Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

RoZy

Guild Wars (1, 2)

Polecane posty

W GW2 docieramy bardzo szybko do momentu w ktorym trzeba powtarzac w kolko okreslone czynnosci?ciekawe...czyzbym rozmawial z kims kto zrobil wszystkie mozliwe sciezki na dungach, odkryl 100% mapy,wyskakal wszystkie puzzle i diabli wiedza co jeszcze+osiagnal najwyzsza range w spvp? jedynie to ostatnie faktycznie sprowadza sie w kolko do tego samego-zabijaj wrogow(ale na litosc boska, tak samo jak fpsy czy pvp w innych mmo)

jesli na wszystkie pytania odpowiedziales twierdzaco...no coz to nie ma sie co dziwic ze gra cie znudzila-ale jakies 10godzin grania dziennie od premiery to chyba minimum?

gram od premiery i jeszcze nie zdazylo sie zebym musial w kolko tluc to samo.jednego dnia odkrywam nowa kraine,drugiego osmieszam sie na spvp,trzeciego tluke Jormaga,czwartego lece po ori a piatego latam po PoA szpanujac zbroja i sciaganiem mobkow na strzal-jasne,zdazalo sie trzy dni pod rzad czyscic te same lochy... ale bez najmniejszych przejawow znudzenia-bardziej frustracji np umierajac na przekoksanych mobkach tuz przed ostatnim bossem na trzeciej sciezce HoTW.

warto dodac halloweenowy event-zwlaszcza labirynt. trzy instancjonowane(dobrze napisalem?:P) minigry. Piekielnie trudne jumping puzzle(zrobilem!!!),zabawa w chowanego/kotka i myszke i bardzo zabawne pvp podobne do DoTY/LoLa. dwa ostatnie tryby przeciwko innym graczom.

jakby tego bylo malo totalna rozwalka w samym labiryncie, gra zmienia sie w typowego h&s. a to dopiero druga czesc tego eventu, zostaly jeszcze dwie w tym wielki final.

a potem? swieta, nowy rok i nowy event...potem moze cos na walentynki? w kazdym razie na nude nie bedzie mozna narzekac

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Smigol

Widzę że nie czytałeś ze zrozumieniem moich poprzednich postów w, których jasno piszę iż po zrobieniu rzeczy, które warto zrobić (zależnie od tego co nas kręci w mmo) gra oferuje tylko powtarzalność i kontent, który musimy zrobić żeby się nie zanudzić.

80lvl, 100% odkrytego świata, kilka profesji na 400, egzotyczny set + broń, "personal story" i kilka innych rzeczy można zrobić w trzy tygodnie. Dungeony i legendarne warto robić tylko jeżeli A interesuje nas lore GW2, B jeżeli interesują nas nowe skiny broni, poza tym nie ma nic ciekawego w dungeonach.

Nie chodzi o to czy jest co robic tylko czy warto to robić, a po tym co zobaczyłem w GW2 większość rzeczy nie jest warta czasu jaki trzeba włożyć w grę aby posiąść coś lub dokonać czegoś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, ok, rozumiem, tylko mam pytanie w tym momencie: po co grasz w gry komputerowe? Bo z tego co piszesz wynika (byc moze blednie zakladam), ze dla Ciebie celem gry nie jest zabawa, lecz jedynie nabijanie jakichs wydumanych cyferek w panelu postaci. Zdajesz sobie sprawe, ze wystarczy prosta komenda "format" i te wszystkie cyferki znikna? Nie chce tutaj jakos deprecjonowac Twego stylu gry, ale zwyczajnie go nie rozumiem, gdyz z mego punktu widzenia traktujesz gre (czyli cos co ma bawic) jak prace - chcesz zdobyc wiecej jakiegos zasobu, a dzialania, ktore nie prowadza do zwiekszenia owych cyferek najwyrazniej uwazasz za zbedne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Twoje pytanie powinno brzmieć "Czym jest dla Ciebie zabawa" ponieważ wszyscy gramy dla zabawy, tylko dla każdego człowieka zabawa może polegać na czymś innym. Jeżeli jak to ująłeś nabijanie statystyk jest bezsensu to czym jest zdobywanie nowych fatałaszków dla wyglądu, ślęczenie tygodniami przed monitorem dla achievement'ów, które de facto też są "cyferkami" albo siedzenia w grze dla byle hecy?

Powiedz mi, jeżeli statystyki są takie złe i najwidoczniej nie potrzebne to po co w ogóle levelujesz swoją postać, po co robisz lepszą broń niż ta, którą masz na samym początku? Przecież wystarczy jeden format i wszystkie te cyferki stracisz... pozwól że Ci odpowiem wink_prosty.gif Levelujesz swoją postać aby odkrywać nową zawartość w grze, robisz lepszą broń/zbroje/itemy aby móc korzystać z nowo odkrytej zawartości gry, rozwijasz swoją postać aby mieć więcej "rzeczy", które mogą Cię potencjalnie bawić. Na tym polegają gry MMORPG, na dynamicznej progresji, która sprawia że co jakiś czas odkrywamy nowy kawałek gry, który daje nam nowe cele i co przekłada się na więcej zabawy. Ale GW2 ukróca ten proces bardzo szybko, pozwala nam osiągnąć wiele w bardzo krótkim czasie, a potem pozostawia nas z zadaniami, które mało mają wspólnego z zabawą, a więcej z monotonnym wykonywaniem tych samych czynności oferując w zamian rzeczy, które nie rozwiną rozgrywki względem naszej postaci. Między innymi dlatego klasyczny styl MMO zawsze górował nad tym co proponuje Anet, bo mmo tworzone w oparciu o taki styl oferowało graczowi bardziej ambitne zadania. Nowo zdobywane rzeczy sprawiały że otwierały się przed nami nowe drogi, którymi można było podążyć, a GW2 na dzień dobry mówi "OK osiągnąłeś to i to, a to Ci pozostało do zrobienia, ale w/e czy to zrobisz bo nikogo to nie obchodzi, robisz to dla własnej hecy", czyli kontent gry nie zachęca do jego zdobycia.

Nie traktuję grania jako pracy, ale po dobrnięciu w GW2 do pewnego miejsca gra zaczęła być odczuwalna bardziej jako praca niżeli zabawa.

Ps. Poza tym ja nigdy nie twierdziłem że zdobywanie itemów dla wyglądu jest złe, tylko rozgrywka w mmorpg nie może tylko na tym polegać.

Edit:

No i do niedawna ta gra była reklamowana jako "ta w której zawsze jest coś do roboty i "prawie" nie ma grindu", a nie tak dawno w GameBreaker zaczęto mówić o tym ze jeżeli się nudzisz to . . . grinduj, bo GW2 posiada od groma opcjonalnego grindu i tu za przykład podano zdobywanie materiałów na Legendarne itemy.... więc nie wiem jak się jeszcze można kłócić że rozgrywka w GW2 to (w większosci) nie jest grind.

Ofc. każuale mogą tego nie zauważyć, ale jest coś na rzeczy skoro media zaledwie po miesiącu od startu zaczynają mówić o grindzie w GW2 jako głównym zajęciu po dobrnięciu do 80lvl i zrobieniu większości rzeczy w grze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maverick

Czyli mam rozumieć, że w każdym singlu w którego grasz z góry sobie odpalasz god moda? No bo po jaka cholerę masz się męczyć. Gra ma bawić i już.

Po prostu niektórzy od produkcji wymagają czegoś więcej, jeżeli cię rajcuje. Bo jeżeli ciebie nie rajcuje to, co napisałeś, to po co grasz w gry MMO? Skoro one głównie na tym polegają? Chcesz mieć wszystko podane na srebrnej tacy - GW2 jest grą idealną. Ja, jak i chyba kolega wyżej jednak pragniemy czegoś więcej, chcemy nowych, trudnych wyzwań, chcemy być lepsi.

@Smigol

Grasz od premiery, i jeszcze nie zdarzyło ci się, byś robił to samo w kółko? Ja grałem dwa tygodnie po 3 godziny dziennie, i już to mam. Wbijałem jeszcze potem by pobawić się w PvP, które jednak najwyższych lotów nie jest, w porównaniu z innymi sieciówkami nie jest. Obecnie gra sobie leży już parę tygodni, a jedyne co powstrzymuje mnie przed odsprzedaniem konta jest nadzieja, że ArenaNet wyda jakiś porządny dodatek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gw22012102612391544.th.png

Osobiście doszedłem do wniosku, że cała dyskusja rozbija się o to, że dla jednych - w tym i mnie - model jaki zaproponował ANet z end game'm zaczynającym się od pierwszego poziomu po prostu pasuje (bo nie trzeba tłuc dziesiątek godzin aby wreszcie móc coś robić, bo granie nie staje się drugim zawodem) a drugim nie i na tym kończy się cała filozofia. No, może jeszcze do tego dochodzi kwestia grindu/farmy i tego jaką rolę pełni tutaj i widzę to w dwojaki sposób - z jednej strony nie da się zaprzeczyć, że lista składników na, przykładowo, broń legendarną wymaga niezwykle długiego grindu dungeonów (bo tokeny), eventów (bo karma) i daily achievmentów (bo na razie tylko te robię w stu procentach i wiem, że dostaje się minimum jedną mistyczną monetę ;]), ale z drugiej strony na swój Draconic armor set nie spędziłem ani minuty na kilkugodzinnym grindzie mobków w jednej lokacji. Całe złoto jakie poszło na pancerz zdobyłem z a) wykonywania "serduszek" oraz b) nagród za zwiedzenie każdego rejonu świata w PvE na sto procent co ogólnie dało mi 92% w skali globalnej co znowu oznacza, że będę musiał udać się na 3W aby je wbić ^_^ Ba, wracając jednak do głównej kwestii, zostało mi jeszcze tyle kasy, żeby ze spokojem zakupić sobie exotic greatsworda oraz mieć tyle srebra aby nie obawiać się, że w pewnym momencie zabraknie mi na teleportowanie się w jakąś odległą krainę. Czasowo na zdobyciu pancerza i wbiciu 80 lvl spędziłem chyba z miesiąc. Znów kwestia broni legendarnej to osobna sprawa i wierzę, że tutaj ANet chciał osiągnąć konsensus i zrobił coś na kształt skinów z League of Legends - gracze, którzy nie mają tyle czasu ani chęci na zdobycie legendarnej broni nie będą w gorszej sytuacji (jeśli będą mieli exotici) od tych, którzy tą legendę posiadają i posiadać będą, bo różnica w statystykach będzie niewielka albo żadna. Mnie to pasuje, tysiącom innym pewnie też, ale pewnie komuś może nie pasować, nie da się dogodzić wszystkim biggrin_prosty.gif

