Skocz do zawartości

Okruszki Gofruszki

  • wpisy
    77
  • komentarzy
    914
  • wyświetleń
    81845

Zagłada Hiroszimy


Gofer

779 wyświetleń

Przeglądając domową biblioteczkę natrafiłem na mały tomik, który natychmiast przyciągnął moją uwagę. Stara, zżółkła i poniszczona książeczka leżała samotnie między innymi, grubymi księgami. Z uśmiechem pomyślałem, że musiałem lubić ją za młodu, ponieważ cała pomazana była długopisem. Moją uwagę zwrócił jednak jej tytuł "Zagłada Hiroszimy". Może i nie zwróciłoby to mojej uwagi, gdyby nie to, że nazwisko autora było japońskie - Ogura Toyofum. Nie sprzątając nawet rozrzuconych dzieł, zabrałem się za czytanie.

Do rąk Czytelników oddajemy wstrząsający dokument - relację profesora uniwersytetu w Hiroszimie, Ogura-Toyofumi, człowieka, który przeżył dzień 6 sierpnia 1945 roku.

Tego dnia nad miastem pojawiły się trzy superfortece B-29. Jedna z nich, nazwana "Enola Gay", zrzuciła bombę atomową.

Bomba ta wybuchła.

Już ten krótki wstęp sprawił, że coś ścisnęło mnie za serce. Relacja człowieka, który przeżył eksplozję jądrową, nie błaha to rzecz! Książkę pochłonąłem na jeden raz, czego nie mam w zwyczaju. Faktycznie jest to dokument wstrząsający i chwytający za serce. Autor opisuje tu swoje przeżycia z czasu samej eksplozji, a także z dni późniejszych, kiedy to wyrusza na poszukiwania swojej żony i trójki dzieci. Na niemal każdej stronie czytać możemy o rzeczach masakrycznych, jak np:

Coraz nogi moje zapadały się w coś miękkiego. Z przerażeniem stwierdziłem, że w ciemnościach stąpam po trupach.

Warto zaznaczyć, że to akurat jeden z lżejszych przykładów, jakie na tych blisko osiemdziesięciu stronach lektury można odnaleźć. Po zakończonej lekturze zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak mało mówi się o tej tragedii? Właściwie każde dziecko zna datę 26 kwietnia 1986r. Mówi się o niej w szkołach, tak na lekcji fizyki, jak i na historii, podczas gdy o ataku na Japonii zaledwie wspomina się przy okazji drugiej wojny światowej. Dlaczego? Dlaczego nie powstaje na ten temat więcej gier, dlaczego nie ma o tym filmów, dlaczego nie mówi się o skutkach nalotu? Przecież szósty i dziewiąty sierpnia setki razy lepiej pokazują, jakie mogą być skutki jądrowej katastrofy. Co ważniejsze, nie odstraszają ludzi od budowy elektrowni jądrowych, a od stosowania atomowych bomb, co przyniosłoby dużo lepsze skutki dla świata.

To dlatego, że za atak odpowiedzialni są Amerykanie, którzy przecież obecnie są 'tymi dobrymi'? Może. A może ludzkość chce zwyczajnie zapomnieć o swoim ogromnym błędzie? To również prawdopodobne, acz bardzo głupie. Ludzie często powtarzają błędy, o których zdążyli już zapomnieć. Świeże błędy powtarzają zresztą równie często - 18 sierpnia kolejna bomba atomowa miała spaść na Japonię...

Gorąco polecam przeczytanie tej książki, ponieważ skutki katastrofy jądrowej obrazuje dużo lepiej, niż wszystkie filmy o Czarnobylu, Stalkery, Fallouty i im podobne gry.

22 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Powiem wprost: Hiroszima (i miasto Nagasaki, które podzieliło jej los) to jedno z największych tragedii (i ludobójstw) jakie wydarzyły się dekady temu. To co Roosevelt (bo to on jest za to odpowiedzialny) zrobił, to najnormalniejsze barbarzyństwo, przez które Ameryka będzie naznaczona do końca swego istnienia tak jak Kain został przez Boga naznaczony. Naprawdę żal mi cywili którzy zginęli i łączę się w bólu.

