Skocz do zawartości

I tak i nie.

  • wpisy
    52
  • komentarzy
    204
  • wyświetleń
    50234

Kanapowe granie


Montinek

517 wyświetleń

Łojenie skóry sztucznej inteligencji jest zabawne. Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z bytem o niezwykłej autonomii, dzielnie stawiającym moc układów scalonych przeciwko naszym białkowym? Chociaż równie dobrze może to być SI na poziomie mrówki, za to w tej samej liczbie osobników. Tak czy owak, gry mogą zapewnić wyzwanie, jakiego wiecznie poszukujemy. Dodajmy do tego grafikę wypłukującą gałki oczne z naszych głów i właściwie niczego więcej nam nie trzeba. Czy aby na pewno? ?Mieć wszystko, a nie mieć się tym z kim podzielić, to tak jakby nie mieć niczego? ? głosi jeden z setek aforyzmów? A poza tym nie ma to jak wybuchnąć komuś szyderczym śmiechem w twarz, zaraz po upokorzeniu go na wirtualnym polu walki. Prosto w twarz, wyłapaliście to? Ten artykuł nie będzie o multiplayerze ogółem. Skupię się na jego najszlachetniejszym, a niestety obecnie wymierającym gatunku ? na grze ramię w ramię przed jednym ekranem.

Sofa.jpg

... I słowa "hardcore gamer" nabierają nowego znaczenia.

Od końca drugiej wojny światowej po 64 bity

Tak naprawdę idea ?człowiek kontra człowiek, tu i teraz? przyświecała rozrywce komputerowej praktycznie od samych początków ? protoplasta wszelkich gier, Tennis for Two hulający na wojskowym komputerze w 1948, jak sama nazwa wskazuje, angażował dwie osoby. Nic nie wprowadza do rozgrywki takiej dozy radości i szaleństwa (podyktowanych niekiedy głupotą), co drugi przedstawiciel homo sapiens. Fakt ten mieli na uwadze wszyscy twórcy konsol i podobnych systemów, wobec czego dwa porty na pady były niejako obowiązkiem przy projektowaniu sprzętu. To samo tyczy się automatów, najwięcej zysków przynosiły (i przynoszą) te, które angażują minimum dwójkę graczy. Ten rodzaj rozgrywki bardzo szybko ewoluował, szczególnie w naszych domowych zaciszach.

Nieodłącznym elementem sesji przy jednym telewizorze stał się split-screen. Podział ekranu na kilka segmentów umożliwił wreszcie większą swobodę, każdy z graczy mógł szaleć w świecie gry niezależnie od innych. Tym samym lokalne partyjki stały się możliwe dla wyścigów, tytułów z otwartym światem i ? w dalszej perspektywie ? FPS-ów. Prawdziwe szaleństwo zapanowało jednak wraz z nadejściem Nintendo 64. To właśnie firma z Kioto przeforsowała ideę kanapowego grania w dużym gronie znajomych, podbijając w konsoli liczbę portów na pady z dwóch do czterech. Nie muszę chyba zaznaczać, że rozgardiasz i radosne szaleństwo (przepraszam za mało wyszukane słownictwo) na ekranie wzrasta proporcjonalnie do liczby żywych uczestników?

Split-screen-e1321393303498.jpg

Najpiękniejsze znane graczowi uczucie ? spowodować kraksę kumpla i obserwować ją na jego ekranie.

Dwie konsole, dwa telewizory, dwie gry, ośmiu zapaleńców

Produkcje pokroju Mario Kart (N64), Crash Team Racing (PSX ? swoją drogą polecam się z nim zapoznać, prawdziwa perełka w swoim gatunku!) utwierdziły pozycję grania przed jednym telewizorem, lecz złota era wiąże się z siódmą generacją konsol, nie tak odległymi pierwszym Xbox?em, PS2 i Gamecube. Rosnąca moc obliczeniowa i nowe drogi na zwiększenie liczby graczy w stylu linkowania kilku konsol ? dwa razy czterech maniaków w jednym pokoju! ? otwierały przed developerami nowe horyzonty. Do wykorzystania był naprawdę spory potencjał i nikogo nie zaskoczy fakt, że paru twórcom sztuka ta się udała.

Na usta cisną mi się zwłaszcza dwa tytuły: Time Splitters i Halo. Pierwsza gra była szaloną strzelaniną, która ściśle wiązała się z manipulacjami biegiem czasu. Mianowicie jej bohaterowie skakali po historii, eliminując wszelkie błędy w biegu lat, a sama rozgrywka? Zakrzywiała czas na tyle, że przysłowiowe ?ostatnie pięć minut? rozciągało się na kolejne dwie godziny. O fenomenie Master Chiefa i spółki nie muszę chyba wspominać, warto za to nadmienić, iż to Halo w dużej mierze przyczyniło się w następnych latach do stopniowego zamierania kanapowego grania. Ale o tym jeszcze zdążymy pomówić?

