Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    227148

Niebiańskie Parówki (+18!)


Lord Nargogh

3843 wyświetleń

Perwersyjne jedzenie  

68 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Uwielbiam sobie zjeść:

    • Kaszankę
      35
    • Wątróbkę
      27
    • Flaczki
      23
    • Parówki
      46
    • Kurze łapy
      4
    • Po tym wpisie już nigdy nic nie wezmę do ust.
      8

Ktoś kiedyś powiedział, że parówki to boskie mięso - bo Bóg jeden wie, co w nich w zasadzie jest.

Zdecydowałem się ujawnić światu straszliwą prawdę i przyznać, co lubię sobie w wolnych chwilach podjeść. Na początek muszę ostrzec ludzi o lekkich nerwach i delikatnych żołądkach - to nie jest wpis dla Was.

Hannibal Lecter to przy mnie pikuś, o czym sami za chwilę się przekonacie.

Zacznijmy delikatnie - opróżnimy Wam żołądki później.

Lubię sobie zjeść od czasu do czasu nieco ugotowanych parówek.

250_1374643515471b7ae36cbd5.jpg

Wbrew obiegowej opinii, folię należy zdjąć przed rozpoczęciem gotowania, a nie po zakończeniu tego procesu. Chociaż szczerze mówiąc to preferuję parówki w naturalnym 'flaku', z których nie trzeba zdejmować folii. Parówki są dobre na wszystko - na śniadanie, kolację, obiad, przeziębienie, grypę, przedłużenie erekcji - dosłownie wszystko. Trzeba jednak uważać przy ich kupnie - widziałem kiedyś takie pewnej znanej firmy (jakiś Sokołów czy inny Krakus), które zawierały 4% mięsa (!) i miały na opakowaniu zalecenie, by ich nie poddawać obróbce termicznej. Podejrzewam że groziło to ich anihilacją.

Krok dalej - wspomniałem o żołądkach - i tak się składa, że lubię sobie także wszamać conieco takowych. Oczywiście nie ludzkich - drobiowe, wieprzowe i wołowe w pełni mnie satysfakcjonują. Póki co.

zoladki%20z%20kurczaka.jpg

Żołądki drobiowe doskonale smakują po ugotowaniu w rosole, świetnie też nadają się jako dodatek do gulaszu. W ostateczności można z nich sporządzić flaczki drobiowe, aczkolwiek dużo lepiej w tej roli sprawdzają się żołądki wołowe i wieprzowe.

flaczki.jpg

O tak, Lord uwielbia flaczki - i żeby Was dobić dodam, że zwykle je konsumuję z makaronem. Zanim mnie za to spalicie na stosie, to spróbujcie sami jak smakuje takie połączenie, a gwarantuję że pokochacie je równie mocno, co ja.

Skoro już jesteśmy przy narządach wewnętrznych (podrobach), to nie byłbym sobą, jakbym nie wspomniał o mojej wielkiej miłości do wątróbki.

watrobka-drobiowa-porcja-100g.jpg

Wątroby uwielbiam wprost pałaszować, o ile są ugotowane w dobrym rosole bądź wysmażone z cebulką. W ostateczności doskonale smakują mi także w wątrobiance, zwanej potocznie pasztetem (nawet nie wiedzieliście, że z tego robią pasztet, nie?).

Macie dość? Ale to jeszcze nie koniec!

Jak mógłbym bowiem zapomnieć o mojej ukochanej kaszance.

kaszanka.jpg

Doskonałe podroby wymieszane z mięsem, krwią i kaszą. Istnieje w wielu gatunkach i odmianach - osobiście uwielbiam odmianę klasyczną, kaszankę gajowego i krupnioki. Można ją wcinać na surowo, z grilla, podsmażoną z cebulką, z dżemem - co tylko dusza zapragnie!

Życie bez kaszanki byłoby dużo gorsze.

Na sam koniec dobiję wszystkich, którzy jeszcze ostali się na nogach i nie opróżnili swoich żołądków ze wszelkiej zawartości. Uwielbiam jeszcze wcinać kurze łapy gotowane w rosole, z którego następnie przygotowuję specjalną galaretę, która nie wymaga żadnej żelatyny.

Ale w tym przypadku nie będzie żadnych zdjęć. W końcu mogły tu trafić przypadkiem jakieś dzieci.

A Wy co wcinacie? Czy jesteście w stanie przebić mój gust kulinarny i wywołać odruch wymiotny nawet we mnie?

PS: Specjalnie czekałem z publikacją do tak późnej godziny, żeby trochę osób zdążyło to przeczytać zanim służby specjalne RP zamkną tego bloga.

EDIT: No dobra, macie mnie. Dwóch śmiałków znalazło danie, które nawet mi nie smakuje (chociaż ośmieliłem się go skosztować!). Mianowicie chodzi o Czerninę, zupę z kaczej krwi. (A wspominanie o niej w obecnej przedwyborczej atmosferze jest... zabawne biggrin_prosty.gif )

63 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Czerninę toś chyba z torebki jadł! Ja z początku nie lubiłem ale jak zobaczyłem jak babcia odrąbuje kaczce łeb a potem skubie to stwierdziłem że ta zupa musi być świetna (z 5 lat miałem).

No i zapomniałeś o kolejnym rarytasie - ozorkach! Wstydź się!

Żołądki, wątróbkę i kaszankę lubię, ale autentycznie zbiera mi się na wymioty na widok owoców morza (i ślimaków! Bleh).

Link do komentarza

Ozorki się czasem trafią w kaszance. A propos owoców morza i ślimaków - to spróbowałbym tych pierwszych, dobrze przyrządzonych. Przed ślimakami to mam skrupuły, bo je się spożywa zanim zdechną. I są za wolne żeby uciec. A ja nie lubię jak moja ofiara nie wykonuje zbyt gwałtownych ruchów.

