Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Warhammer Fantasy Roleplay - Kieł Riegelfranza

Polecane posty

Nie ma nic bardziej podnoszącego na duchu niż porządna burda. Człowiek czuje się, jakby siedział w solidnej karczmie, a nie w tak paskudnym miejscu. Uderzenie w nos było całkiem mocne, ale przecież na tym polegała cała zabawa. Z uśmiechem odwdzięczyłem się za cios zamaszystym kopniakiem w krocze, po czym skierowałem wzrok w stronę elfa, który najwidoczniej miał jakieś kłopoty. Widać, że jest zupełnie niezaznajomiony z takimi sytuacjami. Ruszyłem w jego kierunku rozpychając się łokciami i kogoś przypadkiem depcząc, aby solidnie przyłożyć gościowi który nim szarpał. Nagle kątem oka zauważyłem że strażnicy na balkonach przygotowywują się do oddania strzału. Czar burdy prysł, zrozumiałem że jeśli zaraz czegoś nie zrobię mogę skończyć jako poduszeczka do szpilek. Ale co z elfem...? Zostawić go i poszukać kryjówki, czy pomóc? Kiedy przystanąłem tuż nad moją głową świsnęła drewniana miska. Nie było czasu na zastanowienia! W końcu siedział ze mną przy stoliku, a to zobowiązuje podczas takich sytuacji. Odwróciłem się jeszcze tylko w stronę stołu i próbując przekrzyczeć tłum wrzasnąłem do siedzącego i rozglądającego się radośnie dookoła niziołka

- ONI BĘDĄ STRZELAĆ! WŁAŹ POD STÓŁ, MAŁY! - po czym odwróciłem się i przebijałem dalej do elfa. Zewsząd padały ciosy, ale odpowiadałem już tylko na te najbardziej irytujące. Liczył się czas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orin

Burda się rozkręciła, a ja o dziwo jeszcze nie oberwałem, poszukam dobrego miejsca gdzie nikt mnie nie zobaczy, a może przetrwam to bez siniaka. Spostrzegłem Elidillora który nie wygląda na zadowolonego i Dargona kroczącego w jego stronę i masakrującego każdego kto stanie mu na grodze. Hmm... Chować się czy jakoś pomóc? Raczej nie mam szans z żadnym z tych osiłków, lepiej się ukryję. Dostrzegłem, że strażnicy na balkonach przygotowują się do masowej egzekucji. Nie ma czasu. Co krzyczy Dargon? Nie ważne. Zauważyłem miejsce gdzie jest raczej mniej lejących się i wpełzłem pod stół przemieszczając się powoli jak najdalej od największych skupisk walczących. A właśnie, gdzie ten który rozkręcił tę burdę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Po długiej przerwie wracamy do gry! A - proszę o tytułowanie postów imionami postaci, bo piszę o późnych godzinach i zdarzyć mi się może pomyłka. //

Eldillor spróbował podciąć przeciwnika. W momencie, gdy ten pierwszy był ciągnięty po ziemi a drugi trzymał go za szyję szansa na zrobienie tego nogami była w praktyce zerowa. Dlatego należało skorzystać z rąk. Uchwycenie więźnia za kostki i próba przewrócenia go w ten sposób zakończyła się częściowym sukcesem, gdyż ten zaczął się chwiać, ale równowagi nie stracił. W tym momencie łatwiej było przerwać uścisk ( koncentracja na dwóch czynnościach u tego osobnika była mizerna ) i wyswobodzić się. Już miał oprawca solidnie elfowi przyłożyć, gdy na jego drodze pojawił się Dargon. Jeden cios wystarczył, by tamten przeleciał kawałek w powietrzu, walnął plecami o stół, kilka desek pokonał i zatrzymał się z gębą tuż przy przewróconej misce.

