Skocz do zawartości

Różności

  • wpisy
    17
  • komentarzy
    169
  • wyświetleń
    19495

Polski system edukacji - przemyslenia


Iselor

1138 wyświetleń

Co jakiś czas słychać dyskusje o naszym tzw. systemie edukacji. Co zrobić by go poprawić, jak zachęcać do nauki w zawodówkach i technikach, jak zreformować uczelnie wyższe itp., itd. Nawet Wielki Wódz zaproponował niedawno likwidację gimnazjów.

Do szkoły podstawowej chodziłem tak dawno temu, że niewiele z niej pamiętam. Jednak "podstawówkowy" system edukacji wg mnie jest w porządku. Inaczej natomiast należy wykorzystać gimnazja. Etap gimnazjalny powinien być czasem kiedy uczeń się samookreśla lub pomagają mu w tym nauczyciele. Mamy grupkę uczniów z talentem plastycznym? Utwórzmy klasę dla nich! Mamy umysły ścisłe? Klasa matematyczna. Mole książkowe do kolejnej grupy. Reszta do klas ogólnych. W ten sposób ludzie wiedzieliby gdzie iść dalej. Nauczyciele powinni także prowadzić pogadanki z uczniami, zachęcać do szkół zawodowych i techników.

Szkoła średnia, abstrahując od specjalizacji, to trochę dziwny twór. Mamy tu tak naprawdę powtórkę z gimnazjum (które jest powtórką podstawówki, przynajmniej w pierwszej klasie - tak było u mnie). Znów przerabiamy starożytność i średniowiecze, tak na języku polskim jak i historii. Efekt jest taki że o historii najnowszej nie wiadomo nic, ale bitwę pod Maratonem zna każdy.

Tak przy okazji - język polski to także przedmiot o mylnej nazwie. O "języku polskim" jest faktycznie niewiele, za to (w szkole średniej) są same lektury. Może lepsza byłaby inna nazwa? "Wiedza o literaturze"? Osobiście podziwiam nauczycieli tego przedmiotu. Wielu z nich musi użerać się z wtórnym analfabetyzmem swoich uczniów, którzy często nie czytają nic oprócz Demotywatorów i ceny fajek. Rozumiem nie przeczytać jednej czy dwóch lektur (sam przeczytałem chyba wszystko w liceum, ale takim "Chlopom" Reymonta rady nie dałem), każdemu się zdarza, ale jeśli ktoś przez trzy lata przechodzi na dwójach ze ściągami i streszczeniami to jest tu coś nie tak. Dla mnie analfabeci, ludzie nie czytający książek, nie powinni mieć możliwości zdobycia wykształcenia średniego, nie mówiąc już o studiach. Dwóje z języka obcego czy matmy mogą wynikać z lenistwa, ale często wynikają z braku pewnych predyspozycji do danych przedmiotów. Analfabetyzm wynika tylko z lenistwa, tępoty i głupoty. Jest wyleczalny, ale ciężko tego dokonać.

Co do matury - powinno się ją zlikwidować i wprowadzić egzaminy wstępne na studia. Niech uczelnia sama zdecyduje jakich chce kandydatów wg własnych kryteriów oceniania. Śmieszy mnie bowiem coroczne jęczenie że 20% ludzi nie zdało. Gdybym to ode mnie zależało i owa matura być by musiała to tak bym wyśrubował poziom trudności, że wyniki byłyby odwrotne: 20% by zdało, reszta - nie. Ilość studentów jaką mamy teraz już jest za duża. Nie oszukujmy się. Jeśli na wszystkich uczelniach wstrzymano by rekrutację na kierunkach humanistycznych i ekonomicznych od przyszłego roku akademickiego na 5 lat pewnie nikt by tego nie zauważył. Ilość pedagogów, politologów, filozofów, dziennikarzy i innych speców od zarządzania jest tak duża, że mamy "zapasy" na lata (kilkanaście lat? kilkadziesiąt?). Rynek pracy kompletnie by tego nie zauważył, ewentualnie przyjął z ulgą. Potrzebujemy oczywiście absolwentów uczelni wyższych, także humanistów. Powinni to być jednak specjaliści, ludzie z pasją. Studiowanie "dla papierka" to nie jest fajny pomysł. I żeby nie było: sam jestem po kulturoznawstwie, obecnie na politologii, wiem jaka jest sytuacja na rynku pracy (jakoś na nim funkcjonuję, choć mam farta).

Dlatego więc biadolenie młodych że nie mają pracy jest kuriozalne. Bo ja jeszcze w gazecie nie widziałem ogłoszenia "Zatrudnię magistra filozofii". Radze dobrze się wszystkim zastanowić, którzy jeszcze siedzą w gimnazjach czy droga liceum ---> studia to na pewno rozsądne wyjście. Dla gospodarki i dla was może będzie lepiej jak zdobędziecie fach w zawodówce czy technikum.