Link do komentarza

Racja, Amerykanie myślą, że są oni dobrzy i tak trzeba pokazać się reszcie świata. Wspomnę tu chociaż o grze która powinna wyjść, mianowicie "Six Day in Fallujah". Amerykanie zapewne śmiali się jak Rosjanie się oburzyli za misję "No Russian" w MW2, która była wymyślona, ale jak już chce się wydać grę ukazującą prawdę o nich, to już wielkie halo itd. Po prostu żal na ten kraj i tyle. A i w sumie rzeczywiście, zrobić grę w takim miejscu i czasie byłoby równie ciekawe, ale... (patrz wyżej)

Link do komentarza

Maciej - jedne z największych, fakt, ale były bombardowania z większą ilością ofiar. Nigdy jednak jedna bomba nie zabiła tak wiele ludzi.

Ave - Amerykanie to kraj-nie kraj. Nie mają właściwie łączącej ich historii, nie ma na czym budować patriotyzmu, więc latają gdzie popadnie, żeby mieć o czym pieśni śpiewać. Przecież jeśli spojrzymy na ich historię, to od zawsze będziemy widzieli niesioną przez nich śmierć i zniszczenie. Najpierw wymordowanie rdzennej ludności Ameryki, atomówki, Wietnam, Irak, Afganistan... Dalej mamy niszczenie środowiska, w końcu to na ropie USA dorobiło się swoich pieniędzy. A mieli substytuty, chociażby do zasilania samochodów. Wystarczy rzucić okiem na twórczość Nikołaja Tesli (http://pl.wikipedia.org/wiki/Nikola_Tesla). Auto na prąd nie znalazło zastosowania. Dlaczego? Tak można mnożyć właściwie w nieskończoność.

Link do komentarza

Atomówki nie zostały zrzucone na Japonię przez Amerykańców tylko dlatego, że ci mieli takie widzimisię. Była to ostateczność, do której zmusili ich niejako sami Japończycy. USA tak czy siak musiałoby pokonać Japonię, by zakończyć wojnę, bo mentalność potomków samurajów nie pozwalała się poddać. Cesarz nakazał bronić kraju za wszelką cenę, więc nie było innego wyjścia- mieszkańcy KKW chwycili za broń (np. widły, siekiery, motyki, cokolwiek metalowego, nadającego się do rozkwaszania głów amerykańskich żołnierzy) i czekali na inwazję. Amerykanie dowiedziawszy się o ich planach chcieli zminimalizować straty, bo gdyby po prostu najechaliby Japonię, liczba ofiar po obu stronach wzrosłaby niebagatelnie. Przeciętny Japończyk miał 2 wyjścia: albo bić Amerykańca po kasku, albo popełnić harakiri. Amerykanie zostawialiby za sobą opuszczone ziemie przesiąknięte krwią ofiar. USA zdecydowało się użyć bomb atomowych nie dlatego, żeby pozabijać jak najwięcej niewinnych kolegów ze wschodu, ale aby zminimalizować ich liczbę. Cesarz widząc potęgę tej broni musiał skapitulować, bo nawet honor Japończyków ugiął się przed tą demonstracją siły. A to, że w każdej wojnie giną niewinni ludzie, to już zupełnie inny temat. Żeby nie było- nie bronię USA, ale też staram się ich zrozumieć.

Link do komentarza

Eh, II wojna światowa to był dziwny okres. Aż ciarki po plecach mnie przechodzą kiedy pomyślę, że na dobrą sprawę tak nieodległy. Wojna. Woja zmienia ludzi.

Sam atak na Hiroszimę był oczywiście karygodny i zły, ale jeżeli od tego zależeć by miały losy wojny, też bym się pewnie zdecydował na taki czyn. Zresztą, nie będę gdybał, bo to decyzje dość trudne.

Ale nie wiem czy od tego zależały, bo w temacie głęboko nie siedzę. Na pewno sama bomba nie była kaprysem Amerykańców którzy chcieli se ją wypróbować, a akurat zrzucenie ich na Japonię niejako by ich usprawiedliwiało. Pokazanie swojego pałera Japonii było chyba ostatecznością. Wszak lepsze to, niż iść na wojnę / czekać aż oni sami nas pozabijają, bo strat pewnie byłoby więcej.

