Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4874
  • wyświetleń
    462146

Zmierzę się ze Sztormem


Qbuś

1059 wyświetleń

Tak się jakoś złożyło, że od początków swej bytności w sieci, trzymam się blisko książek. Nawet w czasach dial-upowego połączenia (kto jeszcze pamięta zmorę 0 20-21-22?) pisywałem mini-recenzje do AM KSIĄŻKI (tego to na pewno nikt nie pamięta). Na tym forum też zawsze dużo siedziałem (i dalej posiadywuję) w dziale książkowym. Na blogu również wracam do tematów literackich, mimo ich średniej popularności. Nie przydarzyło mi się jednak nigdy napisać pełnoprawnej recenzji. Były wrażenia krótsze i dłuższe, ale spisywane raczej 'z biodra'. Postanowiłem się sprawdzić. I dla siebie, i dla Marcina Przybyłka - jego cykl na to zasłużył. Chcę spróbować zachęcić do zapoznania się z cyklem, więc kluczowe informacje postaram się 'zaciemniać'.

________

11.gif

GAMEDEC: Zabaweczki. Sztorm

Marcin Przybyłek

sup125.jpg

Niektóre książki można porównać do literackiej kolejki górskiej. Wysokie tempo, dużo emocji i bardzo dużo zakrętów. Autor takiej książki musi też pamiętać o tym samym, o czym pamiętać muszą konstruktorzy - by tych emocji nie było zbyt wiele. Ta wąska granica oddziela bowiem najelpsze rollercoastery od koszmarów zakończonych niechcianym uzewnętrznieniem treści żołądkowych. Od razu napiszę, że Marcin Przybyłek sprawnie balansuje na tej granicy. I o ile w przypadku poprzedniego tomu momentami czułem lekkie mdłości, tym razem problem ten zaniknął. Do rzeczy jednak...

Gwoli formalności dodam, że Zabaweczki. Sztorm jest to trzecia i pół część (druga część dwutomowej części trzeciej) przygód gierczanego detektywa (game detective) Torkila Aymore'a, który dzięki swym umiejętnościom zawodowym, sprytowi oraz odporności na zawirowania losu znalazł się w samym środku jednych z największych zawirowań w przyszłej historii (a to zgrabny paradoks) ludzkości. W obu częściach trzeciego tomu przybierają one siłę sztormu. W Błyskach nabiera on mocy, a w Sztormie rozlewa się na całą Ziemię, nie oszczędzając reszty wszechświata. Zamieszki skierowane przeciw 'tym bogatym i złym' nabierają iście morderczych kształtów i okazują się być czymś znacznie bardziej złowrogim.

torkilimiasto.jpg

Fabuła rozkręciła się maksymalnie w części poprzedniej, więc tu mamy pewne spowolnienie. Jest to spowolnienie względne, ale bardzo dobre. Właśnie w części poprzedniej czasami czułem się zbyt przytłoczony zwrotami akcji, pogłębieniami spisków i kolejnymi tajemnicami. Błyski ugruntowały fabułę, a Sztorm z tego korzysta. Nieco niższe tempo pozwala też spokojniej spojrzeć na dotychczasowe wydarzania, nawet gdy raczeni jesteśmy kolejnymi porcjami emocji. Tu pojawia się słowo-klucz. Emocje to kolejna część składowa udanej prozy autora. W przypadku Sztormu

smutek i rozżalenie wzbudzało zniszczenie i porzucenie Ziemi, wściekłość i bunt śmierć Lilith, a obrzydzenie poczynania O'Maleya

. I nie pisałbym o tym gdyby nie fakt, że tu emocje przeżywałem bardzo intensywnie.

Lubię prozę Marcina Przybyłka za to, że większość rzeczy okazuje się być czymś 'znacznie bardziej [tu wstaw odpowiedni przymiotnik]'. Wydawałoby się, że połączenie treści filozoficznych, spójnej technologicznie i socjologicznie wizji świata, wysokiego tempa, wątków miłosnych (w ostatniej części śladowych) oraz solidnej dawki przemyśleń i o czasach naszych, musi zaowocować niestrawnym misz-maszem. Tak się jednak nie stało. I za to należy się najwięcej pochwał dla autora - za tak rzadką dziś równowagę pomiędzy rozrywką a głębszą treścią. Dziś autorzy albo uciekają w jedną, albo w drugą stronę. Przybyłek pokazuje, że można i po środku znaleźć dla siebie miejsce. I mam wrażenie, że mógłbym przegadać niejeden wieczór z autorem (lub innymi czytelnikami) o tych książkach.