Żaden jednak rząd nie zajmuje się poważnie edukacją. Mamy za to jałowe dyskusje o wieku pierwszoklasistów, obecności bądź nie Gombrowicza w spisie lektur, ilości godzin historii i statucie religii w szkole. Są to oczywiście kwestie - mniej lub nieco bardziej - istotne, ale nie mają wpływu na to kim będą nasze dzieci czy obecne "maluchy" w przyszłości. Jeśli nikt na poważnie polskiego systemu edukacji nie zreformuje za 20 lat będziemy w tym samym miejscu co dzisiaj, czyli bagnie edukacyjnego i cywilizacyjnego zacofania i hordą ludzi po nikomu nie potrzebnych kierunkach, którzy będą jęczeć że państwo nie zapewnia im pracy.

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

To co najbardziej mi "wadzi" w szkolnictwie: Profile w liceum, serio, ludzie nadal sobie wmawiają że jak pójdą na biol-chem-fiz i będą siedzieć po 16 godzin nad książkami (przez nawał zadań domowych i lekcji) to wszystkie uczelnie je przyjmą z otwartymi rękoma i zdają maturę na 90%. Prawda jest taka że często jest na odwrót, w moim byłym roczniku większość z tych "ambitniejszych" profili nie zdało matury (albo zdało z bardzo małą ilością punktów), w czasie gdy w takiej humanistycznej i integracyjnej zdali wszyscy mając BARDZO dużo punktów, nawet z matymatyki, bo mieli więcej czasu by przygotwać się do matury we własnych zakresie.

A studia w dzisiejszych czasach radzę omijać szerokim łukiem, albo zastanowić się porządnie jako kto chcemy pracować w przyszłości, mówię to będąc sam studentem.

Lepszym pomysłem według mnie jest zniesienie obowiązkowych przedmiotów na samej maturze aby zdający mógł sam wybrać sobie do zdania te przedmioty, które mu będą potrzebne.

Popieram to obiema rękoma i nogami. Uczniowie liceum/gimnazjum mają problem ze znalezieniem swojego powołania, a gdy już go znajdą to NIE MOGĄ się go uczyć bo szkoła na siłę wciska im inne przedmioty ktore MUSI zdawać i na nich się muszą skoncetrować.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Dorzućmy zmienianie podstawy co 2-3 lata. Mój rocznik (1996) co i rusz jest traktowany jako królik doświadczalny - nowa, okrojona podstawa programowa, mniej godzin przedmiotów ścisłych (po godzinie fizyki, chemii, biologii czy geografii w gimnazjum), nowy egzamin gimnazjalny (śmiech na sali), nowa matura w 2015, nowa formuła nauczania w liceum ("bloki tematyczne" i tym podobne badziewie)... Momentami szlag mnie trafia. MEN usiłuje, mam wrażenie, odebrać mi szansę na dobrą edukację, przyzwoite studia i znalezienie tej nieszczęsnej pracy.

Inną sprawą jest mit "inżynier ma zawsze pracę". Szczerze mówiąc żadne studia nie dają nam pewności, że znajdziemy posadę, zwłaszcza tuż po zakończeniu studiów.

Co nie przeszkadzało wielkim "matematykom" czy "fizykom" z mojego gimnazjum (Gimnazjum i Liceum Akademickie w Toruniu) nazywać pogardliwie ludzi takich jak ja - z czwórkami czy nawet trójkami z tych przedmiotów, ale dobrymi z np. polskiego czy historii - "humanami" czy "artystami". Najgorsze możliwe przezwisko, mówiące ci, że jesteś nikim, idiotą, kimś całkowicie zbędnym społeczeństwu. Mniejsza o to, że prócz znienawidzonych przedmiotów "humanistycznych" lubiłeś (i miałeś świetne oceny) biologię czy chemię. Byłeś "humanem", koniec kropka.