Link do komentarza

Mniam, uwielbiam parówki, kaszankę (zależy jak zrobiona) i wątróbkę. Dwóch ostatnich nie cierpiałem, ale raz spróbowałem... i się zakochałem :D

Lordzie, polecam Ci (na sezon grillowy) kaszankę z kiszoną kapustą. Kaszankę wyjmujemy z flaczka i kładziemy na folię aluminiową. Następnie, obok kaszanki, nakładamy kapustę, zawijamy w folię i grillujemy jakiś czas (nie pamiętam ile :( , ale powinno się wyczuć ten moment ;) ) Gdy już przyrządzimy danie, otwieramy folię i jemy za pomocą sztućców.

PS. A Czernina jest fuj! xD

Link do komentarza

Wszystko to co tu wymieniłeś jem ze smakiem, może poza łapkami, ale ogólnie galaret mięsnych nie lubię. Za to zapomniałeś o sercach! No jak to tak... Pyszne, pożywne, mięciutkie, jeszcze bijące ;] W zupie albo gulaszu najlepsze. Sos z żołądków tez dobry. Flaków z makaronem nie jadłem, ale muszę kiedyś spróbować, z czerniną tak samo. Co do owoców morza to jadłem jakieś kupne, zrobione z sosem chyba pomidorowym. Nawet niezłe, tylko trochę gumowate, choć to nie to, co te żywe ośmiorniczki, które mogą cię zabić podczas próby połknięcia. Z takich rzeczy "do zjedzenia" to jeszcze bym chętnie nadgryzł jakieś żabie udka, albo szarańczę czy inne mrówki, w niektórych regionach świata wcinają je aż miło.

Link do komentarza

Wszystko już jadłem - Haggis (jak kogokolwiek obrzydza, niech nie je, a BROŃ BOŻE niech nie przełyka z zatkanym nosem - bo wtedy będzie dużo gorzej... no i taki specjał się zmarnuje...), kaszanki, flaki, żołądki, serca, wątroby, ba - nawet raz mi się udało kawałek płuca (?! podobno...) skosztować, ale był raczej kiepski... - i wszystko z nich lubiłem i lubię nadal!

Coś poza tym? Lubie rybie oczy. Przyjemne w smaku i połykaniu. Lubię

Nie miałem okazji za to skosztować kurzych łap... Ani mózgów - podobno dobre!

A mięs w galarecie nie lubię - nie ten gust smakowy. Za czarniną też nie przepadam, mimo że krew, jako taka, mi smakuje <muahahah - vampire>!

A świnki morskiej za nic bym nie zjadł - za wiele ich miałem i (za bardzo, o ile to możliwe) je kochałem...

Psiny nie radzę jeść... A jak już to przynajmniej z ABSOLUTNIE PEWNEGO I POWAŻANEGO ŹRÓDŁA... Nigdy nie jedz psininy ze źródła nieznanego, bo... łagodnie powiedziawszy, skończysz MOCNO "niewyraźnie".

No, ale co w parówkach perwersyjnego, to nie wiem...

Kurde, Lordzie, toś mnie zainspirował! W najbliższych dniach napiszę wpis o mych ekstremalnych kulinarnych doświadczeniach. Nie będzie tam tylko "perwersyjnego" żarcia, jak tutaj, lecz także wiele kuchni rodzinnej z doświadczeniami. Wiadomo - nikt nie gotuje tak dobrze, jak rodzina. Żadna restauracja, żadna sieć produkcyjna...

A o kilku restauracjach też będzie!

@longbow

Chyba skwaśniałe, nie spleśniałe...

Link do komentarza

Haggis to moje niespełnione marzenie od wielu lat. Odkąd tylko o nim usłyszałem, to zapragnąłem go spróbować i do tej pory nie miałem okazji :(

Ale jak już podbiję Szkocję, to skosztuję z pewnością.

Link do komentarza

Behemorcie, dzięki, że mi przypomniałeś o mózgach. Jakieś dwa lata temu, na wykopkach, dziadek poczęstował wszystkich (oprócz mnie, jakoś się brzydziłem) świeżym, naturalnym, wiejskim mózgiem świni na kromce chleba. Według opinii "konsumentów" było to przepyszne. Sęk w tym, że nie pamiętam jak to było przyrządzone :)

Link do komentarza
Haggis to moje niespełnione marzenie od wielu lat.

U mnie tak samo. W poprzedniej wyliczance jakoś o nim zapomniałem, ale chętnie bym spróbował. Raz ktoś kto ponoć to jadł mówił mi, że nawet dobre. Nie wiem z kolei czy odważyłbym się jeść mózg, trochę to "ząbi" zalatuje :D Jak już to jądra albo oczy, ale raczej nie surowe.

Psiny nie radzę jeść...

Dzisiaj na lekcji biologii dowiedziałem się o rodzaju tasiemca, który potrafi wytworzyć skupisko zarodników wielkości... no w każdym razie bardzo duże i szkodliwe. Oczywiście psy to przenoszą.

"perwersyjnego" żarcia

Nie wiedzieć czemu kojarzy mi się to z jakimiś pieczonymi sromami, wcześniej wspomnianymi jądrami czy innym "hardcore'owym" jedzeniem. Też nie wiem dlaczego parówki miałyby być perwersyjne :]

Link do komentarza

...i po śniadaniu :P

A tak na poważnie, to parówki i flaczki z powyższej listy jadłem. Zazwyczaj nie jadam takich ekstremalnych rzeczy. Niedawno dopiero odkryłem golonkę ;) ale ta wątróbeczka wygląda smakowicie:)

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...