powroty Mass Effect - wrażenia po latach
Postanowiłem oprócz recenzji świeżych gier zrobić serię o grach starszych, które kiedyś sprawiły mi wielką radość podczas rozgrywki. Będę opisywał wrażenia z powrotu, czy gra się godnie zestarzała i czy warto po nie sięgać raz jeszcze( lub po raz pierwszy, jeśli ktoś jeszcze nie grał )
Do rzeczy: na pierwszy ogień idzie Mass Effect, gra stworzona przez mistrzów RPG'ów Bioware i wydana w 2008 roku przez EA. Bardzo ciepło przyjęta przez graczy i krytyków.
Graficznie czuć, że ta gra ma już 8 lat na karku, głównie przez rozmyte tekstury i sztywne animacje. Grafikę można poprawić instalując mody zwiększające rozdzielczość tekstur. Znacznie poprawiają one wrażenia z gry. No cóż, taki urok grania w starsze tytuły . Ale nie grafika stanowi siłę tej produkcji, a stworzony prze Bioware wszechświat, pełen różnorodnych ras obcych, zaplątany w politycznych zawiłościach i bardziej "przyziemnych" problemach. Podróżując po różnorodnych planetach czuje się jego ogrom i to, jak tętni on życiem.
Historia przedstawia ludzi jako rasę, która dopiero niedawno zaczęła podbój kosmosu i stara się ułożyć swoje miejsce w kosmosie. Założyła pierwsze kolonie i podczas spotkania innych ras doszło do wojny pierwszego kontaktu. Po wojnie ludzie zostali przyjęci do społeczności galaktycznej, ale nie cieszą się zbytnią popularnością wśród rasy turian, z którą prowadzili tę wojnę.
W grze sterujemy Shepardem, komandorem służącym ludzkiemu Przymierzu. Poznajemy go podczas zdawałoby się rutynowej misji testującej nowe systemy maskujące SSV Normandii. Po przybyciu okazuje się że cel ich podróży jest znacznie ważniejszy od rutynowego sprawdzenia nowej technologii. Shepard musi wraz z turiańskim widmem* Nihlusem odzyskać starożytny przekaźnik wykopany przez lokalnych kolonistów. Komandor staje także przed możliwością zostania widmem, dlatego przebieg misji ma być oceniany przez turianina. Jest to całkiem dobre zawiązanie historii, w stylu wręcz Hitchcock'a, dlatego o przebiegu tej misji już nie pisnę ani słowa .
Fabuła to space opera w epickiej skali, gdzie za zadanie mamy uratowanie galaktyki przed zagładą. Toczymy wielkie bitwy, zawiązujemy sojusze, a jednocześnie rozwijamy personalne relacje z członkami załogi. Dwóch z nich możemy wziąć ze sobą do bitwy. Będą oni nas wspierać swoimi umiejętnościami, udzielać się w dialogach i komentować bierzące wydarzenia. Kompani są różnorodni, należą do wielu ras i mają unikalne charaktery. Jest Kroganin, typowy osiłek i agresywny typ, mamy też intelektualistę salarianina i honorowego turianina. Jedynie charakter przedstawicieli ludzkiej rasy jest mało interesujący, wręcz nijaki.
Oprócz głównego wątku przewija się wiele równie ciekawych wątków pobocznych, jak np. konfliktu kroganów z turianami, związanym z użyciem przez tych drugich "genofagium" - wirusa wycelowanego w rasę krogan, powodującego znaczne obniżenie ich zdolności rozrodczej(w drastyczny sposób, wiele ciąż kończyło się poronieniem lub śmiercią zaraz po narodzeniu).
Wisienką na torcie jest ścieżka dźwiękowa, pasująca do klimatów sci-fi i podkreślająca patos historii.
Zdecydowanie polecam ten tytuł każdemu. Pomimo paru mało słabo przemyślanych mechanik (na szczęście naprawionych w późniejszych częściach) grę warto poznać, głównie dla poczucia epickiego klimatu i poznaniu wszechświata dopracowanego w najdrobniejszym szczególe.
Grę można w łatwy i tani sposób zakupić w wersji cyfrowej na platformach Steam i Origin, jednak wersje te nie posiadają spolszczenia. Aby cieszyć się udaną lokalizacją ze znakomitym polskim dubbingiem należy szukać używanych wersji pudełkowych lub skorzystać z nieoficjalnych modów instalujących polski tekst i ścieżkę dialogową.
*widmo - specjalna jednostka wywiadowczo-militarna Rady. Potajemnie załatwiają brudną robotę zleconą przez Radę cytadeli. Posiadają pełen immunitet.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze