Kucykowa sesja RPG - prolog
Kurdę, za dużo was Udręka napisać tyle historii. Więc jak komuś się nie podoba to z chęcią oddam stanowisko Zresztą, to mój pierwszy raz w tej roli, więc nie jest mi łatwo Chcę tu również podziękować Argarisowi za pomoc
Jest ciepły jesienny dzień w Ponyville. Nadszedł sezon Jabłkozbijania i niedługo odbędzie się Bieg Liści. Oznacza to pracowity okres dla mieszkańców Equestrii.
Fire String
Opuściłeś dom rodzinny szukając inspiracji i bratnich dusz. Nie mając pieniędzy na podróż zaciągnąłeś się do pracy u Applejack. Musisz zastąpić Big Macintosha, który złamał sobie nogę. Budzisz się rano w stodole na Sweet Apple Acres. Czujesz ogromny ból głowy i mdłości. W kącie na sianie leży twoja gitara lekko przywalona butelkami. Wychodzisz na zewnątrz. Osłaniając oczy przed słońcem wleczesz się do studni by doprowadzić się do jako takiego porządku. Dopadasz jej i zaczynasz łapczywie pić wodę, jednak w połowie wiadra słyszysz nad sobą karcący głos:
-Co, cukiereczku, znów kokietowałeś klaczki na potańcówce?
Unosisz głowę i zauważasz stojącą nad tobą Applejack. Trzyma ona na grzbiecie kilka pustych wiader.
-Jesteś w stanie pracować? Chodź, musisz mi pomóc zebrać jabłka z tamtej części sadu- rzuciła z uśmiechem.
Steamy
Siedzisz w swoim zagraconym warsztacie. Wszędzie dookoła walają się śrubki, koła zębate, schematy. Na podłodze leży skrzynka z narzędziami. W kącie można zauważyć stalową rzeźbę Alicorna, nad którą wczoraj pracowałaś.
Właśnie kończysz remont ściennego zegara dla burmistrz miasta kiedy do warsztatu wchodzi Twilight.
-Cześć Steamy, co porabiasz?- rzekła w progu, po czym weszła i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.
-Pracuje. Potrzebujesz czegoś, Twi?- odpowiadasz spokojnie, lekko nieobecnym tonem.
Twilight, mimo bycia molem książkowym, wykazywała bardzo duże zainteresowanie twoją pracą. Często po godzinach udzielałaś jej lekcji i pomagałaś konstruować jakieś proste mechanizmy. W zamian ona pożyczała ci książki o technice i pomagała ci się zaaklimatyzować w Ponyville.
-Nic konkretne... Oooo, a co to takiego? Nie widziałam tego do tej pory!- krzyknęła Twilight wskazując na stalowego Alicorna.
-Nic takiego, Twi. Zwykła rzeźba, ot co.- odpowiedziałaś, ukradkiem ocierając pojedynczą łzę.
Ty i twój ojciec. Wasze wspólne marzenie, które pchnęło cię do podróży.
Stworzyć sztuczne życie.
Twilight zauważyła, że wdepnęła na grząski grunt. Z wymuszonym uśmiechem rzuciła niedbałe pożegnanie i szybko wyszła z warsztatu.
Znowu jesteś sama.
Quaver
Siedzisz w swoim pokoju w domostwie mecenasa Golden Hearta. Stoisz przed lustrem, poprawiając sobie grzywę.
Dziś wieczorem masz swój pierwszy, wielki występ. Masz wystąpić na koncercie, w którym na widowni ma być Księżniczka Luna.
Z nerwów w nocy nie mogłaś zasnąć, więc w tej chwili słaniasz się na nogach. Po chwili wszedł kamerdyner z tacą i postawiwszy ją na stoliku rzekł:
-Kawa dla panienki. Aha, Lady Octavia czeka na pannę w ogrodzie.
Grzecznie podziękowałaś i ruszyłaś do ogrodu z kubkiem w zębach.
Czekała tam na ciebie twoja przyjaciółka i mentorka, Octavia. Widząc twoją zaspaną minę uśmiechnęła się i rzekła:
-Kochana, co robiłaś dziś w nocy? Twoja grzywa to istna tragedia! Dziś twój wielki dzień, nie możesz go zepsuć niechlujną fryzurą! Chodź, pomogę ci.
Tak więc wypiłaś kubek kawy i spożyłaś lekkie śniadanie przyniesione ci przez służbę, podczas gdy Octavia dwoiła się i troiła, by przemienić cię z czupiradła w kuca wyższych sfer. W końcu zadowolona z efektu swojej pracy rzekła:
-No, tak dużo lepiej! Kochana, idź weź swoje skrzypce. Spotkamy się w filharmonii na próbie generalnej. Tylko nie zaśnij!-mrugnęła.
