Skocz do zawartości

Forumowicze o Sobie IX


Turambar

Polecane posty

@Ciupaga(Kath) -

Najpierw podaj mi, proszę, definicję normalności. ;]

Że tak to ujmę, "ekhm" ;] Powinnaś wiedzieć o co chodzi ;)

Co do płaszczy, tutaj jest idealny przykład jak dobrym wyborem są wyroby płaszczo podobne dla mężczyzn -> KLIK :)

A tak bardziej serio, każdy strój zależy jak dopasowany do całej osoby i reszty może przypominać osoby o innym pociągu seksualnym niż większość społeczeństwa. Znam bardzo dużo osób które chodzą w płaszczach, z czego zdecydowana większość to "metale" lub... księża(ew. przyszli księża), a te dwie grupy osób raczej nie mają popędów homoseksualnych(choć zdarzają się wyjątki). Sam ostatnio kupiłem sobie płaszcz na zimę i jakoś jeszcze żaden chłopak mnie nie podrywał ;)

Co do potraw, zup = zło. Reszta, zależy co, za długo by się rozpisywać, choć moim best of the best jest zapiekanka z makaronem, mniej więcej taka -> KLIK :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

@ up

Zapiekanka - MNIAM! :happy: Obecnie mam plany takowe robić bo czasu na uczelni mam sporo to i zapiekanki w domu wieczorem będą jak znalazł. Kończąc temat jedzenia (wiadomo, że zaraz Zieloni wskoczą go zastopować :*) dodam, że ostatnio przeniszę się na pączki bączki ;3

Co Panie powiedzą o facetach w cylindrach? Tak pytam, bo szukam teraz po sklepach prawdziwych cylindrów co możnaby w nich normalnie chodzić =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholerka, tak Was czytam i czytam i... zgłodniałem. :P

Z zapiekanek to tylko i wyłącznie mięsno-ziemniaczane. Jestem zatwardziałym mięsożercą. :D Dla mnie potrawa złożona z samych warzyw nie istnieje(no, ew. z samych owoców mogę zjeść). Więc jeśli zupka - jedynie z mięskiem. Dlatego uwielbiam flaczki.

Ulubiony obiad: na pierwsze ww. flaczki, a na drugie schaboszczak z fryteczkami/pizza(z mięsem, a jakże!:)).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zatwardziałym mięsożercą.

Ty, Ty, Ty... Ty mięsojadzie :P Mięso lubię tylko z kluchami (tzw. spaghetti :P) i w tortillach. Nie moge zapomnieć o babcinym schabowym. Do reszty pałam nienawiścią :P Pizzą z jakąś szyneczką nie pogardzę, ale jeśli jest okazja, to biorę z grzybkami i z serem. Duuuuuużo stopionego sera :D

Zapiekanka - MNIAM!

Oł jea :) Codziennie robię sobie najzwyklejsze zapiekanki do szkoły w opiekaczu ze zwykłego chleba. Między dwie kromki wkładam jakąś szyneczkę i ser. Na to keczup i "włala" :) Gdy mamcia zakupi pieczarki, to robię coś bardziej niezdrowego, ale to już raczej do działu kuchnia się nadaje. Zdradzę, że to są zapiekanki z piekarnika :D Mój specjał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapiekanki - czasami owszem, ale znacznie bardziej od nich wolę użyć tostera i "podgrzać" dzięki niemu pieczywo.. Co prawda najlepiej smakuje specjalny chleb tostowy, ale "zwykły" chleb też daje radę ^^ Nie ma to jak ciepłe pieczywko na śniadanie.. A odnośnie "mięsożerstwa" - ja nie jestem mięsożercą.. Owszem, lubię sobie zjeść jakiś rodzaj mięska, ale bez niego moje posiłki też są bardzo smaczne ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kończąc temat jedzenia (wiadomo, że zaraz Zieloni wskoczą go zastopować :*)

ależ my możemy tu rozmawiać o jedzeniu, o ile mówimy o jedzeniu już gotowym (jak batony czy zapiekanki z budek) i nie podajemy przepisu (aczkolwiek znawcą ani tym bardziej modercą nie jestem, jeśli się w tej sprawie mylę, proszę o wybaczenie :))

zupy - rosół, ogórkowa, jarzynowa (koniecznie z zasmażką) i flaczki, reszta nie przejdzie mi przez gardło. krupnik, pomidorowa (szczególnie z ryżem), kapuśniak, żurek / zalewajka to skroplone i ugotowane zło!

ale nawet nie pamiętam, kiedy w ogóle ostatnio jadłem zupę. rzadko się ją u nas robi

drugie dania (które ze względu na brak zup, są pierwszymi i jedynymi ;)) - właściwie wszystko co zrobi moja mama :) byleby nie było sosu grzybowego, odgrzewanych kartofli, kaszy i żeby nie zmieniła zbytnio używanego od zawsze przepisu - bo np ostatnio zrobiła kapustę z grochem na normalnej, nie kiszonej kapuście. niejadalne :/

mięso - można powiedzieć, że nie wyobrażam sobie obiadu bez niego, chociaż jeśli matulka zrobi coś niemięsnego (knedle, albo pierogi z serem np), to wybrzydzał oczywiście nie będę :) (aczkolwiek w sumie mało robimy rzeczy bez mięsa)

zapiekanki i inne budkowe żarcie - jak jestem na mieście to - o ile mam pieniądz - sięgam sobie po frytki, dzisiaj także zajrzałem do jakiejś nowo otwartej placówki i wziąłem zapiekankę, całkiem niezła i spora. ale tej wrocławskiej nic nie przebije jeśli chodzi o rozmiar (była wielkości przeciętnej klawiatury, serio!) :)

--------------------------

żeby nie było tak o samym jadle - elegancki płaszcz chciałbym kiedyś sobie kupić, ale nie mogę znaleźć w żadnym sklepie w moim mieście :unsure: będzie musiała mi starczyć jesienna kurtka z podobnego materiału, z jakiego robione są płaszcze, po którą idę w piątek. trochę kosztuje, ale tak mi się spodobała, że muszę ją mieć :D jeszcze jakieś buciwo i bluza z kapturem i jestem ubrany na jesień 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie akurat obchodzi to, czym interesowałaby się moja potencjalna partnerka

Popieram w 100%. Nawet jeśli dane zainteresowania każdej ze stron są diametralnie różne, to miło by było nie być kompletnie obojętnym - takie zachowanie z lekka zawiewa oziębłością. Oczywiście nie mówię tutaj o jakimś szeroko pojętym zaangażowaniu czy wymuszonym dzieleniu takich czy innych zainteresowań z partnerem / partnerką. Nie mówię również aby mieć tylko i wyłącznie wspólne zainteresowania - na dłuższą metę taka postawa może zakończyć się głęboko zakorzenionym konfliktem. Złotym środkiem wydaje się być rzeczywistość, w której partnerzy jednocześnie mają wspólne i odrębne zainteresowania.

Ten ostatni element odgrywa rolę swego rodzaju "bezpiecznika", pozwala na chwilowe wyciszenie się, by na nowo nabrać siły i poświęcić się tym wspólnym zainteresowaniom. Razem z żoną mamy sporo płaszczyzn, którymi interesujemy się w równym stopniu ale mamy też takie, do których, w naturalny sposób, mamy symetrycznie "zamknięte drzwi" - ona jest matematykiem (dla mnie to zupełny kosmos). Ma swój świat, swoje dowody, działania, zależności, wariancje i inne potworki ;). Ja jestem historykiem - to z kolei mój świat. Nie da się ukryć, że te dziedziny różnią w każdym calu. Niemniej, mimo "intelektualnej suwerenności", w kontekście naszych pasji, nierzadko dzielimy się jakimiś spostrzeżeniami, ciekawostkami itp. Jak ona mówi, to mam wrażenie, że jest biegła w jakimś wymarłym języku;) Z kolei jak ja coś jej opowiem, to patrzy na mnie z nieukrywanym współczuciem ;). Tak czy siak, mimo kompletnego rozwarstwienia zainteresowań naukowych, wiemy czym się nawzajem interesujemy a co najważniejsze - nie mamy tego w głębokim poważaniu.

Ale jakieś zainteresowania na poziomie, mieć swój właśny pogląd na świat, na niektóre zjawiska po prostu mieć powinna.

Na czyim poziomie? I co to w ogóle oznacza? Zainteresowania powinny dawać niepohamowaną radochę zainteresowanemu ;) a jednocześnie nie krzywdzić nikogo. Grunt, żeby być szczęśliwym i nie odbierać szczęścia innym.

BTW: coś mi się zdaje, że w niedługim czasie wpadną tutaj "Pretorianie"... A wiecie co wtedy będziecie mogli zrobić ze swoimi zapiekankami i innymi frykasami? ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black - no i zabiłeś naszą rozmowę i będziemy głodować :P Dobrze, że zostały mi dwie kokosowe pralinki, troszkę chrupek i pół szklaneczki malinowego Lifta :D Przeżyję do jutra :)

Zrobiłem właśnie matematykę i teraz w sumie nie mam co robić :P Nie chce mi się czytać, grać, spać... Chyba starzeję się na starość :P A jutro kolejny szary, szkolny dzień. 8 lekcji, tak samo w piątek, a po szkole od razu pierwsza jazda na prawku. Hmm... Zaraz chyba idę kimać :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@luq

Panie, poczekaj aż zaczniesz pan studiować ;] Może i ilość godzin jakoś porażająco większa od tego co miałem w liceum nie jest, ale godziny powrótów do domu mam na pewno późniejsze. Standard obecnie to 18:00 (zakładając, że z kumplami się nigdzie nie wybierasz, bo w tym wypadku można dłuuugo się zasiedzieć w miłej miejscówie rozmawiając na tematy wszelakie jak na filozofów przystało ;D). Porządek musi być jak to mawiają Niemcy i cieszcie się, że to ja a nie Pezet, bo nie wzbudzam strachu ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BS - A Ty już na studiach, powiem szczerze że się nie spodziewałem :)

Co do długości siedzenia w szkolę, jutro mam to szczęście że idę na 8, ale zazwyczaj w czwartki jest to 7:10 i 9 godzin lekcyjnych, dodając do tego dojazd średnio 50 minut w jedną stronę. Nie ma to jak wymarzone technikum ^^

@Ferrou - W tym wypadku się z Tobą zgadzam. Kompletny olew na zainteresowania partnerki/partnera nie powinien być, ale także nie powinno być coś w stylu "Nie interesujesz się tym i tym? Nie mamy o czym gadać". Sam sądzę że najlepiej mieć szczątkowe informacje o wszystkim a bardzo pogłębiać to czym się człek interesuję. Przynajmniej rzadko się znajdzie osoba z którą by się nie miało wspólnego języka :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kompletny olew na zainteresowania partnerki/partnera nie powinien być, ale także nie powinno być coś w stylu "Nie interesujesz się tym i tym? Nie mamy o czym gadać". Sam sądzę że najlepiej mieć szczątkowe informacje o wszystkim a bardzo pogłębiać to czym się człek interesuję. Przynajmniej rzadko się znajdzie osoba z którą by się nie miało wspólnego języka

Ja tam żyje według prostej zasady - słuchać i słyszeć innych. To załatwia całą sprawę. Ten kto nie słucha nie będzie wysłuchany. Traktuj drugiego tak, jakbyś chciał być traktowany.

Może to brzmi trochę jak pozytywistyczne bajania o pracy u podstaw.. Ale nie jest wcale takie trudne, a jak pomaga w życiu! Szkoda, że większości się nie chce :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam żyje według prostej zasady - słuchać i słyszeć innych. To załatwia całą sprawę. Ten kto nie słucha nie będzie wysłuchany. Traktuj drugiego tak, jakbyś chciał być traktowany.

Staram się słuchać innych tylko mam jeden problem - w nawyk weszło mi (czasami) przerywanie innym, aby wypowiedzieć własne zdanie. Oczywiście staram się to zwalczać.Ostatnio przeczytałem o asertywności, staram się nabyć tą umiejętność. Bardzo pomaga w kontaktach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa dni temu pracowalem caly dzien w szpitalu (czyli od 7 rano do 9 wieczorem). Aby zjawic sie w pracy musialem wstac o godzinie 5.10. Gdy wykonczony calym dniem wracam do auta, wciskam przycisk "unlock", traktor zaczal piszczec. "Co jest?" pomyslalem? I zauwazylem, ze jakis >>i tu padaja niecenzuralne wyzwiska w kierunku tego przedstawiciela gatunku homo sapiens<< wybil mi mala tylna boczna szybke (te w drzwiach). Zadzwonilem na policje, ale ci zrobic nic nie moga, bo nie ma tam kamer, a te w szpitalu nie nagrywaja tego co dzieje sie na ulicy. Po nieprzespanych 17 juz godzinach wracam na oddzial po jakies worki i tasme, by te dziure zakryc. I tak w domu zjawilem sie po 23... Chyba najbardziej zezloscilem sie przez te tasme, rwala sie na wszystkie strony i kawalki, tylko nie tak jak potrzebowalem. Pol rolki znalazlo sie na chodniku. Zaraz po powrocie zamowilem nowa (uzywana) szybe na ebayu.

Wedlug policji szukali nawigacji w aucie. Zlodzieje pewnie mieli specjalny "przedluzacz", dzieki ktoremu mogliby otworzyc auto od srodka wybijajac tylko mala tylna szybke. Niestety nie udalo im sie, bo auto bylo na "deadlocku" (czyli nawet po wybiciu szyby nie mozna go srodka otworzyc i uruchomic silnika). Nic mnie tak nie wyprowadza z rownowagi jak debilizm... Laguna sie spisala, nie wpuscila zlodziei do srodka. Nie mam zamiaru tej szyby robic z ubezpieczenia, bo strace wszystkie znizki... Niestety, tak poryte to jest :/

I tak oto niezbyt przyjemnym opisem wydarzen sprzed dwoch dni dobilem do posta numer 1000 :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych :) 4 z polaka za kartkówkę i na deser brak matematyki z powodu nieznanego zniknięcia matematyczki. Ale kto by się nauczycielem przejmował :) O 15 umówiłem się na pierwszą jazdę na prawko. Miałem rację żeby się nie denerwować. Najbardziej wystraszyłem się jak instruktorka powiedziała, że ma taki zwyczaj, że kto nie zna danego znaku, to dostaje szmatkę i go przy drodze poleruje na błysk :P Dalej już tylko z górki. Raz na placu maszyna mi zgasła, bo pedał gazu w ogóle nie reaguje na to co z nim się robi, a Toyotka ma taki silnik, że bez gazu bardzo ciężko ruszyć. Po mieście śmigało mi się bardzo przyjemnie. Raz udało mi się ruszyć z piskiem z podporządkowanej, bo nie zauważyłem jak inny kierowca mnie puścił :) Ogólnie instruktorce podoba się mój styl jazdy. A więc widzimy się na drodze w czwartek o 9 :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ufff...

Zimno, zimno i jeszcze raz zimno.

Ale co na to poradzić? W końcu koniec roku się zbliża i nic na to nie można poradzić. W duchu się tylko do Bora zielonego modlę, by okazało się, że jutro w południe, gdy będę mieć mecz, będzie minimum 15*C. Bo w przeciwnym razie będzie ciężko. Oj, będzie ciężko.

"Nie interesujesz się tym i tym? Nie mamy o czym gadać"

Generalnie najważniejsze jest, by ona i on chcieli być ze sobą razem. I jeśli jest ta chemia, to można sobie już poradzić. Nawet jeśli się nie ma wspólnych zainteresowań, to przy odrobinie chęci zawsze znajdzie się coś, co para lubi robić.

Znam właśnie taki jeden przykład. Ona interesowała się...a jakże! Mangą. On co prawda się tym nie interesował, ale specjalnie dla niej udawał, że to lubi.

Na początku udawał. Potem to...nie, nie pokochał. Ale naprawdę polubił. Oć, miłość wymaga poświęceń, ale jak się pięknie wynagradza. Parka co prawda nie jest już razem, ale chłopak ma przynajmniej kolejne zainteresowanie :P

A co mnie czeka przez ten weekend? Mecz jutro, standard. Potem mordercza wycieczka po Wrocławiu w celu załatwienia kilku spraw, a w niedziele artykuł do gazetki szkolnej i "atrakcja weekendu"-wycieczka na cmentarz żołnierzy radzieckich :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aż się muszę wyżalić, bo mnie jutrzejszy dzień - mimo spotkania się z przyjaciółmi z liceum - w ogóle nie cieszy. impreza urodzinowa imć Agenta ma miejsce w Łodzi, a tylko pociągiem się tam dostanę. i tu 3 przeszkody: a) praca do 14, b) brak bezpośredniego połączenia o odpowiedniej godzinie, c) pociąg, w który muszę wsiąść żebym zdążył na imprezę wyjeżdża około 15:30. czyli mam półtorej godziny na dotarcie do domu z pracy, szybką kąpiel, nagranie mu kilku płyt (zrobiłbym to dzisiaj, ale oczywiście zapomniałem czystych DVD na mieście kupić...), uszykowanie się i dotarcie na stację. bardzo mało to czasu, a ja nienawidzę się spieszyć!!! gdy się człowiek spieszy, to nie ma co jeść, a gdzie kucharek sześć tam się diabeł cieszy (czy jakoś tak). ogółem nerwówka mnie czeka, bo dodatkowo dwie przesiadki muszę zaliczyć jadąc do Łodzi :/ to ja miłej, w miarę spokojnej soboty życzę :)

(tak było wczoraj, już nieaktualne ;))

-----------------------------

uuuuufffffffffff, już nie muszę się martwić o dojazd, zyskałem dobre 2 godziny :) jeno czemu tak nie mogło być od razu, tylko musiałem się denerwować...

- - -

i pogoda ładna jest :) szkoda, że liście jeszcze nie zżółkły (przynajmniej u mnie), tak to mielibyśmy piękną, złotą jesień :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szkoda, że liście jeszcze nie zżółkły

U mnie też jeszcze nie zżółkły. Nie martw się :P A i owszem, pogoda przednia, choć z rana troszkę zmarzłem przy malowaniu płotu :) Zacząłem przez 11, a skończyłem po 14. Pod koniec zza domu na podwórko zajrzało słońce i było nawet 22 stopnie na słońcu, więc pracowało się przednio :) Gdyby nie ta praca, to dzień zszedłby mi na niczym. Chyba zbytnio robota mi się przedłużyła i mało dnia zostało do działania :)

W szkole na szczęście sytuacja się w miarę ustabilizowała i nie ma już takiego chaosu. Niedługo zaczynam praktyki, więc będę miał miesiąc urlopu od szkoły. Niestety niedługo zaczyna mi się kurs ECDL i najpewniej ze szkoły będę wychodził o godzinie 18. No dobra. Koniec wylewania żali. Nie będę kusił zielonych do interwencji :admin_twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że tak to ujmę, "ekhm" ;] Powinnaś wiedzieć o co chodzi ;)
No jacha. ;] przeca powszechnie wiadomo, że jesteś chodzącą skarbnicą powiedzeń. ^^

U mnie też jeszcze nie zżółkły.
A u mnie pożółkły. Nie wszystkie, oczywiście, ale większość liści na drzewach jest już żółto-pomarańczowo-czerwona. Potem to wszystko spadnie na ziemię i będzie smutno i łyso. :x

Słyszałam, że w listopadzie możemy się spodziewać nawet trzydziestostopniowych mrozów... Biorąc pod uwagę to, co już przyniósł nam ten rok, obawiam się, że takie mrozy są u nas możliwe...

No, to najgorsze dwa tygodnie w moim życiu mam już za sobą. I dziękować za to Borowi.

W poniedziałek czeka mnie wczesne wstawanie i podróż do Oświęcimia. Znając moje szczęście, pewnie znowu będzie przeraźliwie zimno, mokro i wietrznie. Ostatnim razem, kiedy tam byłam, paskudna pogoda odebrała mi parasol, a mnie nawet przeciwdeszczowa kurtka nie pomogła, ech.

Ale cieszę się, że przynajmniej nie leje non-stop przez kilka tygodni, więc jest szansa, że nie będzie tak źle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie liście częściowo już pożółkły, więc jadąc dziś na mecz (30 km. za Wrocławiem) mogłem napawać się ich widokiem.

W pewnym momencie zauważyłem staw, który wpływał do złotego lasu, ginąc w ciemnościach. Coś pięknego! Człowiek od razu żałuje, że nie ma aparatu ze sobą :3

Poza tym, mam okulary i teraz wszystko widzę. Ech, naprawdę mam poważną wadę wzroku. Ale okulary są fajowate :P Więc nie marudzę* :]

*Dziś kolega nazwał mnie "ruda maruda"...ciekawe czemu :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Dziś kolega nazwał mnie "ruda maruda"...ciekawe czemu :happy:

No to albo ten kolega sobie żartował, albo Cię okłamał, albo coś w tym jest :tongue:

A ja dziś miałem taki średnio-optymistyczny dzień.. Musiałem dziś dość wcześnie wstać, aby w najbliższym dużym mieście, gdzie mieści się Urząd Skarbowy, aby wybrać pewne zaświadczenie potrzebne do stypendium na uczelnię.. Miało być gotowe najwcześniej na dziś, więc dziś się zgłosiłem.. Na moje szczęście udało mi się dostać ten papierek.. Ale czas, który upłynął zanim go dostałem - :angry: - po prostu typowa biurokracja!!! Ale jak już wydostałem się ze Skarbówki, to udałem się na busa jadącego do miasta, w którym mieści się moja uczelnia.. Miałem sporo czasu - zajęcia rozpoczynałem o 12.00, więc sądziłem, że półtorej godzinki na dojazd spokojnie wystarczy (przeważnie ten czas nie przekracza godziny - przy umiarkowanych korkach) - ale dziś to było mało - niemalże spóźniłem się na zajęcia :dry: Ale na całe szczęście obyło się bez niczego złego :sweat: Dalsza część dnia była już zdecydowanie lepsza :biggrin:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem dziś fatalny dzień:

1.Poniedziałek

2.Pochmurny

3.I do tego zimny

U mnie liście już dawno zżółkły, wszędzie żółto, zaczyna się wypalanie traw i liści, czyli jesień w pełni ;).

Na moje szczęście udało mi się dostać ten papierek.. Ale czas, który upłynął zanim go dostałem - angry.gif - po prostu typowa biurokracja!!!

Socjalizm wiecznie żywy... Wystarczy pójść na pocztę, do szpitala lub na dworzec PKP...

Słyszałam, że w listopadzie możemy się spodziewać nawet trzydziestostopniowych mrozów... Biorąc pod uwagę to, co już przyniósł nam ten rok, obawiam się, że takie mrozy są u nas możliwe...

Pamięta ktoś jeszcze wybuch wulkanu w Islandii (bodajże kwiecień-maj tego roku)?. On jest sprawcą deszczy na południu i zimnego lata*(a dokładniej pył).

*-Polska znajduję się w środku Europy, wiadomo że pył będzie tu najdłużej. Dlatego nie ma wielkich powodzi np. we Włoszech

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie sprawdziłem sobie rozkład zajęć na jutro (o przepraszam - na dziś :tongue: ) i okazało się, że mam mniej zajęć niż początkowo miałem mieć ^^ Zamiast planowanych 8 godzin mam połowę z tego - 4.. Mało tego - nie mam zajęć na godzinę ósmą - będę mógł dłużej pospać :cool: Jak sobie wyobrażę co by było, gdybym wstał dziś na zajęcia na 8 i okazałoby się, że nie mam tych zajęć - nie byłbym zadowolony.. Ale tak jak jest - jest bardzo dobrze :biggrin:

A odnośnie wybuchu wulkanu na Islandii - rzeczywiście chyba coś w tym jest, bo pogoda w tym roku, że trak powiem "świruje" co nie miara :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"ruda maruda"
Piękne. Od tej pory, kiedy mnie zirytujesz albo zaczniesz o czymś marudzić, jak to zwykle masz w zwyczaju robić, będę tak na Ciebie mówić. ^^

Nie lubię takiej pory, kiedy rano wychodzę z domu w ciepłym płaszczu, szaliku i rękawiczkach, a mimo to nadal marznę, a już koło 12/13, kiedy słońce porządnie przygrzewa, to znowu zaczynam się gotować...

Dodatkowo prognozy pogody chcą mnie chyba jeszcze bardziej dobić, bo ciągle słyszę o jakimś deszczu ze śniegiem :x

Liczę, że jednak słońce utrzyma się jeszcze przez parę tygodni (aw, oby tak było) i żaden wybuch wulkanu mu w tym nie przeszkodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...