Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Mariusz Saint

Tatakau Shisho - The Book of Bantorra

Polecane posty

Ta kobieta rzeczywiście nie była jego matką, a zwykłym, bardzo podobnym Mięsem z przeszczepionymi wspomnieniami. Mokania zdawał sobie z tego sprawę, choćby dlatego, że ten łysy facet, Winkeny mu powiedział.

Dobrze, że tak to przedstawiono. Mokania wprawdzie nie prezentował się zbyt stabilnie, ale na aż tak głupiego zdecydowanie nie wyglądał. Cały szantaż był dużo dokładniej zaplanowany i, co by tu nie mówić, bardzo drogo opłacony. Analizując na zimno zyski i straty, czy się opłaciło kościołowi? Nie wiadomo, ile "kosztowało" wyszkolenie Winkeny'ego czy przeszczepienie wspomnień. W zamian za tę cenę zyskali definitywne pozbycie się Mokanii, który i tak lata wcześniej zaszył się w labiryncie i postanowił gniewać na świat, więc nie stanowił bezpośredniego zagrożenia. Nie wiem, czy liczyli na to, że Mokania na 100% pokona Mesetę, w końcu ich power level był mniej więcej równy, ale o tym napiszę za chwilę. Winkeny był "tresowany" przede wszystkim z myślą o zabiciu Mokanii, którego "przepowiedziano" jako przyszłe wielkie zagrożenie i gdyby się otrząsnął ze swojego marazmu (mało prawdopodobne, ale możliwe), to rzeczywiście mógłby zmieść całą siedzibę kościoła (we flashbacku Winkeny'ego widzieliśmy, że taka instytucja istnieje) tak, że zostałyby tylko gołe kości (hir hir). Sam Winkeny skojarzył mi się detektywem Runge'em z Monstera, co zasługuje na pewną uwagę, bo Monstera prawie nie znam i swój wniosek opieram tylko na jednym screenie, w którym rzeczony Runge próbuje "myśleć jak Japończyk". Podobnie robił Winkeny i to doskonale widzieliśmy - tak się upodobnił charakterem do Mokanii, że nawet tak samo jak on musiał zginąć (po wypełnieniu zadania jego dalszy żywot stracił sens). Miał ten sam żal/sentyment odnośnie utraty własnej matki, a może nawet jemu było gorzej z powodu tego, że jego rodzicielka nadal żyła i może właśnie dlatego chciał również Mokanii "użyczyć" tej goryczy, wiedząc, że ostatecznie może ona nawet zabić. I czy nie było to celowe działanie kościoła, skoro potrafił stworzyć tak doskonałego, wyrafinowanego i subtelnego zabójcę? Gdyby ktoś z kościoła potrafił przenosić się w czasie, pewnie by cofnął się do dzieciństwa ofiary (Mesety?), aby spróbować ją postraszyć ewentualnością molestowania seksualnego (nie doszłoby do żadnego zdarzenia!), żeby zasiać ziarno lęku i skorzystać z tej niepewności 30 lat później.

Miał zabić Mesetę

Myślę, że jeśli mieli kogoś rzucić przeciw Mesecie, to właśnie Mokanię, bo wszystkie inne sposoby do tej pory zawiodły. Ludzkimi bombami to jej nawet nie ogrzeją. Natomiast co do wyniku walki - patrząc na niego z perspektywy kościoła to była sytuacja win-win, albo Mokania, albo Meseta, w obydwu przypadkach zostaje usunięte zagrożenie. Choć lepiej dla kościoła by było, gdyby padła Meseta - Mokania mógłby być łatwo manipulowany czy złamany, Mesety złamać się chyba nie da, najwyżej zanudzić na śmierć kolejnymi marnymi próbami.

w zamian kobieta ciągle miała myśleć, że jest jego matką

Nie zdziwiłbym się, gdyby Meseta wyprowadzając ją z labiryntu nagle wyrwała jej głowę razem z kręgosłupem albo coś takiego - może nawet to byłby jakiś akt łaski, przynajmniej w mniemaniu Mesety. Poprzednia osobowość "matki" już nie istnieje, pewność w nową tożsamość jest zachwiana, reszta życia będzie polegała na samooszukiwaniu się.

trzeba przyznać, że Meseta miała problemy

Po raz pierwszy w tej serii widziałem ją przestraszoną - wprawdzie tylko w jednej scenie i przez chwilę, ale naprawdę była. Wcześniej, gdy wzięła ten miecz, myślałem, że to jak polewanie bomby atomowej trucizną - overkill po prostu. Teraz widać, że bez niego prawdopodobnie zostałaby zeżarta żywcem przez mrówki, ale z magicznym mieczem jednak nie miała aż tak strasznie wielkich problemów. Mówiąc emotkowo:

Mokania: mrówki!!!1

Meseta: D: Dx

Mokania: utoń w mrówkach!!!1

Meseta: :lol2:.

Mokania: niema dla mnie innego wyjścia.

Meseta: biedne dziecko *zieeew*

Po walce znowu szybciutko wróciła do swojego zwyczajnego "ja", czyli działania na poziomie dużo wyższym od przeciętnego śmiertelnika.

Governor tak jakby nadaje mu życiowego wroga. Może to jeden z warunków bycia członkiem Kościoła? Posiadanie wroga, do którego można zastosować zasadę o radości z zabicia ("ty żyjesz, a wróg jest martwy")?

Ale w jaki sposób jego książka miałaby zostać przeniesiona do nieba? Ja to odczytałem w ten sposób, że został przydzielony do "całożyciowej" szkoły niczym Harry Potter, a w zamian coś mu obiecano - albo pomoc finansową dla matki, albo obietnicę zabrania jej książki do nieba. On sam podejmując się tej misji prawdopodobnie wyrzekł się łask i zgodził przyjąć rolę "cegiełki" w budowaniu siły kościoła - bo nie przypominam sobie, żeby kierował się chęcią uzyskania jakichś przywilejów. Ale twoja interpretacja też oczywiście jest logiczna i zgodna z poprzednimi wydarzeniami.

Zawsze to dodatkowe pieniądze dla studia, a dodatkowe pieniądze to lepsza seria (nie zawsze, ale jednak budżet się przydaje) i szansa na kontynuację, speciale, spin-offy itp. :)

Ja uważam, że jest już niestety pozamiatane - seria ma generalnie złą prasę w popularnych serwisach anime'owych (ANN chociażby walnęło taką recenzję pierwszych sześciu epizodów, że szkoda gadać, ale ich recenzje bywają mocno dyletanckie, jak zauważyłem), może wynika to z faktu, że trafiła na CrunchyRoll i w związku z tym do całej masy ludzi nieprzygotowanych. To tak, jakby puścić odcinek Naruto na TVP1 zamiast "Klanu", gdzie grupie docelowej raczej nie przypadnie do gustu. Agresywnych nerdów lubiących oglądać tylko to, co jest maksymalnie niepopularne też nie udało się przyciągnąć, tych zabrało tej jesieni Trapeze. Sprzedaż DVD też chyba praktycznie nie istnieje, w każdym razie w żadnym rankingu top20 Book of Bantorra nie widziałem, a wszystko powyższe skumulowane razem prowadzi mnie do wniosku, że lepiej się cieszyć wtedy, gdy uda się studiu stworzyć serię do końca, nim zbankrutują z wielkim hukiem.

I jeszcze trochę o preview najbliższego epa - zaczyna się kolejny arc, historia z kolejnej light novel (bo fillerów się nie spodziewam). Na początku nie mogłem uwierzyć kto to, ale to najprawdopodobniej młoda Meseta. Mam nadzieję, że nie pokażą jej w wersji

loli

, bo moje biedne, otłuszczone serce może tego nie wytrzymać :( W dodatku widać, że rzeczywiście byli kiedyś z Mattem blisko, a nawet uprawiali intymność, co tylko dowodzi, jak bardzo Matt jest odważny i nie boi się zapuszczać w najbardziej niebezpieczne okolice. I oczywiście zastanawiam się, czy wątek z przeszłości Mesety spodoba mi się tak bardzo, jak poprzednie historie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie pokażą jej w wersji

loli

, bo moje biedne, otłuszczone serce może tego nie wytrzymać sad_prosty.gif

Spokojna głowa, obecności żadnej nie stwierdzono :) Owszem, można było zobaczyć Mesetę młodszą, ale tylko kilka(naście) lat. Właśnie, zdecydowana większość odcinka to retrospekcja pokazująca pierwsze spotkanie Matta z Mesetą i jej wstąpienie w szeregi Bibliotekarzy. Nawet bez formalnego szkolenia wymiatała aż miło, Matt ze swoją mocą (potrafi "spojrzeć" 2 sekundy do przodu) miał z nią niezłe problemy. Potem zaproponował jej wstąpienie w szeregi Bibliotekarzy, ona się zgodziła, bardzo szybko awansowała, aż w końcu ówczesny Acting Director wysłał ją na misję z Mattem. Misję, podczas której nasza droga Hamutz miała zostać przez niego zabita. Jej postawa i zachowanie wyraźnie nie podobała się szefowi, uznawał ją za niebezpieczną, nawet ona sama mówiła, że stanowi zagrożenie dla świata. Podczas misji Matt nie mógł jednak zdobyć się na jej wyeliminowanie, nawet mimo tego, że miał dobrą okazję. Poza tym wszystkim na samym początku widać też było "matkę" Mokanii (odzyskała już wzrok) przesłuchiwaną przez Mirepoc.

Po tym odcinku można było nieco bliżej poznać Mesetę, jej historię, osobowość i relacje z Mattem. Widać, że kiedyś niezbyt się różniła od tego co mamy teraz. Świadoma była swej siły, niestroniąca od brutalności, otwarcie przyznawała, że dopóki żyje świat może czuć się niepewnie. Może coś w tym jest? Może rzeczywiście stanowi zagrożenie? Widać, że nie ma zbytnich oporów przed okrucieństwem, w każdym razie "dobra" na pewno nie jest.

Analizując na zimno zyski i straty, czy się opłaciło kościołowi?

Chyba tak, ledwo, ale jednak. Jednego silnego wroga mniej, sporo zamieszania, demonstracja siły i możliwości. Przygotowania Winkeny'ego nie były chyba aż tak kosztowne, przeszczep wspomnień był jednorazowy, więc nawet jeśli drogi to nie aż tak bardzo odczuwalny. Zresztą zawsze warto było spróbować, była możliwość, że pozbędą się Mesety.

Poprzednia osobowość "matki" już nie istnieje, pewność w nową tożsamość jest zachwiana, reszta życia będzie polegała na samooszukiwaniu się.

Niekoniecznie, zawsze można po prostu żyć dalej. Bez udawania kogoś kim się nie jest. Zwyczajnie gdzieś zamieszkać i wieść, smutne bo smutne, ale jednak własne, życie.

Po raz pierwszy w tej serii widziałem ją przestraszoną - wprawdzie tylko w jednej scenie i przez chwilę, ale naprawdę była.

Nadało to jej trochę autentyczności, trzeba przyznać. Może nie ma nic przeciwko śmierci, ale żyć jeszcze troszkę by chciała ;] To jak ze sportami ekstremalnymi - wiesz, że jesteś na krawędzi i cię to rajcuje, ale niekoniecznie chcesz za tę krawędź wpadać.

Ja uważam, że jest już niestety pozamiatane

No niestety, tak to już jest :( Nawet na tym forum tylko nam dwóm chce się dyskutować o tej serii. Mam nadzieję, że studio wytrzyma chociaż tyle aby serię dokończyć.

co tylko dowodzi, jak bardzo Matt jest odważny i nie boi się zapuszczać w najbardziej niebezpieczne okolice.

Już wcześniej było widać, że zwraca się do Mesety per "Hamy" co pokazywało, że jest mu niestraszna :) Sam Matt wydaje się być dość wyluzowanym i odważnym facetem niezbyt lubiącym świat.

Jeszcze tak odnośnie zapowiedzi następnego odcinka: widać Mirepoc, więc pewnie udało jej się coś wyciągnąć z przesłuchiwanej i udała się na powiązaną z tym misje. Chyba będzie jakaś scena balowa czy coś, bo można ją zauważyć umalowaną i w sukni. Ciekawe jak to wszystko będzie wyglądało, mam nadzieję, że się autorzy postarają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

większość odcinka to retrospekcja pokazująca pierwsze spotkanie Matta z Mesetą

Matt już po pierwszym spojrzeniu poznał się na niezwykłej osobowości Mesety ;) Sam ep sprawiał wrażenie jakiegoś dodatkowego rozdziału, wtrącenia - nie piszę "fillera", bo jednak przedstawiona historia miała jakieś znaczenie i według mnie nadal pochodzi ze źródła (czyli light novels), a nie została wymyślona przez twórców anime, ale prawdopodobnie nigdy nie dowiem się na pewno. W epie dowiedzieliśmy paru szokujących faktów na temat pani szef, choćby tego, że nie tylko Kenshiro z Hokuto no Ken czy ten koleżka z Pumpkin Scissors potrafi w pojedynkę rozwalać czołgi. Choć siła niszcząca Mesety była wielokrotnie demonstrowana i nie powinno być to dla stałego widza zaskoczeniem. Pokazano też nieco więcej na temat podejścia Mesety do samej siebie - a konkretniej... strachu? Strachu przed tym, czego może dokonać, co wystarczająco dosadnie zostało przedstawione za pomocą zdania "zniszczę świat". Chyba dobrze się stało, że Matt ją wciągnął w szeregi Bibliotekarzy, bo zdecydowanie lepiej jest mieć Mesetę po swojej stronie. Ta rekordowo szybko awansowała (choć nie bez bólu) i... Właśnie, czy było mówione, co stało się z poprzednim szefem? Coś było mówione przy okazji retrospekcji z Volkenem i pojawienia się złego dżedaj, ale nie pamiętam dokładnie. Czy przypadkiem Meseta go nie zabiła? Bo jeśli tak, to cała Biblioteka może zmierzać w naprawdę złym kierunku, a Volken, cokolwiek sobie myśli (a myśli źle o Mesecie, w dodatku był wychowywany pod czujnym okiem poprzedniego szefa), może mieć rację. Podejście Matta jest ciekawe, choć można je podsumować jako "skok na główkę" (za przeproszeniem), skoro cały świat jest nieobliczalny, nieracjonalny, to dlaczego on sam ma się zachowywać racjonalnie? A przynajmniej dlaczego przez cały czas.

nasza droga Hamutz miała zostać przez niego zabita

Jeśli ty nie pamiętasz, co się stało z poprzednim szefem, to zerknę do poprzednich odcinków, żeby rozjaśnić tę wątpliwość. Meseta mogła się pozbyć szefa w odwecie... A może to szef był zdrajcą? I skąd w ogóle szef Biblioteki otrzymuje rozkazy? Kto go nominuje? Na podstawie jakich reguł podejmuje decyzje? Kto jest w stanie złapać Mesetę za rękę, kto jest w stanie kontrolować jej poczynania?

Niekoniecznie, zawsze można po prostu żyć dalej. Bez udawania kogoś kim się nie jest. Zwyczajnie gdzieś zamieszkać i wieść, smutne bo smutne, ale jednak własne, życie.

Odcinek znowu mnie zaskoczył - spodziewałem się dramatu, a rozwiązanie okazało się dużo prostsze, niż zakładałem. Skoro można poprzednią osobowość stłumić/wymazać wspomnienia, tak pewnie za pomocą tego samego (bądź podobnego) zabiegu je przywrócić, a przynajmniej tak zrozumiałem z rozmowy "ofiary" z Mirepoc. Rezultat okazał się zaskakująco pozytywny dla ofiary kościoła i cieszę się, że przynajmniej jedna osoba uniknęła zniszczenia.

Nawet na tym forum tylko nam dwóm chce się dyskutować o tej serii.

Na chwilę obecną mało kto ma ochotę do regularnych rozmów, gdyby nie posty twoje i juroma dział m&a leżałby i kwiczał. Spoglądam na MAL i widzę, że Kondzio zaprzestał oglądania tej serii na epizodzie czwartym, Fel-chan przez jakiś czas oglądał dosyć regularnie, ale wypowiadać się nie ma ochoty. Szkoda, ale dopóki są dwie osoby do rozmowy, to można temat pociągnąć - może ktoś jeszcze się dołączy z postem innym niż jednolinijkowiec wyrażający chęć (lub jej zdecydowany brak) do obejrzenia.

Jeszcze tak odnośnie zapowiedzi następnego odcinka: widać Mirepoc, więc pewnie udało jej się coś wyciągnąć z przesłuchiwanej i udała się na powiązaną z tym misje. Chyba będzie jakaś scena balowa czy coś, bo można ją zauważyć umalowaną i w sukni.

