"Mulan" - recenzja
Produkcji spod szyldu Walt Disney Pictures nie trzeba nikomu przedstawiać. Największe dzieła tej wytwórni do dziś przyciągają rzesze zarówno najmłodszych, jak i dorosłych widzów, potwierdzając, iż nie na darmo noszą tytuł ?filmów dla całej rodziny?. Przyznam szczerze, że ja sama z ogromną przyjemnością oglądam animacje Disneya. Oczywiście nie podchodzę do nich bezkrytycznie. Jak zapewne każdy miłośnik owych produkcji, jedne wprost uwielbiam, a innych nie darzę już taką sympatią ze względu na mniejsze bądź większe w moim odczuciu wady. Jeżeli chodzi o najbardziej lubiane przeze mnie filmy amerykańskiej firmy, w gronie tym znajduje się ?Mulan?, której premiera odbyła się 1998 r.
Powyższy tytuł jest trzydziestą szóstą z kolei pełnometrażową animacją od wytwórni Disneya. Fabuła bajki została zaczerpnięta z chińskiej legendy o niejakiej Hua Mulan, która wstąpiła do wojska nie ujawniając swojej prawdziwej płci. Jak to z tego rodzaju opowieściami bywa, nigdy nie będziemy mieć stuprocentowej pewności, że owa postać rzeczywiście istniała. Ja osobiście skłaniam się ku opinii, iż w legendach zazwyczaj tkwi ziarno prawdy. Nie będę jednak zajmować się teraz oddzielaniem rzeczywistości od fikcji, lecz skoncentruję się na amerykańskiej adaptacji historii o dzielnej Azjatce. Główną bohaterką jest dziewczyna o imieniu Mulan, która wiedzie w miarę spokojne życie u boku rodziców i babci. Niestety, ład w jej ojczyźnie zostaje zaburzony z powodu najazdu Hunów. W związku z nadciągającymi siłami wroga, cesarz Chin nakazuje, aby każda rodzina wysłała na wojnę po jednym mężczyźnie. Rozkaz ten szczególnie dotyka dom Mulan, gdyż jedynym kandydatem z familii dziewczyny jest jej schorowany rodziciel. Z wiadomych względów młoda Chinka nie może pogodzić się z takim stanem rzeczy. Dlatego też decyduje się na desperacki krok, zabiera ojcowski miecz wraz ze zbroją i w męskim przebraniu wstępuje w szeregi armii.
W trakcie swoich przygód tytułowa bohaterka będzie uczestniczką tak dramatycznych, jak i zabawnych zdarzeń, które dzięki idealnej konstrukcji scenariusza współistnieją ze sobą w pełnej harmonii. Jako że historia dotyka tematu wojny, twórcy musieli poświęcić odpowiednio dużo miejsca scenom z udziałem wojsk Hunów. Co więcej, w pewnych momentach armia ta wywołuje w widzach lekkie uczucie grozy, głównie za sprawą demonicznego dowódcy Shan Yu. Wspominając poważniejsze momenty w animacji Disneya, nie wypada mi pominąć kwestii honoru. Pomimo kłopotów ze zdrowiem, ojciec Mulan ani przez chwilę nie myśli o okazaniu nieposłuszeństwa wobec władcy. Ponadto problem zachowania godności zostaje poruszony w sferze życia codziennego. Bohaterowie żyją bowiem w społeczeństwie, w którym hołduje się wierność tradycjom, a za największy sukces kobiety uznaje się bycie idealną damą oraz szybkie zamążpójście. Jeżeli zaś chodzi o pobyt bohaterki w wojsku, wiąże się on z ryzykiem zdemaskowania, a w konsekwencji zhańbienia całej rodziny. Ewentualne militarne sukcesy dziewczyny dają natomiast nadzieje na zdobycie ogólnego poważania.
