Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

;D

Witam, panie Generale. Widzę, że tu dyskusja ciągle się rozwija... jak to możliwe, iż pominąłem tę część forum?

No cóż, przedstawiać się nie ma po co, toż mój nick widocznym jest...

Zastanawiam się, jak by tu wkroczyć do dyskusji a zarazem wnieść do niej coś nowego...

Ale patrzę, i widzę tytuł: "EGM w sosie własnym". Pominę ten niezbyt udany akcent humorystyczny - chodzi mi o "pytania". Otóż w większości tematów, które są przeznaczone do męczenia redakcji CDA, jest słówko "pytania". U ciebie tego nie ma. Czyli można dyskutować, a nie jeno silić się na pytania, które nic nowego nie wniosą do dyskusji, i cieszy mnie to.

Ale ja mam 62 lata...

To mną wstrząsnęło :ohmy:

62 lata... I pan gra w gry? No cóż, mogę jedynie pogratulować...

około siedmiu i pół tysiąca książek.

To również mną wstrząsnęło :ohmy:

Ja sam przeczytałem nie więcej niż 300 książek włącznie z lekturami... Znowu pozostaje mi pogratulować...

Ach, ja piszę, a tu czekają na mnie nieodrobione lekcje... Wrócę do dyskusji później, najpierw muszę uporać się z obowiązkami...

Pozdrawiam,

Matrix

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Zrobiłem mały research i wychodzi mi na to, że jest nieco na odwrót. Słówko dawg jest kolokwialną wersją słowa dog. I jak to mówią słowniki etymologiczne - attested from 1898. Nie mam specjalnie powodu by nie wierzyć etymologii, a i me English skill podpowiadają mi, że:

- na ziomka można mówić 'dog'; lecz

- na psa nie za bardzo się mówi 'dawg'.

Savvy?

To słówko jest wyciągnięte z całego odłamu języka angielskiego jakim jest http://en.wikipedia.org/wiki/African_Ameri...nacular_English

I nie sądzę, by szanowany businessman z rolexem z manhattanu mówił do swojego kolegi "ey dog, that dow jones ish be mad hot dog, mad hot, i tell you yo". :wink:

Jak większość słów z tego zacnego odłamu żyło długo swoim życiem, i zatraciło pierwotne znaczenie.

"an African American Vernacular English word used to apply to close friends", raczej bym tego z psami nie wiązał.

Ale proponuję skończyć temat bo wątpię, by Generał życzył sobie tu niezwiązanej z nim gadki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7.500... To dlatego tak wymiatasz (wymiata pan) w Z&Z... Ja też jedną tygodniowo, ale od krótszego czasu... jako czternastolatek czytam od... sześciu lat? Chyba tak... Według twojego wzoru to 900... Zresztądo niektórych wracam (kwartet mistrzów: Pratchett, Gaiman, Łukjanienko, Pilipiuk).

Ten "sos własny" sugeruje zamiłowania kulinarne... mam rację?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i przeglądam ten ciekawy wątek. Nawet bardzo mnie zainteresował, więc dołożę swoje trzy grosze.

Na początek:

...w Polsce murzyn jest ciekawostką którą widzimy na ulicy/dworcu/przystanku/kinie, raz na jakiś rzadki czas.

W tym przypadku masz rację, chociaż w większych miastach jest to coraz częstszy widok.

Strasznie przyczepiliście się rasy czarnej, a problem nie tylko związany jest z Murzynami. Ale dla ciągłości wątku to od nich zacznę. Chciałem nawiązać do filmu "Chłopaki nie płaczą" ale EGM mnie ubiegł. Ale nie martwcie się, mam jeszcze kilka atutów w rękawie.

Dla jasności trzeba najpierw sobie wyjaśnić skąd się wzięli Amerykanie. Są to potomkowie pierwszych kolonistów. Anglików, Hiszpanów (słynny Cortez), Francuzów. Jest to taki mix tych trzech narodowości (wymieniłem tylko te najważniejsze)- ciekawe połączenie. Ile cywilizacji musiało zakończyć swoje istnienia aby powstała Ameryka? Inkowie, Majowie, Aztekowie,...Indianie (do nich jeszcze wrócę). Działania militarne potrzebują dobrego zaplecza logistycznego, a tym zapleczem byli (za przeproszeniem) właśnie Murzyni. Dajcie mi przykład bardziej wykorzystywanego narodu, w tym przypadku całej rasy. Choćby jaki nie był człowiek, zawsze będzie w nim ta cząstka niegodziwości, pozostałość po Adamie i Ewie. Ta niegodziwość, sprawiła iż określenie Murzyn, jeszcze do niedawna było równoznaczne, a raczej nasuwało na myśl niewolnictwo. Teraz już tak tego się nie odczuwa, ale Afroamerykanie (Ciekawe określenie, dlaczego np. Europejczyków nie nazywać "Euroamerykanami"?), mają za co być obrażeni.

Wracając do Amerykanów.

Kojarzy ktoś Święto Dziękczynienia?

Wszyscy przedstawiają je jako podobne Bożemu Narodzeniu (piękne, pozytywne święto). A co wydarzyło się tak naprawdę, że zostało upamiętnione świętem narodowym? Nie chcę zmieniać historii, bo może się to komuś nie spodobać... Święto upamiętnia "sojusz" Indian z kolonistami (ponoć Indianie nauczyli kolonistów polować na indyki) i zaprzestanie przez tych pierwszych brania skalpów od poległych- czy czasem to nie biały człowiek brał skalpy Czerwonoskórym? Amerykanie zawsze byli i będą Amerykanami. Nie uważam, iż są źli, ale dobrzy też nie są.

Po co takie zakłamania w ich historii (Zniszczyli kilka cywilizacji- nie, to Indianie są wszystkiemu winni- tak, wykorzystywali Murzynów- przecież ktoś musiał nieś bagaże...). Gnębili kiedyś rasę Murzynów to niech teraz płacą za swoje winy. Owszem niektórzy z Afroamerykanów mogą przesadzać, zakazując tej, czy owej książki itp. Ale to tylko ludzie, jak inni. A jak już wspomniałem mają o co się spierać. Powiecie, że niby czemu dzisiejsza Ameryka ma odpowiadać, za błędy swoich przodków- niech jeszcze Niemcy odpokutują Żydom- nie. Oni już to zrobili, przyznają się do błędy i potępiają Hitlera czy holokaust. A co zrobili Amerykanie w swojej sprawie? Nic. Jedyne co można o nich powiedzieć, to tyle, że dalej nieśli śmierć. Poligon doświadczalny w Wietnamie- 1957-75 rok. Do dziś nie do końca wiadomo po co bili się tam z Ruskami (i Chinami), a ucierpieli tylko na tym Wietnamczycy. A Irak? Bagdad? Itp.

Ogólnie mam negatywne mniemanie o narodzie Amerykańskim, ale to tylko moje osobiste zdanie i nie mam zamiaru nikogo obrażać. Kontynent Amerykański jest praktycznie jedynym "dziko" skolonizowanym skrawkiem na naszej planecie. Skolonizowanym w bestialski sposób przez mieszankę kilku narodowości, niezbyt trafnie dobranych.

Nom, trochę tego skleciłem, ale jest coś co mnie nurtuje. Może mi ktoś napisać co takiego złego w przeszłości zrobił naród Polski? Czy karty naszej historii są splamiony czymś na skalę np. holokaustu, czy wypraw krzyżowych?

-------------EDIT---------------

Ale proponuję skończyć temat bo wątpię, by Generał życzył sobie tu niezwiązanej z nim gadki.

Przepraszam, za mojego przydługiego posta w jeszcze tym temacie :)

Ale nie zauważyłem Twojej prośby, gdyż właśnie pisałem owy post....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm... zawsze przecież można odpowiedzieć wymijająco, np: "A w ryja chcesz?" :icon_biggrin: ...

