Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445598

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów - Recenzja


otton

682 wyświetleń

Zaczęło się to wszystko w roku 2007. Otrzymaliśmy wtedy pierwszego wiedźmina ? jak dla mnie grę zawierającą znakomitą fabułę i troszkę niedopracowaną technicznie. Najbardziej przeszkadzała mi chyba zawieszona nad ramieniem bohatera kamera oraz system walki. O ile część pierwszą za całokształt oceniłbym 4 lata temu na mocną siódemkę to i tak bardzo ją lubię i czasami do niej wracam. Tymczasem CDPROJEKT RED dało światu sequel jedynki o tajemniczym tytule Zabójcy Królów. Premierowe konfetti już opadło, więc można się wreszcie zabrać za ocenianie. Czy druga odsłona jest produktem lepszym od poprzedniczki?

Najważniejsza ... znów fabuła

Zacznę od ... negatywnej rzeczy. Niezbyt podobała mi się forma prologu. Nie tyle nawet podanie jej w formie opowieści skazańca, co pocięcie jej na fragmenty. Przesłuchanie było ciekawe, ale wolałbym by było zawarte w np. dwóch dłuższych fragmentach. Taki podział zwyczajnie frustrował mnie, gracza żądnego większych porcji krwi. Mamy wrażenie, że tym razem nie będzie ani grama nieliniowości. Na szczęście później to głupie odczucie znika i wreszcie gracze mają okazję, by porządnie wskoczyć w Wiedźmińskie buty i delektować się kolejną, bardzo dobrą produkcją Polaków. Całość jest jeszcze bardziej dojrzała niż jedynka. Część pierwsza poruszała poważne problemy dopiero w końcówce, tu zaś mgła wojny jest obecna cały czas. Świat gry nie jest do końca otwarty, na wolność w stylu Obliviona czy Morrowida nie mamy co liczyć. Całość skłania się w stronę poprzedniczki. Jak dla mnie to dobry pomysł, który sprawia że fabuła nie rozłazi się na wszystkie strony.

137953359.jpg

Wcześniej niż w poprzednicze poznajemy też, że neutralność nie istnieje. Tam wybór padał w ostatnim akcie, tu zaś jest już w pierwszym. W związku z tym też dla pełni wrażeń należy przejść tytuł dwa razy, bowiem zwieńczenie pierwszego aktu decyduje o kształcie drugiego rozdziału opowieści. Dzięki temu za każdym razem dostaniemy zupełnie inne zadania poboczne, a nawet częściowo lokacje. Fabuła opiera się o wątek rozpoczęty w zamykającej poprzedniczkę animacji. Królowie toczą wojny, ale wszyscy są bezradni wobec tajemniczego assasyna polującego na ich głowy. Geralt oskarżony o zabicie Foltesta będzie musiał wytropić zabójcę, by oczyścić swoje dobre imię. DoTwórcy znaleźli ciekawy sposób na połączenie gry nie tylko z sagą, ale i pierwszą częścią. Pojawia się też wiele nawiązań do sagi, które po przeczytaniu wszystkich książek dwa razy, bardzo doceniłem. Niektóre odzywki są wzięte żywcem z sagi za co też wieeelki plus. Za przykład posłuży mi to: ?kobiecie wystarczy byle siąść na męskich portkach ...?. Szkoda tylko, że teksty te są bardzo powtarzalne.

Walczymy ...

Przejdźmy już zatem do eksterminacji przeciwników. Walka została znacznie poprawiona w stosunku do pierwszej części. Teraz większą rolę odegrają znaki, a przede wszystkim petardy. Często nawet miecz nie jest narzędziem niezbędnym. Np. w jaskini harpii gdy zaatakowała mnie ich królowa, ciachanie mieczem około dziesiątki przeciwników było głupotą. Nawet pod wpływem eliksirów na normalnym czekała śmierć. Później odkryłem, że wystarczy po prostu obrzucić przeciwników petardami i uciec na drugi kąt areny. Walka stała się bardziej zręcznościowa, ale na pewno nie łatwiejsza. Osobiście wolę taką nowość. Brak tu też pauzy, której w RPGach zwykle nadużywam, ale gotów jestem to wybaczyć, gdyż zwyczajnie nie przydałaby się.

