Islam znaczy pokój
Powyższe stwierdzenie padło z ust George'a W. Busha, prezydenta USA, który po atakach z 11 września chciał pokazać, że terroryści są jedynie marginesem w świecie Islamu. W świetle ostatnich burzliwych wydarzeń postanowiłem podzielić się na swoim blogu przemyśleniami na temat wyznawców tej religii.
Na całym świecie, niemal we wszystkich państwach, w których wiodącą religią jest Islam, wybuchły protesty. Od Maroka, aż po Indonezję. Wszystko to wiąże się z amatorskim filmem wyprodukowanym w USA pod nazwą "Niewinność muzułmanów", w którym w sposób mało wyszukany autorzy wyśmiewają się z proroka Mahometa i stworzonej przez niego religii. Tłumy protestujących wyległy na ulice, aby dać odpór kolejnej amerykańskiej zniewadze. Szturmowano kilka ambasad (w większości amerykańskich, ale zdarzyło się i niemiecką), zginął ambasador USA w Libii Christopher Stevens, nomen omen przyjaciel rebeliantów, który był zwolennikiem wsparcia opozycji i obalenia pułkownika Muammara Kadafiego (niech mu ziemia lekką będzie). Widać bardziej opłaca się Zachodowi trwanie przy władzy krwiożerczych, ale przewidywalnych watażków takich jak właśnie Kadafi, Mubarak czy Asad, zamiast zwycięstwa demokracji i tym samym oddania władzy islamistom. To już jednak inna kwestia.
Muzułmanie są bardzo wyczuleni na punkcie swego proroka i wierzeń. Wystarczy choćby jedno mniej gorliwe stwierdzenie, albo zbyt niski ukłon i od razu wpadają w żądzę mordu. Po publikacji w duńskiej gazecie karykatur Mahometa doszło do antyduńskich wystąpień w wielu krajach, a sam autor musi się kryć przed gniewem Mahometan. Warto tutaj wspomnieć o Salmanie Rushdiem, który za napisanie "Szatańskich Wersetów" musiał się przez wiele lat kryć przed fatwą rzuconą przez Ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, duchowego przywódcy Iranu. Każdy wyznawca Islamu w przypadku spotkania pisarza powinien spróbować go zabić. W zamian czekają go nagrody, m.in. pieniężna w wysokości 3,3 mln dolarów. Co ciekawe Chomeini zmarł w czerwcu 1989, ale w lutym zdążył jeszcze obłożyć Rushdiego fatwą, która trwa do dziś. Tak przy okazji, akurat ma się okazać autobiografia Sir Salmana, który opisuje lata życia w ukryciu.
Pamiętam pewną karykaturę z Gazety Wyborczej, sprzed paru lat, która opisywać miała dialog pomiędzy chrześcijaństwem a Islamem. Na nim muzułmanin uzbrojony w miecz potyka się o uciętą głowę chrześcijanina, a ten (a w zasadzie ta głowa) go za to przeprasza. Adekwatne nawet po upływie tych kilku lat. Wyobrażacie sobie podobną histerię wywołaną przez naszych rodzimych "talibów" pod wodzą Antka Policmajstra, który postanawia atakować ambasadę Wielkiej Brytanii w związku z premierą filmu "Żywot Briana"?
Tymczasem do wystąpień muzułmanów dochodzi także w krajach nieislamskich. W Australii protestujący nieśli transparenty, w których domagali się surowych kar dla bluźnierców. Małe dziecko z dumą niosło karteczkę z napisem, że każdemu takiemu delikwentowi powinno się uciąć głowę. We Francji, gdzie mieszka duża liczba imigrantów również doszło do gwałtownych protestów. Tutaj widać pewną filozofię Kalego stosowaną z lubością przez Mahometan. Z jednej strony w kraju islamskim żadna inna religia nie ma prawa bytu. Chrześcijan się toleruje, ateistów czeka śmierć. Z drugiej strony gdziekolwiek nie pojawiają się muzułmanie, natychmiast domagają się poszanowania własnej religii, a przy tym głównie prawa szariatu. Ostatnio środowiska muzułmańskie w Niemczech oburzył Joachim Gauck, prezydent Niemiec, który stwierdził, że Niemcy są krajem chrześcijańskim. Już widzę protesty chrześcijan w Arabii Saudyjskiej, gdy tamtejszy władca oświadcza, że jego państwo jest krajem islamskim.
Można powiedzieć, że film wyprodukowany w USA jest głupi, należy ścigać jego twórców, którzy podburzają biednych muzułmanów. Należy prowadzić rozsądną dysputę, a do podobnych zdarzeń nie dojdzie. Jeden z mieszkańców, bodajże właśnie Arabii Saudyjskiej, stwierdził, że szanuje proroka, ale chciałby z nim rozmawiać jak równy z równym, a nie we wszystkim się zgadzać. Wkrótce aresztowała go policja, co uratowało go przed gniewem rozwścieczonej tłuszczy domagającej się jego zgładzenia. Z fanatykami nie da się rozmawiać.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze