Skocz do zawartości

Kuchnia


Gość

Polecane posty

Ja bym chciał pewną kwestię poruszyć... co sądzicie o diecie wegańskiej? Może ktoś przeszedł? Jeśli tak, co o niej sądzi? A może co o niej sądzą Ci, którzy nie przeszli? :D Ja na razie jestem w początkowym stadium - czyli ograniczam mięso. Choć wątpię, czy kiedykolwiek przejde na dietę absolutnie bezmięsną - zawsze mi się może zdarzyć, że będę miał nieodpartą ochotę na jakąś potrawę miesną... i tego nie pokonam.

A, w necie jest sporo przepisów na potrawy wegańskie - i nie powiem, niektóre są naprawdę wyborne :) A link podam jeden - www.google.pl

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,1k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Jezdzac sobie po Europie i kosztujac miejscowych specjalow wyrobilem sobie pewne opinie na temat zarcia serwowanego na naszym starenkim kontynencie.

:arrow: pieczywo - pyszne, ale tylko zaraz po zakupie i natychmiastowym spozyciu. We Francji i Hiszpanii nie maja takich ladnych bochenkow, jakie my, znaczy Polacy, mamy. Nasze buleczki moga sobie spokojnie w chlebaku polezec ze 3 dni i dalej sa w porzadku. Natomiast tamte - nazajutrz sa juz tak twarde, ze nadaja sie tylko na zapiekanke :)

:arrow: oliwki - na Iberyjskim najlepsze na swiecie :) z papryka w srodku sa pyszne. "Polskie" oliwencje nawet nie maja podejscia.

:arrow: piwo - taki hiszpanski San Miguel jest nawet znosny, jest to podrobka naszego kochanego Specjala :) we Francji piwo w barach nie dosc, ze cholernie drogie [5 ojro za pol litra ;o] to takie sobie. Troche lepiej maja z winami, no, ale umowmy sie - nic nie podskoczy do naszego Komandosa 8)

Na razie to tyle :) Generalnie rzecz biorac, polskie jedzenie jest najlepszym zarciem w Europie :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

]oliwki - na Iberyjskim najlepsze na swiecie Smile z papryka w srodku sa pyszne. "Polskie" oliwencje nawet nie maja podejscia.

A powiedz mi jaka jest roznica miedzy oliwkami w zalewie z pasta paprykowa kupionymi w dajmy na to Hiszpanii, a oliwkami kupionymi w Polsce, a przeciez i tak importowanymi z Hiszpanii? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

]A powiedz mi jaka jest roznica miedzy oliwkami w zalewie z pasta paprykowa kupionymi w dajmy na to Hiszpanii, a oliwkami kupionymi w Polsce, a przeciez i tak importowanymi z Hiszpanii? :D
Taka, ze my, a przynajmniej sklepy w moim miescia importuja syf, a nie oliwki. Poza tym sa swiezsze, no i lepsze :) W sumie sam musialbys zjesc, Chimku, i te i te, zeby sie przekonac o czym mowie. Smak na pewno nie ma porownania, + jest po stronie hiszpanskich.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chętnie zjadłbym sobie jakieś owoce morza, jakieś krewetki, ostrygi, czy coś jeszcze. Jestem po prostu ciekaw, jak to smakuje. A hamburgery, albo hot dogi domowej roboty już mi się znudziły. Trzeba będzie obmyślić coś nowego, ciekawego.

Zdziwicie się, ale dopiero kilka dni temu jadłem pierwszy w moim życiu kebab w pieczywie. Smakował mi. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą zjadłem pizzę i jestem totalnie zdziwiony, że smakuje mi ona cały czas tak samo, cały czas tak dobrze mimo to, że właściwie nic się w niej nie zmienia. Jest cały czas taka sama, ma cały czas ten smak, a naprawdę dalej mi smakuje. Fenomen?

Jak nie masz o czym pisac, to nie pisz. Proste? - Chimaira

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chętnie zjadłbym sobie jakieś owoce morza, jakieś krewetki, ostrygi, czy coś jeszcze. Jestem po prostu ciekaw, jak to smakuje. A hamburgery, albo hot dogi domowej roboty już mi się znudziły. Trzeba będzie obmyślić coś nowego, ciekawego.