137954859.jpg

Nie oszukujmy się, bo pomijając bossów, reszta w pojedynkę robi małe wrażenie. Na normalnym nawet walka z królobójcą w akcie pierwszym nie dawała tak w kość jak 20 nekkerów naraz. I tu bardzo przydają się eliksiry. Wzorem jedynki i tym razem pojawiają się także bossowie. W pierwszym akcie specjalnie trudnych nie było, zaś w akcie trzecim pojawił się smok, który był już swego rodzaju wyzwaniem. Jednak i on był stosunkowo łatwy. Najtrudniejszy wg. Mnie był Vandergrift z aktu drugiego. Dlaczego zmęczył mnie na całe dwa dni, a smok padł za czwartym razem? Tego nie wiem, może to kwestia zbroi, ale w drugim akcie nie dało się jeszcze założyć najpotężniejszego ubioru zdobywanego w rzece tajemnic w akcie trzecim. Niezależnie od tego i tak Vandergrift sprawia najwięcej problemów i przy nim finałowe starcie z Letho jest dość proste.

Nie podobał mi się też system rozwój postaci. Niby drzewka są rozbudowane, ale stanowczo za duże jak na całą ofertę gry. Niektóre rzeczy możnaby połączyć. Do tego dodam, że wiedźmin trzaska levele migiem. Nie znaczy to, że talentów wystarcza, wręcz przeciwnie. Ja skończyłem na 30 lvl. z ledwie 1/3 drzewka alchemii i 1/2 szermierza. Mam nadzieję, że jeżeli powstanie pudełkowy dodatek to będzie integralny z podstawką. Levelowanie wypadało nienaturalnie szybko. Wolałbym jedno drzewko, a mniej talentów, bo tutaj twórcy wyraźnie się rozpędzili przy budowie gałęzi. Nie mówię, że liczę na otwarcie wszystkiego za jednym razem, ale na pewno ciut więcej by nie zaszkodziło. Obecna oferta gry jest zbyt uboga w stosunku do umiejętności. Całość naturalnie nadal pozostaje rolplejem godnym uwagi, bo mamy tu wszystkie cechy tego gatunku. Jak mnie ostatnio oświecił jeden forumowicz, w RPGach nie chodzi tylko o tony talentów i statystyk. W wiedźminie wszystko to zdobi drugi plan, niemniej gra zalicza się do kanonu action RPG.

143735062.jpg

Wiedźmińskie Eliksiry

Wspomniałem już, że twórcy znaleźli rozsądne spoiwo między grą a sagą. Całość dość dobrze się łączy i w dwójce klimat książek jest jeszcze wyraźniejszy niż w jedynce. Podobnie jak w cyklu wiedźmińskim, tak i tu widzimy, że choć neutralność jest najlepsza to jednak nie istnieje. W jedynce była droga neutralna, jednak dwójka ją porzuciła. Jak dla mnie to bardzo mądra decyzja. To niejedyny powrót na właściwe tory. Zmieniło się też trochę w kwestii zażywania "dopalaczy". Tym razem Geralt przed walką eliksiru już nie łyknie. Odpowiada to oryginałowi, wiedźmin musi przewidzieć co go czeka i przygotować się przed, a nie w trakcie walki. Jest to bardzo dobre rozwiązanie. Sam eliksiry łykałem dość często, w sumie po to inwestowałem tam talenty.

Poza wątkiem głównym

Podobnie jak w jedynce i tym razem powraca kościany poker. Doczekał się pewnej modyfikacji i uważam, że zwyczajnie się nie udał. Ciekawy pomysł z rzucaniem Kostami zaprzepaszcza niezwykłe szczęście przeciwników. Jak często wyrzucali oni stirta z ręki, podczas gdy mi w przypływie największego szczęścia wyszła przy pierwszym podejściu tylko trójka. Dalej bijatyki, tu już jest nędznie. Nie chodzi mi o animację, która wyraźnie się polepszyła, ale o banalność i fakt, że nie mamy wolnej woli, a tylko QTE. Przy nich bójki z mafii 2 są straszliwie fascynujące. Co do siłowania jest dobrze. Tu gra potrafi lekko dać w kość, choć jest to coś do opanowania. Chodzi tu o utrzymanie kursora w kurczącym się i przesuwającym polu.

143734234.jpg

Zaglądnijmy jednak głębiej do gry. Misje poboczne nie charakteryzują się już RPGową manierą zabij pięć utopców to ci dam stówę. Nawet zlecenia z potworami masowymi wymagają zniszczenia ich gniazd czy jaj, które składują. Zlecenia na potwory pochwaliłem, ale muszę je także zganić. Gniazd trzeba szukać nieraz po ogromnym terenie, a twórcy nie raczyli ich nawet oznaczyć. Znajdowałem je tylko z ciekawości z pomocą poradnika gier online. Ponarzekam tylko jeszcze, że są dość słabo zróżnicowane i jest ich mało. W każdym akcie są poboczne pięciu typów: jedno pokerowe, jedno bijatykowe, jedno siłowanie i parę wyróżniających się. Wg. Oficjalnego poradnika (sam zaliczyłem wszystkie) po obliczeniu średniej wychodzi ok. 7 pobocznych na turę. Cztery pojawiają się w każdym akcie, a więc możemy na całą grę liczyć tylko na ok. 10 zadań wyłamujących się ze schematu. Moim zdaniem trochę mało jak na tyle czekania.