Ave - Amerykanie to kraj-nie kraj. Nie mają właściwie łączącej ich historii, nie ma na czym budować patriotyzmu, więc latają gdzie popadnie, żeby mieć o czym pieśni śpiewać

Amerykanie to akurat, o ironio, bardzo patriotyczny naród. Potrafili sobie wmówić, że są idealni, ot co. Nie, żebym generalizował... ale to choróbsko na świecie jest akurat dość powszechne, szczególnie w dużych mocarstwach.

A sam osobiście U.S.A bardzo lubię za całokształt i chętnie bym tam zamieszkał, jeżeli miałbym możliwość.

Link do komentarza

Znalazłem błąd ortograficzny: ,,świerzy''

A co do treści, to zastanawiam się, co za różnica czy Amerykanie zrzucą atomówkę i zabiją mnóstwo cywilów czy Niemcy wywiozą ludzi do obozu i tam ich zamordują?

Link do komentarza

Eh...człowiek przeżył Hiroszimę? Słyszałem o ocalonym z Hiroszimy, który po trzech dniach wrócił do rodzinnego Nagasaki. Z patelni w ogień, jak mawiał Tolkien. I przeżył.

Link do komentarza

brylant - zmarł na początku tego roku: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tsutomu_Yamaguchi

Michi - mogę Ci podesłać listem :)

l1on - nabroili i jeszcze komedię z tego robią, cała Ameryka. Zastanawia mnie tylko, jaki odsetek USA wie, że to właśnie oni przyłożyli łapki do jedynego w historii ataku jądrowego. Podejrzewam, że niewielu.

Tornado - poprawione. A co do Niemców, to gdzie ja powiedziałem, że to bez znaczenia? To było również wielkie bestialstwo, mordowanie bez mrugnięcia okiem. Wybacz, że przy okazji mówienia o jednej tragedii, nie wspomniałem o drugiej.

Sam, Qrowsky - a moim zdaniem był to tylko kaprys. Nie jestem co prawda ekspertem w dziedzinie 2WŚ, ale z tego co mi wiadomo, to Japonia została sama i długo już by nie powalczyła. Wystarczyłby sensowny pakt pokojowy i obyłoby się bez setek tysięcy ofiar. I zdaję sobie sprawę z ogromnego patriotyzmu Amerykanów, chodziło mi po prostu o to, że patriotyzm ten jest pusty. Mają w zasadzie tylko to, co jest teraz. Nie mają wspólnych korzeni, bo to w końcu zlepek mieszkańców z różnych stron świata, nie mają wspólnej historii. Nie mają nic, co łączyłoby ich w jeden naród.

Link do komentarza

No ale spójrz, my możemy spojrzeć wstecz i powiedzieć 'jestem dumny z moich przodków, którzy własnym życiem przypłacili wolność narodu!'. Dla mnie Polska ma sens, bo to coś, co trwało, trwa i trwać powinno. Dla Amerykanina to bez różnicy, bo ich kraj tylko trwa, brak tego czasu przeszłego. Na jedno by wyszło, jeśli USA rozpadłoby się i utworzyło z dziesięć państw.

Link do komentarza

Oj, Panie Gofrze, nie nam oceniać czy patriotyzm jest pusty po 1000 lat czy po 300 latach. Amerykanie, mimo tak różnorodnego tła etniczno-państwowego, mieli w swojej historii całkiem sporo wydarzeń 'państwotwórczych' - od Independence War przez Civil War, aż po rosnącą rolę w świecie... Do tego dochodzą korzenie kolonialne, frontier i wiele innych elementów. Bardzo silny jest też 'duch' Ojców Założycieli. Wiele można Amerykanom zarzucić, ale mi wydaje się, że ich patriotyzm jest tak silny także dzięki pewnej 'świeżości' ich państwa.