Orin zajął ciepłe, wygodne stanowisko tuż obok jakiegoś mężczyzny z obitą gębą bez jednego zęba, który coś tam mamrotał o dziwkach, suczych synach i pomiocie Chaosu ( Sigmarze, miej nas w swej opiece ) i nie wychylał się, bo to by tylko jego zdrowiu zaszkodziło. Dostrzegł, że elf zostaw wyswobodzony i wraz z człowiekiem rzucił się pod stół w poszukiwaniu schronienia.

W tej samej chwili padły strzały.

Niski osobnik, którego imienia nie znano, który wcześniej rozmawiał z Dargonem szedł tuż obok Hansa. Obaj powoli stawiali kroki przed długim szeregiem więźniów biorących udział w burdzie. Znaczy się tych, co ją przeżyli, bo przynajmniej kilku padło w walce albo zostało posłanych do Morra z pomocą bełtów.

- Jestem zawiedziony - rzekł Hans, przyglądając się zmęczonym, czasami brudnym od zaschniętej krwi twarzom. Ten i ów mieli na sobie bandaże, jeden także łupki. Medycy mieli rozkaz stawiać na nogi tych, co mogli jeszcze pracować, więc postawili, jak najlepiej potrafili.

- Jestem schrecklich zawiedziony. Imperium daje wam jedzenie i pracę, byście działali dla sprawy wszystkich w walce z Chaosem, a wy tak się odwdzięczacie swej Muter? Za karę wszyscy dwa dni bez posiłku, żadnego. Głód nauczy was pokory. A teraz wynosić się!

- Ładnie walczyłeś - stwierdził chudzielec, uderzając kilofem w skałę. W tej części kopalni rudy nie było, za to spodziewano się ją znaleźć kawałek dalej. Dlatego kilku więźniów, w tym trójka naszych znajomych pracowała nad nowym chodnikiem.

Chudzielec był osobnikiem o imieniu Gunter, człowiekiem młodym jeszcze, lecz w świecie bywałym. Szlachcicem. Znaczy się miał na to papiery. Fałszywe? Jakie tam fałszywe, panie oficerze... No dobra, w pełni legalne to one nie są. Właściwie to wcale. Widzi pan tę złotą monetę? Gulp...

A teraz siedział tutaj, zapuszczał młodzieńczy wąsik i uważając na strażników szeptał do Dargona, chociaż Eldillor oraz Orin również wszystko słyszeli.

- Bardzo ładnie. Na straż to jednak za mało, przyjacielu, o wiele za mało. Na szczęście nikt nie chce z nimi walczyć. Szukamy...

Przerwał, gdy obok przeszedł mężczyzna z krótkim mieczem w pochwie, spoglądający spode łba na kopaczy. Warknął coś niezrozumiałego, nim oddalił się na bezpieczną odległość.

- ...ludzi. I pomysłów, bo mało jest dróg ucieczki z Kła. Jest nas kilku, wystarczająco dużo, by uciec po cichu. Widziałem jak walczysz, widziałem jak wszyscy sobie radzicie. Moglibyście nam bardzo pomóc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dargon

Uderzając miarowo kilofem o skałę słuchałem chudzielca z odrobiną politowania. Ot, będzie mi tu gołowąs mówił że z jakąś grupą podobnych mu pewnie hochsztaplerów szukają sposobu żeby stąd uciec. Ha, i nie mają nawet zielonego pojęcia w jaki sposób chcą to osiągnąć. Cali młodzi... Porywcze to, ale żeby coś zaplanować, to już nie potrafią. Nie dałem jednak poznać po sobie mojego sceptyzmu i pamiętając o umowie zawartej ze szczurowatym jegomościem udałem zainteresowanie.

