Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EGM

EGM w sosie własnym

Polecane posty

Kiedyś, w czasie kampanii w Afryce, gdy żołnierze Afrika Korps stanęli i usiedli by odpocząć, Rommel wyszedł z samochodu i krzyknął do nich, że tak ich kopnie w dupę, jeśli nie ruszą dalej, że wylądują od razu w Kairze :)

Miał chłop dar przekonywania ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EGM musze sie kiedys z toba wybrać na impreze miłośników fantasy w Zielonej Górze, to dla mnie problem nie będzie, bo mam tam rodzine i nie raz do nich przyjeżdzam :P

No to masz sprawę załatwioną w 50%. Pozostaje Ci jeszcze tylko przekonać mnie do wspólnego wyjazdu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kardynał de Rohan (ten od afery z naszyjnikiem) podróżując po Bratanii w jednej z wiosek znalazł młynarza niesłychanie podobnego z twarzy i postury do króla Ludwika XVI. Zabrał go na dwór i przestawił królowi.

- Powiedz mi, mój dobry człowieku - zapytał kmiota król - czy twoja matka nie pracowała przypadkiem w pałacu?

- Matka nie - odparł młynarz. - Ale ojciec był stangretem Najjaśniejszej Pani...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupuję.

Zwracanie się per "pan" jest jeno wyrazem mojego wielkiego szacunku względem pa.. Waszych recenzji i nie tylko.

Szczerze? Byłem głupi. Dlaczego wcześniej nie sięgnąłem po książki ASa? Toż wczoraj a raczej dzisiaj do 2.00 siedziałem przy "Mieczu...". Ech, tak się to szybko czyta w dodatku nieprzyzwoicie ciekawie...

Pa..Generale mówiłeś kiedyś( czy raczej pisałeś), że AS "sprzedał" Wiedźmina do Hollywood. Czy to były tylko żarty, czy fakty?

A jak sobie pomyślę, że AS to dopiero początek polskiej fantasy/sci-fi... Oby tak dalej. Aha- to jest ta "Zadra", o której wspominałem: http://esensja.pl/ksiazka/recenzje/tekst.h...76&strona=4

Na samym początku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Generale mówiłeś kiedyś (czy raczej pisałeś), że AS "sprzedał" Wiedźmina do Hollywood. Czy to były tylko żarty, czy fakty?

A jak sobie pomyślę, że AS to dopiero początek polskiej fantasy/sci-fi... Oby tak dalej...

Wiesz, Aragloinie, od Sapkowskiego tego nie słyszałem, ale mówił mi o tym jeden ze starych redaktorów "Nowej Fantastyki". Rozmowa była przy ognisku i piwie w Nidzicy, ale nie sądzę, żeby kłamał. Z drugiej strony przekonałem się już kilka razy, że wielkim pisarzom często się zaciera granica pomiędzy fantazją a rzeczywistością. Jest taki jeden np. który po kilku piwach opowiada wstrząsającą historię o tym, jak był najemnikiem w Kongo (musiał mieć wtedy z pięć, czy siedem latek) i brał udział w egzekucji zdrajcy ("... i wiesz stary, do dziś pamiętam te jego wybite zęby, jak pryskały po łazience, w której my go butami, butaaaami..."). Wracając do Sapkowskiego, godzi się rzec, że od sprzedaży praw ekranizacji, do niej samej droga jest diablo daleka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Sapkowski się sprzedał czy nie to nie zmienia faktu że wykreował jedną z najważniejszych postaci w polskiej literaturze.

PCSie, jest taki ładny skrót IMHO (In My Humble Opinion), który można nawet pogłębić (co Ci zalecam) do IMVHO (In My VERY Humble Opinion). Przemyśl to sobie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zagadki chyba zbyt trudne ;p

1. dr Chang do Floyda

2. Nanizani na gałęziach żelaznego drzewa, tak 'kończyli'.

Nieofftopowo:

Mam cudowny pomysł - powiedział Edisonowi pewien młody człowiek.

- Chcę wynaleźć uniwersalny rozpuszczalnik: ciecz, która będzie rozpuszczać każdy materiał. Ale nie mam srodków na realizację tej idei.

- Uniwersalny rozpuszczalnik? - zdziwił sie Edison. - A w jakim naczyniu będzie go pan trzymał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam cudowny pomysł - powiedział Edisonowi pewien młody człowiek.

- Chcę wynaleźć uniwersalny rozpuszczalnik: ciecz, która będzie rozpuszczać każdy materiał. Ale nie mam srodków na realizację tej idei.

- Uniwersalny rozpuszczalnik? - zdziwił sie Edison. - A w jakim naczyniu będzie go pan trzymał?

