Koniec starego piernika - edit mariborski
Leo Beenhakker już od czasu pamiętnego zwycięstwa nad Portugalią 2:1 w Chorzowie w 2006 roku został ogłoszony piłkarskim bogiem. Kimś kto wyprowadzi nas z mroków Średniowiecza, zaniesie cyganek oświaty na futbolową pustynię, czy też tzw. "bagienko". Pierwszy w historii awans na ME* tylko utwierdził wszystkich w przekonaniu, że ta droga jest słuszna. Mimo, że sam kiedyś należałem do fanów Don Leo, to teraz uważam, że nadszedł czas na jego odejście.
Czemu teraz jestem przeciwnikiem Holendra? Na pewno nie dzięki działalności pana Borka i jego teamu, czyli żel.pl, bo to co robili podczas Euro, czyli kpienie z drużyny narodowej i trenera, tandetne żarty, "gwiazdy" w postaci Hajty, Kowalczyka czy Koźmińskiego, które nasłuchały się mnóstwa komplementów (ikona Schalke, najlepsza lewa noga ligi włoskiej, itp.), aż dziwne, że nie zostaliśmy wtedy Mistrzem Świata, takie mieliśmy wybitne postaci. Abstrahując od tego cyrku. Dopiero po tym co nadeszło po Euro, zaczęły nachodzić mnie wątpliwości. Chamskie i arogancyjne wypowiedzi podczas wywiadów z dziennikarzami, coraz dziwniejsze powoływania (Piotr Polczak international level), przywiązanie do starych nazwisk. Zupełnie jakby trenera przestało interesować dobro naszej kadry.
Trafiliśmy na grupę dużo łatwiejszą niż w eliminacjach do Euro. Teraz dostaliśmy Czechów, którzy przechodzą bardzo poważny kryzys, wtedy mieliśmy zawsze groźną Portugalię. Słowacy nie należą do potęg europejskich, ale raczej do solidnych średniaków, gdzie im do Serbii, która ma mnóstwo utalentowanych zawodników. Finlandia w tamtych eliminacjach grała zadziwiająco dobrze i mogła każdemu urywać punkty, tutaj podobną rolę odgrywa Irlandia Północna. Nawet mecze układały się pomyślnie, ale piłkarze robili wszystko co w ich mocy, aby tylko stracić punkty. Inaugurację ze Słowenią zremisowaliśmy 1:1, mimo prowadzenia po wykorzystanym przez Żewłakowa rzucie karnym. Ze Słowakami na 10 minut przed końcem prowadziliśmy w Bratysławie 1:0, po to by frajersko stracić dwie bramki w końcówce, nie bez winy Artura Boruca. Podobnie było w Belfaście, gdzie po strasznym kiksie naszego bramkarza i głupich błędach defensywy przegraliśmy 2:3. Grupa jest jednak na tyle słaba (niektórzy mówią, że jest wyrównana, dla mnie jest po prostu słaba), że mimo tylu wtop wciąż była ogromna szansa na pierwsze miejsce. Znowu się nie udało mimo bardzo korzystnego wyniku z Bratysławy, gdzie Słowacy podzielili się punktami z Czechami remisując 2:2. Nie byliśmy w stanie wbić Irlandczykom z Ulsteru jednej bramki więcej niż oni nam. Jeśli nie wygrywać z takim rywalem u siebie, to z kim możemy wygrać?
Tutaj dochodzimy do kulminacji, ostatniego niepowodzenia z Irlandią, które przelało czarę goryczy. Z tego jak prezentowali się poszczególni zawodnicy śmiem twierdzić, że sam skonstruowałbym lepszy skład niż to, co zaprezentował nam trener Benhakker. Czemu na lewej obrony wciąż gra strasznie słaby Jacek Krzynówek? Facet jest bez formy, czasem wyjdzie mu jakiś drybling, ale zupełnie nie pamięta o obronie. Czemu nie dać szansy dobrze spisującemu się w Lechu Sewerynowi Gancarczykowi, który w drużynie Wicemistrzów Polski spisuje się bardzo dobrze? Oczywiście w kadrze nie ma Sławomira Peszko, który jest chyba najlepszym zawodnikiem ligi po pierwszych kolejkach, strzela, drybluje i asystuje. Śmiem twierdzić, że poradziłby sobie lepiej od biedującego w sobotę Błaszczykowskiego. Do tego gra systemem 4-5-1, z jednym napastnikiem i dwoma defensywnymi pomocnikami. W ogóle nam to nie wychodzi. Osamotniony napastnik nie jest w stanie wiele zdziałać, dlatego osobiście ja wolałbym widzieć atak w składzie Paweł Brożek i Robert Lewandowski. Po co Murawski, pałętający się po murawie bez celu? Mieliśmy zawalczyć o środek pola, a w pierwszej połowie nie zauważyłem żadnego pressingu na rywala! Może nie jestem alfą i omegą, ale dałbym sobie rękę odrąbać, że ten skład poradziłby sobie lepiej niż wybrańcy Leo podczas spotkania w Kotle Czarownic.