Widziałem Mirepoc w tej sukni (i nawet dawałem do zagadki w tym stroju) na okładce którejś z light novels, ale jakoś nie mogę odszukać tego obrazka w tej chwili. Liczę na jej ponowne spotkanie z Volkenem, które wisi w powietrzu od momentu, w którym się zmył :P Po wątku z Mokanią mam bardzo duże oczekiwania względem fabuły tego anime, ciekawe, czy dalej będą dostarczać. Czekam z niecierpliwością.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to po dwóch dniach przekładania w końcu napisałem tego posta. Teraz tylko nadrobić zaległy odcinek Railgun, dokończyć DtB 2 i Sora no Otoshimono oraz wszystko skomentować :) A do tego ciągle kusi mnie Stardust Crusaders, którego nie tknąłem od kilku dni.

Nowy, trzynasty już odcinek zaczyna się Mirepoc wchodzącą do Silent H... eee, to znaczy jakiegoś cichego i wybitnie zamglonego miasta. Nie szuka tam jednak zmarłej ukochanej/córki/zabójców ojca/odkupienia, a książki aktorki Parney i pewnej postaci z bajek, Lascall Othello, która podobno zbiera książki dziewczyn, które nie wyznały swoich uczuć ukochanym i dostarcza je im. Szukała go również rzeczona Parney, a w sprawę zamieszał się też Hiza, Bibliotekarz którego książkę próbował odzyskać Winkeny (to właśnie naprowadziło Mirepoc na ślad). Krótkie rozpoznanie na policji, wiadomość o jakimś chłopcu wypytującym się dokładnie o to samo i szybka zmiana ubrania na skutek machinacji Matta, który postanowił udać się za Mirepoc. Ona sama przedstawia dość emocjonalny stosunek do sprawy i w dodatku nieświadomie powtarza słowa Volkena (nie wspominam już o tym miodzie). Potem można zobaczyć jak pewna rdzawowłosa kobieta, przewijająca się już wcześniej podczas jazdy pociągiem (używała tej samej mocy co Meseta, tych szpiegowskich wici) zabija wielkim mieczem kilku członków Kościoła. Zachowuje się momentami jak ktoś niezbyt zdrowy i za wszelką cenę chce się pozbyć ludzi, którzy przyczynili się do śmierci jej mistrza Segala (tego zabitego przez Colio). Do grona tych osób zalicza się też Lascall Othello, to on dostarczył Colio fragmenty książki Shiron, co pomogło mu załatwić dziada. W każdym razie po tej scenie widać Mirepoc następnego dnia. Rozmawia sobie z Mattem i uznaje, że uda się do szefa organizacji trudniącej się nielegalnym handlem książek w celach rozrywkowych. Ponoć wiedział coś o miejscu gdzie znajduje się książka Parney, ale na miejscu nasza wciśnięta w sukienkę pruska oficerka znajduje tylko krew, zwłoki, bałagan i rudą zabójczynie również szukającą książki aktorki u handlarza różowymi książkami. Potem krótka walka, wkroczenie Matta, policjant z wyraźnymi objawami napicia się wody z Argaxa i sprzeczka bohaterów o sposoby działania Mirepoc i jej ogólne zachowanie. Pod koniec już tylko chłopiec recytujący bajkę o Lascall Othello, krótka retrospekcja pokazująca nieszczęśliwe zauroczenie rudej w Segalu i rozmowa między Governorem i Lascallem we własnej osobie (oczywiście skryty w cieniu). Czy tylko mi się wydaje, czy o nim (LO) było coś wspominane wcześniej? Chyba przy śmierci Segala, nie jestem pewien. Ciekawe jakie ma rzeczywiste powiązania z Kościołem, w retrospekcji Governor wspominał, że oficjalnie stanowią dwa różne byty. Ogółem to było dobrze, zawiązała się jakaś intryga, w dodatku powiązana z wcześniejszymi zdarzeniami (wyjaśnia np. skąd dokładnie Colio dostał książkę ever-laughing witch).

Jeszcze tak napomykając o zapowiedzi następnego odcinka powiem, że pokazała ona zlepek scen z poprzednich odcinków. Czyżby seria retrospekcji?

że nie tylko Kenshiro z Hokuto no Ken

Widziałem na JuTubie filmik pokazujący jak to robił (odnośnik znalazłem gdzieś na JoeMonster w komentarzach). Jak usłyszałem ten jego okrzyk (jakaś autorska wersja "ORAORAORA!!!"?) to nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem, ale sama scena dobra była.

Właśnie, czy było mówione, co stało się z poprzednim szefem?

Powiem szczerze: nie pamiętam. Na pewno było coś wspominane, ale nie mogę sobie przypomnieć. Meseta go chyba jednak nie zabiła.

I skąd w ogóle szef Biblioteki otrzymuje rozkazy? Kto go nominuje? Na podstawie jakich reguł podejmuje decyzje? Kto jest w stanie złapać Mesetę za rękę, kto jest w stanie kontrolować jej poczynania?

Bantorra? Nie wiadomo o niej (nim? sam już nie wiem) za wiele, ale spoczywa gdzieś w Bibliotece i być może kontaktuje się z obecnym Acting Directorem. Jest też możliwość, że AD ma władzę absolutną, to on wydaje wszelkie rozkazy, jest na samiuśkim szczycie łańcucha dowodzenia i ogranicza go tylko kilka zakazów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to po dwóch dniach przekładania w końcu napisałem tego posta.

Mi zajęło to niestety zdecydowanie za długo. Najpierw zaangażowałem się we własne wpisy na blogu, planowałem siąść dzisiaj i skrobnąć, nim pojawi się kolejny epizod - nie udało się. Jako wytłumaczenie podaję fakt, że musiałem doczytać całe Akumetsu do końca. Jedyna nadzieja w tym, że ep 14 będzie powtórko... zaraz, co ja piszę? :huh:

Stardust Crusaders, którego nie tknąłem od kilku dni

:zly:

Nowy, trzynasty już odcinek zaczyna się Mirepoc wchodzącą do Silent H... eee, to znaczy jakiegoś cichego i wybitnie zamglonego miasta.

Nie grałem jeszcze w SH (właśnie wyznałem wam jeden z moich grzechów) i filmu tym bardziej nie oglądałem, dlatego nie mogłem mieć takich skojarzeń. Jeśli już, to może Londyn podczas pogody gorszej niż zwykle? Oczywiście te lepsze dzielnice Londynu, gdzie nie pętają się przybysze z kontynentu. Ewentualnie jakaś inna w miarę ładna europejska stolica, Wiedeń może?

w sprawę zamieszał się też Hiza, Bibliotekarz którego książkę próbował odzyskać Winkeny (to właśnie naprowadziło Mirepoc na ślad)

Absolutnie uwielbiam fakt łączenia poszczególnych rozdziałów opowieści w tym anime. Coś, co stanowi skromny (ale nie niezauważalny) element jednej historii jest potem rozwijane w dalszym ciągu i robi na mnie jak najlepsze wrażenie. Tak było z Mokkanią, który szwendał się po labiryncie, tak było z Othello (o nim później) i z pewnie z paroma innymi rzeczami, których teraz nie potrafię sobie przypomnieć.

szybka zmiana ubrania na skutek machinacji Matta, który postanowił udać się za Mirepoc

I znowu - poszedł za nią na "sugestię" Hamutz (uczę się powoli pisać raczej imię zamiast nazwiska), czy pani dyrektor ma w tym ukryty cel i jaki? :P Może to forma treningu dla Mirepoc? Może podejrzewa, że gdzieś tam czai się Volken i może być źle? Może przewidziała, że Mirepoc zostałaby rozsiekana na kawałki gdyby nie pomoc Matta, ale skoro nasza moe-blondynka tak się zapaliła do sprawy, to lepiej nie trzymać jej na smyczy? A może jej się po prostu nudziło?

Zachowuje się momentami jak ktoś niezbyt zdrowy

Wprawdzie nie wiem, jak robić animowane gify, ale miałem szczęście i znalazła się życzliwa dusza, która taki na moją prośbę wykonała :P Rzeź była dość spontaniczna, ale pozostająca w granicach "normalności" jeśli chodzi o anime. Natomiast dźganie sobie ciał z obojętnością podobną wykonywaniu zwykłego gestu typu drapanie się głowę albo chwytanie guzika koszuli to już było przekroczenie pewnej granicy. "Goddamn, this chick sure is psycho." Ale miała "odpowiedniego" nauczyciela, trzeba przyznać.

uznaje, że uda się do szefa organizacji trudniącej się nielegalnym handlem książek w celach rozrywkowych

Jej reakcja na tę wypowiedź powstała w celu zwiększenia czynnika moe, to wszyscy wiemy - choć dziwić może, czemu wcześniej nie pomyślała o takim wykorzystaniu (hir hir) książek. Jej koleżanka kowbojka na pewno korzystała z książek w tym celu, w końcu podsunęła jej kiedyś ten "romans", oczywiście z czystej złośliwości międzysamicznej. Tak patrzę na ilustracje z kolejnych light novels i podejrzewam, że kowbojka może odegrać poważniejszą rolę w późniejszych epizodach, zresztą to chyba ona pierwsza opowiedziała historię o Othello (również ze złośliwości). Chyba jeszcze w trakcie serii Hamutz coś o nim wspominała.

Oczywiście nie skojarzyłem wcześniej, że koleżka wyciągający książki z ludzi to Lascall Othello z "bajki", myślałem, że to jakiś specjalny pomagier kościoła, w końcu często go widziano w ich towarzystwie, jeśli dobrze pamiętam.

handlarza różowymi książkami

Musieli dodatkowo polować na odpowiednio pikantne życiorysy :D

Czyżby seria retrospekcji?

Obawiam się, że najnowszy ep to będzie recap episode - w chwili pisania jeszcze tego nie wiem. Jeśli odcinek powtórkowy, to rodzi się wątpliwość - czyżby kłopoty z budżetem? Wprawdzie recap episodes to nic nowego i zdarza się całkiem często nawet w seriach z wysokim budżetem (Samurai Champloo, Gurren Lagann), ale zawsze są obawy. Dodatkowo spotkałem w Pewnym Miejscu Sieci koleżkę, który twierdzi, że czytał wszystkie wydane do tej pory light novels i nie omieszkał się podzielić lekkimi spoilerami. Nie mam pojęcia czy są prawdziwe (prawdopodobnie nie), ale wnioski są takie (na wszelki wypadek zakryję):

dotychczasowe epy to tylko przedstawienie postaci, prawdziwa intryga i prawdziwi Ci Źli dopiero się pojawią, będą plot twisty etc. - to wszystko w okolicach 8-9 tomu light novel. Zerknąłem na <<

oficjalną stronę>> light novels i trzynasty epizod to początek tomu czwartego, czyli kolejny przykry wniosek jest taki, że zapowiadane możliwe plot twisty trafią się na samym końcu anime.

Po prostu świetnie.

Zapodana oficjalna strona zawiera okładki dotychczasowych tomów i można wnioskować, że kolejne odcinki to Volken i jakaś nowa pani, a to łobuz :nonono: Aha, i próbowałem wrzucać opisy i fragmenty książek do babel fisha, ale otrzymanego tekstu nie mogłem zrozumieć.

Jak usłyszałem ten jego okrzyk (jakaś autorska wersja "ORAORAORA!!!"?) to nie mogłem się powstrzymać przed uśmiechem, ale sama scena dobra była.

To HnK stanowi inspirację dla JoJo, więc raczej ORAORAORA jest autorską wersją kenshirowego ATATATATA, poza tym samo niszczenie czołgu nie jest w anime jakimś strasznie istotnym wydarzeniem - ot, kolejny zwykły dzień z życia Kenshiro :) Tak jak i u Hamutz.

Powiem szczerze: nie pamiętam.

Muszę spojrzeć przy najbliższej okazji, co było mówione na ten temat w odcinku ze złym dżedaj.

EDIT: według tematu na MAL ep 14 jest jednak powtórkowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu ogarnąłem jako tako moje zaległości w oglądaniu anime. Niedawno skończyłem mały maraton z Bantorrą i jestem z tego faktu szczególnie zadowolony. Również stawiam to anime na pierwszym miejscu spośród serii które wystartowały jesienią, a może i w całym zeszłym roku. Tyle tytułem wstępu, przeczytawszy wszystkie poprzednie posty (a trochę to zajęło) uroczyście włączam się do dyskusji. Z zacytowaniem każdego fragmentu do którego chciałbym coś dodać byłby problem, dlatego poniżej napiszę wszystko razem, a później zacytuję tylko PRZEDostatniego posta.

(Eh, muszę kiedyś się zebrać i napisać jednego bez przerywania 10 razy.)

Nie chcę tutaj wyciągać najdrobniejszych szczegółów, postaram się krótko i zwięźle opisać co mi leży na wątrobie.

Po pierwsze - Mokkania. Sądzę, że skoro zadekował się w TYM labiryncie, pełnym potworów mogących zeżreć nawet doświadczonych bibliotekarzy, to musi być prawdziwym wymiataczem, kto wie czy nie mocniejszym od samej szefowej (mało prawdopodobne, ale jednak). Nawet superpokojówka jednoznacznie się go bała. Oczywiście opieram tą teorię na założeniu, że zwykł przechadzać się po całości sieci korytarzy i zawędrował do najbardziej niebezpiecznych punktów podziemi biblioteki.

Jego samobójstwo uważam za co najmniej wątpliwe. Zawsze gdy w ruch wchodziły jego mrówki, z okolicznych ludzi zostawały czyste kości, a on po prostu rozpadł się w pył. Wyglądało to bardziej na przejście w jakiś stanby mode, a Mokkania kiedyś powróci do akcji; za parę miesięcy, lat, może całych wieków...

Zacząłem się zastanawiać, czy Mesetę w ogóle da się zabić. Oczywiście mam tu na myśli standardowe sposoby, jak postrzał, eksplozja, porażenie prądem, upadek z dużej wysokości, wrzucenie do wulkanu, etc. Pomijając fakt, że z konfrontacji z teoretycznie śmiertelnym niebezpieczeństwem zawsze wychodzi bez poważniejszych obrażeń, sama twierdzi że zdolność do pozbycia się jej zależy od osoby. Ma to sens, jeśli przypomnieć sobie, że nawet uzbrojona armia nie dała jej rady. Być może do zabicia jej potrzebny jest jakiś specjalny skill, przedmiot, rytuał, czy wszystko razem?

Być może ktoś pamięta moje posty rozsiane po tym dziale, gdzie wyrażam opinie na temat rozmaitych postaci. Nierzadko wyrażałem sympatię względem bohaterów (częściej bohaterek;) dość "specyficznych", a Hamutz mogę uznać za zwieńczenie tego typu. Jej nastawienie do świata, życia (i ewentualnej straty tegoż), powszechna nienawiść i strach który budzi we wszystkich (niemalże) wokół, czynią ją żeńskim odpowiednikiem typu "Magnificent Bastard", co swoją droga jest bardzo oryginalną koncepcją, za co serii należą się dodatkowe punkty. Zobaczymy tylko jeszcze jakie ma plany i motywację do działania, ale z dużym prawdopodobieństwem wyróżnię tą postać na MALowej liście ulubionych.

Tutaj Ameryki nie odkryję, jednak nikt o tym jeszcze nie wspomniał. Najwyższe stanowisko w Bibliotece to 'Acting Director', co w wolnym tłumaczeniu oznacza zastępcę szefa. Nie wiem czy nazwa jest tylko symboliczna, upamiętniająca np. założyciela instytucji Bibliotek, czy może w stanie spoczynku przebywa ów zastępowany "szef" (Bantorra?) i w pewnym momencie powróci na swoje stanowisko.

Na koniec prośba do dotychczasowych bywalców tematu. Wszystkie odcinki starałem się oglądać uważnie, to anime w pełni na to zasługuje, ale musiała mi umknąć informacja o tytułowym/ej Bantorze. Kilka postów zawiera szczątkowe informacje na ten temat, ale byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi pokrótce przedstawił zagadnienie.

Czy tylko mi się wydaje, czy o nim (LO) było coś wspominane wcześniej?

Mariusz już to wyjaśnił post wyżej, dopowiem tylko, że Othello miał związek z 'książeczką', którą Volken zostawił Mirepoc przed swoim zniknięciem. O ile nie było to jakieś tajemnicze wyznanie miłosne (wtedy trzeba by się również zastanowić nad jego tożsamością płciową), całkiem możliwe, że i on zajmował się sprawą legendarnego doręczyciela, a przynajmniej czymś z osobą Lascalla powiązanym, o czy również już powiedziano.

Jeszcze tak napomykając o zapowiedzi następnego odcinka powiem, że pokazała ona zlepek scen z poprzednich odcinków. Czyżby seria retrospekcji?

Recap episode to najprostszy sposób na zwiększenie liczby obcinków, a co za tym idzie, zysku. Generalnie nie mam dobrych skojarzeń z takim zabiegiem w anime, choć istnieją wyjątki, np. Clannad Afterstory, gdzie do scen z poprzednich odcinków dołożono pierwszoosobową narrację, albo bardzo sprawnie zrealizowany special Bakemonogatari (którego do dziś nikt nie przetłumaczył :icon_mad: ). Dlatego nawet jeśli teraz będzie powtórka z wcześniejszych wydarzeń, to nie wykluczam możliwości, że to będzie udany, wartościowy fabularnie epizod.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak podejrzewaliście, ten odcinek to recap episode. Zmontowano najważniejsze sceny z dotychczas pokazanych odcinków i dodano komentarz Shiron. Było nawet nieźle, z całkiem fajną muzyką, no i przede wszystkim mogłem sobie poprzypominać niektóre sceny i wydarzenia. Zauważyłem, że np. Qumola w chwili śmierci dostała skrzydeł (nie wiem czy najlepsze ujęcie, ale chyba widać o co chodzi). Ep jako taki trudno oceniać, bo to w końcu powtórki.

uroczyście włączam się do dyskusji

:klaszcze: To teraz temat z dwuosobowego zmienił się w trzyosobowy.

Być może do zabicia jej potrzebny jest jakiś specjalny skill, przedmiot, rytuał, czy wszystko razem?

No cóż, Segal ze Schlaumuffenem zdobył nad nią przewagę, sama to przyznała. Gdyby nie Colio, to kto wie, może i zostałaby pokonana. Z drugiej strony ten miecz można chyba uznać za specjalny przedmiot.

Nie wiem czy nazwa jest tylko symboliczna, upamiętniająca np. założyciela instytucji Bibliotek, czy może w stanie spoczynku przebywa ów zastępowany "szef" (Bantorra?) i w pewnym momencie powróci na swoje stanowisko.

Prawdopodobne, ale nigdzie w prost tego nie powiedziano, więc nie można być pewnym. Sam w sumie o tym nigdy nie pomyślałem i to mimo tego, że wiem co ten zwrot (AD) oznacza ^^

informacja o tytułowym/ej Bantorze.

Najnowszy odcinek przytacza legendę o powstaniu świata i trzech bogach (wcześniej się już pojawiła), ale jedyna w miarę pewna wiadomość o tym co z nimi dalej to to, że odeszli. To o tym, że Bantorra znajduje się w Bibliotece (może na najniższym poziomie?) to tylko moje domysły. W sumie to sam już nie wiem, czy ktoś o tym wspominał.

całkiem możliwe, że i on zajmował się sprawą legendarnego doręczyciela, a przynajmniej czymś z osobą Lascalla powiązanym, o czy również już powiedziano.

Chyba nie od zawsze, bo Bibliotekę opuścił po otrzymaniu książki od tego w cieniu (chyba Lascall). Ciekawe co w tej książce było, że go do tego pchnęło?

:zly:

Spokojnie, już nadrabiam :]

Nie grałem jeszcze w SH (właśnie wyznałem wam jeden z moich grzechów) i filmu tym bardziej nie oglądałem, dlatego nie mogłem mieć takich skojarzeń.

Ja też nie grałem, patrzyłem tylko jak brat to robi (u mnie ogólnie takie gry to działka brata). To było tylko takie szybkie pierwsze skojarzenie. Zamglone, wyludnione miasto, samotna postać, cisza... Potem zaczęło mi się kojarzyć z, bo ja wiem, jakimś amerykańskim miastem? Albo Londynem właśnie.

Absolutnie uwielbiam fakt łączenia poszczególnych rozdziałów opowieści w tym anime.

Wiesz jaka jest zasada kina, ta o strzelbie na ścianie ;] Mi to też się podoba, zmusza do większej uwagi, wyłapywania szczegółów i wiązania ich ze sobą. W każdym razie z ujawnieniem każdego takiego nawiązania czuję się zadowolony.

(uczę się powoli pisać raczej imię zamiast nazwiska)

W przypadku Me... to znaczy Hamutz jest to o tyle utrudnione, że jej imię brzmi jak nazwisko, a nazwisko jak imię :wacko: .

I znowu - [...] czy pani dyrektor ma w tym ukryty cel i jaki? tongue_prosty.gif

Chyba tak. Może chce uświadomić Mirepoc, że Lascall Otello to wcale nie postać z bajki? Może chce aby coś odkryła? Może zwyczajnie sama miała się tym zająć, ale uznała, że skoro Mirepoc się zaangażowała to niech kontynuuje? Matt poszedł za Mirepoc pewnie z namowy Hamutz aby jej pilnować, w końcu obaj zauważyli, że zachowuje się inaczej niż zwykle, a i tak jej umiejętności ofensywne są słabsze niż u innych Bibliotekarzy.

Oczywiście nie skojarzyłem wcześniej, że koleżka wyciągający książki z ludzi to Lascall Othello z "bajki", myślałem, że to jakiś specjalny pomagier kościoła, w końcu często go widziano w ich towarzystwie, jeśli dobrze pamiętam.

Ja też nie pomyślałem, że to on. Jakoś najpierw myślałem, że to ktoś z Kościoła, a potem, że Governor. Jakoś fakt, że Governor jest w części przeźroczysty, a zbierający nie, mi nie przeszkadzał ^^'' Co do powiązania LO z Kościołem to Governor mówił, że stanowią dwie odrębne "instytucje", a przynajmniej tak jest oficjalnie.

Musieli dodatkowo polować na odpowiednio pikantne życiorysy biggrin_prosty.gif

Wystarczy regularnie odwiedzać pewne przybytki na literę "b" i pytać się czy jakiejś pracownicy się ostatnio nie zmarło :D

dotychczasowe epy to tylko przedstawienie postaci, prawdziwa intryga i prawdziwi Ci Źli dopiero się pojawią, będą plot twisty etc. - to wszystko w okolicach 8-9 tomu light novel.

Wyjątkowo długie wprowadzenie, trzeba przyznać. Z drugiej strony takie coś pozwala lepiej poznać postacie i dać właściwej historii porządne fundamenty. Ciekawe tylko czy w pewnym momencie seria przyśpieszy i zacznie lecieć po łebkach, czy może urwie się i zostawi nas niepewnych o losy kontynuacji?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

uroczyście włączam się do dyskusji

Topic level UP :wykrzyknik:

Zawsze gdy w ruch wchodziły jego mrówki, z okolicznych ludzi zostawały czyste kości, a on po prostu rozpadł się w pył. Wyglądało to bardziej na przejście w jakiś stanby mode

To ciekawa teoria, ale według mnie mniej prawdopodobna od samobójstwa - nie miałem poczucia, że Mokkania chce dalej żyć, co rzecz jasna nie wyklucza twojej interpretacji. Mrówki w chwili jego rozpadnięcia się zniknęły, niczym działanie standu w JoJo wraz ze śmiercią stand usera. Wcześniej mrówki pożerały ludzi w marszu, tutaj najpierw oblazły go całego, żeby pożreć dokładnie, choć to nadal nie wyjaśnia, czemu nie zostały po nim kości. Może zadziałała tu "swoboda artystyczna".

Zacząłem się zastanawiać, czy Mesetę w ogóle da się zabić.

Musi być jakiś sposób - choć widziałem ją

na okładce ósmej albo dziewiątej light novel, zdrowo wyglądającą jak zawsze, więc raczej takiego zdarzenia w anime nie zobaczymy

:) Przychodzi mi do głowy pomysł z trucizną, Cigal/Segal próbował też wykorzystać warunki pogodowe, które osłabiają możliwości Hamutz, ale po jego porażce chyba zrezygnowano z tej drogi. W grę wchodzić może jeszcze zdrada osoby najbliższej Hamutz, czyli Matta, ale raz tego nie zrobił i wątpię, żeby zdecydował się to uczynić ponownie - wydaje się całkowicie lojalny wobec Hamutz. Chociaż nie, "lojalność" może sugerować relację hierarchiczną, a szczególnie przy wysłaniu Matta na pomoc Mirepoc wyglądało to na partnerstwo, co dodatkowo potwierdza ich wspólna przeszłość.

wrzucenie do wulkanu

A JoJo part 2 jeszcze nie czytałeś :nonono:

Być może do zabicia jej potrzebny jest jakiś specjalny skill, przedmiot, rytuał, czy wszystko razem?

Podejrzewam użycie którejś z tych "war-machines" (dygresja: to mi wygląda na kulawe albo zbyt dosłowne tłumaczenie jakiejś skomplikowanej japońskiej nazwy, ale nie wyłapałem, jak jest w oryginale). Jeśli dobrze pamiętam, jest mowa, że część z tych przedmiotów zaginęła (siedem w sumie jest? i kto je stworzył?), może zostanie odnaleziona przez kościół i użyta przeciw Hamutz?

Zobaczymy tylko jeszcze jakie ma plany i motywację do działania, ale z dużym prawdopodobieństwem wyróżnię tą postać na MALowej liście ulubionych.

Też mam taki zamiar, choć to dopiero ewentualnie po zakończeniu serii. Bo może akurat odkryje znienacka w sobie jakieś pokłady moe (od Mirepoc się zarazi :) ) i cały autorytet legnie w gruzach. Skoro można całkiem swobodnie manipulować ludzką pamięcią i osobowością, w dodatku obie strony to potrafią... Ciekawe, czy Hamutz ma swojego "próbowacza" jedzenia, choć widziałem, że je tylko jabłka.

Najwyższe stanowisko w Bibliotece to 'Acting Director', co w wolnym tłumaczeniu oznacza zastępcę szefa.

Tu specjalnie posłuchałem i w oryginale jest to "kaichou daiko". Po wpisaniu do google wyskakują strony Wikipedii o yakuzie :D W każdym razie, jak rozumiem, oznacza to drugą osobę w hierarchii, może też to być zastępca (nie wiem na pewno, tak tylko przypuszczam). Myślę, że ze sporą dozą pewności można przyjąć, że chodzi tu o uszanowanie Bantorry - na początku epa powtórkowego jest przypomnienie o co chodzi z tymi bogami (przytoczę to w dalszej części posta) i jest powiedziane, że "Bantorra założył bibliotekę". Może ten przezroczysty koleżka swobodnie konwersujący sobie z Hamutz to Bantorra właśnie? :O

musiała mi umknąć informacja o tytułowym/ej Bantorze

Do tego co napisał Aiden dołączę fragment z tego, co było powiedziane w anime (zawsze należy dawać sobie margines ze względu na wątpliwą jakość tłumaczenia, zresztą z moich zupełnie amatorskich obserwacji wynika, że japoński jest językiem kontekstowym, czyli te same wyrazy zyskują inne znaczenie w powiązaniu z sytuacją - mam nadzieję, że znawcy nie wyśmieją mnie za bardzo za takie stwierdzenie :) ):

"A being known as the Overseer of the Alpha and the Omega appeared. He created the Heavens, the Earth, and the oceans from chaos. Then he molded and shaped the animals and plants from the remaining chaos. He then created mankind from the final remaining chaos. Last, he divided his own body into thirds and created three deities. The overseer of life that is yet to come, Orntorra. The overseer of life that now exists, Towitorra. The overseer of life that has passed, Bantorra. The overseer of life that has passed, Bantorra, built a Library." Dalej jest jeszcze informacja, że Bibliotekarze zostali powołani przez Bantorrę. I parę innych ciekawych rzeczy, jak ta, że niebo na ziemi już panowało, ale sobie poszło :wacko:

Othello miał związek z 'książeczką', którą Volken zostawił Mirepoc przed swoim zniknięciem

W odcinku powtórkowym zaskoczyła mnie scena, gdzie Othello spotyka się z Volkenem i pokazuje mu książkę, po której chłopak zaczął Działać - kompletnie zapomniałem, że nastąpiło ich spotkanie.

Recap episode to najprostszy sposób na zwiększenie liczby obcinków, a co za tym idzie, zysku.

Moja teoria jest taka, że gdy inne ongoing serie zrobiły sobie przerwę, to studio wypluło z siebie recap episode "żeby coś było". Narratorką była Ever-laughing Witch (laughingelfman.jpg), co mi przypomniało o jeszcze jednej rzeczy, którą rozsiewał Anonim od Spoilerów:

Colio i Shiron mają się jeszcze pojawić, a fakt, że o Shiron kompletnie nie zapomniano sprawia, że nie skreślam kompletnie tej teorii

.

mogłem sobie poprzypominać niektóre sceny i wydarzenia

Słowa Cigala/Segala potwierdzają nasze domniemania co do założeń kościoła: nieważne jakie jest twoje pragnienie, dopóki je realizujesz (i, zapewne, osiągasz), to pójdziesz do nieba.

Qumola w chwili śmierci dostała skrzydeł

Nadal nie wiem, dlaczego konsument książek pofatygował się również po nią - nie przedstawiała wartości bojowej, może po to, żeby trzymać w szachu jego wewnętrzne osobowości (coś jak shoujo, yuri i neko w Felessanie)?

Ciekawe co w tej książce było, że go do tego pchnęło?

Może to książka poprzedniego szefa Biblioteki, którego Volken bardzo cenił? Może było tam coś, co go ostatecznie pchnęło do zdrady Hamutz i całej reszty? Może rzeczywiście obecna szefowa zabiła poprzedniego, tylko reszta nie zdaje sobie z tego sprawy (nadal nie sprawdziłem co było mówione w odcinku na ten temat)? :>

Wiesz jaka jest zasada kina, ta o strzelbie na ścianie ;] Mi to też się podoba, zmusza do większej uwagi

Przyszło mi na myśl, że naga niewiasta z recapu, którą nagabuje (hmm...) Cigal/Segal to może być ruda z aktualnych epów. Ale po namyśle doszedłem do wniosku, że jednak nie, poznali się w wyraźnie różnych okolicznościach.

Matt poszedł za Mirepoc pewnie z namowy Hamutz aby jej pilnować

Kluczowe zdanie z recapa to moim zdaniem to, w którym mówią o najsilniejszych zdolnościach telepatycznych u Mirepoc - ona często robi za "centralę", a wiadomo, że podczas akcji komunikacja jest bardzo ważna. Wytłumaczenie to może jest zbyt powierzchowne na chwilę obecną, ale wystarcza.

Wystarczy regularnie odwiedzać pewne przybytki na literę "b" i pytać się czy jakiejś pracownicy się ostatnio nie zmarło :D

Najpierw miałem napisać, że pewnie każda z pracownic takiego przedsiębiorstwa od razu w kontrakcie ma klauzulę o oddaniu swojej książki po śmierci, ale po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że Bibliotekarze na pewno na oficjalne tego typu działania nie pozwalają, a nieoficjalne zwalczają w miarę możliwości. W końcu zwykły handlarz pornosami do Bibliotekarza nie przyfika.

Wyjątkowo długie wprowadzenie, trzeba przyznać. Z drugiej strony takie coś pozwala lepiej poznać postacie i dać właściwej historii porządne fundamenty. Ciekawe tylko czy w pewnym momencie seria przyśpieszy i zacznie lecieć po łebkach, czy może urwie się i zostawi nas niepewnych o losy kontynuacji?

Może autor nakreślił naprawdę szerokie plany, bo np. pierwsze tomy chwyciły i uznał, że warto poświęcić trochę czasu na przedstawienie postaci? Natomiast co do rozwoju fabuły w anime, przy założeniu, że przytoczone przeze mnie spoilery są choć w części prawdziwe, to obawiam się, że czeka nas jednak cliffhanger w jakimś dramatycznym momencie

:(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny odcinek zakończony, w dodatku ciekawie, ale o tym na koniec. W każdym razie rudej udało się zdobyć książkę Parney i poznać jej historię. Historię kobiety zatraconej we własnym pragnieniu grania, w teatrze. Zyskała nawet tytuł Prawdziwego Człowieka, Governor sam złożył jej wizytę. Straciła jednak swój cel z oczu, zaczęła czuć się nieszczęśliwa itd. W końcu została zabita, a Governor wypowiedział przy tym ciekawe słowa. Mianowicie wyjawił, że True Man ma tylko "produkować" szczęście i radość dla Boga. Ona już się do tego nie nadawała. Dzięki przeczytaniu książki, Arume (chyba jakoś tak, sam już nie pamiętam) dowiedziała się jak można spotkać LO. I udało jej się, w końcu do niej przyszedł osobiście. Chwilę potem drzwi z zawiasów wykopała Mirepoc i rozpoczęła się walka. Skończyła się w dość niespodziewany sposób, a mianowicie przeciwniczki tymczasowo sprzymierzyły się, aby dopaść dziada. Potem powróciły do walki, ale Matt szybko ją zakończył pakując rudej kulkę w plecy. Potem widać, jak Arume dotyka książki Cegala i w końcu przyjmuje do wiadomości to, że tak naprawdę jej nienawidził. Sęk w tym, że książkę dostała od... Lascalla. Tym razem w ciele młodej kobiety, ale to niewątpliwie on. Z tego co zrozumiałem, to jest on chyba czymś w rodzaju awatara, inkarnacji tego kamiennego miecza bogów, Yora. W końcu "to co widzą oczy jest kłamstwem". Potem scena w kostnicy i plot twist (zakrętas fabularny, ja to tak tłumaczę ;] ). Mianowicie Matt skontaktował się z Governorem. Nie, nie jest zdrajcą, podwójnym agentem czy czymś takim. Zwyczajnie Bibliotekarze i Kościół mają jeden wspólny cel. Mówi się, że każdy kto próbuje Lascall Othello złapać, zabić czy jakoś mu przeszkodzić lub nawet spotkać osobiście zginie. Ponieważ to te dwie organizacje go zabijają. Parney osobiście załatwił poprzedni Acting Director, Fhotona. Chcą za wszelką cenę chronić tajemnicę jego i Raju i akurat na tym polu wspólnie współpracują. Tutaj spełniają się przewidywania o współpracy lub statusie quo na wyższym poziomie, to tak swoją drogą ;) Aha, ujawniono też moc Governora. Jest nią manipulacja percepcją czyli po prostu iluzje. To dzięki nim wygląda jak wygląda, a Ruly wcale nie zginął. W sumie to nawet nie wiem czy w ogóle istniał, akurat w tej materii trochę się pogubiłem.

Cóż mogę powiedzieć, odcinek standard, ale zakończenie dobre. Nawet bardzo, zwrotów akcji nigdy za wiele, a trochę się wyjaśniło.

A JoJo part 2 jeszcze nie czytałeś nonono.gif

Właśnie,

tam to nie zadziałało to czemu miałoby tutaj?

:P A tak ogólnie co do załatwienia Hamutz to nie jestem pewien, ale chyba się da. Mokkania był blisko (gdyby nie miała Schlaumuffena to już w ogóle miałaby przechlapane), Segal był blisko. Co prawda tylko blisko, ale zawsze.

Podejrzewam użycie którejś z tych "war-machines"

Jak już mówiłem, Segal wyposażony w ever-laughing sword prawie Mesetę załatwił. Colio mu przeszkodził, ale przed tym miała poważne problemy.

i kto je stworzył?

Jakaś starożytna cywilizacja? A może to boskie artefakty z czasów kiedy bogowie jeszcze byli na ziemi?

Bo może akurat odkryje znienacka w sobie jakieś pokłady moe (od Mirepoc się zarazi smile_prosty.gif ) i cały autorytet legnie w gruzach.

To by było okropne. Moe Hamutz... nie, na pewno studio nam tego nie zrobi :) Jak do końca serii będzie trzymać poziom to raczej też wyląduje u mnie w ulubionych.

W odcinku powtórkowym zaskoczyła mnie scena, gdzie Othello spotyka się z Volkenem i pokazuje mu książkę, po której chłopak zaczął Działać - kompletnie zapomniałem, że nastąpiło ich spotkanie.

Ja tak samo, a zdziwienie było na tyle duże, że aż zacząłem się zastanawiać czy ta scena wcześniej w ogóle się pojawiła. Może studio zapomniało ją umieścić? :D

Colio i Shiron mają się jeszcze pojawić, a fakt, że o Shiron kompletnie nie zapomniano sprawia, że nie skreślam kompletnie tej teorii.

Nie zdziwiłbym się gdyby coś takiego się stało.

Te dwie postaci wyglądają na dość ważne, przynajmniej dla mnie. I nie tylko o Shiron nie zapomniano, o Colio Meseta wspomina w epie z Mattem i retrospekcją. Z tego co pamiętam to mówi, że chciałaby zginąć z ręki kogoś takiego jak on, ale nie jestem pewien

.

Słowa Cigala/Segala potwierdzają nasze domniemania co do założeń kościoła: nieważne jakie jest twoje pragnienie, dopóki je realizujesz (i, zapewne, osiągasz), to pójdziesz do nieba.

Governor wspominał też, o czym już mówiłem, że True Man niewiele się różni od zwierzęcia gospodarskiego. Tak jak krowa ma dawać mleko farmerowi, tak Prawdziwi Ludzie mają dawać Bogu swoją radość i szczęście.

Nadal nie wiem, dlaczego konsument książek pofatygował się również po nią

Może dlatego, że to konsument książek czyli taki tutejszy wampir? On je zjada i zapewne strasznie mu smakują. Właściciel nie musiał mieć mocy, ale jeśli tak, to dobrze, dodatkowy plus. Widać postanowił pożreć książkę Qumoli, bo ciągle doskwierał mu głód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa - tak mogłyby brzmieć moje słowa w tym momencie, gdybym naprawdę żałował za to, że tak "pojechałem" po 1 odcinku tegoż anime ale... nie żałuję ^^

BoB (niezły skrót, swoją drogą) to jedna z tych serii, które rozkręcają się z czasem. W dalszym ciągu uważam, że pierwszy epizod nie prezentował sobą nic konkretnego a liczba jego wad przeważa zalety. Przesadnego wrażenia nie zrobiło na mnie również kilka (2-3) kolejnych odcinków, choć tutaj wraz z każdym kolejnym było coraz lepiej. Obecnie seria jest w moim osobistym rankingu dość wysoko pośród nowości z poprzedniego sezonu. Głównym powodem, który chyba nikogo nie zaskoczy, jest oczywiście sama Meseta. Nieczęsto widzimy kogoś o takim podejściu do życia i świata jako główną bohaterkę (chyba spokojnie można ją tym mianem określić), do tego sprawującą władzę nad najpotężniejszą organizacją. Historia, zarówno poszczególnych postaci jak i samego świata zaczyna nabierać wraz z kolejnymi odcinkami kolorytu - dowiadujemy się wielu interesujących faktów (współpraca Kościoła i Bibliotekarzy, przeszłość Hamyuts i Matta, Lascall Othello, wojny), kolejne wydarzenia są też zdecydowanie ciekawsze.

W samą serię na dobre wciągnęła mnie dopiero druga z opowiadanych historii - ta o Pożeraczu Książek. Nie wiem co było nie tak z rozdziałem dotyczącym Ever-laughing Witch. Najpewniej po prostu nie miał w sobie "tego czegoś", jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Pozytywnym akcentem jest to, że każdy kolejny rozdział podoba mi się coraz bardziej. Ten z Mokkanią i jego "matką" był naprawdę zajmujący, najnowszy z Lascallem Othello jeszcze lepszy. Oby seria utrzymała tą zwyżkową tendencję do samego końca.

Kończąc te ogólne wynurzenia mogę tylko obiecać, że postaram się aktywniej postować ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zyskała nawet tytuł Prawdziwego Człowieka, Governor sam złożył jej wizytę.

Tu nastąpiło ostateczne potwierdzenie - nieważne jakie jest życzenie człowieka, czy zabijanie wrogów, czy "stworzenie potwora", czy gra aktorska, dopóki dana osoba osiąga swój cel i jest dzięki temu szczęśliwa aż do swojej śmierci. Wtedy jest dobrze z punktu widzenia kościoła.

True Man ma tylko "produkować" szczęście i radość dla Boga

Ludzie są przez kościół traktowani bardzo przedmiotowo, okazuje się, że chyba każda grupa. Pytanie teraz, kto właściwie ten kościół stanowi, bo True Ludzie raczej nie - poprzedni, wydawałoby się, mają jakiś wpływ na decyzje, wydawało się nawet, że to oni sami "rządzą". Na przykładzie aktorki było widać jednak, że tak nie jest i gdy True Ludzie zejdą z drogi, to zaraz pojawi się ktoś, kto temu "zaradzi".

przeciwniczki tymczasowo sprzymierzyły się, aby dopaść dziada

Właśnie z tą sceną związany był pewien zgrzyt w odcinku, na który zwróciłem uwagę - bohaterowie nagle wiedzieli, gdzie kto się znajduje, gdzie należy akurat w danej chwili iść. Nie wiem, czy wynika to z luk fabularnych w light novel, czy też studio przedstawiło to po łebkach, ale jednak to pewien minus. Samo pokonanie Othello też jest nie do końca przeze mnie zrozumiałe ze względu na możliwość zastosowania iluzji przez Governora. Czy to naprawdę był Othello, czy tylko tak pokazano, żeby się Mirepoc od niego odczepiła? Czy kościół pozwoliłby sobie na jego stratę? Czy też może to była tylko figura/kukła bez większego znaczenia, która jednak istniała na tyle długo, że zyskała pewną sławę? Jeśli nie, to czemu książkę rudej wyciągnął - jeśli dobrze zrozumiałem - sam nożyk do ich wyjmowania, spersonifikowany?

I czy panna "nożyk" to przypadkiem nie jest to dziewczę, które towarzyszy Volkenowi na jednej z którychś okładek, a konkretniej to tej następnej?

I gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, to najpierw pomyślałem, że to Ever-Laughing Witch :D

Mianowicie Matt skontaktował się z Governorem. Nie, nie jest zdrajcą, podwójnym agentem czy czymś takim.

Wskazówki do tego były już po końcu zabaw z Mokkanią, gdy Hamutz ucięła sobie pogawędkę z Governorem. Mówię rzecz jasna o współpracy dwóch pozornie wrogich (zależy jak leży :P ) organizacji. Tutaj można było łatwo upiec dwie pieczenie na jednym ogniu za cenę, jak należy ją rozumieć, niewielką - "śmierć" Othello. Uważam, że chłopak Ruly był od początku do końca iluzją, mającą zmusić Mirepoc do dużo radykalniejszych kroków. Z całej sytuacji dla obydwu organizacji wynikły następujące korzyści: po pierwsze Bibliotekarze nie stracili Mirepoc. Więcej, nauczyła się myśleć nieszablonowo, pokonała opór przed zabijaniem wtedy, kiedy będzie to najbardziej korzystne, mówiąc krótko - nabiła na tyle expa, że level upowała. Po drugie kościół w sposób niemalże bezstratny zlikwidował groźną zdrajczynię, która narobiła dużo szkód i mogła wyrządzić ich jeszcze więcej, np. zakłócić porządek panujący "na górze" (cokolwiek teraz to znaczy) i poznać jakieś tajemnice dostępne tylko największym masterom, jak Hamutz, Matt, Fhotonia, Governor, Othello i inni. Również Mirepoc odczepiła się od Othella. A właśnie, Fhotonia: po śmierci rudej byłem nieco rozczarowany, myśląc, że właśnie taka jest konkluzja. Rozwiązanie tego wątku było okej, ale według mnie odstawało od poprzednich arców w dół. "Umierasz bo nie masz nikogo", podczas gdy "przegrana" to kulka w plecy od zaczajonego mastaha. No ale okej, niech będzie. A tu nagle zaczęły się plot twisty :P Gdy okazało się, że to był Fhotonia, to moja mina była taka: :O (przy okazji jest odpowiedź na moje pytanie czy Hamutz zabiła poprzedniego Acting Directora - ten chyba przeszedł do innego działu :P ).

może to boskie artefakty z czasów kiedy bogowie jeszcze byli na ziemi?

Na chwilę obecną uważam to za najprawdopodobniejsze założenie.

Ja tak samo, a zdziwienie było na tyle duże, że aż zacząłem się zastanawiać czy ta scena wcześniej w ogóle się pojawiła.

To epizod przed pojawieniem się złego dżedaj, jeśli dobrze pamiętam - muszę sobie zapisać na kartce czy coś i w końcu je sprawdzić. W ogóle chodzi mi po głowie pomysł obejrzenia tego anime jeszcze raz, gdy będą wszystkie epy, ale na razie za wcześnie na takie plany - najpierw muszę się przekonać, czy anime do końca utrzyma swój dotychczasowy, bardzo wysoki poziom.

Ludzie mają dawać Bogu swoją radość i szczęście.

Teraz do głowy przyszło mi bardzo ważne pytanie, na które nie znam/nie pamiętam odpowiedzi: kim jest właściwie ten bóg, w którego łasce skąpany jest kościół? Opowieść mówi o tym, że bóg-stworzyciel, Overseer, podzielił swoje ciało na trzy części. Może kościół nie wierzy w ten podział? Chyba coś było na początku serii mówione, ale nie jestem pewien.

Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa

To już czwarta osoba, która zaszczyciła temat swoim postem, jestem szczęśliwy ;_; Jak tak dalej pójdzie, to może przyjdzie czas na zasłanianie/ostrzeganie przed spoilerami, bo jeszcze kolejne osoby zaczną czytać ten topic :(

przeszłość Hamyuts i Matta

"You're not a virgin?"

Nie wiem co było nie tak z rozdziałem dotyczącym Ever-laughing Witch.

Może jeszcze ciążyły ci złe wrażenia po pierwszym epie, stąd zakłócony odbiór tej opowieści. Dla mnie anime było od początku ciekawe, ale dopiero z zakończeniem pierwszego arca walnęło mnie w łeb i pomyślałem sobie: "to jest to!". Podobnie jak w Umineko (żebym nie wykrakał, przytaczając w tym temacie ten tytuł :wacko: ) zakończenia rozdziałów uważam za najlepsze, a dobre i ciekawe zakończenia to ja lubię we wszelakich opowieściach najbardziej.

Kończąc te ogólne wynurzenia mogę tylko obiecać, że postaram się aktywniej postować ^^

Czekamy na czyny :ok:

Jeszcze o zapowiedzi kolejnego odcinka: pojawiają się koledzy Bibliotekarza ze "świętymi oczami", Minha (pisownia według MAL). Widziałem jedną z ilustracji z light novels, gdzie oni są pokazani, jest też

jakaś poważna strzelanina, w której bierze udział również ta kowbojka. Jest też pokazany leżący Matt, najprawdopodobniej poważnie ranny, ale nie wyglądał na umierającego, nie było widać też krwi.

Według okładki light novel następnej po rozdziale z rudą pojawi się też wkrótce

nasz młody gniewny, Volken

- to powinno być BARDZO ciekawe, w każdym razie mam dosyć wielkie nadzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy odcinek zaczyna się Mattem "karmiącym" jakieś dziwne drzewo książką. Jako całość skupia się jednak na Minhu, który jak do tej pory pełnił raczej drugoplanową rolę. Widzimy go jak razem z dwójką ubranych w futra Bibliotekarzy szuka w niezbyt miło wyglądającej mieścinie pewnego specyficznego rodzaju książek, "snuff book". Specyficznego, bo, jak potem się okazuje, robi się je z rozdartych ludzkich umysłów i nie zawierają one zapisu czyjegoś żywota, a sceny i uczucia jakie towarzyszą seryjnym mordercom. Każdy kto taką książkę przeczyta odczuje prawdziwą, perwersyjną euforię, taką w jaką wpada stereotypowy psychopata zarzynając kogoś. Oczywiście chętnych nie brakuje, tym bardziej, że ten typ książek jest silnie uzależniający. Sęk w tym, że długotrwałe użytkowanie degeneruje mózg, otępia zmysły, niweluje uczucie bólu i ogółem zamienia człowieka w prawie że zombiaka. Nic dziwnego, że Bibliotekarze chcą znaleźć i ukarać handlarzy. A okazuje się nim być stary znajomy Minha, Greihn. Niby prowadzi restaurację, ale w końcu wszystko wychodzi na jaw. Przy okazji pokazywane są retrospekcje z ich przeszłości. Widać, że zajmowali się kiedyś kradzieżą i nielegalnym handlem książkami, ale w pewnym momencie Greihn zabił resztę grupy. Powodem była "snuff book", którą znaleźli i nie mogli się dogadać co z nią zrobić. Greihn zabrał ją i zaczął kręcić interes, ale coraz większy majątek wcale go nie satysfakcjonował. Ciągle siedział w taniej restauracji, w najbiedniejszej dzielnicy i czerpał zyski z udostępniania ćpunom tej jednej książki. W końcu, po rozmowach, wspominkach i walce, bez większego żalu czy oporu dał się zabić Minhowi. Aha, jeszcze tak wspomnę o tych dwóch zakutanych w futra. Yukizona i Yuri, ta druga pełniła głównie rolę komediową. Od upijania się, przez ubieranie mocno odsłaniających strojów po niemoralne propozycje. Yukizona z kolei zdawał się mieć całkiem konkretną choć niezbyt subtelną moc. Na samym końcu odcinka widać ich, Hamutz i Matta, który karmi to samo drzewo co na początki, ale tym razem tą czerwoną książka. Wywiązuje się krótki dialog, czy może bardziej raport na temat Minha, a Hamutz wspomina o Governorze. Co ciekawe ja zrozumiałem to tak, że to właśnie to drzewo jest Governorem. Niby może być, ma moc iluzji i tworzy sobie takiego półprzezroczystego awatara, ale dlaczego rośnie w podziemiach Biblioteki? Dlaczego Bibliotekarze przekazują mu książki? No i jeszcze jedno - Volken wraca. Z tego co widać w zapowiedzi to zwyczajnie wchodzi do Biblioteki, tak jakby wrócił z misji czy czegoś. Ciekawe co robił przez ten czas?

