Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

Tatakau Shisho - The Book of Bantorra

Polecane posty

Bitwy "Bibliotekarze vs reszta świata" ciąg dalszy. Do walki włączają się Ireia i Hamutz, co zapowiada niezłą rozróbę i rzeczywiście, urwane działa okrętowe idą w ruch :D . Przedtem wspominają sobie trochę Noloty, którą Ireia próbowała zmusić do rezygnacji z bycia Bibliotekarzem (wbijając ją w mur, to tak swoją drogą) choćby dla jej własnego dobra. Wracając jednak do teraźniejszości warto wspomnieć, że przewaga liczebna w końcu zmusza Ireię do wycofania się. Chwilę po zejściu na ląd ginie. Tak, kolejna z nienaruszalnych zdawało się postaci, a w każdym razie nienaruszalnych w obecnym stanie rzeczy, umarła. Nie w epickim pojedynku, a zaatakowana przez hordę rozwścieczonych ludzi wyposażonych w bomby. Może gdyby nie byłaby osłabiona to jakoś by sobie poradziła. Jakby tego było mało Minth wraca do biblioteki i zdradza to czego się dowiedział na temat dziwnego zachowania ludzi, którzy ich atakują. Wszyscy mają niebieskie dusze, te same pragnienia i uczucia: rozwalić Bibliotekę i zabić Bibliotekarzy. Innymi słowy zarazili się Cerulean Death, chorobą, która infekuje duszę zarażonego. W końcu przyparci do muru Bibliotekarze zmuszeni są wycofać się i otoczyć swoją siedzibę barierą jakby wyjętą z Gothica. W międzyczasie gdzie indziej Enlike kontynuuje lekturę książki Noloty. Ze słów Arkita wynika, że Bibliotekarze, albo ktoś kto się za nich podawał wyrządzili wiele złego w jego życiu, na tyle złego, że teraz nienawidzi ich ponad wszystko inne. Potem w nocy do Noloty przychodzi Governor i wyraża chęć poddania się Kościoła Bibliotekarzom. Ma tylko jeden warunek - zabicie Arkita. Potrafi on zarażać ludzi swoją nienawiścią, a tym co najbardziej nienawidzi są przecież Bibliotekarze, więc to on odpowiada za to wszystko co dzieje się dookoła Biblioteki. Governor myślał, że można by użyć go jako broni, ale uznał, że to zbyt radykalny środek, który zniszczyłby cały świat, a nie tylko jego wrogów. Teraz Noloty ma wybór - albo pozwoli Arkitowi żyć pozwalając na uwolnienie jego mocy, albo go zabije. W zasadzie to miała wybór, bo to w końcu przeszłość, teraz jest martwa, a "choroba" wywołana przez Arkita szerzy się po świecie. Jakby tego było mało, Arkit przybrał chyba formę jakiegoś jaszczura (z drugiej strony w obecności Governora takie rzeczy trzeba ostrożnie traktować, potrafi w końcu kontrolować percepcję), a należy wspomnieć, że wszyscy zarażeni wspominają Noloty, więc jej śmierć chyba też go mocno wkurzyła.

Odcinek wprowadza nową dawkę zwrotów akcji i innych zakrętasów fabularnych, wiadomo już co się mniej więcej dzieje i czym jest to spowodowane, a przede wszystkim bardzo dobrze się oglądało :) Mam nadzieję, że forma nie spadnie, szczególnie, że koniec coraz bliżej, już tylko pięć odcinków zostało :C

Ja nie mam swoich podejrzanych, bo to nawet Matt może być, albo Yuri i Yukizona.

Podejrzewam tego od Vizaka, bo jego zdjęcie było pośród tych miejsca zbrodni i ciała Noloty, zresztą zginęła właściwie tak samo. Inna sprawa, że, jak już pisałem wcześniej, jej śmierć chyba nieźle Arkita wkurzyła i "rozbudowała" jego nienawiść, mogła być nawet swoistym zapalnikiem, więc musiało to pewnie wyglądać tak jakby zabili ją Bibliotekarze. Ze zdolnościami Governora to raczej nietrudne.

Może powstanie Biblioteki na gruncie Labiryntu to tez jakiś pic na wodę?

Kto wie, może oni tam wcale mile widziani nie są? Zostali wyznaczeni, ale na przykład ktoś po jakimś czasie wypaczył ich ideały albo coś.

W końcu pasowała pod typowy wzór szołnenowego hiroła

Jak sam napisałeś, BoB z takimi wzorami raczej bezlitośnie się rozprawia. A potencjał rzeczywiście miała, sama Ireia przyznała, że ze swoim uporem i pogodą ducha mogłaby się zaprzeć i z czasem przewyższyć całą resztę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do walki włączają się Ireia i Hamutz

Lekko mnie zdziwiło, że nawet Hamutz ma problemy z posprzątaniem, może w anime nie oddali prawdziwej skali ataku. To musiał być prawdziwy Zerg Rush (albo Scout Rush - czyli gdy na publiku kończy się czas i nie działają inne sposoby, większość osób z teamu bierze Scouta i leci na oślep, licząc na szczęście - raz mi się nawet udało :P ) i jakieś obrażenia, albo zwyczajne zmęczenie, musiało się podstępnie zakraść do istoty tak potężnej, jak Hamutz Meseta. W sumie skończyło się to wykorzystaniem ostatniej linii obrony, zresztą tu trzeba pochwalić osobę, która ją zaplanowała i przygotowała (też Hamutz?) za zdolność myślenia i wykorzystanie tego, co się ma. Choć YukkuYukku było w posiadaniu Biblioteki defaultowo, tylko Volken sobie to na jakiś czas przywłaszczył. Tylko właśnie, jak to było? Olivia z pomocnikami ładowała YukkuYukku, wydawało mi się, że miało to miejsce na statku - a statek zniszczyła Hamutz. Volken wykradł YukkuYukku dopiero po zabawach z True Manem o_O W każdym razie przypuszczam, że YukkuYukku było wykorzystywane przez cały czas przebywania w Bibliotece jako ostatnia linia obrony.

przewaga liczebna w końcu zmusza Ireię do wycofania się. Chwilę po zejściu na ląd ginie

Coraz mniej postaci w The Book of Bantorra ma plot armor, a jeśli ktoś ma, np. Hamutz (tak przypuszczam, że ma, choć na 100% nie jestem pewien, tylko na 99% :lol2: ), to jest to uzasadnione, np. faktem bycia jednym z większych wymiataczy na planecie. Zwróciłem uwagę na jeden tekst Irei, gdy się wycofywała, mianowicie że jeśli jej zabraknie, to Bantorra... no właśnie, nie wiadomo co. Nawet nie jestem pewien, czy miała na myśli Bibliotekę, czy boga. Ireia wydawała się być tam najstarsza stażem (jej możliwość kontroli upływu czasu też pewnie pomagała) i była potężna (opierała się "drugiemu po Hamutz", i to dość skutecznie), mogły z nią być związane sprawy i mechanizmy, na które nawet Hamutz nie ma wpływu.

Wszyscy mają niebieskie dusze, te same pragnienia i uczucia: rozwalić Bibliotekę i zabić Bibliotekarzy. Innymi słowy zarazili się Cerulean Death

Moja teoria jest taka: Governor, głowa kościoła, wprowadził w życie bardzo chytry plan. Dzieciak zdolny rozsiewać tę chorobę przywiązał się do Noloty (kto wysłał akurat ją na tę misję?). Bibliotekarz albo ktoś o wyglądzie jednej z tych osób (Governor to Mistrz Iluzji w końcu) zabił Noloty na oczach dzieciaka, co spowodowało jego furię i rozsiało chorobę po świecie, zatruwając innych ludzi jego spotęgowaną jeszcze nienawiścią do Bibliotekarzy, dlatego pałają żądzą zemsty za Noloty.

Ewentualnie, jeśli wierzyć słowom Governora, całe zajście zdarzyło się przypadkiem i wszystkim wymknęło się spod kontroli, kto czytał Malazańską Księgę Poległych ten wie, że nie wszystko da się kontrolować i zaplanować, musi być jakiś element przypadku ;)

koniec coraz bliżej, już tylko pięć odcinków zostało :C

Dość bezpiecznie można przyjąć, że kolejny odcinek zakończy wątek o Noloty, a ostatnie 4 (albo 3, jeden jeszcze może być z tego wątku albo wlepią jakiś powtórkowy) zajmą się ostatnią książką, miejmy nadzieję, że skończy się ona jakimś naprawdę przełomowym zdarzeniem, dzięki czemu zakończenie serii anime będzie satysfakcjonujące (albo wkurzające :) ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W których konkretnie momentach?

Ja tam odebrałem to jako irytację, że tyle celów, a tylko jeden prawdziwy i się namachać musi :D

Jak się tak zastanowić, Hamutz niczego nie bierze na poważnie, toteż mój wniosek mógł być trochę na wyrost. Możliwe jest, że po prostu wyczuła zagrożenie w momencie master ataku Volkena, przez co przestawiła się z trybu "odganianie muchy" na "jakaś tam konkretniejsza walka". Tak czy tak, kozak był z chłopaka... szkoda go.

Governor, głowa kościoła, wprowadził w życie bardzo chytry plan.

Też tak sądzę; wcześniej już sądziłem, że Półprzezroczysty jest tu głównym intrygantem i póki co trzymam się tej teorii. Zastanawia mnie motyw jego działania. Trzeba by najpierw ustalić jak dużo wie on sam; jeśli poznał tajemnicę wyznaczania członków kościoła, w tym Governora właśnie przez Bibliotekę, mógłby pragnąć zemsty za robienie go w balona. Z drugiej strony mam wątpliwości, jakoby pełnił on tylko rolę 'pionka' w tej grze (choć nigdy nie wiadomo), okoliczności stawiają go raczej jako 'zawodnika'. W takim przypadku może mu chodzić o zwykłe zwiększenie swoich wpływów, jak choćby objęcie zwierzchnictwa nad obiema organizacjami. Jest jeszcze możliwość trzeciej pozycji Governora, mianowicie kogoś ponad planszą (terminologia z Umineko jednak człowiekowi zostaje... przydatna jest, swoją drogą), kto byłby na równi z... właśnie... Bantorrą? Faktycznym Dyrektorem Biblioteki? L. Othello? A Mesecie i jej najbliższym współpracownikom tylko wydaje się, że wiedzą wszystko. Fakt, że ta ostatnia opcja jest najmniej prawdopodobna zwiększa możliwość takiego rozwoju akcji :wacko: W każdym razie prawie pewne jest, że Governor podpuścił Noloty.