W tych czasach doszło jeszcze jedno rozwiązanie, z pozoru błahe, jednak bez którego dziś próby gry w dwójkę byłyby co najmniej męczące. Pojawił się mechanizm szybkiego dołączania i wychodzenia z rozgrywki, obecnie równie szeroko powszechny w tytułach sieciowych. I na dobrą sprawę nie wspominałbym o tym, gdyby nie ciekawa historia: otóż Microsoft (który jako pierwszy wprowadził to do swoich gier) z początku planował opatentować to rozwiązanie, jednak nie wiadomo czemu działania zaniechał. Gdyby postąpił inaczej, każdy za wykorzystanie tak banalnego elementu musiałby płacić tysiące dolarów ? może nie bez powodu niektórzy zapisują nazwę tej firmy jako Micro$oft?

Tymczasem w królestwie PC?

Choć może się wydawać to dziwne, fenomen grania przed jednym ekranem w dużej mierze ominął świat komputerów osobistych. Co prawda w historii znajdzie się wiele produkcji oferujących split-screen lub inne formy wspólnej zabawy, ale nie było ich wiele. W zasadzie można mówić tylko o turowym trybie hot-seat (przetłumaczonym gdzieś wdzięcznie jako ?gorące pośladki?) obecnym w Wormsach i wynoszonych pod niebiosa HoM&M ? zamienianiu się miejscem na krześle po wykonaniu swojego ruchu. Co wpłynęło na taki stan rzeczy?

Przede wszystkim fakt, iż komputery w aspekcie rozgrywki wieloosobowej dojrzały znacznie szybciej niż konsole. Jako że PC z założenia miał być maszyną umożliwiającą korzystanie z Internetu, nic nie stało na przeszkodzie, by zrzeszyć za jego pomocą setki graczy z całego świata. Niestety, ale wizja sieciowych batalii na dziesiątki osób wygrała z atmosferą ?pierwotnych? posiedzeń graczy ? w zacienionym pomieszczeniu, pośród klątw przegrywających i fruwających w powietrzu padów (ew. klawiatur, choć pocisk tego kalibru określiłbym mianem broni ostatecznej). Ten sam proces zmian zaczął zachodzić również na rynku konsol, głównie za sprawą pierwszego Xboxa i usługi Live!. Właśnie tutaj najwięcej dokonało Halo, które prócz genialnej zabawy po LAN-ie umożliwiało harce poprzez internetowe kable?

Master-chief-e1321393707315.jpg

"I to ja? To ja niby pogrzebałem split-screena?"

Podziały wymagają siły

Dochodzimy do stanu obecnego. Nie myślcie jednak, iż sieciowy multiplayer to jedyna przyczyna odejścia od kanapowego grania. Na obecnej generacji przeszkodą okazała się również sama technologia. Otóż, jak już wspomniałem, dla bardziej złożonych gier najbardziej korzystną opcją gry na jednej konsoli był split-screen. Niestety, jego implementacja pociąga za sobą cięcia w grafice, a że przyszło nam żyć w czasach, gdy ?89% graczy uważa, że najważniejsza jest??, wygodniej jest sobie po prostu odpuścić.

By nie było wątpliwości krótko objaśnię problem: w momencie dzielenia ekranu konsola zmuszona jest do znacznie większej pracy. Potrzeba oddzielnie wygenerować obraz dla dwóch (lub nawet czterech) graczy ? to w bardzo dużym uproszczeniu tak, jak gdyby w tle kazano jej przeliczać inną grę. Logicznym jest, że w takim wypadku trzeba jakoś znaleźć dodatkową moc obliczeniową. Najczęściej poprzez rezygnację z efektów graficznych?

Jak jednak udowadniają co zdolniejsi twórcy, obejście drastycznych cięć jest możliwe. Motorstorm: Pacific Rift był przez niektórych krytykowany za niewielkie zmiany w oprawie względem swego poprzednika, jednak tylko część zdołała docenić fakt, że twórcy zachowali ten sam poziom grafiki, dodając split-screen dla czterech maniaków prędkości!

Little-Big-Planet-e1321394443757.jpg

I dziś powstają gry, które wstawiają się za graniem przy jednej konsoli ? patrz LBP.

Era przeobrażeń, era ewolucji

Paradoksalnie w czasach, gdy konsola jest w stanie ogarnąć nawet do siedmiu bezprzewodowych padów, granie na jednym ekranie jest zepchnięte na margines. Nie znaczy to jednak, że rozrywka tego typu kompletnie umarła! Zważcie na to, iż dobrą grę na kilku o świetnej grafice można stworzyć mniejszym nakładem sił ? wykorzystując rozwiązania inne niż split-screen. Najlepszym przykładem odpowiedniego podejścia jest Little Big Planet. Oprócz umożliwienia graczom zabaw z silnikiem fizycznym i edytorem szmacianki miały na celu przede wszystkim przywrócić chlubę grze w jednym pokoju. I pal licho, czy to zasługa świetnej grywalności, czy też uroku Sackboy?ów, ale udało im się. Wielu innych stara się iść tą samą drogą: nowy Ratchet & Clank to w istocie gra kooperacyjna, której smakiem najlepiej delektować się razem ze znajomymi (na równi ze smakiem drinków i przekąsek), podobnie nadchodzący, dwuwymiarowy Rayman. Czyżby renesans kanapowego grania?

Oprócz tego nie należy zapominać, iż obok tradycyjnych sesji z padem w dłoniach pojawiły się inne formy aktywności ? w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Nintendo ze swoim Wii postawiło wszystko na jedną kartę, konsola z tak ubogimi opcjami sieciowymi musiała się jakoś bronić. I robiła to, zrzeszając dziesiątki ludzi szukających nieskomplikowanej zabawy z przyjaciółmi. Teraz mamy jeszcze Move?a i Kinecta? Wykwitły na przestrzeni zaledwie kilku lat gatunek party games stał się podstawą domówek, niejako przejmując pałeczkę od tradycyjnych, ?kanapowych? tytułów. Sam niedawno przekonałem się, jak duża siła drzemie w tym zjawisku, wywijając plastikowym wiosłem w Guitar Hero. Chociaż hardkorowcy mogą na to patrzyć nieprzychylnym okiem, gry tego typu trzymają ideę zabawy w jednym pokoju przy życiu.

Family-e1321394793921.jpg

Jeśli tak to ma dzisiaj wyglądać, to? Właściwie czemu nie?

Dual View - nowy sposób na granie w dwójkę?

Na koniec pozwolę sobie wspomnieć o bardzo ciekawej technologii, która w przyszłości niejako mogła by wyprzeć split-screena, eliminując jedną z jego wad ? nie każdemu musi być wygodnie grać w FPS-a na zaledwie połowie ekranu, zwłaszcza, jeśli wyświetlacz nie jest duży. Cudo to ochrzczono Dual View Gaming i jest silnie związane z technologią 3D. Dzięki niej, przy użyciu specjalnych okularów, dwie osoby mogą grać na jednym telewizorze, przy czym dla każdego jego obraz wypełnia CAŁY ekran. Jak to jest możliwe? Otóż w przypadku normalnego 3D (akurat przy DV pasywnego) okulary ?wychwytują? z wyświetlanego materiału obraz odpowiednio dla prawego i lewego oka, tak, by po złożeniu w mózgu powstał efekt widzenia stereoskopowego. W Dual View obydwie soczewki okularów jednego gracza przesiewają jego rozgrywkę. Analogicznie, do towarzysza dotrze całkiem inny widok. A stojąca obok osoba bez żadnych okularów zobaczy na telewizorze obydwa obrazy nałożone na siebie, czyli właściwie tyle, co nic?

Dual-View-e1321393961280.jpg

Dual View ? technologia jutra, koniec kłótni o pilota, ratunek kanapowego grania? Czy tylko nic nie znacząca ciekawostka?

Wspólne granie przy jednej konsoli towarzyszy nam od zarania dziejów. Na przestrzeni lat ewoluowało, zdobywało popularność, by później przeżyć koszmarną zapaść? Szczęśliwie dziś ten sposób prowadzenia rozgrywki stopniowo wraca do łask, nie tylko za sprawą casualowych party games. W końcu nic tak nie buduje więzi między ludźmi, jak rywalizacja bark w bark. A z drugiej strony, nic też tak nie wystawia tej więzi na próbę? Grunt, że mamy w życiu wtedy trochę więcej emocji.

================================================================

Ten i wiele innych ciekawych artykułów (niekoniecznie moich)

możecie również znaleźć na portalu GameTalk.pl, gdzie jestem redaktorem. Zapraszam!

continuum.png

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Tekst jak zwykle bardzo dobry. Zabrakło mi tylko klasyki kanapowego grania czyli trybu versus we wszelkiego rodzaju bijatykach oraz Fifie/PESie. Kiedyś będąc u kumpla mającego PSXa czy PS2 nie sposób było nie stracić paru godzin na młóceniu w tekkena.

Co do tej nowej metody - jak dla mnie ciekawostka. Wyrokować jednak o jej przyszłości nie sposób. Nie zapomnijmy, że takiemu mp3 też wróżono krótką karierę ;-)

Link do komentarza

Choć w trakcie pisania przez głowę przewijało mi się hasło "versusa", jakoś zapomniałem o nim napomknąć - fanów bijatyk przepraszam. Niemniej tego typu gry po wsze czasy będą posiadały tryb dla kilku graczy, a ja żałuję, że dziś tak mało tytułów stricte singlowych oferuje jeszcze split-screen... Jak dziecko ucieszyłem się na wieść, że Resistance 3 (który czeka u mnie w kolejce na przejście) pozwoli mi bawić się ze znajomymi przy jednej konsoli. Wspomnienia z dzieciństwa od razu odżywają :tongue:.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...