Pytanie teraz, kto właściwie ten kościół stanowi, bo True Ludzie raczej nie

Jak do tej pory ujawniono True Menów, Mock Menów i Mięsa. Ci drudzy to pewnie jakiś niższy szczebel, ktoś kto pracuje nad doprecyzowaniem swojego pragnienia i spełnianiu go, ci pierwsi, to ci, którzy oddają mu się całym sobą i spełniają doktrynę Kościoła w całości, a ostatni to bezwolne marionetki służące za narzędzia. Wszystkim zdaje się kierować Governor.

bohaterowie nagle wiedzieli, gdzie kto się znajduje, gdzie należy akurat w danej chwili iść.

Alme musiała tylko zabić członka Kościoła i czekać aż Lascall przyjdzie po jego książkę. Mirepoc natomiast mogła zwyczajnie dowiedzieć się gdzie znajdują się siedziby Kościoła w mieście i sprawdzać je po kolei w poszukiwaniu Alme. Faktem jest jednak, że pewna luka się znalazła.

Czy to naprawdę był Othello, czy tylko tak pokazano, żeby się Mirepoc od niego odczepiła?

Ja to widzę tak - Alme i Mirepoc załatwiły Othello. Sęk w tym, że każdy Othello to personifikacja tego miecza. Załatwiły tylko jedną z jego form. Miecz nie został zniszczony, więc po chwili pojawiła się następna i od razu wzięła się do roboty.

"Umierasz bo nie masz nikogo", podczas gdy "przegrana" to kulka w plecy od zaczajonego mastaha.

No cóż, jakby miała kogoś to może ten ktoś chroniłby jej plecy i ostrzegł przed Mattem ;] Wiadomo, praca zespołowa > praca solo.

kim jest właściwie ten bóg, w którego łasce skąpany jest kościół?

Dobre pytanie. Sam się nad tym zacząłem zastanawiać i nie mam pojęcia. Może mają swoją wersję powstania świata, własną religię i własne mity? Może to jeden z pozostałych dwóch bogów, Orntorra lub Towitorra? Może właśnie tak nazywają Bantorrę?

dobre i ciekawe zakończenia to ja lubię we wszelakich opowieściach najbardziej.

Ja tam nie lubię zakończeń. Bo to zakończenia. Mam po nich świadomość, że to już koniec, więcej odcinków nie będzie i w ogóle finito. Z drugiej strony efektowny (na rozmaite sposoby, nie zawsze chodzi o wielkie wybuchy) finał zawsze miło się ogląda, a świadomość końca przychodzi zazwyczaj już po creditsach/ostatniej stronie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że lubię tego typu 'przejściowe' i niezwiązane z główną fabułą odcinki. Skupiono się na IMO najsłabszym z Bibliotekarzy, przynajmniej pod względem bojowym i jak się okazało miał on całkiem ciekawą przeszłość. Ujawniono także trochę więcej wiadomości o samych książkach - chyba pierwszy raz wspomniano o 'snuff books'. Jak widać w świecie Bantorry książki pełnią nie tylko rolę pamiętników, telewizji i programów dla dorosłych ale także wykorzystuje się je jako swoiste narkotyki. Szczerze mówiąc im więcej informacji o świecie Bibliotekarzy jest ujawniane, tym bardziej mi się on podoba. Pierwszy raz chyba zdarza mi się widzieć tak dziwnie sklecone uniwersum - występują tu samoloty, jakieś tam gramofony, samochody, nic jednak nie wskazuje na to (a jeśli się mylę to proszę mnie poprawić) aby wynalezione zostały choćby telegrafy, o radiu czy telewizji nie wspominając. Połączenie zestawień dostępnych urządzeń dziwne, ale podoba mi się.

Wracając do Mintha. Nasuwa mi się kolejne pytanie - w jaki sposób dołącza się do Bibliotekarzy i w ogóle jak zdobywają oni swoje moce? Nie pamiętam, żeby było cokolwiek o tym wspominano, ale jak było widać taka Meseta wymiatała konkretnie zanim przystała do organizacji. Organizacja sama wyszukuje ludzi o określonych predyspozycjach a potem ich szkoli czy najpierw trzeba mieć już jakiekolwiek ujawnione moce aby móc w ogóle ubiegać się o dołączenie? Mogliby wyjaśnić kilka niewiadomych, bo samych pytań dotyczących Bantorry jest chyba więcej niż odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy odcinek zaczyna się Mattem "karmiącym" jakieś dziwne drzewo książką.

I to było dla mnie zaskakująco dziwne, oczywiście mam nadzieję, że będzie wyjaśnione później (wiele na to wskazuje). Przede wszystkim dlaczego tak się dzieje, i to za przyzwoleniem Hamutz i niektórych "wtajemniczonych" Bibliotekarzy? Zadaniem ich jest chronić książki i składować, natomiast oni je podają drzewu. Czy mój wniosek jest słuszny, to drzewo ma być Niebem, a Matt, współpracując z Governorem, przenosi odpowiednie książki do tego "Nieba"? Ale potem wrzucił do tej zupki również snuff book, więc to takie Niebo oszukiwane trochę jest. Znowu tą sceną poruszone jest zagadnienie, że Bibliotekarze wcale nie są tacy dobrzy, a przynajmniej nie trzymają się zasad, które głoszą.

"snuff book"

Wiadomo czym jest snuff i nazwa ta pasuje do obrazów, które się pokazują po dotknięciu książki, ale po japońsku brzmiało to aka-cośtam, "aka" to czerwony (Tokyo Akazukin :lol2: ), natomiast nie mam pojęcia, czy cały wyraz ma znaczenie zbliżone do "snuff". Dodatkowo ciekawi mnie, jak takie książki powstają, czyżby tworzyły się dwie: jedna z żywotem takiego psychopaty, a druga z jego najdrastyczniejszych doświadczeń? A jeśli tak, to czy tworzą się w ten sposób książki o innych zaburzeniach? W takim wypadku nimfomania byłaby naprawdę pożądanym towarem w porn shopach :wacko:

stary znajomy Minha, Greihn

Tu jestem mocno przekonany, że głosu użyczał mu Nobuyuki Hiyama - słynny VA "charakterystyczny", m.in. Guy z GGG, Viral z GL, Adult Link z Legend of Zelda: Ocarina of Time i mnóstwo innych.

Yukizona i Yuri

Gdy widziałem ich po raz pierwszy, to pomyślałem, że z carskiej Rosji się urwali :) Widząc przebieg odcinka dochodzę do wniosku, że ich komediowe zachowania, tudzież skąpy strój a'la wszystkie dziewczęta z Cobra: The Animation (Yuri przynajmniej daleko do bycia zdeklarowaną dziwką, jak tam), zostały wrzucone dla lekkiego zmylenia widza. Końcowe sceny epa pokazują, że ta para jest wtajemniczona w plan karmienia drzewa, czego o pozostałych Bibliotekarzach raczej nie można powiedzieć. Fhotonia również zdaje się brać czynny udział w tych zabawach i zastanawia mnie, czy wie o tym Volken. Tu moje przypuszczenie, że gdy Othello pokazał mu książkę zawierającą fakty o Fhotonii, Volken zrobił klasyczny RAGEQUIT.

Koleżka z zakrytą twarzą dysponuje konkretną niszczącą mocą, ale płaci chyba za to cenę w postaci jakiejś ułomności/osłabienia ciała. Inna sprawa, że pokazane wydarzenia miały miejsce dość dawno temu, nie wiadomo, jak się ma sytuacja obecnie.

Volken wraca.

Sporo sobie obiecuję po tym fakcie, w końcu hype'owano to wydarzenie od dłuższego czasu... A może sam się hajpowałem :P Normalnym krokiem powinna być pogawędka z Hamutz, ale ta równie dobrze może Volkena powitać leniwym ziewnięciem albo ironicznym uśmieszkiem i przejść nad sprawą do porządku dziennego. Dlatego kluczowe jest, co postanowił zrobić Volken.

Wszystkim zdaje się kierować Governor.

A jego współpraca z Bibliotekarzami może prowadzić do wniosku, że kościół równie dobrze może być tworem stworzonym przez Bibliotekę (albo przez siłę nią sterującą) po to, aby pokazać, że Bibliotekarze coś robią/aby odwrócić uwagę od innych działań Biblioteki/aby dać nudzącym się wymiataczom jakieś zajęcie :wacko:

każdy Othello to personifikacja tego miecza. Załatwiły tylko jedną z jego form.

O właśnie - w takim wypadku przedstawione rozwiązanie jako tako by się kleiło, poniesione koszty byłyby bardzo małe, coś jak zmiana ubrania. Zresztą patrząc na rzucane przeciw Bibliotekarzom stada ząbi czy osób z podstawioną osobowością po uprzednim wypraniu mózgu widać, że życie ludzkie ma w tym świecie generalnie niską cenę.

występują tu samoloty, jakieś tam gramofony, samochody, nic jednak nie wskazuje na to (a jeśli się mylę to proszę mnie poprawić) aby wynalezione zostały choćby telegrafy, o radiu czy telewizji nie wspominając

W tym świecie obecna jest też mocno hax0rska magia, podejrzewam, że ona zastępuje niektóre wynalazki, których istnienie w takim wypadku staje się zbędne. Na przykład komunikacja wydaje się być załatwiana za pomocą telepatii, jest to uważane za najlepszy sposób - osoby obdarzone taką mocą mogą robić za "sieci przesyłowe" :) Mocy teleportacji jeszcze nie zauważyłem, więc powstały środki transportu. Choć radio by im się przydało, choćby do skuteczniejszego siania propagandy :lol2: (choć kino jest)

jak zdobywają oni swoje moce?

Obserwuje się początkujących Bibliotekarzy (w tych śmiesznych szmatkach, które nosi też Volken), jak są musztrowani - patrz epizod z przeszłością Hamutz. Przypuszczam, że są oni wyszukiwani albo sami się zgłaszają, na tej samej zasadzie, jak zgłaszano się dawniej do wojska - bo bycie żołnierzem to było "coś", dostawało się mundur i była Przygoda. Z rekrutów wybiera się ludzi dysponujących jakimś potencjałem, trafiają się też i wśród nich prawdziwi i kompletni wymiatacze, jak Mokkania czy Hamutz - wtedy pewnie dostają jakieś specjalne przydziały. Poza tym sporo/większość dzieci chodzi tam do szkół, więc pewnie jest to jakoś zauważane i posyła się młodzież do odpowiednich uczelni, np. niedawno wspomniane było, że Mirepoc była w szkole wojskowej. Przyszło mi do głowy kolejne pytanie, jak Biblioteka i kościół mają się do rządów poszczególnych państw? :lol2: Do tej pory chyba nic nie było o zagrywkach politycznych, za wyjątkiem wspomnień o jakichś wojnach, które potrafi zakończyć jedna osoba (Hamutz, Mokkania).

Preview następnego epa: wiadomo, Volken wraca. Nie było go chyba przez kilkanaście epizodów. Na Pewnym Imageboardzie znowu ktoś rzucał spoilerami, które wydają mi się jednak bardzo niewiarygodne. Bo jeśli są prawdziwe, to jasny gwint, może być naprawdę szokująco. Ale powtarzam - nie wierzę w nie i sądzę, że ktoś je rzucił z czystej, nieskrępowanej potrzeby trollingu. Dlatego nawet nie będę ich zapodawał, chyba że zgłosicie pragnienie ich poznania - jeśli są prawdziwe, to są to kluczowe zdarzenia, które mogą wiele wywrócić do góry nogami (choć przeciwko ich prawdziwości świadczą

okładki kolejnych light novels

).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szybko i w skrócie, bo mało czasu mam, a odczuwam przemożną chęć zamieszczenia tu paru zdań jak najszybciej. Tym samym postanawiam sobie oglądać kolejne odcinki tak wcześnie, jak się da, zdecydowanie warto.

Słowo o tajemniczym drzewie. Wydaje się być bardzo ważną (a w każdym razie wpływową) postacią. Kiedy Matt wyciągnął spluwę w jego obecności (ciekawe czemu to zrobił), drzewo się tak jakby... wkurzyło, co mocno zaniepokoiło eleganckiego rewolwerowca. Pomyślałem sobie, że to sam Bantorra, albo jeden z dwóch pozostałych bogów, który w zamian za 'ofiary' w postaci odpowiednich książek, opiekuje się światem, czy tam trzyma go w jednym kawałku. Analogicznie może postępować kościół, wciskając ludziom gadkę o zbawieniu, tylko po to by pozyskiwać książki True ludzi (bo tylko takie się nadają), którymi karmią później swoje "drzewo". Nie wiadomo zresztą, gdzie prezentowana w epizodzie roślinka stoi - w podziemiach Biblioteki, czy może neutralnym gruncie dla nich i dla kościoła.

A może sam się hajpowałem :P

Jak się tak zastanowić, to Volken nie pokazał w swoim krótkim występie niczego szczególnie interesującego. Ot bohater, który buntuje się przeciwko systemowi i układom, po czym postanawia... no w sumie nie wiemy co. Cechami charakteru też się nie wyróżnił, a do tego słodzi herbatę :jezyk2: Skojarzyłem z nim tego gościa z ostatniego odcinka Railguna; bez złośliwości, ale podobieństwo jest. Prawda?

Wszystkim zdaje się kierować Governor.

A jego współpraca z Bibliotekarzami może prowadzić do wniosku, że kościół równie dobrze może być tworem stworzonym przez Bibliotekę

Słowa Hamutz z końca tego epa zrozumiałem jakoby szykowała kogoś ze swoich ludzi (ze wskazaniem na Minha) na wspomniane stanowisko Governora. Jeśli dobrze interpretuję, to "na górze" obu organizacji panują baardzo niejasne zasady. Może obie strony są wewnętrznie (i nieoficjalnie) podzielone ze względu na przyświecający im cel, lub sposób jego realizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szybko i w skrócie

Żebym ja tak potrafił... Ale nie, musiałem się rozpisać ;] . Zresztą efekty macie poniżej.

Nowy odcinek, powrót, natychmiastowa ucieczka. To takie streszczenie tego co się działo. Wypadałoby jednak przedstawić wszystko nieco bardziej szczegółowo. A jest co w sumie, bo zawiązał się nowy wątek. Dotyczy on Volkena i, co ciekawe, Renas, "matki" Mokkani. Ta co jakiś czas słyszy głos recytujący Magical Deliberation, tę samą formułę, którą posługiwał się Enlike podczas swego treningu na wyspie z tego co pamiętam, a która może przywrócić wspomnienia usunięte przez Argax. To jednak ma znaczenie dopiero w dalszej części odcinka, bo po openingu (nowy, tak samo jak ending, wypowiem się o nich na koniec) Volken wkracza do Biblioteki prowadzony przez Matta. Zwyczajnie przyleciał i wszedł do środka. Oczywiście przyjęcie miał niezbyt ciepłe, ale mowę i tak wygłosił. Po niej wkracza Hamutz, chwilę rozmawiają i wkurzony Volken wychodzi. Spotyka Mirepoc, ale ta go oczywiście nie pamięta. To się jednak szybko zmienia, bo pani kowbojka rozmawiała z Noloty o tym co Mirepoc zrobiła żeby zapomnieć akurat kiedy ta stanęła za nimi. No i cały misterny plan uchronienia się przed żalem poszedł... daleko. Akcja przenosi się do rozmawiających Renas i Enlike. Temu drugiemu udaje się wyciągnąć na wierzch prawdziwą osobowość tej osoby, tą którą miała przed umieszczeniem w niej wspomnień i osobowości Renas. Kobieta wydaje się być mocno zdesperowana, nic nie pamięta, nawet swojego imienia. No, prawie nic, bo kołaczą jej się po głowie jakieś słowa i to na tyle (chyba) niebezpieczne, że Enlike nie daje jej skończyć i z powrotem wywołuje osobowość Renas. Potem widzimy Mirepoc już uświadomioną co kiedyś zrobiła i studiującą czym właściwie jest statuetka ukradziona przez Volkena, Ylucklucu (ciekawe czy to efekt przypadkowego stukania w klawiaturę, czy może ma to jakieś znaczenie w, np. suahili?). Okazuje się, że posążek potrafi przechowywać magiczne moce wielu osób i wyzwolić je w jednym momencie, co czyni z niego albo bardzo silną, albo bardzo słabą broń, zależy od ładunku. Myśli Mirepoc szybko jednak przeskakują na to czego się dowiedziała o Volkenie Niby mogłaby poddać się Magical Deliberation, ale Matt szybko wybija jej ten pomysł z głowy. Chwilę potem przeskok do Volkena, trochę wspominek i spotkanie z Renas. A właściwie nie Renas, tylko Olivią Litlet, bo tak naprawdę nazywa się ta kobieta. Volken poznał ją i nazwał po imieniu co ją na dobre wyzwoliło. Razem wsiadają na pokład samolotu i uciekają. Meseta się nie patyczkuje, każe ich dogonić i zwyczajnie zestrzelić. Lecą w stronę tej kopalni i miasta, w którym rozgrywał się pierwszy arc. Wyjaśniają sobie przy okazji, że Ylucklucu należało do Olivii, a książka, którą dostał Volken od Othello powinna zostać przez nią przeczytana. Zawiera ona jej historię, to jak za pomocą Ylucklucu wszczęła rewoltę Mięs. Hamutz starała się ją zabić więc rozwaliła cały statek (tak, ten statek 3D :lol2: ), na którym była, co było widać w pierwszym odcinku. Chwile potem rozmowę przerywa pojawienie się dawnego nauczyciela Volkena. Lądują na jakiejś wyspie i urządzają sobie pojedynek, na którym odcinek się kończy.

Ogółem to odcinek był dobry. Z rzeczy w nim pokazanych to interesuje mnie ten Vend Ruga o kolorze ołowiu. Hamutz za wszelką cenę chce się go pozbyć (nie zawahała się zniszczyć statek z niewinnymi na pokładzie), a napis na ścianie statku z pierwszego epa mówił, że znajduje się w środku Olivii. To też jedyna rzecz, którą pamięta, jego imię (to jest osoba? rzecz?). Domyślam się, że chociaż rąbek tajemnicy odsłoni się w następnym odcinku. Aha, jeszcze nowy OP i ED. Ogółem to może być, ale stary OP bardziej mi się podobał. Źle jednak nie jest.

a do tego słodzi herbatę jezyk2.GIF

Jakiś problem? :chytry: Ja tam każdą słodzę, gorzkiej nie lubię.

Słowa Hamutz z końca tego epa zrozumiałem jakoby szykowała kogoś ze swoich ludzi (ze wskazaniem na Minha) na wspomniane stanowisko Governora.

Ja je zrozumiałem tak, że jeden z jej ludzi Governorowi będzie do czegoś potrzebny. Jakieś zadanie czy coś.

Pomyślałem sobie, że to sam Bantorra, albo jeden z dwóch pozostałych bogów, który w zamian za 'ofiary' w postaci odpowiednich książek, opiekuje się światem, czy tam trzyma go w jednym kawałku.

Sprawa tego drzewa mocno niejasna jest póki co. Już są trzy teorie:

- drzewo to Governor

- drzewo to Bantorra

- drzewo to raj

Znowu tą sceną poruszone jest zagadnienie, że Bibliotekarze wcale nie są tacy dobrzy, a przynajmniej nie trzymają się zasad, które głoszą.

Wiadomo, każda większa organizacja ma coś na sumieniu. W tym odcinku Meseta zachowała się naprawdę bezwzględnie od razy każąc załatwić Volkena i Olivię, wydało się też, że przez jedną osobę rozwaliła statek pełen ludzi.

Dodatkowo ciekawi mnie, jak takie książki powstają, czyżby tworzyły się dwie: jedna z żywotem takiego psychopaty, a druga z jego najdrastyczniejszych doświadczeń?

Wspomniane było coś o jakichś rozerwanych umysłach czy czymś takim, więc wnioskuję, że takie książki nie powstają naturalnie. Może są jakieś sposoby na ekstrakcję z książki konkretnych wspomnień tworząc drugą? Może książka kogoś kto zabił tylu ludzi dla przyjemności jest zwyczajnie przesiąknięta tymi "złymi" wspomnieniami, to znaczy dominują one nad całą resztą?

Przyszło mi do głowy kolejne pytanie, jak Biblioteka i kościół mają się do rządów poszczególnych państw? lol.gif

Pewnie Biblioteka jest oficjalnie apolityczna, a tak naprawdę potrafi wywierać naciski. Kościół wydaje się być z kolei mocno zakonspirowaną organizacją i jeśli ma jakieś wpływy to nieoficjalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałem sobie, że to sam Bantorra

W nowym openingu czy tam endingu jest pokazany jakiś biały/świetlisty koleś, widziałem w pewnych zakamarkach netu sugestie, że to właśnie jest sam Bantorra. Świetlisty wygląda należycie "bosko", zresztą na witrażu też był przedstawiony jako świecąca sylwetka. Równocześnie może też być i drzewem, bo z bogami nigdy nic nie wiadomo.

Zresztą właśnie, krótki komentarz odnośnie openingu i endingu, które są nowe od tego epizodu. Opening tak pod względem animacji, jak i piosenki jest bardziej "generic" od pierwszego, ale jest równocześnie IMO lepszy, bo nie jest to już piosenka Ali Project (tego typu utwory pasowały tylko do dwóch anime, Rozen Maiden i Shigofumi, nie znaczy to jednak, że minimum jedno anime na sezon musi mieć jakąś piosenkę Ali Project). Ale przede wszystkim pokazano w openingu

loli

Hamutz, co było dosyć szokujące, nie tylko dlatego, że byłem na to nieprzygotowany D: Wiem, nie dość płaska, ale przypominam, o jakim kalibrze mówimy. Wniosek - jakieś epizody będą poświęcone przeszłości Hamutz. Ten jeden odcinek z nią i Mattem okazał się bogaty w różne informacje (

"you are not a virgin?"

), więc tu też powinno być ciekawie. Ending też jakoś na kolana nie rzuca (choć uważni wyłapią parę klatek golizny!), ale też jest solidny.

Nie wiadomo zresztą, gdzie prezentowana w epizodzie roślinka stoi

Po mojemu jest to jakaś część labiryntu Biblioteki. Hamutz chyba przebywała w jego pobliżu krótko po walce z Mokkanią, gdy mijała się z Governorem. Tak samo Matt, Hamutz, Yuri i Yukizona raczej mają w miarę szybki i swobodny dostęp do tej lokacji, co pasuje do hipotezy, że jednak jest to część Biblioteki.

Jak się tak zastanowić, to Volken nie pokazał w swoim krótkim występie niczego szczególnie interesującego.

Nie pokazał się jako specjalny wymiatacz i rzeczywiście jego jedynym wyróżnikiem było sprzeciwienie się Hamutz, ale z drugiej strony - który z Bibliotekarzy zdobył się na coś takiego? Poza tym opowieść o nim nie "zapomniała", wspominano o nim parę razy, często w kontekście Mirepoc. Po krótkiej analizie sytuacji można dojść do wniosku, że jego podstawowym atutem jest posiadanie tej niezwykłej broni, która teoretycznie może sprawić wiele kłopotu, oraz wiedza na temat tego "kogoś", kto jest bardzo niewygodny dla Hamutz.

Skojarzyłem z nim tego gościa z ostatniego odcinka Railguna; bez złośliwości, ale podobieństwo jest. Prawda?

Dlaczego złośliwość? Ja nie widzę podobieństwa, koleżka z Railguna ma zdecydowanie większego pałera w łapach i bardzo mało podobny background, jak również inną motywację. No i nosi przy spodniach zestaw kulek analnych >=/

Nowy odcinek, powrót, natychmiastowa ucieczka. To takie streszczenie tego co się działo.

Reakcja Hamutz na powrót Volkena to mniej więcej "synek, co ty chcesz osiągnąć". Okpiła go, odnosząc się do niego lekceważąco - i zastanawiam się, czy to nie był jej błąd, bo pojawił się element, którego prawdopodobnie nie przewidziała, czyli Renas/Olivia. No chyba że to tradycyjnie była część jej planu ;) Bo jeśli nie, to może się to srogo zemścić, szczególnie, że ten epizod wskazuje, że zaczyna się finałowa rozgrywka, bo w końcu dawno niewidziany element (Volken) wrócił.

Temu drugiemu udaje się wyciągnąć na wierzch prawdziwą osobowość tej osoby, tą którą miała przed umieszczeniem w niej wspomnień i osobowości Renas.

No właśnie, przedtem myślałem, że udało się spokojnie to przywrócić, okazuje się jednak, że źle zrozumiałem/źle przetłumaczono :zly: Tutaj sprawa z Olivią wydaje się szyta dość grubymi nićmi - akurat ta pani miała wiedzę na temat tajemniczej osoby (Vend Ruga), wywołała powstanie ząbi i była przy okazji mniej lub bardziej podobna do Renas? Jej nagłe spotkanie z Volkenem już łatwiej można wytłumaczyć, szczególnie, jeśli w grę wchodzą "siły wyższe", ale z tym podobieństwem to już trudniej przełknąć. Zresztą "Renas" była powiązana z Bibliotekarzami, stąd niewykluczone, że prędzej czy później Volken by ją spotkał.

Ylucklucu (ciekawe czy to efekt przypadkowego stukania w klawiaturę, czy może ma to jakieś znaczenie w, np. suahili?)

Raczej tłumacz przeszarżował ;) Zapis po japońsku zostawia spore pole do interpretacji gdy przyjdzie zapisać to samo alfabetem łacińskim i łatwo można wpaść w wiele pułapek. Dodatkowo w tym epizodzie, gdy Mirepoc czytała o tej broni, było wyraźnie napisane po angielsku, że to dużo normalniej brzmiące YukkuYukku. Przy okazji: napisy w tym anime w książkach, na szyldach są po angielsku i do tej pory nie zdarzyło mi się, żebym zauważył jakiś przykład engrisha. Nie pamiętam, czy pisałem o tym wcześniej, a jeśli nawet, to jest to przypadek dosyć wyjątkowy w świecie anime i godny ponownego wspomnienia :P

Hamutz starała się ją zabić więc rozwaliła cały statek

Taki ładny statek 3D ;) W sumie jednak się podhajpowałem zbytnio w temacie "cóż to mogło być w tej książce". A tu nic wyjątkowo spektakularnego, po prostu Volken dowiedział się, że Hamutz zabija niewinnych, których on przysiągł bronić i w wyniku tego zrobił ragequit. Jak najbardziej ma to sens i zazębia się z wcześniejszymi wydarzeniami, ale spodziewałem się czegoś bardziej szokującego :D Dalej: Othello zdaje się współpracować z Bibliotekarzami, czyżby Hamutz wiedziała, że podał tę książkę Volkenowi? A może Governor i Othello knuli coś na boku, poza jej wiedzą? Choć i tak najważniejszy wydaje się być ten Vend, co/kto to jest w ogóle? Dlaczego jest groźny? Jak się znalazł, za przeproszeniem, w środku Olivii? I czy naprawdę jest taki groźny, czy po prostu może się taki stać i Hamutz pasowało "przy okazji" się go pozbyć? I najważniejsza wątpliwość: na ile pytań zdążą podać odpowiedź, nim anime się skończy? Bo light novels idą dużo dalej :lol2: (zaimportujemy na spółkę i będziemy sobie powoli tłumaczyć zdanie po zdaniu ;) )

Jeszcze jedna sprawa: Mirepoc. Ona też może stać się kamykiem w trybach maszyny. Tu znowu spodziewałem się, że przypomnienie nastąpi w jakimś łzawym momencie, a okazało się, że przez zwykłą i banalną głupotę plotkarskiej kowbojki, co się niestety zdarza. Już w tym epie było widać, że Mirepoc się łamie i trochę pomogła Volkenowi, podejrzewam, że na tym absolutnie się nie skończy. Czekamy co będzie dalej :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowym openingu czy tam endingu jest pokazany jakiś biały/świetlisty koleś, widziałem w pewnych zakamarkach netu sugestie, że to właśnie jest sam Bantorra.

Możliwe, ale nie jestem pewien. Może to jakiś anioł? Coś w rodzaju boskiego posłańca czy awatara, bo jakoś nie wydaje mi się aby Bantorra osobiście chciał wrócić bez wyraźnego powodu. Z drugiej strony jeszcze taki powód mogą pokazać.

Nie pokazał się jako specjalny wymiatacz

No właśnie, teraz udowodnił, że coś tam potrafi. Iluzje, stanie jedną nogą na bagnecie, rzucanie tymi ostrzami. To nie poziom Hamutz czy Matta, ale jednak do słabych raczej nie można go zaliczyć.

Tutaj sprawa z Olivią wydaje się szyta dość grubymi nićmi - akurat ta pani miała wiedzę na temat tajemniczej osoby (Vend Ruga), wywołała powstanie ząbi i była przy okazji mniej lub bardziej podobna do Renas?

Rzeczywiście, akurat ten wątek mocno naciągnięto, bo raczej mało prawdopodobne się wydaje aby jedna osoba spełniała wszystkie warunki. Z drugiej strony ciągle jakaś możliwość na coś takiego jest. No i to wywołanie powstania nie jest takie dziwne biorą pod uwagę jej charakter.

Już w tym epie było widać, że Mirepoc się łamie i trochę pomogła Volkenowi, podejrzewam, że na tym absolutnie się nie skończy.

W tym odcinku można powiedzieć, że właściwie przeszła na jego stronę, bo w ostatnim momencie prawie wróciła jej pamięć i ostrzegła go przed zasadzką oraz przybyciem Hamutz.

Mocy teleportacji jeszcze nie zauważyłem, więc powstały środki transportu.

Wspomniano coś ostatnio o jakimś facecie mającym taką moc, ale wyraźnie nie wystarcza ona aby zaspokoić potrzeby masowego transportu.

No właśnie, sam odcinek zaczyna się pojedynkiem Volkena ze swoim nauczycielem. Kończy się on dość szybko zwycięstwem Volkena, który odlatuje z wyspy razem z Olivią. Vizac chwilę potem zostaje znienacka zaszlachtowany przez jakiegoś jegomościa. Oczywiście wszyscy myślą, że zabił go Volken, choć pojawiają się pewne wątpliwości. Przy okazji starają się go wciągnąć w pułapkę, a ten jak ostatni idiota im uwierzył :dry: . Nie żeby coś, ale takie zupełnie ufne podejście do kogoś kto przy twoim powrocie prawie cię opluł za mądre nie jest. Na szczęście chociaż Olivia zachowuje trochę zdrowego rozsądku. Widać też retrospekcję z Hamutz i Fhotoną, którzy wykonują misję w jakimś zamku na pustkowiu. Mają załatwić niejaką Violet Sinner, której zachciało się zniszczyć raj, a teraz siedzi w rzeczonym zamku razem z grupą Mock Menów i dwoma Vend Ruga. Właśnie, dwie ważne rzeczy. Vend Ruga to ołowiany golem, a właściwie cała ich seria. Byli kiedyś ludźmi, ale wyprano im mózgi, zamknięto w ołowiane skorupy itd. Teraz dzielą jeden umysł i pełnią funkcję maszyn bojowych. Druga sprawa to obecność przy tym wszystkim Governora przy czym nie krępował się mówić o planach ataku na Bibliotekę. Widać tutaj kolejny dowód na współpracę, a jednocześnie antagonizm tych dwóch organizacji. Fhotona mówił też, że Governor się nie popisał i powinno się powołać nowego, co pokazuje, że to nie jest jedna osoba, a raczej stanowisko, co nadaje sens słowom Kondzia o tym, że mówiąc przy drzewie o Governorze miała raczej na myśli powołanie nowego, a nie to, że drzewo nim jest. W każdym razie w dalszej części retrospekcji dowiadujemy się, że umysł Violet Sinner został utrwalony w Vend Rugach, a jako, że mają wspólny umysł, to trzeba załatwić je wszystkie. I tak Hamutz zrobiła, a tu się okazało, że w Olivii jest jeszcze jeden. Wynika z tego, że nie o same golemy chodzi, a raczej ten umysł i VS. Ciekawe kto to konkretnie był? Ale to tak na marginesie, bo dalej samolot ma awarię i Volken z Olivią muszą lądować tam gdzie kiedyś mieszkała i spotkała się z jednym z Vend Ruga. Próbując sobie wszystko przypomnieć przeprowadza dialog w stylu Golluma (dobre ja vs złe ja), a potem nadlatuje Meseta przynosząc ze sobą kłopoty. Zapowiedź zwiastuje chyba użycie YukkuYukku, ciekawe czy studio postarało się z efektami specjalnymi :) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to jakiś anioł?

Ostro podjarany każdym nowym odcinkiem The Book of Bantorra zerknąłem w końcu na japoński Amazon i wrzucałem kawałki tekstu do translatora. Rezultaty okazały się bardziej zrozumiałe niż ze strony oficjalnej light novels, choć nadal trudno mówić, że mam jakąś pewność co do uzyskanych informacji. Jakby tego było mało, to przed napisaniem tego posta chciałem jeszcze raz zobaczyć te teksty i nie mogę znaleźć strony :zly: A był tam opis fabuły i dwie postacie opisane po prawej stronie w ramach, zarówno świetlisty koleś jak i ta

"Indianka"

z okładki dziewiątej light novel. W każdym razie według tekstu z translatora świetlisty koleżka to

prawdziwy szef Bibliteki. Nie nazywa się "Bantorra", tylko jakoś inaczej, ale cholera wie, co to oznacza

. Poza tym, jeśli dobrze zrozumiałem tekst, to drzewo

jest Niebem

. A dodatkowo (jeśli to prawda, to będzie zaraz DUŻY SPOILER, ale chyba nie dotrą do tego w anime)

w tym "Niebie" żyją sobie ludzie, a "Indianka" jest chyba jedną z nich. "Niebo" albo się otwiera na obecnie pokazywany świat, albo część bohaterów przechodzi do niego

:wacko:Nie daję żadnych gwarancji na prawdziwość podanych przed chwilą informacji, bo nie dość, że tłumaczone automatycznym translatorem, to jeszcze źródło mi zniknęło i równie dobrze mogło mi się przyśnić to wszystko :zly:

No właśnie, teraz udowodnił, że coś tam potrafi.

Ten sam VA co Graya z Fairy Tail, więc trochę potrenował :D Rzeczywiście, nie jest mięczakiem, jak można było sobie wcześniej pomyśleć. Bez wysiłku pokonał swojego dawnego instruktora, ale czy to naprawdę takie wielkie osiągnięcie? "Jeśli ktoś coś potrafi, to to robi. Jeśli nie potrafi, uczy tego innych" ;) Bez asa w rękawie (YukkuYukku) to Volken w starciu z Hamutz może prosić tylko o bezbolesną śmierć, jak zresztą większość istot egzystujących w tamtym świecie.

No i to wywołanie powstania nie jest takie dziwne biorą pod uwagę jej charakter.

Tak jest, co do możliwości wywołania powstania nie mam akurat żadnych wątów. Dodatkowo nadal nie wiemy po co próbowała to zrobić (chyba że mi umknęło), bo raczej nie po to, by się wpakować brzydkiemu grubasowi do łóżka. Było sygnalizowane w epie, że Olivia musi poszukać "swojej dobrej strony" (jakoś tak), by znaleźć prawdziwy motyw swoich działań. Może przy okazji wyjaśni się jej podobieństwo do matki Mokkanii, ale szczerze mówiąc wątpię w to, aż tak dobrze to nie ma.

W tym odcinku można powiedzieć, że właściwie przeszła na jego stronę

Na szczęście ekipa cały czas ma wszystko pod kontrolą, pewnie Matt łaził za nią krok w krok i "przewidywał", co raczej dobrze świadczy o inteligencji jego i Hamutz. Dlatego też wątpię, by zdradzenie informacji Volkenowi jakoś istotnie pomogło temu ostatniemu, w końcu mleko się już rozlało, a Hamutz prawie ich dogoniła. Tu największa zagadka: jak skończy Volken, i w ilu kawałkach? :D

Vizac chwilę potem zostaje znienacka zaszlachtowany przez jakiegoś jegomościa.

Tu już jest naprawdę skomplikowanie. Governor współpracuje z Bibliotekarzami gdy mu pasuje, ale jednak gra przeciw nim, choćby ot tak, dla zasady. We flashbacku Fhotonia coś mówił, że Acting Director mianuje Governora? :huh: A może zadanie Governora jest podobne jak potworów w labiryncie, ma sprawdzać, czy się nadają do powierzonej funkcji? Nawet ma to sens, w końcu pierdząc w fotel i pijąc herbatkę z miodem trudno stać się silniejszym.

Mają załatwić niejaką Violet Sinner, której zachciało się zniszczyć raj, a teraz siedzi w rzeczonym zamku razem z grupą Mock Menów i dwoma Vend Ruga.

Fiołkowa Grzesznica to najprawdopodobniej ta Murzynka, którą widzimy w openingu razem z Hamutz - znały się w przeszłości. Nie wiedzieliśmy, czy Hamutz osobiście załatwia Violet, ale po takiej osobie bardzo trudno spodziewać się litości :lol2: Sama retrospekcja to chyba pierwszy raz, gdzie Fhotonia i Hamutz są sam na sam, spodziewałem się większej wrogości między nimi, a tu zaledwie chłodny dystans. Kolejna sprawa: co ci ludzie w fortecy chcieli osiągnąć, zaledwie trzydziestu snajperów na Hamutz Mesetę? To, cytując Pratchetta, "jak rzucać bezami w czarną dziurę". Jedynie Vend Ruga ma szansę przeżyć, a to tylko z tego powodu, że wszystkich insektów naraz rozdeptać nie zdołasz. Sprytnie pomyślane, nie powiem - jak wirus komputerowy...

Odliczamy odcinki do nagłego zakończenia i końca nadziei o drugiej serii :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nazwa odcinka, "Głupiec, Pustka i Wirująca Wróżka" dobrze oddaje to co pokazano. Volken z Olivią uciekają przed Hamutz, ale w końcu zostają zmuszeni do skoku z samolotu i kontynuowania ucieczki na piechotę. Trafiają do lasu pełnego wybuchowych Mięs. Wystarczy, że przez niego przejdą i dotrą do miejsca gdzie Volken ukrył YukkuYukku oraz książkę. Rozdzielają się, Olivia ma do nich dotrzeć, a Volken walczyć z Hamutz. Wynik walki jest oczywiście przesądzony, choć wykorzystując iluzje udało mu się ją nawet zranić. Najważniejsza jest jednak rozmowa Mesety z umierającym Volkenem. Wyjawia mu ona, że Kościół tak naprawdę został założony przez Bibliotekarzy, a następnie stworzono pozory walki między dwoma organizacjami. W tym momencie Volken okazał się tytułowym głupcem, idealistycznym dzieciakiem, który tak naprawdę nie za bardzo wiedział co się dookoła niego dzieje. Po jego śmierci przyszedł (przyszła właściwie) Lascall i wydobył z niego książkę, ale zabrała mu ją Hamutz. Następnie przez moment widać Mirepoc, która dowiaduje się o śmierci Volkena, ale nie dostaje pozwolenia na uderzenie w dzwony pogrzebowe. Potem powrót do Olivii, która w końcu dociera do książki oraz statuetki i używa tej pierwszej. Poznaje dzięki temu myśli i wspomnienia jednego z Mięs, który żył wtedy na statku i podziwiał Olivię. Chwilę potem wkracza Hamutz i zaczyna bombardować chatkę deszczem kamieni. Przed tym ostatnim, tym, który miał zabić Olivię, osłania ją jednak Charlot. Po tym jak został dla niej Mięsem prawdopodobnie został zesłany do wykonywania typowych dla nich zadań, aż w końcu znalazł się właśnie tam w roli kamikadze. Grunt jednak, że Olivia w końcu wszystko sobie przypomina, odzyskuje też zdolność do czucia miłości, po tym jak wspomnienia o Vend Rudze i jego życzeniu do niej wróciły. Używa YukkuYukku, które przywraca wspomnienia również innym Mięsom, a następnie Charlot korzysta ze swojej zdolności i gdzieś ją teleportuje. Przejście do Mirepoc, która mimo wszystko chce zadzwonić w dzwony i okazuje się, że wcale nie jest osamotniona. Odcinek kończy się Olivią odchodzącą przez jakieś pole w siną dal.

Cóż mogę powiedzieć, podobało się. Nawet bardzo. Bardzo bardzo. Volken, który na początku zdawał się być kandydatem na głównego bohatera zginął jako głupiec, do którego jednak nie sposób nie czuć współczucia. Bibliotekarze wydający się być kolejną organizacją strzegącą porządku tak naprawdę utrzymują sztuczną wojnę z własnym tworem i zezwalają na, między innymi, czynienie z ludzi zombiaków. Olivia, bezwzględna, wykorzystująca wszystkich dookoła kobieta pokazuje jednak uczucia. Mało tu raczej typowych zagrań, trzeba przyznać. Zapowiedź następnego odcinka pokazuje głównie Noloty, więc to pewnie ona będzie główną bohaterką następnych kilku epów. Może być :)

Poza tym, jeśli dobrze zrozumiałem tekst, to drzewo

jest Niebem.

Ostatnio przeczytałem "Kolor Magii" (tak, w końcu zaczynam zapoznawać się z Pratchettem :]), tam w drzewach to całe światy sobie były, więc jedno Niebo problemem chyba nie jest

:D

. Ciekawe czy dojdą do tego w anime i jakie będą konsekwencje oraz okoliczności wyjawienia tego.

albo część bohaterów przechodzi do niego wacko.gif

Umierają? Chyba jednak raczej nie, ale nic nie wiadomo

:happy:

Było sygnalizowane w epie, że Olivia musi poszukać "swojej dobrej strony" (jakoś tak), by znaleźć prawdziwy motyw swoich działań.

Tja, próbowała uratować te wszystkie osoby wykorzystując je. Starała się je uwolnić, ale nie była zdolna do czucia choćby krztyny miłości. Trochę to smutne, co nie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś problem? :chytry: Ja tam każdą słodzę, gorzkiej nie lubię.

No przecież prawdziwy facet nigdy nie słodzi herbaty. Mało tego, codziennie chodzi o świcie kilka kilometrów do pobliskiego strumienia, żeby nabrać wody do filiżanki :yes: Bardziej poważnie, obaj panowie (Volken i Kurozuma) wystąpili przeciwko swoim pobratymcom, twierdząc (słusznie) że ich organizacje zeszły na złą drogę. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i każdy zrobił w swoim anime niezły dym, co się chwali. W efekcie i jeden, i drugi uchodzi za pewien autorytet, czy to wśród kandydatów na bibliotekarzy, czy młodocianych gangsterów. Nietypowe przyzwyczajenie (mleko/miód - ale combo wyszło przez przypadek) jeszcze bardziej mi jednego z drugim skorelowało.

Okej, pora bardziej skupić się na fabule. Na wstępie muszę stwierdzić: 19. odcinek wdeptał mnie w glebę!

Tak jak Volken nie pokazał się do tej pory jako szczególnie mocny zawodnik, tak teraz można mu postawić ołtarzyk jako WIELKIEMU wymiataczowi (zresztą nie tylko dlatego). Zrobił to czego mimo usilnych prób nie dokonali wszyscy jej dotychczasowi wrogowie, a Mokkania ledwo i ostatkiem sił. Najprawdopodobniej jako pierwszy miał realną szansę zabić Hamutz... gdyby tylko trafił ją w głowę :ohmy: nawet było widać, że Acting Director potraktowała walkę bardzo poważnie, co zdarzało się jej... nigdy się nie zdarzało.

Swoją drogą, Meseta po prostu wyciągnęła ok. 15-centymetrowe ostrze z pleców, po czym zrobiła swojemu przeciwnikowi mały wykład. Tak, to było w jej stylu. Tu zrobiło się ciekawie. Nie od dziś przypuszczaliśmy, że Bibliotekę i kościół łączą tajemnicze relacje; ale żeby aż tak? Jeśli faktycznie ci drudzy działają jako gałąź pierwszych, nasuwa się pytanie o powody takiego układu. Czy musi tak być ze względu na utrzymanie jakiejś równowagi? Może to przykrywka dla rozprawienia się z jakimś poważniejszym wrogiem? Czemu w takim razie jedni walczą z drugimi na śmierć i życie? Jedyne co mi przychodzi do głowy, to pranie mózgów tym którzy mają dołączyć do kościoła, tak aby myśleli że są prawdziwymi wrogami. Nie zmienia to faktu, że dalej nie widzę sensu w tej zabawie.

Wyznaczanie Governora przewidywałem już wcześniej, jednak stan faktyczny tylko utrudnia wyjaśnienie jego roli w całym przedsięwzięciu. Myślałem, że Hamy chce obsadzić na tym stanowisku Minha, żeby przechylić szalę na stronę Biblioteki (albo przynajmniej swoją własną); teraz całkiem się pogubiłem. Wywnioskowałem jedynie, że obecny półprzezroczysty spiskuje przeciwko Bibliotece i kościołowi, tylko trudno powiedzieć po co. Z drugiej strony, gdyby za bardzo bruździł, Meseta znalazłaby z 50 sposobów by się go pozbyć, więc albo mój wniosek jest błędny, albo przed przymusowym odejściem Governor może się jeszcze do czegoś przydać.

Teraz gwóźdź programu. Co się dzieje z głównym zainteresowanym tego arcu? Powrócił w szeregi bibliotekarzy, zrozumiawszy plan szefowej? Odszedł, by zebrać więcej informacji oraz sił by wkroczyć w kulminacyjnym punkcie serii? Nie! Volken wziął i umarł, przedziurawiony kamieniem! Żeby zrobić coś takiego, w zanadrzu musi się czaić jakaś rewolucja fabularna na miarę wielkich epickich dzieł. Nie jest to regułą, ale miło się wyczekuje kolejnych epów w takim właśnie przekonaniu. Nie wiem jak to skomentować, równie dobrze można by spytać kogoś po wiadomym wydarzeniu w

TTGL o opinię co będzie dalej

...

W akcji pozostała jeszcze Olivia. Jakby nie patrzeć ona też dokonała wyczynu na największą możliwą skalę, gdyż używając YukkuYukku przywróciła wspomnienia wszystkim ludziom - użycie tego słowa jest w pełni uzasadnione. Dowiedzieliśmy się przy okazji czym w ogóle jest Meat. Każdy może się nim stać, wystarczy porządnie wyczyścić mu pamięć (Argax? ciekawe jak to robią) i wyposażyć w bombę. Można zatem powiedzieć - Mięska same w sobie przestały istnieć, awansując na drabinie społecznej. Całkiem istotna zmiana.

Fiołkowa Grzesznica to najprawdopodobniej ta Murzynka, którą widzimy w openingu razem z Hamutz - znały się w przeszłości.

Ciemnoskóra, bądźmy poprawni politycznie :jezyk2: Teraz to stanowisko się potwierdza, widzimy jak ona i Vend Ruga siedzą razem i coś omawiają. Violet zdaje się być teraz główną antagonistką, a fakt że była kumpelą Hamutz zapowiada coś baaardzo potężnego na koniec serii. Choć może nie na koniec i wszystko rozwiąże się w trzech epach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volken z Olivią uciekają przed Hamutz

W sumie nadal zastanawiam się, co Volken chciał osiągnąć. Nie wiedział, jaka moc tkwi w YukkuYukku, a gdyby postawił na to, że ofensywna, to i tak by się przejechał. Nie mógł być na tyle głupi, by sądzić, że zdoła pokonać Hamutz. Generalnie skoczył na oślep, wierząc, że przywrócenie dawnej własności Olivii coś zdziała. Przy okazji stał się dla niej kolejnym stopniem w drodze do celu, co ona otwarcie i bez większych wątpliwości wykorzystała - i jedynie sam cel, do którego dążyła, ją usprawiedliwia. Tylko i aż tyle.

Wynik walki jest oczywiście przesądzony, choć wykorzystując iluzje udało mu się ją nawet zranić.

Rzeczywiście, chyba wspiął się na wyżyny swoich możliwości wtedy - albo opracował jeden jedyny fortel, który nie zadziałał jak trzeba (nie trafił w głowę). Dość powiedzieć, że od czasów Mokkanii (który tak naprawdę walczyć nie chciał) nikt Hamutz nie zranił, zresztą tak naprawdę on ją tym ciosem tylko rozbawił. Za karę Volken został strollowany w sposób iście sowiecki: złamano w nim ducha, zabrano mu wszystko, co zresztą sam przed sobą przyznał. Jego śmierć wydała mi się sceną po prostu świetną - jasne, stracił wszystko, w co wierzył. Ale równocześnie uwolnił się od brzemienia i pogodził się z tym, typu "dobra, spoko, zrobiłem co mogłem" - możliwe nawet, że w swojej ostatniej chwili był szczęśliwy. Aha, mało która seria, którą oglądałem ostatnio, tak mnie zachęciła do przemyśleń.

Najważniejsza jest jednak rozmowa Mesety z umierającym Volkenem.

Potwierdziła ona to, o czym chyba wszyscy wypowiadający się w temacie mówili - "porozumienie ponad podziałami". Pozostaje pytanie "po co". Dlaczego angażować środki w taki konflikt, co on daje obu stronom? Można spekulować, że dzięki temu Bibliotekarze mają zajęcie. Oznacza to również sprzeniewierzenie się ideałom przyświecającym Bibliotece, o co tak bulwersował się Volken. Może chodzi o przygotowanie na starcie z jakimś potężniejszym wrogiem? Może owo "Niebo" jest właśnie tym zagrożeniem, a karmienie drzewa książkami ma to zagrożenie oddalić? Albo odwrotnie, nie jest to zagrożenie, tylko łaska, której nadejście trzeba przyspieszyć?

Po jego śmierci przyszedł (przyszła właściwie) Lascall i wydobył z niego książkę, ale zabrała mu ją Hamutz.

To też była ciekawa scena:

"cześć Laskal, ładniejszy jesteś niż poprzednio"

"cześć :)"

"niestety odbieram ci książkę Volkena, a przy okazji odcinam ci dłoń"

"luzik :)"

Widać, że ciało dla Othello jest czymś "disposable" i faktycznie łatwo mu było się poświęcić "dla dobra" Mirepoc we wcześniejszych odcinkach.

Przed tym ostatnim, tym, który miał zabić Olivię, osłania ją jednak Charlot.

Ta scena wyszła moim zdaniem naciąganie. Jest jak najbardziej możliwa do wytłumaczenia, akurat ta partia Meatów została wpuszczona do tego lasu, fatman zobaczył jakąś znajomą twarzyczkę i podążył za nią. Tyle sama scena wypadła według mnie dosyć tanio, na szczęście to był jedyny zgrzyt dla mnie pomiędzy dwoma świetnymi (genialnyimi?) fragmentami: śmiercią Volkena i przypomnieniem sobie przez Olivię "o co biega". Jak pisałem wcześniej, fakt, że wykorzystuje ona ludzi cały czas ją nakręcał: tak w dobry ("idę dalej, w końcu to nie pierwszy raz") jak i w zły sposób ("jestem okropnym człowiekiem, żyjącym tylko dla siebie"). Ostatecznie okazało się jednak, że poświęcenia posłużyły zrealizowaniu możliwie najmniej egoistycznego celu, co bardzo, ale to bardzo mi się spodobało.

Aha, ale proszę mi przypomnieć: kto tak naprawdę wypuścił Meaty do lasu?

Charlot korzysta ze swojej zdolności i gdzieś ją teleportuje

Czy to na pewno fatman ją gdzieś teleportował? Ja odniosłem wrażenie, że to ktoś inny, może świetlisty koleżka? I w jakież to dziwne (magiczne?) miejsce ją przeniosło? Skojarzyło mi się z Golden Land z Umineko :)

Przejście do Mirepoc, która mimo wszystko chce zadzwonić w dzwony i okazuje się, że wcale nie jest osamotniona.

Tajemnica o współpracy kościoła z Biblioteką jest trzymana w ścisłej tajemnicy przed "szeregowymi", a nawet przed wybijającymi się Bibliotekarzami. Oczywiste pytanie jest: po co? Jakiemu celowi ma to wszystko służyć?

Zapowiedź następnego odcinka pokazuje głównie Noloty

Okładka kolejnej light novel pokazuje właśnie Noloty, Enlike i tego dziwnego chłopca w czapce - pewnie on będzie ważną częścią opowieści. Będzie też coś z jaszczurkami - przy tytule każdej z light novels jest narysowany inny przedmiot, wcześniej było YukkuYukku (wiadomo), miecz (ten którym dźgała ludzi ruda), mrówki (Mokkania) itd. Powinni zdążyć upchać jeszcze jedną light novel, gdzie przedmiotem jest... kielich. Kolejne light novels musimy sobie sprowadzić i przetłumaczyć ;)

Patrzyłem dziś też na oficjalną stronę anime i z dzisiejszą datą pojawił się jakiś "news", niestety nie potrafię przekopiować jego tekstu do translatora, choć wątpię, by to była zapowiedź drugiej serii :)

Tja, próbowała uratować te wszystkie osoby wykorzystując je. Starała się je uwolnić, ale nie była zdolna do czucia choćby krztyny miłości. Trochę to smutne, co nie?

Dała się pożreć hasłu "cel uświęca środki". Widocznie nadal jakoś się jej kalkulowało, poświęcić część, by uratować większość. Albo tak się zatraciła, że przestała nawet w ten sposób kalkulować... W każdym razie prawdopodobnie również i ona osiągnęła szczęście w tak trudnych okolicznościach.

nawet było widać, że Acting Director potraktowała walkę bardzo poważnie

W których konkretnie momentach? Zapamiętałem tę walkę tak, że Hamutz praktycznie przez cały czas miała na twarzy uśmieszek w stylu "do kogo z tym towarem". Z Mokkanią mogło jej pójść gorzej, gdyby nie miecz-wymiatacz, po który sięgnęła bez większych oporów.

Nie zmienia to faktu, że dalej nie widzę sensu w tej zabawie.

Jedynych poszlak można na chwilę obecną szukać w tym drzefku i wspominkach o Niebie - nie wiem o co dokładnie z tym wszystkim chodzi, ale innych śladów na razie nie ma.

fakt że była kumpelą Hamutz zapowiada coś baaardzo potężnego na koniec serii. Choć może nie na koniec i wszystko rozwiąże się w trzech epach?

Sądząc po okładach, jakaś rewolucja szykuje się w dziewiątym tomie, może wcześniej. W anime dzisiejszy odcinek rozpocznie tom szósty :( W dodatku, przyznam szczerze, ta historia nie wygląda dla mnie specjalnie atrakcyjnie (czy Noloty wykręci jakąś badass akcję? wątpię :jezyk2: ), może upchną to w jednym epie, by dociągnąć do naprawdę mocnych zakrętasów fabularnych, których istnienia w The Book of Bantorra należy oczekiwać? Albo w siódmej light novel "all hell breaks loose" i pokażą nam zakończenie tyleż pasjonujące, co wkurzające?

Dziś siódmy ep od końca :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ledwo nowy odcinek się zaczyna, a już można podziwiać walkę. Konkretnie chodzi o pojedynek Noloty i Enlike, trenują sobie razem. Szkoda tylko, że jak później się dowiadujemy Noloty umiera. Tak, nie wiadomo nawet dokładnie jak do tego doszło (prawdopodobnie był w to zamieszany ten od morderstwa Vizaka). Enlike wydaje się być tym nieźle przybity, ale dostaje od Lascall jej książkę, bo w końcu dostarczanie książek dziewczyn, które nigdy nie wyznały swojej miłości to jeden z jego obowiązków (niby nic między nimi nie było, ale ja wiem swoje :lol2: ). Przy okazji warto wspomnieć, że hordy Mięs, które odzyskały na skutek działań Olivii swoje wspomnienia i osobowość zbuntowały się i teraz zamierzają opuścić Kościół, co doprowadza go do niezbyt komfortowej sytuacji. Biblioteka też nie ma lekko, bo jeden z największy krajów na świecie nagle wypowiedział im wojnę. Wracając jednak do Noloty widzimy, że wyruszyła na misję aby powstrzymać Kościół przed użyciem broni biologicznej. Pięknie sobie z tym radzi (przy okazji wyszło na jaw, że Bibliotekarze są odporni na zwykłe choroby) i zyskuje towarzysza. Jest nim pewien dzieciak, który chce zniszczyć Bibliotekarzy za wszelką cenę i grozi, że popełni samobójstwo. Noloty go nie zabije, bo zasady, które sobie ustaliła jej na to nie pozwalają, ale w toku trochę dziwnej rozmowy i w wyniku ataku snajpera postanawiają dostać się do człowieka zwanego Kachua. Sęk w tym, że Kachua to Governor, co ujawnia Enlike. Wspomnienia o Noloty kończą się w momencie kiedy jest już niedaleko bazy Governora. To co dzieje się w rzeczywistości jest jednak co najmniej zaskakujące. Mianowicie nie tylko Republika Ismo wypowiedziała Bibliotece wojnę. CAŁY ŚWIAT to zrobił. Nie wiadomo dokładnie dlaczego, ale prawdopodobnie stoi za tym Governor. On sam rozmawia sobie z Lascall i wyrażą zdziwienie, że spośród wszystkich Bibliotekarzy tylko Noloty, taka miła dziewczyna postanowiła go ścigać.

Ogółem to odcinek był według mnie bardzo dobry i nieźle zakręcił całą sytuacją. Tylko Noloty szkoda :( Aha, pokazano, że moc tej kowbojki to albo ogólnie telekineza, albo tylko kontrola wielu rewolwerów naraz. Poza tym jeszcze wyraźniejsze się stało to, że jeden przeszkolony Bibliotekarz może sobie poradzić z całym oddziałem zwykłych wrogów, w końcu Matt i kowbojka we dwójkę zaatakowali duży niszczyciel i mieli przewagę :blink: .

W sumie nadal zastanawiam się, co Volken chciał osiągnąć.

Młodzieńczy bunt i chodzenie pod prąd, a nawet sikanie pod wiatr (tornado raczej), tyle powiem :D Strasznie nie podobała mu się Meseta na stanowisku Acting Directora, to szukał sposobu aby ją jakoś wykopać i przywrócić Bibliotekę na ścieżkę prawa i sprawiedliwości. Może miał nadzieję, że YukkuYukku wystrzeli jakiś Promień Śmierci, albo Olivia jakoś mu pomoże.

Aha, ale proszę mi przypomnieć: kto tak naprawdę wypuścił Meaty do lasu?

No masz, teraz jak próbuję sobie przypomnieć, to nie pamiętam. Chyba można spekulować, że Kościół.

Czy to na pewno fatman ją gdzieś teleportował?

Wspomniano, że jego umiejętność to teleportacja, więc pomyślałem, że tuż przed śmiercią, a po odzyskaniu człowieczeństwa podarował ukochanej prezent w postaci ucieczki. Możliwe jednak, że to jakaś ingerencja sił wyższych. Może trafiła do Raju?

Skojarzyło mi się z Golden Land z Umineko smile_prosty.gif

W sumie racja. Mnóstwo żółtych kwiatów, fioletowa kolorystyka, brak jakichkolwiek ludzi.

Oczywiste pytanie jest: po co? Jakiemu celowi ma to wszystko służyć?

No właśnie, po co to wszystko? Pytanie jak z działu Poglądy, ale jednak tu pasuje :) Może chodzi o dwa punkty widzenia na tą samą sprawę? Dwie doktryny? Utrzymywanie jakiejś równowagi? Można chyba wnioskować, że Governor zaczyna działać wbrew regułom, ale Lascall, który wydaje się stać ponad podziałami i służyć wyłącznie Niebu nie interweniuje, ba, zwyczajnie sobie z nim rozmawia.

Powinni zdążyć upchać jeszcze jedną light novel, gdzie przedmiotem jest... kielich.

Może Argax? Ewentualnie jakiś miejscowy Graal czy coś takiego.

W których konkretnie momentach?

Ja tam odebrałem to jako irytację, że tyle celów, a tylko jeden prawdziwy i się namachać musi :D

(czy Noloty wykręci jakąś badass akcję? wątpię jezyk2.GIF )

Ta walka na początku i rozwalanie muru nawet nieźle wyglądały, trzeba przyznać. Zresztą łykanie całej butelki zabójczych bakterii też ciekawe było, choć tu akurat nic jej nie groziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy odcinek mnie zdołował :( Polubiłem Noloty przez te wszystkie odcinki i wydawało mi się, że będzie dobrą kandydatką na main hero nadchodzących wydarzeń. W końcu pasowała pod typowy wzór szołnenowego hiroła - niezbyt potężny uczeń, który jednak ma spory potencjał, do tego niewzruszone zasady moralne i sporo naiwności. BoB udowodnił jednak, że do shounenów mu dość daleko i zaciukano biedną dziewczynę. Przy okazji okazało się, że może i relacje Noloty i Enlike nie były typowo damsko-męskie, jednak na tyle bliskie, że wystarczyły do rozpoczęcia działania przez Lascalla i dostarczenia książki.

Ciekawa sytuacja rozwija się także w znaczeniu globalnym - podejrzewam, że to pierwszy raz, kiedy Biblioteka ma takie kłopoty. O ile oczywiście kłopotami można nazwać flotyllę niszczycieli, na którą wystarczyło wysłać dwójkę ludzi, żeby miała praktycznie pozamiatane o_O Świadczy to jedynie o tym, jak bardzo Bibliotekarze są mocni. Zdziwiłem się zresztą wcześniej pod tym względem, kiedy to Enlike powiedział bezproblemowo wgniatającej kamienie stopami Noloty, że jest za słaba i nawet za 100 lat nie wyjdzie poza status ucznia. Ciekawią mnie tu zwłaszcza kryteria określania czyjejś siły, bo w moim mniemaniu taki Minth jest sporo słabszy od Noloty, przynajmniej wg tego co oboje pokazali, a jednak Bibliotekarzem został. Choć akurat tutaj znaczenie ma też pewnie przydatność jego mocy, w końcu czystej siły fizycznej chyba łatwiej się dorobić niż znaleźć kogoś, kto potrafi wejrzeć w duszę człowieka. Kryterium przydatności ponad kryterium siły bitewnej? Najwyraźniej tak, pewnie też znaczenie ma fakt, że w razie czego sama Meseta może iść klepać armie kilku krajów ^^

W sumie nadal zastanawiam się, co Volken chciał osiągnąć.

Zgadzam się tutaj z Aidenem. Volken to ktoś, kogo wg zasad dedekowych określiłbym mianem praworządny dobry, podczas gdy Meseta to raczej chaotyczny neutralny , przynajmniej tak IMO wynika z tego, co do tej pory pokazała ^^ Występowała tak wielka różnica w podejściu, że potrafię sobie nawet wyobrazić oburzonego Volkena trzaskającego drzwiami i wychodzącego po kłótniach z Mesetą przed pokazanymi w anime wydarzeniami (to oczywiście duża swoboda interpretacyjna z mojej strony). W końcu nasz paladyn o zielonych włosach uznał, że miarka się przebrała gdy dowiedział się o masowym zabójstwie, jakiego dopuściła się obecna Szefowa. Pamiętając swojego ukochanego Fhotonę ruszył w świat, by znaleźć sposób na zwalczenie lęgnącego się w jego mniemaniu w Bibliotece zła. Kto go tam zresztą wie, całkiem możliwe, że miał sporo racji ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że jak później się dowiadujemy Noloty umiera.

Tak sobie oglądam początek epa, no okej, myślę sobie, aż tu nagle: "co jest, kurka?" Przecież wokół obrazu są "książkowe" obwódki. Czyli które z nich?! Enlike odkłada książkę. FFFFFFFFFFFFFFFFF-

Tak, nie wiadomo nawet dokładnie jak do tego doszło (prawdopodobnie był w to zamieszany ten od morderstwa Vizaka).

Ja nie mam swoich podejrzanych, bo to nawet Matt może być, albo Yuri i Yukizona. Noloty chciała dorwać Governora, możliwe, że niektórzy z Biblioteki obawiali się wyjawienia tajemnicy współpracy i wielu innych sekretów, które zresztą prawdopodobnie zostały wyjawione i tak - mowa oczywiście o drzewie, które dość jawnie zostało w tym epie określone Niebem, czy też rajem. Ludzi ogarnął amok i rzucono armie całego świata, żeby się do tego miodku dobrać, tyle że okręt wojenny potrafi rozwalić nawet ta kowbojka, a jeśli Hamutz ruszy do boju, to armie całego świata po prostu nie wystarczą :P

Dowiedzieliśmy się przy okazji czegoś o sytuacji politycznej, Biblioteka jest sobie na wyspie i stanowi neutralną siłę wobec poszczególnych rządów. Widocznie poszczególne państwa niezbyt się przejmowały Biblioteką, pewnie traktując ją jako coś w rodzaju Watykanu: "niech sobie będzie".

Enlike wydaje się być tym nieźle przybity

W końcu taki towa... to znaczy taka dobra przyjaciółka była z niej :( Zawsze szkoda, gdy ginie atrakcyjna dziewczyna w wieku rzeź... to znaczy tak młodym.

dostaje od Lascall jej książkę

sadmirepoc.jpg

hordy Mięs, które odzyskały na skutek działań Olivii swoje wspomnienia

Nie zdawałem sobie sprawy wtedy, jak ważne było to wydarzenie. Chyba uznałem, że pamięć wróciła tylko najbliższym towarzyszom Olivii, a tu się okazuje, że efekt czaru był globalny, co w istotny sposób zmieniło układ sił.

Strasznie nie podobała mu się Meseta na stanowisku Acting Directora

Myślę, że to był główny powód, na bazie którego zbudował resztę filozofii. Do tego doszło przywiązanie do Fhotonii i brak wiedzy na temat jego prawdziwych postępków.

Chyba można spekulować, że Kościół.

W takim razie po co miałby je wypuszczać? Chyba że na polecenie Biblioteki, żeby bronić okolicy, gdzie został ukryty groźny przedmiot.

łykanie całej butelki zabójczych bakterii też ciekawe było

Dlaczego jak powiem jakieś przypuszczenia co do dalszego rozwoju sytuacji w tym anime, to ono zaskakuje czymś innym? :D Sam sobie odpowiem: bo fabuła jest świetna :ok:

podejrzewam, że to pierwszy raz, kiedy Biblioteka ma takie kłopoty

W backstory podano, że Bantorra wyznaczył Bibliotekarzy, by chronili "życie, które było". Była też retrospekcja z Ever-Laughing Witch, ale czy tam ten koleś kefkopodobny wspominał coś o Bibliotece? Może powstanie Biblioteki na gruncie Labiryntu to tez jakiś pic na wodę? Dlaczego potwory szwendające się po korytarzach nie są pod władzą Bibliotekarzy, tylko tłumaczy się to "potrzebą treningu"?

Meseta to raczej chaotyczny neutralny

Chaotyczny na pewno :D Czy neutralny to już nie wiadomo, bo generalnie trudno teraz stwierdzić, kto jest "tym dobrym" i czemu naprawdę te wszystkie zabawy (ukrywanie raju przed ludźmi :huh: ) mają służyć.

Niestety nie mam żadnych nowych spoilerów. Do następnego odcinka, który już jutro :ninja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...