Skocz do zawartości

Olympus Actionus - The Return!


Rankin

Polecane posty

<Patrzy na zegarek>

Co oni tak długo robią? Przecież już powinno być po wszystkim- uśmiecha się do Edori, a ona odwzajemnia mu całusem

Przydałoby się policzyć ile w sumie mamy- pomyślał i usiadł przy swoim biurku i rozpoczął liczenie, wydatków itd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

<Słysząc polecenie najpierw wytworzyła kamuflaż dla Kniva. Musiał sobie usunąć nadmiar liści z twarzy aby się nie udusić. Następnie przystroiła siebie kolejną warstwą liści (kolejną bo Sel ogólnie ma strój z liści i gałązek). Nagle jej skóra przybrała ciemniejszą barwę. Patrzy się na bogów.

-Gotowa... Kniv osłaniaj mnie. Ja szybko przebiegnę przez ten ogród. Nikt mnie nie usłyszy.

<Następnie przeszła do ogrodu i zaczęła się bezszelestnie przemieszczać . Nikt jej nie słyszał, nikt nie widział. Gołymi stopami w odpowiedni sposób stawała na trawie tak aby nie wydała najcichszego szelestu. Usłyszała kroki. Szybko schowała się za krzakiem i wpatrywała w przemieszczającą się postać>

-Patrol? Może jednak to ogrodnik czy ktoś tam? Nie sprawi mi najmniejszego problemu.

<Spokojnie oparła głowę o liście krzewu i obserwowała ruchy postaci. Kiedy ta się odwróciła puściła się biegiem i wskoczyła na drzewo. Z góry obserwowała okolicę>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<słyszy rozmowy bogów, wstaje i mówi>

-Jeżeli mamy stąd wyjść musimy pozbyć się tej bariery.

<myśli chwilę>

-Powinienem się przebić przez tą barierę w końcu jest duchowa, potrzebuję tylko do tego więcej mocy.

<zwraca się do Stila>

-Daj mi trochę tego twojego napoju.

<bierze słuchawkę i mówi do Bladea>

-Jak przebiega akcja?? Nie napotkaliście, żadnych kłopotów?? Co do bariery przebiję się przez nią dajcie mi chwilkę. A i powiedz mi kiedy będę miał to zrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos podchodzi do Solariona.

- Pamiętasz co się ostatnio działo na PWB? Jak cię pokonali? Jak oferowałem ci pomoc w zamian za twoje ziemie? Jak przepowiedziałem, że się tak stanie? Jak nikt mnie nie słuchał? Jak nikt mi nie wierzył? Jak nikt nie chciał mi pomóc? Nie pamiętasz...

Nie czekając na reakcję udał się do Tytokusa i zaproponował mu grę w szachy. Ten ciągle spał, więc Markos - oczekując na przebudzenie boskiego medyka - postanowił poszukać szachów. Znalazł planszę w swoim pokoju i połowę pionków (w tym samym kolorze) w pozostałych pomieszczeniach.

- Oj tam. Da się grać.

Bard wziął pędzel i pomalował połowę połowy na pomarańczowo. Następnie ustawił figury na planszy i obudził Tytokusa.

- Wstawaj, gramy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Patrzy na Barta.>

Jesteś tego pewien? Bo wiesz, trochę ważę, a jeszcze mam zbroję na sobie. Po prostu zaprowadź mnie tam lub powiedz, jak się tam dostać. A tak w ogóle, jak to będzie wyglądać? Bóg jedzie na bogu. Federały mogą się tym zaciekawić.

<Stara się wyobrazić całe zajście, ale nie potrafi. Krzyczy do Markosa.>

Bo często bardzo dobrzy nie umieją się zorganizować i popadają w paranoję!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciał odpowiedzieć Markosowi, ale ten już odszedł. Poszedł za nim.

-Pamiętam Markosie, pamiętam. Ja ci wierzyłem i chciałem pomóc, ale było już po prostu za późno, nawet gdybym dał ci ziemie, to nic byś z tego nie miał, bo i tak zostałyby podbite. Tak samo z moim bratem. Wybuchass ma rację, Selene i Książek zwyczajnie byli nieprzygotowani do wojny, przez co wpadli wtedy w paranoję i kłócili się ze sobą, kiedy tymczasem Pymp i jego sojusznik podbijali kolejne ziemie. Przestań się dąsać, wrócimy na Osiedle i będziemy mogli wreszcie odpocząć od tego szaleństwa. A Selene prędzej czy później zdobędziesz. Nie znam się zbyt dobrze na kobietach, ale chyba za szybko się oświadczyłeś. Najpierw powinieneś dać jej jakieś kwiaty, zaprosić na kolację, te sprawy... Potrząsa Tytokusem. Pomarańcza! Nie śpij, kiedy towarzysz ma doła i chce się pozwierzać. Nie jesteś psychologiem, ale i tak powinieneś wiedzieć, że olewanie go nie poprawi mu nastroju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jak wolisz. Raczej dałbym radę, ale jeśli uważasz, że nie to poprowadzę. No nie pora na gadanie, gdy w powietrzu wisi pranie hehe... Jeśli nie masz nic przeciwko to ja już wychodzę.

<Wyskoczył przez okno i zaczął szukać tropu. Po krótkiej chwili znalazł to czego szukał. Ruszył za tropem szybkim krokiem, nie czekając na towarzysza.>

-Pośpiesz się, bo jak mnie federalni zobaczą to nie będzie ciekawie. Wilkołak w tym mieście to rzadki widok.

<Uśmiechnął się krzywo i mrucząc coś pod nosem, szedł dalej za tropem. Po zaledwie kilku minutach był już na miejscu.>

-To tu. Pachnie stęchlizną i krwią. Życzę miłej zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytokus obudzony spada z łóżka.

- A szlag by was trafił! Nie wiecie, że jak mnie nagle obudzicie to zawsze spadnę z łóżka?

Wstaje z podłogi, ale tym razem o nic nie uderza. Zwraca się do Solariona.

- Markos ma doły dość regularnie, więc idzie się przyzwyczaić.

Przeciąga się.

- Widzę, że reszta poszła na akcję, pod wodzą tego asasyna, który chciał nas zarżnąć. Ciekawe. Mniejsza.

Siada naprzeciwko Markosa, i widzi pomarańczowe pionki.

- Pomarańczowe moje!

Układa swoje pionki i robi pierwszy ruch.

- Teraz ty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Dociera do Barta.>

Nie wiedziałem, że jesteś taki szybki.

<Ociera czoło.>

Dzięki.

<Wyciąga Spooni'ego ze zbroi.>

Proszę Cię jak przyjaciela i towarzysza. Zejdź tam i zbadaj całe, powtarzam CAŁE katakumby. Potem wróć do mnie i narysujesz plan.

<Łyżeczka schodzi, Casul czeka. Po godzinie chowaniec wraca.>

No, nareszcie jesteś.

<Wyciąga kartkę, ołówek i daje łyżce. Spooni rysuje dokładny plan podziemi. Casulono bierze mapę i dokładnie ogląda.>

Tu jest jakaś klitka. Pewnie w niej zamkną kapitana. A tu jest tajne przejście.

<"Jeździ" palcem po rysunku.>

Wielkie dzięki, Barto. Tobie też, Spooni. Zbieram się.

<Chowa plan i Spooni'ego. Rusza w stronę baru.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Blade włączył kamuflaż>

- Lunarionie. Pamiętaj, żeby być zawsze nisko. Plecami do ściany. Wtedy nie zostaniesz oflankowany. Ubieraj zawsze ciemne ubranie, i wtapiaj się w cień. Eliminuj strażników tylko w razie konieczności. Poruszaj się powoli, a jeśli ktoś nie patrzy to prędko ale bezszelestnie.

<Dwóch strażników stało przy wejściu. I kamera>

- Nawet o tym nie myśl... Nadejdźmy z prawej.

<pokazał Lunarionowi, żeby szedł za nim, i przesunął się na prawą stronę, i zapadł w trawę>

- Selena radzi sobie doskonale.

<do komunikatora>

- Seleno. Powoli. Nie narażaj się. Daj znać, gdy będziesz przy generatorze, i odetnij prąd na nasz znak.

<spojrzał na budynek. Na balkonie stał federalny, i palił papierosa. Wyglądał jak zwykły cywil, ale gdy się przypatrzeć, było widać uzika wystającego spod koszuli. Zły znak. Strażnik spojrzał się w drugą stronę, a Blade podszedł pod balkon>

- Lunarionie... Wejdziemy tędy.

<rzucił na ziemię sztylet, i strzykawkę z jakimś płynem>

- Wybór należy do ciebie, czy go zabijesz czy oszczędzisz mu życie. W strzykawce jest płyn, który gościa uśpi na 4h. A obok masz sztylet, który go uśpi na zawsze.

<pozwolił Lunarionowi wybrać, po czym rzekł>

- Wejdę tam, i zrzucę ci go na dół. Zrób z nim co chcesz. Potem pomogę ci wejść, bo możesz sobie nie poradzić.

<Puścił się biegiem, wbiegł na drzewo, i odbił się od niego w kierunku balkonu. Strażnik nie zdążył nawet drgnąć. Blade, go dopadł, podciął i zrzucił na dół. Wyciągnął dłoń do Lunariona na dole, żeby pomóc mu wejść>

--------------------

Wybór dla ciebie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to akcja się zaczyna. Trochę przekradania się, a teraz wystarczy pozbyć się tego tutaj. Ne trzeba zabijać, wystarczy uśpić na jakiś czas. Chwycił strzykawkę i natychmiast wbił ją w szyję strażnika. Ten po sekundzie odleciał. Lunarion skupiając moce, które m zostały stworzył linę i knebel, którymi unieruchomił federalnego, a następnie schował go gdzieś w krzakach. Chwycił się ręki Blade'a i wszedł na balkon.

- Dobra, idziemy dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie ma za co. Ja ruszam dalej.

<Rzucił się do biegu, by po chwili przemierzać ulice i aleje trzy razy szybciej, niż gdy prowadził (truchtem) Casula. Po chwili znalazł się w barze. Wszedł do pokoju, w którym Markos i Tytokus zaczynali grę.>

-Wreszcie jakaś sensowna rozrywka? Jeśli to wam nie przeszkadza, popatrzę.

<Uśmiechnął się po swojemu i usiadł tak, żeby nie przeszkadzać oraz widzieć całą plansze. Skupił całą uwagę na planszy i pionkach. Po ogonie można było poznać, że z zniecierpliwieniem czeka na pasjonującą partię.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<pomógł Lunarionowi wejść>

- Nieźle.

<schował się w cień, i lekko popchnął balkonowe drzwi. Nikogo nie było w pokoju. Swobodnie wszedł do środka, i otworzył szufladę>

- Zawsze warto poszukać wartościowych rzeczy.

<w szufladzie znalazł telefon komórkowy, który wyłączył i wziął ze sobą>

- Na części.

<znów schylił się w cień. Zajrzał przez szybę na drzwiach na korytarz. Trzy osoby szły w kierunku pokoju. Pokój był cały oświetlony. Nie było gdzie się schować. Asasyn bez namysłu wypalił harpun w sufit, i podciągnąl się na nim pod sufit. Obok wbił swój sztylet ręczny, i puścił harpun, zrzucając linę>

- Właź do sufitu po linie, tam nas nie zobaczą.

<przygotował dwa sztylety, jeśli by była taka konieczność>

- Gdy będą do nas tyłem, załatw jednego. Ja wezmę dwóch pozostałych.

<daje Lunarionowi kolejną strzykawkę, bo wie, że bóg księżyca nie lubi zabijać>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Skończył liczenie>

Jeśli po wyjaśnieniu całeś sprawy Wielki Moderatus odpali nam trochę kasy to starczy wsam raz na spłacenie długu- pomyślał z uśmiechem

Ciekawe co teraz robią sprawdźmy- powiedział i zamachnął ręką w powietrzu

< Zobaczył Lunariona i Blade, jak przedostają się przez kolejne zakamarki. Popatrzył na swoje dłonie>

- Czas poćwiczyć nowe umiejętności, które bądź co bądź moga się przydać- powiedział sam do siebie i wyszedł na dach baru, by popatrzeć na księżyć, a Edori się do niego przysiadła i przytuliła

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspina się po linie i szykuje strzykawkę. Czeka nie drgając nawet o milimetr, aż w końcu strażnicy wchodzą. Nic nie podejrzewają, ale po chwili zauważają, że na balkonie nikogo nie ma pomimo, że ktoś powinien pełnić tam wartę. Do tego nie widzieli aby strażnik stąd wychodził. Nieco zaniepokojeni przyśpieszyli kroku i minęli bogów wiszących pod sufitem. Lunarion błyskawicznie puścił się, wylądował miękko tuż za nimi i wbił strzykawkę w jednego. Drugi nic nie zauważył, jego głowa w tym samym momencie żegnała się z tułowiem odcięta przez rękę zamienioną w ostrzę. Trzeci został ogłuszony przez Blade'a.

- Nieźle, trzeba przyznać. Szkoda tylko, że musiałem załatwić tego tutaj, ale nie mogłem mu pozwolić na jakiekolwiek hałasy. Jeśli nas zauważą to nie mamy szans.

Tworzy kolejne węzy i knebel, a po chwili w szafie tkwią już dwaj słodko śpiący i związani strażnicy.

-----------------------------------

Mała manipulacja, ale tak będzie szybciej, zresztą chyba i tak być to zrobił. Jak nie, to mogę edytować.

Po krótkiej rozmowie z MacTavishem zedytowałem tak, że teraz dwóch jest ogłuszonych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Usłyszała komunikator. O mało nie spadła z drzewa>

-Dobrze. Rozumiem.

<Rozejrzała się. Poza ogrodnikami nikogo nie było. Zeskoczyła z gałęzi i przeszła do szklarni. Drzwi były zamknięte. Zaczaiła się do jednego z ogrodników i uderzyła go w łeb czymś ciężkim. Przeszukała go i nie znalazła klucza. Zajęła się drugim. Gdy ten padł nieprzytomny zabrała brzęczący pęczek. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Chwilę potem poczuła przypływ energii. Krew płynąca z oczu spływała jej po policzkach. Sel szybko wytarła je ścierką, którą dał jej Rav. Nie pomogło więc dała sobie spokój. Wzrok bardzo jej się wyostrzył, słyszała każdy szelest z dalekich odległości. Instynkt podpowiedział jej aby skierowała się do przejścia w lewo. Udała się tam a następnie weszła do sporego pomieszczenia. Jej oczom ukazał się generator strzeżony przez pięciu strażników. Wypatrzyła również schowek>

-Zapewne na miotły hehe.

<Pomyślała i cicho wróciła się do szklarni. Zabrała leżący tam kamień i z powrotem przyczaiła się do generatora. Następnie rzuciła go w stronę schowka. Delikatny szmer a następnie huk zwabił tam całą piątkę. Zatrzasnęła im drogę wyjścia i przez niewielką szparę wsypała im proszek usypiający zebrany z jakiejś rośliny. Podeszła do generatora>

-Jestem na miejscu. To kiedy mam odciąć ten prąd?>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ogłuszyłem mojego, bo wiedziałem, że nie lubisz, gdy ktoś umiera.