Link do komentarza

po co ciągle wracać do tego co było? czy amerykanie mają się teraz kajać do końca swego istnienia? zdarzyła się ogromna tragedia ale japonia się z tego pozbierała i japończycy sami się tym tak nie jarają. mają to pamiętać? a może właśnie dlatego nie piszą o tym tak wielu książek czy nie robią filmów bo oni sami chcą zapomnieć. są teraz jednym z najbardziej rozwiniętych krajów świata więc po co mają wracać do przeszłości? a ci amerykanie którzy teraz żyją nie mają nic wspólnego z tamtym zdarzeniem więc czemu mają ciągle za to przepraszać?

aha, zgadzam się z qbusiem. dlaczego patriotyzm amerykanów jest gorszy od naszego? oni przynajmniej mają z czego być dumni, mają bogaty naród. a korzenie? jak wspomniał qbuś także mieli wiele wspaniałych wydarzeń.

Link do komentarza

Poszukaj sobie tego odcinka, na prawdę warto oglądnąć :) A co do robienia z tego komedii - South Park jest komedią absolutną, wyśmiewają wszystkich, ale głównie Amerykanów. To wcale nie jest takie głupie i obrazoburcze :) A co tego czy Amerykanie wiedzą o zbrodniach USA, to pewnie tak. Ale czy dziwisz się, że na rogu co drugiej ulicy nie ma plakatu "Tak, to my popełniliśmy te zbrodnie". To normalne, że jak się coś zawini nie głosi się tego na prawo i lewo.

Link do komentarza

Fakt, nie należy wieszać wszędzie plakatów 'tak, to właśnie Twoim przodkowie bla, bla, bla', ale jednak o rzeczach takich warto pamiętać. Spójrz jednak na chęcę wokół Katynia. Nikt paluchami Rosjan nie wytyka, ale chcą pamiętać i wiedzieć, jak to było. Właśnie zobaczyłem w wiadomościach, jak jakiś nastolatek stwierdził, że winnymi zbrodni katyńskiej są Niemcy... Należy uświadomić ludzi, jak to było naprawdę. Tak samo powinno być w przypadku USA i Japonii. Prawda powinna być powszechnie znana i głoszona przy odpowiednich momentach, to pomoże uniknąć takich sytuacji w przyszłości.

Co do patriotyzmu, to tu mnie masz. Fakt, gryzie mnie lekka zazdrość o ich wielkie bogactwo, więc muszę żyć przeszłością, której tak wspaniałej oni nie mają. Za to my nie mamy teraz, cóż poradzić? No i nadal uważam, że w historii USA nie ma tak wspaniałych wydarzeń, jakie są w naszej historii. W moje znajomości ich dziejów <słabej, nie zaprzeczam> widzę tylko wojny domowe, mordowanie i 'misje stabilizacyjne', które nie były niczym innym, jak załatwianień własnych interesów siłą i kreowaniu się przy tym na bohatera. Fakt, mogę o czymś nie wiedzieć, więc z góry proszę o łaskawe biczowanie.

A, zapomniałem o słowach, w których padło, że Japonia może chcieć zapomnieć. Może i tak, ale to nie tylko ich sprawa. Ta tragedia jest losem, który ludziom sprawili ludzie i jako przestrogą powinien być pamiętany. A jak inaczej trafić do młodych, jeśli nie przez książki, filmy i gry? Młodzież raczej niezbyt chętnie przegląda encyklopedie i książki historyczne.

Link do komentarza

Z tego co piszesz, Gofrze, to warto tę książkę przeczytać. Pójdę do biblioteki, może znajdę ją gdzieś, a jak nie, to kupię na allegro, nie jest droga.

A co do USA - wojna w Afganistanie, Iraku i tamtych terenach nie jest "dla dobra ameryki". Wyburzenie (tak! wyburzenie, jest wiele dowodów, że był to symulowany atak terrorystyczny! Obejrzyjcie film 9/11 - Niewygodne fakty ) było tylko pretekstem do wywołania konfliktu i zajęcia złóż ropy naftowej. Moim zdaniem użycie bomby atomowej było pokazem siły, że "to my, Amerykanie! Jak nie skapitulujecie, to zadamy wam większe straty!". Jakby na to nie spojrzeć - przyspieszyło to kapitulację Japonii.

Link do komentarza

Moim zamiarem nie było rozpętywąoge debaty pro/anty amerykańskiej, a raczej zwrócenie uwagi na tragedię, o której się niestety zapomina. Ale faktycznie sporo jest rzeczy, które wskazują na to, że wojny na wschodzie są spowodowane bogatymi zapasami ropy na tamtych terenach. Co do samego 11 września, to są przesłanki wskazujące na to, że to działania celowe rządu USA, ale prawdy pewnie nigdy nie poznamy. Pozostaje nam żyć i mieć nadzieję, że historia nie zatoczy koła, że jakoś to będzie.

Link do komentarza

ee tam, czepiacie się ameryki. a w sumie każdy kraj walczy dlatego żeby się bogacić. polska też kiedyś napadała inne państwa, tak samo niemcy, ruscy itp. nie jest to dobre, ale co poradzić. polacy też walczyli nie tylko w obronie własnego państwa, a i teraz nie jesteśmy tacy święci wysyłając żołnierzy do ameryki. tacy już są ludzie, że chcą kasy.

Link do komentarza

Gofer- Nie zrozumiałeś mojego komentarza :) I Ci się dziwię bo napisałem go w dziwny sposób.

Chodziło mi o to, że zastanawiam się czy Amerykanie nie stali się wtedy podobni do swoich wrogów- faszystów, zabijających niewinnych ludzi. A z twoim wpisem miało to rzeczywiście dość luźne powiązanie :D

Link do komentarza

Gaga - owszem, nasi przodkowie jeździli na wyprawy wojenne po złoto i diamenty, ale teraz mamy inne czasy. Świat poszedł do przodu i ludzkie myślenie też. Kiedyś parobków mało obchodziło, co się w państwie dzieje. Chcieli się bić, to się bili, chcieli mieć pokój, to mieli. Dla chłopa było ważne, byle mógł pracować za godziwe pieniądze, nieważne dla kogo. A teraz, kiedy ludzie są właściwie wszędzie i owijają planetę w kable, wszystko uległo zmianie. Za wyrażeni swojego zdania nie grozi już stryczek, więc ludność wyraźnie opowiada się przeciw wojnie. Tak było zarówno w Ameryce jak i w Polsce. Mimo to rząd USA miał to gdzieś i pojechał 'walczyć z terrorem i zaprowadzać pokój', czyli krótko mówiąc: po ropę pojechali. A nasi kochani politycy, jako wierni i WAŻNI [hahaha] sprzymierzeńcz Stanów Zjednoczonych wysłali tam i naszych chłopców. Sami się bić nie będą, co najwyżej wydukają w TV jakieś płaczliwe słowa, które piszą specjaliści od wizerunku.

L1on - ciekawe spostrzeżenie. Ale zwróć uwagę na to, że faszyści sami w sobie z USA nie walczyli. To nie amerykanie ginęli w obozach, to nie ich się mordowało, żeby pozbyć się inteligencji. Poszło po prostu o walkę na Pacyfiku, ale USA zamiast jasno powiedzieć 'dość' Japonii, która została na froncie sama, musieli pokazać, że to właśnie oni, że to Ameryka jest potęgą i rozdaje karty. Wykazali się oni sporą nadgorliwością, bo zamiast walczyć jedynie z wojskami nieprzyjaciela, tak jak on to robił, rzucili się na Bogu ducha winną ludność cywilną, która miała z tą wojną tyle wspólnego, co ja z Afganistanem

Link do komentarza

Bardzo dobry wpis, chętnie przeczytam tę książkę.

Widać, że krytycy bombardowania Hiroszimy maja bardzo małą wiedzę na ten temat. Amerykanie mogli wybierać między okrutnym atakiem, który przerazi Japończyków i zmusi ich do kapitulacji, a kontynuowaniem wojny, w której zginęłoby dużo więcej ludzi (w tym cywilów) niż w Hiroszimie i która nie skończyłaby się, póki jakiś Japończyk byłby jeszcze w stanie utrzymać w ręku kij i rzucić się z nim na Amerykańskich żołnierzy. Ja wiem, że na miejscu Roosevelta znaleźlibyście lepsze rozwiązanie, ale on nie był takim dobrym strategiem jak Wy.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...