Skocz do zawartości

Skład Gier Sergiego

  • wpisy
    161
  • komentarzy
    914
  • wyświetleń
    178254

Retrocenzja - Bully


Sergi

818 wyświetleń

Bully

bully-cover.jpg

Przy okazji zapowiedzi GTA V, twórcy zdradzili, że rozważali też stworzenie sequela kontrowersyjnego Bully. Co to za gra, że postawiono ją w jednym szeregu z GTA IV?

Bully (w Europie znana jako Canis Canem Edit) to wydana na PC w 2008 gra opowiadająca o najgorszej szkole w Ameryce, mieszczącej się w Nowej Anglii (co ciekawe, nie jest to ogólniak dla dzieci z ghetta, tylko szkoła z internatem i mundurkami) i uczęszczającym do niej Jimmym Hopkinsie.

Bully%202011-11-23%2023-37-35-51.png

Szkoła składa się z kilku budynków i łączących je alejek oraz placów. Trochę mało jak na grę, ale i tak więcej niż większość szkół, jakie widziałem (Akademia Groteski i Humoru się nie liczy). Po tym obszarze oprowadza nas chory psychicznie Gary, który uczy nas przy tym co i jak. Okradamy więc szafki, strzelamy z procy, bijemy innych uczniów, naciągamy im majciochy i nie dajemy się przy tym złapać nauczycielom i prefektom. W grze zaimplementowano system poszukiwania i ucieczki podobny do tego z GTA - im bardziej przeginamy, tym bardziej jesteśmy poszukiwani i mniej chętnie władze nam odpuszczą. Jimmy potrafi na szczęście chować się do koszów na śmieci i szafek, w których przeczekuje pościg. Same ucieczki przypominają nieco te z Assasins Creed - ominąć przechodniów, wskoczyć za róg i szybko się ukryć. Nawet jeśli złapie nas nauczyciel możemy jeszcze się wyrwać, a gdy i to się nie uda nie ma tragedii, bo kończymy u pielęgniarki.

Bully%202011-11-23%2023-38-02-31.png

Ale w szkole nie jesteśmy sami, a inni uczniowie dzielą się na "gangi" - kujonów, osiłków, szpanerów, miastowych i greaserów (przybyłych do szkoły chyba za pomocą wehikułu czasu). Wykonywanie zadań polegających na upokarzaniu przedstawicieli jednej z grup wzbudza szacunek u innej (brzmi znajomo?). I oczywiście jego spadek u upokarzanych. Brak szacunku to zaczepki, podczas których żeby uniknąć oklepu trzeba przepraszać i płacić.

Nie napisałem jeszcze o teoretycznie najważniejszej rzeczy w szkole - o lekcjach. Uczymy się chemii, angielskiego, wuefu, plastyki, techniki i fotografii. Każda lekcja to mniej lub bardziej stosowna gierka, której poprawnej ukończenie (wygranie) rozwija nasze umiejętności. I tak piątka z chemii pozwala nam robić petardy, z angielskiego uczy nas przepraszać i obrażać, a z plastyki całować (bonus do życia). Całować - co ciekawe - nie tylko dziewczyny. Niestety trudno mi to nazwać oznaką postępowości, raczej tanią kontrowersją, z której gry R* już słyną.

Bully%202011-11-23%2023-41-34-54.png

Na każdą z lekcji musimy przyjść pięć razy, do tego na określoną godzinę i do odpowiedniego pomieszczenia. Jeśli nie zdążymy nic takiego się nie dzieje - oprócz tego, że wagarujemy, przez co narażamy się nauczycielom w stopniu podobnym do bójek, nie grożą żadne konsekwencje za niestawienie się na zajęcia.

Dość o mechanice, pora na dwa słowa o oprawie.

Graficznie gra jest zwyczajnie przestarzała. Pierwsze jej wydanie pochodzi z 2006 roku i już wtedy nie powalała wyglądem. Rok 2008 i czas premiery to już zupełnie inna epoka, do której Bully wyraźnie nie przystaje. Na szczęście Rockstar zdecydował się na nieco kreskówkowy styl, przez co mała rozdzielczość tekstur tak nie razi.

Nieco lepiej jest pod względem dźwięku - przygrywają nam miłe dla ucha kawałki, a teksty są soczyste i wypowiadane z emocjami. Gdyby jeszcze ruchy ust bardziej trafiały w słowa...

Bully%202011-11-23%2023-42-09-97.png

Skończenie gry, nawet z wszystkimi zadaniami dodatkowymi (zbieranie szklanych kulek, gumek-recepturek, kart G&G i wykradnięcie wszystkich elementów ubioru) nie jest ani specjalnie czasochłonne ani specjalnie trudne. Poziom dowcipu też wskazuje na to, że - mimo ratingu oscylującego wokół 16 lat - jest to gra przeznaczona dla gimnazjalistów. I to tych niespecjalnie ambitnych.

Co więc jest w tej grze tak wspaniałego, że zrobienie jego sequela rozważali twórcy? Jeśli coś takiego tam jest, to ja tego nie zauważyłem. Gra nie powala oprawą ani klimatem. Fabuły prawie tu nie ma, a mechanika to zbieranina sprawdzonych sztuczek. Gra się w to przyjemnie, ale po 20 minutach znamy już w zasadzie wszystko, i na dalsze granie niespecjalnie mamy ochotę.

Myślę, że dobrze się więc stało, że wrócimy do Los Santos, a nie do Bullsworth ;)

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Tak, dodaję przedrostek 'retro-' do gier, które premierę miały pewien czas temu, ale z jakichś przyczyn do nich wracam. Nie jest to typowe retro, używam tego tylko w celu odróżnienia od gier, z którymi nie miałem wcześniej do czynienia.

Link do komentarza
Sergi - ale źle używasz znaczenia tego słowa. Gry retro to na upartego te wydane przed rokiem 2000, a i tu bym polemizował. To musi być coś naprawdę wiekowego (zresztą nie tylko chodzi tu o to).
Link do komentarza

Dobra dobra, już nie bądźta wszyscy takie stare i nie szpanujta, kto jest bardziej retro. Toć wiadomo, że gra stara nie jest, to takie odkurzenie gry, o której wszyscy już zapomnieli.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...