Zdziwicie się, ale dopiero kilka dni temu jadłem pierwszy w moim życiu kebab w pieczywie. Smakował mi. :)

Kebab jest najlepszy z sosem czosnkowym! Szkoda, że zamknęli knajpkę w Gorzowie, gdzie mieli wyśmienity sos czosnkowy. Heh...

Co do owoców morza, uważaj z krewetkami, mi to kompletnie nie podchodzi. Mają taki mdły smak, ale zaraz pewnie ktoś powie, że się nie znam. Polecam za to paluszki krabowe a'la schabowy! Jeden z klientów, kucharz mi polecił, kiedy kupował u nas ostatnie paczki. No i okazały się smaczne! Do tego zawsze możesz spróbować chipsów krewetkowych. Niby krewetkowe, ale dobre. Raczej jako przekąska, albo dodatek do dania głównego.

Jeśli znudziły Ci się hamburgery i hot-dogi, to może czas udać się na daleki wschód. Spróbuj sam zrobić sajgonki! W Tesco na pewno, ale i w innych sklepach, możesz dostać papier ryżowy (10 małych, okrągłych "kartek" to wydatek ok. 2,50 zł). Do tego kupujesz najtańszą mieszankę chińską (w Pierdonce za jakieś 4 zł, Hortex kosztuje niecałe 6 złotych) i sos sojowy. Najlepiej Tao-tao, jest najbardziej wydajny i wcale niedrogi (max. 5 zł). Oczywiście do tego wszystkiego potrzebujesz sosu słodko- kwaśnego (albo chińskiego). Tutaj masz ogrmony wybór! Ostatnio próbowałam Łowicz i jest całkiem dobry. Najtaniej wychodzi sos Dawtony, ale nie jest za ciekawy.

Jak to zrobić? W zasadzie na opakowaniu masz instrukcję, ale krótko mogę napisać. Na patelnię wrzucasz warzywa, podgrzewasz, do smaku możesz dodać czosnku granulowanego, chyba, że chce Ci się paprać w świeżym. Do tego dodajesz jakąś łyżkę stołową sosu sojowego na 40 dkg warzyw. Papier ryżowy moczysz z obu stron, ale nie pod bierzącą wodą, najlepiej jak skombinujesz taki pędzelek do lukrowania ciasta. Teraz na ten zmoczony papier ryżowy wrzucasz warzywka. Tak, żeby jeszcze zawinąć wg instrukcji. Sajgonki najlepiej podsmażać jak frytki, ale krócej (do zazłocenia). W garneczku podgrzewasz sos słodko-kwaśny, do tego możesz ugotować ryż i smacznego! W knajpce chińskiej do takiego zestawu zawsze sobie zamawiam chipsy krewetkowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chętnie zjadłbym sobie jakieś owoce morza, jakieś krewetki, ostrygi, czy coś jeszcze. Jestem po prostu ciekaw, jak to smakuje
Jeśli chodzi o owoce morza, to moim ulubionym daniem jest ośmiornica po inselijsku. Przepis tutaj: http://free.of.pl/y/yolk/wyspa/jedzenie.html Ponadto polecam małże (mule) wg przepisu http://www.gotowanie.wkl.pl/przepis6607.html
uważaj z krewetkami, mi to kompletnie nie podchodzi. Mają taki mdły smak, ale zaraz pewnie ktoś powie, że się nie znam
Może po prostu jadłaś źle przyrządzone. Przepisów na krewetki jest do wyboru, do koloru. Najprostszy to smażyć je przez chwilę w oliwie i podać sól i cytrynę. Bierze się taką krewetkę w paluchy, wyłuskuje ze skorupki, soli, kropi sokiem z cytryny i do paszczy. Włosi takie coś jadają jako fast food. Z resztą nie muszą to być krewetki. Tak samo jedzą pierścienie z kalmarów, pokrojone mątwy, albo małe ośmiorniczki. Co do krewetek to muszą to być te większe odmiany, małe, koktailowe, nadają się tylko do sałatek. Najlepsze są Black Tiger, ale kosztują około 80 zł/kg.
wyśmienity sos czosnkowy
Polecam grecki sos tzatziki: Na grubej tarce zetrzeć obranego ze skórki ogórka, posolić, odstawić na kilka minut, aby puścił wodę. Do miski wlać opakowanie jogurtu naturalnego, dorzucić posiekanego koperku, odsączonego, startego ogórka, wycisnąć z 5 ząbków czosnku, popieprzyć, dolać łyżkę oliwy, wymieszać. Doskonałe do kebabów, mięs z grilla, frytek, a nawet kanapek z wędliną.

O! To sobie zapiszę! Dzięki. BTW. Appetita ma specjalną przyprawę do tzatziki, jeśli ktoś lubi wszystko doprawiać.- Ama

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja niedługo będę miał lekki problem. Po maturze wybieram się na studia do Torunia i mam tam swoje mieszkanko niedawno zakupione, ale ja nie umiem gotować. A całe życie na gorących kubkach, smażonych jajkach, tostach i takich prostych daniach nie wyżyje. Co byście mi doradzili? Może czas poduczyć się czegoś póki jest się w domu z rodzicami, a może po prostu znaleźć sobie dziewczynę, która będzie mi gotowała ;) Musze coś z tym zrobić, bo jednak wbrew pozorom to poważna sprawa. Może jakieś proste przepisy zaproponujecie, albo jakieś przykłady jak rozwiązać ten problem?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja niedługo będę miał lekki problem. Po maturze wybieram się na studia do Torunia i mam tam swoje mieszkanko niedawno zakupione, ale ja nie umiem gotować. A całe życie na gorących kubkach, smażonych jajkach, tostach i takich prostych daniach nie wyżyje. Co byście mi doradzili? Może czas poduczyć się czegoś póki jest się w domu z rodzicami, a może po prostu znaleźć sobie dziewczynę, która będzie mi gotowała ;) Musze coś z tym zrobić, bo jednak wbrew pozorom to poważna sprawa. Może jakieś proste przepisy zaproponujecie, albo jakieś przykłady jak rozwiązać ten problem?

Zdecydowanie byłbym za opcją kształcenia się w dziedzinie gastronomi :P od rodziców,póki jeszcze jesteś w domu.IMHO szybko byś się nauczył,chociażby pare łatwych do przyrządzenia potraw.Przynajmniej nie będziesz jechał cały czas na gorących kubkach itp,tylko na porządnych daniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w stanie samodzielnie przyrządzić sobie jajecznicę, ale to chyba zbyt wysokim osiągnięciem w kulinariach nie jest. Niemniej wolę taką jajecznicę z trzech, czy czterech jajek, niż gorące kubki, zupki amino i inne tego typu badziewia. A i wyżyć można tak: na śniadanie chleb z jakimś pasztetem, czy coś, obiad gdzieś na mieście, coś ciepłego, kolacja chleb z jakimś pasztetem. Po kilku tygodniach, jak pasztet ci się już znudzi możesz zacząć eksperymentować z metką. ;) Wszystko łatwe - smarujesz na chleb. :P Tak samo, możesz kupić sobie jakąś kiełbasę od razu pokrojoną. Ja bym tak żył. No i z czasem uczyłbym się coraz to nowszych przepisów na jakiś dobry ciepły, szybki obiad, coby nie jeść ciągle na mieście.

Amadrienia dzięki za poradę, być może skorzystam. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A całe życie na gorących kubkach, smażonych jajkach, tostach i takich prostych daniach nie wyżyje. Co byście mi doradzili?

Kilka przepisów studenckich hehe ;]

1) Frytki :D Ziemniaki są tanie i studenci zażerają się frytkami xD

2) Spaghetti - też tanie - paradoksalnie importowany makaron bywa za 3 zl w markecie, podczas gdy "lokalny" moze miec nawet 5-6 zl

A sposob bardzo prosty - kupujesz makaron spaghetti, serek zolty i sosik (jesli nie umiesz zrobic sam - to kup w sloiku, sa troszke drozsze, ale o wiele lepsze)

Moje ulubione, to z mięsem, a więc dodatkowo bierzesz sobie ok. 15 dkg przemielonej (czesto juz w sklepie moga to na zyczenie zrobic) wolowiny.