<do Seleny>

- Cierpliwości. Już niedługo.

<wyszedł na korytarz, i zajrzał do drugiego pokoju. Kamera i strażnik z papieroskiem. Asasyn wszedł w cień, i pokazał Lunarionowi, żeby czekał. Blade zatoczył koło, i powiedział przez komunikator do Lunariona>

- Już prawie jesteśmy. Blondyn jest w sąsiednim pokoju. Niestety, kamera i strażnik nie pozwolą nam przejść dalej. Posłuchaj. Ja ogłuszę strażnika, a ty strzelisz w czerwony kabelek pod kamerą. Ja nie potrafię strzelać z takich broni. Wyceluj dobrze. Rzucę ci pistolet z tłumikiem na trzy.

- Raz...

- Dwa...

--------------

Do reszty - szykujcie się, akcja się zaczyna zaraz!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzy!

Lunarion wpadł do pokoju w tym samym momencie co Blade. Kamera akurat była odwrócona, ale powoli obracała się tak, że jeszcze kilka sekund i znajdą się w jej polu widzenia. Strażnik już leżał, a Lunarion trzymał w ręce pistolet celując w kabel. Wstrzymał oddech, przymierzył i strzelił. Kula spudłowała. Szybko jednak zakręciła i przecięła kabel wyłączając kamerę.

- Na szczęście udało mi się na moment zakrzywić tor jej lotu. W takich chwilach dziękuję Moderatosowi, że jednak jestem bogiem. Teraz jednak chyba pora w końcu dostać się do tego, po kogo tu przyszliśmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Doskonale. Jesteś dobrym partnerem.

<komplement z ust Blade'a to rzecz bardzo rzadka, ale w tym wypadku niewątpliwie zasłużona>

- Weź broń, i ustaw się. Wpadamy na trzy, i porywamy blondasa.

< do komunikatora>

- Tu Blade. Przysyłajcie Hummera.

<do Seleny>

- Odetnij energię.

<pociągnął z kopniaka drzwi, i wpadł do środka. Rąbnął pięścią w twarz jednego gościa, i pozwolił Aidenowi zająć się drugim. Asasyn złapał za krzesło, i przywalił trzeciemu, który już sięgnął po broń>

- Teraz twoja kolej, braciszku!

<wyłamał nóżkę z krzesła, i rąbnął nóżką blondyna po twarzy, co poskutkowało natychmiastowym omdleniem>

- Zwiąż go i weź, albo daj mi.

<spojrzał na mapę>

- Szlag! Seleno! Zbliżają się do ciebie przeciwnicy... zbyt wielu! Musisz uciec! Kieruj się na dach!

<do baru>

- Zbierać się, i dawać Hummera! Zrzućcie spadochron na dach! Prędko! Lunarion, musimy wynieść się stąd!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Szedłem za Selene w pewnej odległości, bo nie mam takiej wprawy w bezszelestnym przemieszczaniu się. Po raz drugi dzisiaj zaimponowała mi sprawność innych bogów... Za dużo siedzę w fotelu...>

----------

<Do generatora podbiegłem z pewnym opóźnieniem. I lekko zmęczony. Ten strój maskujący nie jest wygodny do biegania. Do rewolweru zdążyłem już dołączyć tłumik, jednak nie wystrzeliłem jeszcze ani razu.>

- Odetnij energię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Samochód już czekał, a kierowca oczekiwał tylko na znak i mógł uciekać. Lucker usłyszał przez komunikator>

Teraz musicie sobie radzić, bo zanim pojawicie się w zasięgu mojej ochrony przeciw federalnym nie będę mógł wam pomóc- powiedział w myśli

<Stanął na dachu i rozpoczął przygotowania do utworzenia ,,Bariery Wiatru", tak na wszelki wypadek>

------------------

,,Bariera Wiatru"- podobne do tornada, lecz nic z zewnątrz nie może się dostać do środka i taka trąba się nie porusza, a stoi w wyznaczonym miejscu. Wszystko, co jest w środku jest bezpiczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Odcięła prąd. Po chwili słyszy w komunikatorze>

-Co!? No to w piękne bajoro wpadłam...

<Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wyjścia. Zapatrzyła się na drabinę. Szybko skierowała się w jej stronę. Zanim pierwszy but strażnika wpadł do pomieszczenia nie było już nikogo. Zapominając o wszystkim ruszyła przed siebie omijając liczne przeszkody. Przyzwyczaiła oczy do ciemności więc z łatwością biegła dalej. Wyszukała kolejnej drabiny. Kiedy po niej weszła znalazła się na dachu. Wypatrywała reszty...>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Idą na nich zewsząd... Nie zdąża!

<puścił się biegiem, i zostawił Lunariona. Wrzasnął do komunikatora>

- Lunarionie, weź zakłądnika i wsiądź do dżipa. Jedźcie za granicę, dołączę do was!

<rozwalił drzwi, potem kolejne, i dalej. Wbiegł po schodach. Na dachu stała Selena z Kniv'Tropem, a naokoło stali strażnicy z przygotowanymi broniami. Asasyn roztrącił Federalnych, złapał prawą ręką Selenę, a lewą Kniv'Tropa, i rzucił się razem z nimi w dół. Budynek był bardzo duży. Blade otworzył swój awaryjny spadochron w szacie, i ciągle trzymając Kniva i Selenę, pokierował spadochronem w stronę dżipa. Wyjądowali na chodniku>

- Do środka! Prędko!

<wbiega do budynku w poszukiwaniu Lunariona>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z tego, że Selene odcięła światło przebiegł między zdezorientowanymi strażnikami trzymając blondasa. W końcu jednak spostrzegli się co jest grane i rozpoczęli ostrzał. Lunarion miał jeszcze kawałek na dół więc postanowił wykorzystać rezerwę mocy. Po tym pewnie będzie musiał odpoczywać przez tydzień, ale trudno. Skupił się i zamienił swoje nogi w świder i zwyczajnie przewiercił się przez kilkanaście pięter na parter. Było przy tym sporo huku, ale się udało. Wyczerpany minął Blade'a i podbiegł do jeepa wrzucając do niego blondasa. Sam usiadł ciężko, widać, że ostatnia przemiana mocno go wyczerpała.

- Gazu, uciekamy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos popatrzył na Tytokusa, który wykonał pierwszy ruch.

-Ciekawe dla kogo pomalowałem pionki na pomarańczowo, co? Pewnie, że dla ciebie, więc co się tak o nie rzucasz? Echhhh...

Bard westchnął i luknął na planszę. Grali połową pionków w dwóch różnych kolorach. Markos zrobił drugi ruch tłumacząc przy okazji Solarionowi:

-Może twój brat nie był gotowy, ale twoje ziemie i tak dałoby się uratować - razem z cywilizacją. Z Cygnusem rozprawiłbym się bardzo szybko - to było wiadome. Następnie jak najszybciej wysłałbym moją wielką już armię pod twoje ziemie. Pokonałbym Zły Sojusz - to też pewne. Wtedy oddałbyś mi ziemie - dwie lub jedną. Lunariona nie miałby już kto atakować, więc bylibyście obaj uratowani, podobnie jak wasze cywilizacje... Wtedy zdobyłbym kryształ i... Ciekawe, czy byłoby inaczej z tym starcem... [spojrzał tu na Tytokusa - on pewnie wiedział] Czekając na wasze odpowiedzi nie zaatakowałem Cygnusa/Hyogi. Skutkiem tego było to, że nie mogłem wam pomóc. Patrzyłem jak giną twoi "ludzie". W dodatku wiedziałem, że tak będzie i mogłem zareagować... Ale nie zrobiłem tego. Dlatego was pokonali. Wybacz Solarionie.

Wykonał drugi ruch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...