Skocz do zawartości

Blog Malkontenta

  • wpisy
    169
  • komentarzy
    1257
  • wyświetleń
    106752

Szerlok Łomonosow: Gra Ściemy


Quetz

742 wyświetleń

Więcej! Głośniej! Szybciej!

I bez sensu.

Sherlock-Holmes-A-Game-of-Shadows-Movie-

Tak pokrótce można scharakteryzować sequel jednego z fajniejszych "wskrzeszeń" klasycznych bohaterów literackich ostatnich lat. "Sherlock Holmes" Guya Ritchiego był bystry, szybki, sprawny, żywy i wciągający. Tak, mam na myśli zarówno film, jak i tytułowego bohatera. Pomysł, który wydał mi się absolutnym niewypałem, gdy tylko zobaczyłem zwiastun (skupiony na !boom-kaboom!), zdołał przekonać mnie do siebie w kilka minut po początkowych napisach - minut wypełnionych wysmakowaną akcją, humorem i ciętym językiem. Te kilka minut zmieniło się w fajerwerk - postmodernistyczną szaloną orgię i zabawę z konwencją. Sherlock był jednocześnie klasyczny (skrzypce, fajka, boks, opium) i nowoczesny (skrzypce! boks! fajka! opium!), a jego ekscentryzm książkowy podniesiony do rangi genialnego szaleństwa. Watson, jako jego przeciwwaga był wyważony, ale inteligentny i wcale nie misiowaty (jak w książkach). Intryga z kolei była nieco zaplątana, ale miała sens i trzymała się kupy. Dane nam było śledzić proces dochodzenia do rozwiązania w najdrobniejszym i najbardziej nieprawdopodobnym szczególe, ale ze względu na widoczny szacunek do widza można było z ufnością włączyć "suspension of disbelief" i przymknąć oko na sporadyczne błędy. Ba, można je było wręcz usprawiedliwić szaloną koncepcją filmu.

To, co tak cieszyło w "jedynce" - scenariusz, nowy pomysł na starego bohatera, efektowność - zostało brutalnie zmiażdżone w sequelu. Jasne, żelazna zasada mówi nam, że w drugiej części wszystko musi być "bardziej" i tego należy się spodziewać. Jednak dobrze byłoby, gdyby "bardziej" odnosiło się do wszystkich elementów filmu, a nie tylko do wybranych - fakt, że najbardziej przemawiających do przeciętnego widza (IQ=79). W Sherlocku jednak to, co najprostsze, jest podniesione do potęgi (WYBUCHY! WALKA! SLOOOOOOW-MOOOOTION!), natomiast cała reszta prezentuje się tak, jakby scenarzystów wywalono na zbity pysk, a gościa od konsultacji historycznej zastrzelono, a nie tylko postawiono o jedną kawę za dużo, jak poprzednim razem.

W efekcie mamy film BARDZO szybki, BARDZO sprawny i BARDZO żywy, natomiast WCALE nie bystry i WCALE nie wciągający. Bohaterowie nie rozwiązują zagadki, ale za nią ganiają (po całej Europie, śliczne, ale po co?), intryga Napoleona Zbrodni jest naciągana, nieprzekonująca i dodatkowo pełna dziur (czerwony notesik z numerami WSZYSTKICH KONT napisany szyfrem zawartym w książce LEŻĄCEJ NA WIERZCHU w jego pracowni? Jak głupim trzeba być!?). Ponadto jest zupełnie niepotrzebna, bo - co ustaliliśmy wczoraj po poseansowych dyskusjach z Tartą Malinową - sytuacja polityczna na świecie sprawiała, że ten sam cel mógł osiągnąć DUŻO prościej i DUŻO bezpieczniej, więc skoro dwójka studentów z Poznania mogła to wymyślić, to dlaczego Największy Geniusz Matematyczny, Zbrodniarz Doskonały nie?

sherlock-holmes-game-of-shadows-trailer.

-Robert, co my robimy w tym filmie? -Ja żebrzę o śmiech widowni udając Jokera, a ty?