Makaron gotujesz - czyli - wlewasz do gara wodę (1 litr/100 g makaronu), do tego dolewasz jedną łyżkę oleju badz oliwy, oraz solisz. Generalnie, jak woda się zagotuje, wrzucasz partiami makaron - nie musisz gotowac na raz calej paczki, po prostu dostosuj sobie proporcję ;) Jak wrzucisz, to zmniejszasz gaz i gotujesz ok. 5-7 minut - tak zeby makaron nie byl miękki, ale nie był surowy :)

Wolowinke wrzucasz na rozgrzana oliwe/olej (polecam oliwe), solisz troszkę i smazysz ok. 20-30 minut - to wszystko zalezy od tego czy krowa byla bardzo stara :D Generalnie kiedy spróbujesz mięsa (będzie takie ciemnobrązowe) to powinno byc idealnie kruche. Gdy takie będzie, wrzucasz sosik ze słoika (polecam Pudliszki - np. z pieczarkami, co z tego ze nie do spaghetti, dobry jest :P) i podgrzewasz pare minut - voila. Gotowe ;] Proste jak nie wiem co, a smaczne cholernie.

3) Naleśniki - porcja na 1/2 l mleka, czyli ok. 10 nalesnikow - zmienisz proporcje=wieksza ilosc nalesnikow.

Bierzemy 1/2 l zimnego mleka, i z niego odlewamy troszkę do garnka. Tam wrzucamy jedno jajko, dokładnie mieszamy, żeby płyn w garnku miał jednolity kolor, a potem dorzucamy 14 "kopiastych" łyżek mąki, najlepiej jedna po drugiej, spokojnie i przy tym DOKŁADNIE mieszamy - nie ma prawa byc ani jednej grudki. Gdy już wymieszamy, dolewamy powoli, po troszeczku, pozostałe mleko, CIĄGLE mieszając - objective to niezbyt gęsta, ale i niezbyt rzadka wymiocinka ;) Chodzi o to, żeby ciasto się nie lało jak woda, ale też by nie zostawało w łyżce.

Gdy już będzie gotowe, na patelni topimy malenki kawaleczek smalcu (chodzi o to, żeby patelnia była nim jakby nasmarowana - nie można za dużo dać :))

A potem bierzemy małą nalewkę i lejemy ciasto na patelnię tak, żeby była cieniutka warstwa na całym dnie. Gdy naleśnika usmażymy, często trzeba znów dać odrobinkę tłuszczu.

Z tej porcji (1/2l, jedno jajko i 14 łyżek mąki) będzie ok. 10 naleśników, które potem można posmarować dżemem, albo zrobic nadzienie serowe w bardzo prosty sposób:

Do miski wrzucić ser biały, rozdrobnić i dodać trochę mleka, rozgniatać i ucierać tak, żeby nie było grud. Można dodać nieco cukru waniliowego :)

Dobra, tyle na dzisiaj starczy :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chimaira dzięki za porady, na pewno skorzystam. Właśnie o to mi chodziło, coś prostego do przygotowania, a jednocześnie dość pożywnego. Muszę poćwiczyć trochę póki jestem przy rodzicach, a potem już będą mógł robić samodzielne eksperymenty kulinarne. Mam wielką szansę się nauczyć, bo ca jak co, ale mój ojciec dobrze gotuje, wiele potraw i może coś w genach z tego mam ;] Trzeba się trochę zawziąć i próbować, choć ten pomysł z dziewczyną też nie jest zły :wink:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Może jakieś proste przepisy zaproponujecie

do zrobienia w 30 minut:

Chili con carne:

Pokrojoną cebulę zeszklić na oliwie. Dorzucić do niej mieloną wołowinę i podsmażyć przez 2 minuty. Posolić, dodać czerwonej fasoli z puszki, koncentratu pomidorowego, sosu chili i chili w proszku. Można też dodać kukurydzę z puszki (na 1 kg mięsa 2 puszki fasoli i 1 kukurydzy, lub 3 puszki fasoli, słoiczek koncentratu i dużo, dużo chili). Dolać tyle wody, aby całość tworzyła gęstą zawiesinę. Przykryć, dusić na małym ogniu przez 20 minut. Przy wydawaniu na stół posypać siekanym szczypiorkiem.

Biała kiełbasa w piwie:

Pokrojoną cebulę zeszklić na oleju. Kiełbasę nakłuć widelcem, dorzucić do rondla z cebulą i podsmażać do momentu, aż cebula nabierze złotego koloru. Wlać piwo (tyle by przykryło kiełbasę), posolić, dodać łyżeczkę sosu Worcester (niekonieczne, ale wskazane). Dusić pod przykryciem na małym ogniu przez 15 minut. Wyjąć kiełbasę z rondla, sos zaprawić mąką, aby uzyskał trochę gęstości. Dorzucić ponownie kiełbasę i dusić jeszcze około 3 minut. Podawać z ziemniakami lub chlebem.

Do zrobienia w godzinę:

Klops w sosie śmietanowo-estragonowym:

Podsmażyć z cebulą 20 dk pieczarek. Wziąć 1 kg mielonego (najlepiej wiep-woł), posolić, popieprzyć, wbić 2 jajka, dorzucić pieczarki z cebulą oraz 20 dk posiekanej wątróbki drobiowej. Mieszać dosypując tyle tartej bułki, aby masa była zwarta. Przełożyć do brytfanny lub żaroodpornego naczynia. Zrobić sos: zasmażyć na biało łyżkę masła z łyżką mąki. Dolewać stopniowo bulion z 1 kostki, mieszając cały czas, aby nie powstały grudy. Wsypać estragon. Pogotować 2 min. Zestawić z ognia. Dodać małą śmietanę (pomalutku i cały czas mieszając). Postawić ponownie na ogniu. Gdy się zaczyna gotować zdjąć i zalać sosem klopsa. Całość przykryć i wstawić do rozgrzanego na 200 stopni piekarnika na ½ h.

Klops po myśliwsku, czyli „mucha na dziko”:

Podsmażyć z cebulą 20 dk pieczarek. Wziąć 1 kg mielonego (najlepiej wiep-woł), posolić, popieprzyć, wbić 2 jajka, dorzucić pieczarki z cebulą oraz 20 dk pokrojonego w kostkę wędzonego boczku. Wycisnąć 2 ząbki czosnku, dodać 3 roztłuczone ziarna jałowca, łyżeczkę szałwi i dwie rozmarynu. .Mieszać dosypując tyle tartej bułki, aby masa była zwarta. Przełożyć do brytfanny lub żaroodpornego naczynia. Wlać pół butelki wytrawnego, czerwonego wina. Całość przykryć i wstawić do rozgrzanego na 200 stopni piekarnika na ½ h.

Dwie ostatnie potrawy robi się prawie tak samo, ale smaki są zupełnie różne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soł... skorzystałem z porady Amadrieni i zrobiłem sobie te sajgonki. TO było moje pierwsze zetknięcie z chińską kuchnią. Czy mi smakowały? Taaaak, generalnie, tak. Ale pewnie zrobiłem coś źle, troche mi się papier przypalił do patelni (:P), trochę za dużo sosu słodko-kwaśnego sobie polałem, więc czułem właściwie sam słony sos.

Trzeba jeszcze zobaczyć, jak smakowałoby to w jakiejś chińskiej knajpce. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o chińszczyznę, to łatwo można zrobić zupę ostro-kwaśną:

Pokroić w paski 20 dk wieprzowiny, wymieszać z sosem sojowym i odstawić na kilka minut. Pokroić pieczarki i paprykę, wrzucić wraz z mięsem na olej i smażyć w garnku przez 3-5 min (można też dodać pędy bambusa). Zalać 1.5 l rosołu drobiowego (może być z kostki), wlać łyżkę sosu sojowego, 2-3 łyżki octu winnego i sos chili (ilość wg uznania). Popieprzyć, jeśli rosół był z kostki to raczej nie solić. Gotować jeszcze 5 min, następnie wlać łyżką mąki kartoflanej rozrobioną z zimną wodą. Gotować przez chwilę aż się zupa zagęści. W szklance rozmieszać 2 jajka i powoli je wlać do zupy, cały czas mieszając. Zupę podać w miskach, a na wierzch nasypać siekanego szczypiorku lub zielonej cebulki.

Inną fajną potrawą kuchni wschodniej jest japońskie sukiyaki:

Bierze się różne rodzaje mięs (wiep, woł, kurczak) i kroi w cienkie plastry. Do tego można też wziąć rybę, krewetki i kalmary. Z warzyw bierzemy marchew, rzodkiew, pora, cukinię (kroimy na plasterki). Na plasterki kroimy też pieczarki. Na dużej patelni podgrzewamy łyżkę oleju, dodajemy łyżkę sosu sojowego i na tym smażymy składniki. Je się to z ryżem, a do tego podaje się sos w małych miseczkach.

Przykładowe sosy

Sos sojowy z chrzanem:

200 ml sosu sojowego wymieszać z 2 łyżkami tartego chrzanu, surowym żółtkiem z jajka i 2 łyżeczkami soku z cytryny.

sos pomidorowy z imbirem:

do słoiczka koncentratu pomidorowego dodać imbiru, chili, soku z cytryny i szczyptę cukru. Zagotować mieszając, wstawić do lodówki, poczekać, aż będzie chłodny.

Oczywiście nie są konieczne wszystkie wymienione przeze mnie składniki. Zasadą jest, że każdy dobiera sobie co chce zjeść. Sukiyaki jest świetne, gdy zaprosiło się znajomych na grilla, a tu akurat leje. Wtedy można coś takiego urządzić w domu. Pokrojone składniki wykłada się na stole, a każdy wrzuca sobie na patelnię co chce.

Uwagi: nie robić tego w woku, to musi być płaska powierzchnia, jeśli trzeba przyrządzić naraz większą ilość to można wyciągnąć blachę z piekarnika i ustawić na dwóch palnikach. Składniki nie powinny leżeć warstwami (bo wtedy się duszą), cały czas powinno się je mieszać łopatką, aby się nie przypaliły. Przed robieniem każdej następnej porcji należy dolać trochę oleju i sosu sojowego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He ja proponuję pogada o przyprawach i innych dodatkach .

Ostatnio w sklepie natknąłem się na musztardę chrzanową nigdy takiej nie widziałem więc kupiłem . Jedno powiem dobra jest ; rodzinka od razu wyżarła mi cały słoiczek . A musztarda Pali że aż miło :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w sklepie natknąłem się na musztardę chrzanową nigdy takiej nie widziałem

Urosłeś na tyle, aby zajrzeć na półkę, czy mama Cię podsadziła? Tę musztardę to nawet za komuny produkowali. Jak jeszcze odkryjesz sarepską i delikatesową, to naprawdę się rozczulę. Żeby chcieli je jeszcze sprzedawać jak za dawnych lat, w musztardówkach, to byłoby coś. Kupiłbym dla samego opakowania. Moja ostatnia musztardówka stłukła się parę lat temu. Co do rodzajów musztardy to zawsze mam ich kilka w domu. Rosyjska – ciężka, ciemna i bardzo ostra – do tłustych mięs, meksykańska – z dodatkiem papryki – do potraw z grilla (szaszłyki, kiełbaski), francuska – z całymi ziarnami gorczycy – do zimnych przystawek, de Dijon – IMO najlepsza z musztard, ostra, a jednocześnie subtelna – w zasadzie do wszystkiego, ale przede wszystkim do sosów, tart i wędlin. Musztardy typu chrzanowa używam wyłącznie do parówek kiepskiej jakości i kanapek z salcesonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie wcześniej tej musztardy po prostu w sklepie nie było :D

A ja zbyt często na zakupy nie chodzę . Ale jedno wiem musztardówki są nadal :-({|=

A jeszcze jedno widziałeś zielony keczup z jabłek?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie wcześniej tej musztardy po prostu w sklepie nie było

Czy to znaczy, że Cię znaleźli w tundrze i odmrozili, jak Ruscy mamuta? Musztardę chrzanową kojarzę od swoich najwcześniejszych swoich lat. A są to czasy, o których wieszcz pisał „O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju! Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju”.

Ale jedno wiem musztardówki są nadal

E tam, nędzne podróby. Prawdziwych musztardówek już nie ma.

widziałeś zielony keczup z jabłek?

A i owszem, ale jedyny keczup jaki nadaje się do spożycia to „meksykański” Heinza. Nie wiem czy wiesz, ale ogólna zasada robienia keczupu wygląda tak: jak się zepsują pomidory to robi się z nich przecier, jak się zepsuje przecier to robi się z niego keczup. W tym przypadku widocznie zepsuł się przecier jabłkowy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to znaczy, że Cię znaleźli w tundrze i odmrozili, jak Ruscy mamuta?

Kmiotku nie możesz zrozumie że ja zakupami się nie zajmuję ?

Poszedłem do sklepu (większego) bo się zapasy skończyły no i zobaczyłem tą musztardę . To tak samo ja mógłbym się zdziwic że nie odróżniasz Rav68 od Hell56.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja chciałbym zadać forumowiczom pytanie. Jakie programy kulinarne najbardziej lubicie oglądać w telewizji? Na przykład "Pascal..." jest programem gdzie prezentowane są potrawy typowo restauracyjne i napewno smaczne acz dość drogiee w zapotrzebowaniu na składniki, ale jest to niebo dla podniebienia. Natomiast z drugiej strony inny bardzo fajny program pt. "Nigella Gryzie". tutaj natomiast do ptraw Nigella podchodzi z typowo damskiego punktu widzenia. Czyli nie robi jakiś szczególnie wykwintnych dań acz bardzo przywoite i stawia raczej na umiarkowaną prostoę i dobry samk niż na wykwintne potrawy. W sumie oba te programy mi się podobają i cięzko wybrać lepszy. Praktyczniejszy jest jednak "Nigella Gryzie". No i jeszcze Makłowicz :D> On robi czesto dobre jedzenie i do tego ciekawie prowadzi swój program. Tez lubię go oglądać. A jak jest u Was z takimi programami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak... zdecydowanie moim ulubionym programem są "Podróże Kulinarne Roberta Makłowicza" Nie wiedzieć czemu, ale jakoś tylko do tego programu jestem przekonany... poza tym zdarzało mi się zrobić kilka jego potraw i faktycznie były pyszne... no i inna ciekawa sprawa: Podoba mi się głos Makłowicza... mówi w sposób dziwny, przeciąga zdania, ale podoba mi się ten styl mówienia. Za to denerwuje mnie "fhansuski" akcent Pascala. Ogólnie jak na niego patrzę to zazwyczaj sobie myślę, że w życiu prywatnym musi być z niego kawał gbura (tak jak Sapkowski... to dopiero jest gbur i pisanie świetnych książek tego nie zmieni) i ogólnie za jego potrawy nigdy się nie brałem... Innych programów kulinarnych nie oglądałem choć kumpel mnie namawiał żebym obejrzał Nigellę...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kmiotku nie możesz zrozumie że ja zakupami się nie zajmuję ?
Rozumiem, rozumiem. W domu też do lodówki nie zaglądasz. Obiadek nalewają Ci do korytka już wymieszany. BTW, te śmieszne bulwy, które Ci podają to ziemniaki. Przywieźli je jakiś czas temu z Hameryki.
Jakie programy kulinarne najbardziej lubicie oglądać w telewizji?
Generalnie oglądam każdy, zawsze może się trafić się jakiś fajny przepis. Nie tak dawno na Planete szły „Francja dla smakoszy” i „Włochy dla smakoszy”, wypróbowałem kilka przepisów z tych programów. Teraz puszczają „Kulinarny atlas świata”, ale tam raczej pokazują potrawy, a nie podają jak je zrobić.
Podoba mi się głos Makłowicza... mówi w sposób dziwny, przeciąga zdania, ale podoba mi się ten styl mówienia. Za to denerwuje mnie "fhansuski" akcent Pascala. Ogólnie jak na niego patrzę to zazwyczaj sobie myślę, że w życiu prywatnym musi być z niego kawał gbura
Nie wiem jak Pascal, ale gburem na pewno jest Makłowicz. Może i fajnie prowadzi program, ale to kawał buca.

Z innej beczki: zaczął się sezon na szparagi. Przez miesiąc można zażerać się tym świetnym warzywem. Najbardziej lubię z szynką pod beszamelem. Należy obrać i ugotować białe szparagi, owinąć plastrami szynki, zalać sosem beszamelowym i zapiec w piekarniku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...