Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Qbuś

Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka, Stephen R. Donaldson

Polecane posty

7179059.jpg | 7179223.jpg | 7179123.jpg

Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka

Stephen R. Donaldson


Części:
  • Jad lorda Foula (Lord Foul's Bane) - rok wydania: 1977 (PL: 1994)
  • Wojna Złoziemnego Kamienia (The Illearth War) - rok wydania: 1978 (PL: 1994)
  • Moc, która osłania (The Power that Preserves) - rok wydania: 1979 (PL: 1995)


Thomas Covenant - do niedawna pisarz ze sporym sukcesem na koncie, wierną żoną i synkiem; dziś cierpiący na trąd, porzucony przez rodzinę i walczący z rosnącym gniewem i strachem. Nagle musi stawić czoło nie tylko sobie i swoim słabościom, ale także Krainie i nadciągającej jej zgubie. Tajemnicza moc przenosi go do świata, w którym niemożliwe staje się możliwe... Tak zaczynają się kroniki Thomasa Coventanta, Niedowiarkiem zwanego.

Temat dotyczy kronik pierwszych - wydano jeszcze drugą trylogię (Drugie Kroniki...), a planowana jest także tetralogia pod wiele mówiącym tytułem Kronik Ostatnich...

____


Dzięki forumowej książek wymianie miałem okazję w tym tygodniu przeczytać część pierwszą kronik, czyli Jad Lorda Foula. I jestem rozdarty pomiędzy kompletnym odrzuceniem głównego bohatera, a pochwałami dla samego pomysłu i wykonania. Główny bohater w książce cierpi na nieprzyjemną przypadłość, trąd, a w odbiorze czytelniczym cierpi na gorszą przypadłość: nie da się go lubić. Ciągle narzeka, jest niezdecydowany, strachliwy, a momentami opryskliwy i wredny. Z jednej strony można to zrozumieć, bo nie chciał znaleźć się w tym świecie, nie wierzy w jego rzeczywistość i nie chce pełnić roli mu przepisanej. Nieco paradoksalnym pozytywem jest to, że

od początku jest naznaczony swym złem: gwałci młodą dziewczynę, która mu pomaga i zaprowadza do swojej wioski.

A co z resztą? Na pierwszy rzut oka konstrukcja świata nie wydaje się zbyt oryginalna - mamy wielkiego złego, dawnego dobrego Stwórcę, mądrych magów i zaginioną wiedzę. Jednak gdy nieco szczegółowiej spojrzeć na sprawę, to jest sporo lepiej - mamy sporo ciekawych pomysłów, rozwiązań i elementów fabuły. Językowo? Jest dobrze. Opisów jest może i sporo, tak przyrody jak i życia wewnętrznego bohatera, ale nie przeszkadzały mi one przez większość czasu.

Swoim zwyczajem muszę ponarzekać na tłumaczenie. Tym razem jest to o tyle dziwne, że tłumaczył Piotr W. Cholewa, który może być Wam znany ze świetnego tłumaczenia powieści ze Świata Dysku. Tym razem popisał się brakiem konsekwencji w tłumaczeniu nazw i imion. Spora część przetłumaczalnych nazw miejsc i osób jest tłumaczona i do tych tłumaczeń samych w sobie nie mam zastrzeżeń. Nie rozumiem jednak czemu niektóre nie zostały przetłumaczone. Przykładem niech będą dwaj główni 'źli': Lord Foul i Lord Drool. Skoro Illearth Stone zmienił się z Złoziemny Kamień, to czemu Foul nie stał się Zepsuciem, a Drool (rzeczywiście się śliniący) Ślinotokiem :tongue: To drugie nieco żartobliwie, ale i tak - zdarzały się też inne przykłady. Inną mankamentem jest odmiana samego słowa Foul. Jak widać w tytule mamy formę Foula, a w książce ten sam przypadek występuje jako coś tam Lorda Foula a raz coś tam Lorda Foul. Nie wiem, czy to wina korekty/redakcji, ale nie wygląda za dobrze.

Wracając jednak do samej książki - summa summarum polecam ją. Chociażby po to, żeby poznać ten świat i sprawdzić, czy rzeczywiście ten Covenant to taka pupa wołowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc, że zabierasz się za "Jad Lorda Foula" miałem zamiar sam założyć temat poświęcony Pierwszym Kronikom. ;) No nic, może innym razem starczy mi chęci do działania.

Odczucia co do Thomasa i książki w ogóle mamy podobne. Zapewne te same skojarzenia (Tolkien) i takie same emocjonalne (u mnie momentami bardzo emocjonalne) reakcje na zachowanie Covenanta. Niedowiarek to chyba pierwszy antybohater w poważnym fantasy, nie lubiłem go przez cały pierwszy tom. Sytuacja zmieniła się po przeczytaniu "Wojny Złoziemnego Kamienia" - ur-Lord wyjaśnia tam dlaczego postępował jak postępował i mój stosunek do niego uległ pewnej poprawie.

Opisów rzeczywiście jest sporo, jeśli ktoś się nudził przy lekturze "Władcy pierścieni", to tutaj też nie będzie miał lekko. Następne dwie księgi są pod tym względem lepiej zbalansowane i przyjemniej się je czyta.

Dużo narzekałeś na tłumaczenie (skrzywienie zawodowe?) i mnie również nie przypadło ono do gustu. Pod względem korektorskim książka leży i kwiczy - liczba literówek odpowiada mniej więcej liczbie stron. Niestety, ta przypadłość trapi też pozostałe części Kronik (zwłaszcza tę drugą). Przymierzam się do ponownego ich przeczytania, tym razem w oryginale.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...