Dzięki, Crucesie...

Ja bym odpowiedział Edisonowi, że istnieją przynajmniej dwa sposoby na przechowywanie idealnego rozpuszczalnika.

Proszę, podawajcie, o wojownicy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... mogłyby to być dwa naczynia z dwoma płynami, które po zmieszaniu się dawałyby idealny rozpuszczalnik ;)

A może w miejscu gdzie nie ma grawitacji? ^_^

Owszem, Dogmeacie, jest to jedno z rozwiązań. Drugim byłoby np. zamrożenie rozpuszczalnika...

Czy Sapkowski się sprzedał czy nie to nie zmienia faktu że wykreował jedną z najważniejszych postaci w polskiej literaturze.

Sprzedał się? No litości, napisał książkę to może sobie robić z nią co chce. Czy ktoś normalny gdyby dawali mu np. 5 mln dolarów za prawa do ekranizacji odmówiłby bo "nie chce się sprzedać kapitalistyczno-liberalnemu Hollywood?"

Oczywiście, że masz rację. Wszyscy prawdziwi artyści są "sprzedajni", tylko nieudacznicy tworzą "sztukę dla sztuki". Michał Anioł potrafił się zawzięcie wykłócać o wysokość wynagrodzenia, Leonardo kazał sobie płacić za obrazy jak za zboże - i bardzo dobrze, że się cenili.

A, i wyjście z brawkiem...

Moje ulubione powiedzenie G.B. Shawa:

"Zamieniłem kilka zdań z pewnym idiotą... i czuję, że zgłupiałem..."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że masz rację. Wszyscy prawdziwi artyści są "sprzedajni", tylko nieudacznicy tworzą "sztukę dla sztuki". Michał Anioł potrafił się zawzięcie wykłócać o wysokość wynagrodzenia, Leonardo kazał sobie płacić za obrazy jak za zboże - i bardzo dobrze, że się cenili.

Generale, nie wziąłeś pod uwagę jednego czynnika... Nikt nie powiedział, że Sapkowski się wykłócał, może od razu mu tyle zaoferowali (ja akurat się nie orientuje). A wątpie, że taki Leonardo nie zgodziłby się gdyby na wejściu oferowali mu 5 milionów w dobrej walucie...

Idać dalej:

W Londynie w czasie II wojny światowej na jednym z domów umieszczono napis: Zapisz się do wojska, do sekcji skoczkow spadochronowych. Teraz bardziej niebezpiecznie jest przejść przez ulice, niż skoczyć ze spadochronem. Pod spodem ktoś dopisał: Chętnie bym sie zapisał, ale biuro jest po drugiej stronie ulicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że masz rację. Wszyscy prawdziwi artyści są "sprzedajni", tylko nieudacznicy tworzą "sztukę dla sztuki". Michał Anioł potrafił się zawzięcie wykłócać o wysokość wynagrodzenia, Leonardo kazał sobie płacić za obrazy jak za zboże - i bardzo dobrze, że się cenili.

Generale, nie wziąłeś pod uwagę jednego czynnika... Nikt nie powiedział, że Sapkowski się wykłócał, może od razu mu tyle zaoferowali (ja akurat się nie orientuje). A wątpie, że taki Picasso nie zgodziłby się gdyby na wejściu oferowali mu 5 milionów w dobrej walucie...

Dogmeacie, nie przypisuj mi słów, których nie napisałem. Ja nawet nie wiem na pewno, czy A.S. sprzedał prawa do ekranizacji - poparłem tylko poprzednika w tym, że każdy artysta ma prawo robić ze swoim dziełem, co zechce. A kiepski mistrz ten, co nisko się ceni - zerknij na moją sygnaturkę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historyjka dla Pezeta (mam ich jeszcze sporo...)

Swego czasu nakręcono w ZSRR film "Lenin w Październiku". Oczywiście był obowiązkowo na ekranach każdego polskiego kina "od gór bałtyckich, do Lamansza".

Sam widziałem w Warszawie na pewnym słupie ogłoszeniowym plakat tego filmu. Pod wielkimi literami LENIN W PAŹDZIERNIKU ktoś dopisał czarnym mazakiem "...a koty w marcu!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedna historyjka dla Pezeta :D

Akademia Sztuk Pięknych ZSRR ogłosiła konkurs na obraz pt. "Lenin w Poroninie". Jeden z obrazów wzbudził pewne podejrzenia członków jury. Wezwano malarza, żeby wytłumaczył jurorom, co takiego namalował. A namalował scenkę rodzajową. Wnętrze jakiegoś pokoju i leżących na łóżku dwoje nagich ludzi, którzy raczej nie czytali Biblii, tylko zawzięcie realizowali podstawową zasadę Nowego Testamentu (" ...po tym poznają, żeście uczniami moimi, że miłość mieć będziecie jedni ku drugim...")

- Powiedzcie nam, towarzyszu artysto - zaczął przewodniczący jury - kim jest ta roznegliżowana dama?

- To oczywiście towarzyszka Nadieżda Krupska - wyjaśnił artysta tonem człowieka rozmawiającego z niedorozwiniętym.

- A ten chudy facecik z koźlą bródką to niby ma być towarzysz Lenin?

- Nie, to jest towarzysz Feliks Edmundowicz Dzierżyński.

- A LENIN GDZIE?

- No... w Poroninie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu nakręcono w ZSRR film "Lenin w Październiku". Oczywiście był obowiązkowo na ekranach każdego polskiego kina "od gór bałtyckich, do Lamansza".

Sam widziałem w Warszawie na pewnym słupie ogłoszeniowym plakat tego filmu. Pod wielkimi literami LENIN W PAŹDZIERNIKU ktoś dopisał czarnym mazakiem "...a koty w marcu!"

Idąc tropem Generała przypomniała mi się jeszcze jedna:

Pewnego razu grano nową symfonię Feliksa Mendelssohna. Jeden ze słuchaczy, który nie za bardzo przepadał za jego muzyką, przed koncertem dopisał na afiszu: Haydn, Mozart, Bethoven bardziej mi się podobają.

Po koncercie przeczytać można było jeszcze jeden dopisek: Mnie także! - Feliks Mendelssohn

Nasze rodzime:

Wysiadając z taksówki, Wojciech Kossak dał szoferowi dziesięć złotych napiwku.

- Córka pana profesora dała mi wczoraj dwadzieścia - mruknął szofer.

- Ona może, bo ma bogatego ojca. A ja jestem sierota...

Jeszcze w czasach carskich poszedł Józef Pankiewicz do urzędu załatwić jakąś sprawę.

- Wasza familia? - pyta urzędnik.

- Pankiewicz - usłyszał odpowiedź.

- Dobrze, dobrze, każdy Polak to pan. Piszy Kiewicz - zwrócił się do kancelisty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże aktualna, jedna z moich ulubionych:

Pewnego razu Cyprian Kamil Norwid przeglądał gazety, a obecny przy tym przyjaciel zapytał:

- Jest coś nowego?

- Owszem.

- Co?

- Data.

Generale dlaczego tyle tych historyjek dedykujesz Pezetowi?:) Specjalne względy ma czy cuś?

I pytanie: Czy "Na Szkarłatnych Morzach" jest równie dobre jak "Kłamstwa..." ? Zastanawiam się na co roztrwonić pieniądze i tak mnie coś pociąga ta książka:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I pytanie: Czy "Na Szkarłatnych Morzach" jest równie dobre jak "Kłamstwa..." ? Zastanawiam się na co roztrwonić pieniądze i tak mnie coś pociąga ta książka:)

Ja uważam, że jest lepsza, mój przyjaciel twierdzi, że nieco gorsza. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom...

A dlaczego niektóre anegdotki dedykuję Pezetowi? Zechciej zwrócić uwagę na wspólny mianownik tych anegdotek... Antykomunistom też się należy odrobina zdrowego śmiechu, prawda?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje ulubione powiedzenie G.B. Shawa:

"Zamieniłem kilka zdań z pewnym idiotą... i czuję, że zgłupiałem..."

Wiktor Hugo oświadczył kiedyś po powrocie do domu:

"Wymieniłem właśnie poglądy i koncepcje z panem iks i dziwna sprawa - w głowie mam zupełną pustkę."

Amerykańskiego malarza, Jamesa Whistlera, zapytano kiedyś, czy to prawda, że zna osobiście angielskiego króla.

- Skąd wam to przyszło do głowy? - zdziwił się malarz.

- Sam król o tym mówił...

- Król się tylko tak chwali - odpowiedział Whistler.

A propos ironicznych dopisków:

"W kilku wspomnieniach pojawia się opowieść o tym, jak w redakcji "Cyrulika Warszawskiego" leżał w widocznym miejscu terminarz Lechonia z wpisanymi notatkami w rodzaju: garden party w amb. franc., przyjęcie u lady M-M., bal w MSZ - i tak dalej. Słonimski porobił tam kiedyś dopiski grubym ołówkiem: umyć zęby, zmienić gacie, umyć nogi..."

(Andrzej Zawada, Dwudziestolecie literackie)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...