Wszystko, co w "jedynce" było fajnym smaczkiem, tu zostało wysunięte na pierwszy plan, powodując przesyt. Mieliśmy fajne spowolnienia prezentujące skrupulatny tok myślenia Holmesa przed walką? Element, który podkreślał niesamowitość jego intelektu i szybkość? No to tutaj mamy dwa razy więcej takich scen, dodatkowo upstrzonych kretyńskimi komentarzami kulinarnymi (serio, Sherlock uczy nas jak zrobić omlet, co chyba miało być śmieszne, a jest żałosne...). Mieliśmy spowolnione wybuchy? No to mamy praktycznie 1/4 filmu w fetyszystycznym slow-motion, pokazującym nam z bliska detale zupełnie nieistotne (kora z drzew odpada taaaaak cuuuuudooooownie, że musimy się jej przyglądać przez 20 sekund...). W rezultacie sceny akcji stają się okropnie nudne i gdybym oglądał je na DVD, to bym je zwyczajnie przewijał, bo fanem "Matrixa" jestem, ale to było 12 lat temu, więc może już się tego naoglądałem...

Sherlock-Holmes-A-Game-of-Shadows_galler

-No nie! Spóźniliśmy się na eksplozję? -Nie martw się, będzie ich jeszcze tyle, że sobie odbijemy.

Nie sposób pominąć takiej ilości historycznych bzdur, jaką serwuje nam Ritchie - chirurgia plastyczna w XIX wieku? Why not! Szkła kontaktowe zmieniające kolor tęczówek? Pewnie, dawajcie! Pistolety automatyczne? A co! Serio, brakowało tylko bomby atomowej. W jedynce mieliśmy jeden gadżet, tutaj mamy ich *naście. Nieważne, że sens i logika całkowicie robią sobie wolne - byle wybuchało!

Sherlock-Holmes-A-Game-of-Shadows_Jude-L

-Ja ci poużywam dedukcji!

Bohaterowie nie są w tak fajnej relacji, jak byli poprzednio. Tam mieliśmy chwilę, żeby ich wzajemny stosunek i dziwną przyjaźń poznać, tutaj wszystko dzieje się samo, nikt się nad niczym nie zastanawia, nie ma żadnego iskrzenia. Ot, Watson podąża za Sherlockiem, bo przecież jest Watsonem - nie zadawaj pytań, bo oberwiesz. Zresztą, nie ma czasu na rozwój relacji, bo wybuchy czekać nie lubią. Jak już wspomniałem, intryga Moriarty'ego pojawia się deus ex machina, nie jest tak naprawdę dobrze wyjaśniona (ani jego motywacja, ani on sam), bo po co? Jest geniuszem zbrodni i już, przyjmij to na klatę. Oczywiście w końcu wyłazi na wierzch, że twórcom po prostu zabrakło inwencji i bystrości, by te elementy uwzględnić. Moriarty więc nie jest żadnym geniuszem i choć grany jest znakomicie przez Jareda Harrisa, to pozostaje zupełnie blady - nie tak jak Blackwood Marka Stronga, który miał i motywację, i tło i pomysł. Tutaj, gdyby nie moja znajomość historii książkowych, w ogóle bym nie wiedział, że Moriarty miał być antytezą Sherlocka - człowiekiem równie bystrym i przenikliwym, ale stojącym po stronie zła. Nie, tutaj jest po prostu szwarccharakterem, niczym nie wyróżniającym się z tłumu innych.

Dodajmy do tego zmarginalizowaną (okrutnie) Irene Adler, niepotrzebną Noomi Rapace (serio, ile ona ma linijek w tym filmie? Trzy?), zignorowaną Mary Watson i mamy pełen obraz szczeniackiego kina akcji, nastawionego na rozróbę i szybkość, a nie - jak "jedynka" - na nowoczesne (ale smaczne i z szacunkeim) ujęcie klasycznego bohatera. Serio, jak z Holmesa robi się konkurencję dla "Niezniszczalnych", to trudno zachować spokój i opanowanie i powstrzymać sie przed facepalmem.

sherlock-holmes-460x307.jpg

-O matko! Będzie trójka!? Litości!

Szkoda kasy, szkoda czasu, omijać szerokim łukiem.

Krzych

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Miło wiedzieć. Łatwiej jest mi teraz wybrać między "Sherlockiem" a "Dziewczyną z tatuażem".

Swoją drogą będę wdzięczna za ewentualną recenzję rzeczonego filmu - gdy tylko się ukaże.

Link do komentarza

@Frizen - musisz zatem sam zobaczyć.

@Ylthin - "Dziewczyna..." mnie średnio pociąga, bo książka najlepsza nie była. Ale Fincher is Fincher, Craig is Craig, więc pewnie obejrzę :-).