Taka odpowiedź chyba jednak najbardziej pasuje do pytania nieodpowiedniego. Lepiej żeby użytkownicy, którzy nadal się uczą, nie potraktowali tego zbyt poważnie, w końcu w szkole wiele jest trudnych pytań. A w razie czego to właśnie na Was, Generale, spadnie cała wina i odpowiedzialność za deprawowanie dziatwy. Chociaż podejrzewam, że za bardzo się tym nie przejmujecie, mając już na sumieniu wiele niewinnych duszyczek. ;]

Ale proponuję skończyć temat bo wątpię, by Generał życzył sobie tu niezwiązanej z nim gadki.

Słusznie, w końcu wnosząc z podpisu, nie jest osobą przesadnie skromną. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co zrobili Amerykanie w swojej sprawie? Nic

czy ja wiem, przecież teraz nawet prezydenta mają czarnoskórego (wiem, że jest lightskinned).

I to nie tylko czarnoskórzy go wybrali na kadencję, nawet oni nie mają takiej mocy.

Przemiana światopoglądowa dokonała się juz jakis czas temu. Dziś Rosa Parks byłaby drobnym wydarzeniem na 22 stronie dzienników.

Afroamerykanie są trochę przewrażliwieni, np. dowcipy o czarnoskórych rzadko uchodza na sucho białym (białoskórym jak komuś nie pasuje), teraz na patelni są latynosi, którzy szturmują granicę amerykańską.

Już są potężniejszą grupą niż czarnoskórzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale proponuję skończyć temat bo wątpię, by Generał życzył sobie tu niezwiązanej z nim gadki.

Nie, aż tak zarozumiały nie jestem. Zawsze miło jest dowiedzieć się o czymś nowym. A, mam pytanie do wszystkich mających ochotę odpowiedzieć. Tłumaczyłem niedawno książkę, w której autor z lubością używał określenia "artyleria" na wszelkiego rodzaju średniowieczne trebusze, onagry, balisty i inne machiny miotające. Unikałem tego w tłumaczeniu, sądzę bowiem, że w języku polskim "artyleria" to raczej działa (broń palna). Pani redagująca tekst przywróciła tę nieszczęsną artylerię. Na domiar wszystkiego autor kazał oddziałom kuszników strzelać na komendę "Fire!", co moim zdaniem jest idiotyzmem i anachronizmem (w innych książkach łucznicy i kusznicy strzelają na komendę "Loose!" - co w końcu ma sens). I oczywiście pani redaktor przywróciła komendę: "Ognia!" tłumacząc się wiernością oryginałowi. Ba, zarzuciła mi nawet brak kompetencji.

Pytanie: kto miał rację, ja, czy pani redaktor? Kwestia raczej retoryczna, bo książka jest już w księgarniach, ale mocno mnie to uwiera.

Jakby ktoś czytał "Imperium Czerni i Złota" niech wie, że cała terminologia (a osobliwie nazwy ras) jest dziełem pani redaktor.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do artylerii to 100% racji Generała. nawet pwn przychodzi z pomocą

1. ?formacja wojskowa, której podstawowym uzbrojeniem są działa o dużym zasięgu lub niektóre rodzaje broni rakietowej?

2. ?uzbrojenie wojsk artyleryjskich?

natomiast co do "ognia!" to nie wiem.

jak brzmiałaby komenda "fire at will" dla łuczników? "loose at will"? nie wiem, czy to dobrze brzmi, ale tłumaczem nie jestem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do artylerii się nie wypowiem, jednakże odczuwam nieodpartą chęć zabrania głosu w sprawie owej niewygodnej komendy "fire!". Otóż okrzyk "ognia" wywodzi się od broni palnych, gdyż te wcześniejsze wersje broni wyrzucały charakterystyczny "języczek" ognia, kiedy się z nich strzelało. Jak słusznie powiedział pan Generał, pasowała by komenda "loose", czyli "wypuścić" strzały. Ja także myślę, iż może być komenda "launch", ale to również bardziej kojarzy się z "odpalaniem" np. rakiet. pan Generał ma rację, takie jest moje zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atomie, przepraszam, ale zauważyłem twój tekst dopiero teraz. Cztery dni temu skończyłem tłumaczenie książki i robię sobie trochę luzu.