Aha, jeszcze jedno.

pojawił się jakiś "news", niestety nie potrafię przekopiować jego tekstu do translatora, choć wątpię, by to była zapowiedź drugiej serii :smile:

Głowy nie dam, ale chodzi chyba o to, że od 27. lutego (to już jutro) Bantorra będzie emitowana na słynnym kanale Animax (ciekawe czy dożyjemy jego wprowadzenia do naszego kraju). Cieszy mnie to, zawsze to jakaś dodatkowa promocja, a im więcej osób serię doceni, tym większe szanse na kontynuację ekranizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek 22 za mną i chcecie czy nie, wrażeniami się podzielę ^^

Tak jak podejrzewał Aiden, zabójcą Noloty okazał się ten sam człowiek, który zabił Vizaca - Dulltom. O dziwo, z tego co zrozumiałem członkiem Kościoła był nieoficjalnie, oficjalnie był Bibliotekarzem i to znanym Noloty z imienia... Wielkim zaskoczeniem nie okazał się również plan Kachuy, który specjalnie pozwolił Arkitowi zbliżyć się do dziewczyny (albo na odwrót, choć związek emocjonalny był zdecydowanie obustronny) tylko po to, by 'otworzyć jego serce' i dzięki temu móc w końcu uwolnić nienawiść, jaka nagromadziła się w chłopaku. Zrobił to przenosząc jego duszę/transformując go w tą dziwną jaszczurkę (nie zrozumiałem dokładnie), którą widzieliśmy już w poprzednich odcinkach. Całe szczęście na miejscu pojawił się wymiatacz w osobie Enlike i pokazał Governorovi, że z gościem, który regeneruje się w kilka sekund i posiada całkiem ładnego railguna nie powinno się zadzierać. Problem pozostaje taki, że IMO Governor po prostu uciekł z tej chałupki, w którą przyłożył piorun, bo nie było nawet na moment pokazanego jego ciała. Z drugie strony - poprzez śmierć Noloty i Irei można stwierdzić, że twórcy nie boją się zabijać postaci, więc tak naprawdę licho jedno wie, co się z Kachuą stało.

Enlike swoim zagraniem uratował tyłki Bibliotekarzom, którzy byli już o krok od anihilacji. Tak tak, nawet Meseta została ładnie podziurawiona kulami przez przeważające siły napastników, chociaż całkiem ładnie się trzymała, niszcząc opancerzone czołgi zwykłymi kamieniami. Przy okazji usłyszałem słowa, które mocno mnie zaciekawiły - Hamutz chyba w końcu wyjawiła nam, dlaczego chce umrzeć, mimo, że nie podała jeszcze z jakiego dokładnie powodu. Otóż Acting Director Bantorry marzy o tym, by zostać... książką. Dokładnie, nie pomyliłem się, Meseta chce stać się kawałkiem kamienia.

Moje zapatrywanie się na ten motyw jest proste - Hamutz chce dostać się do Nieba. Biorąc za założenie, że teksty wygłaszane przez członków Kościoła o tym, że aby dostać się do Raju trzeba na to zasłużyć są prawdziwe (a nie ma podstaw jakichkolwiek do stwierdzenia, że nie są) to Hamy dąży do godnej śmierci w walce. Zabić się sama nie zabije, podłożyć się komuś też nie może, bo przeczytanie książki natychmiast by to ujawniło. Pozostaje jej jedno jedyne wyjście, do którego jak wiemy dąży od początku anime - chce zostać zabita w sytuacji, kiedy naprawdę i bez ściemniania nie będzie mogła wygrać. Z tego też być może powodu nie powstrzymywała Governora przed zdradzieckimi działaniami - jeśli jego plan by się powiódł to i plan Mesety z trafieniem do Nieba by zadziałał. Pytaniem pozostaje co takiego jest w tym Raju, że chciałaby tak gorliwie się do niego dostać... Oczywiście to tylko moje swobodne domysły i pomysły ^^

Cały odcinek kończy się - ku mojemu sporemu zdziwieniu - sceną, gdzie Enlike i Olivia siedzą sobie spokojnie na peronie, prawdopodobnie czekając na pociąg. W jaki sposób się spotkali i dlaczego tam siedzą? Nie wiadomo.

Kończąc tego posta - po obejrzeniu tego epizodu przeszła mi przez głowę myśl o 10 dla tej serii... Końcówka jest poprowadzona tak genialnie, że ten i kilka poprzednich odcinków oglądałem dosłownie z otwartą gębą, czekając co wydarzy się za chwilkę. Prawda, że sam początek mnie zawiódł, zacząłem się jednak zastanawiać jak bym go odebrał w tej chwili. Zresztą - po zakończeniu serii mam zamiar obejrzeć sobie pierwszy arc, tylko po to, żeby się przekonać, czy rzeczywiście był tak słaby, czy po prostu ja nie miałem wtedy humoru. A nawet jeśli był słabszy to mówi się trudno, Death Note też ma u mnie 10 za akcję do Wiadomego Momentu. Z wystawieniem oceny poczekam jednak do końca serii, z dużą nadzieją na to, że zakończy się zostawiając mnie z gęba otwartą z wrażenia ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek uważam za świetny, nawet rozmyślałem o nim trochę w trakcie wczorajszego grania w TF2, co powinno zostać uznane za olbrzymi pozytyw dla tej opowieści. Z jednej strony był to jeden z niewielu przypadków, gdzie zgadłem co się stało - Bibliotekarz na oczach Arkita zabił Noloty (tak na śmierć), co tylko spotęgowało jego nienawiść. Całość to sprytna manipulacja Governora, który celowo wybrał taką a nie inną osobę do planu, ale o nim za chwilę. Jak rozumiem, po zabiciu Arkita jego książkę "wszczepiono" tej jaszczurce, która rozsiała chorobę - to wiadomo. Dowiedzieliśmy się z epa o "filozofii" Noloty, która kochała cały świat, niczym, eee, Jezus? Koniec spotkał ją podobny, choć cierpiała jednak mniej. Dowiedzieliśmy się też mniej więcej skąd takie podejście do świata się wzięło, oraz tego, że całe życie chodzi w jednym i tym samym ubraniu (pewnie dlatego tak mało zakrywało w czasach współczesnych). Trochę dziwi mnie zachowanie Governora - owszem, ambicja go zżarła, bo zamiast lekko szturchać Bibliotekarzy, o mało co nie doprowadził do ich upadku i dobrze, ze zginął za sprawą Enlike, a Hamutz nie dopadła go wcześniej: bo widać, że się na niego pogniewała. Co do Hamutz to i tak jej zabawy z Governorem to sytuacja win-win, ale o tym też za chwilę. W każdym razie myślę, że Governor faktycznie nie docenił Enlike - owszem, był gotowy oddać życie i specjalnie się nie przejął perspektywą własnej śmierci, choć oczywiście przygotował obronę (tylko skąd wytrzasnął drugie YukkuYukku?). Tylko co ze śmiercią jaszczurki-Arkita? Jak rozumiem, zniszczenie jej niczego by nie rozwiązało, zaszczepiona nienawiść nadal by pozostała. Dlatego też Enlike musiał przedstawić mu/temu książkę, aby jego nienawiść wyparowała - zresztą tu ujawnił się motyw przewodni opowieści, czyli coś dla nas najdroższego, co nas definiuje. Arkit miał nienawiść, to stało się całym jego światem i gdy to utracił, utracił... wszystko, a przynajmniej przestał być tym, kim był do tej pory. Tak samo Enlike. Noloty natomiast pozostała sobą do samego końca i... zmarła dość nieprzyjemną śmiercią.

Jeszcze trochę na temat zachowania Hamutz - gdy leciały te bombowce, wyraz jej twarzy mówił: "tak, to jest ta chwila!" O co mi chodziło z tą sytuacją win-win: jeśli Governor planuje nowe zabawy, to spoko, nie będzie nudno, a w końcu będzie można go pokonać. A jeśli nie... to też dobrze, bo Hamutz nosi w sobie potężne death wish i oczekuje momentu ekscytacji, gdy spotka kogoś/coś potężniejszego. W takim stanie do tej pory jej w anime nie wiedzieliśmy, może to jest zapowiedź jakiejś zmiany w jej myśleniu? Preview kolejnego epizodu wskazuje, że będzie coś z jej przeszłości i po prostu nie mogę się doczekać.

Loli Hamutz

o_O

Aha, zauważyliście, że MAL podaje teraz 27 epizodów? To jak dar niebios, delikatnie mówiąc. Choć z drugiej strony mogą wrzucić drugi epizod powtórkowy... albo w pozostałych do końca epizodach zmieścić aż dwie książki, co byłoby fantastyczne. Okładka najbliższej light novel pokazuje coś zupełnie innego niż było w preview, a "przedmiotem promowanym" będzie tym razem kielich, tak jak teraz była jaszczurka.

chodzi chyba o to, że od 27. lutego (to już jutro) Bantorra będzie emitowana na słynnym kanale Animax

Z jednej strony bardzo dobrze (może więcej osób obejrzy), z drugiej można to odczytać jako zły znak - dvd nie sprzedaje się w ogóle, dlatego trzeba sprzedawać licencję gdzie tylko się da i możliwie najszybciej :(

tak naprawdę licho jedno wie, co się z Kachuą stało

Ja przypuszczam, że jednak zginął - chyba coś wspomniano (nie jestem pewien) o "końcu kościoła", co jasno wskazuje na pozbawienie go władz. Governor może nadal żyć, ale się nie ujawnia, może boi się reprymendy Hamutz :) Musieli jej obandażować biust, więc ma ona prawo się gniewać.

Acting Director Bantorry marzy o tym, by zostać... książką.