torkil1280x1024.jpg

Językowo nie mam żadnych zastrzeń (choć znalazłem jedną literówkę, ale to już kwestia edytorsko-korektorska), czytało mi się płynnie i bez 'zaciachów'. Jak na część ostatnią przystało - sporo wątków znajduje satysfakcjonujące rozwiązanie (SPO m.in. świetny wątek roztrojenia SPO), ale mamy trochę wątków otwartych. Autor ma jeszcze duże pole do popisu, bo i

Shadow Zombies gdzieś sobie terraformują, i Thiri nie spoczną na krwawych laurach, i Imperator trochę zechce namieszać

. No i Torkil na pewno też w coś nowego się wmiesza. Czekam niecierpliwie, bo Cię lubię, Torkilu.

________

Od Was, drodzy czytelnicy, oczekuję oceny recenzji. A od czytelników Gamedeca, dyskusji. Na koniec zaś zachęta filmowa.

Czyż istnieje bowiem coś bardziej przerażającego, niż zdać sobie sprawę, że mamy chwilę teraźniejszą? To że potrafimy w ogóle przeżyć ten wstrząs, zawdzięczamy wyłącznie temu, iż z jednej strony chroni nas przeszłość, a z drugiej przyszłość.

Virginia Woolf

Orlando

23 komentarzy


Rekomendowane komentarze

RamzesXIII - Prawo do wrażeń masz, ale ja z kolei nie mam zupełnie pojęcia skąd takie wrażenie. Może gdybym napisał szczegółowy referat analizujący wpływ udostępnienia technologii cyfryzacji osobowości oraz porzucania ciał na społeczeństwo, to by było mniej banalnie. A tak w pełni serio - uwierz mi, że słowo 'banalne' jest jednym z ostatnich, które przyjdzie Ci do głowy.

Marcin - Będę przekonywał nieprzekonanych ;)

Link do komentarza

Jakoś mnie nie rajcują sci-fi flicki o detektywach przyszłości z okładkami, gdzie fruwa sobie coś w rodzaju cyberłaka z mieczem w pancerzu. Wiem, prostak ze mnie i "się nie znam".

Ale felietony Twoje czytało mi się z przyjemnością. Po prostu Gamedec do mnie nie dociera. Nothing personal.

Link do komentarza
Jakoś mnie nie rajcują sci-fi flicki o detektywach przyszłości z okładkami, gdzie fruwa sobie coś w rodzaju cyberłaka z mieczem w pancerzu. Wiem, prostak ze mnie i "się nie znam".

Ale felietony Twoje czytało mi się z przyjemnością. Po prostu Gamedec do mnie nie dociera. Nothing personal.

Give the flick a chance. Pomiędzy okładkowym wrażeniem, a samymi powieściami jest całe morze różnych różności.

Hm. To prawda, z tymi różnościami :)

Nie wiem, czy Ramzes choć odrobinę Gamedeka nadgryzł, ale pewnie wszyscy czytelnicy cyklu się ze mną zgodzą, iż w kolejnych częściach styl i klimat jednak istotnie się zmienia - zwłaszcza, iż Granica Rzeczywistości to zbiór opowiadań, a pozostałe - powieści.

Ale z pewnością właśnie przez tę zmienność słowo 'banał' jest jednym z ostatnich, którego użyłbym w odniesieniu do Gamedeka. Bo też jest to zmienność, hm, wielotorowa - tam, gdzie warstwa, powiedzmy, 'materialna' świata przedstawionego skręca z fajnego, 'eleganckiego' sci-fi doprawionego cyberpunkiem, w klimaty trochę moim zdaniem nieco tandetne, warstwa fabularna, zwłaszcza metaforyczno-metafizyczna się naprawdę rozkręca i wciąga coraz bardziej, trzymając mnie przy tej serii.

A jeśli Sztorm nieco uspokaja tę naprawdę szaleńczą jazdę z Błysków i Marcinowi udało się ładnie i zgrabnie powiązać wszystkie, skrzętnie pomotane w poprzednich tomach wątki - doskonale, być może dorówna w mojej opinii pierwszym dwóm częściom cyklu.

Link do komentarza

O recenzja książki! "Masz browca!" :P No cóż recenzja fajnie napisana, ale co do sagi... to przeczytam w niedalekiej przyszłości :D Wiedźmina mam w kolejce, ale nie wiem kiedy go dostanę :( Pewnie dopiero na gwiazdkę, ale obiecuję, że Gamedec przeczytam w niedalekiej przyszłości.