W kwestii dubbingu nie jestem zadowolony w stu procentach. O ile główne postacie brzmiały nieźle (oschły, zmęczony życiem Geralt; zakapiorowaty Letho), o tyle np. taka Saskia brzmiała jak dziecko, któremu schowali cukierki leżące zawsze w kredensie. Jej wrzask pod Vergen nie zagrzewał mnie do boju, ale raczej śmieszył. Ogólnie są to przypadki jednostkowe, ale niektóre kwestie postaci pobocznych są zbyt często powtarzane. Jest to trochę nużące.

143733781.jpg

Graficznie, Erotycznie

Na pewno jest lepiej niż w jedynce. Karty były żałosne i o ile przy pierwszym obejrzeniu wywoływały wypieki, to później warte były raczej politowania. Tym razem mamy coś bardziej dojrzalszego i ... ?Sapkowskiego?. Gdybym recenzję dodał przed pachtem 1.1 narzekałbym tutaj na problemy z doczytywaniem tekstur. Grę obserwowałem na wysokich detalach i ogólnie mówiąc jest cudowna. Najbardziej oczarowało mnie chyba oświetlenie. Najlepiej przy tym wypadł las z aktu pierwszego. Te wysokie drzewa tworzyły niesamowitą atmosferę osaczenia, a nawet lekkiego zaszczucia. Z lokacji nie spodobało mi się tylko Loc Muinne, które było takie szare, wymarłe i przywodziło lekko na myśl planetę z drugiej części Riddicka. Ogólnie trzeci akt to został koncertowo położony.

Zachwyca szczegółowość postaci (oprócz tej cholernej kity Geralta), otoczenia. Znajdziemy tu takie detale jak sęki na deskach w karczmie. Żeby nie było za słodko dodam, że efekt upicia jest dużo słabszy niż w jedynce, a poza fabułą napić się nie sposób. Element ten zginął tak jak baseballe w Mafii 2. Gra jednak pod względem wyglądu miażdży inne pozycje, pokazując, że do fotorealizmu wcale nie potrzeba windowsa 7. Za stabilność gry (zaledwie raz na całą grę z wszystkimi pobocznymi wylądowałem bez powodu na pulpicie) ogromny plus.

Polacy pokazali, że za 90 zł potrafią dać więcej bajerów niż niektórzy za 130. Najbardziej ucieszyły mnie papercrafty i mapa. Trafiłem Geralta i Nekkera. Do całości nie potrzeba kleju, a karton jest wysokiej jakości. Przy moim biednym klejonym z wydruku Big Daddym, Geralt jest bardzo okazały. Mapa trafiła na ścianę obok pamfletu Jaskra, który dziełem literackim może nie jest, ale czuć, że pisał to Jaskier, ten prawdziwy znany z kart sagi. Do tego mamy pieniążek na szczęście, książeczkę z poradnikiem i filmy w dziwnym formacie, których do dziś od daty premiery odtworzyć mi się nie udało.

143733343.jpg

Jeden czy dwa?

Od daty premiery grałem codziennie, regularnie ze stoperem po 2,5 godziny. Wyjątek to ostatni dzień gdzie zamknąłem się w ok. 1h. Z wszystkimi pobocznymi grę zaliczyłem w nieco ponad 26h. To niezbyt wiele, ale doliczając drugą ścieżkę około 50 godzin będzie. Wiedźmin 2 wart jest polecenia i przy jedynce należy postawić znak wyższości w stronę dwójki. Jest po prostu lepiej i ciekawiej. Czas już tylko wystawić ocenę. Ta poniżej a ja pozwolę sobie napisać dlaczego tak, a nie inaczej. Miałem duży problem z ocenieniem gry. Pierwsze minuty świetne, jednak drobne upierdliwości spowodowały, że ocena za frajdę mocno zjechała w dół. Całokształt trochę mnie rozczarował. Nie oceniam też ze średniej, bo frajda jest dużo ważniejsza niż grafika. Twórcy stworzyli coś świetnego, ale do ideału dużo brakuje. Gdyby ocenić tylko fabułę, byłoby 9, a tak ...

792119049757.jpg.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...