Tylko po co? Niebo jest tu chyba najprawdopodobniejsze. Bo chyba nie z próżności, żeby ludzie czytali historię jej żywota? A może właśnie dlatego, żeby ludzie poznali ją naprawdę, bo sama nie jest w stanie o tym opowiedzieć etc., choć o wstydliwość jej nie podejrzewam :P

po obejrzeniu tego epizodu przeszła mi przez głowę myśl o 10 dla tej serii

Staram się unikać rozmawiania o ocenach liczbowych, ale w tym przypadku zrobię wyjątek i powiem: jeśli zakończenie serii anime uznam za satysfakcjonujące, to raczej też tyle dam na MAL. Oczywiście zakończenie preferowane to jakaś totalnie niespodziewana rzecz ("WSZYSCY UMIERAJĄ LOL I TROL U" - autor/ka).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Końcówka trzyma bardzo wysoki poziom, nie da się ukryć. Na jaw wyszły machinacje Governora, a przynajmniej ich cześć, bo nie wiadomo czy nie przeżył i jeszcze czegoś nie knuje. Wydaje mi się jednak, że to już jego koniec, a w następnych odcinkach bohaterowie będą co najwyżej napotykać jakieś pamiątki po nim w postaci ewentualnych niedokończonych intryg, które po sobie zostawił czy czegoś takiego. Niedocenianie Enlike na pewno na zdrowie mu nie wyszło. Sam Enlike też w średnio wesołej sytuacji się znalazł. Nie ma problemów z wrogami czy czymś takim, raczej ze sobą. Obecnie stracił w życiu wszystko na czym mu zależało, spełnił życzenie Noloty i zabił Governora. Ciekawe gdzie chciał się udać z tej stacji, jakiś konkretny cel czy byle przed siebie? Tak samo ciekawe jest co wyniknie z jego spotkania z Olivią, jeśli w ogóle coś, bo mogą się zwyczajnie rozejść. Jeśli natomiast chodzi o Noloty to niewątpliwe jej szkoda, zginęła dość paskudnie, wymanewrowana przez starucha z przerostem ambicji. Szkoda też Arkita, również stał się narzędziem, on i jego nienawiść, która była wszystkim co mu zostało do tego stopnia, że po jej straceniu sam mógł spokojnie przestać istnieć (chyba, tak to wyglądało). Przy okazji okazało się, że to Mokkania odpowiada za jego nieszczęścia, więc mamy kolejne zawiązanie scenariusza tak żeby sensownie wykorzystać wydawałoby się już nieistotne postaci. Aha, Hamutz prawie osiągnęła to o czym tak marzy, no i w ogóle ujawniono co to konkretnie jest. Nie udało się jednak, Enlike zdążył uratować świat :/

Zapowiedź następnego odcinka pokaże Hamutz z chyba Violet Sinner, więc trzeba się przygotować na nową porcję fabuły i mieć nadzieję, że wszystko będzie tak samo świetne jak do tej pory. No i miło, że jednak będzie więcej odcinków :)

(tylko skąd wytrzasnął drugie YukkuYukku?)

A zaznaczono, że jest tylko jedno? Jeśli tak, to możliwe, że stworzono wersje współczesne, słabsze, ale jednak działające i całkiem silne. Gdyby nie regeneracja, to Enlike po kilku chwilach gryzłby piach.

Tak samo Enlike.

Zastanawiam się, co teraz ze sobą zrobi. Znajdzie jakiś nowy cel w życiu, coś, co go określa? Zmieni się jakoś wewnętrznie na stałe? Ta scena na stacji miała też jakieś symboliczne znaczenie?

Zrobił to przenosząc jego duszę/transformując go w tą dziwną jaszczurkę (nie zrozumiałem dokładnie)

Zaszczepił w tym jaszczurze jego książkę, duszę, osobowość i pragnienia, ogółem całego jego. Jeśli dobrze się orientuję to właśnie ta jaszczurka wytwarzała bakterie Cerulean Death, a obecność Arkita sprawiła, że wywoływane przez nie emocje to przede wszystkie bezdenna nienawiść do Bibliotekarzy.

Otóż Acting Director Bantorry marzy o tym, by zostać... książką.

Niby dość logiczne, ale chyba nikt się tego nie spodziewał :) Nie wiem na pewno dlaczego tego chce, dostanie się do Raju jest najbardziej prawdopodobne, ale po co? Może ma to jakiś związek z jej przeszłością i Violet Sinner, która Raj chciała zniszczyć? I przeszłość i VS zobaczymy w najbliższym odcinku więc powinno się trochę rozjaśnić.

Kończąc tego posta - po obejrzeniu tego epizodu przeszła mi przez głowę myśl o 10 dla tej serii...

Mnie też takie myśli chodzą po głowie i jeśli tylko wszystko dobrze się skończy (w żadnym razie nie mam na myśli happy endu) godnie zwieńczając całą serię to raczej tak zrobię.

może w anime nie oddali prawdziwej skali ataku.

Pieniędzy na statki 3D nie starczyło :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Epizod sprzed tygodnia tradycyjnie rozwala. Uwaga, teraz spoilery z niego będą leciały. Przede wszystkim Minth zostaje nowym Governorem, z bardziej - hehe - ludzkim podejściem do sprawy, czyli wyszukiwania kandydatów na pokarm dla Nieba, ale bez mordowania innych, hedonistycznych zabaw i zmieniania tysięcy ludzi w bezmózgie, żywe bomby. Szkoda, że wcześniej nie wpadnięto na ten pomysł, ale może chodziło w opowieści o pokazanie cynizmu Biblioteki - lepiej żeby nie było Meatów, ale tylko dlatego, że to zbyt duża siła i hodowanie sobie wroga w postaci kościoła się ostatecznie nie sprawdziło, a tak poza tym to nie ma w tym nic niemoralnego. Dodatkowo Hamutz również mocno pojechała z zemstą za traktowanie a'la Elfen Lied, skazując Violet Sinner na bardzo smutną egzystencję. Niestety popełniła chyba jeden z błędów Złego Lorda, zostawiając swojego wroga przy życiu, co teraz może się zemścić. Dodatkowo wiemy więcej o Niebie, które myśli zupełnie innymi kategoriami i chyba jest cholernie niebezpieczne, z czego doskonale sobie zdaje sprawę. Hamutz była hodowana jako broń zdolna zgładzić Niebo, ale to właśnie Violet Sinner ostatecznie będzie tym czymś...? Zobaczymy bardzo niedługo. Z zapowiedzi wynika, że pojawi się kto, avatar Nieba? Mówię o tym świetlistym koleżce. A on może już konkretnie pozamiatać, bo pewnie ma parę w łapach większą od Hamutz.

Wczoraj widziałem wypowiedzi osobnika twierdzącego, że przeczytał dotychczasowe książki. Zdradził on parę rzeczy, które zasłonię spoilerami, choć znowu nie mam pewności, czy ktoś sobie nie wymyślił tego, by sobie zakpić z towarzystwa. Coś w rodzaju proroka ogłaszającego rychły koniec świata - oczywiście nazajutrz po upłynięciu terminu proroka zlinczują, ale do tego czasu będzie NA TOPIE. W każdym razie tak: zdaniem tej osoby pominięto siódmy tom, który opowiadał sporo o Olivii.

Hamutz została postawiona przed sądem Bibliotekarzy za zabicie Volkena, ale Olivia - zdradzając chłopaka - zeznała, że Volken ją porwał wbrew jej woli, a Hamutz bohatersko wyzwoliła spod zdradzieckiego wpływu. W zamian Hamutz pozwoliła Olivii żyć, ale kazała jej wypić z kielicha wodę zapomnienia. Hamutz wyraża na chwilę przed tym faktem rozczarowanie, że oto zniknęli wszyscy jej wrogowie, a Olivia odpowiada, że "jej plan zniszczenia Bibliotekarzy zadziała i bez posiadania przez nią wspomnień". Dalej rusza wątek z Minthem mianowanym na nowego Governora, co widzieliśmy.

Powyższe streszczenie zawiera luki i można postawić parę pytań, ale według mnie ma sens i jest dobrze pomyślane, jeśli zostałem strollowany, to umiejętnie.

Dodatkowo ta sama osoba zdradziła co nieco na temat epizodów 25-27, wnioskując na podstawie tytułów najbliższych epizodów, dostępnych na stronie kanału Animax. Nie wiem gdzie szukać tego anime na japońskiej stronie Animax, dlatego nie wiem, czy to prawda. Za jakieś 8 dni dowiem się, czy byłem trollowany :) Przede wszystkim epizod 25 ma zawierać

historię Nieba oraz Ruruty, bo tak (lub coś podobnego, zależy jak zostanie przetłumaczone) nazywa się świetlisty koleżka. To ma sens, bo w przyszłym epizodzie zobaczymy go po raz pierwszy "w akcji".

Epizod 26 to

śmierć jakiejś ważnej postaci - może Matta? On mi się wydaje "wytypowany" do zgonu, od ładnych paru epów jego działania są coraz bardziej, hm, balansujące na krawędzi? Dodatkowo, UWAGA TO BRZMI NIEPRAWDOPODOBNIE, wraca Colio i Shiron

:icon_surprised: To podstawowa rzecz, która każe zawiesić moją wiarę w prawdziwość tych spoilerów.

Epizod 27 ma zawierać opowieść z dziesiątego, najnowszego tomu i tyle się dowiedziałem na ten temat.

Więcej spoilerów nie szukałem, bo jeszcze bym się dowiedział na pewno i byłoby mi głupio, a tak tylko się hajpuję :D

Mnie też takie myśli chodzą po głowie i jeśli tylko wszystko dobrze się skończy (w żadnym razie nie mam na myśli happy endu) godnie zwieńczając całą serię to raczej tak zrobię.

Właściwie jaki mógłby być tu happy end? Wszyscy nagle nauczą się szanować ludzkie życie? Bardzo wątpliwe, do tego należałoby zlikwidować całą Bibliotekę wraz z Bibliotekarzami :D Bo ostatecznie to ona jest odpowiedzialna za najbardziej niemoralne akcje w tym świecie.

Pieniędzy na statki 3D nie starczyło :D

Co wy tak wszyscy złośliwie do tych statków 3D nawiązujecie :>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, epizod, tradycyjnie już chyba, utrzymał wysoki poziom. Dostajemy porcję fabularnego mięcha no i oczywiście zapowiedź dalszej części już za bardzo niedługo :) Ogółem to ciekawie patrzy się na zmianę Governora. Tamten starawy, pewny siebie i śmiertelnie poważny manipulator zastąpiony przez kogoś kogo musi budzić asystentka, a podczas roboty wyrywa sobie włosy z nosa. Nie da się jednak ukryć, że zmiana ta wyszła Kościołowi na dobre, teraz to chyba nawet organizacja lepsza od Bibliotekarzy :D Nie ma Meatów, nie ma fanatycznie oddanych psycholi, a na ich miejsce pojawili się ludzie z wielkimi marzeniami. W tym były Acting Director, którego książka dostarczona została do Hamutz, która ma małe kłopoty z posłuszeństwem we własnych szeregach. W każdym razie okazuje się, że Niebo w formie tamtego drzewa albo znajdzie prawdziwą i absolutną radość, albo zginie, albo rozwali świat. Kościół i Biblioteka oczywiście starają się spełnić jego życzenie, a wcześniej wspomniany Avting Director na boku tworzył sobie broń do zniszczenia tegoż drzewa czyli najzwyczajniej w świecie znaną i kochaną Hamutz Mesetę. Pomagała mu tym Violet Sinner, która jednak skończyła w pożałowania godny sposób, zostawiona samą sobie i zawodzącą cicho po tym jak straciła wszystko co dla niej ważne czyli z tego co pamiętam miłość pewnego faceta. W końcu Minth ją znalazł, do tego w tym samym momencie co Meseta, która uznała, że chyba jednak pora aby z nią skończyć. Violet zdążyła użyć jednak swojej mocy, a Minth ma chyba niezłe kłopoty. Aha, w tym samym czasie Enlike bierze się w garść i obiera sobie nowy cel - rozwalić Niebo. Od razu przystępuje do jego wykonania udając się w stronę Biblioteki. Coś mi się wydaje, że Bibliotekarze właśnie mają kłopoty ;]

Niestety popełniła chyba jeden z błędów Złego Lorda, zostawiając swojego wroga przy życiu, co teraz może się zemścić.

Zostawienie swojego wroga na długotrwałe psychiczne i duchowe tortury albo szybka śmierć. Nic dziwnego, że wybrała to pierwsze choć szansa, że ktoś taki zdąży jeszcze nabruździć wzrasta wtedy dramatycznie. Mam jednak wrażenie, że Meseta sobie poradzi, w każdym razie na pewno ona, bo Minth to nie wiem :D

Z zapowiedzi wynika, że pojawi się kto, avatar Nieba?

A Ruruta to nie przypadkiem ten, którego kochała Violet Sinner? Jakoś tak mi się wydaje.

Olivia odpowiada, że "jej plan zniszczenia Bibliotekarzy zadziała i bez posiadania przez nią wspomnień".

Enilke chyba jest częścią tego planu :] Tak ogólnie to w tym odcinku widzieliśmy właśnie trochę zmienioną wersje wydarzeń. Hamutz rzeczywiście miała być postawiona przed sądem, ale zwiała, a Olivia się nie pojawiła.

Takie skrócenie to chyba po to aby upchnąć jak najwięcej w pozostałych odcinkach.

Epizod 26 to

śmierć jakiejś ważnej postaci - może Matta?

Chyba tylko on został

:D Hamutz tak szybko chyba się nie pożegna z tym światem, Mirepoc tak samo, reszta postaci nie jest tak ważna. No, może Minth jeszcze zejdzie nie zdążając nacieszyć się awansem.

Właściwie jaki mógłby być tu happy end?

Ja tam zazwyczaj wolę happy endy, jeśli zakończenie jest otwarte i zostawia interpretacje "happy" oraz "mniej happy" to często wybieram tę pierwszą. Z drugiej strony nie lubię wymuszonych dobrych zakończeń, a chyba właśnie tylko takie dałoby się tutaj wprowadzić. Trochę mroku na koniec jeszcze nikomu nie zaszkodziło ^^

Co wy tak wszyscy złośliwie do tych statków 3D nawiązujecie

Nawet w tytule tematu jest złośliwe wytknięcie. No ale to tylko świadczy o klasie anime, w końcu z braku wad do czepiania się, ciągle wałkujemy coś z pierwszego epizodu co pojawiło się na parę minut :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to sytuacja nam się trochę zmieniła... Dobrze, powoli, wdech... I lecimy:

bez mordowania innych, hedonistycznych zabaw i zmieniania tysięcy ludzi w bezmózgie, żywe bomby. Szkoda, że wcześniej nie wpadnięto na ten pomysł

Cała akcja z Meatami i wojną przeciwko Bibliotece to chyba efekt 'podwójnej' polityki poprzedniego Governora. Nie wiemy jaki układ sił panował zanim to stanowisko objął Kachua.

Mam jednak wrażenie, że Meseta sobie poradzi

Kolejny plot-twist w stylu tego anime. Można by przypuszczać, że Violet zajmie teraz pozycję głównego złego, co to go trzeba powstrzymać. Nic bardziej mylnego. Hamutz podeszła, strollowała ją ostatni raz i skręciła jej kark :smile:

Szkoda trochę, że ich przyjaźń skończyła się w ten sposób. Dalej trudno mi uwierzyć, że Acting Director pokusiła się o taką sentymentalną refleksję, ale nie był to fragment wzięty nie wiadomo skąd i pasował mi do sytuacji. Jak się tak zastanowić, regularne wyszywanie króliczków, które nieraz obserwowaliśmy, znaczy że Violet była dla niej kimś ważnym. Zastanawia mnie tylko co się z nimi działo po tym jak się rozdzieliły. Wiemy tylko, że Sinner i Vend Ruga podjęli współpracę. Na dobrą sprawę, trudno powiedzieć dlaczego obie panie skończyły po przeciwnych stronach barykady. Tym bardziej, że zdawały się mieć ten sam cel.

Zainteresowało mnie też stwierdzenie, że zdolności Violet porównano do tego co potrafi Mirepoch. To mógł być tylko taki przykład; dotychczasowo "pałer" w Bantorze był raczej czymś z czym się rodzi, a trening nie przynosi wielkiego rozwoju specjalnych mocy. Mimo wszystko, nigdy nie wiadomo co się na przyszłość szykuje. Niestety, tego już w anime raczej nie zobaczymy. Trzeba podszlifować japoński i naprawdę zabrać się za tłumaczenie tych light novels :tongue:

Przy okazji powiedziano jeszcze czym jest Lascall Othello. W całej historii pełni rolę neutralną, choć wydaje się sprzyjać Mesecie. Ciekawe czy tylko pełni swoje obowiązki, dostarczając książki komu trzeba, czy też ma pewną swobodę działania, czym wpływa na rozwój wydarzeń. Wtedy trzeba by spytać po co to robi, czy ma jakiś cel, a przede wszystkim, czy pracuje pod czyimś zwierzchnictwem...

Z zapowiedzi wynika, że pojawi się kto, avatar Nieba?

A Ruruta to nie przypadkiem ten, którego kochała Violet Sinner? Jakoś tak mi się wydaje.

Oto i gwóźdź programu. Jeśli dobrze zrozumiałem, Ruruta, Niebo, Bantorra oraz Główny Dyrektor Biblioteki to jedna osoba :ohmy: W dodatku z jakiegoś powodu się obudził i wraca żeby pozamiatać. Prawdopodobnie, trzymano go w labiryncie i karmiono książkami Prawdziwych Ludzi, żeby nigdy już nie powstał. Całkiem możliwe, że książka Hamutz to byłoby dla niego za dużo i wreszcie by zginął^^ Do tego, widział się kiedyś z Violet osobiście (i trudno to nazwać udanym spotkaniem

yandere FTW!

). Za chwilę cały świat pogrąży się w wiecznym letargu, więc jeśli można coś tym zrobić, trzeba to zrobić szybko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fabuła anime wkroczyła w fazę "endgame". Spoilerów nie zakrywam, dlatego jeśli ktoś jeszcze nie zaczął oglądać tej serii a chce to nadrobić, to niech lepiej nie czyta dalej.

Przede wszystkim po części spełniło się LOL I TROL U - teoretycznie Bibliotekarze powinni naklepać Rurucie (a przynajmniej sama Hamutz), a ludzkość tym samym zostałaby uchroniona od natychmiastowej zagłady (bo wszyscy to nie - niektórzy podczas opadu zabójczego śniegu mogli właśnie wychylać się nad przepaścią, by podziwiać widoki :P ). Tajemnicą (jak zawsze) jest dla mnie, co Hamutz zamierza teraz zrobić. Tylko ona jest zdolna powstrzymać kompletnego wymiatacza, który dwa tysiące lat temu usunął boga Bantorrę ze stanowiska i wypuścił bestie, które i tak miały zniszczyć świat, w brutalniejszy sposób. Ciekawe co to jest ten Final Chapter, co to oznacza - że świat został zaplanowany jako książka, a teraz z jakiegoś powodu nadszedł jej koniec? Czyli ktoś (pewnie któryś z bogów) sobie to zaplanował.

Wracając do naszej bohaterki, która już jako nastolatka nie miała sobie równych (if you know what I mean): jej trolling nie zna granic. A co najlepsze, to wcale nie musi być trolling, tylko "tak wychodzi". Na początku Violet Sinner, nieudany projekt, bo Ruruta już jest wierny komuś innemu (przypuszczam, że to ta "Indianka"). W co wierzycie bardziej, że trzymała ją przy życiu z litości, czy z nienawiści? Może jedno i drugie? Drugi trolling to oznajmienie Bibliotekarzom, że wszystko było kłamstwem. Na krótko przed prawdopodobną śmiercią ich wszystkich, ale przynajmniej umrą znając prawdę :lol2: Aha, jeszcze Rurucie mogą naklepać Enlike i Matt, ale w preview widać, że cała trójka jest pod działaniem "śniegu". Więc jeśli Ruruta odstąpi od swego zamiaru napisania Zakończenia, to raczej z własnej woli. Pytanie: dlaczego akurat teraz ten osobnik zdecydował się zadziałać? Zakładam, że książkami karmiono go po to, by się nie nudził (widać po pragnieniu śmierci w przeszłości, że jest rozchwiany emocjonalnie), może śmierć dawnego Acting Directora, który miał ten projekt wcielić w życie, przekonała go do tej decyzji? I jeszcze jedna sprawa: sądząc po preview, spoilery które zapodałem w swoim poprzednim poście wydają się sprawdzać :icon_eek: W przyszłym epizodzie zobaczymy przeszłość Ruruty i "Indianki".

Krótko: epizod genialny, końcówka bardzo mocna na razie. Dawno nie oglądałem nic tak dobrego, ciekawego i wciągającego, na tyle, że nawet podczas grania w TF2 myślę od czasu do czasu o fabule. Possibly a masterpiece.

Enlike bierze się w garść i obiera sobie nowy cel - rozwalić Niebo

Myślę, że gdyby Ruruta nadal był pogrążony w stagnacji, jak to raczej było w latach poprzednich, to Enlike mógłby z nim powalczyć. Tak jak Fhotonia próbował, ale Matt go powstrzymał. Jak rozumiem, Fhotonia nie zginął wtedy z ręki Matta, a został "przekonany" do zajęcia się czymś innym, ciekawe jak to się dalej potoczyło.

A Ruruta to nie przypadkiem ten, którego kochała Violet Sinner? Jakoś tak mi się wydaje.

I po raz kolejny wyszło, jak mało znaczy ludzkie życie w przedstawionym w anime świecie. Ludzie są tam konstruowani do konkretnych celów, nawet jeśli posiadają wolną wolę i siłę, jak np. Hamutz. To może skłonić do dość nieprzyjemnych przemyśleń...

Nie wiemy jaki układ sił panował zanim to stanowisko objął Kachua.

A właśnie, mogło tak być od dawna, a poprzedni Governor po prostu kontynuował utartą od dziesiątków lat ścieżkę, tyle że poszedł krok dalej. Zmiana podejścia wymagała ogłoszenia kompletnej likwidacji kościoła.

Ciekawe czy tylko pełni swoje obowiązki, dostarczając książki komu trzeba, czy też ma pewną swobodę działania, czym wpływa na rozwój wydarzeń. Wtedy trzeba by spytać po co to robi, czy ma jakiś cel, a przede wszystkim, czy pracuje pod czyimś zwierzchnictwem...

Na razie wygląda na to, że Lascal Othello jest jak narzędzie, poddaje się wpływom tego, kto ma najsilniejszą wolę. Chyba że jako narzędzie od początku służy swojemu stwórcy, tylko chyba nie było dokładnie powiedziane, kto twórcą tych War-Machines jest.

Jeśli dobrze zrozumiałem, Ruruta, Niebo, Bantorra oraz Główny Dyrektor Biblioteki to jedna osoba

Nie wydaje mi się to do końca prawdziwe. Ruruta oraz Director to na pewno ta sama osoba, a przynajmniej według słów Hamutz, która powiedziała, że "Ruruta usunął poprzedniego dyrektora, Bantorrę". Stąd rozumiem, że Ruruta nie jest Bantorrą. Prawdopodobnie jest też Niebem/drzewem, w końcu wyszedł z jego środka i ludzie zwracali się do drzewa jak do osoby, poza tym samo drzewo zaatakowało Enlike i Matta zgodnie z wolą Ruruty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba pojawił się ktoś kogo można by nazwać Big Bad Bossem. Ruruta czyli facet, który zrzucił boga z jego stołka, a teraz uznał, że pora skończyć ze światem. Ale jaki to koniec... Nie ma tsunami, trzęsień ziemi, a zamiast meteorytów na ziemie spada wyłącznie śnieg. Wszyscy sobie spokojnie zasnęli, nikt nie cierpiał. I tyle. Póki co chyba tylko Hamutz, Enlike i Matt są przytomni, oczywiście nie licząc Ruruty. Jego intencje są póki co nie znane, ale zapewne chodzi o kobietę. Violet próbowała zmusić go do zakochania się w niej, ale on myślał tylko o jednej i odrzucił "adoratorkę". Ta się nieco załamała, a Hamutz po całym tym czasie zakończyła jej wegetację szybkim ruchem rąk. Szczerze to myślałem, że Fiołkowa Grzesznica się uwolni albo coś, a tu proszę, szybko umiera po ujawnieniu jej roli. W każdym razie wracając do obecnej sytuacji to nie wiem co dalej. Nie wiem dokładnie dlaczego Ruruta robi to co robi, choć następny odcinek będzie się chyba koncentrował na przeszłości jego oraz tej kobiety, w której był zakochany. Nie wiem co zamierza konkretnie zrobić Hamutz po tym jak wyznała wszystkim prawdę. Spełni swoje zadanie i zabije Rurutę? A może ma inne plany? Ciekawe swoją drogą kim konkretnie jest Dyrektor Biblioteki, niby człowiek, ale jednak miał dość sił aby zająć miejsce Bantorry. Jeszcze tylko odniosę się do Matta i Enlike, którzy planują wtrącić swoje trzy grosze, ale jak widać na zapowiedzi raczej im się nie uda. Przeczuwam, że Matt długo nie pożyje, jego sytuacja na to nie wskazuje. Ogółem czekam na rozwój sytuacji, bo na pewni robi się ciekawie. Jeszcze tak podsumowując wrażenia to mogę tylko powiedzieć, że świetność tego anime się cały czas utrzymuje. Ogląda się z zaangażowaniem, ciekawością, co też takiego zaraz się stanie, a kiedy już to pokazują to można tylko przyklasnąć z podziwem. Aż szkoda, że koniec się zbliża nieuchronnie (dosłownie i w przenośni ;)).

Czyli ktoś (pewnie któryś z bogów) sobie to zaplanował.

Może wszyscy naraz, we trójkę. Jakaś boska gra albo plan, może tylko nieudany projekt? Może każdy z nich miał swoją cześć do zatroszczenia się i przygotowania (życie, które było, jest i będzie)?

W co wierzycie bardziej, że trzymała ją przy życiu z litości, czy z nienawiści?

Violet Sinner na pewno była dla niej ważna, to nie ulega wątpliwości. Świadczą o tym choćby te króliczki, które wyszywała, co zauważył Kondzio. Jakaś część nienawiści na pewno w tym była, ale raczej nie tylko ona. Nie wiem tylko czy trzymanie przy życiu jako przykute do ściany, podśpiewujące warzywo to przejaw litości.

Na krótko przed prawdopodobną śmiercią ich wszystkich

Śmierć sensu stricte to raczej nie była, raczej letarg. Będą tak sobie leżeć aż po wsze czasy. Tak to przynajmniej zrozumiałem.

Zakładam, że książkami karmiono go po to, by się nie nudził

Książkami karmiono go aby znalazł szczęście. Tego chciał, radości. Pewnie ma złamane serce i szuka pocieszenia. Jeśli go nie znajdzie to zniszczy świat, no chyba, że ktoś go wcześniej zabije. Śmierć tamtego dyrektora mogła sprawić, że uznał, że teraz już z umowy się nie wywiąże (tzn. nie znajdzie sposoby aby go zabić) i pora jednak wszystko to skończyć.

Jak rozumiem, Fhotonia nie zginął wtedy z ręki Matta, a został "przekonany" do zajęcia się czymś innym

Mi się wydaje jednak, że został zabity. Nie jestem absolutnie pewien, ale to takie przeczucie :)

chyba nie było dokładnie powiedziane, kto twórcą tych War-Machines jest.

Pochodzą z ery kiedy bogowie chodzili po ziemi, więc chyba można założyć, że bogowie je stworzyli. Ich moc na to by wskazywała.

Prawdopodobnie jest też Niebem/drzewem

Niebo to chyba tylko wymysł, bajka, która miała zachęcić ludzi do produkcji jak najlepszych książek, z których jedna może w końcu okazałaby się odpowiednia dla Ruruty. Wszyscy wyznawcy Kościoła byliby wtedy narzędziami odwlekającymi koniec świata. Biblioteka potrzebowała takiego "wydziału", sama chyba nie mogła się tym osobiście zajmować. Kolejna cegiełka do stwierdzenia "Ludzie są tam konstruowani do konkretnych celów". Nie odrzucam jednak możliwości, że to prawdziwe miejsce. Kto wie, może to właśnie tam odeszli bogowie?

Nie wiemy jaki układ sił panował zanim to stanowisko objął Kachua.

Mam wrażenie, że taka zimna wojna, a Kachua zwyczajnie miał swój własny plan i wizję świata, które próbował wprowadzić w życie. Przez to doprowadził do otwartego konfliktu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odcinek zeszłotygodniowy wprawdzie nie posunął za bardzo fabuły do przodu, ale... D: (spoilery zaraz będą) Przede wszystkim Ruruta to taki wymiatacz, że Hamutz przebił na wylot leniwym machnięciem gestem. Jeśli Hamutz to siła wyższa, to na Rurutę już brakuje definicji :P Natomiast faktem jest, że nasza amoralna bohaterka zdecydowanie ma coś zaplanowane, co do tego nie mam wątpliwości. Widocznie zamiast na czołowe zderzenie, które wiedziała że przegra, opracowała jakiś fortel, związany z dostaniem się do "środka" Ruruty. Bo ten okazał się zjadaczem książek, który grindował tak długo, że przekręcił licznik najwyraźniej D: O kreacji świata dowiedzieliśmy się całkiem sporo, oczywiście wszystkiemu winna jest kobieta :D Nie wiem czemu dali jej taką VA, jaką miała - po Kimi ni Todoke kojarzę ten głos głównie z charakterem typu "uderz mnie". Właściwie odpowiedzi było bardzo dużo, ale pozostaje jedno pytanie: dlaczego koniec świata został wywołany akurat teraz? Można snuć domysły, natomiast jasna, jednoznaczna odpowiedź nie padła. Ale mają na to jeszcze dwa epizody :P Generalnie znowu oglądałem cały ep z rozdziawioną gębą i nawet niedostatki w przedstawieniu zarzynania potworów-zwiastunów apokalipsy mi nie przeszkadzały, acz dały się zauważyć. No i zastanawia mnie, czy faktycznie ktoś zginie - Hamutz jest prawdopodobnie zabita na śmierć, Matt chyba też, Enlike już wkrótce. Albo sytuacja przeniesie się do innej rzeczywistości, albo nastąpi jakiś kompletny przekręt, albo anime się skończy bez podania odpowiedzi :P

Może wszyscy naraz, we trójkę. Jakaś boska gra albo plan, może tylko nieudany projekt? Może każdy z nich miał swoją cześć do zatroszczenia się i przygotowania (życie, które było, jest i będzie)?

No i rzeczywiście tak było - światów było 600+ o_O Ten obecny jest cały czas powstrzymywany przed unicestwieniem i przeniesieniem wszystkich ludzi do Nieba, jak rozumiem, a dokonuje tego Ruruta. Tzn. do teraz, bo już mu się znudziło :P

Pochodzą z ery kiedy bogowie chodzili po ziemi, więc chyba można założyć, że bogowie je stworzyli. Ich moc na to by wskazywała.

Nie zrozumiałem tego do końca - posiadali je aniołowie zesłani by zniszczyć świat, ale Ruruta również z nich korzystał. Jeśli naklepał aniołom i odebrał im War-Machines, to czy był już wtedy na tyle potężny, przed grindem książkowym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i racja, że fabuła jakoś specjalnie się nie ruszyła, ale za to wyjaśniono sporo wątpliwości i tajemnic, choćby źródło mocy Ruruty. Okazało się, że to taki sam pożeracz książek jak Zatoh, a teraz Enlike, ale aby mieć szanse z Bestiami pochłonął 100 000 książek :ohmy: Wszystkie te magiczne umiejętności są teraz jego, co wyniosło go na poziom wystarczający do pokonania Hamutz z dziecinną łatwością. Do tego kiedyś miał do dyspozycji sporo tych War-Machines, więc pokonanie w pojedynkę setek ogromnych potworów wcale aż takie trudne nie było. Ważniejsza jest jednak jego relacja z Nieniu, to jak mu pomogła, a potem przyłączyła się do planów Orntorry i reszty bogów. Wyobrażam sobie co musiał czuć Ruruta po przeczytaniu jej książki i uświadomieniu sobie wszystkiego, pokazuje to też źródło jego motywacji. Nie chciał znaleźć książki zawierającą idealną radość dla siebie, a dla ukochanej. Jeśli jej nie zdobędzie, to spełni życzenie Nieniu i zniszczy świat zgodnie z wolą bogów. Teraz chyba jednak będzie miał problemy, Hamutz niby została pokonana, ale wydaje mi się, że to może nie tyle było specjalnie, co nie popsuło jej planów. Zdawała sobie chyba sprawę, że nawet ona szans za wielkich nie ma z kimś takim i przygotowała plan awaryjny, zresztą pamiętać trzeba, że chciała zostać zabita i trafić do Nieba czyli wnętrzności Ruruty, zapewne po to aby go ostatecznie załatwić od środka.

Ocena odcinka nie różni się od pozostałych, jest bardzo wysoka. Wszystko trzyma się kupy, jest dobrze podane i ogółem na wysokim poziomie. Teraz dodatkowo akcja zacznie chyba nieco przyspieszać, w każdym razie Hamutz ostatniego słowa nie powiedziała ;)

po Kimi ni Todoke kojarzę ten głos głównie z charakterem typu "uderz mnie".

Cieszę się, że unikam szkolnych shoujo romansideł :D Takie love story raczej do mnie nie przemawiają, choć wyjątki raczej się znajdą.

dlaczego koniec świata został wywołany akurat teraz?

Ja już mówiłem, to chyba przez śmierć dawnego Acting Dirctora i związane z tym wygaśnięcie umowy. Nie zabił Ruruty, jedna jego "broń" zawiodła, więc ten zmęczył się w końcu czekaniem na swoją idealną książkę lub śmierć i uznał, że pora to skończyć.

Matt chyba też, Enlike już wkrótce.

Matt owszem, wykrwawi się chyba w końcu, ale Enlike to nie wiem, żadnych wyraźnych ran nie odniósł. Zasnął tylko głęboko tak jak reszta, co najwyżej spadnie z dachu, ale to go raczej chyba nie zabije :P

No i rzeczywiście tak było - światów było 600+

Tyle prób i ciągle te same błędy :D Obecny świat utrzymuje się chyba rekordowo długo ze względu na działania Ruruty, ale, jak już powiedziałeś a ja wspomniałem, ma już tego dość i uznał, że pora kończyć. Aha, ludzie po zniszczeniu nie zostaliby chyba odesłani do Nieba, a następnego świata. Bogowie tworzą świat właśnie jako Niebo, po prostu raj, następnie wprowadzają do niego ludzi, a oni robią swoje zmieniając go w ten padół łez i smutku.

Nie zrozumiałem tego do końca - posiadali je aniołowie zesłani by zniszczyć świat, ale Ruruta również z nich korzystał.

To mogła być jakaś metafora, ale wątpię. Wydaje mi się, że zwyczajnie je im odebrał. Mógł to zrobić podstępem, mógł mierzyć się z nimi pojedynczo po wchłonięciu części książek z tych 100 000, w końcu na jednego łyka ich nie wziął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak. Po każdym odcinku Bantorry mówię sobie, że już mnie niczym autorzy nie zaskoczą, że będę przygotowany na kolejne plot twisty i przyjmę je bez opadu szczęki... I nic z tego nie wychodzi! Przedostatni epizod był zapewne najlepszy ze wszystkich dotychczasowych, w każdym razie ja tak uważam.

Zaczynam się trochę gubić w tych nagłych zmianach miejsc akcji. Większa część odcinka rozgrywała się we wnętrzu Ruruty, dobra. Ale o co chodzi z tym "kinem"? Wygląda mi na jakiś element łączący z zewnętrznym światem, ale można też obserwować na ekranie co się dzieje na pustyni. Może to jakieś centrum wewnętrznego świata, ostateczne (?) starcie odbędzie się właśnie tam. Zakładam jednak, że ta cała pustynia nie jest taka duża i można po prostu tam dojść na piechotę...

Ostatecznie nawet Ruruta nie mógł Mesety pokonać, a początkowo było to prawdziwe starcie tytanów (ta seria impresji: Hamutz się pojawia, Hamutz znowu ginie, Hamutz wstaje, Hamutz klepie Rurutę) i oglądało się je z zapartym tchem. Jednak prawdziwa moc zaczęła się dopiero po uruchomieniu możliwości Niiniu (jej VA ma na koncie wiele ról i nie rozumiem w czym jest problem... można ją także kojarzyć z Tomoe z Queen's Blade :wink: ). Jeśli dobrze zrozumiałem, prawdziwa siła jej ataku tkwi w tym, że uświadomiła przeciwniczkę iż ta tak naprawdę nie chce umierać. To ma nawet sens, biorąc pod uwagę, że w świecie Ruruty Hamutz nie może przestać istnieć dopóki sama będzie pragnąć śmierci :wacko: Jestem trochę rozczarowany, że się taka nie urodziła, a jej pociąg do masakry i zniszczenia jest tylko efektem eksperymentów poprzedniego Acting Directora. Z drugiej strony, charakterek to zawsze miała trudny, co idzie na plus ewidentnie.

Taak... Widok płaczącej Hamutz Mesety to jak, nie przymierzając, zobaczyć zatrzymanie kuli armatniej czołem. Czy naprawdę zebrała baty, uciekła podkulając ogon i zebrało jej się na emo przemyślenia? Serio? W dalszym ciągu scenę uważam za na miejscu i dobrze (nawet bardzo) wykonaną. Parafrazując przysłowie, to była burza przed jeszcze większą burzą.

Wspominała też coś o zabiciu własnej siostry. Obstawiałbym, że chodzi o Chacoly aka Violet Sinner, ale nie wiem czy są prawdziwymi siostrami, czy to tylko nadinterpretacja w tłumaczeniu.

Lascall, choć uważa się za obserwatora, podejmuje działania dość radykalne. Zastanawiające jest, iż miał/a możliwość złamania zaklęcia Ruruty. Natomiast jeszcze ciekawsze jest dlaczego obudził/a akurat Mirepoch i jaką rolę odegra tu książka Volkena?

Ostatni odcinek zapowiada się, nie wstydźmy się tego powiedzieć, epicko. Hamutz wraca do formy, w dodatku powracają Noloty, Mokkania i paru innych wymiataczy, nie wiadomo co zrobi teraz pozbawiony pałera i sensu życia Ruruta... Co może nas czekać?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedostatni odcinek czyli wzrastająca epickość i forma. Tak, jeszcze bardziej, w tym zgadzam się z Kondziem :) 20 parę minut, a tyle tu zmieszczono. Znalazło się miejsce dla Hamutz, Ruruty, Niiniu, Lascall, Mirepoch, Colio i Shiron. Ba, nawet Alme trochę sobie poskakała i pocięła swoim przerośniętym nożem. Ale pora przejść do konkretów. Na początku widać Hamutz walczącą z Rurutą w jego wnętrzu i co ciekawe udaje jej się zdobyć przewagę dzięki eksperymentom, którym została poddana na polecenie Makii. Chodzi o daleko posunięty masochizm, który nie pozwala jej umrzeć i różowe kamyczki do procy o_O Dopóki pragnie śmierci i bólu, rozkoszuje się nimi, nie traci ducha na myśl o nich, to nie może tam zginąć, jej dusza i serce ciągle będą obecne. Do tego udało jej się przywołać tych wszystkich, których książki Ruruta pochłonął i zaczęła ich zabijać ku radości obojga stron. Oni mieli swoje ukojenie, ona osłabiała Rurutę pozbawiając go magicznych mocy pochodzących w końcu właśnie od nich. Ruruta znalazł się w mocno nieprzyjemnym położeniu, ale postawił wszystko na jedną kartę i całą swoją moc przekazał Niiniu. Ta obudziła się i załatwiła Mesetę w prosty sposób. Udowodniła jej, że tak naprawdę nie chce umierać, rozstawać się ze światem i ludźmi, z którymi spędziła tyle czasu, nie chce im zadawać tyle bólu samą swoją śmiercią. Wyraźnie jest coś na rzeczy, bo Hamutz zaczęła uciekać, a jej rany przestały się regenerować. Spotkała Colio, który szedł przez pustynię razem z towarzyszącą mu, choć niematerialną Shiron. Podczas rozmowy z nim całkiem się rozkleiła, dała ogarnąć wątpliwościom. Można się dziwić, że jak to, ta Hamutz Meseta nagle płacze i myśli nad sensem istnienia? Można, ale nie trzeba, cała scena pasowała, pokazała, że ona też ma wątpliwości, że czuła je zawsze choćby nieświadomie. Nigdy oczywiście ich nie pokazała, ani przed podwładnymi, ani przed wrogami, ale obecna sytuacja i to co usłyszała skłoniły ją do tego. To co mówi Colio ostatecznie podnosi ją też trochę na duchu. W tym samym czasie Ruruta przemawia do Niiniu, a to co słyszy w odpowiedzi jest mocno niespodziewane: "Czy ja kiedykolwiek o to prosiłam?" Ruruta chcą uszczęśliwić ją, a zarazem siebie popełnił tyle zbrodni, tylu ludzi skazał na śmierć mimo tego, że trzymali się życia do ostatniego tchu że teraz nie może mu wybaczyć. Nie zakończył świata od razu, w mgnieniu oka, pozwalając ludziom powoli zasnąć, a sprowadził na niego tylko nieszczęścia. Niiniu atakuje go tak samo jak kogokolwiek innego. Lascall natomiast postanawia podjąć jakieś działania widząc łzy Ruruty. Poświęcają siebie lub może tylko ciało (miecz pękł, więc chyba jednak umarła na dobre) budzi Mirepoch. Ta oczywiście jest wstrząśnięta kiedy widzi wszystkich towarzyszy nie dających znaku życia i nabitą na wielki kolec Hamutz. Znajduje jednak książkę Volkena, a Meseta w jakiś sposób przemawia do niej i oznajmia, że bez niej wszystko będzie stracone. Po tym akcja znowu przenosi się do Ruruty, któy po ataku Niiniu znalazł się gdzieś na pustyni pozbawiony sensu życia. Znowu jednak wkracza na scenę duet Colio i Shiron. Przekazują mu słowa otuchy i nóż, którym Colio zabił Segala. Przepadają po tym, chyba już na zawsze. Ważny jest jednak wpływ tego co powiedzieli, tego co Ruruta sobie uświadomił i postanowił. W poszukiwaniu tej idealnej książki nie zwracał uwagi na całą resztą, ignorował szczęście zwykłych ludzi. Dopiero teraz to zauważył. Nie wiem dokładnie co chce zrobić, ale o tym przekonamy się już wkrótce. W miarę jasne są za to zamiary Hamutz. Wzięła się w garść i wyszła na spotkanie Niiniu. Użyła przy tym swojej "prawdziwej mocy" i przywołała wszystkich "kochających ją głupców". Całkiem sporo mniej lub bardziej potężnych osób ;) Widać przy tym, że Hamutz zrozumiała, że nigdy nie była sama, że ludzi przywiązywali się do niej, wykonywali jej rozkazy. Że naprawdę nie chce umierać, ale nie jest to teraz jej słabością. Bitwa, która teraz się zacznie zapowiada się na niezłe widowisko, nie ma co ukrywać :D

Podsumowując - w tym odcinku fabuła poszła do przodu, dano zakrętasy fabularne i fundamenty pod bardzo dobry finał, postaci się rozwinęły, całość została dobrze przedstawiona. Full satisfakszyn :ok: Teraz tylko trzeba czekać na ostatni odcinek.

Ale o co chodzi z tym "kinem"?

To chyba taki wyświetlacz, na którym fabuła pokazuje to co jest ważne :D Życie Ruruty, jego spotkanie z Colio i Shiron, ogółem taki telebim z wiadomościami.

Wspominała też coś o zabiciu własnej siostry. Obstawiałbym, że chodzi o Chacoly aka Violet Sinner

To na pewno ona, jedyna bliska jej osoba przez długi czas. Wiadomo, koleżanka z celi ;] Nazwanie jej siostrą raczej nie było dosłowne, albo mogło być rzeczywiście zwykłym błędem.

Natomiast jeszcze ciekawsze jest dlaczego obudził/a akurat Mirepoch

Mówiła, że otrzyma niezgłębiony koniec i ostateczny byt. Widać, że Mirepoch odegra ważną rolę, może chodzi o jej telepatię? W zajawce było widać Chacoly, a jak wiadomo powiedziano, że jej moce są podobne do tych Mirepoch tylko silniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy widzieliście kiedyś, żeby główny zły boss opowieści był trollowany przez próbującego go pokonać bohatera? Bo ja nie przypominam sobie, żebym kiedyś spotkał coś takiego. Wyjaśnienie "jak i po co" dotyczące Hamutz okazało się zaskakująco logiczne i nie wprowadzone na siłę, choć nadal pozostaje otwartą kwestia, jak do ciężkiej cholery znalazła się w wewnętrznym świecie Ruruty, choć ten nie pożarł jej książki. O ile obecność pozostałych postaci jest jak najbardziej zrozumiała (karmienie drzewa), tak tutaj naprawdę nie wiem dlaczego jest tak jak jest. W ogóle odcinek tradycyjnie oglądałem z otwartą gębą, ale pojawiło się dużo pytań i mam nadzieję, że zdążą pokazać odpowiedzi. O co chodzi z "tajemniczą mocą" Hamutz? Skąd "ożywieni" Biblitekarze w tym teatrze? Co wykombinował Lascall Othello? Te wątpliwości mnie mocno niepokoją jeśli chodzi o finał serii i mam nadzieję, że uda się to jako tako opowiedzieć.

Nie zabił Ruruty, jedna jego "broń" zawiodła, więc ten zmęczył się w końcu czekaniem na swoją idealną książkę lub śmierć i uznał, że pora to skończyć.

W sumie ten powód został dość słabo nakreślony - jest on sensowny i nie wymaga naciągania fabuły, żeby to sobie wyjaśnić, ale tradycyjnie w przypadku adaptacji można zwalić winę na nietrzymanie się oryginału, którego raczej i tak nigdy nie poznamy :P

jej VA ma na koncie wiele ról i nie rozumiem w czym jest problem... można ją także kojarzyć z Tomoe z Queen's Blade

Po KnT teraz zawsze będę utożsamiał ten głos z niedojdowatym charakterem - przy Tomoe nawet nie skojarzyłem kto to (bo niby jak), ale po Sawako koniec, inaczej nie będzie - więc niech lepiej dobierają ten głos do roli :P Tak jak do nieśmiałego powieszonego psa z Kampfera.

Czy naprawdę zebrała baty, uciekła podkulając ogon i zebrało jej się na emo przemyślenia? Serio?

Moim zdaniem... tak. Kwestia Ruruty dotyczy jej sekretu, czegoś co jest tylko jej i co przed wszystkimi ukrywała. Całe jej życie dążyło do tej chwili i wokół niej się obracało, gdy ten moment wreszcie nadszedł, nie zostało nic więcej. Chwila słabości może zdarzyć się każdemu, nawet Hamutz - o ile nikt nie widzi.

Wspominała też coś o zabiciu własnej siostry. Obstawiałbym, że chodzi o Chacoly

Moim zdaniem chodziło o Chacoly.

Niiniu atakuje go tak samo jak kogokolwiek innego.

MEGA TROLLING

To na pewno ona, jedyna bliska jej osoba przez długi czas. Wiadomo, koleżanka z celi ;] Nazwanie jej siostrą raczej nie było dosłowne, albo mogło być rzeczywiście zwykłym błędem.

Hamutz wyraźnie bardzo emocjonalnie podchodziła do swojego zadania - jak do niczego innego, co zostało nam pokazane. Widocznie do drugiej osoby, która współdzieliła z nią tę tajemnicę (i równocześnie cel) też żywiła podobne skomplikowane i silne uczucia, według mnie użycie słowa "siostra" jest zasadne.

Jutro ostatni odcinek! :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz może się przestać niepokoić, bo wszystko wyjaśniło się zgrabnie i z sensem. Okazało się, że 'tajemnicza moc' Hamutz również była wykombinowana specjalnie do walki z Rurutą, było nie było, Ostatecznym Pożeraczem Książek (w końcu sporo ich zeżarł o_O). Meseta po prostu potrafiła 'zmusić' Pożeraczy do wchłonięcia książek, któych sami nie zjedli, tym też prostym sposobem sama znalazła się w jego wewnętrznym świecie. Przyznaję, że jakieś echo wzruszenia mnie dotknęło, kiedy tak zaczęli pojawiać się wszyscy ci, których zdążyliśmy poznać przynajmniej z imienia przez całą serię. Smaczku temu dodawała świadomość, że to już ich ostatnia walka - tak, Hamutz również zginęła! - i już więcej ich nie zobaczymy. Również działanie Lascall Othello wyjawiło swój sens. Widocznie dostarczycielka książek postanowiła od siebie dać światu jeszcze jedną szansę, przewidując możliwość przeniesienia mocy z Chacoly na Mirepoc (to było lekko naciągane co prawda, bo ta pierwsza w końcu umarła, ale zrzucam to na prawidła świata Ruruty i specyfikę mocy obydwu pań) i kontakt tej drugiej z Rurutą. Dyrektor Biblioteki dostał w efekcie tych dzialań bajerancki świecący nożyk, którym zabił Niiniu. Nowa moc Mirepoc pozwoliła także anulować moc Ruruty - niezły zasięg działania, swoją drogą ^^ Seria kończy się 10 lat później i teraz to już nie łapię - czy cała seria była niejako wspomnieniami Mirepoc? Grunt jednak w tym, że Biblioteka Bantorry została zniszczona, Bibliotekarze rozwiązani i osądzeni. Skazany na śmierć Matt uciekł, by odkupić swoje grzechy. The End.

A teraz dwie uwagi:

1. Ireia Kitty była niezłym kociakiem, kiedy była młoda ^^

2. Świetnie, że Mirepoc wrócił dawny kolor włosów, bo we fiolecie wyglądała paskudnie. Za to nowa fryzurka bardzo jej pasuje, upodabniając ją w moich oczach do Hamutz ^^

Ogólnie seria mimo słabego początku (albo mojego braku weny przy oglądaniu) wyrobiła się wręcz doskonale. Pełna, zamknięta historia, której kontynuacji nawet bym się nie mógł spodziewać, gdybym nie wiedział o light novels. Tak po prawdzie to nawet nie mam pomysłu, jakie mogłyby być dalsze wydarzenia. Zamknięto chyba wszystkie wątki rozpoczęte w anime i za to chwała twórcom. Oby ludzie przejrzeli na oczy i tak jak ja dostrzegli w tej serii to, co ma do zaoferowania. Podsumowując - Tatakau Shisho dostaje ode mnie zupełnie zasłużone i wypracowane 10. A studiu życzę, by sprzedaż DVD jednak przyniosła kasę na kolejne projekty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec :( Zakończenia mają to do siebie, że zazwyczaj idzie na nie całkiem sporo z budżetu przez co efektownie wyglądają, do tego sprawnie zrobione ogląda się z je z wielką przyjemnością. Z drugiej strony to koniec. Nie będzie więcej odcinków, bohaterów i wydarzenia będzie się tylko wspominać. Szkoda tym bardziej, że The Book of Bantorra to naprawdę świetna seria. Z czasem się rozkręcająca, coraz szybciej zmierzająca do setki na liczniku czyli dziesiątki na MAL. I właśnie tą ocenę dostała. Najpierw jednak ocenię ostatni odcinek.