Tymczasem jednak pojawił się pierwszy content patch, który dodaje całkiem fajne rzeczy i jednocześnie powinien uspokoić niepewnych, że ANet w żadnym wypadku nie porzuci swojego dzieła i wie co robi. Gra nie ma abonamentu, więc gracze nie czują, że leci im kasa, kiedy tak naprawdę gra się nie rozwija a sami twórcy mają spokój duszy i w ciszy mogą pracować nad dalszymi dodatkami a chyba każdy się zgodzi, że jest oraz będzie tutaj co dodawać zarówno w PvP jak i PvE ;] Wracając jednak do obecnego Halloween to pierwsze co się rzuca w oczy to zmieniony wygląd Lion's Arch. Na plus, jest klimatyczny, poza tym umieszczono w nim centrum meta eventu w postaci odliczania do początku aktu trzeciego jaki ma nastąpić dzisiaj koło 19:00 GMT, na pewno się tam pojawię aby zobaczyć co goście naszykowali ^_^ To jedno. Druga sprawa to poszukiwania zaginionych części historii Szalonego Króla, które z poradnikiem na wiki da się zrobić szybko, ale też można próbować samemu się wysilić i rozwiązać wskazówki na temat lokalizacji każdej z części. W akcie pierwszym były jeszcze nawiedzone drzwi, do których można było zapukać i wyskakiwały z nich fajne potworki jakie najczęściej zostawiały 'trick-or-treat bag', natomiast przyjęły zdecydowanie bardziej fajniejszą rolę w akcie drugim a mianowicie stały się portalami do wymiaru samego Szalonego Króla. Na miejscu wystarczy pogadać z jednym NPCtem aby dostać się do jednej z trzech "instacji" smile_prosty.gif

a) Lunatic Inquisition - całkiem przyjemna zabawa PvP dziejąca się w labiryncie Szalonego Króla (jednocześnie sama miejscówka ma też wersję PvE do jakiej można się dostać przez portal zaraz na początku i ma kilka eventów, sporo cukierków do wydobycia itd.) gdzie jedna strona wciela się w wieśniaków jacy muszą przetrwać noc a druga we wspomnianą inkwizycję - jeśli dobrze tłumaczę ;p - która musi ich dopaść, zabić a tym samym wzmocnić swoje szeregi. Pierwsza strona nie jest wcale taka bezbronna, bo po mapie rozrzucone są różnorakie przedmioty jak np. młot, pochodnia albo pajęcza sieć, które pomagają nam przetrwać. Taka całkiem przyjemna zabawa w kotka i myszkę biggrin_prosty.gif

b) Reaper's Rumble - jak ktoś już wspomniał wcześniej ten tryb rozgrywki przypomina trochę gatunek MOBA. Mianowicie mamy dwie przeciwne drużyny, których ostatecznym celem jest zniszczenie bazy oponenta. Owa baza składa się jakby z trzech "krypt" (nie wygląda to dokładnie jak krypta, ale nie mam lepszego zamiennika w tej chwili), które jednocześnie służą jako punkt spawnu dla szkieletów czyli takich minionów. Myk jest taki, że aby powstały trzeba znaleźć dynię w polu, dosłownie, i zanieść ją do "krypty" a dokładnie po prostu ją tam cisnąć. Tak zdobywa się mięso armatnie. Resztę załatwiają gracze i podczas walki z randomami różnie bywa z teamplayem i ogarnięciem, ale... grałem na razie raz i był to wygrany mecz =]

c) Mad King's Clock Tower - jeżeli ze wszystkich trzech atrakcji jakie rzucono nam w akcie drugim miałbym wybrać najfajniejszą to zdecydowanie wygrał by ten jumping puzzle. Ktokolwiek próbował go przejść doskonale wie o czym mówię. Jest ciężki nie tylko ze względu na dwa czy trzy momenty gdzie trzeba wycelować niemal idealnie aby nie spaść w przepaść, ale także przez to, że to "czasówka" i nie można zatrzymać się w miejscu. Osobiście uparłem się, że przejdę to cholerstwo choćbym miał cisnąć monitorem przez okno i po jakieś półtorej, może dwóch godzinach ciągłych prób w końcu mi się udało. Metodą prób i błędów dotarłem do końca a w nagrodę otrzymałem część pancerza Szalonego Króla. Pomijając sam jumping puzzle miałem wielki fun czytając czat gildiowy (w międzyczasie dołączyłem do innej, anglojęzycznej grupy liczącej sobie koło dwustu członków) oraz to co mówili inni uczestnicy skakania. Świetne uczucie będąc częścią tego wszystkiego biggrin_prosty.gif

No, a jeśli ktoś byłby zainteresowany to TUTAJ rzuciłem paroma screenami z dotychczasowych przygód w czasie Halloween. Tymczasem idę się przygotować na dzisiejszy event ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kewl -> te wszystkie achievementy robie po to, ze fajnie jest od czasu do czasu cos zarznac, zwlaszcza wspolnie z druzyna. To,ze w tle mi sie jakies cyferki naliczaja to jakis bonus. Fajnie jest tez od czasu do czasu sobie poskakac, a lubie kiedy postac fajnie wyglada. Jezeli ktos wpisze komende format to sie przejme tylko jesli przez to strace kontakt z ludzmi, z ktorymi sobie skakalem, przebieralem sie czy tez ubijalem mobki. Piszesz, ze owe cyferki statystyk sa dla Ciebie srodkie do rozwoju postaci, jednak w poprzednim swym poscie na pytanie czy zrobiles chociazby wszystkie dungeony swa odpowiedzia wyraznie sugerujesz, ze nie, bo nie ma sensu ich robic o ile nie jest sie fanem lore swiata GW2. Z tego powodu uwazam wlasnie, ze owe cyferki stanowia dla Ciebie cel sam w sobie, owszem - piszesz dalej, ze dzieki temu poszerza sie swiat, ktory mozesz odkryc, ale przeciez - ponownie - w poprzednim poscie dosc wyraznie zasugerowales, ze nie ma sensu owego swiata odkrywac o ile nie wzmocni to postaci.

Jak juz pisalem, nie mam zamiaru negowac Twego stylu gry - byc moze faktycznie sprawia Ci frajde (pod tym wzgledem jednak polecam serie Disgaea - znacznie wiecej cyferek do nabijania) - jednak uwazam go za dziwny, gdyz za glowny cel gry stawiasz cos, co dla mnie jest co najwyzej srodkiem mogacym prowadzic do celu.

Kruncher - mozesz mi logicznie wytlumaczyc na jakiej podstawie z mego posta wywnioskowale, ze gram z cheatami? Bo nie ukrywam, ze jest to dosc odwazne zalozenie. No chyba, ze to byla jakas tandetna proba argumentu ad absurdum, ale w takim razie prosze - nie czyn tego wiecej.

Piszesz dalej, ze chcecie w grze wyzwan - jest to dziwne w kontekscie wypowiedzi KewLa na temat dungeonow, ktore przeciez stanowia chyba glowne zrodlo wyzwan w grze. Zwlaszcza, ze mozna sie pokusic o robienie ich np. w 3 osoby, jak pewna inna gildia, wrzucajaca zreszta filmiki ze swych osiagniec na jednym z for poswieconych Gw2 (chyba guru, ale glowy juz nie dam).

Generalnie przedmiot sporu zostal dobrze oddany przez Blacka, wiec tutaj bawimy sie jedynie w gorzej lub lepiej zrobiona prezentacje wlasnych stanowisk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gra jest nowa więc nie ma co się dziwić wielkiemu zainteresowaniu nią twórców, rozwija się i mamy fajne eventy, dlatego konto stoi i czeka aż mi się zachce z powrotem grać ; ). Odniosę się jeszcze do tych naszych narzekań nad formą rozgrywki. Black dobrze napisał, że jednym end-game już na początku się podoba, innym nie, i ja zaliczam się do tej drugiej grupy. W większości MMO najpierw wbija się jakiś poziom a dopiero później zdobywa ciężką pracą coraz to nowe wyposażenie, żeby móc kontynuować zdobywanie poziomów i brać udział w coraz cięższych eventach/instancjach/rozgrywkach PVP. Tutaj jest to zmarginalizowane, zbyt szybko się to dzieje i w sumie nie pozostawia żadnej satysfakcji ze swoich osiągnięć. Widzi się setki postaci wyekwipowanych podobnie do nas, z podobnymi statystykami, oryginalność jest zabijana (jakoś nie odczuwam w tej grze znacznych możliwości do wybicia się) przez co spada motywacja do spędzania czasu w produkcji. Odkrywanie mapy tylko po to żeby szukać drogi do ukrytych punktów interesu czy wspinanie się godzinami do vist też jest na dłuższą metę strasznie nużące. Plusem jest to że nie trzeba grać dużo żeby cokolwiek osiągnąć, ale przez to leży cała satysfakcja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego powodu uwazam wlasnie, ze owe cyferki stanowia dla Ciebie cel sam w sobie, owszem - piszesz dalej, ze dzieki temu poszerza sie swiat, ktory mozesz odkryc, ale przeciez - ponownie - w poprzednim poscie dosc wyraznie zasugerowales, ze nie ma sensu owego swiata odkrywac o ile nie wzmocni to postaci.

Nie powiedziałem ze nie ma sensu odkrywać nowych rzeczy jeżeli nie wzmocni to postaci, tylko że nie ma sensu odkrywać nowych rzeczy jeżeli nie posuną one rozgrywki naprzód, a to że nasza postać coś zyska jest dodatkowym efektem postępu w grach mmorpg co później przekłada się na dodatkowe korzyści. GW2 ma ten problem ze bazuje na "ofertach" opcjonalnych, "możesz ale nie musisz", czyli bardzo szybko jest nam sugerowane ze nikogo tak naprawdę nie obchodzi czy daną zawartość gry uda Ci się zrobić. Nawet robienie legendarnych itemów nie jest wyzwaniem bo nie wymaga od nas żadnych specjalnych umiejętności TYLKO masę czasu, a sam efekt końcowy to TYLKO ulotny efekt wizualny, który za kilka miesięcy nie będzie niczym specjalnym.

Poza tym ja gram dla wyzwań, a Ty najwidoczniej z nudów i dla interakcji międzyludzkiej co nasuwa mi pytanie, czy cenisz swój własny czas i czy masz (jak to mówią) własne życie. Bo nie ma co się oszukiwać, jeżeli chce zrobić coś szalonego i interesującego z ludźmi to spotykam się z nimi w realnym świecie, a nie w grze. Pomimo tego że gry społecznościowe opierają się głównie na interakcji międzyludzkiej to siedzenie w grze mmorpg dla kontaktu z ludźmi i ładnego fatałaszka powoduje że zapala się czerwona lampka w głowie i nasuwa pytanie czy z tą osobą jest coś nie tak. Równie dobrze można grać w LoL'a nie dla PvP tylko dla skinów, albo w FPS'y dla ładnie wyglądającej broni, a nie konkurowania z innymi graczami. Krótko mówiąc granie w MMO wiele miesięcy tylko dla hecy i (nie)ładnie wyglądających itemów jest niedorzeczne.

Ps. Poza tym w mmo nigdy nie powinno chodzić tylko o wygląd itemów, albo tylko o statystyki, wszystkie te rzeczy powinny być dobrze połączone, ale o ile np: WoW (czy inne klasyczne mmo) jest "bee" bo nabijasz tylko staty, to GW2 jest tak samo "bee" bo tylko zdobywasz skiny do itemów :X

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda na prawdę GW2, gra z wielkim potencjałem, który nie jest w pełni wykorzystany, jakoś już przetrawiłem ten brak open-pvp, ale End Game to troszkę masakra. No nic, WvW nadal daje radę, raz na jakiś czas zrobi się inste, ale to wszystko. Pyka się fajnie, a nuda doskwiera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... na poczatku jedna rzecz:

Z jednej strony piszesz, ze grasz dla wyzwan (z tym w GW2 naprawde nie ma problemu - wystarczy probowac robic dungeony w mniej osob/gorszym eq niz zalecane), ale piszesz tez o tym, ze nie ma sensu odkrywac nowych rzeczy jesli nie posuna one rozgrywki naprzod. Te dwa oswiadczenia troche sa ze soba sprzeczne (chociaz nie wykluczaja sie wzajemnie) - pozwole wiec sobie zalozyc, ze licza sie dla Ciebie tylko te wyzwania, ktore w jakis sposob modyfikuja rozrywke (udostepniaja nowe tereny itp.). Tylko, ze tutaj mamy problem, poniewaz chyba w kazdej jednej grze te dwa elementy ze soba nie wspolgraja delikatnie mowiac. Dokladniej rzecz mowiac: mamy albo wyzwania (instancje) - ale one raczej nie wplywaja na poszerzenie rozgrywki (czasem z itemow mozna uzyskac nowe umiejetnosci, ale to nie sa przypadki, z ktorymi sie spotykalem w swej karierze gracza MMO zbyt czesto, a i wspomniane skille pod wzgledem uzytecznosci byly... roznie z nimi bylo), albo poszerzanie rozgrywki de facto lepszymi przedmiotami dropiacymi z instancji, ale tutaj jest problem - bo te z kolei niweluja owe wyzwania (lepszy sprzet = latwiej zrobic instancje).

Podsumowujac - czytajac Twoje posty odnosze wrazenie, ze oczekujesz bry gra w wymierny sposob nagradzala czas jaki w nia wkladasz, a takze Twe zdolnosci. Czyli znow w zasadzie wracamy do wyjsciowego - zabawa w instancji nie ma sensu o ile nie dostanie sie za to fanta (tudziez tytulu, chociaz kto wie w sumie, JP za ukonczenie daja achiki, a chyba je tez ignorujesz). Tyle tylko, ze znow - dla mnie to stawianie wozu przed koniem, bo w grach chodzi wlasnie o wspolna zabawe, zwlaszcza w MMO, ktore klada nacisk na interakcje (a GW2 kladzie z tego co widze nacisk jeszcze wiekszy niz inne MMO).

Jesli zas chodzi o cos, co niebezpiecznie blisko stoi obok stania sie argumentem ad personam.

MMO polegaja na interakcji miedzyludzkiej. Gdyby bylo inaczej nie udostepnialyby calego szeregu elementow okreslanych ogolnie jako "gildie" (w zasadzie mozliwosc ich zakladania), a content bylby skonstruowany tak, by mozna go bylo zrobic solo. Jezeli na owej interakcji Ci nie zalezy to jednak polecalbym gry single. Zeby nie bylo - PvP w LoLu takze jest forma interakcji, przynajmniej te zorganizowane kiedy gra sie ze znajomymi z wlaczonym komunikatorem glosowym, nie zas z randomami. Podobnie sytuacja ma sie w przypadku MMORPG, tyle tylko, ze tutaj gracze tworza druzyny nie by walczyc ze soba (chociaz jest tez PvP) lecz by wspolnie pokonywac przeszkody stawiane przez tworcow i eksplorowac swiat (instancje, world bossy); analogicznie zreszta sprawa ma sie w przypadku ludzi grajacych w fps - takiego Unreala uruchamia sie by sobie radonie pofragowac, a nie by w arkuszu kalkulacyjnym zliczac ile headshotow sie udalo przeciwnikowi zasadzic.

O moje zycie osobiste nie musisz sie martwic - odkad z gry stawiajacej na "progres" przerzucilem sie na GW2 jest z nim coraz lepiej.

Wracajac zas do tematu - jesli nie grasz w gry (uogolniam, gdyz to w sumie kazdego gatunku dotyczy) dla hecy to po co w nie grasz w ogole? Madrzejszy od tego nie bedziesz, pieniedzy nie zarobisz (chyba, ze zaczniesz handlowac goldem czy postaciami, ale za to banuja), kontakt z ludzmi tez jest lepszy przy soczku z gumijagod?

Konczac zas - dykusje mozna sprowadzic do jednego - w GW2 rozwoj postaci konczy sie szybko, ale nie oznacza to, ze konczy sie gra. W innych MMO rozwoj postaci tez w pewnym momencie sie konczy (bo np. najwyzsza instancja podbita i lepszego eq sie juz nie zdobedzie) - wiec jak rozumiem zgodnie z Twoimi pogladami w tym momencie gre powinno sie rzucic i wrocic do niej dopiero po paru miesiacach jak nowy content zostanie udostepniony?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... na poczatku jedna rzecz:

Z jednej strony piszesz, ze grasz dla wyzwan (z tym w GW2 naprawde nie ma problemu - wystarczy probowac robic dungeony w mniej osob/gorszym eq niz zalecane),

Więc po co robić tyle rodzajów "instancji", idąc Twoim tokiem rozumowania można zrobić jedną instancję i niech ludzie przechodzą ją za każdym razem w innym EQ, bez EQ, itd. Ale przecież tak nie jest bo każdy wie że jeżeli w grze mmorpg zaczynamy szukać sposobu, aby dany "kontent" był bardziej interesujący niżeli producent sobie założył to takie mmorpg jest po prostu słabe i nudne. GW2 właśnie takie jest, po szybkim levelowaniu i kilku tygodniach zdobywaniu niektórych "potrzebnych" rzeczy nie oferuje nic ciekawego poza faktem że możesz daną rzecz wykonać. Nie ma w tym ambicji, dreszczyku emocji ani poczucia że gra popycha nas do działania, a jedynie oferuje opcjonalne robienie "Czegoś" w grze. Czasami wydaje mi się ze GW2 ma problemy z własną tożsamością i tym czym chce być bo zaczyna jako klasyczne mmo dając na typowy rozwój postaci i EQ, a potem to wszystko zabiera i daje w zamian "cienki kontent", którego zaliczenie jest opcjonalne.

...ale piszesz tez o tym, ze nie ma sensu odkrywac nowych rzeczy jesli nie posuna one rozgrywki naprzod. Te dwa oswiadczenia troche sa ze soba sprzeczne (chociaz nie wykluczaja sie wzajemnie) - pozwole wiec sobie zalozyc, ze licza sie dla Ciebie tylko te wyzwania, ktore w jakis sposob modyfikuja rozrywke (udostepniaja nowe tereny itp.). Tylko, ze tutaj mamy problem, poniewaz chyba w kazdej jednej grze te dwa elementy ze soba nie wspolgraja delikatnie mowiac. Dokladniej rzecz mowiac: mamy albo wyzwania (instancje) - ale one raczej nie wplywaja na poszerzenie rozgrywki (czasem z itemow mozna uzyskac nowe umiejetnosci, ale to nie sa przypadki, z ktorymi sie spotykalem w swej karierze gracza MMO zbyt czesto, a i wspomniane skille pod wzgledem uzytecznosci byly... roznie z nimi bylo),

Niby dlaczego instancje i itemy w nich zdobywane nie poszerzają rozgrywki? Levelujesz, odkrywasz nowe tereny, a więc i instancje, wykonanie nowych instancji może wiązać się z różnymi questami, achievementami, a te z kolei mogą być powiązane z rzeczami o, które walczysz w instancjach (patrz. zabijanie boss'a dla mounta, questu lub aczika). W ogóle same przedmioty (poza bronią/zbroją) mogą stanowić całkowicie inne pole do poszerzenia doświadczenia gracza, vide mounty czy itemy specjalnie umieszczone w instancji z okazji jakiegoś święta. Jeżeli chodzi o EQ gracza to jego lepsze wersje z "instancji" pozwalają na poszerzenie rozgrywki na polu PvE i PvP. W PvE możemy zmierzyć się z cięższymi (czyt. bardziej satysfakcjonującymi pod różnymi względami) wyzwaniami, a w PvP mamy możliwość konkurowania z innymi graczami, używając innych taktyk dzięki różnorodności statystyk broni i build'ów klasy. Niby to ostatnie GW2 też oferuje, ale PvP w tej grze zostało dość chamsko wykastrowane i próbuje udawać że polega tylko na "skillu", kiedy prawda jest zupełnie inna :X

Jak widać dobrze rozbudowane i odpowiednio zagnieżdżone "instancje" w świecie mmo potrafią rozwinąć rozgrywkę na wielu polach co przekłada się na zadowolenie wielu grup graczy o różnych zainteresowaniach.

Skoro tego nie widziałeś to muszę przyznać że masz dość ograniczone wyobraźnię i pojęcie o budowie świata w grze mmo i mechanikach, które napędzają się nawzajem poszerzając pajęczynę rozrywki w grze mmorpg. M.in. taki WoW Blizzardu dorobił się tak wielkiej bazy graczy bo w tej firmie pracują ludzie z wyobraźnią, którzy rozumieją te mechaniki, a GW2 zostało z tych mechanik w dużej mierze wykastrowane.

...albo poszerzanie rozgrywki de facto lepszymi przedmiotami dropiacymi z instancji, ale tutaj jest problem - bo te z kolei niweluja owe wyzwania (lepszy sprzet = latwiej zrobic instancje).

Po to przecież nowe dodatki/rozszerzenia do gry.

Podsumowujac - czytajac Twoje posty odnosze wrazenie, ze oczekujesz bry gra w wymierny sposob nagradzala czas jaki w nia wkladasz, a takze Twe zdolnosci. Czyli znow w zasadzie wracamy do wyjsciowego - zabawa w instancji nie ma sensu o ile nie dostanie sie za to fanta (tudziez tytulu, chociaz kto wie w sumie, JP za ukonczenie daja achiki, a chyba je tez ignorujesz). Tyle tylko, ze znow - dla mnie to stawianie wozu przed koniem, bo w grach chodzi wlasnie o wspolna zabawe, zwlaszcza w MMO, ktore klada nacisk na interakcje (a GW2 kladzie z tego co widze nacisk jeszcze wiekszy niz inne MMO).

Oczekuje tego aby gra nagradzała gracza w sensowny sposób, w końcu spędzamy w grach mmorpg masę czasu, więc kiedy gra nie oferuje nam nic satysfakcjonującego w zamian za nasze starania i czas spędzony w grze to taka gra jest stratą czasu. Jak już mówiłem dla samej interakcji z ludźmi spotykam się ze znajomymi w realnym świecie, a w gry gram dla ciekawego "kontentu" i wyzwań, czyli dla zabawy, a że przy okazji mogę grać z innymi ludźmi to już inna historia.

Wracajac zas do tematu - jesli nie grasz w gry (uogolniam, gdyz to w sumie kazdego gatunku dotyczy) dla hecy to po co w nie grasz w ogole? Madrzejszy od tego nie bedziesz, pieniedzy nie zarobisz (chyba, ze zaczniesz handlowac goldem czy postaciami, ale za to banuja), kontakt z ludzmi tez jest lepszy przy soczku z gumijagod?

Czyt. powyżej.

Konczac zas - dykusje mozna sprowadzic do jednego - w GW2 rozwoj postaci konczy sie szybko, ale nie oznacza to, ze konczy sie gra. W innych MMO rozwoj postaci tez w pewnym momencie sie konczy (bo np. najwyzsza instancja podbita i lepszego eq sie juz nie zdobedzie)

I właśnie o to chodzi inne mmo lepiej rozplanowują rozrywkę przewidzianą dla gracza, poza tym jest ona lepiej rozbudowana i bardziej satysfakcjonująca. Tak jak mówiłem w GW2 wbijasz szybko level, robisz szybko itemy i popadasz w stagnację bo zostają Ci opcjonalne zadania, które nie zachęcają niczym ciekawym aby je wykonać, albo zanudzają powtarzalnością z uwagi na grind. W innych (klasycznych) mmo levelowanie postaci, zdobywanie przedmiotów, pokonywanie instancji/dungeonów jest rozłożone lepiej w czasie, co sprawia że cały czas mamy wartościowe cele do osiągnięcia, a kiedy docieramy do pewnego punktu gdzie już osiągnęliśmy to co chcieliśmy dochodzą nowe dodatki i kontynuujemy grę z nowymi celami do osiągnięcia.

- wiec jak rozumiem zgodnie z Twoimi pogladami w tym momencie gre powinno sie rzucic i wrocic do niej dopiero po paru miesiacach jak nowy content zostanie udostepniony?

Czy powinno, to pytanie każdy sam sobie powinien zadać, tym bardziej w grze w, której szybko popada się w stagnacje. Jeżeli teraz nie mam nic ciekawego do roboty w tej grze to może warto zastanowić się czy inna gra nie będzie oferowała mi rozgrywki na lepszym poziomie. M.in. dlatego ludzie non stop migrują między grami. Siedzenie w grze tylko dlatego ze mogę jest bez sensu.

Swoją drogą cała ta dyskusja jest dość zabawna bo oto każualowy gracz taki jak Ty próbuje udowodnić dla bardziej hardkorowych graczy (najwidoczniej bazującej na własnych "wizjach") na czym polega dobre mmo, nie powiem uroczy widok.

Co do GW2 jest to mmo praktycznie tylko dla każuali, dla ludzi, którzy chcą w łatwy sposób osiągnąć wiele, którym wystarczą proste rzeczy i mało ambitne wyzwania. Wielka szkoda bo miałem nadzieję że Anet pójdzie po rozum do głowy i stworzy mmo, które faktycznie będzie konkurencją dla takich gigantów jak WoW, ale okazuje się ze schrzanili próbując udawać klasyczne mmo kastrując rozgrywkę z większości interesujących rzeczy, które można było robić w grze mmorpg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W skrócie - W MMO gra się po to, by być nagradzanym. Takie gry ja GW2 nigdy nie dadzą takiej przyjemności jak gry singlowe. One skupiają się na rywalizacji oraz współpracy żywych osób. Gramy, by być lepsi, levelujemy naszą postać, zdobywamy nowy ekwipunek, nowe zdolności. Jeżeli zdobędziemy już niemal że wszystko, to sens grania w produkcje dumnie oznaczone jako "Massive Multiplayer Online Role Playing Game" tak trochę zanika, ale o tym pod koniec. A w jeszcze większym skrócie - Niektórzy grają w nie by grać, czerpać pierwotną przyjemność z obcowania z produkcją, a inni grają by być w jakiś sposób nagradzanymi, by pokazac innym, ile czasu włożyli, i że są "lepsi" (cudzysłów celowy).

Gild Łorsy Dwa to produkcja zdecydowanie przeznaczona dla tej pierwszej grupy osób, zwanych przez niektórych "casualowcami". Jest przyjemnie, przystępnie, łatwo i szybko. Niestety, w moim odczuciu przez to gra się po prostu, najzwyczajniej w świecie, nudzi. Nie lubię robić tych samych czynności po kilka razy (oczywiście z paroma wyjątkami, np. grania zupełnie nową klasą od początku lub bawienia się w super wciągających BG), więc EndGame szybko mi się znudził. Tak samo nigdy nie rozumiałem osób, szczególnie w WoW'ie, które tak szybko ten End chciały wbić. Ale po cholerę, skoro dobijanie tego end gejmu, zarówno w World of Warcraft jak i Guild Wars 2 jest zdecydowanie o wiele, wiele bardziej ciekawsze niż sam koniec? End to takie uhonorowanie mojej "pracy", a jako wynagrodzenie mam dostać epickie PvP, świetne WvW oraz Battlegroundy. No bo na Endzie głównie powinno chodzić o PvP, i w większości przypadków, tak jest. (Sorki za nadużywanie słowa End, ale za cholere nie mogłem znaleźć synonimu).

Tak więc przekonywanie Hardcorowca to szybkiej i lekkiej gry skończy się na niczym, tak samo jak zmuszanie Casualowca do wymagającej i trudnej gry.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja między KewL-em a "resztą świata" - czytam bo jeszcze nie kupiłem GW2 i widzę że jako każual mogę spokojnie w grę zainwestować - w rzeczywistości dyskusja jest wzorowym przykładem różnic miedzy hardcorowym a każualowym podejściem do mmo - a styl gry i kosmiczną "prędkosć" rozwoju postaci Kewl_a "poznałem" przy okazji grania w SWTOR-a i jestem przekonany że KewL zakrzywia czaso-przestrzeń i jego doba trwa 48h więc wszystko jasne tongue_prosty.gif

Co do GW2 jest to mmo praktycznie tylko dla każuali, dla ludzi, którzy chcą w łatwy sposób osiągnąć wiele, którym wystarczą proste rzeczy i mało ambitne wyzwania. Wielka szkoda ...

Parafrazując znany tytuł filmu braci Coen "To nie jest "kraj" dla starych hardcorowców" - też nad tym ubolewam przy okazji FPS-ów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie mi się nie podoba przypinanie komuś łatki "casual" a komuś "hardkor". Bo mnie gw2 nudzi to jestem hardkor a jak się dobrze bawie to casual? Tak to można podsumować. Nie zrozumcie mnie źle, ok, że kogoś nudzi a ktoś się dobrze bawi. Nie ma gry dla wszystkich. Ja siebie uważam za hardkora, który w WoWie maksował sicko jak się dało by wycisnąć ostatnie soki ze swojego DK (a dobrych, serio dobrych DK bylo strasznie malo). Rajdowalem, łaziłem na BG itp.

Teraz te GW2. Takie to proste i przyjemne. Jako wieloletni gracz z MMO doznałem przyjemnego szoku w Ascalonian Catacombs. Zwykłe Story. Ot 3 trash mobki, 2 łuczników i woj. I się trzeba było napocić jak cholera aby ich przejść. Kurcze musiałem faktycznie patrzeć na to co się dzieje. Wiec było IMO trudniej niż w jakimkolwiek innym MMO. Na rajdzie...

Nie kumam więc tej prostoty. Może w end gamie nagle każdy explorable robi sie prostacko łatwy a gracze na sPVP nagle zamieniają się w kalarepę. Tak jest? Czy różnica między tymi nieszczęsnymi casual a hardcorami jest farmienie coraz lepszego sprzętu? Ja na prawdę nie rozumiem o co ten szum i szufladkowanie :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@aliven

Nie chcę odpowiadać za KewL-a ale z tego co zrozumiałem i co sam odczuwam np.w FPS, gracz hardcorowy potrzebuje wyzwań w grze, jak ich zaczyna brakować albo ich po prostu już nie ma to dalsza rozrywka przestaje być rozrywką - w mmo hardcorowiec dochodzi do tego smutnego wniosku np. po 7 dniach rozgrywki a każual po 7 latach tongue_prosty.gif i potem spiera się : " jak to? gra do d...? przeceiż mi się świetnie w nią gra od siedmiu lat?" - no i masz różnicę w podejściu do tej samej gry- co w cale nie znaczy że ktoś dzieli graczy na "lepszych" czy "gorszych"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@le_Fey

Ok powiedzmy, że jest tak jak mówisz ad szukania wyzwań. Na FPSach się średnio znam ale to jakby nie patrzeć wielkie PVP z MMO. Z definicji raczej nieprzewidywalne i zawsze inne. To chyba teraz kwestia czy komus pasuje dana mechanika gry a nie starcia z graczami lub nie. Tak mi się wydaje. SPVP w gw2 ma u mnie plusa jak stąd do słońca, że każdy ma dostęp do tego samego ekwipunku. Liczą się tylko umiejętności, i ewentualna zależność papier-nożyce-kamień

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie Spooq calkiem dobrze oddal konflikt, ale przeciez nie powstrzyma nas to przed dalsza dyskusja, prawda?

Na poczatku jedna sprawa, to jest przypinanie latek typu "casual" czy "hardcor", nie wiem czy uzywasz ich w sposob wartosciujacy (casual jako gorszy typ gracza na ten przyklad), czy tez nie. Zakladajac nawet, ze nie, to kilka informaci. W pewne MMO (tytulu tym razem nie podam, bo widze co tam wyrabia wydawca teraz, wiec nie chce uzywac brzydkich slow) gralem rok, od 6 do 12 godzin dziennie. W tym czasie wbilem sie do top 100 najlepszych dpsow fizycznych (MMO bylo w stanie regresu, wiec to byl odpowiednik w innych MMO "o wlos ponizej elity elit"). Co wiecej - gdybym poszedl z paroma znajomymi do innej gildii (miast decydowac sie ciagnac za soba przez bite pol roku gildie stara, oddajac swe zasoby itd.) to spokojnie wbilbym sie do top20 (a to juz jest odpowiednik "elity elit, trzepiacej najtwardszych bossow popijajac sobie w tym czasie kawke"). MMO owo zas jest sztandarowym przykladem tego typowego, z niesamowicie wrecz rozbudowanymi mozliwosciami polepszania sprzetu.

Tak wiec - bylem hardcorem i to w dodatku takim, co zachaczal o koreanskie standardy bycia hardcorem. Czas spedzony na tej grze traktuje zas jako najgorzej wykorzystany czas w mym zyciu, glownie dlatego, ze w poscigu za owymi roznymi "pseudowyzwaniami" (poprzedni boss mial 5kk hp, a ten ma juz 10kk, bedzie znacznie trudniej... taaa, jasne) i coraz lepszym sprzetem gra stala sie zwyczajnie praca, jakims chorym wyscigiem szczurow, ktorego uczestnicy chcieli miec pare cyferek wiecej w panelu postaci od reszty uczestnikow.

Dziekuje bardzo - jesli tak ma wygladac idea MMORPG, to niech lepiej ten gatunek szczeznie.

To by bylo tyle w kwestii "zabawnego faktu, ze casual hardcorowi przedstawia jak ma wygladac dobre MMO" - bylem po obu stronach plotu i tutaj trawa jest zdecydowanie zielensza.

Wracajac zas do meritum.

Argument tyczacy sie "po co robic tyle rodzajow instancji" to klasyczny przyklad argumentu ad absurdum, pozwole sobie go potraktowac jako kiepska zaczepke i przejsc od razu do nastepnego zdania, ktore jest juz nawet sensowne. Piszesz dalej o tym, ze jesli w grze (znow uogolnie, bo ow argument do kazdego gatunku mozna odniesc) trzeba szukac sposobow na utrudnienie sobie rozgrywki, to taka gra jest slaba i nudna. Technicznie mialbys racje, ale przeciez w tej grze nawet podstawowy content explo jest bardzo wymagajacy (niektore sciezki sa na forach poswieconych grze okreslane jako niemozliwe). Zakladam caly czas, ze contentu owego nie wykonales (byc moze sie myle) poniewaz jego wykonanie nie nioslo ze soba zadnych wymiernych korzysci (dlatego pisze, ze zalezy Ci tylko na wyzwaniach, ktore oferuja konkretne korzysci za ich ukonczenie, a wrecz glownie na fantach za nie). Interesujacy za to jest fragment dotyczacy tego, ze gra "nie popycha Cie do dzialania" - zdanie owe jak sadze, swiadczy o tym, ze nie interesuje Cie content gry jako taki, a jedynie nabijanie cyferek w panelu postaci, w zasadzie to chcesz czynic z rozrywki PvE jakas forme PvP (poprzez porownywanie buildow i tego, kto ma wiekszy miecz).

Jesli chodzi o robienie instancji dla mounta, questu lub achika jako forme poszerzenia rozgrywki - w GW2 story mode jest przeciez swego rodzaju questem (explo zreszta tez), dostaje sie za to achiki, a w MMO oferujacych mounty mozna je tez zdobywac poza instancjami - te z instancji aby maja unikalny wyglad... chwila - z tego by wynikalo, ze instancje mozna jednak robic dla skinow. Poszerzanie rozgrywki poprzez dodawanie cyferek do statystyk postaci jest zas dla mnie zwyczajnie pojsciem na latwizne - rozgrywka sie w zaden sposob nie zmienia niezaleznie czy mam 100 dexa i wilczek na 1 poziomie mnie moze sciagnac na dwa hity, czy tez mam 100k dexa i jakas nieumarla maszkara moze mnie sciagnac na dwa hity - tak czy siak uzywam tych samych kombinacji. Pod tym wzgledem GW2 prezentuje sie w mej ocenie znacznie lepiej, gdyz traity modyfikuja sposob dzialania skilli, dzieki czemu mozemy pozwolic sobie na zupelnie inne comba i styl rozgrywki (przykladowo thief: mamy unicorn build, ktory opiera sie na kradziezy zdrowia i spamowaniu unikow/death blossom, ale tez drastycznie odmienny build oparty na ukryciu i backstabie). Tak na dobra sprawe jedyny element powiazany z instancjami faktycznie poszerzajacy rozgrywke to dodatkowe skille - ale z tym aspektem bywa roznie.

I w sumie teraz dochodzimy do sedna calej dyskusji. Piszesz: "Oczekuje tego aby gra nagradzała gracza w sensowny sposób, w końcu spędzamy w grach mmorpg masę czasu, więc kiedy gra nie oferuje nam nic satysfakcjonującego w zamian za nasze starania i czas spędzony w grze to taka gra jest stratą czasu.". Wynika stad dla mnie bardzo jasno, ze nie grasz po to by sie bawic. Dla mnie gra jest zabawa sama w sobie - niezaleznie czy tluke ze znajomymi jakas instancje, czy szwendam sie po strefie dla nowych graczy. Mowiac wprost - dopoki granie sprawia mi przyjemnosc, dopoki mam zamiar grac. Tobie z kolei - jak sadze - przyjemnosc sprawia cos, co jest de facto pochodna gry: tworzenie coraz silniejszych postaci i porownywanie ich z innymi. To troche tak jakbys w pieknym samochodzie widzial tylko fabryke i maszyny, ktore go zlozyly.

Mimo tego, ze wyrazam sie w dosc kategoryczny sposob, nie jest mym celem ublizenie Twemu sposobowi rozgrywki, nie zgodze sie jedynie z opinia, ze GW2 zostalo stworzone dla casuali - gdyz grupa docelowa tej gry sa ludzie, ktorym przyjemnosc sprawia sam fakt wspolnego wyczyszczenia instancji, nie zas drop jaki z niej uzyskaja; ludzie, dla ktorych nie liczy sie konkurowanie kto ma wiekszy miecz, ale wspolna zabawa; w koncu ludzie, ktorzy nie potrzebuja wymiernej zachety by mierzyc sie z wyzwaniami, gdyz sprawia im satysfakcje sam fakt, ze im podolali. Jezeli masz zamiar nazywac ich casualami - prosze bardzo, tylko prosze, nie uzywaj tego terminu w sposob oceniajacy tudziez by wykpic czyjes podejscie. Koniec koncow zas - ANet zaryzykowala tworzac MMO inne niz wszystkie, efekt ich pracy w mej ocenie jest czyms, co moglbym okreslic jako "kwintesencja MMO", mam nadzieje, ze rozbudowujac rozgrywke nie zatraca owej wizji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pewne MMO (tytulu tym razem nie podam, bo widze co tam wyrabia wydawca teraz, wiec nie chce uzywac brzydkich slow) gralem rok, od 6 do 12 godzin dziennie. W tym czasie wbilem sie do top 100 najlepszych dpsow fizycznych (MMO bylo w stanie regresu, wiec to byl odpowiednik w innych MMO "o wlos ponizej elity elit"). Co wiecej - gdybym poszedl z paroma znajomymi do innej gildii (miast decydowac sie ciagnac za soba przez bite pol roku gildie stara, oddajac swe zasoby itd.) to spokojnie wbilbym sie do top20 (a to juz jest odpowiednik "elity elit, trzepiacej najtwardszych bossow popijajac sobie w tym czasie kawke"). MMO owo zas jest sztandarowym przykladem tego typowego, z niesamowicie wrecz rozbudowanymi mozliwosciami polepszania sprzetu.

Tak wiec - bylem hardcorem i to w dodatku takim, co zachaczal o koreanskie standardy bycia hardcorem. Czas spedzony na tej grze traktuje zas jako najgorzej wykorzystany czas w mym zyciu, glownie dlatego, ze w poscigu za owymi roznymi "pseudowyzwaniami" (poprzedni boss mial 5kk hp, a ten ma juz 10kk, bedzie znacznie trudniej... taaa, jasne) i coraz lepszym sprzetem gra stala sie zwyczajnie praca, jakims chorym wyscigiem szczurow, ktorego uczestnicy chcieli miec pare cyferek wiecej w panelu postaci od reszty uczestnikow.

Dziekuje bardzo - jesli tak ma wygladac idea MMORPG, to niech lepiej ten gatunek szczeznie.

Każdy rodzaj konkurencji między ludźmi to swoisty wyścig szczurów, klasyczne mmo wcale nie jest złe bo akurat Ty postanowiłeś wziąć się za konkurowanie w taki, a nie inny sposób i Ci się nie spodobało. Poza tym są miliony graczy, którzy się z Tobą nie zgodzą bo dla wielu ciągłe podnoszenie poprzeczki jest tym co sprawia im przyjemność. GW2 wcale nie jest inne pod względem konkurencji niżeli inne "klasyczne" mmo, to co się mogło rzucić w oczy od pierwszego dnia to fakt że w grze nastąpiła taka sama pogoń za level'em, EQ, pieniędzmi jak w innych mmo pokroju WoWa, Aiona lub Swtora, m.in. ludzie ścigali i ścigają się o to kto zdobędzie lepsze acziki, najlepszy sprzęt (pomimo tego że jest dość ograniczony i ujednolicony), nawet dochodzi to sytuacji gdzie ludzie bez egzotycznego EQ nie są brani do dungeonów, więc niby jak GW2 różni się od tego co się dzieje w np: WoW'ie czy innych "klasykach". W GW2 występuje taki sam wyścig szczurów jak w innych mmo, trzeba być naprawdę naiwnym żeby myśleć że GW2 jest inne pod tym względem.

....bylem po obu stronach plotu i tutaj trawa jest zdecydowanie zielensza.

No i dobrze dla Ciebie, tylko co to ma do rzeczy odnośnie tego jak dobre naprawdę jest GW2 względem tego co oferują inne mmo? Nikt nie powiedział ze GW2 nie może się podobać, a i owszem będzie się podobało dla ludzi, którzy chcą łatwej rozgrywki, gdzie wszystko jest podawane na złotej tacy, a ambicje (najwidoczniej) kończą się na ładniejszych fatałaszkach i walce przeciwko prostackiej mechanice walki dzięki Anet, która połączyła okrojone klasy a'la GW1 z mechaniką z klasycznych mmo. Ba! Anet poniekąd zablokowała tym posunięciem możliwość budowania bardziej złożonych walk z bosami ponieważ A) postacie w grze mają ograniczone leczenie i nie mogą przyjąć za dużo obrażeń, B) party jest bardzo ograniczone co do ilości osób co automatycznie sprawia ze dany boss musi walczyć jak inwalida żeby kilku osobowe party nie padało co kilka sekund. W dużej mierze dlatego walki są nudne bo aby "zubożone" klasy GW2 mogły przetrwać starcia, trzeba było cholernie uprościć walki, a więc gra stała się bardziej nudna niżeli to co proponuje nam konkurencja.

Piszesz dalej o tym, ze jesli w grze (znow uogolnie, bo ow argument do kazdego gatunku mozna odniesc) trzeba szukac sposobow na utrudnienie sobie rozgrywki, to taka gra jest slaba i nudna. Technicznie mialbys racje, ale przeciez w tej grze nawet podstawowy content explo jest bardzo wymagajacy (niektore sciezki sa na forach poswieconych grze okreslane jako niemozliwe).

Jeżeli dany kontent nie może zostać wykonany pomimo tego że do tej pory ludzie posiadają już optymalne EQ na jakie gra pozwala i walka głównie opiera się na unikach to nie chodzi tu o wysokie wymagania, tylko o złą budowę danego kontentu, dlatego m.in. już kilka razy gracze zarzucali dev'om że niektóre ścieżki w dungeonach są zabugowane lub źle zbalansowane co uniemożliwia graczom ich wykonanie pomimo szalonych starań.

Zakladam caly czas, ze contentu owego nie wykonales (byc moze sie myle) poniewaz jego wykonanie nie nioslo ze soba zadnych wymiernych korzysci (dlatego pisze, ze zalezy Ci tylko na wyzwaniach, ktore oferuja konkretne korzysci za ich ukonczenie, a wrecz glownie na fantach za nie).

Nagradzać gracza za wykonanie danego kontentu można w różny sposób, nie koniecznie musi to być tylko lepszy EQ, ale (najwidoczniej według Ciebie) jeżeli różne wariacje lepszych "fantów" nie mają sensu, to tak samo nie ma sensu nagradzać gracza tylko nowym skinem broni za kilkanaście godzin grindowania jednego dungeonu.

Interesujacy za to jest fragment dotyczacy tego, ze gra "nie popycha Cie do dzialania" - zdanie owe jak sadze, swiadczy o tym, ze nie interesuje Cie content gry jako taki, a jedynie nabijanie cyferek w panelu postaci, w zasadzie to chcesz czynic z rozrywki PvE jakas forme PvP (poprzez porownywanie buildow i tego, kto ma wiekszy miecz).

Bynajmniej, jeżeli nie interesowałby mnie kontent gry, to w pierwszej kolejności nie nabijał bym cyferek aby "skorzystać" z tego kontentu lub w ogóle nie grałbym w tą grę, a co za tym idzie nie nabijam statystyk dla samych liczb, tylko dlatego co pozwalają mi osiągnąć. Swoja drogą Ty to samo robisz w GW2, nabijasz level dla odkrycia wysokolewelowych terenów, dla lepszego EQ, które to z kolei pozwala Ci się zmierzyć z bardziej wymagającym kontentem. GW2 oferuje to samo co inne klasyczne mmo, ale oferta GW2 jest o niebo bardziej okrojona, a nie raz po prostu nudna z uwagi na śmieszne uproszczenia.

Jesli chodzi o robienie instancji dla mounta, questu lub achika jako forme poszerzenia rozgrywki - w GW2 story mode jest przeciez swego rodzaju questem (explo zreszta tez), dostaje sie za to achiki,

Story mode w GW2 jest jedną z opcji dla, których można zrobić RAZ dungeon i pod warunkiem że uważamy lore tej gry za interesujące. Właśnie to jest główny problem GW2 jeżeli chodzi o powody, dla których warto robić dungeony, a mianowicie są bardzo ubogie, więc jeżeli komuś nie zależy na lore, a na epickich walkach to niestety kontent dungeonów i tego co w nich można zdobyć/zrobić jest bardzo słaby. Inne mmo o wiele lepiej rozwiązywały problem atrakcyjności instancji/dungeon'ów.

a w MMO oferujacych mounty mozna je tez zdobywac poza instancjami - te z instancji aby maja unikalny wyglad... chwila - z tego by wynikalo, ze instancje mozna jednak robic dla skinow.

I nikt nie powiedział że nie można, ale skin jako jedyna rzecz, która w gruncie rzeczy nagradza nas za trudy to w dużej mierze niedorzeczny i na dłuższą metę nudny pomysł. Można to zrobić raz, albo dwa, ale nie opierać na tym każdego istniejącego dungeonu w grze. Chociaż kto wie może coś się zmieni w przyszłości albo i nie, a w tedy to dopiero będzie klapa.

Poszerzanie rozgrywki poprzez dodawanie cyferek do statystyk postaci jest zas dla mnie zwyczajnie pojsciem na latwizne - rozgrywka sie w zaden sposob nie zmienia niezaleznie czy mam 100 dexa i wilczek na 1 poziomie mnie moze sciagnac na dwa hity, czy tez mam 100k dexa i jakas nieumarla maszkara moze mnie sciagnac na dwa hity - tak czy siak uzywam tych samych kombinacji.

Czyli rozumiem że wzbogacenie statystyk postaci nie przekłada się na możliwość "odblokowania" lepszego kontentu w grze, a tym samym poszerzenie rozgrywki o nowe doświadczenia (czyt. kontent)?

O ile świat się nie zmienił to na takiej zasadzie są budowane gry mmo, nawet GW2 w którym levelujesz (zwiększasz swoje statystyki) aby odkryć nowe rzeczy, których nie odkryjesz jeżeli nie zwiększysz swoich statystyk. Zdobywasz lepszy EQ żeby móc zmierzyć się z cięższymi dungeonami, mobami, itd. Co jest ciekawe opierasz argumenty na swojej wizji "rozgrywki", która ewidentnie jest błędna bo na rozgrywkę nie składają się tylko skille postaci i to co możemy dzięki nim zrobić, ale wszystko czego doświadczamy w grze, wszystko z czym wchodzimy w interakcję. Czyli jeżeli spotkam NPC, który jest tylko dostępny w instancji, a który oferuje quest dzięki któremu muszę zrobić coś w instancji, może poza nią, lub nawet w innej inst./dung. to rozgrywka w, której biorę udział została rozbudowana o kolejne zadania, a więc została poszerzona. To samo można powiedzieć o EQ zdobywanym w instancji/dungeonie, a mianowicie zdobywając lepsze EQ zyskuje możliwość doświadczenia kontentu, którego nie mogliśmy doświadczyć używając słabszego EQ, a więc nowy/lepszy sprzęt sprawia że rozgrywka w której bierzemy udział zostaje wzbogacona (czyt. rozwinięta) o kolejne wyzwania.

Reasumując, Twoje twierdząc że zwiększenie statystyk nie wpływa na rozwinięcie/poszerzenie rozgrywki jest błędne.

I w sumie teraz dochodzimy do sedna calej dyskusji. Piszesz: "Oczekuje tego aby gra nagradzała gracza w sensowny sposób, w końcu spędzamy w grach mmorpg masę czasu, więc kiedy gra nie oferuje nam nic satysfakcjonującego w zamian za nasze starania i czas spędzony w grze to taka gra jest stratą czasu.". Wynika stad dla mnie bardzo jasno, ze nie grasz po to by sie bawic.

Biorąc pod uwagę fakt że dla każdego człowieka zabawa w grze może polegać na czymś innym Twoje stwierdzenie odnośnie mojej osoby jest całkowicie absurdalne.

Tobie z kolei - jak sadze - przyjemnosc sprawia cos, co jest de facto pochodna gry: tworzenie coraz silniejszych postaci i porownywanie ich z innymi. To troche tak jakbys w pieknym samochodzie widzial tylko fabryke i maszyny, ktore go zlozyly.

Źle sądzisz.

Mimo tego, ze wyrazam sie w dosc kategoryczny sposob, nie jest mym celem ublizenie Twemu sposobowi rozgrywki, nie zgodze sie jedynie z opinia, ze GW2 zostalo stworzone dla casuali - gdyz grupa docelowa tej gry sa ludzie, ktorym przyjemnosc sprawia sam fakt wspolnego wyczyszczenia instancji, nie zas drop jaki z niej uzyskaja; ludzie, dla ktorych nie liczy sie konkurowanie kto ma wiekszy miecz, ale wspolna zabawa; w koncu ludzie, ktorzy nie potrzebuja wymiernej zachety by mierzyc sie z wyzwaniami, gdyz sprawia im satysfakcje sam fakt, ze im podolali. Jezeli masz zamiar nazywac ich casualami - prosze bardzo, tylko prosze, nie uzywaj tego terminu w sposob oceniajacy tudziez by wykpic czyjes podejscie. Koniec koncow zas - ANet zaryzykowala tworzac MMO inne niz wszystkie, efekt ich pracy w mej ocenie jest czyms, co moglbym okreslic jako "kwintesencja MMO", mam nadzieje, ze rozbudowujac rozgrywke nie zatraca owej wizji.

To czy gra jest dla każuali czy hardkorów nie jest dyktowane przez to jacy ludzie grają w daną grę, tylko prze to jak gra jest zbudowana i jak "traktuje gracza", a GW2 zostało szalenie uproszczone na każdym kroku co przekłada się na fakt że sporo oferowanych zajęć w tej grze z powodu prostoty jest po prostu nudne, a nawet w dużej mierze ociera się o grind. Poza tym fakt ze gra jest uproszczona jest właśnie ukłonem w stronę każuali czyli osób, które podchodzą do gier w bardziej lekki sposób, a często osób, które nie mają zamiaru lub czasu uczyć się nawet najprostszych taktyk i ogólnie nie ma w tym nic złego, ale w świetle konkurencji GW2 nie oferuje ekscytujących wyzwań, które dostarczą radosnego dreszczyku emocji. Bo niby jak GW2 ma to zrobić kiedy większość walk to unikanie jednego ataku bosa i olewanie śmierci bo ktoś nas i tak wskrzesi :X

Może WoW teraz nie jest jakimś super przykładem, ale pamiętam ze kiedyś wypad do Naxxramas na nieumarłe trash'e w 3 osoby był bardziej groźny, ekscytujący i nie raz bardziej wymagający niżeli walka z większością bosów w GW2 ;/ IMHO uproszczenie gry do takiego stopnia jak to zrobiono z GW2 było błędem, który już zaczął zaznaczać się w problemach z np: ekonomią gry przez łatwość z jaką każdy może posiąść wszystkie profesje i negatywny wpływ tego zjawiska na handel. Poza tym ludzie dość mocno zaczęli krytykować grę za to że przynudza już po jednym miesiącu. Oczywiście nie twierdzę ze ta gra jest zła sama w sobie jako mmorpg, ale z drugiej strony nie jest tym czym miała być, czyli mamy tutaj do czynienia z przesadzonym hypem i pod wieloma względami średnią produkcją, więc albo Anet wzbogaci jakoś rozgrywkę, albo GW2 będzie TYLKO zamiennikiem dla poprzedniego GW.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poczatku jedna sprawa, to jest przypinanie latek typu "casual" czy "hardcor", nie wiem czy uzywasz ich w sposob wartosciujacy (casual jako gorszy typ gracza na ten przyklad), czy tez nie.

Ja widzę, że te słowa coś działają jak płachta na byka wśród fanów GW2 (serio, w dyskusjach o WoW'ie, Rifcie czy Terze takich problemów nie było). Ale głównie chodziło mi o osoby które lubia mieć łatwiutko, prościutko i wszystko na tacy i o playerów którzy lubią nieco popracować na dany item (coś jak tibia wczoraj, i tibia dzisiaj. Taki tak przykład z [beeep]). A skoro już o pracy w MMO mowa...

gralem rok, od 6 do 12 godzin dziennie. W tym czasie wbilem sie do top 100 najlepszych dpsow fizycznych (MMO bylo w stanie regresu, wiec to byl odpowiednik w innych MMO "o wlos ponizej elity elit"). Co wiecej - gdybym poszedl z paroma znajomymi do innej gildii (miast decydowac sie ciagnac za soba przez bite pol roku gildie stara, oddajac swe zasoby itd.) to spokojnie wbilbym sie do top20 (a to juz jest odpowiednik "elity elit, trzepiacej najtwardszych bossow popijajac sobie w tym czasie kawke"). MMO owo zas jest sztandarowym przykladem tego typowego, z niesamowicie wrecz rozbudowanymi mozliwosciami polepszania sprzetu.

Tak wiec - bylem hardcorem i to w dodatku takim, co zachaczal o koreanskie standardy bycia hardcorem. Czas spedzony na tej grze traktuje zas jako najgorzej wykorzystany czas w mym zyciu, glownie dlatego, ze w poscigu za owymi roznymi "pseudowyzwaniami" (poprzedni boss mial 5kk hp, a ten ma juz 10kk, bedzie znacznie trudniej... taaa, jasne) i coraz lepszym sprzetem gra stala sie zwyczajnie praca, jakims chorym wyscigiem szczurow, ktorego uczestnicy chcieli miec pare cyferek wiecej w panelu postaci od reszty uczestnikow.

Dziekuje bardzo - jesli tak ma wygladac idea MMORPG, to niech lepiej ten gatunek szczeznie.

Tylko że ty nie byłeś hardcorowcem tylko po prostu... nie umiałeś grać? (nie chce używać słowa no-life... ups...). Gram w MMO z małymi przerwami od pierwszej gimbazy, czyli 6 lat, i NIGDY nie miałem takiego uczucia, że wmuszam w siebie produkcje, by zdobyć jakiś lepszy item. No bo co to za przyjemność? Ale tutaj muszę cie zszokować - Hardcorowy player, to nie jest no-life! TA DAAAAAM! Tak wiem, to może być potężny shocker dla wielu przeglądających ten temat, niektórzy pewnie nawet skwitują to tylko uśmiechem pod nosem, ale tak jest. Hardkor to w bardzo dużym skrócie osoba, która lubi mieć w grze nieco trudniej niż inni. A osoba która siedzi po 6-12 godzin by wyprzedzić Koreańskich pro-gejmerów w rankingu? Myślę, że znacie określenie na takiego gracza trollface.gif (Ps. Koreańskich pro-gejmerów nie da się wyprzedzić. W końcu to... Koreańczycy, nie?.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli dany kontent nie może zostać wykonany pomimo tego że do tej pory ludzie posiadają już optymalne EQ na jakie gra pozwala i walka głównie opiera się na unikach to nie chodzi tu o wysokie wymagania, tylko o złą budowę danego kontentu, dlatego m.in. już kilka razy gracze zarzucali dev'om że niektóre ścieżki w dungeonach są zabugowane lub źle zbalansowane co uniemożliwia graczom ich wykonanie pomimo szalonych starań.
Według mnie to zależy od punktu widzenia. Tutaj pokonanie najlepszych ścieżek rzeczywiście wymaga najlepszych umiejętności, nie na przykładzie "klasycznych" gier, że zdobędziesz lepsze EQ i przechodzisz ją z taką samą łatwością, jak wszystkie poprzednie. I właśnie to tworzy wyzwanie, podczas gdy w innych grach wymaga to jedynie poświęcenia sporych zasobów czasu na zdobycie odpowiedniego poziomu i wyposażenia.
sporo oferowanych zajęć w tej grze z powodu prostoty jest po prostu nudne, a nawet w dużej mierze ociera się o grind.
Przeszło półtora miesiąca gry na wszystkich płaszczyznach za mną i nadal nie wiem gdzie ty widzisz ten grind, jedyne co mi przychodzi do głowy to jechanie jednego dungeonu 10x z rzędu na zasadzie "szybko szybko jak nie zdobędę dzisiaj wszystkiego co możliwe to spotkają mnie straszne rzeczy", co byłoby jednak dla mnie typowym na siłę psuciem samemu sobie rozgrywki.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spooqu

Hardcorowy gracz to nie jest gracz co bierze sobie najtrudniejsze wyzwania na klatę i się cieszy jak dziecko. Hardcore to własnie to co Maverick opisał. To właśnie MAKSOWANIE swojej postaci w ten czy inny sposób. Bycie najlepszym, mierzenie się z najtrudniejszymi, bycie LEPSZYM od tej szarej masy noobków czy też newbów. "Koreańscy" gracze to własnie hardcorzy. Przy okazji no-life. Biorąc pod uwagę, że część z nich zarabia w ten sposób kasę wcale im się nie dziwię. A jak widzę określenie "casual" jest uzywane na tym forum jako prawie, że obelga a "hardcore" to taki szacun z Saints Row jak widać. Cóż nic tu po mnie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Spooqu

Hardcorowy gracz to nie jest gracz co bierze sobie najtrudniejsze wyzwania na klatę i się cieszy jak dziecko. Hardcore to własnie to co Maverick opisał. To właśnie MAKSOWANIE swojej postaci w ten czy inny sposób. Bycie najlepszym, mierzenie się z najtrudniejszymi, bycie LEPSZYM od tej szarej masy noobków czy też newbów

Chwila, hardcorowy gracz to nie osoba, która "bierze sobie najtrudniejsze wyzwania na klatę"? A to shocker kolejny, bo właśnie to jest taka osoba, która przechodzi ME na najtrudniejszym poziomie trudności :D Zresztą, sam sobie przeczysz. ""Koreańscy" gracze to własnie hardcorzy. Przy okazji no-life." No-Life to jest właśnie osoba, która nawala po kilkanaście godzin dziennie, by być lepszym, a Hardcorowy player to to, co opisałem wcześniej. A jak ktoś używa słowa "casual" jako obelgę do drugiej osoby, to też mnie to trochę wkurza, no ale to są typowe osoby, które nie znają znaczenia używanych przez siebie słów. Tak samo słowo No-Life w kręgach playerów MMO to także nie jest obelga (albo do niedawna nie była, jeżeli coś się zmieniło), tylko właśnie oznaczała takiego koksa pierwszego w rankingach :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie to zależy od punktu widzenia. Tutaj pokonanie najlepszych ścieżek rzeczywiście wymaga najlepszych umiejętności, nie na przykładzie "klasycznych" gier, że zdobędziesz lepsze EQ i przechodzisz ją z taką samą łatwością, jak wszystkie poprzednie. I właśnie to tworzy wyzwanie, podczas gdy w innych grach wymaga to jedynie poświęcenia sporych zasobów czasu na zdobycie odpowiedniego poziomu i wyposażenia.

A czy w np: Swtor'ze, Aion'ie, Wowie . . najlepsze EQ pozwalało Ci wbiec do instancji, zacząć bić najcięższych bosów na pałę i pokonać ich tylko stojąc jak kołek? Absolutnie nie, w wielu klasycznych mmo, a zwłaszcza WoW'ie lepsze EQ dawało jedynie szansę aby zmierzyć się w daną instancją i bosami, a to czy uda się ich pokonać zależało w dużej mierze od umiejętności graczy i tego jak potrafią sobie radzić z mechaniką ofensywna bosa poprzez używanie taktyki w, której skład m.in. wchodzą takie zadanie jak prawidłowe unikanie ataków, kontrowanie ataków, zarządzanie agro jak i również wspieranie party poprzez leczenie/bufowanie/debufowanie... także jak widać GW2 wcale nie jest inne (czyt. lepsze) bo operuje tymi samymi mechanikami co inne klasyczne mmo tylko w bardziej zubożony sposób.

Przeszło półtora miesiąca gry na wszystkich płaszczyznach za mną i nadal nie wiem gdzie ty widzisz ten grind, jedyne co mi przychodzi do głowy to jechanie jednego dungeonu 10x z rzędu na zasadzie "szybko szybko jak nie zdobędę dzisiaj wszystkiego co możliwe to spotkają mnie straszne rzeczy", co byłoby jednak dla mnie typowym na siłę psuciem samemu sobie rozgrywki.

Na początek robienie legendarnego itemu i wszystkie czynności potrzebne aby zebrać potrzebne materiały, czyli w dużej mierze sam grind (karma, odznaki, pieniądze, SP, etc.) Nawet publicznie zostało już przyznane że GW2 oferuje masę opcjonalnego grindu, gdzie za przykład było podane zbieranie materiałów na legendarne itemy. Owszem można sobie powtarzać że wszystko "Samo się zbierze", ale faktem jest że każdy będzie robił po kilkanaście eventów na dzień, nie dlatego że mu się podobają tylko dlatego aby zebrać kolosalną ilość karmy, czylo de facto będzie grindował eventy. Podobnie będzie również z tokenami za PvP czy ogólnie zdobywaniem pieniędzy, które to zajęcie jest już odrębną sprawą jeżeli chodzi o grindowanie. Żeby zarobić na cokolwiek codziennie gracze spędzają daną ilość czasu farmiąc moby, world bossy, a zwłaszcza te drugie, odliczając czas do każdego starcia, aby nie tylko farmić tony mobów, które respawnuja podczas walki z bosami, ale również dla itemów z bosa bo "a może wypadnie Rare". Praktycznie nikt już nie robi tych bosów dla samej walki, są jedynie powodem aby się nachapać, a to że są wręcz kampione przez ludzi oznacza że to już nie jest jakaś lekka farma, tylko jawny grind kontentu.

__________

@Spooqu

Hardcorowy gracz to nie jest gracz co bierze sobie najtrudniejsze wyzwania na klatę i się cieszy jak dziecko. Hardcore to własnie to co Maverick opisał. To właśnie MAKSOWANIE swojej postaci w ten czy inny sposób. Bycie najlepszym, mierzenie się z najtrudniejszymi, bycie LEPSZYM od tej szarej masy noobków czy też newbów. "Koreańscy" gracze to własnie hardcorzy. Przy okazji no-life. Biorąc pod uwagę, że część z nich zarabia w ten sposób kasę wcale im się nie dziwię. A jak widzę określenie "casual" jest uzywane na tym forum jako prawie, że obelga a "hardcore" to taki szacun z Saints Row jak widać. Cóż nic tu po mnie wink_prosty.gif

Ależ wręcz przeciwnie "hardkorowy" gracz to taki, który mierzy się z różnymi wyzwaniami, mniej lub coraz bardziej trudnymi, analizując kontent tworząc taktyki lub różne drogi podejścia do danego problemu. Dla osoby, która wie jak grać w ten sposób statystyki to nie jest główny cel rozgrywki, tylko "narzędzie", które służy do pokonywania nowych wyzwań.

Maverick opisał "gracza hardkorowego" w oparciu o własne doświadczenia i najwidoczniej uważa że jego sposób gry był tym właściwym jeżeli chodzi grę hardkorową. Jak pisze . . .

"W tym czasie wbilem sie do top 100 najlepszych dpsow fizycznych (MMO bylo w stanie regresu, wiec to byl odpowiednik w innych MMO "o wlos ponizej elity elit"). Co wiecej - gdybym poszedl z paroma znajomymi do innej gildii (miast decydowac sie ciagnac za soba przez bite pol roku gildie stara, oddajac swe zasoby itd.) to spokojnie wbilbym sie do top20..."

Ewidentnie widać że dla niego liczyły się tylko statystyki i porównywanie ich z innymi, a dokładnie to ile może obrażeń zadać i jak to go plasuje względem konkurencji, a nie to co może dzięki tym statystykom osiągnąć.

Mylenie "celu gry" jest dość popularne wśród "pseudo hardkorów" z dużym ego, uganiają się za największym "demejdżem" lub bóg wie czym innym, a w praktyce większość ludzi ma to gdzieś bo nie liczy się ilość tylko jakość i ogólne osiągnięcia. Dlatego m.in. grając w SWTOR'a miałem gdzieś to że w sumie byłem w pierwszej 20-stce najlepszych graczy PvP na swoim serwerze, obchodziło mnie tylko to czy moja drużyna wygra BG lub analogicznie czy opracowana taktyka pozwoli nam pokonać danego boss'a w PvE, gdzie staty były tylko narzędziem prowadzącym do celu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...