Widzisz, Atomie, zechciej zauważyć, że rasizm jako taki to wynalazek Jankesów. Hiszpanie na przykład w Meksyku czy Peru nie uważali za ujmę małżeństw z Indiankami. Francuzi w Kanadzie znacznie lepiej dogadywali się z Indianami, niż Jankesi (vide Pontiac). Ciekawe, dlaczego tak było? Może to dziedzictwo purytanów?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem z jednej strony pani redaktor pokpiła sprawę. Z drugiej zaś... wątpię, by więcej niż pięć procent czytelników zauważyło, że coś jest nie tak. Na ten przykład sam dopiero po dłuższej chwili zaskoczyłem, kiedy w Drużynie Pierścienia trafiłem na porównanie jakiegoś zjawiska czy postaci (nie pamiętam już) do... pociągu. ;]

EDIT

A to i ja sobie zedytuję, a co.

Atom, skoro piszesz, że znasz się na tego typu sprawach, to pewnie Ty i owa pani redaktor macie rację. Problem jednak właściwie pozostaje, bo ja czytając tę książkę pomyślałbym 'dziwnie jakoś, mogli to inaczej napisać'. I tak pewnie też pomyślałoby więcej osób. Pomimo tego, że wszystko jest w porządku. Nie sprawdzałbym w słownikach, co tak naprawdę oznacza słowo 'artyleria', będąc przekonanym, że już to wiem. ;] W związku z czym myślę, że można było mimo wszystko użyć innego określenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tony. Zastanawiałeś się dlaczego wybrali czarnoskórego prezydenta?

Owszem mogę się mylić, ale według mnie, chcieli, tzn. władza USA chciała mieć jakże znaczną (jeszcze), grupę społeczną w swoim państwie po swojej stronie. Dzisiejsza historia nie zmierza ku dobremu, a jak już wspominałem, Amerykanom nie wiodło się jeszcze do niedawna tak dobrze z Murzynami. Więc nie chcą popełnić kolejnego błędu i potencjalnego wroga przeciągają na swoja stronę i tworzą sobie kolejnego sojusznika. Wybór Obamy na głowę państwa to tylko zagranie polityczne, który niesie ze sobą więcej korzyści niż strat.

EGM. Nie chwaląc się jestem niezależnym pisarzem, akurat tak się składa iż piszę głównie opowiadania o wojnach (przeważnie o II WŚ). Używałem już pojęcia artyleria i to nie odnośnie dział czy haubic, a rodzaju jednostki wojskowej. Więc według mnie racje są podzielone. Ty masz rację w sprawie "Fire!"/"Loose!", a pani redaktor w sprawie artylerii.

Artyleria w wojsku (książkowym wojsku ;)), jest raczej określeniem możliwości oręża, tzn. chodzi o atakowanie z bezpiecznej pozycji na dalekie odległości. A trebusze, onagry, balisty właśnie takie są. Artyleria jest też głównie stacjonarna, a jeśli już samobieżna (tzn. 10 koni pociągowych :)), to wiąże się z tym masa problemów (w odniesieniu do średniowiecza).

--------EDIT--------

Obaj mamy coś problem z zauważaniem naszych postów :)

Jankesi faktycznie nazwali rasizm, ale go nie wynaleźli. Rasizm był zawsze, tyle że nie zawsze odnosił się do ludzi. Rasizm, jest ubliżaniem, oczernianiem, jakiejś rasy, gatunku czy nawet poglądów. Weźmy na patelnię te gatunki. Zanim odkryto Afrykę, tzn. z eksplorowano, czy "znaleziono" inne rasy niż biała. Rasizm mógł odnosić się do np. koni, konie czystej krwi i mieszańce. Fakt, to niezbyt mądry przykład, ale dowodzi, że namiastka rasizmu istniała zawsze, zanim go nazwano po imieniu.

"...rasizm jako taki to wynalazek Jankesów. Hiszpanie na przykład w Meksyku czy Peru nie uważali za ujmę małżeństw z Indiankami. Francuzi w Kanadzie znacznie lepiej dogadywali się z Indianami, niż Jankesi"

I z tych trzech narodów oto powstała Ameryka. Niebezpieczna mieszanka, w której nikt się nie dogada z racji na odmienne poglądy... :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atom, bywam na amerykańskich forach, także tych na których wypowiada się sporo czarnoskórych osób.

Obama nie jest tam wcale taki wielbiony, nie sądzę, by tych radykalniejszych afroidealistów nawet Obama przekonał.

Sugerujesz, że jego wybór to spisek?

Zobacz, jaką drogę Polacy maja do pokonania. Czarnoskóry prezydent RP? może w 2250.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artyleria w wojsku (książkowym wojsku ;)), jest raczej określeniem możliwości oręża, tzn. chodzi o atakowanie z bezpiecznej pozycji na dalekie odległości. A trebusze, onagry, balisty właśnie takie są. Artyleria jest też głównie stacjonarna, a jeśli już samobieżna (tzn. 10 koni pociągowych :)), to wiąże się z tym masa problemów (w odniesieniu do średniowiecza).

Atom, masz rację w tym sensie, że pojęcie "artyleria" - według rozmaitych "cyklopedii" oznaczało w przeszłości machiny miotające. Ale teraz to jakoś kole słuch...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę jeno pospekulować odnośnie pani Redaktor, której prawdopodobnie zależało jedynie na utrzymaniu posady, przez co usiłowała upewnić się, iż wszystko jest dopięte na ostatni guzik, i postanowiła, iż nie będzie podejmować ryzyka i przetłumaczy wszystko dosłownie, żeby nie było nieścisłości i rozbieżności między książką angielską oraz przetłumaczoną na polski.

Odnośnie Murzynów i Afroamerykanów, mogę jedynie oznajmić, że rasistą nie jestem, i że wybieranie prezydenta na zasadzie "bo jest czarny" mija się z celem, gdyżcelem zazwyczaj jest dobro kraju. Powinno się wybierać na takie stanowiska osoby kompetentne. I ja nie próbuję powiedzieć, że Barack Obama jest niekompetentny - jeno że mam nadzieję, że wybranie jego było dobrym wyborem.

Panie Generale, czy zaiste jest pan generałem w "prawdziwym życiu", czy jeno w swej ksywce?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tony. Nie sugeruję spisku. Uważam tylko, że Amerykanom było wygodnie wybrać Obamę, równie dobrze mógłby to być ktoś inny, byle tylko należał do Rasy Czarnej. To czysta polityka. Oglądałeś film "Kariera Nikodema Dyzmy"? Na pewno. Chodzi mi o jedną z ostatnich scen kiedy Nikoś zostaje premierem. To tylko film i w dodatku komedia, ale sam chyba przyznasz, że zawiera pewien przekaz.

EGM. No tak. Można powiedzieć, a raczej napisać, masło maślane. Najlepiej zrobisz (a może już zrobiłeś), jeżeli przetłumaczysz tak, żebyś Ty jako przyszły potencjalny czytelnik był z przekładu zadowolony. Chodzi o to aby dany fragment nie stracił sensu i jednocześnie był zrozumiały dla niezbyt rozgarniętych czytelników :) Wiele osób, tłumaczy, umieszcza pod koniec tłumaczonego tekstu wyjaśnienia, dlaczego coś przetłumaczyli tak, a nie inaczej itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Generale, czy zaiste jest pan generałem w "prawdziwym życiu", czy jeno w swej ksywce?

Santa Porca!

Wielokrotnie już się tłumaczyłem, że choć byłem oficerem zawodowym, nie zostałem "zgeneralizowany". Ksywkę "Generała" wymyślił Robert Szmidt, autor kilku całkiem niezłych książek i były naczelny miesięcznika SF. Ponieważ potrafił wymyślać znacznie gorsze ksywki (np. jednemu z moich przyjaciół - nie powiem któremu - narzucił ksywkę "Jajcenty", albo "Jajcek"), nie protestowałem - i jakoś tak zostało.

Uprzedzając kolejne nieuchronne pytanie - w przepastnych archiwach MON "jestem notowany" jako kapitan rezerwy, co zawdzięczam skłonności do zadawania przełożonym niewygodnych pytań.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MatrixOneBNR. Twoja teoria jest możliwa, ale czy nie naraziła by swojej posady także olewając książkę, przecież lepiej chyba odłożyć premierę i wydać dopracowane wydanie, niż potem tłumaczyć się czytelnikom, dlaczego coś jest tak, a nie tak. A czytelnik zawsze ma rację. Po pierwsze, książka jest dla niego, po drugie, czytelnicy mają przewagę liczebną :) Raz już się o tym przekonałem, kiedy po opublikowaniu mojego opowiadania (jedne z pierwszych), ze względu na mój, jeszcze w tedy brak doświadczenia, okazało się że większość czytelników zgubiła się w fabule, która dla mnie były genialna, ale dla zwykłych czytelników mocno zagmatwana z tonami niezrozumiałych pojęć. Musiałem wszystko napisać jeszcze raz- trzeba się było za pierwszym razem tak śpieszyć z publikacją?

-----------------

"Jajcenty"?, "Jajcek"? A tak, Jajec. Jak ktoś oglądał Kwiatkowskiego, to skojarzy.

Niewygodnych pytań? Ciekawe. Zanotowałem. Zapisane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz, jaką drogę Polacy maja do pokonania. Czarnoskóry prezydent RP? może w 2250.

Biali są w USA mniejszością (albo "za chwilę" będą, zależy w które statystyki wierzyć). Polska jest krajem - w zasadzie - jednolitym narodowościowo (mniejszości ogółem stanowią mniej niż 5% ludności).

Czyli: sprowadź do nas ~20 mln "osób o wysokiej pigmentacji"(*) to pogadamy na temat czarnego/zółtego/zielonego prezydenta RP.

(*) - nie mam pojęcia czy to określenie trafiło już na indeks z tytułu "polityczniej niepoprawności".

A w temacie "artyleria". Moim zdaniem tłumaczenia ma być zrozumiałe dla współczesnego słuchacza / czytelnika. Więc co z tego że np. słowo "ostrzał" wywodzi się z epoki odleglejszej niż komenda "ognia!", skoro oba są współcześnie używane. Ważne jest ich obecne rozumienie, a nie przyczyny dla których jedne formy (zwroty) zostały zachowane w używanym słownictwie a inne obumarły. Oczywiście można i trzeba celowo użyć zwrotów archaicznych, ale bez przesady bo w pewnym momencie napotkamy na barierę czytelności ("zrozumiałości") tekstu.

.. ależ namotałem ;)

Więc tak: Pani Redaktor moim zdaniem miała częściowo rację w przypadku "fire!". Tylko częściowo, ponieważ "loose!" nie jest słowem "martwym" (i bardziej pasuje do tekstu z akcją osadzoną w epoce innej niż "współczesność" lub w świecie fantasy). Ale cóż zrobić z autorem Dzieła, który okazał się być w pewnych sprawach ignorantem?

Poprawiać? ... no nie bardzo, bo wszelkie "poprawianie autora" przez tłumaczy jest niemile widziane. W tym kontekście przetłumaczenie "Fire!" jako - przykładowo - "Strzelać!" zamiast "Ognia!" nie jest najlepszym rozwiązaniem.

[swoją drogą czytając niektóre nowe tłumaczenia mam wrażenie że głównym (jeśli nie jedynym) narzędziem "tłumaczarzy" (żeby nie napisać "tłumoków") jest English Translator, a ich wiara w omnipotencje i nieomylność tego narzędzia ... bardzo mnie wzrusza. Do łez.]

Jakby ktoś czytał "Imperium Czerni i Złota"

Wystarczy "przeglądał?

... i po tym "przeglądzie", oraz przeczytaniu tych tego co znalazłem na forum nie mam zbyt dobrej opinii o poprawkach Pani Redaktor. Widziała drzewa, a lasu nie zobaczyła.

Jak dla mnie poprawienie autora w tych paru detalach wyszło by tłumaczeniu na dobre. Tak się zastanawiam co by ta Pani zrobiła z "tłumaczeniem" list dialogowych "Shreka" ;)

(genialne, ale trudno w nim odszukać dłuższe fragmenty literalnie zgodne z oryginałem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby ktoś czytał "Imperium Czerni i Złota"

Wystarczy "przeglądał?