Trailer
Nowy dzień, nowe miasto.
Budzisz się w swojej przyczepie. Klaustrofobiczne wnętrze jest wypełnione masą gratów. Na podłodze walają się stare zdjęcia.
Glassy...
Wstajesz i podchodzisz do lustra. Widzisz swoją wychudzoną, przedwcześnie postarzałą twarz. Poprawiasz zmierzwioną grzywę i łykasz stertę pigułek.
Ciekawe co mnie zabije szybciej-wątroba czy rak...
Wkładasz dwie sporę obrączki-pamiątki twojej nieszczęśliwej miłości. Nigdy nie przestaniesz szukać tych bydlaków, którzy jej to zrobili...
Wychodzisz z przyczepy. Zaparkowałeś na wzgórzu, przez co teraz podziwiasz piękną panoramę Ponyville. Doszły cię słuchy, że mieszka tu utalentowany jednorożec-mechanik. Dobrze się składa, twoja stara przyczepa potrzebuje remontu. Schodzisz w kierunku miasteczka.
Moith
Znów ten bunkier... Alarm. Awaria systemu. To białe światło... Cholera, a miało być tak łatwo...
-Moith? Moith, proszę cię, wstawaj...
Otwierasz powoli oczy. Znajdujesz się w ogrodzie twojej sąsiadki. Stoi ona teraz nad twoją głową i przygląda ci się z lekkim niepokojem.
-Coś ci się stało, Moith? Zemdlałeś? Uderzyłeś się w głowę? Ojej, już lecę po pomoc!
-Spokojnie, Fluttershy- uśmiechnąłeś się zawadiacko -Po prostu się zdrzemnąłem, to wszystko.
Żółty pegaz wyraźnie się uspokoił. Z niepewnym uśmiechem na twarzy podeszła do ciebie i zaczęła oglądać ze wszystkich stron.
-Jesteś pewien? Bo wiesz, chciałam żebyś mi pomógł dziś karmić kurczaki, ale jak się źle czujesz...
-Daj spokój! Chodź, nakarmmy te bestie!- krzyknąłeś.
Na dźwięk słowa "bestia" Fluttershy lekko się wzdrygnęła, ale po chwili uśmiechnęła się z ulgą.
Uwielbiasz jej pomagać. W twoim świecie nie było tylu stworzeń, takiego spokoju. Ponadto spokojny, choć lekko neurotyczny charakter Fluttershy przyjemnie kontrastował z tymi wszystkimi wariatami i mutantami z pustkowi.
Kolejny leniwy dzień w raju przed tobą.
Sheya'trith
Obudziłaś się po kolejnym, tajemniczym śnie. Od kilku dni dręczy cie wizja świata, gdzie ogień spada z nieba zamiast deszczu, a rzeki zamieniły się w potoki lawy.
Nie pozwoliłaś myślom krążyć wokół tej sprawy. Założyłaś swój czarny płaszcz i zjadłaś śniadanie przed zabraniem się za zaklęcie siedzące w twojej głowie już pewien czas.
W domu było zdecydowanie za jasno i trzeba było zmienić kolorystykę na bardziej ciemną. W porównaniu do niektórych sytuacji z przeszłości, ten czar był pestką.
Po kilku chwilach twoje oczy mogły odpocząć, jednak nie na długo.
Właśnie wybierałaś się do Twilight Sparkle, aby pożyczyć nieco książek i porozmawiać z jednorożcem o podobnych zainteresowaniach.
Wychodząc z domu twoje oczy znowu musiały przystosować się do światła słonecznego. "Tak krótki czas pobytu tutaj już pozbawił mnie szybkiego przystosowania się do zmiany oświetlenia? Chyba za bardzo się rozleniwiłam" - Pomyślałaś i skierowałaś się do domu Uczennicy Celestii.
Chidori
Miałeś właśnie piękny sen, który mógłbyś wręcz oddać za własne życie. Problem w tym, że właśnie ono nadeszło. Wizja idealnego życia prysła, pozostawiając jedynie kawałki niejasnych wspomnień.
"Czyżbym znowu zapomniał zasłonić okien?". Faktycznie przez okna wpadały promienie słoneczne, które były powodem przerwania połączenia ze światem marzeń.
Zasłoniłeś okna i położyłeś się na innym materacu. "Może zdążę zobaczyć koniec?" - Pomyślałeś i próbowałeś ponownie zasnąć. Udałoby ci się, gdyby nie pukanie do drzwi.
Rezygnując z próby ponownego zaśnięcia wstałeś i otworzyłeś wejście do domu. Przed tobą stała Pinkie Pie, jednak po chwili radosnego podskakiwania wskoczyła do środka.