Ot, gimbaza. Inteligentna i zdolna - ale gimbaza.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Poziom analfabetyzmu, głupoty, moralnej degrengolady i tępoty wśród sporej części młodzieży nie jest winą heavy metalu, gier komputerowych i mangi. Jest lekceważeniem w nauce pewnych przedmiotów przez nauczycieli i co za tym idzie - przez uczniów. Polska inteligencja zawsze wyrastała i wyrastać musi na znajomości kultury, języka i tradycji (nie mówię o religii bo ta konieczna do szczęścia i bycia inteligentem nie jest). Z lekceważącym podejściem wszystkich do przedmiotu zwanego język polski, do WoSu, WoKu (którego to program jest beznadziejny) i historii nie stworzymy społeczeństwa obywatelskiego, aktywnego w życiu kulturowym, politycznym i społecznym. Ale być może właśnie o to wszelkiej władzy chodzi - o "tworzenie" miernot, uległych, biernych. Nie twierdzę że wybitny fizyk ma być znawcą dzieł Gogola i filmów Kurosawy, nie! Ale jakieś tam podstawy znać musi. Bez sensownej edukacji humanistycznej nie możemy mówić o jakiejkolwiek edukacji.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Etap gimnazjalny powinien byc czasem kiedy uczeń się samookreśla lub pomagają mu w tym nauczyciele.
Zbyt wczesna 'specjalizacja' może tylko pogorszyć sprawę...
Nauczyciele powinni także prowadzić pogadanki z uczniami, zachęcać do szkół zawodowych i techników.
To raczej trudne zadnie, bo przecież liceum i studia to prestiż. I faktycznie tak jest, ale już nie w naszym kraju, głównie dlatego że selekcja prawie nie istnieje, system rekrutacji leży.
O "języku polskim" jest faktycznie niewiele, za to (w szkole średniej) są same lektury.
Język polski jako taki kończy się w liceum, potem jest praktycznie sama historia literatury. A żeby było śmieszniej matura z języka polskiego ma niewiele wspólnego i z jednym, i z drugim.
Dwóje z języka obcego czy matmy mogą wynikać z lenistwa, ale często wynikają z braku pewnych predyspozycji do danych przedmiotów.
Zarówno matma jak i język obcy są do opanowania na poziomie podstawowym i nie trzeba mieć szczególnych predyspozycji.
Efekt jest taki że o historii najnowszej nie wiadomo nic, ale bitwę pod Maratonem zna każdy.
Z historią jest taki problem, że trudno jej uczyć... Tj. gdyby zacząć od gimnazjum, a w liceum zrobić tylko kontynuację, to myślę, że 13-latkom trudno byłoby patrzeć na zagadnienia wielowymiarowo, jednak trochę inaczej się myśli w wieku 13 i 16 lat. Ja historię najnowszą wrzuciłabym za to do programu WOSu.
Lepszym pomysłem według mnie jest zniesienie obowiązkowych przedmiotów na samej maturze aby zdający mógł sam wybrać sobie do zdania te przedmioty, które mu będą potrzebne.
Błagam, niezaliczenie matur obowiązkowych, czyli polskiego, matmy i języka obcego na poziomie podstawowym, to obraza inteligencji. Każdy kto uczył się tych przedmiotów przez lat 12 powinien zrobić to bez problemu, 33% to chyba nie sztuka. A jak chcemy mieć w miarę światłe społeczeństwo, to posiadanie umiejętności czytania, pisania, liczenia i podstawy języka obcego, to niezbędne minimum.
  • Upvote 1
Link do komentarza
Dwóje z języka obcego czy matmy mogą wynikać z lenistwa

2 z matmy za lenistwo :trollface:? To na matmie trzeba coś robić w ogóle :D? Może czasami jakieś zadanie domowe zrobić, ale matematyka jest do rozumienia, rzeczy do wykucia to tak z 2% całego materiału. Jak komuś co roku trzeba przypominać jak się mnoży ułamki, to w ogóle nie powinien marnować czasu na szkołę :trollface:. Są rzeczy, których rzeczywiście można nie rozumieć, ale nie gdy ma się 15 lat i nie kapuje zagadnień z podstawówki.

Tak jak mówisz byłoby najlepiej - oddzielne klasy dla osób dobrych w danych przedmiotach. U mnie w klasie marnujemy czas na tłumaczenie jakichś zagadnień osobom, które i tak nie mają żadnych ambicji i po prostu nie chcą chodzić do szkoły - albo nie są z czegoś dobre, za to są lepsze w innych zagadnieniach, im też się nie powinno tego utrudniać. Ale trzeba oczywiście DBAĆ, żeby nikt się nie wywyższał, że np. klasa 8B jest lepsza niż 10G, bo 10G chodzą tylko ludzie, którzy mają problem z nauką - i tak jak ktoś lubi się bawić cudzym kosztem, to będzie się z takich osób śmiał, niezależnie w jakiej jest klasie, więc po co przedłużać. W klasach dla uczniów, którym nauka idzie gorzej, czują się swobodniej, mogą pytać, jeśli czegoś nie rozumieją, nie mają obawy, że coś źle powiedzą, bardziej się starają.

Tak samo przecież jest z wyborem szkoły, wiadomo, że któraś ponadgimnazjalna jest gorsza, a inna lepsza i ludzie z tych szkół się wyśmiewają nawzajem - to co, może powinno się sprowadzić wszystkie możliwe uczelnie do jednego poziomu? Żeby przypadkiem Zenuś się źle nie poczuł :cheesy:? Z klasami tak samo jest.

Sam nie idę na jakieś humanistyczne profile albo j. angielski, bo to wymaga poza wiedzą jakiegoś BRANIA UDZIAŁU W JASEŁKACH I TEATRZYKACH :trollface:. A w mojej klasie nadal są dość rozgarnięte osoby, które nie do końca mogą się określić, coby chciały robić w życiu. I nikt im nie pomoże specjalnie, nie wiedzą, co ich czeka w zależności od tego, gdzie pójdą. Moja nauczycielka od historii powiedziała, że właściwie w wieku 15 lat mamy zadecydować co będziemy robić w życiu. To dość przykre, taki wybór powinien być stawiany trochę później, a jednocześnie uczniowie mogliby wiedzieć w jaki przedmiot celować już wcześniej.

Kto poza tym wymyślił, żeby informatyka była raz w tygodniu ;_;?

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...