Skocz do zawartości

I tak i nie.

  • wpisy
    52
  • komentarzy
    204
  • wyświetleń
    50236

Mass Effect [recenzja]


Montinek

505 wyświetleń

Na obraz każdej gry składają się dziesiątki, jeśli nie setki elementów. Zasada ta sprawdza się zwłaszcza w przypadku RPG-ów, gdzie znaczenie ma zarówno wciągająca, dopracowana w najmniejszym szczególe rozgrywka, jak i oplatająca wszystko fabuła ? tak dobra, by mogła stanowić materiał co najmniej na książkę. Gry BioWare jak dotąd były idealnymi przykładami takich doskonale naoliwionych maszyn, gdzie żadna zębatka nie była tknięta nawet śladem rdzy, a wszystko śmigało jak w szwajcarskim zegarku. Mass Effect również można by przyrównać do zegarka, z dwoma tylko zastrzeżeniami. Po pierwsze, musiałby wyglądać co najmniej futurystycznie, jako że twórcy tym razem postanowili stworzyć grę w realiach science-fiction. A po drugie, część z jego trybików musiałaby być wymieniona na nigdzie indziej niespotykane ? tryby wojny. Ta odległa metafora nic Wam nie mówi? To może przetłumaczę to na angielski: Gears of War.

Właśnie z tej produkcji BioWare wyrwało cały szkielet rozgrywki i dosłownie wepchnęło go do swojego role play?a. Przypomnę tylko, że Gears of War to trzecioosobowa strzelanina z systemem krycia się za osłonami, gdzie warstwa taktyczna owszem, istnieje, ale jest zepchnięta na bok przez nieustanną akcję. Czy taka dawka adrenaliny nie zrobiła z produkcji Kanadyjczyków bezmyślnej gry akcji? W żadnym wypadku. Mass Effect udowadnia, że bycie RPG wcale nie jest związane z dziesiątkami słupków i statystyk.

Mass-Effect-02-e1320272979540.jpg

Zaraz po znalezieniu córki matki załoga podejmie się poszukiwań ojca syna?

Sięgnąć gwiazd. W przenośni? I dosłownie.

Swego rodowodu gra dzielnie broni od pierwszych minut ? kiedy to jesteśmy powoli wprowadzani w niezwykłe uniwersum. Ludzkość zdołała nawiązać kontakt z obcymi rasami, lecz nastąpiło to w dość nieoczekiwany sposób. Na Marsie odkryto pradawną technologię, która umożliwiła podróże z prędkością większą od światła, a przy okazji znalazła setki innych zastosowań. Jak się okazało, galaktyczne cywilizacje od dawna pozostawały ze sobą w kontakcie dzięki tym cudom? Jednak ani obcy, ani ludzie nie mają pojęcia, kto wynalazł, a następnie porzucił takie zdobycze techniki.

Mało kto jednak przejmuje się tym problemem, a już na pewno nie nasz główny bohater, pan lub pani (zależnie od decyzji gracza) komandor Shepard. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wybrania przeszłości naszej postaci ? wiele to nie zmienia, ale miło wychwytywać później szczegóły w niektórych dialogach. Wracając do fabuły: jako świetnie wyszkolony komandos Shepard dostaje się do Widm, elitarnych służb specjalnych, w których szeregach jak dotąd nie było ani jednego człowieka. Cała ta sytuacja jest dla ludzkości okazją do wzmocnienia swojej pozycji we wszechświecie. Ale żeby nie było za różowo, w najmniej spodziewanym momencie ludzkie kolonie zostają najechane przez rasę inteligentnych maszyn.

Więcej niż tylko gra

Jak widzicie, nawet przedstawienie zarysu fabuły przychodzi z trudnością? A to dopiero pierwsze dziesięć minut! Scenarzyści wykazali się naprawdę sporą fantazją, rozplanowując wielowątkową historię, którą śledzi się z przyjemnością. Intryga jest opleciona dostatecznie grubo, byśmy za wcześnie się we wszystkim nie połapali. Szkoda tylko, że całość da się rozwiązać stosunkowo szybko. W każdym bądź razie szybko, jak na RPG od BioWare?u. W odbiorze fabuły pomaga też świetna reżyseria poszczególnych scenek i rozmów.