-Cześć! Mogę wejść? Dzięki. Wiesz, zawsze zastanawiałam się jak się urządziłeś. Zresztą te myśli zawsze mnie nachodzą, jak ktoś nowy zjawia się w Ponyville. Jeejuu. Ile poduszek! Ile materacy! Robisz piżama party? Czekaj czekaj! Nic nie mów, sama zgadnę. Wiem! Uwielbiasz skakać po łóżkach i innych miejscach do spania. A żeby nie spać na brudnym, to skaczesz po jednym, a śpisz na drugim. Genialne! Ja też mogę poskakać? Mogę, mogę? Przypomniało mi się jak kiedyś uwielbiałam skakać po wszystkim. Zabawa jest tym większa, im bardziej brudne masz kopytka.
Stwierdziłeś, że to będzie długi dzień i próbowałeś opanować entuzjazm Mistrzyni Imprez.
Lignator
Od rana siedzisz w lesie Everfree i rąbiesz drewno na opał. Idzie zima więc spodziewasz się masy kucyków chętnych na gotowe drwa do kominka. Po kilku godzinach pracy decydujesz się zrobić sobie przerwę. Jesteś w trakcie spożywania kanapki z kończyną, kiedy zauważasz tajemniczego jednorożca stojącego w głębi lasu. Ubrany jest on w czarny, długi płaszcz ozdobiony napisami w nieznanym języku. Nieznajomy uniósł głowę w górę i rzekł:
-To już dziś
Czujesz, jak przechodzą ci ciarki po plecach. Nieznajomy odwrócił się w twoją stronę.
-Och, nie zauważyłem pana. Wie pan, może pan odłożyć tą siekierę. To i tak bez sensu. Świat się zmieni, a my razem z nim. Radzę się spakować i opuścić Ponyville. Najlepiej zaraz.
Po tych słowach odwrócił się w przeciwnym kierunku i rzucił:
-Miłego dnia życze. Tak się chyba tu pozdrawiacie, czyż nie?
Nieznajomy ruszył w głąb lasu. Pobiegłeś kawałek za nim, jednak nie udało ci się go znaleźć.
Flaming Ink
Właśnie skończyłaś tatuować jakąś młodą klaczkę, kiedy do salonu wpadła Rainbow Dash.
-Siema Inkie!- rzuciła w progu.
-Cześć Dash! Co cie do mnie sprowadza?- odpowiedziałaś z uśmiechem.
Rainbow była regularnym bywalcem twojego studia tatuażu. Fascynowała ją twoja praca i lubiła wysłuchiwać twoich opowiadań z czasów, jak wędrowałaś po Equestrii. Od pewnego czasu nawet starała się tobie pomagać w pracy, jednak wyraźnie brakowało jej talentu.
-Wiesz co? Zdecydowałam sobie w końcu walnąć dziarę!- rzekła z uśmiechem
Zaskoczyła cię tym stwierdzeniem. Większość twoich klientów należała do kręgów artystycznych.
-No to wskakuj na fotel. Jakiś konkretny wzór na myśli?
-Niestety żaden. Zdam się na twoją intuicję. Aha, to leżało przed domem- podała ci kopertę.
Obejrzałaś ją szybko. Wyraźnie adresowana do ciebie, jednak nie było adresu zwrotnego. Kto to może być?
Odstawiłaś list na szafkę i zajęłaś się swoją klientką.
Bravehoof
Siedzisz w pociągu do Canterlot. Wczoraj dostałeś od Spika oficjalną depeszę od Celestii, która pilnie wezwała cię do zamku na konsultację.
Czegoż Księżniczka może ode mnie chcieć? Obiecałem sobie, że już nie postawię kopyta na dworze...
Mimo, że upłynęło kilka lat od tego tragicznego wydarzenia, to ciągle nie pozbyłeś się koszmarów. Zresztą, silne bóle twej cudem uratowanej nogi nie pozwalały ci o tym wszystkim zapomnieć.
Złożyłeś list od księżniczki i włożyłeś go do kieszeni. Po kilku chwilach dojechałeś na dworzec w Canterlot. Czekał tam na ciebie biały pegaz w garniturze.
-Sir Bravehoof? Witam, jestem agent BS0700,- przedstawił się. Z zadowoleniem zauważyłes, że tradycje tajnych służb po twoim odejściu się nie zmieniły. Jak zwykle anonimowi, enigmatyczni, gotowi na wszystko.
Elita elit. Najlepsi w Equestrii
-Księżniczka już na Pana czeka. Prosze wsiąść do karocy.- oznajmił.
89 komentarzy
Rekomendowane komentarze