Link do komentarza

Tyle się filmów wysypało na ferie, że nie wiadomo na co iść :rolleyes:

Na dwójkę pójdę, bo chcę zobaczyć to na własne oczy, ale przynajmniej z bagażem Twoich uwag na które zwrócę uwagę

Link do komentarza

No cóż, nie żebym się jakoś sugerował filmwebem*, ale nawet na IMDb film zbiera dość wysokie noty od użytkowników - jedynka była IMO kapitalna, więc i na dwójkę z pewnością się wybiorę. Że pełno akcji, a mało zagadek? Że to nie ten sam, "stary" Szerlok? I co z tego, i tak mi to nie przeszkadza - przynajmniej pierwowzór był zabawny i ogólnie przyjemny w odbiorze, więc tu na pewno się nie zawiodę.

* A pragnę Wam uświadomić, że na filmwebie większość filmów ma prędzej zaniżoną ocenę niż zawyżoną (ocena użytkowników). To nie CD-A. :]

Link do komentarza

@Nesusas - idź, zobacz, odwiesisz mózg na kołek i może będziesz się dobrze bawił. Nie licz tylko, że to ta sama zabawa co wcześniej :-).

@Shaker - to bardziej niż oczywiste, trzeba się samemu przekonać ;-).

@Vantage - "nie ten sam" bym przełknął, ale clu w tym, że nie jest już ani zabawny, ani przyjemny w odbiorze. Nawet takie kino można "przefajnować", ale to sam ocenisz :-).

Link do komentarza

Ja na tym wczoraj byłem i stwierdzam, że w ogólności film był gorszy od jedynki. Denerwowało to bieganie po Europie. Denerwowało slow-motion. Operacje plastyczne naciągane. Intryga zdecydowanie naciągana. Brakowało związku z poprzednią częścią (dobra, może na początku z Irene, ale gdzie jest ten mechanizm i po co Moriarty'emu był potrzebny?). Zdecydowanie za dużo łubudubu.

Jedno co mnie naprawdę zniesmaczyło to muzyka, bo w jedynce może nie bardzo dobra, ale charakterystyczna i ciekawa, to w dwójce od połowy filmu strasznie śmierdziała tradycyjnym Zimmerem (mroczna orkiestra symfoniczna, elektronika) i gryzło się to z resztą.

Było parę fajnych rzeczy (akurat robienie omletu mi się podobało ;) ), ale ogólnie określiłbym to jako średni film. Pójść można, ale nic szczególnego. Popcorn.

Link do komentarza

Nowy Sherlock to jednak bardziej XIX wieczny James Bond połączony z Etanem Huntem. Nawet licencję na zabijanie wyraźnie ma. Mimo to film się przyjemnie oglądało, chociaż gdyby Niemcy mieli połowę tej broni co tutaj to by I wojnę światową wygrali w ciągu tygodnia.

Link do komentarza

To ja już wolę Ligę Niezwykłych Dżentelmenów... Oczywiście komiks.

W filmie wywalili tonę sprzętu rodem z drugiej połowy XX wieku (a w tych ostatnich Muszkieterach chyba z XXII :P) i nie było to niestety zbytnio zjadliwe. W komiksie było trochę, ale że był punkowy, to dało się to spokojnie przyswoić.

Link do komentarza

Disagree hard. Byłem z lubą na przedpremierze i nasze wzajemne wrażenia były bardzo pozytywne. Film był bardzo rozrywkowy, świetnie nakręcony i przez cały czas interesujący. Co do dedukcji i rozumowania - ona tam jest, ale nie podana jak w 1szej części na talerzu - częściej możemy zobaczyć dlaczego pozornie losowe wydarzenia zostały tak zaaranżowane, by w sytuacji krytycznej Sherlock miał przewagę. To przemawia do mnie o wiele bardziej niż spowolnienie czasu + narracja głównego bohatera rozważającego kolejne ruchy - acz i tak mamy z tym do czynienia w finale, z zaskakującym rezultatem.

Whatev.

Link do komentarza

@DracoNared - za "popcorn" dostajesz ode mnie nagrodę "Złoty Podsumowywacz" :diabelek:.

@Demilisz - could not agree more!

@behemort - diabli, ja nadal nie przeczytałem tego komiksu ani nie obejrzałem filmu. Czas nadrobić! A Muszkieterów nie widziałem i nie zamierzam - ciśnienie trzeba szanować :-D.

@Powerslave - Ramzes?! O w mordę, ale nas LaserGhost w łosia porobił :diabelek:. Łelkam bek! Co do dedukcji, to jednak się nie zgadzam - tutaj cały scenariusz sprawiał wrażenie, jakby w pewnym momencie nagle sobie przypomnieli, że trzeba jakoś to wszystko wyjaśnić, więc dali cokolwiek, byleby był zapychacz - operacje plastyczne, szkła kontaktowe - whatever. Ale co widz, to opinia ;-)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...