Na jeszcze większy podziw zasługują jednak osoby, które wykreowały całe uniwersum Mass Effect. Dzięki dostępnej pod ręką encyklopedii (uzupełnianą o nowe wpisy w miarę naszych postępów w grze) można dowiedzieć się praktycznie o wszystkim. Napięcia polityczne pomiędzy poszczególnymi rasami; pochodzenie i kultura każdej z nich; technologie, którymi wprost przesycony jest ten świat ? w większości oparte na realnych prawach fizyki ? po prostu szaleństwo! Materiału zgromadzono tak wiele, że będzie można nim obdzielić jeszcze kilka gier, z tuzin książek i kasową produkcję filmową. Na dodatek autorzy premiują wrodzoną ciekawość gracza ? dopytywanie się w rozmowach o różne nieistotne rzeczy nagradzane jest punktami doświadczenia. Nie ma to jak łączyć przyjemne z pożytecznym.

Mass-Effect-07-e1320273100846.jpg

Pomyśl sobie, że każdy z tych układów ma kilka systemów. Każdy system ma kilka planet? A co najmniej ćwierć tych planet czeka na Twoją eksplorację!

Zakręć mną w koło

Skoro już zabrnęliśmy w temat dialogów, należy wspomnieć o pierwszej innowacji względem innych przedstawicieli gatunku. Otóż teraz zamiast klasycznej listy możliwych odpowiedzi (niejednokrotnie zajmującej tekstem pół ekranu) dysponujemy kołem decyzji. Umożliwia ono wybór kierunku, w jakim potoczy się rozmowa, lub ogólnego nastawienia Sheparda do rozmówcy. Przy kole widnieje tylko ogólny ?zamysł? wypowiedzi, wobec czego całą kwestię usłyszymy dopiero z ust komandora.

Niestety, pewna maniera BioWare trochę psuje ogólnie dobre wrażenie. Otóż najczęściej opcje dotyczące wyboru lub nastawienia są trzy: coś dla ludzi dobrych, coś dla neutralnych i opcja po trupach do celu. Rozwiązanie to dosyć spłyca cały proces kształtowania charakteru naszej postaci, która albo będzie zbawicielem galaktyki, albo typem spod ciemnej gwiazdy. Toż nawet daltoniści wiedzą, że pomiędzy czernią a bielą jest cała skala szarości! Dobrze chociaż, że w trakcie przygody pojawiają się odstępstwa od tej niechlubnej reguły ? sytuacje, w których tak na dobrą sprawę nie ma dobrego wyjścia

Shepard, use the force!

Jak już wspomniałem, gameplay daleko odbiega od tego, co znamy z innych RPG-ów? Co nie znaczy, że produkcja wyrzeka się swojego rodowodu. Zanim więc chwycimy laserowego gnata w dłoń, warto przyjrzeć się całemu systemowi stojącemu za rozgrywką. Zasadniczo występuje tu coś takiego jak klasy: żołnierz skupiający się na broni palnej, technik, który znajomością elektroniki i szpiegostwa potrafi zawstydzić samego Sama Fishera oraz używający mocy (przepraszam, ale słownictwo z Gwiezdnych Wojen aż samo się narzuca) biotyk. Istnieją również hybrydy poszczególnych archetypów, więc nie ma problemu ze stworzeniem postaci odpowiadającej naszemu stylowi gry. Poza tym prędzej czy później do naszej drużyny trafią kompani specjalizujący się w poszczególnych dziedzinach ? klasyka.

Kolejne poziomy doświadczenia owocują punktami, za które możemy rozwijać nasze zdolności, moce i obycie z poszczególnymi rodzajami oręża. Tych jest tylko cztery ? pistolet, strzelba, karabin i snajperka, przy czym w każdej kategorii znajdziemy kilkanaście modeli różniących się statystykami. Jeśli dodać do tego dziesiątki możliwych ulepszeń można rzec, że fani dłubania przy ekwipunku nie będą zanadto narzekać? No, prawie. Jedyny problem tkwi w interfejsie zarządzania przedmiotami, który jest tak toporny i nieprzejrzysty, jak podręczniki do fizyki z czasów naszych dziadków. Od razu przemija chęć do jakiegokolwiek operowania wyposażeniem.