- To bardzo ciekawe, co mówisz - powiedziałem z rozmachem uderzając kilofem - ale wolałbym usłyszeć więcej informacji. Udało ci się mnie zainteresować, ale nie przekonać. Z tego, co mi powiedziałeś nie wiecie nawet jak stąd uciekniecie - mruknąłem ciszej, bo strażnik znów zaczął się przybliżać. Podjąłem temat na nowo dopiero gdy oddalił się na bezpieczną odległość - Nie wiem nawet, czy znajdziemy czas żeby spokojnie o tym porozmawiać. Jak nie kopiemy tych przeklętych sztolnii, to siedzimy w celach. A po ostatniej przerwie obiadowej posiłki chyba też będą bardziej kontrolowane... - westchnąłem spoglądając na niziołka próbującego opanować umiejętne posługiwanie się kilofem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh, jestem już zmęczony, chcę jeść! To i tak nieważne, bo użalanie sie nic nie da. Słyszałem jak rozmawiali o ucieczce... Watpię, żeby się udało. Kieł jest ściśle kontrolowany. Tym bardziej nie uda się to jakiemuś zawadiace. Jednak dopóki nie usłyszę planu, nie będzie mowy o żadnej pomocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orin

Zamachując się kilofem mało nie uderzyłem człowieka pracującego za mną, cholernie ciężkie te badziewia.

Gdy w końcu zacząłem się przyzwyczajać do wagi narzędzia usłyszałem rozmowę Dargona z człowiekiem pracującym obok niego. Po skończonej wypowiedzi Dargona zabrałem głos:

- Wiecie co. Taka ucieczka ma szanse powodzenia jak jeden do miliona, przynajmniej jak na razie. Taki plan trzeba opracowywać dość długi czas na przykład miesiąc lub dwa. Należy zebrać odpowiednie materiały, opracować co do minuty warty strażników i do tego mamy tylko jedną szansę, jeśli by nam się nie udało uważali by na nas do końca naszego pobytu tutaj, czyli do śmierci. Jeśli coś wymyślisz to daj znać i następnym razem przedstaw nam resztę, jeśli da radę oczywiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chudzielec słysząc, że pewne zainteresowanie jego propozycja wzbudziła, zaczął trochę rzadziej uderzać kilofem w wybrane uprzednio miejsce, miast tego więcej mówić. Mówił wtedy, gdy inni pracowali a pracował wtedy, gdy strażnik podszedł za blisko. Dzięki temu jego słowa brzmiały mniej więcej tak:

- Kieł jest stary, bardzo stary. Marienburg dopiero powstawał, gdy skała wyciągała się ku niebu. To oni zbudowali na niej zamek, ten, w którym dziś pracujemy. Miał być miejscem dla statków, na handel, ochronę i takie tam.

Łup, łup.

- Nie wiadomo, co się działo potem. Zamek stał, ale statki przy nim nie cumowały. Winę zwalano na coś, co ponoć mieszkało w środku. Czasami jakiś idiota przyszedł tu, by zdobyć poklask innych i kaput, kończył bez wieści.

Stuk, łup.

- Ludzie mówią, że dawniej na zamku mieszkał czarnoksiężnik, którego demony pochłonęły za pychę i arogancję. Ale zostawił po sobie wszystkie sługi i chowańców, którymi zajmował się przez lata. Czasami wychodziły na polowanie i wtedy statki rybackie przepadały na dobre.

Stuk.

- Mówią też, że w podziemiach zbudowały one swe legowiska, łączące się z morzem. Można do nich dostać się tunelami.

Tu rozejrzał się na boki bardzo uważnie, czy aby na pewno nikt nie podsłuchuje i schylając się szepnął bardzo, bardzo cicho:

- One są prawdziwe.

Natychmiast stuknął w kamień raz, drugi i trzeci i pracował kilka chwil, nim nie podjął znów tematu:

- Wiemy, gdzie one są. Czasami słyszymy rozmowy strażników i patrzymy gdzie trzeba. Są w kopalniach, w zachodniej części, gdzie jest najwięcej rudy. Gdy przyjdzie nasza zmiana i będziemy tam pracować, zrobimy burdę i uciekniemy. Tunelami do legowisk, potem wodą do brzegu i w świat, jak Imperium długie i szerokie. Co wy na to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Knud

Jak dotąd przysłuchiwałem się rozmowie biernie, ale tego nie mogłem zignorować. Podchodzę do chłopaka.

- Chcesz powiedzieć, że uciekamy z miejsca, w którym za uczciwą pracę dostajemy jedzenie i mamy gdzie spać, przez miejsce pełne nie wiadomo czego gotowego nas zabić, aby dostać się do miejsca, w którym niezależnie od naszych chęci i wysiłków byle obdartus z ulicy może nam wepchnąć wygrzebany ze śmieci nóż między żebra, zabrać nam sakiewkę, a następnie upić się za nasze pieniądze? Dobrze zrozumiałem, czy coś pominąłem?

Łup, łup!

- Ale jeśli możemy w jakiś sposób dokopać tamu zakompleksionemu draniowi, zwącemu się Imperatorem, to możecie na mnie liczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dargon

Wiadomości o tajemnicy Kła wysłuchałem z autentyczną ciekawością. Kto by pomyślał, że jest to aż tak paskudne miejsce... Musiałem przyznać, że chudzielec jednak umie kombinować, ale jednocześnie zrobiło mi się go trochę żal. Przecież włażąc tam, jak nic sprowadzi na siebie oddech Morra. Jednak zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, do rozmowy włączył się cichy dotąd niziołek, ten sam przez którego mieliśmy kłopoty na stołówce. Grzecznie krusząc kilofem skałę poczekałem aż nieludź skończy swój niezbyt inteligentny wywód, który mógł stworzyć tylko ktoś z tak pokręconej rasy oraz zanotowałem w pamięci jego głęboką niechęć do Imperatora. Następnie przysunąłem się nieco bliżej człowieka.

- No, młody, przyznaje że udało ci się mnie zaskoczyć. Wymyśliłeś całkiem zgrabny plan, ale żeś chyba zapomniał o jednej z podstawowych rzeczy...

Łup, łup, łup

- Niech licho weźmie tych strażników. Po co oni tyle łażą? W każdym razie, rozumiesz, chodzi mi o to, co sam żeś powiedział. Jak niby chcesz przeleźć obok tych piekielnych monster, co? Jeśli mówisz dobrze, to to paskudztwo może się jeszcze okazać magiczne, a wtedy, możesz mi wierzyć jedno chapnięcie i człowiek ląduje u Morra. A ty chcesz pchać się prosto w ich paszcze łażąc po ciemnych i wąskich korytarzach?

Łup, łup, łup

- Mówię ci, daruj sobie jeśli ci życie miłe. Tu przynajmniej w jednym kawałku jesteś, najwyżej cię trochę sponiewierają, a tam? Idę w zakład, że ktoś taki jak ty ledwo skręciłby za róg i nawet plama by z niego nie została. Jesteś pewien, że aż tak chcesz ryzykować dla wolności? Powiedz, ilu was jest, co? Zresztą niech was będzie i dwudziestu! Bez broni i tak skończycie jako przekąska...

Łup, łup, łup

- Dlatego cię ostrzegam. Nawet gdybym przyłączył się ja, te dwa wszędobylskie niziołki i stękający przy kilofie elf, to nic nie zmieni. Spójrz na nich. Co taki pokurcz może zrobić rozwścieczonej bestii? Chyba najwyżej wskoczyć do gardzieli, kiedy reszta będzie uciekać gdzie pieprz rośnie. A elf? Daj spokój, to taki chudzielec, że nawet kilof ledwo trzyma...

Łup, łup, łup

A ja nie mam uprawiać zapasów z czymś, co ma macki albo inne takie. Aha, a jak mi powiesz, że kilof to świetna broń, to cię chyba wyśmieję. Już lepiej walczy się grabiami, niż tym - zakończyłem rozmowę i na powrót zająłem się rytmicznym uderzaniem kilofem, bo zauważałem że strażnicy zaczynają zwracać na mnie coraz większą uwagę.

Łup, łup, łup...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łup, łup. Chudzielec ogląda się nerwowo. Po jego lewej jakiś mężczyzna właśnie przerywa pracę i ociera pot z czoła. Zaraz później pada na ziemię po tym, jak strażnik kopie go z całej siły w tyłek. Lądując na kamieniach i pyle słyszy jeszcze:

- Der Itiot! Pracować, bo jak muter kocham, zatłukę!

Krótka ta przerwa sprawiła, że wszyscy zdwoili wysiłki, byleby odwrócić od siebie spojrzenia strażnika, wyraźnie szukającego powodu do uczynienia jednemu z więźniów krzywdy. Widząc, że tym razem musi się obejść smakiem i mrucząc coś pod nosem oddalił się kawałek.

Chudzielec kontynuował:

- Nie wiemy, co tam jest, ale po stokroć bardziej wolę ujrzeć oblicze Morra w paszczy bestii niż w oczach strażnika, który będzie mnie bił każdego dnia. Śmierć szybsza, łatwiej ją zniosę. Inni też.

Stuk, łup.

- Będziemy mieli broń. Każdego dnia jeden z nas jest w kuchni, w magazynach. Któryś przynosi jedzenie strażnikom, kręci się tam. Przyniesie nam co trzeba. Zwłaszcza, że mamy pomoc.

Łup.

- Nie wszyscy z pilnujących nas są zadowoleni. Niektórzy chcą więcej. Nie trafiają do nich nasze rzeczy, albo trafia za mało. Wykorzystamy to. Strażnik pomoże nam uciec, pomoże nam z jedzeniem i bronią. Za kilka dni przekonamy się, czy uda mu się znaleźć mapy. My mu pomożemy a on nam.

Łup.

- Uda się. Będziemy mieli broń i jedzenie, ubrania i czas na ucieczkę. Pomyślcie o tym, o życiu na wolności. Miasto jest duże, Imperium jest duże. Trwa wojna, można się ukryć i przeczekać a potem żyć spokojnie, z dala od chłodu celi.

Łup.

- My tak zrobimy. A wy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eldillor

Brzmi interesująco. Widać, że zbadal wyspę dobitnie, zna pare sztuczek. Jednak niepokoi mnie ten czarnoksieznik, jego potworyi to przejscie pod ziemia. Moze tam byc cos grozniejszego niz nam sie moze wydawac. A no i ten straznik. Jakos im nie ufam od czasu bijatyki w stolowce.

-A kiedy zamierzacie to zrobic? Chce wiedziec ile mam czasu.

Puk,puk.

Kamień zleciał mi na stopę. Na bogów, jescze brakowało mi opuchniętego palca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orin

Jak sam powiedziałeś, lepiej jest zginąć szybko, pożartym przez jakieś paskudztwo niż być pobitym na śmierć przez strażnika dlatego warto zaryzyko...

Łup! łup! Kiedy zamachnąłem się trzeci raz przez przypadek uderzyłem przechodzącego za mną strażnika w nogę. Zawył z bólu, już wiedziałem co się szykuje.

...wać. Dokończyłem przerażony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dargon

-... No i masz, to swoje zakatowanie na śmierć - rzuciłem krótko do chudzielca patrząc na wyczyny niziołka - Przez to twoje wywrotowe gadanie mikrus zagapił się i zaraz możesz go mieć na sumieniu... - szepnąłem i podeszłem bliżej Orina przeklinając w duchu moją bezusadnioną pomoc słabszym. Miękki się robię, nie to co kiedyś... - uśmiechnąłem się do wspomnień i powiedziałem z westchnieniem tak, by i niziołek i chudzielec mnie usłyszeli - W każdym razie, jestem z tobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eldillor

Co on robi? Na bogów, ten niziołek jest jakimś wielkim pechowcem. No cóż, zdarza się. Ale czy strażnik w ogóle coś mu zrobi? Może jednak strażnik jest na tyle mądry, że wie o tym, że lepiej nie zadzierać z więźniami. Cóż, ludzie są dziwni, widać to na każdym kroku. Postaram się im pomóc, lecz wolałbym pokojowe rozwiązanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...