Resident Evil Village, a sprawa polska
W polskich serwisach o grach dużym echem odbił się news o braku choćby polskiej kinowej wersji językowej dla ósmej, głównej części Resident Evil (nie liczymy oczywiście spinoffów typu Revelations). Polski dystrybutor twierdzi, że taką decyzję podjął Capcom, ale czy sprawa nie ma drugiego dna? Postarajmy się rzucić okiem na kilka faktów?
1. Czy w Polsce jest za mało fanów Resident Evil?
Bardzo mało prawdopodobne, sam wątek tematów braku polskiej wersji językowej liczy się już w dziesiątkach, zaś wątek o braku greckiej wersji to zaledwie jeden temat. Oczywiście sprawa wywołuję duże poruszenie wśród nie tylko naszych rodaków, ale także obcokrajowców, pojawiły się tam również rzeczy niemiłe, jak stereotyp Polaka, jako złodzieja samochodu, w odpowiedzi niektórzy usłyszeli komentarz w stosunku do Amerykanów, jako zjadacze hamburgerów, dodam, że Steam za takie porównania parę banów już posłał.
2. Czy język polski jest na Steam niszowym?
Na 29 języków znajdujących się w zestawieniu Polski znajduję się na 8 miejscu, posługuję się nim 2,21% użytkowników platformy Valve. Dodam tylko, że niżej od nas są języki japoński, koreański, włoski, arabski, tajski, a mimo wszystko Village zostanie wydany w takich wersjach językowych.
3. A może to wina wysokiego stopnia piractwa w Polsce?
W latach 90 w wyniku zmian ustrojowych legalny polski handel grami dopiero przecierał szlaki, ale mimo wszystko były podmioty, które jeszcze przed wejściem prawa autorskiego w 1994 handlowały takim towarem, były to choćby Mirage, IPS Computer Group (z czasem oba podmioty się połączyły i utworzyły IM Group, którą potem zmienił nazwę na Cenega), Techland. Dzięki doświadczeniu handlu na bazarach i polskim działaniom marketingowym oraz polskim wersjom językowym i tanim seriom rynek nielegalnego pirackiego oprogramowanie znacznie się u nas zmniejszył, obecnie szacunki mówią o 46%, a dodam, że po upadku PRL te dane były wyższe.
4. Czy na pewno była to decyzja Capcomu?
Nie da się ukryć, że polskim firmom wydawniczym jest na naszym podwórku coraz ciężej, liczba graczy w Polsce to ponad 12 mln, oryginałów sprzedaję się zdecydowanie więcej niż w latach 90 XX wieku i pierwszej dekadzie XXI wieku, w dodatku sytuacji nie poprawia fakt, że polskie oddziały mają tutaj zagraniczne koncerny, jak Microsoft, Sony, Ubisoft, EA, Koch Media, polskie wersje gier samodzielnie przygotowują też Bethesda (mają swój polski kanał na youtube) i Activision Blizzard.
Mniejsi polscy wydawcy dawno poupadali lub zmienili profil działalności, jak Coda, LEM, Play-it, Manta, zaś z trójki potężnych polskich dystrybutorów, tj. CD Projektu, Techlandu i Cenegi ostała się tylko ta ostatnia firma. I tu pojawia się pytanie, czy w związku z tą sytuacją oraz faktem, że Covid uderzył w wiele przedsiębiorstw te czynniki nie sprawiły, że dział wydawniczy Cenegi cienko przędzie i wkrótce nie usłyszymy o kłopotach finansowych tej firmy? Bo tak naprawdę firma mogła zaoszczędzić na polskiej wersji w wyniku ewentualnych kłopotów finansowych, ale to tylko hipoteza.
5. A może to polskie firmy nie umieją negocjować warunków?
Polscy dystrybutorzy zaczęli się skarżyć, że stali się ofiarami własnego sukcesu, kiedy polski rynek handlu grami zaczął zyskiwać na wartości? Ale czy na pewno to zagraniczne koncerny są wszystkiemu winne? Bo ile jestem w stanie zrozumieć, że takie Nintendo od lat nas pomija w kwestii polskich wersji językowych swoich gier na wyłączność oraz Square w sprawie choćby braku polskich napisów w serii Final Fantasy, to jakim cudem w PES 2021 na Steamie pojawia się napisy po grecku?
Może Grecy mają większy rynek gier od nas? Guzik prawda, w zestawieniu Market Games by Renevue zajmują dopiero 49 miejscu, Polska 23. To może chociaż więcej jest Greków na platformie Valve? Też nie! Językiem greckim posługuję się zaledwie 0,12% użytkownik Steama, Polski dla przypomnienia 2,21%. Dodam, że Polskę zamieszkuję też więcej ludności (około 38 mln, Grecja niecałe 11 mln). A na niszowy sport też nie ma co zwalać winy, bo piłka nożna jest u nas sportem zespołowym numer jeden, jeśli chodzi o popularność.
Dodam, że jedyną grą po polsku z katalogu Konami była u nas PES 6 (i to tylko przez pomyłkę, Polskę pomylono z Portugalią, jak opowiadał Michał Gembicki w podcaście Papkina na polskigadev.pl, przypomina mi się dowcip, Poland, Holland, what a difference?). Jakim cudem tak mały rynek, jak Grecja wywalcza sobie greckie napisy, u nas polskie firmy mają z tym problem? Chyba Grecy twardziej negocjują.
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze