Opowiedz mi o swojej matce...
... czyli o Zygmunta Freuda kompleksie Edypa słów kilka
Zygmunt Freud jest postacią nietuzinkową, to wiadome. Był i pozostaje też postacią kontrowersyjną, ale i niezwykle istotną dla rozwoju psychoanalizy i psychologii w ogóle. Właściwie jakiekolwiek teksty próbujące ogarnąć jego dorobek naukowy i praktyczny próbujące zamknąć się w obrębie takim małym jak ten wpis, narażają się na śmieszność, bo będą poruszały tylko namiastkę jego teorii i wkładu w rozwój psychologii. A poruszenie namiastki będzie wywoływało automatycznie pytania, wątpliwości, ujawni niejasności i trudności definicyjne. Niemniej można próbować hasłowo ująć niektóre zagadnienia poruszane przez Freuda i tym samym zachęcić czytelnika do sięgnięcia po odpowiednią literaturę w celu uzupełnienia wiedzy. I tylko szkicem jednego problemu może być jeden wpis . A zatem zapraszam do mojego quasi-popularno-naukowego zerknięcia na Wuja Freuda i jego cygara.
Kompleks Edypa
Dlaczego zaczynam od tego pojęcia? Z prostej przyczyny - jest ono chyba najbardziej znanym pojęciem kojarzonym z Freudem. Stanowi pewien symbol jego pracy, a żarty na jego temat jak nie umarły przez ostatnie sto lat, tak i przez następne sto nic im nie grozi. A nie jest to tak prosta sprawa, jak niektórym się wydaje. Mówiąc o kompleksie Edypa nie mówimy o dosłownym powielaniu mocno nienaturalnych wzorców wyżej wzmiankowanego króla. O co więc chodziło Freudowi?
"He loved his mother like no other..."
Freud uważał, że całość naszego życia wewnętrznego podporządkowana jest popędowi życia - libido. Ono to jest energią psychiczną, która pcha nas do działania, podejmowania decyzji, uczuć, pasji, itp. Słowem - pcha nas ona do życia. Inna ważną kwestią jest jego pogląd na rozwój psychiczny człowieka. Ten, w jego przekonaniu, jest nierozerwalnie związany ze sferą seksualną - popęd życia to także jego dawanie. Jednym słowem - to libido jest podstawą życia, a dodatkowo ma jasno określoną zasadę działania - dąży do uzyskania przyjemności.
Jak to się ma do kompleksu Edypa?
Ano tak, że libido rozwija się wraz z dzieckiem. Na początku życia do osiągnięcia przyjemności wystarcza pożywienie i ciepło - oba dostarczane przez pierś matki. Dziecko zajada się i jest szczęśliwe, wszystkie jego potrzeby są spełnione. Później do potrzeb tych dochodzi samodzielność - wyrażana przez samodzielne korzystanie z toalety. Śmieszne? Niekoniecznie, na tym etapie rozwoju dziecko zadowala swoją potrzebę niezależności tym, że samo umie usiąść na nocniku, ew. powiedzieć komuś, że musi skorzystać z toalety. Mówimy o wieku około 2 lat, najdalej 3. Dochodzenie do pełnej autonomii musi się gdzieś zacząć, więc naturalnym jest, że zaczyna się od własnego ciała.
Ok, nadal nic o kompleksie Edypa...
Już do niego dochodzimy, ale to wprowadzenie jest niestety potrzebne. Dziecko rozwijając swoje potrzeby i zyskując coraz większą autonomię zaczyna postrzegać, że oprócz niego matka ma innych ludzi wokół siebie - przede wszystkim ojca. Do tej pory zadowolone było z ilości miłości, jaką matka go obdarza, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia - nie potrafi uzmysłowić sobie, że można kochać dwie osoby jednocześnie. Myślenie malucha ogranicza się do "albo - albo". Gdy zaczyna zauważać, że matka chce poświęcać swój czas nie tylko jemu, ale też temu drugiemu facetowi (napomnijmy, że Freud pisał głównie z perspektywy mężczyzn i ich rozwoju, co do dzisiaj jest przedmiotem wielu kontrowersji. Tzw. "kompleks Elektry" to pojęcie dużo późniejsze), to pojawia się uczucie znane nam wszystkim - zazdrość. Oczywiście w dużym cudzysłowie, bo wszystkie te procesy są zupełnie nieświadome. Nieświadomie więc dziecko - kierowane przez libido - pragnie pozbyć się tej zakłócającej jego "miłość" istoty. W wieku 3-5 dziecku nie są obce uczucia wrogie ojcu, nieuświadomione, a jednak sprawiające duże zakłopotanie. Z jednej strony dziecko kocha ojca (no przecież...), a z drugiej widzi, że ten ojciec coś mu zabiera i chce się go pozbyć - pragnie by umarł lub wyjechał. Tak fantazjuje przez jakiś czas próbując ogarnąć fakt, że matka naprawdę może kochać dwie osoby naraz. Dopiero, gdy samo poczuje podwójną miłość (w dużym uproszczeniu), będzie w stanie zrozumieć uczucia matki. A cały ten etap, w którym dziecko "nie lubi" swojego ojca i pragnie być z matką samo nazywa się właśnie "kompleksem Edypa". Freud twierdził, że każdy przechodził przez ten etap, bo jest to naturalny proces uczenia się miłości - oddzielenia miłości do matki od miłości "romantycznej" i zrozumienie faktu, że można kochać dwie osoby naraz (tu: matkę i ojca, męża i dziecko, żonę i dziecko). Ciężki to okres, ale niezbędny by osoba rozwinęła się we w pełni zdrowego człowieka.
A to mija?
Zakończyć wypada nakreśleniem tego, co daje nam i jak kończy się kompleks Edypa. A daje sporo. Dziecko zazdrości ojcu uwagi matki a jednocześnie "zastanawia się" co takiego sprawia, że ten duży ktoś jest wart uwagi matki, skoro ONO jest piękne, cudowne i tyle uwagi mu się poświęca (bo skoro się poświęca, to musi być ważne, nie?). I tu wkraczamy w sferę bardzo głębokiej symboliki. Dziecko poznaje swoje ciało (bo tylko to widać) i porównuje je z ojcem i dochodzi do wniosku (lub nie, ale to temat na inną dyskusję), że musi być takie jakie ojciec, żeby mieć taką samą miłość. I w ten sposób zaczyna identyfikować się z ojcem, naśladować go i spędzać z nim dużo czasu. Chce mieć kiedyś taką miłość i dlatego bierze wzorce od najlepszego przykładu jaki zna - swojego ojca. Ot, tak wg Freuda wygląda proces identyfikowania się z własną płcią.
Prawda, że zmyślne?
Oczywiście na ten wpis należy patrzeć jak na mocno okrojoną i uproszczoną wersję wydarzeń - ogrom procesów rozwoju wg Freuda i ich symboliki zmusza autorów do pisania opasłych tomów aż do dnia dzisiejszego, więc ten wpis ma być tylko "smaczkiem", który niektórym pokaże, że warto poczytać o Freudzie i poznać jego wizję rozwoju psychiki. Bo to wizja niezwykle bogata i jej istotności w dziejach psychologii nie sposób umniejszyć.
No i teraz już jaśniejsze może być, dlaczego w filmach często pada pytanie do pacjenta na kozetce: "opowiedz mi o swojej matce...".
Do zobaczenia w następnym odcinku, a na koniec...
Krzych
13 komentarzy
Rekomendowane komentarze