Uważam, że nadszedł już czas, żeby pożegnac się z Holendrem. Powrócić do Polskiej Myśli Szkoleniowej, mimo tego, że nie jestem jej fanem. Już wolę widzieć na stanowisku jakiegoś selekcjonera, który będzie patrzył na to jak w danym czasie prezentują się piłkarze, a nie przywiązywał do nazwisk. Choć jak słysze propozycję by następcą Leo został "Doktor" Majewski, to przypominam sobie słowa kibiców Cracovii podczas meczu ligowego: "Panie Januszu, poślij Stefana do buszu!" Najlepszym kandydatem na nowego selekcjonera jest według mnie Maciej Skorża. Wcześniej zdążył już "liznąć" atmosferę w kadrze i podpatrzyć jak to jest, jak był asystentem Pawła Janasa. W Polsce udało mu się zdominować ligę wraz z Wisłą Kraków. Jedynym problemem jest to, czy właściciel klubu przy Reymonta, Bogusław Cupiał, zdecyduje się puścić trenera. Smuda nie jest dla mnie tym człowiekiem, który miałby objąć reprezentację. W Lechu stosował system z jednym napastnikiem, więc teraz mógłby dalej męczyć nas tym samym systemem co Beenhakker. Chociaż "Franz" już wiele razy pokazywał, że łeb ma nie od parady.
Tak czy siak musimy czekać do końca eliminacji. Póki wciąż mamy szanse na baraże nie ma sensu zmieniać Holendra na stanowisku. Zresztą zwolnienie wiązałoby się z jakąś odprawą, a PZPN nie ma zamiaru wydawać na to kasy - są inne potrzeby (wiadomo jakie). Możemy się już tylko modlić o zwycięstwo w Mariborze nad Słowenią, oraz cud w Pradze, oraz tryumf u siebie nad Słowacją. Jeśli zaprezentujemy się w jednym z tych spotkań podobnie jak na ostatnim meczu z Irlandią Północną, to możemy już życzyć Słowakom powodzenia w RPA...
* - W końcu nawet Złota Drużyna Górskiego tego nie dokonała, co prawda wtedy grało 8 zespołów i w barażu spotkaliśmy się z wicemistrzami świata - Holandią, u siebie wygraliśmy 4:1, a na wyjeździe polegliśmy 0:3 i dlatego to Oranje grali w turnieju.
EDIT: W zasadzie powinienem napisać drugą notkę, ale w sumie tytuł pierwszej wpisuje się w to co się stało po meczu w Mariborze. Nawet ja nie myślałem, że Benhałer odwali taką hałę i poleci z wielkim hukiem. Zaraz po meczu dziennikarze nsportu (w mojej opinii najmniej profesjonalnej redakcji sportowej w Polsce; w tvn24 zadzwonili do Radka Majewskiego gratulując mu objęcia posady selekcjonera) przeprowadzili wywiad z Grzegorzem Latą, który wściekły zapowiedział, że to koniec Holendra. Później zaczęło się biadolenie skrzywdzonego przez życie staruszka Leo, który uważa, że nie powinno się tak zwalniać trenera, ale powiedzieć mu to osobiście. Ciekawe tylko jak Lato miał to zrobić, jak nasz treneiro zaraz po meczu uciekł do hotelu, chowając się przed działaczami, żeby ci nie mogli go zwolnić. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby wrócić do Polski, tylko w try miga prysnął do Holandii. Podobno Lato nie zachował się na poziomie, co zarzucał mu Beenhakker, ale sam w radiu holenderskim powiedział, że decyzja Laty była spowodowana zbyt dużą ilością spożytego alkoholu! Czy to jest ten "international level" debaty, o której chodziło dyrektorowi/trenerowi Feyenoordu?
Wróćmy jednak do samego spotkania. Sam nie byłem najlepszej myśli, ale nie spodziewałem się takiego lania, ze strony przeciętnych Słoweńców. Pokazali oni nam jak powinno się grać, kiedy drużynie zależy na zwycięstwie. Zrobili dokładnie to co powinny zrobić "Orły" Beenhakkera w meczu z Irlandią Północną. Od początku usiedli na nas i cały czas atakowali. Nasi grajkowie nawet się nie wysilali, nawet nie udawali, że im zależy. Po prostu dali się ograć, poddali mecz walkowerem, a później tłumaczyli się w stylu Żewłakowa "Nie wiemy co się stało...". Ja wiem. Albo to bezmózdzy kretyni, którym ośrodki umysłowe w trakcie meczu się powyłączały, albo sabotażyści specjalnie przegrywający mecz. Nie wiem co gorsze. Naturalnie można by było ich uznać za fajtłapy, ale tylko wówczas, gdyby było widać, że posiadają ambicję, sportową złość, żeby pokazać, że tanio skóry nie sprzedadzą. Nie pokazali nic i to właśnie jest najbardziej bolesne.
Kto po Beenhakkerze? Wymieniane są różne nazwiska. Wśród, których jedno brzmi naprawdę złowieszczo: Stefan Majewski. Człowiek specjalizujący się w demontowaniu zespołów i konfliktujący ze wszystkimi. Tak było właśnie w Cracovii, gdzie zrozpaczeni kibice wymyślali coraz bardziej prześmiewcze przyśpiewki w stosunku do trenera. Mam nadzieję, że następnej notki nie będę musiał tytułować "Doctor Who?"
7 Comments
Recommended Comments