Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

CSBones - sezon drugi

Polecane posty

- Przez internet nie ma szans. Musiałbym tam pojechać i przeczesać ich komputery, a do tego ptrzebuję nakazu. [już chciałrm wyjść] Aha ktoś zagłusz podsłuch i podsłuchiwanie na odległość wypada z gry. Potem spróbuję namieżyć źródło zagłuszania. [wychodzę]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, wkraczam do akcji.

[Jedzie do szpitala z całą eskortą policji]

Panowie, wiecie czego szukamy i trzeba to znaleźć. Wszyscy za mną!

Biegnie w stronę szpitala wymachując szamańskim berłem i wzywa Mediszpita. Cała horda wbiega do szpitala, nie przejmując się pacjentami.

Grupa A, prosto, grupa B w prawo, grupa C w lewe! Szukamy.

[Po 10 minutach intensywnego szukania, potrąceniu kilka pacjentów i zbiciu kilku leków znaleźli dwie podejrzane osoby próbujące wynieść poszukiwaną]

Mamy was! Chłopcy, łapać ich!

Nie udało im się uciec, zostali wrzuceni do furgonetki i odwiezieni do biura.

[W biurze]

Mamy ich, teraz trzeba ich tylko przesłuchać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[JamesVoo- dzięki za szansę :P]

-Ja się tym zajmę - powiedziałem i podszedłem wolnym krokiem do pokoju przesłuchań. Siedział tam już jeden z gości złapanych w szpitalu.

Usiadłem i spojrzałem mu prosto w oczy.

-Słuchaj - mówię - obaj chyba nie chcemy, żeby to długo trwało. Jakoś nie mam ochoty gadać ze śmierdzącym frajerem od porwań.

-No bo mydło mi wpadło pod pralkę no i...

-Świetnie. Słuchaj, bo nie będę powtarzał: kto wam zapłacił?

-Mi nikt nie płacił, ale miałem dostać karton mydełek Fa, bo mi mydło się wśliznęło pod pralkę i...

-Fajnie. Kto miał ci dać to mydełko?

-Pewien miły pan z Porwaniowej, bo sobie spałem jak człowiek w ściekach, a tu wparował tamten pan ze swoim kolegą, drugim panem.

-Jak wyglądali?

-Nie wiem, ale mogę ich narysować, bo ja lubię bardzo rysować, proszę pana no bo kiedyś ja...

-Dobra, masz tu kartkę i kredki i idź już sobie.

-Dziękuje panu bardzo, wie pan, pan mi przypomina...

-IDŹ!!!!

Facet wyszedł z kartką i kredkami. Tuż po jego zniknięciu, pojawił się drugi złapany.

-Słuchaj - mówię - obaj chyba nie chcemy, żeby to długo trwa...

-Spadaj.

Wstałem, odrzuciłem stół na bok i złapałem go za szyję.

-Przepraszam pana bardzo za moje karygodne zachowanie w stosunku do pana i obiecuje poprawę. NIe będę już panu sprawiał kłopotów swoim brakiem kultury - wydukał przerażony.

-Tak lepiej - powiedziałem i przywróciłem stoł do poprzedniego stanu.

(........)

-Sprawcy przesłuchani - zameldowałem szefowi - Ustaliłem, że podejrzani to dyrektor "ścieków i innych" oraz "karmelków i spółka". Jest jeszcze jeden, ale nie ma go w archiwum ani w bazie danych. Nikt z odnalezionych podczas poprzednich informacji świadków go nie widział. Oto portret pamięciowy narysowany moimi kredkami Bambino (później mi je pan odkupi) przez pierwszego z przesłuchanych.

Szef wziął ode mnie kartkę i obejrzał dokładnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mogę zobaczyć. [sięgam po rysunek] Hmmm... on wygląda jak, jak ten face z nagrania, które zostawiono podczas ataku hakerskiego i mieszka na ul. Hiperłączy, skąd to wiem... Z komputera, który właśnie się tam znajduje dokonano ataku i też stamtąd pochodzi sygnał zagłuszania

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli mamy dwóch podejrzanych na talerzu i jednego pana X. Wypadałoby chyba go rozpoznać. Macie tutaj kopie obrazka. Nie zapomnijcie również złapać i doprowadzić do aresztu naszych panów dyrektorów.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Wraca do centrum dowodzenia, zostaje zauważony przez Szefa/

[szef] - No nareszcie Szywarius, gdzieś Ty się tyle czasu podziewał? Wszyscy się o Ciebie martwiliśmy..

[Ja] - Przepraszam bardzo szefie, że tak długo mi to zajęło, ale napotkałem po drodze na małe kłopoty..

[szef] - Co się stało?

[Ja] - Szefie, odkryłem, że nie tylko my interesujemy się zajściem na Porwaniowej.. Pamięta Szef taką jedną sprawę, sprzed 7 lat, którą to zakończyliśmy z powodu braku dowodów?

[szef] - Tą związaną z porwaniem konia na biegunach córce Burskich? Tak, pamiętam..

[Ja] - Okazało się, że ktoś dalej ciągnie to śledztwo i próbuje dociec sprawiedliwości za wszelką cenę..

[szef] - Tak? A kto to taki?

[Ja] - Może się to okazać dziwne, ale nasza sprzedawczyni z warzywniaka zwierzyła mi się, że od paru lat zbiera dowody wskazujące na to, że winnym tamtego porwania jest dyrektor oczyszczalni.. Spotkałem ją niedaleko willi, gdzie miałem podłożyć namiernik.. Była bardzo zdesperowana i zgodziła się z nami współpracować.. Dała mi zebrane przez siebie dowody.. Myślę, że z nimi możemy się ubiegać o nakaz rewizji domu dyrektora..

[szef] - A co z namiernikiem? Udało Ci się go pomyślnie zainstalować?

[Ja] - Tak jest szefie. Rozmieściłem także parę kamer w całym domu.

[szef] - Świetna robota. Pokaż mi te dowody od sprzedawczyni.

[Ja] - Proszę szefie, oto one.

[szef] - Co my tu mamy?

/Szef czytając dowody oddala się do swojego gabinetu/

[Ja] - Przepraszam szefie, czym się mam teraz zająć?

[szef] - Najlepiej będzie jak ktoś zajmie się sprawdzeniem co się aktualnie dzieje w domu naszego dyrektorka..

[Ja] - Rozumiem, że tym kimś mam być ja..

[szef] - Tak Marku, idź już..

[Ja] - Tak jest szefie..

/Udaje się do pokoju nagrań i ogląda nagrania z domu dyrektora/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podłączyć moje lunety, teleskopy i satelitę do komputera w biurze. Teraz nie muszę tam stale chodzić (z satelitą byłby kłopot). Mamy stały obraz z każdego zakątka ogrodu. Satelita ma zamontowany obiekty termowizyjny. Teraz na przykład dyrektor ma gorączkę. Może ktoś pójdzie tam w charakterze lekarza. Najlepiej ktoś nowy, bo mogą mieć już rysopisy starej ekipy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ekhem... Betoven nie chcę cie martwić, ale sygnały są zagłuszane. Jak dostanę mobilne centrum to pojadę do źródła zagłuszanie i spróbuję to zneutralizować.

/Będę dopiero w środę./

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie są zagłuszane. Ty masz kamery W ŚRODKU BUDYNKU .Ja na zewnątrz. Moje sygnały spokojnie dochodzą, bo nie przechodzą przez terytorium willi. Twoje kamery są dokładniejsze i mają dźwięki, ale w tej chwili nie da się z nich korzystać.

Ach, jeszcze coś. Zdobyłem plany budynku łącznie z lokalizacją tajnego przejścia w piwnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Szefie, ja mogę pójść do chorego pana dyrektora. Rozumiem, że to w willi tego od "ścieków i innych"?

-Tak, myślę, że tak.

-A więc ja tam pójdę. Mamy jakiś strój lekarza w magazynie?

-Tak, nawet nasz kandydat na stanowisko CSBones ci go przygotował. Oto on.

-Świetnie. Ruszam.

(...)

Otworzyłem z hukiem drzwi do siedziby CSB. Byłem przemoczony, zziębnięty, a moje przebranie było poszarpane.

-Kapeć, co ci?

-Odkryli kim jestem.

-A twój stan...

-Nawet nie pytaj.

Usiadłem i zawołałem nowego.

-Słuchaj, przynieś mi moje ciuchy i ręcznik - nowy pobiegł, a ja zwróciłem się do szefa - moja pierwsza akcja coś się nie udała. Cholera, ona była epicką porażką! Ktoś chyba uszkodził sprzęt, który pomontował Scott. Powiedz mu, że te jego teleskopy to nie materiały wybuchowe, niech Szywarius czy Papier je zamontują, bo drugiej akcji nikt nie przeżyje. I proponuję przeprowadzić raczej inną akcję - lekarz przecież będzie pilnowany przez tych jego strażników. Należy jednego unieszkodliwić najśmieszniejszym dowcipem świata i zabrać mu strój. No i niech to zrobi ktoś inny. Tony niech idzie, mam go na razie dość.

Wziąłem moje ciuchy od nowego i poszedłem się przebrać.

(...)

-A co właściwie z Dogiem? Słyszałem, że Kowalscy mają jednego dzikiego szczura w domu, on powinien wiedzieć najwięcej, w końcu ma dostęp do każdego pomieszczenia w domu, nie? Chciałbym jeszcze przypomnieć o moich kredkach Bambino, które miał mi pan odkupić, bo pochwycony przywłaszczył je sobie, argumentując to słowami: "bleghytraaaaa!!! angfedhuttttyyaaaqq!! omg lol m0he kr3tk1!!!!!!1". Trudno się z tym nie zgodzić, ale i tak nikt mi nie płaci za tracenie ekwpiunku kupionego na własną kieszeń! Aha, i niech Tony przejdzie tym swoim tajnym przejściem (dla lamerów takie przejścia, trza iść na hitmana!), bo nawet ja mu nie życzę przejścia tego co ja. Do widzenia - powiedziałem, założyłem kaptur i wyszedłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ok, mogę iść moim tajnym przejściem :P Złapie tego dzikiego szczura i przywiozę dla Doga. Tak z ciekawośći - co stało się z moimi teleskopami. Jakie materiały wybuchowe. Wszystko jest zamontowane w hotelach na około willi. Nic nie mogło się stać... chyba że spadł na ciebie satelita...chłopaki z NASA mnie zabiją

[wychodzi]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbiegłem do Scotta i zatrzymałem go.

-Nikt ich nie wysadził, wykozaczony bombardierze. To nie są materiały wybuchowe, czyli że źle je zamontowałeś i zabezpieczyłeś - ty jesteś od materiałów wybuchowych przecież [pamięta? :D]. Słuchaj, uważaj w tej willi. Oni wiedzą o twoich zabawkach [bez skojarzeń :D] i je uszkodzili - to wcale nie był dyrektor z gorączką, tylko zwykła kołdra zapchana poduchami - system szwankuje. Wejścia niby nie strzeże nikt - uważaj jednak, twoje tajne przejście jest połączone z kryjówkami strażników ogrodu, a o sytuacji i położeniu intruza dowiadują się z komputerów z ich autorskim systemem Bridges XD (Anty)Bone Edyszyn. Dlatego twoje rozwiązanie z przejściem jest świetne. Weź to - wręczyłem mu mój FSA-4 - gdy tą częścią -wskazałem mu czerwony pas z przodu urządzenia - dotkniesz wroga, gdy FSA jest włączony, on straci przytomność na prawie 15 minut. Traci wtedy zupełnie świadomość, nie da się go obudzić, tak jakby chwilowo umarł. Tutaj z boku jest taki pstryczek-elektryczek, którym włączasz ten sprzęt. Aha, gdy "padniesz" jednego z nich, natychmiast sie przebierz - to bardzo ci ułatwi sprawę. I kiedy tam będziesz, wejdź mu na strych i zabierz z żółtej szafki jedyną rzecz, która tam jest - taką żółtawą kopertę z napisem T0P s3cR3T i mi to przynieś. Dam ci trochę grosza i obu nam się to opłaci. Co ty na to? - spojrzałem Tony'emu prosto w oczy i wytężyłem wzrok. Nie mógł odmówić mojej hipnozie. [OMG :D]

[Pozdrowienia dla pana Kolambo :D]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłem z biura. Deszczowy wieczór. Super. Wsiadłem do samochodu - w tak dzień motor to masochizm. W zaciszu swojego samochodu zdjąłem soczewki kontaktowe. Hipnoza hipnozą, ale kopertę i tak i tak zabiorę. Potrzebuje pieniędzy na zapłacenie mandatu (ugh!). Samochód ruszył i zniknął za rogiem.

// Te teleskopy są POZA TERENEM , nie mogły więc spać na naszego full pr0 agenta ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wcześniej mieliśmy dość dowodów żeby wkroczyć do domu dyrektora oczyszczalni i go zatrzymać(co zresztą już napisałem wyżej). Jednak widzę że trza to powtórzyć. Możecie wkroczyć ładnie legalnie i przyprowadzić go na przesłuchanie. Tak samo da się zrobić z dyrektorem fabryki słodyczy. Chciałbym też przypomnieć że mamy jeszcze jednego podejrzanego, którego jak na złość nie można zidentyfikować. Nim też trzeba by się zająć. Tymczasem oto dwa jeszcze ciepłe nakazy rewizji i zatrzymania wyżej wymienionych panów. Proszę bardzo.

Frankowski oddamy ci za te kredki gdy skończymy to sprawę. Spokojnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Mam taką nadzieję - naburmuszyłem się - od razu ostrzegam: mam wolne, nie dam raczej rady przeprowadzic jakże świetnie kolejnego przesłuchania, gdyz mam wolne. Oficjalnie, bo może mi się uda cos zrobić [bo mam szlaban na kompa i moge tylko w weekendy go używać :P] i jednak będę. Ale myślę, że ktoś inny też da sobie radę, oczywiście, nie wydobędziecie tak duzej ilosci tak świetnej jakości [ale zrymowałem] dowodów. Więc nasuwa się dylemat: nutella czy mój ulubiony grejpfrutowy dżem?

Oj, przepraszam, to miało byc do forum kulinarnego w sąsiednim okienku... ups... wytnij, wklej... dobra, a nasz Kehidupan, specjalista od szturmu na podejrzanych? Niech przesłuchuje tych gości, skoro on ich zaciągnie (bo wszyscy doskonale wiemy, że on powinien to zrobić - reszcie się nie chce :D), albo dog, skoro umie gadać ze szczurami, to z takim szczurem też da sobie radę. Ha, ale jestem fizolo... fizykiem... olofem... lofolem... mądry! Ale jestem mądry!

//Dobrze, że stworzyłem tego fajnego podejrzanego - pozdrowienia dla pana Kolambo raz jeszcze :D

-Hej, szefie, ma pan komórkę? Muszę cos powiedzieć Scottowi.

-Ta, jasne, łap.

Rzucił mi swój telefon.

-Uau, najnowsza Nokla [NOKLA]!

Wybrałem numer i dryndnąłem do Scotta.

-Oł joł zią, ttoooniii! Szef mówi, żebyś aresztował tych dwóch dyrektorów nie robiąc nikomu krzywdy ani nie obezwładniając strażników (to by im zrobiło przykrość!), a następnie przesłuchał, znalazł trzeciego podejrzanego, zostawił mi swoje fajki na stole przesłuchań razem z tamtą kopertą.

-Szef, taaa? Dobra, niech będzie. Ale fajków ci nie dam, bo inaczej ci ukradnę kredki!

-No dobra...

Rozłączyłem się. Niestety, przypomniało mi się coś jeszcze, więc zadzwoniłem po raz drugi.

-Hej, Tony, zapomniałem się ciebie o coś spytać...

-No?

-Po cholerę odbierasz telefon jak jedziesz samochodem?

BACH!

Rzucił słuchawkę. Cóż.

Juz miałem oddać komórkę szefowi, gdy telefon puścił swój pro el0wski hit z radia: Nokla - Standard Nokla Theme

-Halooo...?

-Od kiedy ja mam k***a telefon...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nikomu nie spieszy się z doprowadzeniem obu dyrektorów na przesłuchanie, a więc zajmę się tym osobiście...

/Biorę nakazy zatrzymania dyrektorów, wsiadam do samochodu i jadę do domu dyrektora oczyszczalni... Na miejscu spotykam ochroniarzy dyrektora, którzy nie wyglądają na zadowolonych widząc mnie.../

[Ja] - Dzień dobry.. Czy to willa dyrektora oczyszczalni?

[Ochroniarz] - A co Ci do tego, masz w czymś problem kolego?

[Ja] - Ja nie mam problemu, ale Ty zaraz możesz go mieć /pokazuję nakaz zatrzymania/.. Zabierz mnie do swojego szefa.

[Ochroniarz] - O przepraszam, proszę za mną.. /Wchodzę do willi za ochroniarzem/ Szefie, ktoś do pana..

[Dyrektor] - Niech wejdzie.. /Wchodzę do gabinetu dyrektora/ A więc to Wy.. Wiedziałem że się w końcu u mnie zjawicie..

[Ja] - Cieszę się że się Pan spodziewał naszej wizyty.. Z pewnością wie Pan w jakiej sprawie przybywam?

[Dyrektor] - Obawiam się, że Wasze oskarżenia względem mojej osoby są bezpodstawne.. Co więcej, uważam, że podłączenie kamer w moim domu bez nakazu nie było dobrym pomysłem.. Chyba zgodzi się Pan ze mną, Panie...

[Ja] - Marku..

[Dyrektor] - No właśnie panie Marku... Czy nie lepiej będzie jak opuści Pan teren mojej willi..

[Ja] - Owszem, ale tylko wtedy, jeśli pojedzie Pan ze mną..

[Dyrektor] - No cóż.. To Was będzie drogo kosztować.. Nic na mnie nie macie..

[Ja] - To się jeszcze okaże.. Proszę ze mną..

/Wsiadam do samochodu wraz z dyrektorem, jadę do bazy, odstawiam dyrektorka do pokoju przesłuchań i jadę po następnego... Przed willą dyrektora fabryki słodyczy dostrzegam dyrektora wraz z paroma ochroniarzami i jakimś typkiem w garniturze, pakujących jakieś walizy do bagażnika limuzyny.../

[Ja] - Dzień dobry, czy któryś z Panów jest dyrektorem fabryki słodyczy?

[Dyrektor] - (po cichu do typka w garniturze): Cholerka.. No i co teraz zrobimy?

[Gość w garniturze] - (po cichu do dyrektora): Proszę się o nic nie bać, wszystkim się zajmę.. (do mnie): Dzień dobry, jestem adwokatem dyrektora, obawiam się, że mój klient nie ma Panu nic do powiedzenia..

[Ja] - A mi się wydaje, że ma coś do powiedzenia.. I to naprawdę dużo... I obawiam się, że musicie Panowie zrezygnować z wyjazdu, gdziekolwiek się udawaliście.. /pokazuję nakaz zatrzymania/

[Adwokat] - No cóż.. W takim wypadku będziemy zmuszeni jechać z Panem..

[Ja] - Cieszę się, że się zrozumieliśmy.. Proszę za mną..

[Dyrektor] - (do swojego adwokata po cichu): Cholerka, mieliśmy już lecieć na Karaiby...

[Adwokat] - (do dyrektora po cichu): Szefie, proszę się o nic nie martwić.. Nic na Pana nie mają.. Zająłem się dowodami..

/Wsiadam do samochodu razem z dyrektorem i jego adwokatem i jadę do centrum dowodzenia... Odstawiam ich do pokoju przesłuchań i biorę urlop na czas długiego weekendu.../

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[nerwowo chodzę po laboratorium; wchodzi Scott]

- Co się stało??- pyta

- Aaa, kocia noga. Dowody gdzieś wyparowały.- odpowiadam nerwowo

- To źle. Nie mamy argumentów na przyskrzynienie dyrektorów. Myślisz że ktoś z zewnątrz tu był??

- Możliwe. Sprawdzę zamki i odciski.- odpowiadam markotnie- No cholera! Już było tak blisko! - wybuchłam

[scott wychodzi chcąc uniknąć mojej furii]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[w magazynku Scotta]

- Zobaczę czy nasze kamery zauważyły złodzieja dowodów.

[Ogląda nagrania....z kamer i ....youtube]

-Mam! - na ten krzyk przybiega Papierowski

-Masz złodzieja, wiesz jak wygląda?

- Nie, znalazłem nowy teledysk Sabatonu. Posłuchaj! Przy okazji zauważyłem że obraz z kamer został zapętlony. Jestem pewien, że w okolicach 17 byłem na korytarzu. Według kamer mnie tam nie było...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wbiega zdyszany do biura i podchodzi szybkim krokiem do Scotta i Papierowskiego, którego to powstrzymał ramieniem gdy ten wybiegał z biura>

- Moglibyście mi pomóc? Posłuchajcie: <zniża głos do szeptu>

Wiem co się stało. Muszę jeszcze tylko jedną rzecz załatwić. Proszę dlatego Was o pomoc. Musicie wejść do pokoju przesłuchań i w jakiś sposób poinformować dyrektora i jego adwokata o całym zajściu. Mówię o kradzieży dowodów i nagraniach z kamer. Proszę Was! Jeśli się uda już im się nie uda wybronić. Pomożecie? Dam Wam 5 minut.

Teraz na chwilę idę do Szefa.

<Jak powiedział tak zrobił>

- Szefie? Jeśli Scoot i Papierowski zgodzą się na współpracę to mamy w garści dyrektora cukierków i jego adwokata. Mam tylko prośbę, by szef był w sali przesłuchań kiedy wkroczę do akcji. W porządku?

<Szef pokiwał głową, a Ksentus udał się z powrotem do Scotta i Papiera>

- Więc jak Panowie? Zgoda? Pomożecie? Aha: <znów zniżył głos i schylił się do kolegi Papierowskiego>

Papierowski nie przejmuj się dowodami. Wszystko załatwię. Nie pytaj. Nie mogę teraz więcej powiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No dobra... [zmierzam w stronę pokoju przesłuchań] No panie dyrektorku i panie adwokacie... Ja wiem że śmierdzicie tym spiskiem. [odrzucam stół] I zaraz mi to pięknie wyśpiewacie...

- Papier uspokuj się. [studzi mnie Scott] Ja to zrobię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dorwałem BMXa i go zbadałem. Co prawda jest tam naskórek tego prezesa, ale jest stary. Za stary żeby dać mu alibi. Jeszcze bardziej pogrąża go smar, który wskazuje że rower nie był używany od co najmniej dwóch tygodni

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...