... i po tym "przeglądzie", oraz przeczytaniu tych tego co znalazłem na forum nie mam zbyt dobrej opinii o poprawkach Pani Redaktor. Widziała drzewa, a lasu nie zobaczyła.

Jak dla mnie poprawienie autora w tych paru detalach wyszło by tłumaczeniu na dobre. Tak się zastanawiam co by ta Pani zrobiła z "tłumaczeniem" list dialogowych "Shreka" ;)

(genialne, ale trudno w nim odszukać dłuższe fragmenty literalnie zgodne z oryginałem)

Spróbuję rzecz wyjaśnić. Autor, (Adrian Tschaikovsky) wymyślił sobie świat, w którym owady są totemami rozmaitych ras ludzkich, a ludzie z tych ras przejmują pewne umiejętności czy wręcz fizyczne cechy tych owadów. Jest na przykład rasa, która za swoje totemy obrała ważki i należący do Ważek ludzie potrafią latać. Autor nazywa tych ludzi Dragonfly-kinden. W braku lepszych określeń przetłumaczyłem nazwy tych ras jako Mrówców (Ant-kinden), Żukców, Modliszców (Mantis-kinden), Ośców, Pszczelców i tak dalej. Ale nie spodobało się to jakiemuś językoznawcy w wydawnictwie. Po zmianach mamy mrówki (albo mrówkopodobnych :icon_biggrin:), żuki, modliszki (modliszkopodobnych!!!) , i osy - wszystko z małej litery (zechciej zwrócić uwagę, że w języku polskim Mulatów na przykład, czy Murzynow piszemy z dużej litery, podobnie jak Rosjan, Polaków czy Greków). Jest to niezbyt zręczne, bo zdanie: "...modliszka ciął mieczem" brzmi IMVHO jakoś niezbyt składnie. Żeby było jeszcze śmieszniej, Mrówcy na przykład żyją w symbiozie z wielkimi, na poły rozumnymi owadami mrówkami, które w pewnych przypadkach służą im za wierzchowce. Brzmi to może głupio, ale wyłącznie w moim aktualnym tłumaczeniu, które w tej chwili czytasz - autor napisał bardzo dobrą powieść, którą tłumaczyłem z niemałą satysfakcją. Wyszło idiotycznie - mrówki jeżdżą na mrówkach :wallbash:!) Ale to ja podpisuję się pod tłumaczeniem i ja wychodzę na durnia... Nazwisko pani, która dokonała tych zmian niezbyt rzuca się w oczy, a zresztą któż podejrzewałby ją o taką ingerencję w tekst.

Siedzę, książkę czytam i zębami zgrzytam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale, nie wiem jak to było z tą "artylerią", ale to nieszczęsne "ognia" po prostu już się tak zakorzeniło w naszej mowie, że chyba nikt nie wyobraża sobie innej komendy. Dość powiedzieć, że regulaminowa komenda użycia miotacza wody (zwanego zwykle "polewaczką") brzmiała swego czasu - "wodą ognia".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, Pezecie. szkoda, żem się o tym dowiedział dopiero teraz, bo miałbym weselszy dzień :icon_razz: Ale i tak będę rechotał do północy...

P. S. - Kiedyś taka komenda dla polewaczki brzmiała: "Woda naprzód!", ale widocznie jakiś kieszonkowy Sokrates w Ministerstwie Pożarów, Powodzi i Innych Imprez Rozrywkowych (MPPiIRR) postanowił dokonać istotnych zmian...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuję rzecz wyjaśnić. Autor, (Adrian Tschaikovsky) wymyślił sobie świat, w którym owady są totemami rozmaitych ras ludzkich, a ludzie z tych ras przejmują pewne umiejętności czy wręcz fizyczne cechy tych owadów. Jest na przykład rasa, która za swoje totemy obrała ważki i należący do Ważek ludzie potrafią latać. Autor nazywa tych ludzi Dragonfly-kinden. W braku lepszych określeń przetłumaczyłem nazwy tych ras jako Mrówców (Ant-kinden), Żukców, Modliszców (Mantis-kinden), Ośców, Pszczelców i tak dalej.