Link do komentarza

Recenzja fajna, słyszę o serii niepierwszy raz, ale w kolejce jest sporo książek, jak Tożsamość Bourne'a (dokończyć) i kolejne jej części, pożyczone Łzy Nemezis, Pustynna Włócznia i 2 tom Pana Lodowego Ogrodu :) Według mnie mógłbyś opowiedzieć bliżej o uniwersum, bo nazwy własne takie jak gierczany detektyw, komuś, kto nie zna uniwersum (jak ja) mogą coś tam powiedzieć, ale nie na tyle, żeby zaintrygować.

Link do komentarza

Ech, w tej stercie książek do przeczytania, zaraz po stercie gier do zagrania pod całą hałdą anime do obejrzenia leży sobie Gamedec i czeka. Zastanawiam się czy wziąć kilof i zrobić podkop zamiast odgarniać tą całą górę warstwa po warstwie... centymetr po centymetrze...

Link do komentarza

k0nrad - Trochę nieco tandetne, powiadasz? ;) Ja bym zamiast słowa tandetne powiedział 'efekciarskie'. Tak jak i w kinie akcji - nieco efekciarstwa potrzeba. Byle z nim nie przesadzić.

alfneo18 - Obiecuj nie mi, obiecuj autorowi. Ale postaram się kiedyś przypomnieć.

sv3n - Ja mam całą wielką stertę książek kupionych w lumpeksie. Na razie przechowuje je w pracy i staram się systematycznie czytać. Ale i tak inne zawsze wiodą prym - a to z biblioteki, a to prezenty.

pavlaq89 - Z książkami nie mam tak źle, ale gdybym chciał zacząć oglądać filmy i seriale z ostatnich kilku lat, które bardzo mnie zainteresowały... To musiałbym wziąć miesięczny urlop i zakupić spory karton Nescafe albo innego kawiszcza.

Link do komentarza
k0nrad - Trochę nieco tandetne, powiadasz? ;) Ja bym zamiast słowa tandetne powiedział 'efekciarskie'. Tak jak i w kinie akcji - nieco efekciarstwa potrzeba. Byle z nim nie przesadzić.

Tak, trochę nieco odrobinę ciut tandetne ;p. Efekciarstwo? Tak, ale takie 'tanie'. Nie chodzi mi o to, że w procesie 'bigger, better, more badass' Marcin zabrnął za daleko. Raczej, że na tej ścieżce wziął zły zakręt.

Wyciąganie rozwoju technologicznego na kolejne poziomy (które rozumiem i akceptuję jako zabieg tworzenia świata i fabularny) w pewnym momencie z formy pachnącej cyberpunkiem i bardzo mi odpowiadającej (zaawansowane interfejsy, wpływanie na zmysły, 'duch w maszynie' etc) przeszły do 'jeszcze większy power armor, jeszcze większa armata' i przy Coremourach już zaliczyłem delikatnego facepalma. Całość oderwała się zupełnie od ludzkiej skali, stając się nader epicka w taki dość... prostacki sposób.

Ok, taki zamysł autora. Być może (liczę na to w sumie :)) jest to element kolejnej zmyłki. Mam nadzieję, że po lekturze "Sztormu" ogarnę całość, większy obraz, i akurat ten fragment literackiej układanki, który dotąd mi zgrzytał i nie pasował, wskoczy w odpowiednie miejsce i uwierać przestanie.

Link do komentarza

Pan Qbuś zasiał w mym sercu pewną wątpliwość :) Od zawsze między mną, a polskimi pisarzami była gruba ściana, od której zawsze się odbijałem. Teraz zwątpiłem czy to słuszne. Czytam sobie troszkę ten wpis, troszkę dyskusje o książce na forum, i mam coraz większą ochotę ruszyć do sklepu po swój egzemplarz lub całą serię (a co :)). Może znajdę ją w Empiku, wtedy rozsiądę się na kanapie i przeczytam kilka stronic i zadecyduję, czy warto pogodzić się z polskimi pisarzami :)

Link do komentarza

k0nrad - Jakoś nie wydaje mi się, żeby Twoje zdanie uległo zmianie po Sztormie. Rozumiem Twe rozumowanie, ale go nie podzielam. Ja tam ucieszyłem się głosem swego wewnętrznego dziecka widzącego wielkie roboty ;) Poza tym jakoś takoś mi się zdaje, że dużo lepiej by to wyglądało na ekranie niż w słowach.

luq92 - W Empiku powinna być - polecam zacząć od tomu pierwszego, gdyż są to opowiadania, więc chwila w Empiku będzie bardziej odpowiednia. Czemu tak się odbijasz od polskich pisarzy?

