W dzisiejszym wpisie przedstawię książkę o grach, którą napisał... ksiądz. "D&D: demony komputerowego nieba" autorstwa ks. Andrzeja Zwolińskiego (1995!) to ciekawa, choć bardzo krótka (32 strony, wygląda trochę jak książeczka do nabożeństwa) lektura. Także ze względu na głupoty .
Niemniej, wielu współczesnych i wyśmiewanych już na tym blogu "nałukofcuf" mogłoby się nauczyć od księdza paru rzeczy. I mam tu na myśli pozytywy!
Zaczynajmy:
CytatHistoria rozwoju jest krótka i niezwykle dynamiczna. Dzieli się ją według tzw. generacji. Pojęcie to pojawiło się w 1964-1970 (...). Przyjęto wówczas, że generację zerową (...) charakteryzowały przekaźniki elektromagnetyczne, zapożyczone z telefonów i maszyn analitycznych.
Póki co - brak głupot. Ba, Autor wspomniał nawet o maszynie ENIAC z 1946 roku (nawet data była!). Nie obeszło się jednak bez paru głupotek:
CytatGłówna część gry (D&D - dop. MY) odbywa się w wymyślonym świecie magii {?}. Bohaterowie są dobrzy i źli. Ci drudzy mają tym dłuższe życie, im więcej w nich zła i przemocy (...).
Interesujące... Oczywiście o tych "dobrych" nie było ani słowa. Bo, w sumie, po co ?
Najzabawniejszy była jednak, przytoczona na końcu, informacja prasowa z "The Bakersfield Californian" (jedyne co się nie zgadza to data - 24.12.1992 w książce, a według strony gazety - 24.11.1992, ale to szczegół).
Jako, że mam trochę miejsca przytoczę cały tekst:
CytatTrzech nastolatków pod wpływem gry D&D zawarło pakt, że na zawsze pozostaną przyjaciółmi.
Nie widzę w tym, póki co, nic dziwnego. Ludzie na całym świecie deklarują sobie różne rzeczy i nie jest to wina gier .
CytatOsiemnastoletni Billy Smith, dziewiętnastoletni Joel Henry i również dziewiętnastoletni Scott Kammeyer byli pochłonięci grą. Joel był "mistrzem strategii" {nie znam się za bardzo na D&D, ale chodziło chyba o "mistrza gry"}, a Billy i Scott odgrywali pewne postacie.
Poza moim wtrąceniem nie ma się chyba czego czepiać. Ale czytajmy dalej:
CytatWedług zasad gry uczestnicy muszą być całkowicie posłuszni "mistrzowi strategii".
Interesujące, prawda? A później powstają teksty, jak niedawno w GW o "gwałtach na graczkach RPG"...
CytatGdy Joel musiał przeprowadzić się do Teksasu, wymyślił z przyjaciółmi plan utrzymania przyjaźni.
I jak sądzicie - co wykombinowali? Telefon? Korespondencję listowną? Nie byłoby o nich tekstu...
CytatPostanowili zabić rodzinę Kammeyerów, ponieważ rodzice Scotta mieli samochód, trochę broni i pieniędzy - przynajmniej więcej niż inni.
Pokrętna logika, ale ma sens ... Nie?
CytatChłopcy zaczaili się na rodziców Scotta, ściągając ich z pracy do domu pod pretekstem awarii w łazience.
Heh - już to widzę. "Pani mamo Scotta - ma pani awarię w łazience. Proszę natychmiast przyjechać z mężem!" . Dobra - nie powinienem się nabijać... .
CytatPodczas morderstwa Henry "mistrz strategii" czekał na zewnątrz i słuchał strzałów z pistoletu, oddawanych przez "poddanego" Smitha.
I już wiecie dlaczego bracia (wtedy) Wachowscy nazwali "tego złego" Smithem w Matrixie .
CytatCiała rodziców i brata Scotta {a ten tu skąd?} znaleziono w sobotni wieczór w ich domu przy Gibson Street w miejscowości Bakersfield w Kalifornii. Narzędzia zbrodni - nóż {?} i pistolet - zostały wrzucone do jakiegoś kanału przez trzech przyjaciół, którzy wyruszyli w podróż do Ameryki Południowej. Zanim dotarli do Meksyku, wyczerpały im się pieniądze.
Zgadniecie ile zabrali ze sobą pieniędzy? Jak nie zgadniecie to znaczy, że nie nadajecie się na "mistrzów strategii". Zabrali ze sobą dokładnie $163. Informacja pochodzi z archiwów strony Los Angeles Times.
CytatZostali aresztowani, gdy przekraczali granicę Kalifornii. Każdy z nich przyznał się do przestępstwa w rozmowie z prowadzącymi śledztwo.
A wiecie, co w całej tej historii jest najciekawsze? Totalny brak komentarza ze strony Autora - na tym kończy się książka.
Ale i tak nie jest źle.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.