Ja szybko czytam ;)

... a w "zaprzyjaźnionej" nie wyrywają mi książek z ręki, czasem nawet krzesło podsuną i kawę zrobią.

Mniej / więcej tak sobie tłumaczenie nazw ras wyobrażałem po przeczytaniu fragmentów "Empire in Black and Gold" (gdzieś, kiedyś), od razu rzuciła mi się w oczy ta niezręczność tłumaczenia. Pozostałe nie są tak widoczne, przynajmniej przy pobieżnej lekturze.

Brzmi to może głupio, ale wyłącznie w moim aktualnym tłumaczeniu, które w tej chwili czytasz - autor napisał bardzo dobrą powieść, którą tłumaczyłem z niemałą satysfakcją. Wyszło idiotycznie - mrówki jeżdżą na mrówkach :wallbash:!) Ale to ja podpisuję się pod tłumaczeniem i ja wychodzę na durnia... Nazwisko pani, która dokonała tych zmian niezbyt rzuca się w oczy, a zresztą któż podejrzewałby ją o taką ingerencję w tekst.

Siedzę, książkę czytam i zębami zgrzytam.

Nie dziwię się temu zgrzytaniu, powody widać. Niestety.

Ja nie wiem, może za głupi jestem na te "nowoczesne" podejście do tłumaczeń? Że niby "musi" być dokładnie tak jak autor napisał, i sprawdzamy słowo po słowie? Translatorem?

[to w temacie "fire!" itp]

Idiotyzm takiego podejścia jest bardzo widoczny w przypadku tekstów technicznych, nie daj Bóg tłumaczonych przez osoby "nie z branży" (... bo taniej). Kretyństwa takie wychodzą że nic z tego zrozumieć nie idzie, ale weź wytłumacz zleceniodawcy że trzeba 300 stron dokumentacji praktycznie od nowa napisać bo przekład kompletnie nie nadaje się do pokazania użytkownikowi.

[Nie mnie to nieszczęście spotyka, ja jestem fizyczny a od instrukcji i dokumentacji są psychiczni ... przepraszam, "umysłowi". Co nie przeszkadza mi w wysłuchiwaniu ich monologów przy piwie]

A wracając do ras. Pewną niekonsekwencję tu widzę, jeśli patrzyć na tłumaczenie z punktu widzenia tej nowoczesnej mody (literka po literce). Przetłumaczyli (znaczy Pan Językoznawca przetłumaczył) rzecz nieprzetłumaczalną w sposób skrajnie prosty (prostacki?), i NIE jest to tłumaczenie "zgodne z oryginałem". To nawet nie jest tłumaczenie bliskie znaczeniowo (w przeciwieństwie do "ognia!", które MNIE aż tak nie razi), to jest prostactwo językowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tony. Zastanawiałeś się dlaczego wybrali czarnoskórego prezydenta?

Owszem mogę się mylić, ale według mnie, chcieli, tzn. władza USA chciała mieć jakże znaczną (jeszcze), grupę społeczną w swoim państwie po swojej stronie. Dzisiejsza historia nie zmierza ku dobremu, a jak już wspominałem, Amerykanom nie wiodło się jeszcze do niedawna tak dobrze z Murzynami. Więc nie chcą popełnić kolejnego błędu i potencjalnego wroga przeciągają na swoja stronę i tworzą sobie kolejnego sojusznika. Wybór Obamy na głowę państwa to tylko zagranie polityczne, który niesie ze sobą więcej korzyści niż strat.

Obamie dość daleko do Dyzmy, nie jest to karierowicz znikąd, ma za sobą wiarygodną karierę polityczną.

Choć jeśli masz rację, i wybór Obamy to chytre posunięcię białego lobby trzymającego władzę, to nie jest to głupi ruch.

Sporo kapitału ugrał na kolorze skóry, wiem, że sporo osób głosowało na niego bo bało się oskarżeń o rasizm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...