Jak wspomniałam wcześniej, perypetiom młodej Chinki towarzyszy też spora dawka humoru. Fakt ukrywania się niewiasty w męskich szatach staje się pretekstem do ukazania szeregu komicznych sytuacji. Powodów do uśmiechu dostarczają nam także niektóre fragmenty, które ukazują życie Mulan przed wstąpieniem do cesarskiej armii. Oprócz tego, zetkniemy się tutaj z komizmem charakterologicznym, stanowiącym nieodłączny element produkcji sygnowanych przez Walt Disney Pictures. W ?Mulan? rozbawianiem publiczności zajmują się przede wszystkim strzegący bohaterki mały czerwony smok Mushu wraz z przynoszącym ponoć szczęście świerszczem Cri-Kee, babcia dziewczyny oraz żołnierskie trio w składzie Yao, Ling i Chien-Po. Skoro już wspomniałam o postaciach tej historii, muszę również pochwalić twórców za wykreowanie szerokiej gamy barwnych indywidualności, mających w sobie więcej życia i charakteru niż niejeden bohater aktorskiego obrazu.
Animacje od wytwórni Disneya przyzwyczaiły widzów do wysokiego poziomu także pod względem wizualnym. ?Mulan? nie stanowi niechlubnego wyjątku w tej dziedzinie i cieszy oczy niezwykle starannym wykonaniem oraz bogactwem kolorów. Co więcej, w filmie nie zabrakło efektownych ujęć, które z powodzeniem mogłyby konkurować z superprodukcjami z żywymi aktorami. Bodajże największe wrażenie wywarła na mnie scena przedstawiająca armię Hunów wśród zaśnieżonych gór. W przypadku postaci, rysownicy postarali się o idealne zgranie ich wyglądu z osobowością. Tak więc przykładowo od cesarza Chin biją spokój wewnętrzny i życiowa mądrość, dzięki czemu mężczyzna słusznie wzbudza szacunek swoich poddanych. Na drugim biegunie mamy zaś Shan Yu, czyli wodza Hunów. Ów przywódca również odznacza się dużą inteligencją i cieszy się lojalnością własnego ludu, lecz jednocześnie jawi się jako zupełne przeciwieństwo chińskiego władcy. Wygląda on niczym demon w ludzkiej skórze, a na jego twarzy wypisane są przebiegłość oraz żądza zniszczenia.
Do niezaprzeczalnych atutów przygód dzielnej Chinki należy też ścieżka dźwiękowa, co zresztą stanowi kolejny znak rozpoznawczy bajek Disneya. Skomponowane na potrzeby filmu melodie wpadają w ucho, a także zostały odpowiednio dopasowane do obserwowanych na ekranie wydarzeń. W refleksyjnych momentach przygrywają zatem liryczne melodie, podczas gdy mroczniejsze fragmenty oprawiono nutą przywodzącą na myśl niebezpieczeństwo. Piosenki stanowią integralną część fabuły, a co za tym idzie, ich treść ma ścisły związek z akcją. Utwory wokalne opowiadają o wewnętrznych przeżyciach bohaterów i przyspieszają pewne wydarzenia, np. treningi w obozie wojskowym. Co do polskiego dubbingu, wszyscy zatrudnieni aktorzy spisali się na medal, lecz na zdecydowane prowadzenie wysuwa się jak zwykle genialny Jerzy Stuhr, któremu powierzono rolę smoka Mushu. Ponadto powodów do narzekań nie powinni mieć zwolennicy oryginalnych wersji językowych, gdyż swego czasu z ciekawości obejrzałam film z angielskim dubbingiem i tamtejsze głosy wypadają równie świetnie.
Charyzmatyczni bohaterowie, humor, wzruszenie i wielka przygoda, ozdobione piękną animacją oraz bardzo dobrą muzyką. Takie właśnie atrakcje oferuje widzom ?Mulan?. Niewątpliwie to jedna z najpiękniejszych bajek, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. Produkcja ta już od dawna figuruje na liście moich najukochańszych filmów, nie tylko animowanych. Widziałam ją już wiele razy i jak dotąd mi się nie znudziła. Przypuszczam, że większość z Was także miała okazję zaznajomić się z owym tytułem. Jeżeli jednak jeszcze nie zetknęliście się z opowieścią o wojowniczej chińskiej dziewczynie, radzę czym prędzej nadrobić filmowe zaległości.
Ocena: 10/10
Tytuł polski: Mulan
Tytuł oryginalny: Mulan
Reżyseria: Tony Bancroft, Barry Cook
Scenariusz: Robert D. San Souci, Rita Hsiao, Philip LaZebnik, Chris Sanders, Eugenia Bostwick-Singer, Raymond Singer
Gatunek: animacja, przygodowy, familijny, musical
Produkcja: USA
Rok produkcji: 1998
Czas trwania: 84 minuty
2 Comments
Recommended Comments