W końcu dochodzimy do pierwszej poważniejszej konfrontacji z przeciwnikami i co się okazuje? Że na dobrą sprawę Mass Effect jest tak wyśmienitym role play?em, jak i całkiem poprawną strzelaniną. To, czy wypalimy komuś blasterem gustowną dziurę zależy nie tylko od naszych statystyk, ale przede wszystkim od naszego celnego oka i opanowania. Taktycznego posmaku walce dodaje wspomniany na początku tekstu cover system. Przebywanie na otwartym terenie to pewna śmierć, toteż każde starcie rozpoczyna się od sprintu do najbliższej osłony. Dopiero wtedy można zacząć kombinować. Czy też zbić tarcze energetyczne adwersarza, unieszkodliwić impulsem elektromagnetycznym jego broń? Czy po prostu cisnąć uderzeniem mocy całym kontenerem, za którym cwaniaczek się chowa ? bo i takie harce są możliwe, o co dba silnik fizyczny. Tak amunicja, jak specjalne zdolności są niewyczerpalne ? po użyciu (lub nadużyciu w przypadku rozgrzewających się spluw) trzeba po prostu odczekać parę sekund ?chłodzenia?.

Mass-Effect-05-e1320273250458.jpg

Science fiction to nie tylko sterylne pokłady statków ? czasem zdarzy się nawet odwiedzić tropiki.

SI, czyli Sprawni Inaczej

Non stop w boju towarzyszy nam dwójka kompanów, oferując swoją siłę ognia i umiejętności. Możemy, wzorem taktycznych FPS-ów, wydawać im komendy? Co w dużej mierze się zaleca, bowiem największą ułomnością Mass Effecta jest sztuczna inteligencja. Nader często zdarzają się sytuacje, w których nasz towarzysz radośnie kręci się w miejscu, nie zważając na fakt, iż z naprzeciwka lecą pociski przeciwpancerne. Dłużni nie pozostają wrogowie, spośród których tak naprawdę możemy wyróżnić dwa typy. Jedni grzecznie chowają się za jedną osłoną, wychylając co i rusz głowę w nadziei na zarobienie kulki, zaś drudzy bez zastanowienia szarżują w naszym kierunku. Niestety, odziera to starcia z całej złożoności, na którą tak pieczołowicie pracował zespół BioWare. Co nie zmienia faktu, że eksperyment ze strzelaniem uważam za udany ? trzeba teraz tylko należycie dopracować szkielet rozgrywki.

Szkielet, który stanowi nie tylko ciągła wymiana ognia przeplatana dialogami. Klimaty science-fiction zobowiązują, wobec czego przyjdzie nam zasiąść za sterami pojazdu bojowego o wdzięcznej nazwie MAKO. Dzięki silnikowi fizycznemu buja się na resorach i zarzuca przy skrętach jak wóz pana młodego po suto zakrapianym weselu, a gdy dodać do tego ogromną siłę ognia ? radochy jest co nie miara. Szczególnie w przypadku misji głównego wątku, bo zadania poboczne, mówiąc krótko, pokpiono.

Ich większość opiera się o ten sam schemat. Lądujemy MAKO na jakiejś planecie, pustej, jałowej i pokrytej nieeleganckimi teksturami. Przebijamy się długie minuty przez chore łańcuchy górskie, odnajdujemy bazę wroga, wybijamy wszystko, co się rusza i dumni wracamy na pokład naszego statku? Po pierwszych trzech razach mamy serdecznie dość.

Mass-Effect-01-e1320273426322.jpg

Pan po prawej to doprawdy elektryzująca osoba?

Nierealne pejzaże

Mass Effecta napędzany jest przez trzeci silnik Unreala, który w tej wersji mógłby wydawać się narzędziem mającym już swoje lata? Nic podobnego! Oczywiście, spora w tym zasługa grafików i projektantów z kanadyjskiego studia, ale uniwersum Sheparda po dziś dzień na najwyższych ustawieniach grafiki (w przypadku wersji PC) potrafi cieszyć wzrok. Modele postaci obcych są klasą samą dla siebie, na czele z Wrexem ? wszędzie tam, gdzie do coś do powiedzenia mają refleksy świetlne i odbicia, technologia gra po prostu błyszczy, nie tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Niejednokrotnie zauroczyć mogą też krajobrazy, jak chociażby Cytadela, swego rodzaju ?stolica? całej galaktyki?

Kunszt grafików najlepiej widać podczas dialogów, gdy kamera pozwala przyjrzeć się nawet najdrobniejszym szczegółom. Nawet mimika ? sól w oku większości RPG-ów ? nie wypada tak źle.

Jak na dobrze opłaconą produkcję przystało, Mass Effecta może się również pochwalić profesjonalnym dubbingiem. Aktorzy stanęli na wysokości zadania, umiejętnie nadając swoim głosom niezwykłe barwy w zależności od rasy (? a przy okazji wspomagając się syntezatorami). Chociaż z wersją polską miałem kontakt tylko przez chwilę, wszystkim zainteresowanym polecam oryginalne udźwiękowienie z napisami ? Anglicy zostali do ról dobrani po prostu idealnie. Troszkę mniej spodobała mi się muzyka. Choć w większości wypadków utwory w tle były co najmniej znośne, tak parę razy ścieżka dźwiękowa niebezpiecznie zbliżyła się do poziomu kiczowatego sci-fi?

Czas najwyższy jakoś podsumować cały ten ogrom wrażeń, co przyjdzie mi z niejakim trudem. Z jednej bowiem strony, gdy sięgam pamięcią wstecz, przypominam sobie dziesiątki kąśliwych uwag, jakie cisnęły mi się na usta przy identycznych kropka w kropkę questach i niekiedy bezpłciowych strzelaninach, ale z drugiej? Produkcje BioWare mają w sobie to coś. Magię, choć tutaj chyba odpowiedniejsze byłoby słowo Moc. I właśnie za tą Moc stawiam Mass Effecta w gronie tytułów, które na niebie komputerowej rozrywki jaśnieją jak gwiazdy. Może nie z siłą supernowej, ale na pewno pięknie.

Podsumowanie:

Plusy:

+ Całe uniwersum Mass Effect!!!

+ Ciekawe połączenie RPG i TPS-a

+ Niezgorsza fabuła i misje wątku głównego

+ Modele postaci

+ Mimo wszystko system dialogów

Minusy:

- Słaba sztuczna inteligencja

- Większość questów pobocznych jest totalnie bez polotu

- Bardzo często wybory są schematyczne aż do bólu

- Nie obroni się jako strzelanina...

Design to najwyższych lotów science fiction, które mimo "kosmicznych" striptizerek (!) nie popada w kicz... 9

Grafika, chociaż napędzana leciwą technologią, nadal potrafi pokazać pazur... 8

Dźwięk z jednej strony plusuje świetnym dubbingiem, z drugiej potrafi zmęczyć utworami muzycznymi, dlatego tylko... 7

Grywalność jak zwykle w przypadku gier BioWare stoi na wysokim poziomie, jednak wszystko trzeba jeszcze doszlifować. Może wtedy będzie więcej niż... 8

Werdykt: 8.1 / 10

Developer: BioWare

Gatunek: RPG / Akcja

Platformy: PC / X360

Lokalizacja: Tak

Multiplayer: Nie

================================================================

Ten i wiele innych ciekawych artykułów (niekoniecznie moich)

możecie również znaleźć na portalu GameTalk.pl, gdzie jestem redaktorem. Zapraszam!

continuum.png

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Wydałem na część pierwszą około 25 złotych i mimo to uważam, że był to wypadek po prostu zły (3/10). Prawie żałowałem tych kilkunastu złotych. Dwójka była na tyle dobra, że miałem po niej zdecydowanie lepsze odczucia 7/10). Misje dodatkowe są powtarzalne aż do bólu, system moralności czarno-biały, a kwestie "dobre" często różniły się od neutralnych tylko... kolorem i brakiem punktów paragona. Kupiłem specjalnie po Mass Effect 2, żeby importować postać i decyzje z jedynki do dwójki i poza tym to był w sumie jeden z nielicznych pozytywów Mass Effect 1. Fabuła jest prosta, ale to by nawet nie przeszkadzało AŻ TAK, gdyby nie to, że np. zachowanie Rady Cytadeli jest po prostu sztuczne, a ważnych wyborów i wyborów moralnych nie ma tak naprawdę wiele, ani nie są wcale na wysokim poziomie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...