją wizje, czego nie znoszę.
Trzecia okładka jest porostu nudna i bezpłciowa, a kunsztu też nie ma w niej wiele.
Ja z Hobbitem po raz pierwszy zetknąłem się w podstawówce, gdyż dzieło Tolkiena jest lekturą szkolną, a wraz z tym seria okładek dla dzieci. Poniżej wydania polskie i angielskie.
(11)
(12)
ponad to jeszcze jedna rodzima.
W przypadku powyższych wydań polskich, ktoś po prostu próbuje brzydotę usprawiedliwić treścią dla dzieci. Smok wygląda śmiesznie, a Bilbo nie jak hobbit, a gruby wilkołak.
(13)
Przed wami bardzo ładne wydanie niemieckie. Fajna ilustracja i czcionka, i fajny fantastyczny klimat. Szkoda, że kilka innych okładek pochodzących z tego kraju nie trzymają poziomu(to(14), to(15)). Nie obeszło się też od zaadoptowania angielskiej ilustracji(16).
I jeszcze w pewnym sensie, uaktualnienie pierwszej przedstawionej w tym odcinku okładki, też made in Germany. Wciąż prezentuje się ładnie, ale bez rewelacji i przesadnego sentymentu.
(16)
I przyszedł czas na wydania hiszpańskie, w których ponownie dominuje smok kolejno, w postaci brzydkiej i dość ciekawej.
(17)(18)
Co do pierwszej już opinie wyraziłem. W drugiej podoba mi się monstrualne rozmiary smoka i ciekawe wykonanie.
Dodatkowo coś po hiszpańsku, acz bez smoków.
(19)
Bardzo przyjemna ilustracja. Ale głowy postaci, pod nazwiskiem autora pasują jak pięść do nosa.
A Rosja? Kraj samogonem i ropą płynący? Owszem też ma swoje okładki. Spostrzegawczy czytelnicy mogli zauważyć, że w wcześniejszych odcinkach też o rosyjskich okładkach nie wspomniałem. Spójrzcie poniżej i będziecie wiedzieli dlaczego. Cóż, w omawianych przezemnie przypadkach jakoś im nie idzie.
(20)(21)
Zawsze natomiast, o ile to możliwe wspominam o okładkach czeskich. W tym przypadku nie ma o czym wspominać, bo Czesi tak jak Polacy dostają okładki zagraniczne. No może z jednym wyjątkiem.(22)
Wspomniałem ponownie o wydaniach polskich, które nie kończą się przecież na zrzynkach z angielskich i szpetnych dziecięcych. Jar ktoś zapatrzył się w miecz Geralta z gry(23), a innym razem postawiono, na zawsze dobry i sprawdzający się minimalizm.
(24)
Trzeba też wspomnieć o wychodzącym za niedługo filmie, a wraz z nim tradycyjnie wychodzą filmowe okładki
(26)
(25)
Trzeba przyznać, że wyszło całkiem, całkiem. Szczególnie druga okładka. Było by lepiej gdyby ponownie na siłę nie wsadzano informacji filmie kinowym.
A może Wy macie jakieś inne wydanie, coś co umknęło mojej uwadze(co przy takim materiale, jest bardzo możliwe, wręcz pewne). Jeżeli jest to ciekawa okładka to piszczcie w komentarzach.
23 komentarzy
Rekomendowane komentarze