Turambar Napisano Grudzień 23, 2009 Zgłoś Share Napisano Grudzień 23, 2009 Kurt Vonnegut, jr - Śniadanie mistrzów, czyli żegnaj, czarny poniedziałku! Autor od samego początku jeździ po Amerykanach, ich dumie narodowej i militarnej sile jak po łysej kobyle. Wydarzenia po 1492 roku opisuje jako ciąg rzezi i masakr. A to dopiero początek książki! Fabuła kręci się wokół dwóch osób - Kilgore'a Trouta (samotnego pisarza) i Dwayne Hoovera, sprzedawcy pontiaców i właściciela około połowy Midland City. Kilgore zostaje zaproszony na festiwal sztuki mający odbyć się w Midland. Dwayne natomiast powoli wariuje. Reszta jest tak zakręcona, że trzeba samemu przeczytać. Poza tym wydaje mi się, że potrzeba znać trochę więcej książek Vonneguta, bo w "Śniadaniu mistrzów" postanowił zrobić coś na kształt spędu swoich postaci... Vonnegut jak zwykle złośliwy, obrazoburczy i szyderczy. Podkreślają to jeszcze jego rysunki (np. "dziura w zadku"). Warto przeczytać Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Qbuś Napisano Grudzień 29, 2009 Zgłoś Share Napisano Grudzień 29, 2009 Znajomość innych książek rzeczywiście może nieco wzbogacić lekturę, ale brak tej znajomości wcale za bardzo nie przeszkadza. Ja Śniadanie Mistrzów czytałem mając 'na koncie' kilka innych książek Vonneguta, ale po lekturze stwierdziłem, że jest to książka idealna na początek przygody z tym autorem. Kwintesencja jego poglądów, kpiny oraz poczucia humoru. Jest to swego rodzaju groteska skupiająca w sobie stosunek autora do USA, a w zasadzie do absurdów całego świata. A tu mały hołd na bydgoskiej ścianie: Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zdenio Napisano Styczeń 1, 2010 Zgłoś Share Napisano Styczeń 1, 2010 Vonnegut prześmiewczo opisuje wszystko, co tylko się da. Szczególnie spodobały mi się fragmenty o sztuce nowoczesnej i przedstawienie artystycznego światka, który zjechał na festiwal. Historia sama w sobie może nie tyle wciągająca, co absurdalna i sprawiająca, że czytelnik chce wiedzieć o co chodzi i co się dalej stanie. Mi osobiście "Śniadanie..." podobało się bardziej niż "Rzeźnia nr 5". Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...