Epizod finałowy zaczyna się tak, jak skończył się przedostatni. Hamutz przywołuje wszystkich swoich dawnych towarzyszy i zaczyna się walka z potworami nasyłanymi przez Niiniu. Takie przywołanie możliwe jest dzięki jej zdolności do zmuszania Pożeraczy do wchłaniania książek. Walka się toczy, a w międzyczasie Chacoly przekazuje całą swą moc Mirepoc. Ich umiejętności są podobne, ta Chacoly to właściwie taka wysokopoziomowa telepatia pozwalająca nie tylko na kontakt, ale również manipulację. Mirepoc dzięki temu może wybudzić wszystkich ludzi. Tak, na całym świecie. Wydaje mi się, że to przez to, że jej moc była wymierzona przeciw tej Ruruty. Obejmowała ona cały świat, więc efekt jej złamania też rozszedł się na cały ten obszar. W każdym razie Mirepoc zbiera też moc od wszystkich ludzi i przekazuje ją do noża, który Ruruta dostał od Colio. W prostym nożu zamknięta zostaje moc całego świata, wszystkich jego mieszkańców. Coś jak ta wielka kula z energii życiowej z Dragon Balla, nie pamiętam jak się nazywała :D W każdym razie prawie wszyscy wymiatacze serii (w tym Volken) walczą z potworami dzięki czemu Ruruta dobiega do Niiniu i zadaje jej ostateczny cios. Zostaje pokonana, ale nie ma ckliwego wpadania sobie w ramiona i pogodzenia się tuż przed śmiercią. Ciągle nie może mu wybaczyć, ciągle uważa, że świat należy zakończyć. Odchodzi jednak śpiewając swoją pieśń, tą od uzdrawiania dusz. Po tym wszyscy we wnętrznościach Ruruty giną. Tak ostatecznie i bezpowrotnie. Nawet Hamutz. Przyznaję, szkoda ich wszystkich. To w końcu bohaterowie, których zdążyłem polubić, a którzy niejednokrotnie zmarli w paskudnych okolicznościach. Teraz spełnili swoją powinność jako Bibliotekarze i odeszli. Ciągle jednak żyje reszta, Mirepoc, Matt, Enlike i inni. Biblioteka zostaje rozwiązana, a Matt jako jedyny z Bibliotekarzy skazany na śmierć. Na jej miejsce zostaje powołana bardziej urzędowa i sformalizowana agencja, którą dowodzi Mirepoc. Widzimy ją kilka lat później, jak spotyka się z Matten, który uciekł, a teraz planuje jakoś odpłacić za te wszystkie książki, które zniszczył. Seria kończy się monologiem Mirepoc i oczywiście endingiem :) Zakończenie jako takie dobre, domknęło większość wątków. Chciałbym co prawda zobaczyć, co takiego dzieję się na przykład z Enlike albo Minthem, ale i bez tego jestem zadowlony.

Seria jako całość była świetna. Naprawdę świetna. Opowiadała historie ludzi, które chciało się oglądać i poznawać. Przykładem niech będzie choćby Mokkania i Winkeny. Sami bohaterowie też byli bardzo dobrze skonstruowani, głównym przykładem Hamutz. Niby zależy jej tylko na rzezi, chce umrzeć i ogólnie niezła z niej s***, ale wraz z poznawaniem jej historii, motywów i obserwowaniu reakcji na wydarzenia pod koniec, można ją lepiej poznać. To nie jest prosta, jednowymiarowa postać wycięta z kartonu. Poza tym sama historia była dobra, zawierała kilka zwrotów akcji, dużo dobrze podanego trollingu ostatecznego i smutnych momentów. Bohaterowie nie byli bezwzględnie chronieni i umierali dość ochoczo, nigdy nie było to jednak takie "o, tego zabijemy, bo się fanom nie podoba i chyba trzeba trochę dramatyzmu wprowadzić, a nic tego tak dobrze nie załatwia, jak bohaterska śmierć". W ogóle seria raczej unikała utartych motywów i łatwych ścieżek, to w końcu nie shounen :P Teraz tylko tak na zakończenie powiem, że nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tym anime. Może na początku aż tak dobrze nie było, ale to co potem się działo w pełni to wynagradza.

Również działanie Lascall Othello wyjawiło swój sens.

Mówiła w końcu, że takie zakończenie do jakiego by doszło bez jej ingerencji byłoby nudne i ogółem "lame". Jeszcze jedna szansa, możliwość kontynuowania opowieści i dania jej godnego końca kiedyś w przyszłości - to chyba był jej motyw.

czy cała seria była niejako wspomnieniami Mirepoc?

Nie jestem pewien, nigdy się chyba jej narracja nie pojawiła, a to dość typowe dla serii będących choćby w części wspominkami. Zresztą czy to ważne?

1. Ireia Kitty była niezłym kociakiem, kiedy była młoda ^^

To na pewno. Tym lepiej, że umarła, bo mogła powrócić w takiej postaci :D

Oby ludzie przejrzeli na oczy i tak jak ja dostrzegli w tej serii to, co ma do zaoferowania.

Po finale średnia ocen na MAL wyraźnie podskoczyła, więc chyba można powiedzieć, że przynajmniej część ludzi wysoko ocenia serię :)

Czy widzieliście kiedyś, żeby główny zły boss opowieści był trollowany przez próbującego go pokonać bohatera?

Ja nie. Zazwyczaj to jest na odwrót i ten zły wyciąga karty z rękawa, szantażuje, ujawnia sekrety i ogółem korzysta z różnych wariacji "Jestem twoim ojcem!". Tutaj jednak bohaterka nie jest też taka do końca dobra i jej wolno ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie było niezwykle satysfakcjonujące (spoilery zaraz lecą), co według mnie rzadko się zdarza, jeśli chodzi o anime. Nikt nie dostał plot armor, nawet ktoś tak wymiatający jak Hamutz, która zresztą już była na dobrą sprawę zabita na śmierć od jakiegoś czasu. Prawie cała akcja to była wewnętrzna walka Ruruty z samym sobą, coś jak niegdyś Enlike, który jednak swoją walkę wygrał. Pokazano, choć na chwilę, poległych wymiataczy, jak Volken (IMO dopiero teraz było widać, jakiego pałera nabrał), Mokkania, Ireia: HALT! HAMMERZEIT. Co samo w sobie było już epickie. Teraz wyobraźcie sobie gdyby show dostało naprawdę duży budżet i jak można było pokazać tę bitwę z potworami ostatniego rozdziału. Do wygranej użyto myku podobnego z Dragon Balla :laugh: Ale nawet tutaj coś przekazano, świat i ludzie na nim żyjący są generalnie źli i nie mogą się zmienić. W takim razie trzeba to na nich wymusić, dokonano tego poprzez transfer mocy Chacoly (ta sama VA co Kafuka z SZS :) ) na Mirepoc i "przekonaniu" ludzkości umiejętnością Chacoly do narzucania swojej woli do altruistycznego zachowania. Dzięki tej wymuszonej zmianie świat może istnieć dalej.

Jak już wspomniałem, seria posiada faktyczne zakończenie - nie wymyślano cudów na koniec, nie zostawiano wyraźnych furtek co do ewentualnego dalszego ciągu. Bohaterowie Bibliotekarzy, organizacji sztucznej i fałszywej od momentu powstania, ostatecznie oddali życie - po części broniąc ideałów, które zostały wykreowane. Sama organizacja straciła prawo bytu, ale została po niej naprawdę wielka KSIĘGA. Matt postanowił szukać odkupienia... Pewnie książki sprzedają się dalej i znajdzie się może sposób na wskrzeszenie przynajmniej Hamutz - zresztą możliwe też, że owa "furtka" do dalszego ciągu została albo wycięta w adaptacji, albo coś zmieniono. Jeśli to drugie, to zmianę uważam za bardzo udaną. Krótko: było epicko.

Co do całokształtu serii - była mocno zakręcona, ale bez wrzucania przypadkowych rzeczy po to żeby było jeszcze dziwniej. Wszystkie lub prawie wszystkie wątki okazały się wyjaśnione, lepiej lub gorzej, ale według mnie w przeważającej większości przypadków dokonano tego w sposób satysfakcjonujący. Show zawierało dojrzalsze wątki, ale nie popadało w pretensjonalność, a otrzymane rozwiązania opierały się na prostych emocjach, bez uciekania w przesadnie zapętlone wyjaśnienia. Anime było też mocno "zachodnie", bez minek itd., ale nie było też sztywne - było dużo walk, wielkie i prawie nieosłonięte cycki, zagrania rodem z fightan shounenów. Zawarto w Book of Bantorra elementy z raczej różnych "bajek", ale również i z tym nie przesadzono, jak to moim zdaniem stało się w Sora no Woto. Tutaj była konkretna myśl przewodnia co autor(ka?) chciał osiągnąć i robił to w sposób konsekwentny.

Nie lubię celebrować oznajmienia w poście jaką Ocenę Wystawiam - jeśli kogoś to interesuje, to zerka sobie na MAL, a nie jestem żadnym krytykiem, żeby Wystawienie Oceny przeze mnie miało jakąś szczególną wartość. Jednak Book of Bantorra dostało ode mnie 10/10, a robię to dosyć rzadko, dlatego uważam, że warto się jakoś z tego "wytłumaczyć". Przede wszystkim dawno nie oglądałem nic tak wciągającego, od paru lat. Spójrzcie zresztą na ten temat, na teorie które tutaj snułem, na szukanie odpowiedzi na pytania, przemyślenia i generalnie ciągnięcie tego tematu wspólnie z Aidenem prawie od samego początku emisji. O Book of Bantorra potrafiłem myśleć nawet podczas grania w TF2, co proszę odczytywać jako "niebywałe!". Oryginalny pomysł przewodni z książkami, ciekawy świat, fascynujące postacie, przemyślana realizacja, satysfakcjonujące odpowiedzi. A takie zalety w świecie anime bezwzględnie zasługują na pozytywne wyróżnienie.

Mariusz może się przestać niepokoić, bo wszystko wyjaśniło się zgrabnie i z sensem.

Przeczytałem to zdanie przed obejrzeniem odcinka i od razu mi się samopoczucie poprawiło - serio mówię :ok:

A studiu życzę, by sprzedaż DVD jednak przyniosła kasę na kolejne projekty.

david studio powstało chyba po zebraniu wszystkiego, co uchowało się dobre w Gonzo i na razie robią ambitne projekty. A to oznacza małą kasę, niestety, ale może jeszcze zdążą wypluć coś ciekawego nim zbankrutują albo popadną w fanserwis.

Po finale średnia ocen na MAL wyraźnie podskoczyła, więc chyba można powiedzieć, że przynajmniej część ludzi wysoko ocenia serię :)

Oceny na MAL nie znaczą dla mnie wiele i zdarzają się tam niesamowite anomalie, ale fakt, ocena serii po ostatnim epie skoczyła z poniżej 7 na prawie 7,5. Ale kto wysiedział przy anime do ostatniego epa i dopiero po nim ocenił, to szansa na to, że ocenił nisko, choć nie dropnął zaraz na początku albo nawet w połowie, nie jest duża.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...