Link do komentarza

Sam nie wiem. Mam jakiś strach do tego co nasze. Nawet za bardzo polskich filmów nie lubię. Polskiej muzyki nie słucham, polskich książek nie mam. Co najwyżej przeczytałem kilka stron "Raz w roku w Skiroławkach", bo akurat nic pod ręką nie miałem. Ogólnie można podsumować, że uważam troszkę, że co polskie, to gorsze. Ale widzę po GAMEDEC, że byłem w błędzie. Przynajmniej częściowo :) Może namówię rodziców żeby mi zafundowali całą serię jeśli mi się spodoba :)

[edit]

Równiutko po godzinie Ci odpowiedziałem :) To się nazywa wyczucie czasu :P

Link do komentarza

Wiem, o co chodzi. Znam parę osób z podobnymi uprzedzeniami. Mi się wydaje, że wynika to z narażenia na wszystko co nasze. Mieszkając w Polsce jesteśmy zalewani tym co Polskie - mało jest selekcji. A z zagranicy dociera albo to, co jest już tam (bardzo) popularne lub produkcje bardzo dobre. Ale wystarczy nieco wysiłku i polskiego materiału wysokiej jakości dużo się znajdzie.

Link do komentarza

Właśnie chyba znalazłem materiał wysokiej jakości :) Chyba niedługo wybiorę się na miasto i skoczę do Empiku. Szczerze mówiąc, to nigdy nie widziałem Gamedec'a w Empiku, a jestem tam stałym bywalcem na dziale z książkami i znam tam praktycznie każdą półeczkę. Najwyżej sprowadzę sobie :P

Link do komentarza

To jak nie znajdę, to jadę do Bydgoszczy :P Nie mam daleko :P Spróbuję sprowadzić sobie całą serię. Będzie co czytać we wakacje. W dodatku może od jutra będę odcięty od neta przez kilka dni, więc przyda mi się przyjaciel-książka na cały dzień :)

Link do komentarza

Muszę przyznać, że dla estety, projekt okładek Gamedeca odrzuca na dwa kilometry. Kicz ze zgroza. Natomiast te grafiki co podałeś w środku artykułu - niam niam. Zdecydowanie lepsze wykonanie, lepsze wyczucie sprawy i przyjemny klimat sprzyjający ewentualnemu kupnie. Jak widać, wciąż tylko Fabryka Słów robi pięknie wyciosane okładki na tym polskim poletku.

Tak wiec, poniekąd rozumiem zastrzeżenia Ramzesa. Pierwszy efekt styczny zniechęca.

Link do komentarza
Jak widać, wciąż tylko Fabryka Słów robi pięknie wyciosane okładki na tym polskim poletku.

FS? Zdarzą im się dobre okładki, ale równie często okrutnie przefajnowują...

A co do innych polskich wydawnictw 'okołofantastycznych' - MAG ma naprawdę fenomenalne okładki większości swoich hardcoverów (fakt, trochę wtedy te książki kosztują). SuperNOWA też potrafi dać niezłe grafiki, zerknij sobie w ich portfolio dokładniej.

Link do komentarza

luq92 - empik.com rozwiąże Twój problem :P Zamówienie do sklepu, zero opłat za dostawę. Luz, blues.

UncleKaNe - O okładkach dyskusji było sporo, także z samym autorem. I zgadzam się z nim po części, że sam fakt, że dyskutujemy o okładkach jest dość hm.... wątpliwego uroku. W końcu czym jest okładka? Jedynie wydawniczym tworem, który ma przykuć oko. Jest minimalną częścią składową książki, ale od części literackiej zupełnie oddzielnym. A ja wolałbym same dyskusje o tej właśnie części.

k0nrad - FS to FS ;) Choć okładki cyklu Piekło i Szpada Kresa bardzo mi się podobały. Poza tym wydaje mi się, że odstajemy i tak w większości przypadków od wydań US/UK - zwłaszcza jeśli chodzi o rynek przeciętnych czytadeł. U nas okładki kryminałów bywają tragiczne, a angielskie są przeważnie dobre.

Link do komentarza

Jeśli za główny czynnik dobrej recenzji obierzemy to, jak bardzo zachęca ona potencjalnych czytelników do przeczytania danej pozycji, to twoja recenzja jest świetna. I nawet jeśli to co chciałem napisać nie zostało ujęte zbyt umiejętnie, to mam nadzieję, że mnie zrozumiecie ;-) Żeby było bardziej rzeczowo - GEMEDEC znalazł się u mnie jako pierwszy na liście książek rozrywkowych do przeczytania :-)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...